środa, 20 czerwca 2018

Pozostaną wiersze


Co to za dzwonek?
A to w tej rynnie.
A to muzyka deszczowa płynie.
A to na dachach, jakby na bębnach,
dudni, dudni ulewa wiosenna.
Tłucze o szyby wesołym deszczem,
bębni kroplami jeszcze i jeszcze.
I na listeczkach gra z całej duszy,
aż rozkrzyczane słowiki głuszy

W niedzielę 17 czerwca zmarła Joanna Kulmowa, jedna z największych osobowości polskiej literatury. Pisała wiersze i sztuki teatralne dla dzieci, a także słuchowiska, scenariusze telewizyjne, powieści, opowiadania, poezję. Na jej utworach wychowały się pokolenia Polaków. Była też aktorką i reżyserką. Miała 90 lat.
Wydała kilkadziesiąt tomików wierszy, spośród których młodsi czytelnicy znają „Zimowe słowiki”, „Krześlaki z rozwianą grzywą”, „Garbatą modlitwę” czy „Dębołki”. Starsi – m.in. „Fatum na zakręcie”, „Boże umieranie”, „Zawiązki”, „Suplement mój” i „Moją pełnię, czyli wiersze lubiane” oraz autobiografię „Ciułanie siebie”. W 2008 r. za wybór poezji „Kulmowa dzieciom” Joanna Kulmowa otrzymała Literacką Nagrodę m.st. Warszawy. Ostatnio opublikowała tomik „Moje żarty” z utworami z lat 1957-87. 

Mały wietrzyk wiosenny
ledwie w drzewach zaszumi,
ledwie w krzakach zamruczy.
Jeszcze gwizdać nie umie,
jeszcze się uczy.
Znalazł szczerbę w płocie-zaświtał.
Znalazł listki-zapiał na listkach.
Czasem w suchych gałęziach zatrzeszczy.
Czasem nuci,gdy zagra mu deszczyk.
Albo szemrze w zeszłorocznej trawie.
Albo szepce tak, że milczy prawie. 
Ludzie mówią wtedy; nie wietrzyka.
A on jest.
Tylko słucha słowika.
To była moja ulubiona poetka, której wiersze często cytowałam.
Jej wiersze były niepowtarzalne. Szumiły w nich lasy, brzozy, wierzby, świerki, buki, dęby, sosny zaś pachniały żywicą, poza tym zieleniła się łąka, dojrzewały poziomki na polanie, rósł piołun, mięta, bylica i pokrzywy; brzęczały pszczoły, wędrowały biedronki, śpiewały drozdy, kosy, słowiki, a także „rudzik wielkooki".  Jej wiersze pełne inwencji językowej i słów, takich jak „kołdrelie” czy „krześlaki”.
Czarna krowa w kropki bordo
gryzła trawę kręcąc mordą.
A nieprawda: wcale nie gryzła.
Huśtała sie na drobnych listkach.
A nieprawda: nie kręciła mordą.
Przechadzała się stokrotką wiotką.
Wzlatywała do samego słońca
bo to była krowa fruwająca.
Cała bordo.
Cała w czarnych kropeczkach.
Piegowata krówka: biedroneczka.

Jaka była?  
Najpiękniejszy autoportret stworzyła w wierszu „Jaka jestem”

Jaka jestem?
Czasami wysoka wysoka
obłoki szarpię rosochatą głową
porastam igłami
korą sosnową.

Czasem
drobna drobinka
biedronka
pod krzewinkami borówek się błąkam
i myślę że są całym lasem.

Czasem
jestem płomieniem o gorącym jęzorze
śpiewam
pachnę ogniskiem.

Czasem jestem
zielonkawym morzem.
W oczach wyspy dalekie i bliskie.

A czasem jeszcze – 
najchętniej najczęściej – 
jestem jak niebo szerokie
najszersze
co obejmuje wszystko i jest wszędzie.

Warto też  pamiętać o tym co mówiła

Poeta to człowiek, który nie zgubił swojej dziecięcej głupoty

Trzeba nie przestawać być dzieckiem. To nieprawda, że literatura dla dzieci musi być taka jak dla dorosłych, tylko lepsza. Musi być tak samo dobra. Kiedyś mówiono o literaturze pięknej i o innej. Teraz wszystko wkłada się pod pojęcie literatury. Jak czytam Leśmiana, to mam poczwórną przyjemność – znajduję tam obraz, słowo, pojęcie, myśl. Wszystko. W „Harrym Potterze” tego nie znajduję. Myślę, że wiele zawiniła tu literatura dla dorosłych, sięgając po rozmaite „czarodziejstwa”. Przeszło to w tej chwili na dzieci, bo dorośli dają dzieciom łykać to, co sami są w stanie strawić.

Często wpycha się mnie do szuflady z napisem "poezja dziecięca", a przecież to niewiele znaczy. Poezja dziecięca i poezja dorosła to różne obszary tej samej osobowości. Tyle tylko że kiedy piszę dla dzieci, to piszę dla tego dziecka, które jest we mnie. A kiedy piszę utwory dorosłe, to dla mojej części dorosłej. Pisałam wierszyki, będąc dzieckiem, i pewnie były to wiersze dziecięce oraz dziecinne. Kiedy dorastałam, pisałam dojrzałe wiersze dla dzieci i dla dorosłych. A kiedy w moim życiu pojawiła się gorycz i złość, zaczęłam pisać wiersze satyryczne i drukować je w "Szpilkach". 

Były pochwały, ale niewiele mam o nich do powiedzenia, bo choć je uwielbiam, to nie umiem ich słuchać - natychmiast mnie płoszą. Kiedy ktoś zaczyna mówić o mnie coś miłego, natychmiast znikam. Za to pamiętam połajanki. Na przykład Przybosia. Dziś nie robi to na mnie wielkiego wrażenia, bo rozumiem, że to nie jego gatunek. I w głębi serca uważam, że on i cała jego świta gardzili poezją melodyczną i rymowaną dlatego, że sami nie umieli jej pisać. Że wymyślili awangardę, bo nie potrafili pisać jak skamandryci. Pokazałabym chętnie wiersze Tuwimowi i jego zdania byłabym ciekawa, gdyby nie lęk.

Ostatnio odniosłam nawet sukces. Spytano mnie, czy Leokadia to prawdziwy koń, czy może przenośnia Pegaza. I tak długo podsuwałam im sugestie, że któreś dziecko w końcu się domyśliło. "Wiem! Leokadia to pani!" - wrzasnęło. "Tak - odpowiedziałam. - A jeśli wyjrzycie przez okno, to zobaczycie również Alojzego, mojego woźnicę". Bo Janek nie lubi przychodzić na moje spotkania. On woli ze mną rozmawiać. Dlatego zawsze czeka na zewnątrz. 

Widzę w lustrze jakąś babcię... Mogę się nawet do niej uśmiechnąć, bo nie jest mi niesympatyczna, ale to nie jestem ja. To tylko opakowanie.  Ja jestem w środku i się nie zmieniam, mam ciągle dziesięć, piętnaście lat. „Ja” to mały punkcik, z którego wyrasta ogromny bąbel świata naokoło mnie. 

Kto tak jak Joanna Kulmowa potrafi patrzeć na świat? Kto ze współczesnych poetów potrafi tak rymować i bawić się wersem, rytmem, a nawet interpunkcją, bezbłędnie słysząc muzykę słów? Kto tak lekko, z uśmiechem, umie przechodzić od konkretu do abstrakcji?
W jej wierszach jest czar i urok, dzięki którym wracamy do nich często. Jest w niej tak niezwykłe podejście nie tylko do małego czytelnika.
UDAWANIE
Żaby udają liście
a liście -
zielony obłok.
Chmury
udają góry.
Góry -
rzekę co płynie obok.
Rzeka śpiewa jak świerszcze.
Świerszcze
to są flety na łące.
Flet naśladuje słowika.
A słowik -
żabi koncert.
Każdy okropnie się stara
udawać kogo innego.
Tylko ja
umiem być wszystkim naraz -
fletem
żabką
sobą
świerszczem
i rzeką.
Czytajmy dzieciom te wiersze pełne zachwytu światem, i sami - mimo że już dorośli, zachwyćmy się Jej zachwytem.
Kto raz pokochał Kulmową, zostanie z nią na zawsze.
Podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami. 
Co to jest radość?
Niebo, kiedy nagle w kałuży zaświeci.
Ciepły wiatr
niespodziany,
Co nam wybiega naprzeciw,
I jeszcze:
wcześnie rano chleb,
kiedy słońce w ostrzu noża tuż obok.
I ni stąd, ni zowąd,
twój uśmiech,
mój uśmiech.
I tam w górze, dziko rozpędzony
obłok.
Radość mała
i radość wielka:
wielka jak sztandarów mokrych furkotanie,
mała
Jak czerwona kropelka
biedronki
na białym tulipanie.

10 komentarzy:

  1. Jej wiersze ,,Nie wyrastaj z marzeń" i ,,Co to jest radość" należą do moich ulubionych...

    OdpowiedzUsuń
  2. To klasyka, piękno, radość...
    Świetnie, że napisałaś tego posta, jest potrzebny nam wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
  3. Joanna Kulmowa cieszyła się życiem i naturą, poza tym była dowcipna i zaskakiwała swych młodszych i starszych czytelników zabawą słowami.
    Bibliotekarze powinni zorganizować wieczorki poetyckie, aby twórczość pani Joanny nie odeszła w niepamięć.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomniałam, że "Czarna krowa". znana chyba wszystkim Polakom, jest jej autorstwa...

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, że o Niej napisałaś, czytałam na stronie bodajże Instytutu Książki. Muszę od nowego roku przypomnieć twórczość tej autorki dzieciom, bo stała się trochę zapomniana...

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo Ci dziękuję za wspomnienie o Joannie Kulmowej. Bardzo lubię Jej poezję i mam tomik Jej wierszy. Nie wiedziałam, że już odeszła. Czytając wiersz o radości, zrobiło mi się smutno i przykro, że wielcy ludzie odchodzą... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniała poetka, jej niektóre wiersze znane są przez większość ludzi.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mój ukochany wiersz Joanny Kulmowej to ten:

    Człowiek żeby patrzał

    Kiedy Bóg stworzył niebo z pląsającym obłokiem
    i ziemię
    różową o świcie
    i czarno-białą srokę
    i brzozę która tak ślicznie jesienią staje się ruda
    to zapragnął w swojej miłości
    żeby ktoś z Nim oglądał te cuda.
    Wtedy stworzył człowieka
    żeby patrzał i radował się do łez
    jak On sam
    który ciągle się dziwi
    że świat jest
    jaki jest.

    Tak bardzo współgra z moim spojrzeniem na świat... Nie na cywilizację, ale na świat natury. Zachwyca mnie do łez.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zawsze pozostaje smutek w sercu po odejściu tak wyjątkowych i uzdolnionych ludzi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubię Jej wiersze.
    Dziękuję za wspomnienie o Joannie Kulmowej.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad