czwartek, 9 stycznia 2020

Czy już zapomniane?

Już nie pisze się listów jak dawniej
Teraz w modzie komórki, e-mail
Teraz ludziom o kontakt jest łatwiej

Kto ma kasę, to gada, że hej!

Już nie pisze się listów serdecznych
Na papierze pachnącym jak bez
List-poemat jest mało pospieszny
Dla dzisiejszych Adamów i Ew


Nasze SMS-y to już nie te czasy
Kiedy biegły wolniej zegary i daty
Nasze komputery szyją drobnym ściegiem
Nie malują listów jak tęcza na niebie

Jeśli czasem przy oknie ktoś czeka
Na wiadomość, że miłość wciąż trwa
Gdy tęsknota porywa jak rzeka
W małym mieście, i nie klasy A

Jeśli dzisiaj listonosz jest ważny
To dlatego, że ściga nas bank
Bo poezji pocztowej los marny
Dziś Orfeusz komórkę już ma!

Nasze SMS-y to już nie te czasy
Kiedy biegły wolniej zegary i daty
Nasze komputery szyją drobnym ściegiem
Nie malują listów jak tęcza na niebie

Nasze SMS-y biegną po ekranach
Łatwo je kasują kolejne przesłania
Nasze komputery, nawet kolorowe
Gdzieś po drodze gubią poezji połowę
Jacek Bukowski

Niedawno znowu dostałam list pisany na papierze. Długi, taki tradycyjny w kopercie, pisany ręką na pięknym, kolorowy. Jednak gdy zadzwonił listonosz i mi go wręczył, to nie byłam zdziwiona. Od ponad dwudziestu lat regularnie koresponduję z osobami mieszkającymi w rożnych częściach świata. Teraz jednak głównie otrzymuję dużo e-maili. Cieszę się jednak, że są osoby, które chociaż mają dostęp do Internetu, nadal wysyłają mi listy z duszą.
Od zawsze zbieram otrzymane kartki pocztowe, listy... Te z od rodziny i przyjaciół z Polski trzymam w szufladzie, która za chwilę się przepełni. Te najnowsze ze świata mam w segregatorach. Te najstarsze zapełniły mi już dwa kartony po papierze na ksero. Nigdy żadnej kartki, koperty nie wyrzuciłam i nie wyrzucę. Jak mogłabym zniszczyć to, w co ktoś włożył tyle serca. To byłoby tak, jakbym wyrzuciła czyjeś myśli na śmieci. Te listy to moja historia, przeszłość. Przecież kiedyś ktoś kupił piękny papier listowy, stworzył te myśli w swojej głowie, aby potem cierpliwie je wykaligrafował.
Te listy otrzymałam w prezencie i teraz są moją pamiątką.
Z drugiej strony czasem zastanawiam się, czy moje pocztówki, listy także leżą u kogoś w szufladzie. A może po przeczytaniu trafiły z czasem do kosza?
Niestety era pisania listów - starannym pismem, na ozdobnym papierze, należy już do przeszłości. Komputery, Internet, telefony komórkowe zawładnęły całym światem. Dziś miejsce tradycyjnych listów zajęły drukowane pisma, maile czy SMS-y. Zdecydowanie łatwiej, szybciej i taniej jest napisać życzenia urodzinowe w sms-ie lub mailu, niż wysłać urodzinową pocztówkę. Ta ki sms, mail jest bezosobowy. Za jednym kliknięciem wysyłasz bowiem tą samą treść nawet do kilkunastu osób.
A przecież oczekiwanie na list jest niesamowite. Codziennie wypatrujesz listonosza, zaglądasz do skrzynki pocztowej. A kiedy już ten list przyjdzie zabierasz go do domu, siadasz w ulubionym fotelu przy oknie sięgasz po specjalny nożyk i zagłębiasz się w słowach pisanych tylko do ciebie.
Niestety sztuka pisania listów zanika. Tak, właśnie, pisanie listów jest sztuką. 

List 
Ktoś list dostał. Komuś serce bije.
Idzie czytać pod kwitnące jabłonie.
Czyta. Chwyta się ręką za szyję
i dno traci, i w powietrzu tonie.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska 


