sobota, 22 lutego 2020

W zwolnionym tempie

Szybko
Szybko, zbudź się, szybko, wstawaj!  
Szybko, szybko, stygnie kawa!
Szybko, zęby myj i ręce!
Szybko, światło gaś w łazience!
Szybko, tata na nas czeka!
Szybko, tramwaj nam ucieka!
Szybko, szybko, bez hałasu!
Szybko, szybko, nie ma czasu!

Na nic nigdy nie ma czasu?

A ja chciałbym przez kałuże
iść godzinę albo dłużej,
trzy godziny lizać lody,
gapić się na samochody
i na deszcz, co leci z góry,
i na żaby, i na chmury,
cały dzień się w wannie chlapać
i motyle żółte łapać
albo z błota lepić kule
i nie spieszyć się w ogóle...

Chciałbym wszystko robić wolno,
ale mi nie wolno?
Danuta Wawiłow 
Często piszę, że wszyscy uczestniczymy w wyścigu, którym jest nasze życie. Liczy się tylko to, aby szybciej, wyżej…. 
A przecież można wolniej, czyli slow. Slow - słowo ostatnio coraz bardziej popularne. Slow life, czyli zwolnij. 
Dla nas słowa "wolny", "powolny" kojarzą się z czymś leniwym, rozlazłym, ociężałym, niemrawym. A tutaj raczej chodzi o uważność na to co nas otacza lub  zwykłe zadumanie. Wolne życie bowiem nie polega na życiu w zwolnionym tempie. Po prostu należy robić wszystko w odpowiednim tempie, bez zbędnego pośpiechu. Chodzi o to, by unikać sytuacji, w których niepotrzebnie się stresujemy, bierzemy na swoje barki więcej, niż jest to konieczne.
Jednak jak w dzisiejszym świecie żyć powoli? Czy to w ogóle jest możliwe?
Szaleńcze tempo wkrada się nie tylko w naszą pracę, ale  i życie prywatne. Jesteśmy już praktycznie niewolnikami czasu. Cały czas biegniemy, gonimy za czymś, spieszymy się. Nawet nie potrafimy odpoczywać na urlopie, na który tak długo czekaliśmy. 
Stale myślimy, że coś powinnyśmy, musimy.... Przecież nie możemy się spóźnić, zapomnieć o... Wszystko musi się zmieścić w planie ułożonego dnia. Każdy dzień ma się toczyć w odpowiednim rytmie. 
Ten pędzący świat uderza też w dzieci. Dorastają one szybciej, niż wcześniej. Ich kalendarz jest nawet bardziej przepełniony niż dorosłego. 
Do tego nieustannie je poganiamy. A one z natury zupełnie nas wówczas nie rozumieją. To one potrafią delektować się każdą chwilą. Chcą być "tu i teraz". To umiejętności, o których my zapomnieliśmy. A teraz chcemy pozbawić tego nasze dzieci. 
Zwolnij trochę...
Wstajesz
idziesz
biegniesz
pędzisz
czy każdy dzień
w biegu tak już spędzisz?
stań
pomyśl
zwolnij
odpocznij
choć przez chwilkę
czy tyle potrzebujesz,
że całymi dniami tak pracujesz?
ktoś
czeka
i tęskni
stoi przy tobie
pomyśl więc wtedy
o najbliższej ci osobie
najwierniejszej pod niebem.
Czasem tak smutna siedzi w domu
jak mebel niepotrzebny już nikomu
znalezione w Internecie
Ale dzisiaj chciałam napisać o tym, że ten pęd przenosimy także do sfery, która jeszcze do niedawna związana była ze spokojnym celebrowaniem. Niestety teraz nie mamy już czasu, aby każdego dnia usiąść wspólnie do stołu, zjeść razem posiłek  i choć przez parę minut podzielić się własnymi myślami, nacieszyć się własnym towarzystwem. 
Coraz częściej spożywamy byle jakie jedzenie w biegu. Gorąca kawa na śniadanie kanapka, pośpieszny lunch w barze na rogu, obiad wieczorową porą odgrzewane w mikrofalówce….  Niestety wszystko to staje się naszą codziennością. Nie mamy czasu delektować się tym, co jemy, nie dbamy o to, co na talerzu.
A przecież z drugiej strony dobrze wiemy, że od tego, jak się odżywiamy, zależy nasze zdrowie i samopoczucie. Do zwolnienia przy posiłkach nie przekonuje nas także to, że pospiech i byle jakie jedzenie przyczynia się do nadwagi i gwałtownego wzrostu liczby osób cierpiących na choroby cywilizacyjne.
Ostatnio czytałam o idei Slow Food. Która jest protestem przeciw przyśpieszeniu współczesnego świata. Symbolem tego ruchu jest ślimak – istota ze swej natury powolna, a więc zupełnie niepasująca do naszej goniącej cywilizacji. Ślimak to symbol przeciwko prędkości, która jest już obsesją współczesnego świata. Oznacza pragnienie odwrócenia czasu, jest pochwałą odpoczynku i relaksu, których brakuje w naszym życiu.
Slow Food zakłada jedzenie w spokoju, powoli, bez pośpiechu. Podczas posiłku należy się delektować smakiem wyglądem i zapachem potraw. Należy więc skończyć z jedzeniem w biegu w barach szybkiej obsługi czy wręcz na ulicy. Idea Slow Food ma spowodować, że człowiek na chwilę oderwie się od codziennych obowiązków, żeby w ciszy i spokoju ducha zjeść coś smacznego i zdrowego.
Slow Food chce uchronić od zapomnienia wszystkie „ginące gatunki” potraw. Inicjatywa ta została nazwana Arką Smaku, co jest odwołaniem do biblijnej arki Noego, zagrożonej przez potop żywności typu fast food. Człowiek powinien zapewnić przetrwanie zagrożonym gatunkom zwierząt, jadalnych ziół, roślin przyprawowych, zbóż i owoców, także dziko rosnących.  Należy ratować produkty oryginalne, tradycyjne i niespotykane w innych miejscach na świecie.
Żywność Slow Food jest to produkty nisko przetworzone, wytwarzane metodami tradycyjnymi. Są bez sztucznych dodatków, barwników, aromatów, konserwantów, polepszaczy smaku. Metody wykorzystywane przy produkcji to wędzenie, duszenie, marynowanie, dojrzewanie, wyciskanie. Wszystkie surowce są pochodzenia naturalnego. Taka żywność ma unikatowy smak i zapach. Ma też więcej wartości odżywczych, jest dobrze przyswajalna przez organizm. Zwolennicy Slow Food twierdzą, że taka żywność chroni przed chorobami, wzmacnia siły obronne.
Filozofia Slow Food to nie tylko zdrowa, jak najmniej przetworzona, tradycyjna żywność i delektowanie się jej smakiem.  Aby żyć w stylu Slow, należy zwolnić, a czasem zatrzymać pęd życia. Mniej czasu poświęcać na codzienne obowiązki, pracę, a więcej na obcowanie z przyrodą. Wypoczynek na łonie natury przywraca spokój i wycisza.
A my raczej pędzimy przez życie bez zastanowienia. Dążymy do osiągnięcia zamierzonego celu. A gdzie jest cieszenie się z każdego drobiazgu, chwili, napotkanej osoby... Po prostu z tego co codzienne, proste, zwyczajne. Choćby ze wspólnego posiłku, rozmowy przy stole....
Może warto więc posłuchać tej filozofii i zadbać o siebie? Musimy przecież być dla siebie troskliwi i wyczuwać potrzeby naszego organizmu, który teraz często zapominany, kiedyś się zbuntuje i będzie chciał odpocząć. Może warto zacząć myśleć o nim już teraz? Może warto czasem spędzić leniwie ciągnący się dzień. Może na pewien czas zamienię się w ślimaka, zwłaszcza kiedy wiatr i deszcz za oknem usypiają? Może...
Pośpiech i powolność
Jednym za bardzo śpieszno jest,
nie patrzą za siebie, 
nie dostrzegają tego co teraz.
Co teraz trwa w bycie.
Tylko mkną do przodu,
ta prędkość zamazuje ludzi.
Twarze bliskich stają się niewyraźne.
Bieg na krótkim wdechu.
Ta nieuwaga,
nieuważne patrzenie,
podetnie im nogi.

Jedni, ci co zwalniają czas,
chcą nacieszyć się chwilą,
zdegustować każdą drobinę.
Lecz jak potem odrobić straty?
Dogonić teraźniejszość?

Nigdy nie będziemy mogli iść,
zawsze tylko tysiące maratonów
zamiast spokojnego kroku.
Więc co jest lepsze?
Przyśpieszać
albo zwalniać...
Przyśpieszać,
czy zwalniać?
znalezione w Internecie

17 komentarzy:

  1. Slow life, slow food to idee bliskie memu sercu, którymi od pewnego czasu staram się żyć. Potrzebna jest spora dawka zdrowego egoizmu i odporność na otoczenie, bo "ślimaki jedzące trawę" wywołują zdziwienie, są postrzegani jako dziwacy czy osoby przechodzące kryzys wieku średniego. Opamiętanie chyba przychodzi z wiekiem, młodsze pokolenie jednak ciągle woli korzystać garściami i w pośpiechu z "dobrodziejstw" cywilizacji..

    OdpowiedzUsuń
  2. Slow life, slow food nie da się wprowadzić w życie, gdy domownicy chorują i nic nie można zaplanować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Współczesny pęd to już choroba. Jedzenie w pośpiechu też może się źle skończyć. Jak walczyć z pośpiechem? Młodzi żyją szybko i my też. Pędzimy tak że nie ma czasu włączyć hamulców.

    OdpowiedzUsuń
  4. Za wolno źle, za szybko też źle... Trzeba dla siebie znaleźć złoty środek, abyśmy nie zostawali na szarym końcu ze wszystkim, żeby nas życie nie ominęło w swoim biegu. Nie chciałabym zostać z tyłu ze świadomością, jak wielu rzeczy w życiu nie spróbowałam, jak wielu miejsc nie zobaczyłam... Ale nie muszę być na przedzie, nie chcę czuć oddechu innych na plecach. Poszukajmy swojego tempa. Dla mnie to jest idea slow living.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najważniejsza jest harmonia, umiejętność wyboru... Ja już potrafię zwolnić, celebrować chwile ważne dla mnie, wiem czego chcę... Każdy powinien znaleźć to coś w sobie, działać w zgodzie ze sobą..
    Serdecznie pozdrawiam Ismeno:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ważniejszy świat wymaga od nas pośpiechu i życia w ciągłym biegu. Wypadałoby trochę zwolnić, chociażby podczas posiłku . Sama jem bardzo szybko, chociaż podczas weekendu nie muszę się spieszyć.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Smutne to, jeśli o pewnych ważnych sferach życia muszą nam przypominać książki, nowe trendy, trenerzy personalni.
    Staramy się w naszej rodzinie celebrować przynajmniej niektóre okazje, inicjować spotkania, rozmowy, spacery.
    Bez tego zanikają więzi, nie wystarcza rozmowa przez telefon...czy pomachanie komuś w przelocie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pamiętam ten pierwszy wiersz - uczyłam się go na pamięć w podstawówce.
    Ciężko jest zwolnić tempo życia w dzisiejszym świecie, ale kiedy się to już uda, to efekty bywają niesamowite. Ostatnio zaprosiłam na kawę jedną z moich znajomych z gimnazjum. Po spotkaniu przyznała, że był to jej najlepszy dzień od jakiegoś czasu. I od razu cieplej mi się zrobiło na sercu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Świat się śpieszy, ale nie musimy biec ze wszystkimi jak w wyścigu, bo możemy przegapić ważne rzeczy. Warto się zatrzymać i zastanowić, po co jest ten bieg... Ja już wysiadłam;) Pozdrowienia Ismeno:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wpis bardzo na czasie. Rzeczywiście XXIw. charakteryzuje się ciągłą gonitwą za wszystkim, oprócz wewnętrznego spokoju. Warto mówić o tym, że tak nie musi być!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Podpisuję się pod słowami Zielonejpiranii obiema rękami.
    Chciałabym umieć zwolnić. Ciągle się tego uczę.
    Pozdrawiam Cię bardzo ciepło i serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj, jak bardzo masz rację! Za bardzo ten świat pędzi. Na szczęście wcale nie musimy pędzić razem z nim. To kwestia naszego wyboru. Ponieważ nie żyję w mieście, to pewnie łatwiej mi jest żyć bardziej slow... Co staram się robić. Choć nie ukrywam, że czasem też łapię się na tym, że zaczynam niebezpiecznie przyspieszać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nadal biegnę...ale już wolniej, tylko dlatego, że nie daję rady szybciej:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Slow to moc. Nawet jakiś czas temu pisałam o slow joggingu :) Slow znaczy lepiej, tak czuję... Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja niestety jestem z tych "szybkich" osób!
    Teraz choroba nie pozwala na szybkość, stąd moje niezadowolenie, bo tyle bym zrobiła ..
    Warto w życiu zwolnić tempo, zwłaszcza wygospodarować czas na odpoczynek, relaks, kontakty z bliskimi.
    My Polacy tylko tak mamy, że wszystko musi być na wczoraj, natychmiast.
    Pozdrawiam słonecznie i życzę miłego weekendu 🌤️🧡🌹🤗

    OdpowiedzUsuń
  16. Zawsze byłam ślimakiem, jeśli chodzi o temperament. Nie znoszę sie spieszyć. Ale oczywiście musiałam wykonywać swoje obowiązki zawodowe punktualnie, a domowe też na określony czas. Nie mam wrażenia zmarnowanego czasu, nie "traciłam" go, oglądając i poznając rośliny "deptane po drodze", czyli wszelkie chwasty, zioła, rosnące na zapłociach i przydrożach. Zawsze znajdowałam czas na swoje sprawy. Stawiałam je czasem przed obowiązkami, kosztem snu, bo wychodziłam z założenia, że obowiązki muszę wypełnić (zawsze byłam obowiązkowa), a przyjemność uciekłaby, bo już nie znalazłabym na nie siły. Teraz cały czas żyję slow i brakuje mi aktywności. A przyglądanie się wyrastającym i rozwijającym sie z dnia na dzień roślinkom nie daje takiej satysfakcji, jak kiedyś, gdy było jeszcze wiele innych aktywności. Teraz jestem ślimakiem, zamkniętym w swojej skorupie...

    OdpowiedzUsuń
  17. Czasem odnoszę takie wrażenie, że tylko my Polacy jesteśmy zagonieni. Weźmy takich Włochów, oni mają na wszystko czas, nie spieszą się, żyją na pełnym luzie, bez pośpiechu. Musimy tak pędzić?
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad