piątek, 30 marca 2018

Czas Wielkiego Postu

Anioł Wielkiego Postu
Pewnie ta historia bardzo was poruszy:
był raz wielki grzesznik, co miał wielkie uszy!
I, gdyby rzec prawdę, zważając na słowa,
to te uszy były... jak... stąd do Krakowa!
Mówicie: „eee... bajki!”... Ho, ho, moi złoci!
Te uszy urosły... z anielskiej dobroci!
Bowiem w Wielkim Poście grzesznika wielkiego
Anioł za te uszy odciągał od złego!
Odciągał za uszy, a potem pomału
skrzydełkiem zaganiał do konfesjonału...
Ileż to roboty! I ile gadania...
Grzesznik nie chce, wierzga, poprawić się wzbrania!
Ale Anioł wierny, jak osioł uparty
wciąż ciągnie za uszy! Skończyły się żarty..
Grzesznikowi wielka grzeszność tak obrzydła,
że zamienił uszy na anielskie skrzydła!
Magdanioł
Zbliżają się Święta Wielkiej Nocy. Powoli kończy się czas postu.
Czasem zastanawiam się, czy tak naprawdę zastanawiamy się nad potrzebą postu, nad jego sensem. Przecież to nie jest wymysł tylko naszej religii. Nie bez powodu największe religie na świecie na czas duchowego skupienia, od wielu tysiącleci zalecają swoim wyznawcom różnego rodzaju posty.
Indianie pościli przed różnego rodzaju inicjacjami i wtajemniczeniami, podobnie jak buddyści przed wstąpieniem do klasztoru. Z przekazów pisanych dowiadujemy się, że Platon i Sokrates przeprowadzali 10-dniowe głodówki. Plutarch zwykł mówić: zamiast w chorobie brać leki, lepiej głodować, choćby i jeden dzień. Paracelsus uważał głodowanie za największe lekarstwo. Pitagoras głodował przez 40 dni przed swoim egzaminem i rozpoczęciem nauczania na Uniwersytecie Aleksandryjskim. 
Antyczni Grecy pościli w okresach misteriów, a także z okazji uroczystości liturgicznych w świątyniach. Egipcjanie powstrzymywali się od spożywania mięsa i wina podczas misteriów ku czci bogini Izydy. Także Rzymianie znali rozmaite posty publiczne o charakterze religijnym.
W buddyzmie i w hinduizmie post stanowi jedną z podstaw drogi ascezy.  Jeszcze dzisiaj buddyjscy mnisi, zgodnie z regułą, nic nie jedzą od południa do świtu następnego dnia. W islamie, jak wiadomo, całkowity post trwający miesiąc (Ramadan) obowiązuje wszystkich muzułmanów, którzy mają wtedy powstrzymywać się od jedzenia i picia od wschodu do zachodu słońca, a ponadto islam przewiduje wiele innych nieobowiązkowych dni postu w ciągu roku. Koran, a za nim cała islamska religijność, nadają taką wagę postowi — jako czynnikowi duchowej i cielesnej ascezy, a także pokuty i miłości do Boga — że czynią zeń jeden z Pięciu Filarów określających samą istotę islamu.
Pierwsi chrześcijanie, zanim zostali przyjęci do Kościoła, przed ceremonią chrztu, również dłuższy czas pościli.
Czy była to pokuta i ofiara? Czy też akt pokory przed swoim Bogiem? Może miał to być trening siły woli lub raczej zalecenie dietetyczne? Czy post był dla Kościołów tylko sposobem narzucania swojej władzy wiernym?
Ze Starego Testamentu możemy wyczytać, że Żydzi traktowali post, posypywanie głowy popiołem, rozdzieranie szat, rzucanie się na ziemię, gdy spotkało ich nieszczęście, jako pokazanie swojej marności Panu, w nadziei, że wzbudzą miłosierdzie.
Z Biblii wynika, że post stanowił jedną z najstarszych, naturalną metodę leczniczą. Był także czasem oczyszczenia, nabierania sił witalnych. Wielcy tego świata pościli przed wydarzeniami dużej wagi - w ten sposób przygotowywali się do osiągnięcia stanu koncentracji, przejrzystości umysłu. Mojżesz zanim spisał dziesięć przykazań przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy nie jadł chleba i nie pił wody. Jezus przed ogłoszeniem Ewangelii również pościł przez czterdzieści dni na pustyni.
Podobnie w kulturach bardzo odległych od naszej, jak konfucjanizm i religia aztecka, panowała powszechna praktyka zachowywania postu i niespożywania pewnych pokarmów. Przetrwała ona do dzisiaj prawie we wszystkich religiach i kulturach, zarówno w religiach wielkich, jak i w tak zwanych prymitywnych. Post znają ludy Afryki, Indianie z Ameryki, aborygeni z Australii; co więcej, często — tak jak to bywa wśród licznych ludów afrykańskich — właśnie w warunkach krańcowego ubóstwa materialnego i niedostatku pokarmu z tym większą surowością praktykuje się post.
A jak jest u nas? Post ustanowiony na okres przedświąteczny pomiędzy środą popielcową, a Wielkanocą, w ubiegłych wiekach, był bardzo ściśle przestrzegany przez wiernych.

Wraz z czasem, kościelne reguły postów zostały zliberalizowane. Pozostały jako oderwana od duchowych treści tradycja, która już przez niewielu jest przestrzegana. Może dlatego mamy tak często do czynienia z otyłością i chorobami z tym związanymi. 
Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku,
I przyszedł pan doktor: „Jak się masz, koteczku”!
— „Źle bardzo...” — i łapkę wyciągnął do niego.
Wziął za puls pan doktor poważnie chorego,
I dziwy mu śpiewa: — „Zanadto się jadło,
Co gorsza, nie myszki, lecz szynki i sadło;
Źle bardzo... gorączka! źle bardzo, koteczku!
Oj! długo ty, długo poleżysz w łóżeczku,
I nic jeść nie będziesz, kleiczek i basta:
Broń Boże kiełbaski, słoninki lub ciasta!”
— „A myszki nie można? — zapyta koteczek —
Lub z ptaszka małego choć z parę udeczek?"
— „Broń Boże! Pijawki i dieta ścisła!
Od tego pomyślność w leczeniu zawisła”.
I leżał koteczek; kiełbaski i kiszki
Nie tknięte, z daleka pachniały mu myszki.
Patrzcie, jak złe łakomstwo! Kotek przebrał miarę;
Musiał więc nieboraczek srogą ponieść karę.
Tak się i z wami dziateczki stać może;
Od łakomstwa strzeż was Boże!
Stanisław Jachowicz
Post niewiele mówi dzisiejszemu katolikowi. Zmiany w kościelnej dyscyplinie sprawiły, że dzisiaj post został ograniczony do kilku dni w roku, a jego duchowe znaczenie również zanika. Tymczasem w liczącej dwa tysiące lat tradycji chrześcijańskiej post był zawsze uważany za fundamentalny element drogi wiary i praktykowano go z wielką gorliwością i surowością.
Nasz sposób odżywiania wpływa na nasze emocje i stan umysłowy. Wiele osób głęboko wierzy w stwierdzenie "jesteś tym co jesz". i
Jak zatem ma wyglądać dieta człowieka, który w harmonijny sposób rozwija się duchowo?
Jasnowidząca doktor psychologii Doreen Virtue, w książce „Anielska dieta” opowiada o związku między duchowością a wegetarianizmem.
Duchowe podejście do życia sprawia, że nasze nastawienie staje się bardziej pozytywne. Zgodnie z Prawem Przyciągania zaczynamy doznawać poczucia bezpieczeństwa, jedności z Bogiem i światem duchowym, unikamy negatywnie oddziałujących na nas ludzi i sytuacji. Ogólnie rzecz biorąc poprawiamy jakość swojej egzystencji. Niektórzy odczuwają także potrzebę zmiany sposobu odżywiania.

„Jeśli ktoś próbuje medytować, a wciąż spożywa mięso,
to jakby zamykał oczy i krzyczał na cały głos,
a później na dodatek twierdził, iż nic nie słyszał.”
fragment starożytnego tekstu buddyjskiego Surangamy Sutry

Powstrzymanie się od spożywania mięsa to bardzo osobista decyzja, podejmowana w oparciu o wiele czynników.
Dieta.... Coś wiem na ten temat. Sama musiałam wykluczyć z mojej diety niektóre produkty. I rzeczywiście czuję się lepiej, chociaż muszę przyznać, że łatwo nie było, a i teraz czasem mam ochotę "zgrzeszyć". Cóż nie jestem Aniołem.
A właśnie co jedzą Anioły? Przecież wśród delikatnych, bladych, poważnych Aniołów można spotkać te pulchniutkie, różowiutke i uśmiechnięte.
Jaka więc powinna być nasza dieta? Anielska? Bo tak naprawdę bez Aniołów byłoby nam trudno. A już niedługo będziemy cytować:

Anioł kwietniowy
Wiosna... ziemia pachnie... w słońcu drzemią wrony,
mgłą zieloną kwiecień gałęzie zasnuwa,
a ten Anioł wcale nie jest roztargniony!Zamiast się rozmarzyć - bezustannie czuwa!
Wiosna... piszą wiersze po nocach poeci,
zakochani listy, podatnicy PIT-y...
Na trzepakach wiszą roześmiane dzieci...
A ten Anioł stoi! Wciąż stoi jak wryty!
Wiosna... więc bez butów biegam po kałużach,
zapominam płaszcza, kluczy, parasola...
Jak dobrze, że obok mam Anioła Stróża!
Co ja bym zrobiła wiosną bez Anioła?!
Magdanioł

czwartek, 15 marca 2018

Biedroneczko, biedroneczko


Czerwcowy płaszczyk w czarne groszki
Na nóżkach czarne pończoszki
Wszystkich kwiatów zna zapach
Mieszka w dzwonkach lub w makach.
 Do snu szumią jej drzewa
 I świerszczyk piosenkę śpiewa.
 Ze snu budzi ją słonko
Już czas wstawać biedronko.
Biegnie na trawę boso
i nóżki myje rosą.
Rozgląda się wokoło,
Pięknie tu i wesoło.
Jakie dziwy - jakie cuda
pośród tej zielonej łąki.
Złoty ciepły promyk słońca,
budzi ze snu kwiatów pąki.
Jeszcze moment - krótka chwila
I pąk do słonka się rozchyla.
A dalej niebieska plama,
zakwitły niezapominajki.
Piękna to panorama
Wszystko wygląda jak z bajki
A świerszczyk ciągle ziewa
Musi się przespać - on nocą śpiewa.
Zenobia Wismont
Do końca zimy, która ostatnio nie odpuszcza i szczypie nas mrozem w nos, pozostało kilka dni. Dlaczego więc piszę o biedronkach?
Czy tęsknie już do wiosny? Pewnie trochę tak, zresztą nie jestem w tym osamotniona. Dodatkowo dookoła słyszę już rano świergot ptaków, a słońce coraz częściej zagląda do moich okien.
Powód jest jednak inny i dość prozaiczny. Od pewnego czasu mieszka ze mną biedronka dwukropka i jeśli wierzyć ludowym wierzeniom ma dwa latka. Pojawiła się jak duch nie wiadomo skąd. Nie pisałam o niej wcześniej, bo na jakiś czas zniknęła, pewnie zaszyła się w jakimś kącie i po prostu o niej zapomniałam. Teraz jednak znowu pokazała się. Najpierw wędrowała po oknie, jakby sprawdzała, czy na dworze panuje już królewna Wiosna. Niestety za oknem szaro, buro i pochmurno.... Dlatego biedronka przenosiła się na moje kwitnące fiołki. Na dzień dzisiejszy, taka namiastka wiosny musi jej wystarczyć.
Ale pewnie nie wystarcza, bo panoszy się, wszędzie włazi i ciekawie we wszystkie kąty zagląda. Może szuka tam innych kwiatów, albo czegoś do jedzenia? Właśnie co o tej porze roku jedzą biedronki?
Na pewno jednak nie powtórzę za mistrzem Ildefonsem:
Po cholerę toto żyje?
Trudno powiedzieć, czy ma szyję,
a bez szyi komu się przyda?
Pachnie toto jak dno beczki,
jakieś nóżki, jakieś kropeczki-
ohyda
Człowiek zajęty niesłychanie,
a toto proszę, lezie po ścianie
i rozprasza uwagę człowieka;
bo człowiek chciałby się skoncentrować,
a ot, bożą krówkę obserwować
musi, a czas ucieka.
A secundo, szanowne panie,
jakim prawem w zimie na ścianie?!
Co innego latem, gdy kwitnie ogórek!
Bo latem to co innego:
każdy owad może tentego
i w ogóle.
Więc upraszam entomologów,
czyli badaczów owadzich nogów,
by się na tę sprawę rzucili z szałem.
I właśnie dlatego w Szczecinie,
gdzie mi czas pracowicie płynie,
satyrę na bożą krówkę napisałem. 
A ja kocham biedronkę w końcówce zimy w moim mieszkaniu
Jak czytałami nawet się z tym zgadzam, to biedronki należą do nielicznych owadów, których się nie boimy... A wręcz je lubimy. Nazywane są przez nas bożymi krówkami. Nie wyglądają groźnie, a wręcz uroczo, co można zobaczyć na wielu zdjęciach. Jednak wbrew swojemu łagodnemu urokowi biedronki zabijają inne owady – przede wszystkim wiele ogrodowych szkodników. Rolnicy od zawsze cieszyli się z obecności biedronek w ich ogrodach, ponieważ to przyjazne stworzenie żywi się owadami, które są szkodliwe dla upraw. Nawet już według legendy, pewnego roku, zatroskani rolnicy bojąc się o swoje uprawy modlili się do Matki Boskiej i prosili o ochronę owoców ich ciężkiej pracy. Ta wysłuchała ich modlitw i zesłała chrząszcze na pomoc. Inwazja owadów zatrzymała plagę szkodników, która zagrażała uprawom.
Tak sobie myślę, że to już nie pierwszy raz biedronka pojawia się w takie chłodne dni moim życiu.
Skąd wie, że potrzebuję uśmiechu, wsparcia....
Biedroneczko, biedroneczko leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba – przypominam sobie dziecięcą rymowankę.
Może nie "chleba", ale właśnie "nadziei, wiary...". Przecież powinnam być w tym roku szczęśliwa.
Przecież od wieków biedronka jest uznawana jako symbol szczęścia, błogosławieństwa
We wszystkich narodach imię tego owada jest związane albo z Bogiem, albo z Dziewicą Maryją, albo z jakimś świętym. 
W kulturach chrześcijańskich wierzono, iż jest ona maleńkim posłańcem z nieba, wysłanym przez Marię matkę Jezusa, czy też Marię Magdalenę. Stąd też nazwa biedronki w niektórych językach. W języku niemieckim nazywa się ją Marienkaefer – chrząszczem Maryi, w angielskim Ladybird – ptaszkiem Naszej Pani, a we francuskim bête à Bon Dieu – stworzeniem Dobrego Boga. A w Argentynie, na przykład ona nazywa się – Vacita de San Antonio (biedronka św. Antoniego). W najgorszym wypadku jej nazywają po prostu – "słoneczko", jak w Czechach, Słowacji i Ukrainie.
Siedem plamek na jej plecach symbolizują siedem dzieci Słońca, czy siedem dni tygodnia. Według legendy biedronka mieszka na niebie i schodzi stąd, żeby przekazać ludziom wolę Boga.
Przede wszystkim biedronka jest uważaną za symbol powodzenia wśród dzieci. Dzieci wiedzą, że jej nie wolno zabijać i że nie jedzą ją inne zwierzęta, ponieważ ona jest wyjątkowa. Nic dziwnego, że jest stworzone tyle dziecięcych wierszy na temat tego owada.
We Francji uważa się, że biedronkę należy reprezentować na talizmanach dla dzieci
Swoim pojawieniem się biedronka obdarzyła mnie uśmiechem, wniosła radości do mojego życia. Mam tylko nadzieję, że zostanie u mnie na dłużej. Ale przecież wiosna tuż, tuż i .......
Biedroneczki
 Uskarżał się mały muchomor
pod brzózką się tuląc do mamy
dlaczego choć piękny rzekomo
czerwony kapelusz ma w plamy.

Biedroneczki są w kropeczki i to chwalą sobie
u motylka plamek kilka służy ku ozdobie
w drobne centki storczyk giętki liliowe tuli płatki
ty mój grzybku też masz łatki i śliczny kapelusik
więc niech stale cię nie smuci ten drobny biały rzucik.

Marysia błękitne ma oczy
i w bródce dołeczek uroczy
Lecz w sercu ma smutek po brzegi, 
Bo nosek Marysi jest w piegi. 
Biedroneczki są w kropeczki i to chwalą sobie, 
U motylka plamek kilka służy ku ozdobie, 
W drobne cętki storczyk giętki liliowe tuli płatki, 
Bo na kropki widać moda, więc trzeba dojść do wniosku, 
Że w tym właśnie jest uroda, że piegi są na nosku.
K. Sobczyk

niedziela, 11 marca 2018

Pory roku

Cztery pory roku

Wiosną, gdy śniegi przejdą już w zapomnienie,
Słońce rozkłada błyszczące promienie.

Wszystko zieleni się, budzi do życia,
i każdy zwierzak wychodzi z ukrycia.
Ptaki wracają z odległych krajów,
by uwić gniazda, co w ich zwyczaju.
Ludzie miewają radosne miny,
robią porządki, sadzą jarzyny.
I wszyscy w sobie się zakochują ,
wśród drzew kwitnących namiętnie flirtują.


Potem przychodzi upalne lato,
które okrywa świat swoją szatą.
Owoce wtenczas są już dojrzałe,
mienią się, pachną tak okazale.
Żniwiarze w polu tną maszynami,
kłosy, gdy zalśnią złota barwami.
Dzieci zmierzają na kąpielisko,
bawią się, śmieją, palą ogniska.


A kiedy jesień przyjdzie deszczowa,
Słońce za chmury bardziej się chowa.
Świat wtedy zmienia swe ubarwienie,
kolor ten wprawia oko w zdumienie.
Tak jakby malarz, po swym obrazie,
wędrował pędzlem będąc w ekstazie.
Ptaki startują do ciepłych krajów,
zwierzęta żywność przed snem zbierają.
Ludzie też robią wielkie zapasy,
żeby ukończyć wszystko przed czasem.

Ani obejrzysz się a już zima,
puch z nieba sypie, mróz srogi trzyma.
Zwierzęta śnią już o przyszłej wiośnie,
gdy młoda trawka pachnąca rośnie.
Dzieci ze śniegu lepią bałwany,
dorośli chodzą wciąż nadąsani,
bo im za zimno wyjść na powietrze,
zza szyb trzymają nad dziećmi pieczę.
Po zimie znowu przychodzi wiosna,
lato upalne, jesień radosna.
Świat wciąż się kręci jak wielkie koło,
raz nam jest smutno, a raz wesoło.
Krystian Kucia
Rozpoczął się marzec, a z nim wiosna. Nie do końca widać to w pogodzie, ani w przyrodzie. ale wiosna meteorologiczna już jest. Cóż z tego skoro nadal wszyscy tęsknimy już do ciepłej i zielonej wiosny, chyba najbardziej ulubionej pory roku. Za kilka dni powinna do nas zawitać w pełni ta najmłodsza córka króla Słońce. Jednak czy zostanie u nas na długo? To pytanie nie powinno dziwić, ale.... Pory roku nie są już takie typowe.
Zacznę jednak od początku. 
Występowanie pór roku jest następstwem ruchu obiegowego Ziemi wokół Słońca i nachylenia ziemskiej osi do płaszczyzny orbity tego ruchu. Towarzyszą temu zmiany długości trwania dnia i nocy, zmiany temperatury i nasłonecznienia. Czynniki te wpływają na okresowe zjawiska zachodzące w świecie żywych organizmów.
Podział na pory roku związany jest z obserwacją upływającego czasu.
Nie ma wątpliwości, że wśród dawnych ludów istniały sprawdzone sposoby na liczenie czasu. Niewiele jednak dziś wiadomo w kwestii tego, jak to dokładnie przebiegało. Przypuszcza się jedynie, że system ten opierał się przede wszystkim na zjawiskach naturalnych zachodzących w świecie roślinno-zwierzęcym.
Rachuba czasu była zatem zależna od zajęć gospodarskich i zjawisk przyrodniczych. Pory roku wyznaczały kolejne lata, a fazy księżyca kolejne miesiące.
Przykładowo słowiański rok rozpoczynała wiosna. Było to podyktowane cyklem wegetacyjnym. O tej porze przyroda budziła się do życia. Najważniejszą, jak czytałam, słowiańską porą roku było jednak lato. Może dlatego także dziś w liczbie mnogiej o roku mówimy właśnie o upływających latach. Niewiele mniej ważna była wiosna. Pozostałe pory roku były dla Słowian mniej istotne, jednak nie ma się czemu dziwić 
– przyroda od jesieni obumierała, więc też nic dziwnego, że dawni Słowianie od tego momentu wyglądali już kolejnej wiosny. Jesień była czasem zadumy i oddawaniem czci umarłym, zaś zima porą wyciszenia, odpoczynku.
Także starożytni Grecy chcieli wiedzieć, dlaczego po dniu następuje noc, dlaczego zmieniają się pory roku, skąd się biorą pioruny i burze…
Zmiana pór roku w wyobraźni starożytnych łączyła się z miłością matki do córki i dramatyczną historią. Demeter, bogini płodów rolnych i rolnictwa, obdarzała rolników urodzajem. To ona dbała o to, by przyroda była ludziom łaskawa, a płody rolne obfite. Bogini miała ukochaną córkę – Korę. W dziewczynie zakochał się Hades, władca podziemnego królestwa zmarłych. Gdy chciał pojąć Korę za żonę, po prostu porwał ją. Demeter bardzo rozpaczała i wyruszyła na poszukiwanie córki. Im więcej łez wylała, tym bardziej marniały zboża, wysychała ziemia, marniały wszystkie rośliny. Ludzie byli przerażeni. Przerażeni byli też bogowie. Hades jednak nie zamierzał oddać matce córki i pozwolić na jej powrót na ziemię z podziemnego królestwa. Rozpacz bogini po utracie córki zagrażała jednak życiu ludzi, którzy mogli umrzeć z głodu. Konieczny był kompromis.
Wyrokiem boskim Kora (która przyjęła imię Persefona), część roku miała zawsze spędzać z matką, a część z mężem. Gdy Demeter mogła przebywać z córką, przyroda budziła się do życia, a potem cudownie rozkwitała. Panował wtedy wspaniały urodzaj. Lecz gdy kończyły się szczęśliwe chwile matki i córki, przyroda zaczynała umierać. Kora wracała do podziemnego królestwa, aby po pewnym czasie znów spotkać się z matką i spowodować, że przyroda rozkwitnie…
A skąd się wzięły nasze nazwy pór roku?
Zima - niegdyś nasi przodkowie nazywali tak chłodną piwnicę wykopaną w ziemi, stąd taka nazwa pory roku, którą skojarzyli z zimną piwnicą.
Wiosna - pochodzi od słowa "wasna", co niegdyś oznaczało świecąca. 
Lato - pochodzi od słowa "lało", gdyż skojarzono to z tym, że w ciągu kilku ciepłych miesięcy często padał deszcz.
Jesień - słowo to niegdyś oznaczało czas zbiorów, stąd taka nazwa pory roku w której zbiera się plony.
Każda z czterech pór roku oferuje inny pejzaż. I każda odmiennie wpływa na odczuwanie przez nas otaczającej rzeczywistości. Zima (ta typowa) to biały, puszysty śnieg, mróz, „kwiaty” na szybach i na ciemnym jeziornym lodzie. Wiosną topnieją lody, przyroda budzi się z zimowego snu, zielenieje wszystko wokół a organizmy przystępują do rozrodu. Lato daje nam słoneczne plaże, błękitne wody, lasy pachnące miodem, malinami i jagodami. Jesienią zamierają rośliny zielne, a liście drzew się złocą i czerwienieją, aby w końcu opaść przed zimą. Niedawno przeczytałam, że naukowcy informują o możliwości zniknięcia strefie klimatu umiarkowanego czterech pór rok. Pojawią się tylko dwie: ciepła i chłodna. A przecież jeszcze nie tak dawno wyróżniano nawet sześć pór z przedwiośniem i przedzimiem włącznie.

Sześć pór roku
Jest w Polsce sześć pór roku
chyba więcej nie ma
przedwiośnie
wiosna
lato
dwie jesienie
jedna ze złotem ucieka
w drugiej kalosz przecieka
i zima
Jan Twardowski

Niestety wypada się zgodzić z prognozą naukowców, wszak idące w tym kierunku zmiany są wyraźne. Wczesna wiosna jest coraz krótsza i szybko przechodzi w gorące i suche zazwyczaj lato. Zimy są coraz łagodniejsze z niewielkimi opadami śniegu i krótkimi okresami mrozów. Nawiasem mówiąc, a raczej pisząc, w tej zimy nie widziałam śniegu.
A jakie są dla mnie pory roku? Pewnie takie jak w książce mojego dzieciństwa - Król Słońce i jego cztery córki. To baśniowa lekcja o zmianach zachodzących w naturze, o tym jak zmienia się świat, co dzieje się z kwiatami, ptakami, drzewami, na polach, w ogrodzie w trakcie roku. Kocham te cztery jakże różne od siebie pory roku.
Wiosna
 - złotowłosa, najmłodsza i najpiękniejsza zdaniem ludzi i chyba najbardziej rozpieszczana przez ojca Króla Słońce.Lato – płowowłosa, ciepła, pracowita, pogodna, krzepka jak młoda wieśniaczka.
Lato – płowowłosa, ciepła, pracowita, pogodna, krzepka jak młoda wieśniaczka.
Jesień 
– rudowłosa, najbardziej kolorowa i nienasycona, ale za to kapryśna i trochę szalona. To ona sprawia ojcu najwięcej zmartwień, swoim nieodłącznym lękiem przed nadejściem panowania kolejnej siostry.
Zima
 – kruczowłosa, najstarsza, najspokojniejsza i najmądrzejsza. Tylko dlaczego tak mało osób ją lubi? Przecież i ona Koch Ziemię, jednak o tym wie tylko jej ojciec, Król Słońce.
Autorka - Helena Bobińska stara się przekonać dzieci i nie tylko, do wszystkich pór roku. Każda z sióstr przecież daje Ziemi korzyści, każda ma swoje niepowtarzalne piękno i atmosferę, a także wady. Królewny mają jasno przedstawione charaktery, których cechy wplatają się w naturę i nadają określony wyraz porom roku.
Między siostrami istnieją przyjaźnie, choć czasem zdarza się również rywalizacja, a nawet i wzajemna niechęć.
Najlepiej jednak zna je Król Słońce, który jak prawdziwy ojciec wie o nich wszystko. Zdaje sobie sprawę z tego, którą córkę ludzie najbardziej kochają, a której nie lubią.
Wszystko to zostało przestawione w sposób prosty i jasny. Dzięki niej każde dziecko zrozumie jak Córki Króla Słońce wpływają na zmianę wyglądu krajobrazu za oknem, jakie też korzyści z tego mamy.
Do tego ilustracje Józefa Wilkonia dobrze harmonizują się ze słowem, dopowiadając wiele ciekawych szczegółów.
Dlatego często mam tą książkę pod ręką. Lubię do niej wracać, a przecież mogłabym ten czas poświęcić na odkrywanie innych, nieznanych jeszcze utworów. 

Lato jagód lipcowych ma smak. 
Żółte liście gna jesienią wiatr. 
Wiosną śniegi spływają już z gór, 
A na szybach zimą kwitnie mróz. 

A ja lubię mroźną zimę 
I puszysty śnieg. 
Kocham narty; 
Dla mnie zima najpiękniejsza jest. 


Ktoś tam lubi zimowy zły wiatr, 
Kiedy rzeki już pokrywa kra. 
Drugi woli przed siebie wciąż iść, 
Gdy jesienią czerwienieje liść. 

A ja lubię tylko lato 
Wśród słonecznych plaż. 
Lubię pływać; 
Dla mnie lato najpiękniejsze jest. 

Jeden lubi gdy wiosną ze snu 
Znów się budzi rzek wezbranych nurt. 
Inny woli lipcowych dni blask, 
Kiedy miodem pachnie cały las. 

A ja lubię 
Wszystkie cztery pory roku, bo 
Każda z nich: 
Wiosna, lato, jesień, zima - 
Przypomina mi 
Ciebie.
Krzysztof Dzikowski, K. Winkler