Dziś, w dobie sms-ów i Internetu nazwanie pisana listów sztuką wydaje się dziwne. Piszemy szybko, nastawieni przede wszystkim a przekazanie ważnej treści, nie zastanawiając się nad formą pisemnej wypowiedzi. Sms-y są dodatkowo ograniczone pod względem ilości znaków, staramy się więc zawrzeć swój przekaz jak najkrócej, pomijamy wszelkie formuły powitalne, czy grzecznościowe. Liczy się sama treść okrojona z wszelkich ozdobników, na które nie starcz miejsca ani czasu. Żyjemy wszak w dynamicznym świecie, gdzie liczy się informacja i szybkość jej przekazu. Tradycyjne listy są pisane coraz rzadziej, pośrednictwo poczty wymaga czasu, a napisanie treści na papierze okazuje się o wiele trudniejsze niż na ekranie komputera. Oczywiście w naszym pędzącym świecie, nie sposób nie dostrzec zalet elektronicznego przekazu, jednak czasem budzi się nuta nostalgii za osobistym listem, napisanym ręką bliskiej osoby.
Ars epistolandi oznacza sztukę pisania listów.
Dawniej, kiedy jeszcze nie znano innych form przesyłania wiadomości, pisanie listu stanowiło prawdziwa sztukę. Obowiązywał cały szereg norm określających sposób przekazywania treści. Piszący dbali o odpowiedni zapis przekazywanych informacji. Pamiętali o formie, o oficjalnym nagłówku, pozdrowieniu, o odpowiedniej formie zwracania się do adresata. Ortografia i styl były bez zarzutu.
Każda epoka dyktowała swoje obyczaje w tym zakresie, jednak zasada pozostała niezmienna od stuleci – adresat, nadawca, koperta, znaczek, odręczne pismo.
Epistolografia to również dział piśmiennictwa zajmujący się listami i ich zbiorami, oraz utworami literackimi pisanymi w formie listów, zasadniczo dziełami minionych epok, w których funkcja listu była nieco bardziej donioślejsza niż obecnie. Nie traktowano ich jedynie jako prywatnej korespondencji, niektóre czytano zbiorowo na głos, udostępniano za zgodą adresata do szerszego obiegu jako źródło nowych wiadomości.
Najcenniejsze są dla nas dzisiaj listy pisarzy, którzy tę sztukę epistolograficzną doprowadzili do ideału, którzy w swoich listach pozostawili niezatarty dokument epoki i świadectwo swojego życia.
Niektóre ze starych listów można uznać za dzieła literackie, zresztą wielu pisarzy podejmowało się tej formy twórczości, kolekcjonowało korespondencję lub starało się pisać powieści w podobnej konwencji. Ten gatunek literacki spotykamy m.in. w Nowym Testamencie u św. Pawła. Listy, które znalazły się w kanonie literatury polskiej i światowej pisali król Jan III Sobieski, Monteskiusz, Sienkiewicz, Zygmunt Krasiński.
Dzisiaj większość zachowanych listów to głównie listy mówiące o uczuciach, emocjonalne i wzruszające. Przetrwało ich wiele. Zakochani wysyłali nawet po kilka listów tygodniowo, a niektórzy po kilka dziennie.
Pisał je Bonaparte do ukochanej Józefiny, Jan III Sobieski do Marysieńki, Jeremi Przybora do Agnieszki Osieckiej. Wysyłali je również Jimmy Hendrix czy Winston Churchill.
Czytając listy z dawnych epok trzeba pamiętać, ze były to jednak osobiste wypowiedzi, kierowane do konkretnej osoby, a nie do szerokiego grona odbiorców. Ostatecznie jesteśmy poniekąd intruzami, czytającymi cudzą korespondencję nawet, jeśli osoby, których ona dotyczyła już dawno nie żyją.
I właśnie tak sobie myślę. Czy jeżeli autorzy nie wyrazili za życia zgody na publikację ich listów, to czy można to zrobić? Tak wiem listy te zapewne stanowią same w sobie arcydzieło, przybliżają postać autora.... Ale przecież są jakieś granice.
Tak wiem, pewnie wkładam kij w mrowisko. 
Zaraz bowiem zostanie przytoczony najświeższy przykład - osobiste notatki Jana Pawła II. Do końca nie rozumiem dlaczego kardynał Dziwisz zdecydował się złamać wolę papieża i wydać coś, co wydane nie tylko być nie musiało, a nawet nie powinno.
Ale o tym już dzisiaj pisać nie będę. Miało być tylko o listach

Listy z tamtego brzegu

Już tyle lat
noszę zamiast serca
skrzynkę pocztową.

W niej listy
napisane a niewysłane
nienapisane a wysłane
z adresem - nieodebrane
bez adresu i odczytane.
Listy, listy
białe, niebieskie, różowe
w kopertach z jaskółką
i czarną obwódką
życzliwością
przyjaźnią, miłością, obowiązkiem,
wyrachowaniem, nienawiścią.

Duszne od słów,
zapewnień, zaklinań
usprawiedliwień, obietnic.
Spalają się w popiół
nim wrzuci się je w ogień.


Są listy
zawierające jedno słowo
i dlatego wszystko.

Już tyle lat
noszę zamiast serca
skrzynkę pocztową.
Piszę listy, odbieram listy,
czekam na listy,
nie odpowiadam na listy.

Najszczersze są te,
które piszemy
paznokciem na zamarzniętej szybie
wikliną na wodzie
atramentem zmroku
na białej poduszce.

Rano rozdajemy je
spojrzeniem, uściskiem rąk,
westchnieniem.

"Synku mój,
na początku mojego listu
pytam o Twoje zdrowie - "

Ten list grzeje
jak sweter 
z rąk matki spleciony. (...)

Listy
pisane na marginesach gazet
bibułkach papierosów, pudełkach zapałek,
podszewkach - 
z tamtego brzegu

związane czarną wstążką krwi.
Obok płynie 
w koleinach wyżłobionych przez łzy
błękitna rzeka zapomnienia.
Listy
prawdziwe jak milczenie,
prawdziwe jak śmierć. (...)

"Gdyby niebo było papierem
a wszystkie morza atramentem
nie mógłbym Wam opisać wszystkich moich cierpień
i wszystkiego, co widzę dookoła siebie - 
Moje nogi krwawią, bo zabrano mi buty - 
Każdej nocy przychodzą pijani żołnierze
i biją nas kijami
Ciało moje jest czarne jak zwęglony kawałek drzewa - 
Wiem, że nie wyjdę stąd żywy - 
Wszystkich żegnam
Kochana mamo, kochany tato,
kochane rodzeństwo - 
i płaczę"

Listy, listy
wysoka, biała ściana płaczu.

"Mam jeszcze dwie godziny życia - 
Jestem jeszcze tak młody - 
Dania wkrótce mnie zapomni"

Listy
muszę do was powracać 
zrywać bandaże
z blizn pamięci - 

Jeśli zdolni jesteśmy zapomnieć,
jakże ONI mogą nam wybaczyć,
że żyjemy - 

zapomnienie gorsze jest od śmierci.
Henryk Jasiczek

18 komentarzy:

  1. Przepiękny tekst Ismenko. Będzie nagroda tylko bądź cierpliwa... wrócę tu jeszcze bo teraz Man chore wnuki pod opieką. Ale napisze niebawem drugi komentarz. Twój blog jest fascynujący. Kiedyś chciałabym przeczytać go całego ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo trafne spostrzeżenia. Także posiadam paczke listów wymienionych z byłym ukochanym kilkanaście lat temu. Uczucie przeminęło, ale te listy są dla mnie piękna pamiątka, nie moglabym ich wyrzucić. Niedawno spytałam, czy on zachował moje listy. Z ociąganiem odpowiedział, że zostały spalone przed jego ślubem z inną kobietą. Poczułam... ulgę, że nikt ich nie przeczyta, że stały się tajemnicą pomiędzy nami. Inna rzecz,że on już się rozwiódł he he;)
    A przy okazji - ludzie nie umieją pisać listów także dlatego, że dopadł ich wtórny analfanetyzm. Są specjalistami w swoich dziedzinach, a nie potrafią sklecić sensownych tekstów. Mam z tym do czynienia codziennie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisany post. Niestety zanika sztuka pisania listów, nawet kartki mają wydrukowane życzenia albo w większości wysyłający drukują życzenia. Sporo wysyłanych kartek to te ręcznie robione. Wracając do listów to wątpię czy dzisiejsza młodzież potrafiłaby napisać list. Co więcej mam obawy na przyszłość co do pisma, bo być może za kilkanaście lat w szkołach będą używali laptopów zamiast zeszytów. Niby idziemy za rozwojem techniki, a z niektórymi rzeczami cofamy się do tyłu. Pozdrawiam Ismeno.
    P.S. Ja przechowuję karteczki, które dostaję.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypomniałaś mi czasy kiedy pisałam i wysyłałam listy. Były to różne listy do koleżanek, do nieznajomych początkowo,(była taka akcja ogłoszona w czasopiśmie Radar) a później już znajomych. Pisałam również listy do sympatii i to były bardzo staranne listy, każdy był opatrzony jakimś stosownym cytatem, fragmentem wierszy. A teraz krótki sms, lub mail. Żałuję, że większość otrzymanych listów przepadła podczas przeprowadzek. Pozdrawiam Ismeno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z 'radaru' poznałam przed wieloma laty meksykańskiego studenta architektury i korespondowaliśmy w jęz. ang.
      każdy list od niego zaczynał się pięknym obrazkiem malowanym farbami, niestety spaliłam te listy w czasie mojego narzeczeństwa;-

      Usuń
  5. List
    nadawca: wiatr jesienny, odbiorca: poranna
    chmurka
    Przyfrunę do ciebie w jesienny poranek.
    Czy chcesz?
    – Chcę.
    Bardzo chcę.
    – Więc przyfrunę by cię objąć ciepłym dotykiem
    musnąć szeptem słów niewypowiedzianych
    objąć rękoma pełnymi marzeń
    przytulić w przestworzach nieba
    i zanucić kołysankę pragnień.
    – A jeśli nie przyjdziesz?
    Jeśli noc cię zatrzyma?
    – Rozproszę mrok silnym podmuchem
    słońcu wykradnę promienie
    przemknę po różanych autostradach poranka
    poszybuję z ptakami
    wzrok utkwiwszy w błękicie
    odnajdę cię pośród innych obłoków
    choćbyś odpłynęła daleko
    dosięgnę ogromnym sercem
    zbudowanym z miliona powiewów …

    OdpowiedzUsuń
  6. Mało kto dziś docenia sztukę pisania listów, pewnie i z programów szkolnych wkrótce zniknie.
    Z drugiej strony nie dziwie się, ludzie może i więcej by pisali i wysyłali, gdyby nie ceny przesyłek i kolejki na poczcie, a znaczki teraz tylko na poczcie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Posiadam paczkę listów wymienianych z moim obecnym partnerem - coś pięknego! Szkoda, że czasy listów minęły bezpowrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wielka szkoda, jestem fanką listów :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Był czas, ze pisałam i lubiłam otrzymywać listy. Ale czasy się zmieniły i teraz rzadko piszę...

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety, rzadko piszę listy, bo jednak ręce nie te i nie zawsze dają radę. Ale w zeszłym roku napisałam jeden z odległej Panamy i wysłałam go mojej byłej nauczycielce. Nie wiem czy doszedł, ale mam nadzieję, że tak. I że się ucieszyła.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja piszę listy, "listele" - (od list el-ektroniczny). Ale piszę je tak, jak bym pisał je na papierze. I nigdy nie wysyłam listów grupowych, każdy adresat dostaje ode mnie swój i przeznaczony tylko dla niego list. i zaglądam na pocztę internetową z taką samą niecierpliwością, jak dawniej do skrzynki listowej w bloku.
    A listy papierowe zbierałam - "na stare lata". Uznałam, że owe lata już przyszły. Przeczytałam wszystkie listy, część spaliłam, część zostawiłam. Znalazłam setki listów i kartek pocztowych do moich rodziców, po ich śmierci, w ich domu. Zostawiłam wszystkie listy taty do mamy i mamy do taty. Pozostałe z żalem, ale wyrzuciłam. Większość nadawców znałam, większość też już nie żyje. Nie mam złudzeń, że moje dzieci - synowie czytaliby te listy. Nawet moje wnuki zapomną pradziadków. Nie warto zostawiać, mnie nie warto zostawiać, listów z przeszłości. Jestem realistką, a nikim ważnym. Moja korespondencja nikogo nie zainteresuje. A poco zostawiać bałagan po sobie rodzinie? Im mniej papierów, tym mniejszy kłopot dla potomnych. Taka to sceptyczka ze mnie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że listy pisze już tak niewiele osób. Dzisiejsza młodzież chyba nie potrafiłaby napisać pięknego listu. Ja swoje listy, niestety spaliłam dawno temu, czego bardzo żałuję, byłyby wspaniałą pamiątką.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Listy pachniały wydarzeniem. Pisały je różne emocje. Pisałam całe mnóstwo z kolonii. Dawno temu miałam kolegę, który pisał do mnie o książkach które przeczytał. To było niesamowite. Ja na wakacjach, straszna rozrabiara była ze mnie, i te jego listy o historycznych postaciach, o Jagielle, jak uwodził Jadwigę, dziecko jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  14. Listy wymagały uruchomienia emocji. Wtedy przekaz był pełen. Teraz, w erze piktogramów, zaczynamy działać jak sztuczna inteligencja, tylko w naszych głowach.
    Opowiadamy co się dzieje, a nie to, co czuliśmy, gdy to się działo.
    Różnica jest diametralna. Przynajmniej dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale Ty pięknie piszesz Ismenko. List to taka intymna forma przekazywania informacji, niekiedy uczuć. Bardzo lubię pisać listy, kartki. Cudowne wiersze wrzuciłaś.

    OdpowiedzUsuń
  16. Pisałam list. Dzisiaj piszę i wysyłam przede wszystkim kartki. Bardzo lubię. Listy to była prawda i życie. "Są listy
    zawierające jedno słowo
    i dlatego wszystko" - piękne... Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękny post, pełen romantyzmu i nostalgii.
    Żałuję, że spaliłam wiele listów, ale kilka mam na pamiątkę.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad