sobota, 21 listopada 2020

Czy tylko jesienne depresje?

Jesienne depresje 

Zabłądziłam gdzieś po drodze,

żadnych znaków na rozstajach,

chyba zasnę w kupie liści

i przeczekam aż do maja.

 


Ze zmęczenia nogi bolą,

jakieś lęki na dnie duszy,

wskoczę pewnie do komina

gdzie już świerszcz się zawieruszył.

 

Dobrze wytrę mgłą zasnute

oczy, co na wpół przymknięte

i rozsypię smutki w polu,

te niechciane i przeklęte.

 

No bo czemu mam umykać

przed bielutką, śliczną zimą?

Ona pachnie mi świętami

i na szybce koniczyną.

 

Więc przeczekam te depresje,

bez znaczenia męty słowne,

wrócę znowu, by radośnie

tulić się przy twojej głowie.

znalezione w Internecie

Liście opadają. Ranki są mgliste, wieczory pukają do drzwi coraz wcześniej. 
Melancholię potęgują spadające liście, krople deszczu i chłód. Do pełni szczęścia brakuje kilku stopni na termometrze, dodatkowych godzin słońca więcej czy soczystości zieleni za oknami.
Coraz częściej trzymam w rękach kubek gorącej herbaty, a w pogotowiu czeka koc, którym lubię okrywać się przy czytaniu. No właśnie, ostatnio czytam coraz więcej, z zadowoleniem podnoszę ogólnokrajową średnią.
W takie jesienne dni zdarza mi się dłużej zadumać nad czytanymi książkami.
Odkąd pamiętam, nigdy nie wiem, czy najpierw przeczytać książkę, a dopiero potem obejrzeć film. Nieraz przekonałam się, że nie ma reguły. Czasem film jest świetny, a książka rozczarowuje, a kiedy
indziej jest odwrotnie. A może powinno być odwrotnie.
Może najlepiej jest poznać najpierw źródło, a dopiero później jego adaptację. Ale przecież pamiętam, że gdy byłam nastolatką zachwycił mnie film na podstawie książki Doktor Żywago, która potem mnie rozczarowała.
Tym razem najpierw usłyszałam w radio o serialu. Audycja zaintrygowała mnie, a poruszony w niej problem naprawdę mnie zainteresował. Film, który powstał na podstawie książki 13 powodów, którą napisał Jay Asher miał dobre recenzje. Postanowiłam go obejrzeć. Jednak los sprawi, że niespodziewanie w moje ręce trafiła książka.
Tym, co mnie w niej zaintrygowało, to oryginalny pomysł na fabułę, która do końca trzyma w napięciu.
Hannah, nastoletnia samobójczyni zostawia nagrane przez siebie taśmy przeznaczone dla kilkunastu wybranych osób, które są tym samym powodami jej śmierci. Każdy z tych powodów jest tylko częścią śnieżnej kuli, która popchnęła ją do samobójstwa. Pozornie nieznaczące zachowanie jednej osoby wywołuje reakcję łańcuchową, która ma bardzo poważne skutki w przyszłości.
Clay, kolega szkolny Hannah, znajduje przed swoimi drzwiami paczkę. W środku odkrywa taśmy magnetofonowe, na których słyszy głos Hannah, która dwa tygodnie wcześniej popełniła samobójstwo. Na taśmach wymienia trzynaście powodów, dla których zdecydowała się odebrać sobie życie.
Chłopak przeżywa przerażającą noc wędrując po mieście z głosem Hannah w uszach. Odkrywa powody smutku i bólu dziewczyny i dowiaduje się, że sam nieświadomie brał udział w jej drodze na tamten świat. Staje się świadkiem jej osamotnienia. Poznaje prawdę o sobie i otaczających go ludziach. Część osób, która była powodami śmierci Hannah, z pewnością nie miała zamiaru jej zranić. Podobnie jak Clay, mogli nie mieć nawet świadomości, że odgrywają w jej życiu jakąś znaczącą rolę. A jednak zachowanie doprowadziło do śmierci Hannah. Dociera do niego, że nie da się cofnąć przeszłości, podobnie jak nie da się powstrzymać przyszłości.
Powieść Jaya Ashera uświadamia nam, jaki jest nasz wpływ na drugiego człowieka. Nie wiemy, jak ważne może być dla niego to, co zrobimy lub nie, to, co powiemy lub nie. Każde nasze zachowanie, które wydaje nam się nieznaczące, może się liczyć dla tej osoby najbardziej na świecie.

Pokój samobójcy

Myślicie pewnie, że pokój był pusty.

A tam trzy krzesła z mocnym oparciem.

Tam lampa dobra przeciw ciemności.

Biurko, na biurku portfel, gazety.

Budda niefrasobliwy, Jezus frasobliwy.

Siedem słoni na szczęście, a w szufladzie notes.

Myślicie, że tam naszych adresów nie było?


Brakło, myślicie, książek, obrazów i płyt?

A tam pocieszająca trąbka w czarnych rękach.

Saskia z serdecznym kwiatkiem.

Rado iskra bogów.

Odys na półce w życiodajnym śnie

po trudach pieśni piątej.

Moraliści,

nazwiska wypisane złotymi zgłoskami

na pięknie grabowanych grzbietach.

Politycy tuż obok trzymali się prosto.

 

I nie bez wyjścia, chociażby przez drzwi,

nie bez widoków, chociażby przez okno,

wydawał się ten pokój.

Okulary do spoglądania w dal leżały na parapecie.

Brzęczała jedna mucha, czyli żyła jeszcze.

 

Myślicie, że przynajmniej list wyjaśniał coś.

A jeżeli wam powiem, że listu nie było-

i tylu nas- przyjaciół, a wszyscy się pomieścili

W pustej kopercie opartej o szklankę.

Wisława Szymborska

Ostatnio usłyszałam, że w Polsce co roku notuje się ponad sto samobójstw i kilkaset prób samobójczych dokonywanych przez dzieci i młodzież. Najwięcej młodocianych samobójców znajdziemy wśród uczniów szkół ponadpodstawowych, pomiędzy 15 a 19 rokiem życia. Jakie są tego powody?
Nieraz trudno jest nam zrozumieć nastolatka. Zapomnieliśmy już o naszych lekach, gdy mieliśmy kilkanaście lat. Bo to, co dla dorosłego może wydać się nieprzyjemnym doświadczeniem, jak np. krytyka lub złośliwe opinie ze strony najbliższych lub przyjaciół, u dzieci i młodzieży może przybrać katastrofalne skutki.
Najlepszym przykładem może być krytyka wyglądu, stylu ubierania, zachowań towarzyskich, plotki o stylu życia, pochodzeniu społecznym i statusie materialnym, wyśmiewanie chorób i widocznych wad fizycznych, odróżniających młodego człowieka od rówieśników.
I tutaj warto wspomnieć też o książce Moniki Jaruzelskiej "Zmiana", którą również mogę polecić.
Autorka porusza wiele interesujących tematów, w tym problem dysmorfofobii.
Dysmorfofobia - termin ma pochodzenie greckie. Słowo dysmorfia oznaczało w języku greckim brzydotę, szczególnie twarzy. Dysmorfofobia jest to zaburzenie psychiczne, charakteryzujące się występowaniem lęku, w wyniku przeświadczenia o istotnym defekcie urody. Czasem problem jest wyolbrzymiony.
Dysmorfofobia jest stosnkowo mało znaną i niebezpieczną chorobą. Trudno ją zdiagnozować.
Większość chorych przez wiele lat nie zgłasza się po jakąkolwiek pomoc, uważając, że ma po prostu problem o charakterze kosmetycznym. Gdy wreszcie dochodzą do wniosku, że pomoc jest konieczna, to ok. 75 proc. szuka jej u chirurgów plastycznych, dermatologów... Operacje plastyczne oczywiście nie przynoszą ulgi, ale zdarza się, że chory poddaje się kilku po kolei. i nadal jest niezadowolony.
Szacunkowo na dysmorfofobię cierpi 2% populacji. Powoduje ona znaczne cierpienie psychiczne, utrudnia, a nawet uniemożliwia normalne życie i może prowadzić do izolacji społecznej. Przy tym niezmiernie łatwo tu o brak zrozumienia istoty problemu i bagatelizowanie przez otoczenie.
Przekonanie o deformacji własnego ciała bywa tak dotkliwe, że może popychać do samobójstwa. W badaniach amerykańskich stwierdzono, że myśli samobójcze występują u 78 procent chorych, a 24-28 procent podejmuje próbę odebrania sobie życia.
Osoby z zaburzeniem dysmorficznym niechętnie podejmują się leczeniu, gdzie stosuje się jednocześnie farmakoterapię i pomoc psychoterapeutyczną. Nie jest jasne, które rodzaje psychoterapii mogą być najskuteczniejsze.
Obie wymienione książki poruszają wiele współczesnych problemów. Nie sposób poruszyć je w jednym i tak już za długim tekście. Zapewne zatem wrócę do nich jeszcze w przyszłości. Dziś mogę tylko zachęcić do ich przeczytania.

PRZYJACIEL NA CAŁE ŻYCIE (fragm..)

Nie trzeba molem być książkowym,

grzbietu nad stołem ciągle schylać,

od kartek nie odrywać głowy

i książki w rękę brać co chwila.

Lecz w dzień powszechni czy w niedzielę

sam na sam z książką usiąść sobie,

witać się z nią jak z przyjacielem,

długo się bez niej nie móc obejść.

Nie trzeba bać się, że czasami

zmęczy nas książka albo znuży.

Bo ona chce pogadać z nami,

namówić chce nas do podróży,

pocieszyć chce, rozśmieszyć nieraz,

chce pożartować, bawić, uczyć

i kolorowych świat otwierać

czarną literą – cennym kluczem.

HANNA ŁOCHOCKA

Na koniec jeszcze coś, trochę związanego z tym tematem, a o czym ostatnio o nauce zdalnej napisała Ewa Drzyzga.  Jednym z problemów, jakie mają uczniowie to obowiązek włączania kamery w trakcie zajęć. Nie chcą̨, aby ktoś́ cały czas przyglądał się ich twarzy.  Przecież kiedy są w klasie, to widzą plecy pozostałych uczniów, ewentualnie profil twarzy. Wszyscy skupieni są  na nauczycielu. Młody człowiek często czuje też dyskomfort, kiedy inni widzą jego pokój, wszak to jego oaza, do której nie wszystkich chce zaprosić. Zdaniem niektórych uczniów taka praca zdalna narusza ich prywatność.

Ja ich rozumiem. Też nie chciałabym nawet teraz, aby ktoś mi się stale przyglądał. Wiedział, co mam, a czego brakuje w moim  pokoju. Mój pokój zawsze był moją oazą, do której zapraszałam niewielu. Tak też jest teraz.  

Może zatem warto zastanowić się nad sposobem prowadzenia nauki zdalnej? 


18 komentarzy:

  1. Zgadzam się, że podczas nauki zdalnej nie powinno być widać pokoju ucznia; o jego intymność.
    Czytam książki, ale nie tak dużo jak Ty.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tematy trudne, ale warte przypominania.
    Czytam dużo, oglądam także ciekawe filmy, tak jesiennie, bo długie wieczorki📖📚😉
    Na blogu miałam temat o samobójstwach-https://spacerem-przez-zycie.blogspot.com/2018/11/bol-osamotnienie-choroba-czyli-rzecz-o.html
    Serdeczności zostawiam, zdrówka życzę i uśmiechu🍂🍁💛🌞🌻☕🍰🤗

    OdpowiedzUsuń
  3. Swoją nastoletnią depresję pamiętam aż za dobrze, najgorszy czas w życiu... i ciągnął się do wieku dwudziestu paru lat, bo pomocy nie było. Jak pomyślę, że mogłoby to dotknąć moje dzieci, to mam ciarki :/
    Lekcja z kamerką u nastolatków może być problemem, z kolei młodsze dzieci motywuje do pracy i sprawia, że czują się raźniej, widząc kolegów. Tu powinno być rozróżnienie ze względu na wiek. Moim chłopakom opcja video bardzo pomaga znosić covidową rzeczywistość i nie czuć się odciętymi od świata.
    A ten pierwszy wiersz to jakby z mojej głowy...
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  4. Przygnębiający tekst. Temat, który każdego z nas w jakiś sposób dotyka, ale wiekszosc się cieszy, że zna go tylko z gazet, bo samobójstwo dziecka zabija całą rodzinę. Może i większość przypadków to także rodzinne zaniedbania, ale nawet najbardziej kochający rodzice nie poradzą, jeśli nastolatek chce się zabić. Nie jesteśmy jasnowidzami. Nie ma dostępu do dziecięcych psychologów i psychiatrów, ojciec ślusarz i matka urzędniczka nie są w stanie sami pomoc nawet własnemu dziecku.
    Eh, posmutniałam, a miałam napisać, że tegoroczna jesień natchnęła mnie dużą dawką optymizmu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo trudne tematy poruszyłaś. Zarówno samobójstwo jak i depresja...
    Znam niestety smak depresji... Pisałam o tym na moim blogu. Myśli samobójcze też się kiedyś pojawiały...
    Nie chcę rozwijać tematu, to zbyt boli...
    Serdeczności posyłam. Wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny wpis. Ja również życzę wszystkiego dobrego i pozdrawiam!^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciężkie mamy teraz czasy.
    Właśnie przed chwilą usłyszałam w radio o pracy suidydologa. Suicydolog to psycholog zajmujący się osobami skłonnymi do samobójstw.Piszę o tym bo od depresji do myśli o samobójstwie jest bardzo blisko. Problem jest coraz poważniejszy. Istnieje nawet Polskie Towarzystwo Suicydologiczne....
    Ale nie będę już dalej ciągnąć tego tematu.
    Najserdeczniej Cię pozdrawiam Ismeno :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Powinno być - o pracy suicydologa...

    OdpowiedzUsuń
  9. Na szczęście sama nie zmagałam się z tym, ale znam osoby i znam próby samobójcze...
    U nas na szczęście nie ma obowiązku włączania kamerek, uczniowie często maja nieodpowiednie warunki, życie w domach toczy się normalnie i nawet dla nauczycieli nie jest to odpowiedni widok.
    W tych epidemicznych czasach coraz trudniej o optymizm, ale warto się starać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech Ismeno, naprawdę nikt nikogo do niczego nie może zmusić. Tak naprawdę każdy podejmuje decyzje sam. Samobójcy też. A obwinianie innych to tylko ucieczka przed samym sobą i własną odpowiedzialnością za swoje wybory. Oczywiście te złe, bo dobre wybory to są nasze własne ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesień zawsze była przygnębiająca, szczególnie miesiąc listopad. Obecnie jest to jeszcze bardziej odczuwalne kiedy jesteśmy praktycznie zamknięci w swoich mieszkaniach. Musimy wyjątkowo być silni. Teraz mocniej objawia się brak zrozumienia człowieka przez człowieka i to w najbliższy kręgu - rodziny. Czy my potrafimy jeszcze być ze sobą. O czym i jak rozmawiamy w gronie rodzinnym. My się tylko komunikujemy a nie rozmawiamy. Zamykamy się każdy w swoim kącie i tyle. Życzę dużo zdrowia i optymizmu. A na ten czas - fakt książka jest dobrym lekarstwem.

    OdpowiedzUsuń
  12. U nas nie ma obowiązku, żeby uczeń miał włączoną kamerkę.
    Czytałam "13 powodów". A problem samobójstw i ich przyczyn to temat - rzeka.
    Pozdrawiam serdecznie i ciepło - na przekór pierwszym przymrozkom.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawy wpis Ismeno, taki trochę o mnie. Bardzo podoba mi się wiersz Hanny Łochockiej.
    Przesyłam cieplutkie pozdrowienia na te chłodne dni.

    OdpowiedzUsuń
  14. Trudne i ważne tematy poruszyłaś. Nauka zdalna nigdy nie zastąpi normalnej i każdy jej wariant ma mankamenty.
    Brak akceptacji siebie zawsze prowadzi do większych, bądź mniejszych tragedii.
    Jesień ma to do siebie, że każe się zatrzymać, pomyśleć, wiosną nie będzie na to czasu.

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety, depresja, a także idące w ślad za nią samobójstwa, coraz częściej zaglądają w życie współczesnych ludzi, również dzieci i młodzieży. A aktualna sytuacja wcale temu nie przeciwdziała.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. Depresja to ciężka choroba. Znam osoby, które na nią chorują. Nas na szczęście taka jesienna depresja dotyka rzadko.
    Dzisiejsza sytuacja związana z pandemią tylko pogłębia depresję i pobudza do niej wiele osób.

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę, że i tutaj dużo zależy od nauczycieli. Moja córka, która uczy studentów wymaga skierowania kamery na dłonie przy klawiaturze.
    Depresja to bardzo ciężka choroba związana najczęściej z zaburzeniami równowagi chemicznej w mózgu (tak mówił lekarz) i nie ma na nią wpływu pora roku, jesienne smutek i przygnębienie może ją jedynie potęgować:(

    OdpowiedzUsuń
  18. Coraz trudniej jest mlodziezy a jeszcze trudniej osobom z dysfunkcjami ktore odrozniaja je od rowiesnikow. Znieczulica rzadzi. Rodzice nie ucza dzieci ze maja szanowac kazdego czlowieka takze chorego ktory rozni sie od niego bo jest chory slabszy. Nie ma wzajemnego szacunku tolerancji. Kiedys tez bylo trudno a teraz jest jeszcze gorzej.

    Staram sie nie dac smutom. Trzymaj sie cieplutko.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad