środa, 30 maja 2018

Nie tylko Boże Ciało

Na Boże Ciało
Majowe świty pachną słodko,
gdy słońce radość intonuje;
brzask się zakrada w moje okno,
obłoki stroją się w purpurę.
Rozwieszam na nich swoje wiersze,
w odcieniach różu im do twarzy,
wiatr je potarga zwiewnym gestem,
by mogły lepiej się rozgwarzyć
ciepłotą uczuć, którą z rana
chciałam cię dzisiaj obdarować.
Melodia wersów delikatna,
refren powtarza się w dwóch słowach.
A kiedy dzień na dobre wstanie,
usłyszysz z góry lekki poszum;
strofy miłością rozśpiewane
sfruną do ciebie, jak puch z topól.
Ewa Pilipczuk
Majowy czas upływa bardzo szybko. Staram się w jednak w tej codziennej gonitwie zatrzymać się, rozejrzeć się i zachwycić tym czym dookoła czaruje nas majowa natura.
Miło jest móc nacieszyć się kolorami i zapachami kwiatów, zielenią drzew i trawników, porannym śpiewem ptaków. Każdą chwilę chciałabym zatrzymać na dłużej. Jednak z tygodnia na tydzień wszystko dookoła w przyrodzie się zmienia. Podobnie jak w naszym życiu. Bzy już przekwitły, spadają płatki akacji, nie ma już nieśmiałych konwalii..... Na szczęście są zachwycające barwą i zapachem piwonie, a także moje ukochane irysy. Punktualnie jak co roku na moje imieniny zakwitają róże.
Ale to wszystko się zmienia, biegnie do przodu. Dlaczego nikt i nic nie chce się zatrzymać? Żyjemy w miastach, codziennie wykonujemy praktycznie te same czynności, ale brakuje nam czasu aby zatrzymać się i zastanowić dokąd to nasze życie zmierza. Gonimy za sukcesem, pieniądzem i zapominamy o rzeczach ważnych. A przecież czasami tak mało nam do szczęścia potrzeba. Wystarczy uśmiech, dobre słowo,. zapach kwiatów, szum wiatru...
Może powinnam zatrzymać czas i wszystkich biegnących do przodu? A może wystarczy tylko wyrzucić wszystkie zegary, bo chwili raczej nie złapię?
A może to ja powinnam uciec do miejsca, gdzie czas płynie wolniej, a może po prostu zatrzymał się? Ale czy jest takie miejsce na ziemi, gdzie nie ma wyścigu szczurów i człowiek żyje w zgodzie z naturą? Może jutro w prezencie imieninowym powinnam pojechać do takiego miejsca?
Chcę uciec daleko stąd,
Tak gdzie nikt mnie nie znajdzie...
Tam gdzie nikt mnie nie zna...ucieczka.jpgDlaczego? Bo tam będę szczęśliwa!
Poszukuję...
Bo wiem, że gdzieś jest moje miejsce,
Bo wiem, że ono będzie dla mnie szczęściem...
Bo wiem, że będę tam sama...
A oni? Ich tam nie będzie!
Chcę uciec daleko stąd....
Tam gdzie nikt mnie nie pozna...
Tam gdzie nikt mi nie zada cierpienia...
Dlaczego? Bo tam będę szczęśliwa!
Znalezione w Internecie
Niedługo czerwiec w pełni rozdzwoni się białymi i fioletowymi dzwonkami. Ale to nie jedyne dzwonki, które w tym okresie możemy usłyszeć. Jutro zabrzmią jeszcze te w kościołach oraz na trasach procesji.
Boże Ciało podobnie jak inne święta - Pasterka, Rezurekcja, Droga Krzyżowa... - jest dla mnie czymś doniosłym, a zarazem też prostym.
Piękna jest prosta, polska tradycja, która tak łatwo trafia do mojego serca i jak co roku o różnej jego porze potrafi wywołać łzy.
Boże Ciało zapomniany już czas święcenia roślin. Dla mnie to jedna z najpiękniejszych ludowych tradycji. Dziś kwiaty święcimy głównie 15 sierpnia na Matki Boskiej Zielnej. W dawnych czasach robiono to również w oktawie Bożego Ciała. Obecnie Boże Ciało kojarzy się nam z procesjami. Tylko w niektórych miejscowościach w ostatni dzień oktawy Bożego Ciała przynosi się do święcenia tradycyjne, własnoręcznie uplecione wianki.
Dawniej wierzono, że wianki mają ochronną moc. Dlatego przynoszono je do kościoła przed końcem oktawy, aby wisząc tam, tej mocy nabrały. Potem wieszano je na drzwiach prowadzących do domu, nad nimi lub na ścianach budynków gospodarczych. Często jedna rodzina plotła wiele takich wianków czasem każdy z innej rośliny. Ważne było, aby była ich nieparzysta liczba.
Podkładano je też nieopodal zboża, aby odgonić gryzonie. Wianki szczególne znaczenie miały podczas burz z błyskawicami, powszechnie wierzono, że chronią od uderzenia pioruna. Wówczas kruszono rośliny z wianka i okadzano nimi dom.
Boże Ciało przypomina mi też o przydrożnych, czasem już zapomnianych kapliczkach. Chociaż czasem ktoś, zapewne bardzo prosty, o nich pamięta, ktoś o nie dba starając się uczynić to miejsce jeszcze piękniejszym.
Dlatego nie przeszkadzają mi sztuczne kwiatki, czy też kiczowate figurki. Tu nikt się nie martwi, aby wszystko się razem komponowało, pasowało do siebie. Ważne są uczucia, to co chcemy ofiarować. Zdanie i opinia innych są całkowicie nieważne. Tylko pozazdrościć takiego podejścia do życia, bo przecież my wszystko robimy na pokaz, aby tylko inni to zaaprobowali. Prości ludzie, wychowani w tradycyjnej wierze wydają się być lepsi od nas, żyjących w zakłamanym świecie.
Dlatego staram się wykorzystać każdą możliwość, aby uczestniczyć w takim prostym misterium. To mnie dowartościowuje, ale także przenosi w inny lepszy świat.
Każdego dnia staram się odmówić przed snem prostą modlitwę. Tak wiem, mamy tyle pięknych modlitw, jednak jak często je „klepiemy", automatycznie przesuwamy paciorki różańca i myślami jesteśmy gdzie indziej? Nie możemy się więc wówczas dziwić, że nasz Anioł nas nie słucha.
A przecież proste słowa są najszczersze, wypływają prosto z serca. Prosta prośba jednoczy ludzi i sprawia, że Bóg nas wysłucha.
Moja babcia, często przy codziennych pracach śpiewała pieśni religijne. Jeszcze o tylu latach jej głos dźwięczy mi w głowie. Ponoć prosta wiara śpiewa, a śpiewając modlisz się dwa razy. Może powinnam zacząć naśladować moją babcię, aby prosta tradycja rodzinna nie zaginęła? Przecież czasem wracając z kościoła często nucę usłyszane tam pieśni. Dlaczego więc nie przynoszę ich do domu? Może dlatego, że nie mam ich tam komu przekazać dalej? Ale przecież czy to jest najważniejsze? Czyż nie modlę się dla siebie, po to, aby być wy słuchaną przez Kogoś tam na górze? Chciałabym nauczyć się takiej prostej wiary, którą miała moja babcia.
Kapliczka
W przydrożnej kapliczce
zatrzymał się Chrystus,na dłużej
przymyka powieki
znużony po długiej podróży
On dla nas się trudził
i przy nas się zechciał zatrzymać
odnalazł swe miejsce
wśród ludzi co są jak rodzina
Gdzie każdy życzliwy
jest zawsze dla swego sąsiada
przystanie, przysiądzie
by chwilę zwyczajnie pogadać
Więc dobrze też będzie
wśród ludzi Synowi Bożemu
tu wszyscy życzliwie
zwracają swe twarze ku niemu
Z miłością wpatrują się
w Jego oblicze niezmiennie
modlitwą na ustach
swój trud uświęcają codziennie
Błogosław nam Panie
z kapliczki przydrożnej, chociażby
pozostań tu z nami
gdzie sercem kieruje się każdy
Nie mamy przed Tobą
nikogo od Ciebie milszego
będziemy w pokoju
dla serca spokoju żyć Twego.
Znalezione w sieci

czwartek, 24 maja 2018

Boso do szczęścia

Róża
W tym parku pobladłym,
bez śmiechów i gości,
przy róży rozkwitłej stoję.
Otośmy jedynymi świadkami piękności -
ja jej, a ona mojej.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Tak jest każdego roku o tej porze. Także w tym roku róża zakwitła dla mnie pod koniec maja. Jestem w moim Domu, w jego zaczarowanym ogrodzie. Na te ostatnie dni majowe postanowiłam zapomnieć o codzienności, życiu... Chcę odpocząć, wrócić z nową siłą do życia. Jednak tak do końca nie to nie jestem pewna, czy tak naprawdę chcę wrócić do tego, co zostawiłam na ten tydzień za sobą. Jednak przywiozłam ze sobą bagaż obaw, lęków, niepokojów, który zostawiłam u furtki, z nadzieją, że może ktoś go zabierze. Niedługo będę świętować urodziny mojego Domu, święto mojej mamy i na koniec majowych dni moje imieniny. Może w Boże Ciało uda mi się wyjść "na pola", narwać kwiatów i sprawdzić, czy cywilizacja znowu nie zabrała kolejnej wolnej przestrzeni.
To trochę smutne, że zapominamy o świeceniu roślin w Boże Ciało. Dla mnie to jedna z najpiękniejszych ludowych tradycji. Dziś kwiaty święcimy głównie 15 sierpnia. Dawniej robiono to również w oktawie Bożego Ciała. Obecnie Boże Ciało kojarzy się nam tylko z procesjami. Ale to święto dopiero za parę dni.
Teraz chciałabym delektować się moim szczęściem, jakby było dobrze przyrządzonym koktajlem, drinkiem. Sączyć je powoli, aż do ostatniej kropli na dnie szklanki.
Dlatego chwytam każdą piękną chwilę w Domu, ogrodzie i staram się jej tak prędko nie wypuścić.
Każdy dzień tutaj jest idealny. Każdego ranka, gdy Dom jeszcze śpi, wychodzę na słońce, patrzę z zachwytem na błękitne niebo, puszyste chmury do których chciałabym się przytulić i położyć głowę.
Tylko brać
Jak pięknie jest rano,
gdy jeszcze nie wszystko się stało,
i wszystko może się stać,
tylko brać.

Jak pięknie jest wiosną,
gdy jeszcze nie wszystko wyrosło,
i wszystko może się stać
tylko brać, tylko brać...

Jak pięknie jest w maju,
Gdy ryba się kąpie w ruczaju
i wszystko może się stać,
tylko brać.

Jak pięknie jest rano,
gdy jeszcze nie wszystko się stało,
i wszystko może się stać,
tylko brać, tylko brać, tylko brać...

Jak pięknie bywa na wiosnę,
gdy ziarnko bawi się w sosnę,
kamień pod łodzią, łódź z powodzią,
koza się śmieje z osłem...

Jak pięknie jest rano,
gdy jeszcze nic się nie stało,
i wszystko może się stać,
tylko brać, tylko brać.
Agnieszka Osiecka
O świcie powietrze pachnie świeżością, słońce powoli wspina się coraz wyżej, a ukryte w trawie krople rosy w południe powoli parują tworząc lekkie, ledwo widoczne jak pajęczyna obłoczki mgły.
Jak dobrze, że moja mama rano jeszcze śpi. Zawsze w takich chwilach strofuje mnie niczym małe dziecko. Nie może patrzeć spokojnie, gdy biegam biegam boso
trawie okrytej błyszczącą pelerynką utkaną z chłodnych, w tym roku wyjątkowo, kropel rosy.
Przez większość życia wkładam na stopy skarpetki. Wciskam je w różne rodzaje obuwia. Bo jak inaczej? Przecież powszechnie wiadomo, że boso to nienaturalnie, niewygodnie, nieelegancko i niezdrowo. Dlatego tak trudno sobie wyobrazić, że są ludzie, którzy chodzą na bosaka. Butów nie noszą nie tylko na spacerach po trawie i na plaży, ale nawet wtedy, gdy idą do pracy, po codzienne sprawunki, do znajomych... Twierdzą, że życie bez butów jest znacznie wygodniejsze.....
A przecież jako czarownica instynktownie wiem, co jest dobre.
Medycyna ludowa, naturalna wiąże leczenie z bezpośrednim kontaktem z Naturą, Ziemią. Właśnie chodzenie boso jest jedną z takich metod leczenia.
Kontakt z Ziemią ma działanie psychoterapeutyczne. Wystające kamyki, trawa, grudki ziemi masują stopy, czyli jest to swego rodzaju akupresura stóp. Chodzenie w obuwiu sprawia, że stopy stają się wrażliwe i nieodporne na czynniki zewnętrzne, co jest przyczyną wielu schorzeń. Chodzenie bez obuwia stymuluje pracę wszystkich organów i reguluje krążenie krwi. Chodzić boso mogłabym chodzić od wiosny do jesieni. Skarpetki zakładałabym tylko wieczorem, przed pójściem spać. bez nich raczej nie zasnę.
Zostawiam wszystkie moje myśli daleko za sobą, bym mogla iść nawet boso po rosie o poranku
Zostawiam wszystkie swe złe myśli, bym mogła cieszyć się dobrymi
Zostawiam wszystkie swe myśli, które zatruwają mnie...
Znalezione w Internecie
O zmierzchu, gdy dzień ma się ku końcowi, a kolory blakną pod naporem nadchodzącej nocy, siadam na huśtawce i patrzę jak idealny dzień kapituluje przed nocą.
Spoglądam na gwiazdy, którymi obsypane było niebo. Migoczą nie zwracając na mnie uwagi, zajęte swoimi gwiezdnymi sprawami. Jak niewyobrażalnie wielka odległość dzieli je od ziemi, choć jednocześnie wydaje się, że jeśli sięgnę ręka.....Siedz, kołysałam się i zastanawiałam się, kiedy na to miałam ostatnio czas.
To niesamowite jak miasto ogranicza świat. Jesteśmy zaprzyjaźnieni z betonem, elektrycznością i nic nie wiemy co straciliśmy. Miasto zagłusza wszystko. Łuna świateł przyćmiewa gwiazdy, a hałas głosy natury,
Tak, tu w Domu zawsze jest tak dobrze, bezpiecznie. Tutaj zanurzam się w szczęściu niczym w ciepłym, spokojnym morzu. Zamykam się tutaj jak w kokonie, przez który nie dociera do mnie szara codzienność.
Boso po rosie
Maj rozkwita radośnie
jak w bajce barwi świat cały
śpiewem dodaje barw wiośnie
serca radość dostały

już trawa zielenią się mieni
pąki na drzewach patrzą nieśmiało
niknie pejzaż już cieni
wonią wokół powiało

trawa leciutko już tańczy
kusi nieba obłoki
wiatr w ramionach swych niańczy
przejrzyste srebrne potoki

choć pójdziemy na łąki
tam gdzie wiosny spojrzenie
gdzie rozkwitły już pąki
jak bajkowe marzenie

pobiegniemy tam boso
kiedy ranek zawita
gdzie ze srebrną już rosą
maj znów będzie rozkwitał
Znalezione w Internecie

wtorek, 15 maja 2018

Konwaliowo

Nie musimy o to pytać fachowego ogrodnika,
Z amatorskich bowiem obserwacji już wynika,
Że konwalia jest wyraźnym przeciwieństwem słonecznika.
Jako drobny,
Skromny kwiat od urodzenia,
Nie pcha się na plaże pełne słońca,
Szuka raczej cienia.
A w tym cieniu,
Gdzie wokoło są konwalie inne,
Życie wiedzie typowo rodzinne.
Gdy się człowiek czasem spotka z konwaliami,
To tak wyglądają konwalie pod drzewami,
Jakby właśnie przyjechały na wycieczkę,
Żeby sobie w lesie odpocząć troszeczkę.
Wszędzie dzieci konwaliowe,
Mężowie
I żony,
Taki konwaliowy piknik na kocach zielonych.
Tyle, że nikt tu nie pije
I jajek nie pieprzy,
No i zapach od konwalii płynie dużo lepszy.
Chociaż niepokaźna taka,
Choć ma wzrost na dwóję,
To konwalia, mimo wszystko, pierwszorzędnie truje.
Takie jak ta wiadomostki
Przydać się nam mogą,
Bo wskazują jakie kwiaty dawać naszym wrogom.
A konwalie wypadają w dodatku niedrogo.
L. J. Kern
Dzień Niezapominajki? Chyba nie. W moim ogrodzie większość niezapominajek jest już wspomnieniem, a te które jeszcze kwitną straciły swój niebieski kolor, który wyblakł, a i zółte oczka straciły swój blask.
W moim Ogrodzie właśnie zakwitły konwalie, moje ulubione majowe kwiaty. Nie mogę przejść obojętnie obok tych uroczych dzwoneczków. Odkąd sięgnę pamięcią to zawsze zachwycał mnie delikatny i świeży zapach konwalii. Dlatego wczoraj musiałam postawić w moim mieszkanku mały bukiecik.
Dziś więc będę snuć opowieść o konwalii, utkaną z wiadomości z Internetu.
Konwalia to kwiat występujący najczęściej w północnej i centralnej części Europy. Tworzy rozległe kolonie w lasach, jednak równie chętnie bywa sadzona w przydomowych ogrodach. Na początku maja na zielonych łodyżkach pojawiają się białe dzwoneczki, których słodki zapach jest niezwykle intensywny.
Dlaczego konwalię nazywamy konwalią? W XV i XVI wieku roślinę nazywano Lilium convallium, czyli lilia z doliny. Nazwa ta była tak popularna, że przetrwała do dziś w języku angielskim jako Lily of the Valley. Ponieważ jednak mylono ją z Lilium candidum – lilią białą, Linneusz tworząc nazwę naukową nawiązał do okresu kwitnienia rośliny i wprowadził nazwę Convallaria majalis. Gatunek ten posiada wiele nazw zwyczajowych i ludowych: konwalia leśna, lanusz, lanka, lanuszka, końska grzywa, lilia podobna, gładysz, konwalilia, konwalyja majowa, kokoryczka, lanysz, majówka, padolna. Nazwa „konwalia” w języku polskim pierwszy raz spośród zachowanych źródeł użyta została w Zielniku Syreniusza (1613), a nazwa „konwalia majowa” – przez Pacewicza R. w wydanej w 1867 w Warszawie publikacji pt. Botanika treściwie zebrana dla młodzieży
Dawne wierzenia traktowały konwalię jako znak pomyślności, szczęścia i miłości. Znalazła również miejsce na obrazach poświęconych tematyce religijnej. Ułożenie kwiatów przypominało drabinę, dlatego też w średniowieczu mnisi nazywali konwalię „drabiną do nieba".
Do tej pory nie wiedziałam także, że są one nazywani łzami uronionymi przez Ewe wygnaną z raju.
Konwalia jest również obiektem innych legend na przykład jej białe drobne kwiaty stały się symbolem Matki Boskiej, nazywane łzami Naszej Pani, naszej Królowej. Konwalie wyrosły z łez, jakie wypłakała Maryja, gdy krzyżowano Chrystusa.
W dawnej Europie konwalię uważano za kwiat szczęścia, pomyślności i młodości. W mitologii germańskiej była atrybutem Ostary (Eostre), dziewiczej bogini wiosny. W języku kwiatów oznaczała nieśmiałość, była atrybutem młodych i zakochanych. Jako symbol czystości i skromności często pojawiała się w bukietach panien młodych. W ikonografii chrześcijańskiej jest jednym z kwiatów poświęconych Maryi. Białe kwiaty mają symbolizować jej miłość i niewinność oraz zbawienie świata.
Konwalia była też w średniowieczu symbolem wiedzy i sztuki medycznej. W średniowieczu i później pojawiała się na wizerunkach lekarzy i uczonych - na przykład Mikołaja Kopernika.
Przed pierwszą niedzielą maja we Francji zbierano w lesie konwalie i zdobiono nimi okna i drzwi domów. W kraju tym jest też tradycyjnie sprzedawana na ulicach w dniu 1 maja – w święto konwalii, podczas którego członkowie rodzin obdarowują się wzajemnie bukietami tych kwiatów. Tradycję tę także z terenu Niemiec ilustruje obraz niemieckiego malarza Franza Winterhaltera zatytułowany 1 maja 1851. W Niemczech podczas kwitnienia konwalii urządzano w lasach festyny ludowe, podczas których wrzucano kwiaty konwalii do ognisk jako ofiarę dla bogini wiosny.
Konwalie były wielokrotnie przedmiotem natchnienia artystów. O kwiatach tych pisali poeci, m.in. Joseph von Eichendorff i August Heinrich Hoffmann von Fallersleben. Książka i jeden z wierszy Adama Wiedemanna noszą tytuł Konwalia ponieważ autor znalazł analogie między swą twórczością a „symetrią, podwójnością i bliźniactwem” konwalii. Konwalia stała się także tytułową bohaterką jednej z ballad zespołu Queen („Lily of the Valley” z albumu Sheer Heart Attack). Odniesienie do kwitnących konwalii jako symbolu wiosny zostało użyte w piosence Đurđevdan zespołu Gorana Bregovica
Konwalia stała się od 1982 r. narodowym kwiatem Finlandii, znalazła się na rewersie fińskiej monety 10 penniä.
Konwalia
W jutrzennych łunach cała,
Wśród czarnych sosen wieńca,
Czeka konwalia biała
Na swego oblubieńca.
Las spłonął — w ogniach drżąca
Na trawach rosa stoi;
Wychodzi promień słońca,
Królewicz w jasnej zbroi.
"Czekaj tu na mnie mało,
O biały ty mój kwiecie,
Bo jeszcze dość zostało
Nocy na bożym świecie.
Złocisty miecz podniosę
Nad ziemią tą zaćmioną,
Potem pić przyjdę rosę
Na białe twoje łono".
Nad lasem chmura stoi,
Z zachodu idą burze...
Królewicz w złotej zbroi
Poszedł — i zagasł w chmurze.
"Dalekoż mi, daleko,
Słoneczko me, do ciebie!
Już zimne rosy cieką,
Już idzie noc po niebie!"
We łzach srebrzysta cała,
Wśród czarnych sosen wieńca,
Czeka konwalia biała
Swojego oblubieńca.
Maria Konopnicka
Konwalia jest też rośliną leczniczą.
Chińska medycyna korzeń i ziele konwalii stosowała już w starożytności do leczenia schorzeń naczyniowo-sercowych. W Europie już w średniowieczu leki z konwalii stosowane były w chorobach serca, epilepsji i bólach.
W XVIII wieku zanika stosowanie leków z konwalii. Zastępują je leki nasercowe z naparstnicy. Dopiero w 1929 r. odkryto glikozyd konwalatoksynę Odkrycie te spowodowało, że gatunek ten wrócił do użytkowania zielarskiego. Obecnie uważa się, że konwalia jako surowiec jest lepiej tolerowana niż naparstnica i wywołuje mniej działań ubocznych
Konwalia…
Wyciąg z konwalii wzmacnia osłabione serce,
Kiedy nierówno bije, waha się, ustaje.
(O, sam widok konwalii mógłby dziś uzdrowić,
Tej, co w kępach rozkwitu pod Bielańskim gajem…)

Naparstnica…
A gdy nam tu przyszło z tęsknoty umierać,
ratunkiem naparstnica, czyli digitalis…
(Nie zastrzyków z niej chcemy —
lecz niech ją ujrzymy,
tam gdzie, zroszona, kwitnie w rodzinnej oddali…)
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
W XVI wieku napary z kwiatów konwalii majowej w wodzie stosowano w celu złagodzenia skazy moczanowej. Napary w winie stosowano dla poprawienia pamięci oraz łagodzenia stanów zapalnych oczu. Lekarstwa te ceniono tak, że nazywano je „złotą wodą” i trzymano w złotych lub srebrnych naczyniach. Tworzenie leków w czasach elżbietańskich traktowano jak praktyki iście magiczne. Jedna z recept zaleca:
„Włóż kwiaty konwalii do szklanicy i postaw ją dokładnie zamkniętą na szczycie mrowiska na jeden miesiąc. Po tym czasie znajdziesz tam likwor, który użyty uciszy boleść spowodowaną przez podagrę”
W Rosji sokiem z kłącza konwalii dziewczęta nacierały sobie policzki, aby nabrały rumieńców. W lecznictwie ludowym kłącza i jagody stosowano dawniej przy leczeniu padaczki, kwiatów używano jako środka przeczyszczającego, wewnętrznie zażywano ziele przeciw skurczom. Sproszkowane kwiaty w formie tabaki zażywane były przeciw chronicznym katarom i przeziębieniom. 
Oczywiście na początku maja oprócz konwalii w moim Ogrodzie zakwitło wiele innych kwiatów. Ale ja tylko napiszę: maju, bądź tak dobry i każdego roku przybywaj do mnie z bukietem pachnących i nieśmiałych konwalii.
KONWALIE
W ustroniu zacisznym, śród grabów, leszczyny,
I świerków kępiastych, wysmukłej brzeziny
W balsamicznym zapachu poranku skąpana,
Jakby śniegiem pokryta, bieli się polana.
Morze, morze konwalii w dzwoneczków biel strojone!
Wiatr poruszył gałązki, wpadł w gąszcze spokojne,
Podchwycił hejnał puszczy, niosąc go w dal światu,
A z polany wionęło falą aromatu.
Jan Jerzy Karpiński

niedziela, 6 maja 2018

Kiedy to było?


Matura
Wiosna przyszła w całej krasie,
Młoda zieleń drzewa kryje,
Popłoch w maturalnej klasie,
Cwaniak drugą kieszeń szyje.

W niej ściągawy chować pragnie,
Wielką pustkę czując w głowie,
Wie, że jest to niemoralne,
Zdrada może kryć się w słowie.

Kasztan już się pokrył kwiatem,
W sadzie drzewa bukiet stroją,
Wszyscy mówią tylko o tym,
Jak matury tej się boją.

Razem z majem strach odleci,
I wakacji przyjdzie pora,
Żarem słońce będzie świecić,
Maturalna minie zmora.

Wszyscy kiedyś to przeżyli,
Strach miał zawsze wielkie oczy,
Choć już o tym zapomnieli,
Czas matury wciąż jednoczy
Znalezione w Internecie
Maj się mai, zaczynają kwitnąć bzy, a i kasztany założyły swoje zazwyczaj białe sukienki. Szkoda, że te różowe wychodzą już z mody i są coraz rzadsze.
Dziś będzie, jak zresztą zazwyczaj, sentymentalnie, bo wiatr majowy oprócz zapachu bzu i płatków kasztanów przywiał też wspomnienia. Przecież dokładnie…. lat temu przygotowywałam się do matury.
Powróciły więc szczęśliwe chwile, które teraz mgiełką niepamięci przesłaniają momenty gorszego czasu. Bo tak naprawdę nie były to dla nas wszystkich radosne lata.
Było wszystko jak jednak i teraz nakazuje tradycja: maj, kasztany, białe bluzki, czarne spódnice, garnitury, stres, ściągi....
Maturę wspominam bardzo ciepło, nie chcę jednak myśleć o ówczesnej szarości dnia codziennego.
Zmieniły się czasy, zmienił się świat może na bardziej kolorowy, nowoczesny. Przecież moja matura była .... lat temu. Niektórych osób już nie ma w naszym mieście, zagubili się w świecie.... Zatem dzisiaj otula mnie tylko wonne wspomnienie zapachu bzu, śpiewu ptaków, szumu wiatru i ciepłego, dusznego powietrza.
Kiedy była dokładnie moja matura? Dla nas wszystkich kilkanaście zmarszczek temu, a dla niektórych nawet całe kilogramy temu.
To prawda, że większość z nas upiększa swoje wspomnienia, aby pasowały do tego jak chcemy, aby widzieli nas inni. Jednak kiedy przez pewien czas nie widzisz dziecka, to dziwisz się jak bardzo wyrosło. Kiedy przez dłuższy czas nie widzisz dorosłej osoby, dziwisz się jak bardzo się zestarzała, przytyła, a czasem schudła. Ja do swoich oznak upływającego czasu przyzwyczaiłam się stopniowo, ale te u koleżanek i kolegów z klasy, których widuję okazjonalnie, są trudne do zaakceptowania.
Chciałabym kiedyś to jeszcze poskładać, wrócić do tego co było, ale czy jest to możliwe?
Niestety czas płynie minuta po minucie, jak piasek przesypujący się w klepsydrze. Jednak nie można go również odwrócić do góry nogami.
Dobrze jednak pamiętam maj … roku, choć sporo lat już minęło…
W niedzielę przed maturą ogarnęła mnie panika, że tak wielu rzeczy jeszcze nie zdążyłam powtórzyć. Jednak nie zaglądałam już do książek. Był piękny, ciepły słoneczny dzień. Założyłam więc nową sukienkę, którą mam do dzisiaj, bardzo ją lubię i spokojnie mieszczę się w nią…. Założyłam więc sukienkę i wraz z kilkoma maturzystami poszliśmy na spacer, aby już nie myśleć o książkach. To nas trochę wyciszyło, uspokoiło.
Kwitnące kasztany
Kasztany, kwitnące kasztany,
Od wieków maj witające.
Zawsze pary zakochanych,
Pod kopułą zieloną chroniące.

Ławeczka parkowa, samotna,
Z kasztanem się przyjaźniła.
Co roku, zawsze tak samo,
Młodych, szalonych miłością gościła.

I płyną lata,i wieki mijają,
Młodzi się nie zmieniają.
Kochają kasztany majowe,
Parkowe ławeczki,tak samo.
Znalezione w Internecie
W poniedziałek maturalny kwitły kasztany, pachniały bzy, było duszno, wiał wiatr…. Wszystko pamiętam, zupełnie jakby dzisiaj to był ten maj sprzed lat... Pamiętam, jak byłam ubrana i co spakowałam do torebki. Nie musiałam się martwić o telefon komórkowy, bo ich jeszcze nie było, ba… nawet telefon stacjonarny był rzadkością. Nic nie zatarło się w mojej pamięci.
Dlatego nie chce mi się wierzyć, że od mojej matury minęło już tyle lat.
Lubiłam tą szkołę i do dzisiaj mam do niej sentyment. Z nostalgią wspominam osoby z klasy, nauczycieli, ich zachowania, gesty…. Jednak jakbym teraz miała wrócić do mojego liceum, to już nie miałabym do czego. Nie ma już moich nauczycieli, klasa rozjechała się po świecie. Mogłabym wrócić, ale tylko do tamtego czasu, do tamtych osób.
Weszłam ostatnio na stronę mojego liceum. Wszystko się pozmieniało, szkoła z zewnątrz odremontowana, ale nie straciła swojego niepowtarzalnego uroku starej szkoły, z grubymi murami.
Matura była wówczas nie tylko symbolicznym początkiem wejścia w dorosłość, pierwszym krokiem do niej. Dawała nam i umożliwiała wiele. Jednak, trzeba się było postarać, aby dostać się na studia, otrzymać wymarzoną pracę. Świadectwo dojrzałości było przepustką do lepszego życia. Z roku na rok matura traci na wartości, powszednieje. Narodził się bowiem nowy trend - ukończenie studiów. I co najsmutniejsze nie ważne jakie one są, kim się zostanie… Ważne aby skończyć studia i otrzymać dyplom.
Dlatego dzisiaj każdy ma maturę. Ba, prawie każdy może pokazać się dyplom ukończenia studiów. Ze smutkiem stwierdzam, że matura, studia straciły swoje znaczenie, spowszedniały. Dla mojego pokolenia (Boże, jak to brzmi, starzeję się chyba) matura świadczyła o zdobyciu wiedzy niezbędnej w dorosłym życiu. Zwłaszcza przed wojną matura miała kolosalne znaczenie. Niestety dzisiaj do otrzymania zatrudnienia nawet dyplom uczelni nie wystarcza.
Kiedyś było inaczej… Kiedyś…
Staram się zbyt często nie patrzeć w przeszłość. Jest to jednak Trudne. Dawne obrazy, zapachy często podkradają się blisko i nie pozwalają spoglądać tylko w przyszłość. Ostatnio jadąc do pracy zobaczyłam, że wyburzają budynek, w którym mieliśmy studniówkę. Łza zakręciła się w oku, a na samo wspomnienie naszej zabawy rzewnie zrobiło się na sercu. Przecież kiedyś był to okazały, nowoczesny budynek. Teraz jednak po tylu latach stwierdzono, że z jednej strony nie pasuje do współczesnej zabudowy, a z drugiej gryzie się z tą przedwojenną. Niestety czasu nie da się zatrzymać, ani powstrzymać pędzącej do przodu cywilizacji. Jednak w sercu, pamięci można zatrzymać niektóre chwile.
Chociaż im bardziej odleglejsza przeszłość, tym bardziej się tęskni. Przeszłości nie do się kupić, ubłagać, przeżyć ponownie
Na szczęście pewne obrazy, zapachy, przeżycia na zawsze zostaną niezapomniane.
Maj
W parkowej alei zakwitły kasztany,
białe kiście w zieleni liści stoją wyniosłe.
To maj zagościł na świecie
i czaruje swym urokiem zakochanych,
wędrujących aleją, przytulonych do siebie, roześmianych.

W parkowej alei zakwitły bzy i czeremchy,
odurzają swym zapachem latające owady.
To wiosna poczyniła zmiany wokoło:
rodzi życie, budzi miłość, daje radość!

W parkowej alei spacerują romantyczni staruszkowie
zapatrzeni w bzy, czeremchy i kasztany
Jak dobrze było być kiedyś zakochanym,
jak dobrze być razem, kiedy przychodzi starość.
Józefa Augustyńska