niedziela, 26 kwietnia 2020

Modlitwa do....

A przecie mi żal
o było - nie wróci i szaty rozdzierać, by próżno.
Cóż każda epoka ma własny porządek i ład ...
A przecież mi żal, że tu w drzwiach nie pojawi się Puszkin
tak chętnie bym dziś choć na kwadrans na koniak z nim wpadł.

Dziś już nie musimy piechotą się wlec na spotkanie
I tyle jest aut i rakiety unoszą nas w dal...
A przecież mi żal, że po Moskwie nie suną już sanie,
I nie ma już sań, i nie będzie już nigdy, a żal!

Przyjmuję pojętny mój wiek, mego stwórcę i mistrza,
Ten trzeźwy mój wiek, doświadczony mój wiek pragnę czcić...
A przecież mi żal, że jak dawniej śnią nam się bożyszcza
I jakoś tak jest, że gotowiśmy czołem im bić.

No cóż, nie na darmo zwycięstwem nasz wiek się uświetnił,
I wszystko już jest - cicha przystań, non-iron i wikt...
A przecież mi żal, że nad naszym zwycięstwem niejednym
Górują cokoły , na których nie stoi już nikt.

Co było nie wróci; wychodzę wieczorem na spacer
I nagle spojrzałem na Arbat i ach, co za gość! -
Rżą konie u sań, Aleksander Siergiejewicz przechadza się,
Ach, głowę bym dał, że już jutro wydarzy się coś!
Bułat Okudżawa
Ostatnio było mi smutno, pusto, nijako… Ot taka chandra powiedziałby każdy. Ale czy zwykła? Brakowało mi energii do działania, nie mogła znaleźć sobie miejsca, zajęcia, nic mi nie wychodziło. Byle słowo doprowadzało  mnie do łez. Niestety panująca dookoła sytuacja tylko to pogłębiała i nic nie wskazywało na to, aby miało być lepiej. Myślę, że utknęłam w martwym punkcie i wszelkie próby zrobienia kroku naprzód kończyły się niepowodzeniem. Nie chciało mi się wierzyć (i nadal nie chce), że nagle stanie się cud i wszystko potoczy się zwariowanym, ale normalnym torem.
Wcześniej czasem też zdarzało mi się mieć pretensje do losu, o to, że urodziłam się o dobre kilka lat za późno.  A może o całą epokę? Czy gdybym urodziła się w innych czasach to moje życie wyglądałoby inaczej, lepiej, łatwiej…?
Możliwe, ale z drugiej strony mogłabym trafić dużo gorzej.
Każdy pewnie powie, że nie ma co narzekać i w końcu wziąć się w garść. Nie można przecież tak zamartwiać się.  Łatwo powiedzie patrząc na to co dzieje się dookoła.
Dopóki ziemia kręci się,
Dopóki jest tak, czy siak,
Panie, ofiaruj każdemu z nas,
Czego mu w życiu brak:
Mędrcowi darować głowę racz,
Tchórzowi dać konia chciej
Sypnij grosza szczęściarzom
I mnie w opiece swej miej
Sypnij grosza szczęściarzom
I mnie w opiece swej miej

Dopóki ziemia kręci się,
O panie, daj nam znak,
Władzy spragnionym uczyń,
By władza im poszła w smak
Hojnych puść między żebraków,
Niech się poczują lżej!
Daj kainowi skruchę,
I mnie w opiece swej miej
Daj kainowi skruchę,
I mnie w opiece swej miej

Ja wiem, że ty wszystko możesz,
Wierzę w twą moc i gest,
Jak wierzy żołnierz zabity,
Że w siódmym niebie jest
Jak zmysł każdy chłonie z wiarą
Twój ledwie słyszalny głos,
Jak wszyscy wierzymy w ciebie,
Nie wiedząc, co niesie los
Jak wszyscy wierzymy w ciebie,
Nie wiedząc, co niesie los
Bułat Okudżawa
W ostatnim tygodniu na parapecie mojego okna przysiadło kilka gołąbków pocztowych i wesoło zagruchało. Od razu zrobiło mi się lżej na sercu i w duszy. To dobrze, że ktoś tam w wirtualnym świecie jeszcze o mnie pamięta, myśli i przesyła ciepłe słowa. To poprawiło mój nastrój.
Pomogło mi nawet, jak zwróciłam się z prośbą do mojego Anioła Stróża.
Dość często odczuwam potrzebę modlitwy. Może to nie jest dobre słowo. Nie lubię bowiem tych oklepanych formułek, które wypowiadamy automatycznie, nie zwracając uwagi na ich sens i zazwyczaj odlatujemy myślami gdzieś indziej. Zresztą prawdę powiedziawszy nie zawsze ze wszystkimi słowami popularnych modlitw się zgadzam.
Zawsze podobała mi się pierwsza modlitwa Ani na Zielonym Wzgórzu. Może właśnie tak powinniśmy się zwracać do Czuwającego nad nami? Może powinna to być rozmowa, monolog, słowa płynące prosto z nas...
Najchętniej tak jak Ania poszłabym sama na migającą kolorami łąkę lub do dużego lasu, gdzie patrzyłabym na błyszczące pomiędzy gałęziami drzew błękitne niebo.
I co bym powiedziała?
Na pewno podziękowałabym za to co najważniejsze. Dopiero potem bym prosiła.
Proszę przyjdź, wskaż mi odpowiednią drogę, aby tak cały czas nie błądziła. Przyjdź i podaj mi rękę....Tylko Ty znasz me przeznaczenie, a ja "biedna zagubiona owieczka" błąkam się po świecie z garstką wspomnień i marzeń. Ale z Twoją pomocą odnajdę drogę, pozbędę się lęków, odnajdę siebie. Wiem że gdzieś na krańcu świata jest sens każdego z nas.
Piosenka o nadziei...
Wesołych trąbek słychać granie -
Natężam ucha, równam krok,
A słowa same, jak motyle,
Spływają z warg i lecą w mrok.
Któż nam gorącą piosenkę przysłał,
Choć ziąb i rzeką płynie kra ?
Nadziei amatorski zespół,
Co pod batutą serca gra!

W latach pożegnań, w ciężkiej dobie,
Żelazny deszcz tysiącem strug
Zacinał ostro w nasze twarze
I w karki bezlitośnie tłukł.
Kiedy ochrypną już dowódcy,
Kto u żołnierzy posłuch ma?
Nadziei amatorski zespół,
Co pod batutą serca gra!

Pogięte trąby i puzony,
Pękł doboszowi w bębnie szew,
Flecista drutem flet obwiązał,
Lecz każdy pręży się jak lew!
Łatany strój, instrument kiepski,
Lecz kto najwięcej zbiera braw?
Nadziei amatorski zespół,
Co pod batutą serca gra!
Bułat Okudżawa

sobota, 18 kwietnia 2020

Dlaczego?!

Dlaczego?
Boję się tego słowa
wdziera się w moje serce
jak nieproszony gość
wykrada spokój i burzy porządek
złodziej myśli dobrych
wichrzyciel dotychczasowych nadziei
wlewa truciznę w dzban mojego serca
i podsuwa złe myśli


dlaczego tak?
dlaczego inaczej?
dlaczego źle?

ciągłe dlaczego
powracają z siłą intruza
która szarpie moją wiarę
wystawiając ją na nową próbę

nie spytam - dlaczego?
by nie zniszczyć resztek nadziei.
Basia Wójcik
Czasem los zsyła na nas jakieś trudne doświadczenie.  Najlepiej wówczas to postarać się nie poddać i wykorzystać tą sytuację jak najlepiej. Jak jednak znaleźć dobrą stronę, gdy wali się świat? Gdy człowiek zostaje zdany tylko na siebie i swoje towarzystwo. 
Najchętniej zawołałabym "dlaczego mnie to spotkało? To niesprawiedliwe".
Myśl, że w podobnej sytuacji jest wiele osób, że wszystko jest po coś, też nie pomaga. 
Wiadomo jednak, że czasu się nie cofnie. Muszę nauczyć się czekać. Zrozumieć, że nie tylko mój świat wywrócił się do góry nogami. Trzeba umieć spojrzeć do przodu i spokojnie poczekać, aż życie znowu bezpiecznymi torami potoczy się do przodu.
Można oczywiście robić plany, co zrobię, gdy to nareszcie się skończy.  Ale z drugiej strony przypominam sobie tak często powtarzane przez moją mamę słowa "Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość". Może więc nie planować. Co zatem robić?
Wszyscy mówią, że trzeba uśmiechać się, żartować... Ale jak to robić, gdy dookoła słyszę "Naprawdę musisz chodzić do pracy? Nie możesz pracować zdalnie? Naprawdę? Współczuję. Nie mogę wyobrazić sobie teraz wyjścia z domu".  Tak, wszyscy krewni, znajomi siedzą w domu i nie muszą wychodzić z domu (o przepraszam... Marysiu podziwiam Cię i przytulam zdalnie, ale ciepło i serdecznie)
Z mojego kalendarza zniknęły też wszystkie zaplanowane ważne sprawy: okulistka, dentystka, fryzjerka.... Nie musiałam ich odwoływać. Same wyskoczyły z terminarza. Teraz wszystko przez telefon. Ale jak to zrobić w przypadku właśnie tych wyżej wymienionych?
Kalendarz na najbliższe tygodnie pusty. Wszystko przeniesione na później, ale czy na pewno?  Czy jest mi lżej? Chyba nie. Wolałabym mieć zapełnione te dni. Chociaż z drugiej strony przecież wówczas narzekam, że nie nadążam. Jak zatem jest lepiej? Jakaś taka dziwna jestem. Trudno mnie zadowolić. I tak źle i tak niedobrze. Najważniejsze, to starać się nie poddawać i starać się nadążyć za rzeczywistością. Bo przecież życie toczy się dalej...
A życie toczy się dalej.
Nie czeka na płaczące serca,
Nie ogląda się za siebie.
Po prostu gna gdzie zapragnie.
Ucieka tak szybko
Nie stając na chwilę.
Nie myśli o zbłąkanych,
Nie daje wskazówek.

Życie odbiera znaki.
Zostawia bez pomocy.
Biegnie lekko
I nigdy się nie męczy.
Próbuję zwolnić,
Złapać oddech,
Lecz ono pcha mnie dalej.

Nie zważa na smutek,
Na ból i cierpienie.
Po prostu ciągnie mnie za sobą
Pozostawiając niezmywalne ślady.
Ślady krwi i łez...
Może kiedyś się zmęczy...
Wtedy to będzie koniec!
znalezione w Internecie
Może zająć się pisaniem, aby uspokoić myśli? Od dawna Jola (szkoda, że masz problem z dodawaniem komentarzy) namawia mnie na napisanie książki. Przecież pisanie jest dla mnie taką terapią. Zapomnieniem i oderwaniem od rzeczywistości. Ale żeby od razu książka? Czy te moje zielone, szumiące stronki nie wystarczą? 
Książki jednak uwielbiam. Przecież wychowałam się w czasach, gdy czytanie było częścią życia, przyjemnością i wyzwaniem.  Tak wyzwaniem. Może jest to niewyobrażalne dla dzisiejszego czytelnika, ale  kiedyś książki kupowało się spod lady, gdy były doskonałym towarem wymiennym. Zdobycie kolejnego tomu było naprawdę dużym sukcesem i powodem do dumy. 
Ale wracając do pisania. Oczywiście nade wszystko kocham zwykłe tradycyjne książki. Teraz jednak chyba lepiej i wygodniej jest pisać w sieci. No chyba, że znalazłaby się jakaś dobra dusza i całą tą książką się zajęła? 
Ale czy nakład się  rozejdzie?  Bo kto mnie czyta? Niewiele osób. Cieszę się, jak jest kilkanaście komentarzy. Są strony dużo bardziej popularne. Szkoda więc chyba czasu, papieru, drzew.... Najlepsze książki już przecież napisano. I nimi teraz powinniśmy się bez obawy zarażać. 
Książka
Książko, przyjaciółko wierna, miła
Tyś mnie wprowadziła w piękny świat bajkowy.
Wtedy poznałam Kopciuszka i Śnieżkę,
I krasnoludków wesołe rozmowy.
Dziewczynkę z zapałkami pana Andersena,
co marzła samotna w mroźny dzień zimowy
A gdy urosłam - przez morza i lądy
Tyś mnie prowadziła po szerokim świecie,
Przeżywałaś ze mną rozliczne przygody.
Pomnażałaś wiedzę, kraju urodę dałaś mi poznać
I miłość przyrody budziłaś we mnie.
Uczyłaś szanować wszystko co żyje.
A w ciemne wieczory, gdy cisza dokoła,
Na gwiazd miliony patrzyłam w zachwycie
Zadając pytanie - czy i tam są ludzie?
Czy jakieś inne istoty rozumne,
Prowadzą podobne do naszego życie.
Na wiele pytań dałaś mi odpowiedź,
I tyle podróży z tobą odbywałam.
Z tobą zwierzęta, ptaki i rośliny
I dalekie kraje poznawałam.
Choć już siwizna włosy przyprószyła.
Zawsze jesteś ze mną przyjaciółko miła.
Janina Gałczyńska

wtorek, 14 kwietnia 2020

Wiosenne myśli???




Chciałeś szumieć jak drzewo
gnać po niebie jak młody wiatr
dzisiaj nisko jest niebo
że aż trzeba się schylać

Chociaż runął ci świat
wiosna przyjdzie i tak

Jeśli zrobiłeś błąd
to cię młodość rozgrzeszy
jeśli przestałeś już wierzyć w to
Czas nas uczy nadziei

Chociaż runął ci świat
wiosna przyjdzie i tak

Choć runął nasz dotychczasowy świat, Pani Wiosna przyszła i pięknie rozkwita dookoła. 
Mimo zamkniętych granic jak co roku przyleciały do nas ptaki.
W tym roku magnolie zakwitły wyjątkowo późno, zresztą jak wszystko dookoła, a ich bladoróżowe płatki spadały mi pod nogi z każdym podmuchem wiatru, kiedy szłam pustą ulicą do sklepu. 
Wystarczyła ta odrobina wiosennego słońca, widok kwitnących żonkili i tulipanów, rozwijających się zielonych listków… To wszystko wystarczyło, aby na chwilę odpłynęły wszystkie smuteczki, abym mogła cieszyć się tym co dookoła. Mogłam uśmiechnąć się razem ze słonkiem... Mogłam przez chwilę cieszyć się dniem dzisiejszym i nie martwić tym co będzie... Przez chwilę poczułam się częścią tego piękna, które mnie otaczało.
Trawa wabiła mnie soczystą zielenią, chciałabym  przysiąść na chwilkę, ale niestety... Nie przeszkadzałoby mi, że ziemia jest wilgotna, ale...
Ten kolorowy zapach Pani Wiosny, uświadamia mi, że jestem tylko małym punkcikiem tego co mnie otacza. Jestem zieloną gałązką, którą silniejszy wiatr może złamać. Jednak mimo tej kruchości nadal staram się być zielona, pełna wiary i nadziei.
Wiosna zazwyczaj kojarzy się z nadzieją, początkiem nowego życia. Wszystko budzi się z długiego snu i życie nabiera wówczas intensywniejszego koloru. Ciepło, słońce, zieleń...To pozwala  patrzeć mi na świat z większym optymizmem. Wiosna zawsze mnie rozpromieni. W tym roku jednak sprawia, że najbardziej musi mi wystarczyć to moje zielone mieszkanie.
Małe mieszkanko
na Bożym Świecie,
zielony fotel, zielone drzwi,
za oknem słońce
wesoło świeci,
wieczorem księżyc wesoło lśni.

To zielone mieszkanie,
panowie i panie.
na starej fotografii śpi...

Drugie mieszkanie,
mieszkanie z miedzi,
miedziany fotel, miedziane drzwi,
za stołem żonka wesoło bredzi,
a jej kochanek wesoło drwi.

To miedziane mieszkanie,
panowie i panie,
ma zdartej fotografii śpi...

Trzecie mieszkanie,
mieszkanie czarne,
fotele czarne i czarne drzwi,
poranki parne i noce parne,
a dni już nie ma.
Bo po co dni?

To ostatnie mieszkanie,
panowie i panie,
najbardziej odpowiada mi...
Agnieszka Osiecka
Chyba podobnie jest u mnie. Staram się jednak walczyć z tym czarnym kolorem, który ostatnio najczęściej u mnie gości. 
Przecież Pani Wiosna niesie ze sobą wszystko co najpiękniejsze, najbardziej kolorowe. A moje mieszkanie jest jasne i pełne zieleni. Tłumaczę sobie, że trzeba myśleć pozytywnie. Że wszystko, co najlepsze chociaż jeszcze się nie wydarzyło, to wkrótce jeszcze się wydarzy.
"Nadzieja jest rodzajem szczęścia i, być może, jedynym szczęściem, na jakie świat może sobie pozwolić."
Samuel Johnson 
Jednak jak napisała Prowincjonalna Bibliotekarka, to nadzieja jest  jak marchewka przed osiołkiem. Tak się idzie i idzie, a ona dynda przed nosem. A człek wpatrzony w marchewkę nic innego nie widzi. Nawet stosu marchewek po lewej stronie
Jednak Pan Czas nie przejmuje się tym , co dzieje się dookoła. Zatem życie, niezależnie od naszych dramatów,  toczy się dalej. Bo toczyć się musi, niezależnie od tego, co się wydarzyło. Zawsze coś się kończy, coś zaczyna, chociaż trudno jest się nam z tym pogodzić.
W normalnym świecie nie można nacisnąć klawisza "nowa gra". (...) Rzeczywistość właśnie na tym polega, że nie można się cofnąć i zacząć grać od nowa.
Éric-Emmanuel Schmitt

Ja jednak chętnie nacisnęłabym taki klawisz

Rze­czy­wi­stość wy­ma­ga,
żeby i o tym po­wie­dzieć:
ży­cie to­czy się da­lej.
Robi to pod Kan­na­mi i pod Bo­ro­di­no
i na Ko­so­wym Polu i w Gu­er­ni­ce.

Jest sta­cja ben­zy­no­wa
na ma­łym pal­cu w Je­ry­cho,
są świe­żo ma­lo­wa­ne
pod Bia­łą Górą ła­wecz­ki.
Kur­su­ją li­sty
z Pe­arl Har­bo­ur do Ha­stings,
prze­jeż­dża wóz me­blo­wy
pod okiem lwa z Che­ro­nei,
a do roz­kwi­tłych sa­dów w po­bli­żu Ver­dun
nad­cią­ga tyl­ko front at­mos­fe­rycz­ny.

Tak wie­le jest Wszyst­kie­go,
że Nic jest cał­kiem nie­źle za­sło­nię­te.
Z jach­tów pod Ak­cjum
do­cho­dzi mu­zy­ka
i na po­kła­dach w słoń­cu pary tań­czą.

Tyle cią­gle się dzie­je,
że musi dziać się wszę­dzie.
Gdzie ka­mień na ka­mie­niu,
tam wó­zek z lo­da­mi
ob­lę­żo­ny przez dzie­ci.

Gdzie Hi­ro­szi­ma
tam znów Hi­ro­szi­ma
i wy­rób wie­lu rze­czy
do co­dzien­ne­go użyt­ku.

Nie bez po­wa­bów jest ten strasz­ny świat,
nie bez po­ran­ków,
dla któ­rych war­to się zbu­dzić.

Na po­lach Ma­cie­jo­wic
tra­wa jest zie­lo­na
a w tra­wie, jak to w tra­wie,
prze­zro­czy­sta rosa.

Może nie miejsc in­nych jak po­bo­jo­wi­ska,
te jesz­cze pa­mię­ta­ne,
te już za­po­mnia­ne,
lasy brzo­zo­we i lasy ce­dro­we,
śnie­gi i pia­ski, tę­czu­ją­ce ba­gna
i jary czar­nej klę­ski,
gdzie w na­głej po­trze­bie
kuca się dziś pod krzacz­kiem.

Jaki stąd pły­nie mo­rał - chy­ba ża­den.
To, co na­praw­dę pły­nie, to krew szyb­ko schną­ca
i za­wsze ja­kieś rze­ki, ja­kieś chmu­ry.
Na tra­gicz­nych prze­łę­czach
wiatr zry­wa z głów ka­pe­lu­sze
i nie ma na to rady -
śmie­szy nas ten wi­dok.
WISŁAWA SZYMBORSKA

piątek, 10 kwietnia 2020

Wielkopostne myśli

W Wielki Czwartek
Śpimy jak zwykle w czwartkową noc
nieświadomi zbliżającej się chwili
nie podejrzewamy nawet
że ktoś może być sam
nie chce się nam czuwać
bo dobrze nam w swoim świecie
bezpieczni
że ktoś pokona za nas
dolinę ciemności
spokojni
że nie musimy podbiegać
z rozłożoną chustą poświęcenia
nie żądają od nas odwagi
więc zapominamy
że nasze miejsce jest pod Krzyżem
i przesypiamy kolejną
Noc Miłości.



dźwigasz Chryste
ogromny krzyż
cierpień świata.
    za Tobą idą
    chorzy smutni i opuszczeni
niewidzialna dobroć 
pozwala im
przez łzy smutku
odnajdywać sens życia
daj nam młodym i zdrowym
radość
odnajdywania Ciebie
w sercu drugiego człowieka
spraw
by żaden krzyż
nie był zbyt ciężki
dla osłabionych ramion.



Dziś pod Krzyż przyszły
wszystkie smutki świata
cisną się w zapłakanych oczach
słabym głosem wyrywają ze zranionych serc
jadą na inwalidzkich wózkach
popychają krzywdę zdrady
rzucają niedawne oszczerstwa
przekrzykują zapach alkoholu
i rozpychają się gwałtem nienawiści...
A ramiona Krzyża
w delikatnym uścisku
przygarniają przyniesione kamienie i głazy
by przemienić je w diamenty
błyszczące w promieniach zachodzącego słońca.
Już cisza
i dzieją się pod Krzyżem rzeczy niepojęte
które rozumie się jedynie
u stóp Krzyża...

obrazy i wiersze Basia Wójcik

niedziela, 5 kwietnia 2020

Moje smuteczki

KONIEC ŚWIATA
Gdy już koniec świata,
gdy się wszystko wali,
gdy nie ma ratunku,
gdy gwiazdy spadają,
gdy musimy umrzeć
albo krzywdy znosić,
gdy prześladowania bez sensu spadają,
gdy wszystko się kończy. ...
"nawet włos z głowy nie może wam zginąć:"
- radosną tę prawdę.
aż nieprawdopodobną
z poczuciem humoru Chrystus nam przekazał.
Zechciejcie utrzymać
beztroskę i mądrość, i swobodę ducha ...
Pracujcie w spokoju.
chleb swój zgodnie jedzcie,
nie martwcie się zbytnio,
nie wpatrujcie w konflikt,
miłość zachowajcie.
Mimo końca świata
nie zgubcie fantazji ...
ks. Roman Indrzejczyk
Ostatnie wydarzenia wszystkim dają nam wiele do myślenia. Nikt z nas nie jest przygotowany na to, że nagle, niespodziewanie przychodzi jedna chwila, jedna wiadomość, która wszystko zmienia..... Nasze plany, zamiary pryskają niczym bańka mydlana. Cała nasza radość zostaje zgaszona.
Od kilkunastu dni mam wyłączoną możliwość cieszenia się moim Domem i ogrodem.
Smutek przysiadł obok mnie. Nawet nie starałam się z nim walczyć, tylko opadłam z sił. Teraz siedzę sobie w kąciku, a Smutek przytula się do mnie.
Nie wiem gdzie zapodziała się ta pełna zieleni i nostalgicznie szumiących myśli istota? Pojawił się Smutek, o którym już dawno chciałam zapomnieć.
Wokół Smutek. W jednej chwili rozsypało się to co wydawało się silne i miało jeszcze trwać.
Kolor szary i deszcz rozgościł się dookoła.
Od rana niebo za moim oknem płacze deszczem... A może to tylko w mojej wyobraźni? Krople stukają o parapet, spływają leniwie po szybach, starają się mnie uśpić, wyciszyć.
Zastanawiam się, czy cały świat zamilkł i zaczął się wsłuchiwać w tą muzykę za oknem, a po jego twarzy popłynęły łzy z początku pojedyncze, potem zaczęło ich przybywać, aż w końcu świat zaniósł się nieutulonym płaczem. Może już czas zatrzymać się i dokładnie obejrzeć się dookoła?
Kto nas przytuli i pocieszy? Kto pomoże znowu zebrać siły, aby ponownie zacząć "normalnie" żyć?
zza zamkniętych drzwi
tęsknię za Tobą
odkąd drzwi Twojego mieszkania
zamknęły się przed człowiekiem
który zapomniał o miłości
nie umiem przejść
przez zamknięte drzwi
więc zostawiam moje serce
po tamtej stronie
blisko Ciebie
byś mógł mnie przytulić
ilekroć tego zapragnę.
Basia Wójcik
Ale przecież życie będzie toczyć się dalej wraz obracającym się kołem czasu. Kończy się jeden cykl i zaraz zaczyna się drugi. Czas biegnie nieprzerwanie, raz wolniej, potem znowu szybciej. Podobnie jak kot najpierw przeciąga się po przebudzeniu, potem znowu zwija się w kłębuszek i wszystko spowalnia, aby znowu rozpocząć wszystko od początku. Czas nigdy nie płynie prosto do przodu. Zatacza koło. Wszystko co kiedyś się zaczęło musi się skończyć, To co się kiedyś wydarzyło, znowu kiedyś się wydarzy.
Tak, życie musi dalej toczyć się własnym torem.
Może za chwilę znowu będę się cieszyć drobnostkami, nadal będę podążać drogą mojego życia, czując pod stopami ziemię. Już niedługo będę zwracać uwagę, że świeci słońce, niebo się rozjaśnia, a dookoła panuje Wiosna.
Powróci energia i chęć do życia. Znowu będę chciała coś zrobić, coś zmienić.
Przecież rozkwitająca dookoła natura niezmiennie budzi w nas ogromny apetyt na życie i zapał na zmiany.
Wiosna otula nas płaszczem kwiatów - niech trwa jak najdłużej... Także w naszej duszy.
Pieśń nadziei
Rozpięty między niebem
i łanem pól
poczerniały od wichrów i burz
spoglądasz w dal cierpliwie
wiejską drogą
idzie człowiek Twoja tęsknota.
już serce bije niepokojem
już podnosisz zmęczony wzrok
jest tak blisko
na wyciągnięcie przybitej dłoni
odszedł
sam
kamienistą drogą
gwoździe znów kaleczą
święty krzyż
tylko skowronek
śpiewa pieśń nadziei.
Basia Wójcik