niedziela, 9 grudnia 2018

Praskie opowieści

Powrót
Kiedy wracam do domu 
po wielu dniach 
drzewa na mojej ulicy 
są ciężkie 
od zieloności i snu 

W pustym pokoju 
tylko gliniany kogut 
wita mnie 
otwartymi skrzydłami 

W niebieskich skrzynkach 
kwiaty umierają z pragnienia 

Podlewam je 
brązowym dzbankiem 
i nagle 
wpada przez okno 
jak z nieba 
gałązka akacji 

Uciszam klucze 
dzwoniące na radosny Anioł Pański 
i idę na palcach 
otworzyć drzwi
Hillar Małgorzata
Jestem, wróciłam z mojej kolejnej podróży do Pragi. Nie spodziewałam się, że jeszcze w tym roku będę wędrować moimi ukochanymi uliczkami. Za Mariuszem Szczygłem mogę powtórzyć, że w Czechach mieszka moja dusza. To miejsce tak urokliwe i zachwycające, że przez chwilę nachodzi mnie myśl, że mogłabym tam zamieszkać. Nigdzie za granicą nie czuję się tak dobrze. Moim zdaniem jest to jedno z najwspanialszych miejsc stworzonych ręką człowieka.
Praga jest intrygującą, piękną, chociaż już leciwą kobietą, o której jednak wszyscy mówią z zachwytem. Niektórzy nawet z zazdrością. Ale żeby ją naprawdę poznać, trzeba się z nią spotkać osobiście, ale to i tak nie gwarantuje, że będziemy o niej wszystko wiedzieć. Jak każda kobieta ma swoje tajemnice, które odkrywa stopniowo. Ja byłam tam już po raz... No właśnie który? Szczerze mogę napisać, że nie wiem. Dawno temu straciłam już rachubę. I wiem, że chociaż znam ją tyle lat, to nie poznałam jej do końca i pewnie dlatego co roku staram się ja odwiedzać. I w tym roku zobaczyłam jej inną twarz. Po raz pierwszy byłam tam w Andrzejki i na początku adwentu.
Koniec listopada i początek grudnia nie wydawał się z początku ciekawym terminem.
Słyszałam, że Praga jest najpiękniejsza wiosną. Trudno temu zaprzeczyć. Można wówczas zwiedzić przepiękne, romantyczne zakątki, w których nie ma jeszcze turystów. Może więc następnym razem powinnam wybrać się tam o tej porze? Przecież takiej Pragi jeszcze nie znam.
Stolicę Czech warto odwiedzić latem, jednak ulice są wprawdzie pełne turystów, jednak wtajemniczeni znają zaciszne zaułki.
Natomiast jesień w Pradze kojarzy się z winem i winobraniem, chociaż może się to wydać dziwne. Jednak centrum miasta znajdują się winnice, z których rozciąga się piękny widok. Dla mnie jesienna Pani Praga ubrana jest w sukienkę z kolorowych liści, a na szyi ma korale z kasztanów zebranych na Wyszehradzie. I właśnie taką wczesnojesienną Pragę znam najlepiej, chociaż ta letnia także nie jest mi obca.
Ale tą późnojesienną poznałam w tym roku i jednak nie zawiodłam się. Panią Pragę można odkrywać nie tylko w utarty powszechnie sposób, a adwent jest ku temu dobrą okazją.
Późnojesienną Pragę ujrzałam ostatniego dnia listopada, czyli w Andrzejki.
Listopad w języku czeskim, podobnie jak w polskim, oznacza „miesiąc spadających liści“ – jest to czas obfitujący w mgły oraz deszcz. Pogoda nie sprzyja raczej wędrówkom po uliczkach, parkach...
Jednak jak się przekonałam towarzystwo listopadowo-grudniowej Pani Pragi, oświetlonej lampami gazowymi, sprzyja refleksji i zadumie.
Lampy gazowe, które oświetlały praskie uliczki zgasły w roku 1985. Nikt nie wierzył, że kiedyś ponownie zapłoną. Wszyscy przypuszczali, że elektryczne lampy na zawsze zastąpią gazowe oświetlenie. W Pradze jednak zagościł XXI wiek, który chociaż jest coraz nowocześniejszy, to przybyła z nim tęsknota za romantyczną poświatą lamp gazowych. Teraz Panią Pragę oświetlają coraz to nowe latarnie gazowe. Takie miękkie, ciepłe światło dodaje wieczornym wędrówkom w towarzystwie Pani Pragi szczególnej aury.
Podczas tych adwentowych spacerów nie udało się mi jednak zobaczyć wysokiej postaci w czarnym płaszczu i cylindrze na głowie, z długą bambusową tyczką w dłoni, a o której czytałam Chciałam spotkać mistrza lampiarzy, którzy w przedświątecznym czasie zapalają tradycyjne lampy. Może następnym razem?
Po takim wieczornym spacerze wąskimi uliczkami przyjemnie było usiąść w jednej z cichych i przytulnych restauracji.
praga o świcie pierwsi ludzie w łódkach
pod mostem wolno przepływają słysząc
jak w świeżym słońcu usypia astralny
orion z narosłą wewnątrz nocy ciszą

inicjacyjne dźwięki poprzez ranną
mgłę dosięgają na moście karola
kamiennych figur spoza filtrów zasłon
w otwartych oknach nad ludźmi w gondolach

wypływa brzękiem naczyń i zapachem
nasyca chłodne powietrze miesiąca
parzenie kawy mgła mija lecz od niej
trwalsze są dymy z kominów wiatr strąca

liście nad rzeką więc wszystko jest w ruchu
stopy na schodach zegary i woda
ożywa kamień na siatkach podsłuchów
tańczyć próbują czyjeś słowa
Wojciech Wencel
Następnego dnia nie miałam jednak problemu z rozpoczęciem dnia wcześnie rano. Świt to chyba jedyna pora, kiedy bez względu na porę roku Most Karola, można mieć wyłącznie dla siebie. Potem aż do późna spacerują tu tysiące turystów z całego świata.
Jednak późną jesienią wszystko dookoła otula jeszcze puchowa pierzynka utkana z mgły, która nie pozwala nawet dostrzec rzeźb na moście, zwłaszcza mojej ulubionej św. Jana Nepomucena, znajdującej się na środku mostu. Jednak za sprawą Wiatru, przyjaciela Pani Jesieni, powoli wyłaniają się postacie świętych, które pilnują drogi na zamek. Niestety świt blaknie, a Wiatr przy pomocy Króla Słońce zaczyna rozwiewać mgłę. Zamek na hradczańskim wzgórzu stopniowo zaczyna się wyłaniać i za chwilę zacznie jak każdego dnia górować nad miastem, przywołując kolejnych turystów, którzy zmierzają już ku niemu przez Most Karola. Ja jednak kończę tutaj wędrówkę, bo odkąd po raz pierwszy poznałam Panią Pragę, to wizyty na zamku nie zaczynam z dołu. Chociaż ten pierwszy raz zrobiłam ten błąd i miała na to wpływ nie tylko wspinaczka pod górę. Zdecydowanie wolę schodzić podziwiając piękne widoki w dole, a przede wszystkim moje ukochane czerwone dachy.
Ale dość, o mojej Pani Pradze mogłabym pisać w nieskończoność. W przyszłym roku na pewno pojawi się moje kolejne praskie opowieści.
Najważniejsze, że ta krótka zmiana miejsca wyciszyła i uspokoiła mnie na chwilę. Wróciłam pełna pięknych widoków, pogody ducha, spokoju....
Skończył się wyjazd, zaczyna się codzienne życie.
MIASTO
Ciemną nocą, po schodach uliczek,
Po gorących Mostu kamieniach,
Pełen piwa łeb niosę w chmurach
I gitarę i pustkę w kieszeniach...
Żegnam się z Miastem, które stało się moje,
Jego wieże, jego drogi - kroki moje.
Żegnam się z Miastem, jego Mostem, gdzie wieczorem
Spadały gwiazdy monet za muzykę.
Nazbierałem po całym Mieście
Sprawy ważne i te, nic nie warte:
Ot, w podeszwach dziury na wylot,
Bicie dzwonów, bramy otwarte...
Żegnam się z Miastem...
Gwiazdy w rzece- tu się zaczyna
I tu kończy opowieść moja.
Chciałbym dzisiaj, jak wtedy wieczorem
Siedzieć z Tobą na Moście Karola.
Żegnam się z Miastem...
KRZYSZTOF JURKIEWICZ

15 komentarzy:

  1. Znam tylko letnią Pragę. Może warto wybrać się o innej porze roku...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja chyba jestem jakaś dziwna. Owszem, podobała mi się Praga, ale nie potrafię zrozumieć, dlaczego inni uważają ją za piękniejszą od innych, równie pięknych miejsc. Napisałaś, że to takie Twoje miejsce na ziemi, w którym mogłabyś zamieszkać. Też mam takie swoje, ale znajduje się ono zupełnie gdzie indziej.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny nastrojowy wpis. Bardzo lubię Pragę, to takie miasto, do którego bez wahania pojechałabym od zaraz. Ale takich miast mam kilka. W Pradze byłam policzalną ilość razy(dokładnie sobie policzyłam) 5, a pierwszy raz, gdy miałam 11 lat, a ostatni już 9 lat temu (jak ten czas leci). I byłam tam też zimą, w pierwszej połowie grudnia, pamiętam jarmarki świąteczne, kramy rozłożone wzdłuż wąskich uliczek Starego Miasta. Grzane wino, marcepanowe świnki. Niezapomniane ! Cieszę się, że naładowałaś akumulatory. ja też je ładują w każdej podróży. Wszystkiego dobrego dla Ciebie! jeszcze się odezwę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, nie byłam w Pradze, choć miałam być, ale była córka i syn, którzy przywieźli mnóstwo zdjęć tego pięknego miasta. Też zachwycają mnie lampy gazowe, które oglądałam w angielskim programie "Ucieczka na wieś". Po prostu ludzie tęsknią za dawnymi czasami, a nie nowoczesnością.
    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Byłam w Pradze wielokrotnie. Też jestem zauroczona tym miastem. Nigdy nie byłam jesienią a szkoda bo te wełtawskie mgły są niesamowite. Marzył mi się wyjazd na Jarmark Adwentowy ale brak śniegu sprawia, że to nie jest już takie atrakcyjne.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie opisałaś swoje uwielbienie dla Pragi, fajna odskocznia od codziennego zabiegania i dobra okazja do wyciszenia.
    Byłam tylko raz z majową wycieczką, ale marzę cały czas by pojechać w porze, gdy mało turystów i indywidualnie.
    Życzę, aby taki nastrój towarzyszył Ci do samych świąt:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Może kiedyś, w innym, życiu mieszkałaś w Pradze? Może ono było tak dobre, że ta miłość do Miasta poszła za tobą w to życie? Wszystko jest możliwe ;-) Czujesz się tam jak w domu, może to był twój dom.

    OdpowiedzUsuń
  8. Znam Pragę dość dobrze. Byłam w niej kilkakrotnie, także zimą. Zawsze mnie urzekała. Uważam, że jest to najpiękniejsza stolica europejska.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się, że byłaś tam kolejny raz, naładowałaś akumulatory:))) To magiczne miasto - byłam w Pradze zaledwie kilka razy..
    Pięknie napisaś - jak zawsze:))) Serdecznie Cię pozdrawiam ��

    OdpowiedzUsuń
  10. W Pradze bylam trzy razy,ale latem i także jestem nią oczarowana.Widok gazowych latarni musi być niesamowity. Wspaniały post.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie byłam w Pradze, ale marzy mi się wyjazd do Włoch. Może kiedyś się spełni.

    OdpowiedzUsuń
  12. Byłam w Pradze tylko raz i tylko jeden dzień i właśnie latem, razem z tłumami turystów, ale mimo tego, miasto mnie oczarowało. Romantyczne, urokliwe, piękne, takie z duszą...
    Napisałaś piękny post, czuć tu Twoją miłość. Zachwycam się doborem tekstów poetyckich, jesteś niezwykle wrażliwą Osobą i bogatą wewnętrznie.Mam nadzieję, że nadal Ci jest ciepło, a jeśli zawita zimno, przybywaj do mnie proszę...

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja nigdy nie byłam w Pradze, ale ostatnio znalazła się ona na mojej liście " do zwiedzenia". Na pewno jest to piękne miasto i wiem, że bardzo popularne - nie tylko w Europie. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cieszę się, że odbyłaś podróż, ktora Ci dodała dobrej energii...miejsc ,ktore lubimy warto jak najczęściej odwiedzać
    Zdrówka i spokoju przedświątecznego....

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepięknie piszesz o Pradze. Cudowna poezja...
    Lubię to miasto, lubię tam wracać, zawsze, podobnie jak TY, odkrywam w nim coś nowego.
    Ostatnim razem byłam z Córką, Zięciem i moim M. w 2014 roku... Po Jej odejściu, nie mam odwagi tam jechać.
    Wspomnienia są piękne, ale zbyt bolesne...
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad