piątek, 5 czerwca 2020

Poimieninowe myśli


Kiedy przychodzisz do mego domu
Zrywam się na równe nogi
Rozsuwam ściany
Zgarniam okruchy ze stołu
Na białym obrusie stawiam karafkę
Pełną krystalicznie czystej wody
Sok z winogron i pszenne pieczywo
Roztacza swój ożywczy zapach 
Jerzy Binkowski


Imieniny minęły pełne telefonów, sms i mms-ów (zdecydowanie wolę rozmowę, ale to nie jest temat na dzisiaj). Nastał kolejny tym razem spokojny dzień, który minął niepostrzeżenie. Właśnie zdążyłam zasnąć. Miałam miły, kolorowy sen. Staram się go zatrzymać. Jednak umknął bezpowrotnie, gdy zdałem sobie sprawę, że telefon dzwoni w rzeczywistości.
A przecież telefon milczał przez cały dzień. Ani razu nie przerwał błogiej ciszy w moim ogrodzie. Teraz nie przestawał dzwonić. Cóż w życiu nie ma równowagi.
I co to za zwyczaj, a przede wszystkim sens, pytać o tak późnej porze czy przypadkiem nie śpię. Skoro już podniosłam słuchawkę.... To tak jak pytać, czy się nie przeszkadza, skoro widać, że tak jest lub mówić, że nikogo nie ma w domu, kiedy jest się samemu.
Telefon często dzwoni w najbardziej nieodpowiedniej chwili. Niestety, jeżeli go nie wyciszymy całkowicie i nie schowamy do szuflady lub po prostu nie wyłączymy, to będzie mrugać do nas i nieustanie podskakiwać.
Tego wieczoru, a raczej nocy miałam wyłączony telefon. Dzwonił jednak domowy telefon rodziców.
Trudno jednak nie odebrać dzwoniącego telefonu. Nasza natura na to zazwyczaj nie pozwala. Ma to związek z naszym sumieniem. Dzwonią rodzice, ktoś z pracy... Tej nocy pomyślałam, że coś się stało. Na szczęście nie. Ktoś ledwo znajomy, po latach milczenia, chciał spytać moją mamę, co u niej. Czy nie mógł tego zrobić wcześniej, zamiast stawiać cały dom na nogi w nocy?
Tak ludzie są bardzo spontaniczni. Ledwo pomyślą o kimś i już sięgają po telefon. I dobrze. Kontakty są potrzebne. Przecież ludzie, jeszcze przed epidemią pozamykali się w domach i nie daj Boże odwiedzić kogoś bez zapowiedzi. Trzeba było  zadzwonić, umówić się. A co dopiero teraz.
A przecież drugi człowiek jest po to, aby z nim posiedzieć, porozmawiać, a nawet pomilczeć.
My jednak wolimy zamknąć się w  domu. I nawet tam długo nie przebywamy razem. Posiłki spożywamy w biegu, nie czekamy na wspólny obiad, kolacje...  Szybko uciekamy od stołu, nierzadko zabieramy pełny talerz do swojego pokoju.
Tam przecież jest telewizor, komputer, telefon... Dzieci nie wiedzą co dookoła dzieje się w przyrodzie.
Kiedyś to było nie do pomyślenia.
Na lipę
Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie!
Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,
Choć się nawysszej wzbije, a proste promienie
Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.
Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewają,
Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.
Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły
Biorą miód, który potym szlachci pańskie stoły.
A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,
Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.
Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie
Jako szczep najpłodniejszy w hesperyskim sadzie.
Jan Kochanowski
Jeszcze ... lat temu ludzie wspólnie spacerowali, w letnie wieczory mieszkańcy domów siadali na werandach, tarasach schodkach... Sąsiedzi rozmawiali "przez płot".....
Kto dzisiaj tak robi? Niewielu. Nawet kilka dni temu nasza sąsiadka, bez zwykłego grzecznościowego uprzedzenia, postawiła wysoki płot. Moja mama bardzo to przeżyła. Przecież przez wiele lat jej rodzice tego nie zrobili. Wręcz przeciwnie. Bardzo lubili te sąsiedzkie pogaduszki ze wszystkimi. Nieraz wystarczyło zwykłe "dzień dobry" i tradycyjny uśmiech. Niestety nie ma ich już z nami. Sąsiadka odeszła w zeszłym roku.
Czasy się zmieniają. Coraz więcej ludzi teraz każdy zamyka się w swoim świecie. Odgradza się nawet od ludzi których zna od urodzenia. Rozumiem, że czasem potrzebujemy samotności, odpoczynku od innych. Sama często muszę pobyć z własnymi myślami tylko w swoim towarzystwie. Ale żeby tak cały czas?
Jednak brakuje mi tych minionych lat, które bezpowrotnie odchodzą. Tej przeszłości prawie zamierzchłej, kiedy byłam piękna, a na pewno młoda.... Ale nie o to chodzi, jaka byłam tylko co miałam.  W tamtych czasach najprostszym sposobem na podtrzymywanie takich więzi było wzajemne odwiedzanie się, rozmowy na ulicy lub "przez płot"... Wizyty często bez zapowiedzi (no tak, telefon był rzadkością), spontaniczne były w Polsce codziennością. Niespodziewane pukanie do drzwi wywoływało ciekawość i radość z odwiedzin. Można więc było zapukać do drzwi i oczekiwać, że gospodarz otworzy drzwi z uśmiechem, a na stole obok herbaty zaraz pojawi się ciasto. 
Wszyscy słyszeli o polskiej gościnności. Od setek lat krążyła opinia, że jak mało który naród potrafimy przyjąć w swoje progi przybyszy. Sarmacka gościnność znana i ceniona była w świecie. Tam ludzie nie odwiedzali się. Naturalnie przychodzili do siebie, ale niezapowiedziana wizyta była wręcz nie na miejscu. Polakom, którzy znaleźli się w takim kraju bardzo brakowało tej naszej bezpośredniości, serdeczności....
Z chwilą pojawienia się wszechobecnych mediów sytuacja ta uległa zmianie. Dogoniła nas mentalność naszych zachodnich sąsiadów. Nadmiar informacji, tempo życia, ilość obowiązków, pogoń za karierą.... To powoduje, że zamykamy się, a gość z osoby pożądanej staje się intruzem. Mamy coraz mniejszą ochotę na czyjeś wizyty, a co dopiero niezapowiedziane. Taka spontaniczna wizyta zazwyczaj wywołuje grymas niezadowolenia. Często jednak się zdarza, że po prostu nie otwieramy drzwi. 
Spontaniczność jest mało akceptowanym zjawiskiem. Jest to bowiem działanie wymykające się spod kontroli. A przecież jak tracimy kontrolę, to tracimy poczucie bezpieczeństwa.
Gościnny pokój na wsi
Od­pro­wa­dzi­li mnie do drzwi,
za­pa­li­li świecz­kę stro­ska­ną
i tro­chę na­zbyt gor­li­wie
ży­czy­li mi do­bra­noc.

Na sto­le bu­kiet róż bia­łych
mój przy­jazd świę­ci...
Spo­koj­ne są, nie­ru­cho­me,
jak ręce świę­tej pa­mię­ci...

A tam­ci od­cho­dzą w ra­do­snej kom­pa­nii -
ten coś szep­cze,
ta zęby szcze­rzy,
i ze śmie­chem zbie­ga­ją po scho­dach
do swo­ich bez­piecz­nych leży.

Zo­sta­wi­li mnie w izbie wiel­kiej jak sto­do­ła,
sa­mot­ną w go­ścin­nym skrzy­dle.
Łóżecz­ko, la­wen­dą pach­ną­ce,
za­pra­sza, skrzy­piąc obrzy­dłe.

Bli­sko łóż­ka sza­fa jak klasz­tor,
ta­jem­ni­cza jak pani Bła­wac­ka,
na­gle, trza­śnię­ciem nie za­po­wie­dzia­nym,
prze­ra­ża mnie znie­nac­ka.

Sta­nę­łam bez­rad­nie,
za­ła­ma­łam ręce,
w mat­ni go­ścin­nych po­koi - - -
Że w jed­nym z nich trum­na za­po­mnia­na stoi,
zdą­ży­li mi już po­wie­dzieć.

Pro­si­li, by się nie dzi­wić,
je­śli usły­szę ło­mot i po­gwa­ry.
Wuj był - no i jest - wlaź­li­wy -
lecz nie mów­my źle o umar­łych!

I oto ktoś oknem szarp­nął,
błysk świe­cy po ką­tach lata,
- roz­twie­ra­ją się drzwi lu­na­tycz­ne
z pi­skiem nie z tego świa­ta...

Zie­ją na czar­ny ko­ry­tarz -
i wiem na pew­no,
że ktoś się tam w głę­bi wy­dłu­ża
smu­gą po­wiew­ną...

Świe­ca zga­sła.
Duch pod­szedł w po­de­szwach na fil­cu.
Sta­ry sto­lik dwu­na­stą wy­stu­ku­je wła­śnie
i w na­prę­że­niu cze­ka go­ścin­na sy­pial­nia,
kie­dy gość wresz­cie za­śnie.
MARIA PAWLIKOWSKA-JASNORZEWSKA

Na szczęście w moim małym miasteczku, do którego tęsknię obowiązuje jeszcze:
„Gość w dom, Bóg w dom"

19 komentarzy:

  1. Niektórzy mówią, że teraz takie czasy. To nie czasy, to ludzie się zmienili. Zdecydowana większość żyje w pośpiechu. Spora część unika spotkań towarzyskich. Od nas samych zależy czy uda się podtrzymać tradycję otwartości i gościnności. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana
    Serdeczności moc zostawiam z okazji Twoich Imienin 💐🤗🧡
    Czasy inne, zatem i ludzie różni.
    Kto ma serce otwarte i gest życzliwy ten chętnie przyjemnie pod dach gościa ☕🥯🙋

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam te czasy, kiedy odwiedzało się bliskich i znajomych bez zapowiedzenia.
    Mam ciocię, która czasem tak robi, ale nie jest to mile widziane.
    Serdecznie pozdrawiam, Ismeno :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Telefony często dzwonią w nieodpowiednim czasie, ale to niczyja wina, nie wiemy wszak czy komuś przeszkadzamy, bo skąd.
    Teraz nawet gdy praca zdalna, często do późnych godzin, to jeszcze gorzej, bo czego nie dogadasz na bieżąco, to znowu przez telefon.
    Gościnność jest nadal, tylko im człek starszy, tym bardziej potrzebuje spokoju, zwłaszcza po pracy i nie każdy łaknie towarzystwa zawsze i wszędzie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z gościnnością różnie bywa. Czasem człowiek spragniony jest towarzystwa, innym razem zdrowie nie domaga i pragnie samotności. Wszystkiego dobrego Ismeno z okazji imienin, dużo zdrówka i radości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Racja, każdy zamyka się w swoim świecie mimo że potrzebuje kontaktu z innymi i tak tworzą się problemy i smutki :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Najczęściej telefonują do mnie ludzie niepożądani, którzy chcą mi coś zaoferować lub o coś prosić. Wtedy natychmiast głośno mówię, że nie interesuje mnie oferta i odkładam słuchawkę.
    Moja śp. mama uwielbiała rozmawiać przez płot z sąsiadką. Specjalnie szła do ogródka, bo wtedy pojawiała się sąsiadka.
    Teraz wszyscy są zaganiani, więc warto się zapowiedzieć, aby "nie pocałować klamki" lub przyjść nie w porę.
    Życzę miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie dobierasz odpowiednie wiersze do swojego wpisu. Pamiętam swoje młodzieńcze lata kiedy korespondowałam z kolegom i do każdego listu dołączaliśmy jakiś fragment wiersza. Podziwiałam kolegę, bo miał utrudniony dostęp do poezji, mieszkał na wsi a były to lata 60 ubiegłego wieku. To tak na marginesie. A co do tych telefonów, spotkań - to różnie bywa. Ja nie lubię kiedy ktoś późnym wieczorem dzwoni, kojarzy mi się to ze złymi wiadomościami. Moi znajomi wiedzą o tym i raczej nie dzwonią. Podobało mi się zawsze kiedy w młodości jeździłam do rodzinki na wieś i widziałam jak dorośli po pracach w gospodarstwie siadali na ławeczkach przed chatami i rozmawiali. I my podlotki też lubiliśmy tak sobie posiedzieć. Dzisaj to racze nie do pomyślenia. Chociaż kto wie? Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  9. W czasie okupacji sąsiad od południa pod nieobecność swojej skąpej żony zołzy wysypywał worek ziemniaków dla biednej rodziny mojej babci. Babcia do końca życia modliła się za niego. Od północy sąsiedzi postawili ogrodzenie wg granicy istniejącej umownie od pokoleń i między nami panowała zgoda. Ich pazerny syn kilka lat temu sprowadził geodetę i okazało się ze prawdziwa granica jest na naszym terenie a wzdłuż ogrodzenia rosną po naszej stronie jodły świerki i tuje. Chciał od nas wyłudzić wielkie pieniądze mimo ze to jego rodzice postawili w tym miejscu ogrodzenie. Powiedziałam mu że jak ma ochotę niech wycina drzewa i stawia nowe ogrodzenie bo mnie ten pas ziemi nie jest potrzebny. Zaniechał sprawy bo mu wyjaśniłam ze po trzydziestu kilku latach jesteśmy właścicielami przez zasiedzenie. Śle jego pazerność i złośliwość pozostawiły cień wiec już nie ma pogaduszek przy płocie. A życzenia dotrą do Ciebie niebawem bo ostatnio znów dużo spraw mnie przygniotło. Fantastyczny smary wybierasz i świetnie je interpretujesz. Uwielbiam Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fantastyczne tematy. Oj ten słownik figle płata gdy jestem bez okularów 😃

      Usuń
  10. Moja rusycystka powtarzała na lekcji przysłowie „ niepożądany gość gorszy id tatarzyna” oczywiście w oryginale 🤣

    OdpowiedzUsuń
  11. Telefon od rodziny o późnej porze zawsze budzi u mnie niepokój, a zdarza się często , że obcy ludzie dzwonią o nieprzyzwoitych porach. W dzisiejszych czasach nie sprawdza się już przysłowie" gość w dom to Bóg w dom". Czasy się zmieniły, tempo zycia się zwiększyło, więc często potrzebujemy wyciszenia i relaksu.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  12. To ciągłe mruganie telefonu czasem spędza sen z powiek... Wszystkiego co najlepsze z okazji imienin, zdrowia jak najwięcej, zwłaszcza teraz bez niego ani rusz, ale też radości, pogody ducha i samych pięknych chwil w życiu. Pozdrawiam i życzę dobrej nocy ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pięknie Ismeno napisałaś. Temat jakże istotny.
    My staramy się spotykać i bliskiej i dalszej rodzinie regularnie.
    Podobnie z przyjaciółmi.
    A telefon? No cóż, kiedy dzwoni o późnej porze, zawsze odczuwam lęk...
    Pozdrawiam Cię już czerwcowo.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaskoczyło mnie, że osoba tak pogodna, tuż po swoim święcie ma takie mało radosne myśli. Zwalamy wszystko na tempo życia, na pracę, ale tak naprawdę, to ludzie się zmienili.Większości zaczęło się lepiej powodzić i pieniądz zepsuł ludzi. Bardziej dbamy o to, żeby mieć, a nie być. Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  15. Umowna godzina, do której można dzwonić to 22.00. dla mnie to nie jest pozna pora i telefon nawet do 23.00 mnie nie dziwi. Jednak sama dzwonie nie później niż do 20, bo wiem, że wieczorny dźwięk telefonu ludzi przeraża. Tylko do syna sobie pozwalam, bo on przed północą się nie kładzie. Gorzej, jeśli ktoś zadzwoniłbym do mnie przed 9.00, często wtedy śpię:)
    Nigdy nie lubiłam niezapowiedzianych wizyt, to bardziej zamach na moją wolność niż prawo gościa do gościnności. Nic przyjemnego otwierać gościowi drzwi podczas sprzątania kuchni albo na gwałt wychodząc spod prysznica:) I też szanując prywatnosc innych, zawsze na wizytę się umawiam. Moim daniem, to nie zanik obyczajów tylko poszanowanie prawa innych do odpoczynku i prywatności.
    A te sąsiadeczki zza plota to koszmar:)

    OdpowiedzUsuń
  16. So nice post and blog :)

    I follow you # 37 , follow back?

    https://styleoflifet.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystkiego co dobre :) Ja nie obchodzę imienin, przede wszystkim urodziny. To jest czas lip, pięknych drzew które znalazły schronienie w wielu wierszach i książkach.

    OdpowiedzUsuń
  18. Najczęściej telefony dzwonią w nieodpowiednim momencie. Też nie lubię, gdy ktoś dzwoni bardzo późno aby sobie pogadać.
    Tez nie obchodzę imienin, tylko urodziny.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad