sobota, 10 maja 2025

Duża siła tkwiąca w małości...

Panno Święta, co jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu),
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono.
Tymczasem przenoś moję duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane, jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą.
No tak, zaczęłam z dużego C. Ale dzisiejsza opowieść chociaż o małym ziarenku, to bez którego trudno byłoby nam w kuchni. Nasionku którego kwiaty często mylone są z innymi.
Tak, bez gorczycy trudno wyobrazić sobie jedzenie niektórych potraw. Te maleńkie nasiona są nieodłącznym składnikiem musztardy, nadając jej charakterystyczny pikantny smak. To właśnie z musztardą gorczyca kojarzy się najbardziej, bo któż jej nie jadł ?
Roślina ta rośnie w Europie, północnej Afryce i znacznej części Azji. Jako roślina introdukowana spotykane są na wszystkich kontynentach w strefach umiarkowanych. W Polsce rosną dwa zadomowione gatunki: gorczyca biała i gorczyca polna.
Gorczyca znana jest od tysięcy lat.  Jest jedną z najstarszych roślin. Badacze twierdzą, że po raz pierwszy zaczęto ją uprawiać, w Indiach, ok. 3000 roku p.n.e. i do dnia dzisiejszego jest tam symbolem płodności. Przeczytałam, że istnieją jednak też wzmianki, że być może to Chińczycy pierwsi ją uprawiali, ponieważ odnaleziono naczynia z nasionami, które są datowane na 5000-4000 lat p.n.e.  W Chinach stosowano gorczycę do usuwania różnych zmian skórnych, piegów, przebarwień.
Przeprowadzone wykopaliska  w pobliżu Bagdadu pokazują, że znały ją także prawdopodobnie plemiona sumeryjskie.
Natomiast w starożytnym Egipcie te drobne ziarenka odnaleziono w grobowcu Tutanchamona.
W starożytnej Grecji i Rzymie gorczyca traktowana była jako afrodyzjak. W mitologii greckiej  była związana z boginią miłości, Afrodyta, co dodatkowo podkreślało jej romantyczny wymiar.
W wielu kulturach jej jasnożółte kwiaty były używane podczas ceremonii ślubnych, symbolizując czystość i szlachetność uczuć.
Pitagoras przepisywał gorczycę na użądlenia skorpiona, a Hipokrates stosował ją jako lekarstwo do uśmierzania bólu zębów, zatruć pokarmowych oraz niestrawności.
Wzmianki o gorczycy można znaleźć w różnych dawnych dziełach. Najbardziej znane są te z Biblii. Wzmianki na jej temat znajdujemy w Ewangeliach Mateusza i Marka.
Do nasion gorczycy nawiązał Jezus Chrystus w swoich przypowieściach. Mówił, że wystarczy wiara jak ziarnko gorczycy, aby przenosić góry i wyrywać krzewy. Można także znaleźć takie słowa: "Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posiał na swej roli. Jest ono najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz gdy wyrośnie, większe jest od innych jarzyn i staje się drzewem, tak że ptaki podniebne przylatują i gnieżdżą się na jego gałęziach"
Prawdopodobnie Pliniusz Starszy zaproponował mielenie gorczycy i połączenia ich z octem. Tą recepturę ulepszył i rozpropagował rzymianin Paladius, który w IV wieku wymieszał do mieszanki ziaren i octu dodał miód wraz z oliwą z oliwek. Tak właśnie powstała znana na świecie musztarda.
W  średniowiecznej Europie, a przede wszystkim we Francji, musztarda była już dosyć często już stosowana. Każdy wyrabiał ją i doprawiał  według własnego gustu, ale już w początku XIII wieku pojawili się „musztardnicy”,
Ale o musztardzie może napiszę jeszcze kiedyś. Dzisiaj gorczyca...
Ziarnko gorczycy
Szczęśliwy dzień często coś zakłóca.
A szczęśliwie zakochani
przeżywają gorsze chwile.

W bukiecie z różami
jest pechowy ostry kolec.
A w winie bywa gorczyca.

Właśnie to coś jest potrzebne
do zbawienia duszy.
znalezione w Internecie
Do Polski uprawa gorczycy dotarła w XVI wieku. Poza wykorzystywaniem jej do wyrobu musztardy, używano ją w celach leczniczych. Stosowano ją na chorą śledzionę i przy podagrze. Sproszkowane nasionka gorczycy wciągano do nosa, co prowadziło do kichania, a przez to pozbycia się flegmy. Z nasion sporządzano rozgrzewające plastry. Natomiast utarte z oliwą i octem miały likwidować przebarwienia na twarzy. Gorczyca była również pomocna na artretyzm oraz przy zatruciach. Według Syreniusza plastry sporządzone z gorczycy, wszelkie bóle z ciała wyciągają”. Olejem goryczny smarowano krosty i świerzb, zaś okadzanie nią domostw, miało strzec przed wężami.
Inne nazwy gorczycy to ognicha, gorczyca, pszonak, psonok, hodryk, świerzop...
W medycynie gorczyca dziś jest stosowana rzadziej. W postaci nasion lub wytłoczonego olejku gorczycznego, pobudzają wydzielania soku żołądkowego oraz usprawniają trawienie. Gorczycowe okłady działają rozgrzewająco w bólach reumatycznych. Poza tym nasiona gorczycy używane są do leczenia nadciśnienia tętniczego oraz jako środka przeciwgorączkowego. Można ją zastosować w leczeniu trądziku, łupieżu i innych problemów skórnych. Zalecane jest przy zapaleniu migdałków i gardła.
W kuchni gorczycę używa się głownie do wyrobu nie tylko musztardy, ale i chutneyów, wędlin, konserw... Jest składnikiem mieszanek przyprawowych - np. pieprzu ziołowego, przyprawy do grilla, curry. Te małe ziarenka są doskonałym dodatkiem do pikli, ogórków konserwowych i kwaszonych, kiszonej kapusty, grzybów marynowanych...
Gorczyca stosowana jest także  w kosmetyce w produktach do pielęgnacji skóry i włosów.
Proszek z nasion gorczycy może być skuteczny przeciwko różnym szkodnikom, odstrasza mszyce i ślimaki… Ale kwiaty gorczycy są bardzo miododajne, nic dziwnego, że przyciągają pszczoły.
Może warto włączyć czasem gorczycę  chociażby do  codziennego jadłospisu?
Ponieważ zaczęłam wyjąkowo patetycznie to kończę inaczej.
Ofiara Świerzopa
Jest w I Księdze "Pana Tadeusza"
taki ustęp, panie doktorze:
"Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała..."
I właśnie przez ten świerzop neurastenia cała...
O Boże, Boże...

Bo gdy spytałem Kridla, co to takiego świerzop,
Kridl odpowiedział: - Hm, może to jaki przyrząd?
Potem pytałem Pigonia,
a Pigon podniósł ramiona.

Potem ryłem w cyklopediach,
w katalogach i słownikach,
i w staropolskich trajediach,
i w herbarzach i w zielnikach...

Idzie jesień i zima.
Ale świerzopa ni ma.

Już szepczą naokół panie:
- Cóż się zrobiło z chłopa!
Dziękuje, panie Adamie!!!
Jestem ofiara świerzopa.
Konstanty Ildefons Gałczyński

sobota, 3 maja 2025

Radość oczekiwania

Wiosna
Rozszalała się wiosna
jak młodość nieposkromiona
zakochani bujają w obłokach
może ludzie zaczną się uśmiechać
gdy zobaczą kwitnące jabłonie
nic nie jest pewne
z bielą płatków opadną nadzieje
zieleń utraci soczystość
serca zgorzknieją przedwcześnie
nie tęsknij za młodością
poszukaj jej w trawach
zaczaruj łąkę i las
obudź uśpione marzenia
zmieszaj z pyłem księżycowym
podlej poranną rosą
poszukaj dwóch podobnych stokrotek
a niemożliwe stanie się możliwe
zatrzymaj wiosnę w sercu
żeby nie mogło się zestarzeć
otwórz okno
zaproś kosa do stołu
nie pozwól umrzeć marzeniom …
Skończył się  kwiecień. Królewna Wiosna z dnia na dzień dojrzewa coraz bardziej. Rozkwita kwiatami i zapachami. Majowe wieczory upajają śpiewem ptaków, ale i spokojem spokojem i zapachem.
Jakiś czas temu kupiłam bratki, stokrotki i inne roślinki... Przez ostatnie dni pracowałam na balkonie i ogrodzie. Pogoda dopisała, więc spędziłam tam długie godziny. Hakałam (kto jeszcze tak mówi, a raczej pisze...), plewiłam, sadziłam, przesadzałam... Wyciszyłam się, uspokoiłam... Kocham dotyk i zapach ziemi. Taka praca zawsze jest najlepszym dla mnie lekarstwem.
Kiedy grządki, skrzynki i doniczki  nabrały w końcu jakiegoś kształtu i wyglądu, poczułam się zadowolona... Zadowolona, zmęczona i szczęśliwa... Cieszę się, że mam u siebie na ostatnim piętrze mały kawałek ziemi, że jest też mój Dom z ogrodem, do którego przyjeżdżam w każdej wolnej chwili.  Jednak czasem marzę o czymś więcej.
Taka ziemia za miastem, to zupełnie inny świat. Nie dociera
tam nieustanny hałas miasta, szum aut pędzących ulicami i gwar zabieganych ludzi. Za miastem, gdzie tuż obok zaczynają się rozległe łąki, ulatnia się cały ten zgiełk i panuje niesamowita cisza, przerywana jedynie bzyczeniem pszczół, śpiewem ptaków, koncertem świerszczy...
Tam świat zwalnia tempo, jakby wszystko działo się w innym wymiarze... Ludzie spokojnie spędzają czas w swoich ogródkach, ziemia nabiera innego znaczenia, kwitną kwiaty, dojrzewają owoce... Zupełnie inny świat... Można poleżeć na trawie i patrząc niebo, zostawić w tyle wszystkie zmartwienia, pooddychać świeżym powietrzem i zapomnieć się choć na chwilę o szarej codzienności.
Ogród przy moim Domu ma wiele z tych zalet. Brakuje mu tylko tej przestrzeni z polami, rozległymi łąkami... Kiedyś, jak świeżo upieczona uczennica pierwszej klasy Mała Dziewczynka tutaj zamieszkała, to tak właśnie było. A teraz...
Teraz zatęskniłam za takimi przestrzeniami... Nic dziwnego. Każdego roku o tej porze wiatr przywiewa wspomnienia i kusi obietnicą wyjazdu. Ale wyjazd już teraz? Przecież do corocznego imieninowego wyjazdu jeszcze trochę czasu zostało.
- Będę cieszyć się z wyjazdu, kiedy nadejdzie jego pora. Czyli pod koniec maja. Teraz jestem przytłoczona pracą, obowiązkami... Nie mam czasu o tym myśleć. A co dopiero pakować się, ogarniać mieszkanie, kupować upominki dla tych, którzy będą mnie gościć...
- Popełniasz błąd –mówi mój Anioł Stróż.
- Dlaczego? - pytam zdziwiona
- Jesteś już zmęczona, po co  czekać do Twoich imienin?
- No tak - przyznaję - Ale te wszystkie przygotowania do wyjazdu. Za mało czasu. No nie wiem...
- Naprawdę nie wiesz? Nie nauczyłaś się tego przez te wszystkie lata?
- Chyba nie...
- No tak, każdego roku to samo - Anioł Stróż zrezygnowany opuszcza ręce - Zapominasz, że oczekiwanie to najważniejsza i najprzyjemniejsza część całej tej podróży. Przecież cieszysz się, gdy myślisz myśl o miejscach, które odwiedzisz, o ludziach, których znowu spotkasz. W  naszym życiu zawsze ogromnie ważne jest oczekiwanie. Radosne oczekiwanie, to jedno z najlepszych uczuć, które jest nam dane. Sama przyznasz, prawda?
- No tak...  - z wahaniem przytakuję - Ale...
- Nie odmawiaj sobie tej radości z tego oczekiwania.
Wzdycham, przysiadam na huśtawce w ogrodzie, zamykam oczy....
Tęsknota
Przysiadła na moim ramieniu
zapuściła korzenie w sercu
wezbrała gwałtownie jak potok
zalewając moją duszę smutkiem
wyobraźnią niezmierną
namalowała anioła tęsknoty
włożyła mu do rąk
czerwoną różę
płacze razem ze mną
i z aniołem
i z czerwoną różą.
Ale Mała Dziewczynka  chociaż tęskni, to nie jest smutna. Nie płacze. 
Majowy wiatr przywiewa zapach bzu. tak bardzo lubiany przez Babcię Małej Dziewczynki. I wspomnienia... Wspomnienia otulają niczym szalem ramiona Małej Dziewczynki. Tak, Mała Dziewczynka zdaje sobie sprawę, że szybko tego szala teraz nie ściągnie. Od zawsze lubi jego dotyk, ciepło... Najchętniej nigdy by go nie zdejmowała. Ale przecież tak naprawdę w codziennym, realnym życiu jest twardo stąpającą po ziemi osobą. A może to tylko pozory dla otoczenia, które tak o niej myśli? Mała Dziewczynka jednak dobrze wie, że zbyt mocne stąpanie po ziemi, jak i bujanie w obłokach przeszłości nie są dobre...
Ale tradycyjne STOP. Dzisiejsze ścieżki opowieści nie pobiegną tam, gdzie prowadzi ich szum myśli, jak to ma w swoim zwyczaju. Inaczej powstałby miszmasz.
A więc wspomnienia...
Wspomnienia dobrze wiedzą, że wraz z powiewem majowego wiatru tęskni ona za Małym Miasteczkiem, za dawnym domem Dziadków, za szumem drzew na plantach, za zapachem kwiatów, za wiosennym gwarem ptaków nad jeziorem... A przede wszystkim za ludźmi, którzy jak niteczki łączą ją z przeszłością.  I za to, że są Mała Dziewczynka nieustannie dziękuje.
Może zobaczy w końcu kwitnący bez u Dziadków na górce nad jeziorem? Ciekawe jaki ma kolor? Bo ten zasadzony przez Dziadka w ogrodzie przy Domu Małej Dziewczynki został właśnie wykopany.  Niestety nie było innego wyjścia.
Wspomnienia ciepło otulają ramiona Małej Dziewczynki, uśmiechają się do niej i szepczą opowieści z dawnych lat... Wiedzą, że ulegnie ona nie tylko ich urokowi ale i słowom Anioła Stróża...
Bez z mojego ogrodu
Wczesnym świtem
wtuliłam zmęczoną twarz w kiście bzu
omdlewającego pod ciężarem poranka
mokre płatki pachnących zachwytów
wpłynęły cicho w głąb serca
jego bicie
poruszyło ciężkie grona uczuć
zapisanych w nim od zawsze
stary krzak bzu otulił mnie zapachem
wypielęgnowanym miłością ojca
od dziesięciu lat
podlewającego niebieskie ogrody
swoim wiekuistym byciem
abym ja mogła
przytulać każdej wiosny
kwitnący bzowy bez
karmiony moją tęsknotą.
wiersze Basia Wójcik
Wiem, że mój Anioł Stróż ma rację. Ale te przygotowania do wyjazdu w tak krótkim czasie mnie przerażają. Ale może dam radę? Nigdy nie byłam tam w środku maja. A to zawsze jakaś nowość dla mnie.
Może warto już teraz zrobić sobie przerwę od codzienności? Takie krótkie wakacje od codziennych obowiązków. Dam odpocząć moim nerwom, oczom...
Zostawię za sobą zmartwienia i kłopoty z pracy, domu… Popatrzę jak rośnie trawa, powdycham zapach kwiatów, przytulę się do drzewa... O poranku będę witać nad jeziorem budzącego się króla Słońce. A o zachodzie zobaczę jak moje Małe Miasteczko w nim się przegląda...
Może Anioł Stróż i Ania Shirley mają rację? Oczekiwanie, że coś miłego się wydarzy, to niemal połowa przyjemności.

sobota, 26 kwietnia 2025

Myśli na huśtawce....

WIOSNA
Wiosenna radość otuliła się bielą
kolejne panny młode
rozkwitają pod dotykiem słońca
przepełnione pięknem i niewinnością
trwa czarowny spektakl natury
świat potrzebuje bieli
by choć na chwilę zapomnieć
o szarościach niełatwych dni...
Święta, święta i po świętach. Jak co roku minęły szybko, ale były rodzinne, tradycyjne, otulone wiosennym ciepłem. Udane, chociaż prawdę pisząc chciałam poleniuchować, posiedzieć w ogrodzie, nacieszyć się moim ogrodem, popatrzeć jak wszystko rozkwita i zieleni się... Chciałam po śniadaniu tak po prostu rozsiąść się na huśtawce ogrodowej i najzwyczajniej w świecie poobijać się. Chciałam zanurzyć się w tym wiosennym ogrodzie, który mam raczej tylko w weekendy. Myślałam, że pozachwycam się kolorowymi kwiatami, poczuję wietrzyk tańczący we włosach, na chwilę znieruchomieję, gdy na trawniku zaczną szaleć powoli zbliżające się do mnie ptaki.... Myślałam, że nic więcej nie potrzebuję do szczęścia. Dobrze wiem, że właśnie takie drobiazgi dodają mi siły i energii na kolejne dni. Pozwalają na chwilę uciec od zwyczajnej, szarej  codzienności.
Ale z drugiej strony gdyby nie te święta, przygotowania do nich, to...
To z czasem nasze zwyczaje, tradycje powoli zniknęłyby. Nikt by o nich nie pamiętał i nie celebrował, tak jak my teraz. A przecież i my nie świętujemy już tak, jak to czyniły wcześniejsze pokolenia. Wiem, że za kilka lat zostaną znowu okrojone,  mam jednak nadzieję, że nie tak szybko to nastąpi.  Przecież święta pełne zwyczajów i tradycji mają swój urok. Nawet młodsze pokolenie czasem to przyznaje. Jednak, czy czekają ich takie piękne wspomnienia jak nasze? Ich świat zanurzony jest w ekranach w smartfonów, komputerów.... Czasem mi szkoda, że będą pozbawieni tych przeżyć. Ale przecież będą mieć swoje własne. Dla nich najpiękniejsze. Ale jednak...
Święta jednak minęły i nie ma co bezpodstawnie narzekać... 

CHWILA
Zawsze jest jedna i niepowtarzalna
zauroczenie życiem tu i teraz
jedno spojrzenie i jedna myśl
powietrze przesycone pięknem
unosi marzenia nad wodą
zamykam ten moment w dłoniach
zamykam go w sercu...

Ważna jest ta chwila.
Jestem znowu w Domu. Zrzuciłam z siebie cały ciężar minionych dni w pracy. Wszystkie niepotrzebne, męczące mnie myśli zostały na zewnątrz, za ogrodzeniem ogrodu.
Czarna, gorąca, słodka herbata. Jasny, zielony wiosenny kubek, który ogrzewa ręce. Huśtawka. Słoneczne, spokojne, leniwe popołudnie... Król Słońce także chyba odpoczywa, bo tylko wygląda przez szparę w chmurach.
Dookoła cisza. No prawie... Ptaki trzepoczą i przekomarzają się w gałęziach drzew, wokół kwiatów brzęczą owady, tu i tam zaszczeka pies, czasem przejedzie samochód lub pociąg... Ale one są od lat elementem tego ogrodu.  Świat bez tego byłby głuchy.
Jakże mi dzisiaj dobrze... Czegóż mogłabym sobie życzyć więcej do szczęścia? Szczęście przyszło do mnie na chwilę bez żadnego powodu. Szczęście, które nie potrzebuje niczego w zamian. Zwyczajna chwila, ale jakże w swej prostocie piękna, która wlewa w duszę i serce radość.
Nawet w górze przeleciał uśmiechnięty anioł muskając delikatnie swoimi skrzydłami puchatych chmur.
Każda taka chwila jest cenna, niezastąpiona. Warto się nią nacieszyć, gdy jest nam dana. Nie  odkładajmy tych małych radości na inny moment. Są one tak ulotne, że potem nie dadzą się złapać.
Najchętniej zaszyłabym się tutaj w tym cichym, bezpiecznym kąciku, gdzie nie dociera tak bardzo pędząca szaro-bura codzienność.
Od dawna nie ukrywam, że takie spokojne życie bardziej mi odpowiada. Życie czasem pędzi dla mnie zbyt szybko. Czasem nie nadążam, ale nie zamierzam się tym przejmować. Równe, spokojne tempo nie jest złe. Ważne że prędzej, czy później osiągnę cel. Po co więc tak gonić ze wszystkimi?  Warto czasem celebrować takie spokojne chwile.
Zwłaszcza, że dookoła świat tonie w bzach. Bzy od ponad pół wieku kwitną na naszej ulicy, osiedlu. Białe, fioletowe, purpurowe... Mała Dziewczynka zawsze szukała w nich tych pięciolistnych, przynoszących szczęście. Trzeba było jednak taki kwiatek zjeść...:))) Piękne to były czasy. Kto to jednak dzisiaj pamięta? 
Bzy, kwintesencja panowania Pani Wiosny.  Szkoda, że kwitną tak krótko...
Jedno tylko zakłóca tą chwilę. Nie ma już ukochanego, fioletowego krzaku bzu w ogrodzie. Takiego najzwyklejszego, ale dla Małej Dziewczynki zawsze najpiękniejszego.  Od lat był podtrzymywany, bo zaczął się przechylać.  Niestety dłużej było już to niemożliwe. Pień był w środku pusty... Serce boli, bo krzak dziesiątki lat temu sadził jeszcze Dziadek Małej Dziewczynki. Był taki jak w tym wierszu:
BZY
Napęczniały miłością
wykarmiony tęsknotą
łzami podlewany obficie
słońcem pieszczony i oczekiwany
zagląda do mojego okna
barwiąc szyby na kolor
dojrzałego dawno wina
wychodzę mu naprzeciw
dotykam pękatych kiści
rozmawiamy oboje o wszystkim
co żyje w naszej pamięci
…………………………….
czy krzak starego bzu
może być przyjacielem?
wiersze Basia Wójcik
Na pocieszenie w kąciku kilka lat temu od sąsiadów zajrzał do ogrodu biały bez. Zajrzał i postanowił na dobre wraz z korzeniami się rozgościć.
Doceniam te proste chwile w ogrodzie. Doceniam, tylko czasami czegoś brak… Bo jednak nie jest to już to samo, co kiedyś. Ale wiadomo, nigdy nie będzie. Trudno to czasem zaakceptować.
Oj zrobiło się nostalgicznie... A miało być tak pięknie. Myśli znowu pofrunęły w innym kierunku. 

niedziela, 13 kwietnia 2025

Niezwykłe dróżki

Zbliża się Wielki Tydzień. Nieodłącznym jego elementem pozostają tradycyjnie widowiska pasyjne. Przedstawienia przypominają najważniejsze biblijne wydarzenia: wjazd Chrystusa do Jerozolimy, Ostatnią Wieczerzę, czuwanie w Ogrójcu, zdradę Judasza, sąd, niesienie krzyża i śmierć.
Już pierwsi chrześcijanie pielgrzymowali do tego miejsca. Cesarz Hadrian ok. 135r. wybudował na tym miejscu świątynię pogańską i tym samym pielgrzymi nie mogli już nawiedzać tego miejsca. W 313r. Konstantyn Wielki przywrócił pierwotne znaczenie temu miejscu. Nad miejscem ukrzyżowania wybudował bazylikę Martyrion, a nad miejscem grobu Chrystusa rotundę Anastasis. Sanktuaria te były niszczone i odbudowywane w kolejnych wiekach. Obecna świątynia, choć ma elementy pochodzące z epoki Konstantyna i czasów krzyżowców, została zbudowana w drugiej połowie XIX w.  Najważniejszym miejscem jest kaplica Ukrzyżowania z otworem, gdzie stał krzyż i kaplica Grobu Pańskiego.
Dróżki
Kiedyś myślałeś, że to takie proste:
wybrać się na Kalwarię i odprawić dróżki
szybko – to trochę jakby sprintem przebiec życie,
nie patrząc, co po drodze i nie wiedząc, po co.

Dziś wiesz, że małe Dróżki to jest wielka Droga,
anielski uśmiech z mostu – wieczny, bo z kamienia,
że w leśnej ciszy (choć rozświergotanej)
niespodziewanie bliżej do siebie i Boga…

To nic, że dzięcioł stuka, myląc ci rytm kroków,
kos śpiewa swoje Ave ciut wyżej od ciebie,
dzikie gołębie plączą paciorki różańca;
przecież tu wszystko można zaczynać od nowa...
znalezione w Internecie
Tylko nieliczni udają się do Jerozolimy, aby tam uczcić mękę Jezusa. Pozostali mogą pielgrzymować do Kalwarii rozsianych po naszym kraju.
Kalwaria lub Golgota (Calvaria – łac. odpowiednik hebr. Golgota – to znaczy czaszka) to miejsce bezpośrednio poza murami Jerozolimy, gdzie według ewangelii Jezus został ukrzyżowany.
Miejsce to co najmniej od początku średniowiecza było celem pielgrzymek.
W polskim języku Kalwaria została po raz pierwszy użyta ponad tysiąc lat temu.
W czasach, gdy pielgrzymka do „świętego miasta” była powszechnie prawie niemożliwa  wędrowano, ale i nadal wędruje się, do lokalnych Kalwarii, gdzie można było uzyskać takie same odpusty jak w czasie pielgrzymki do Jerozolimy.
Zanim one powstały pielgrzymi, którzy odwiedzali Ziemię Świętą, poszukiwali możliwości odtworzenia miejsc związanych z męczeńską śmiercią Chrystusa.
Wówczas opracowano model miejsca, inspirowany układem urbanistycznym tego z Jerozolimy, w którym Jezus miał przebyć drogę krzyżową i ostatecznie umrzeć na krzyżu.
Chrześcijanie próbowali w swoich krajach odtwarzać niektóre szlaki kalwarii jerozolimskiej.
Trudnością  przy budowaniu Kalwarii było znalezienie miejsca, które ukształtowaniem terenu przypominało Jerozolimę. Problemem były także wysokie koszty budowy odpowiedniej liczby kościołów i kaplic odtwarzając miejsca święte.
Budowano więc kalwarie skromniejsze, które jednak obdarowywane były takimi odpustami, jakie można było zyskać w samej Jerozolimie.
Tak powstawały sanktuaria Grobu Chrystusowego, Ogrójca czy też Golgoty.
Już w średniowieczu zaczęły powstawać kaplice nawiązujące do Grobu Pańskiego, a na szczytach wzgórz ustawiano  trzy symboliczne krzyże.
Aby choć trochę Kalwarie przypominały „święte miasto", wznoszono je właśnie na wzgórzach.
Najstarsza w Europie Kalwaria powstała w Hiszpanii niedaleko Kordoby w pierwszej połowie XV wieku. Z czasem zaczęły powstawać następne na terenie Niemiec i Włoch, a później w innych europejskich krajach. Z czasem ukształtował się zwyczaj tworzenia rozbudowanych zespołów obiektów, ułatwiających odgrywanie całej Drogi Krzyżowej.
Kalwarie miały pomóc ludziom w lepszym duchowym przeżyciu.
Budowanie sanktuariów Męki Pańskiej nasiliło się pod koniec średniowiecza, kiedy Turcy utrudniali pielgrzymowanie do Jerozolimy.
Z drugiej strony podróż w tamtych czasach tylko oznaczała zazwyczaj tułaczkę i wędrówkę po świecie na niepewny los. Zwykły człowiek nie myślał o tym, aby pielgrzymować tak daleko jak do Ziemi Świętej. Zresztą i tak było to nieosiągalne dla większości ludzi. Człowiek , kiedy tak naprawdę byś najszczęśliwszym, gdy nigdy własnego miasteczka czy wioski nie opuścił, a umarł we własnym łóżku.
Droga Golgoty
W jeruzalemskie bramy
Gdy wjeżdżał syn Jehowy,
Zawołał lud: »Witamy!«
I rzucał liść palmowy.

Naokół ciasne mury
Rozpierał hymn radosny:
»To on, co w zmrok ponury
Sprowadza promień wiosny!«

Lecz w Mistrzu hołd ten wielki
Na ducha jasnej zorzy
Wnet cieniem się położy:

W źrenicach łez kropelki
Zgasiły żar ich złoty —
Mistrz przeczuł, że ten tryumf to droga... Golgoty.
JAN KASPROWICZ
W Europie znajduje się około 1800 kalwarii. Najwięcej jest ich na terenie Austrii, Węgier, Niemiec oraz Polski. Kalwarie powstały także wielu innych krajach.
W Polsce kalwarie buduje się od początku XVII wieku. Pierwszą była chyba najbardziej dzisiaj znana Kalwaria Zebrzydowska założona w 1602r. z inicjatywy Mikołaja Zebrzydowskiego.
Zwykle obok lokalnych nazw pojawiały się także te jerozolimskie: Golgota, Góra Oliwna, Dolina Jozafata...
Obecnie istnieje ich kilkanaście.  A może więcej...?
Mogę wymienić kilka: Kalwaria Pacławska, Kalwaria Zebrzydowska, Golgota w Sanktuarium Maryjnym w Licheniu, Góra Kalwaria, Kalwaria Panewicka, Kalwaria na Górze Świętej Anny, Kalwaria Wejherowska, Kalwaria Pakoska, Kalwaria w Wambierzycach, Kalwaria Pacławska... O jakiej ważnej jeszcze zapomniałam...?
Poza swoim znaczeniem duchowo-religijnym Kalwarie warte są uwagi także ze względu na swoją architekturę.
Kalwaria to przypomnienie o ważnych wartościach. Kalwaria dla wielu z nas jest symbolem cierpienia, poświęcenia... Ale z drugiej, jaśniejszej strony to także symbol duchowej drogi, przemiany, nadziei...
Dla wielu pielgrzymów przebycie tej drogi jest formą medytacji. Niesienie krzyża na plecach, uczestniczenie w modlitwach, kontemplacja przyrody i architektury sakralnej pozwalają na głębokie przeżycia duchowe. Czas spędzony tej wędrówce połączonej z medytacją pozwala na oderwanie się od codziennego zgiełku... Kalwarie położone są zazwyczaj w malowniczej okolicy, otoczonej zielenią i wzgórzami. Taka wędrówka pozwala nie tylko się uspokoić, wyciszyć... Jest to dobre do refleksji nad pięknem przyrody.
Wędrowcy często pielgrzymują na Kalwarie, aby spełnić wcześniej złożone śluby i obietnice. Jest to też forma dziękczynienia... Pielgrzymi wierzą, że ich wysiłek i poświęcenie zostaną nagrodzone...
MOJE KALWARIE
Kilka ich było w moim życiu
Zebrzydowska, Pacławska, Wambierzycka
zatopione wśród lasów i pagórków
cichutko ukryte w gęstwinie ludzkich próśb
czasami pokryte łzą przeprosin
a czasami zwyczajnie zasypane wotami słów
przemierzałam je tylko czasami
zbyt rzadko by zakorzenić się tam na stałe
więc Bóg dał mi moje własne kalwarie
piaszczyste i cierniste w zasięgu ręki
a raczej w zasięgu serca ciągle nierozumnego
brałam te swoje kalwarie
z większym lub mniejszym ociąganiem
dyskutując nad nazwą i przyczyną
choć te dyskusje nie skracały wędrówek ciągle dalekich
szłam uparcie pod wiatr i przybywało kapliczek i upadków
ale każdy był na moją własną miarę
i ciągle idę wspinam się mozolnie pod górę
choć sił ubywa, przybywa wiary...
Basia Wójcik
Kalwaria to miejsce o głębokim znaczeniu duchowym, które od wieków przyciąga pielgrzymów i poszukiwaczy sensu życia.
Dlatego w wielu kulturach Kalwaria jest postrzegana jako miejsce, gdzie można zmierzyć się z własnymi demonami, a także odnaleźć nadzieję i siłę do dalszej walki.
W⁤ dzisiejszym pędzącym świecie, pełnym‌ stresu i codziennych zmartwień, poszukujemy miejsca, gdzie możemy oderwać się od tego wszystkiego. Pobyć samemu z samym sobą.
"Kalwaria ma to do siebie, że się można łatwo ukryć." Jan Paweł II
Nie trzeba daleko podróżować, ⁣by odnaleźć takie miejsca w malowniczych zakątkach naszego regionu.⁢
Może czasem warto wyruszyć na pobliskie kalwaryjskie ścieżki...

piątek, 4 kwietnia 2025

Mimozami wiosna się zaczyna...???

Wspomnienie
Mimozami jesień się zaczyna,
złotawa, krucha i miła,
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
która do mnie na ulicę wychodziła.
Od twoich listów pachniało w sieni,
gdym wracał zdyszany ze szkoły,
a po ulicach w lekkiej jesieni
fruwały za mną jasne anioły.
Mimozami zwiędłość przypomina
nieśmiertelnik żółty - październik.
To ty, to ty, moja jedyna,
przychodziłaś wieczorem do cukierni.
Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
w parku płakałem szeptanymi słowy.
Księżyc z chmurek prześwitywał jesienny,
od mimozy złotej majowy.
Ach czułymi, przemiłymi snami
zasypialem z nim gasnącym o poranku,
w snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
jak ta złota, jak ta wonna wiązanka.
Julian Tuwim
Każdy zna ten jeden z piękniejszych utworów mistrza Juliana Tuwima. Od tych słów mimozą niezbyt trafnie, a raczej niesłusznie nazwano nawłoć. Popularność temu utworowi przyniósł Czesław Niemen i co za tym idzie upowszechnił to określenie na nawłoć i utrwalił błąd. 
Nazwa mimoza odnosi się do gatunku tropikalnej rośliny pochodzącej z Ameryki Południowej. Jej charakterystyczną cechą jest wrażliwość i chowanie liści pod wpływem dotyku. Możemy się o tym przekonać w wielu ogrodach botanicznych i palmiarniach. Mimoza jako roślina pochodząca z ciepłych krajów, nie jest w stanie przeżyć polskiej zimy i co ważniejsze na żółto nie kwitnie.. Jednak w czasach, gdy Tuwim napisał swój wiersz, mimozami właśnie nazywano nawłocie, które są odporne na mrozy. 
Mimoza pudica... Pudica znaczy nieśmiała, wstydliwa, kurcząca się, wrażliwa... Mimoza pudica znana również jako "czułek wstydliwy, "mimoza wrażliwa" lub "śpiąca roślina" jest niewielką byliną pochodząca z Ameryki Środkowej i Południowej. 
Mimoza jest popularna i uprawiana (oczywiście w warunkach domowych)  na całym świecie ze względu na swoje unikalne cechy: ciekawe, różowe kwiaty, delikatne liście oraz niezwykłe ich zdolności do reagowania na dotyk i składania się. Ten niezwykły ruch ma na celu ochronę rośliny przed drapieżnikami i jest wynikiem zmiany ciśnienia w komórkach roślinnych.
Mimoza wstydliwa ma zastosowanie przy usuwaniu pasożytów układu trawiennego. Posiada również właściwości antybakteryjne, przeciwzapalne, przeciwdrgawkowe i przeciwdepresyjne. Wykorzystywana jest w zakażeniach układu moczowego i działa silnie przeciwzapalnie. Pomaga dostarczać składniki odżywcze do krwi, naprawić uszkodzone komórki i stworzyć zdrowszy mikrobiom jelit. Pomaga w niestrawności i biegunce. Łagodzi bóle stawów i objawy zapalenia stawów. Mimoza wykazuje niezwykłą aktywność przeciwlękową, znalazła więc zastosowanie w terapiach związanych z depresją.
Ze względu na wysokie stężenie polifenoli mimoza znalazła również zastosowanie w kosmetykach do pielęgnacji skóry wrażliwej. Posiada właściwości odżywiające i nawilżające. Ma zdolność wzmacniania ścian naczyń włosowatych skóry. 
Mimoza jest popularna wśród dzieci, które uwielbiają eksperymentować z jej reaktywnością na dotyk.
W powszechnej tradycji mimoza symbolizuje wrażliwość i wstydliwość

Nawłoć pospolita jest rośliną wieloletnią z rodziny astrowatych, które dzielą się na około sto gatunków. .
Inne jej nazwy: polska mimoza, złota dziewica, złota rózga, złotnik, włoć, prosiana włoć, głowienka, urasz, postrzał, postrzelon, żywignat, nieczaj, rózga pasterska.
Wierzono, że nawłoć rosnąca w pobliżu domu zapewnia dostatek oraz wzrost dochodów, szczególnie w okresie kwitnienia. Przyciąga miłość, pieniądze, działa pozytywnie na intelekt. Chroni przed ludzką zawiścią, zapewnia sukces. Można w to wierzyć lub nie...
Mimozami? Nawłociami!
Mimozami zaczyna się jesień,
Bo tak Niemen wciąż z radia nam śpiewa.
Czy się mylę, czy mi wydaje się,
Że mimozy jesienią tu nie ma?
Mimozami? Czy aby na pewno?
Tuwim przecież napisał coś o nich.
Na ugorach i w rowach ich pełno,
Lecz czy to na sto procent mimozy?
Mimozami się jesień chce zacząć?
Sart napisał muzykę do tekstu.
Gdy mimozy słuchają jej – płaczą
I zwijają się w ramach protestu!
Mimozami niech się nie zaczyna
Już ta pora, bo w krąg ugór złoci
Kwiat tak żółty jak żółta cytryna
Nie mimozy, lecz złotej nawłoci!
Mimozami… Dać spokój mimozie
Chyba czas – i dyskusji już nie ma!
To poezja, a tu, w życia prozie,
Nawłociami się jesień zaczyna!
Urszula Krajewska – Szeligowska
Nawłoci rośnie w Polsce kilka gatunków. Najczęściej widywane to pospolita, późna, kanadyjska...
Nawłoć późna została sprowadzona do Europy jako roślina ozdobna w drugiej połowie XVIII w. W Polsce pierwsze notowanie pochodzi z 1853 roku.
Wzmianki o nawłoci kanadyjskiej w Europie pochodzą z połowy XVII w.,
Nawłoć kanadyjska jest jedną z najstarszych roślin ozdobnych sprowadzonych z Ameryki Północnej. W Anglii znana jest co najmniej od 1645 roku. Początkowo była uprawiana w ogrodach botanicznych, później rozpowszechniła się w na łąkach, polach, parkach... Nawłoć kanadyjska doskonale aklimatyzuje się i zaczyna wypierać gatunki rodzime.
Nawłoć kanadyjska i późna są do siebie bardzo podobne. Nawłoć kanadyjska w odróżnieniu od nawłoci późnej, ma łodygę owłosioną na całej długości, natomiast  łodyga u nawłoci późnej owłosiona jest tylko w obrębie kwiatostanu.
Wspólne dla obu sprowadzonych do Europy amerykańskich nawłoci jest ciągłe zajmowanie coraz większych obszarów. Prawie na każdym skraju drogi, pola albo lasu można spotkać nawłoć.
Obydwie nawłocie z łatwością zagłuszą siewki drzew i krzewów, jeśli te przed inwazją nie zdążą osiągnąć przynajmniej metrowego wzrostu. Niskie zioła i kwiaty są wobec agresywnych przybyszy bezradne. Sprzyja im nawet nielegalne wypalanie traw. Konkurencja ginie w płomieniach, zaś podziemne i wieloletnie kłącza nawłoci znoszą pożogę bez szwanku. Oba gatunki nawłoci to rozbójnicy. Wpisani na czarne listy gatunków inwazyjnych, które demolują naszą przyrodę. Razem z rodzimymi roślinami niknie baza pokarmowa dla owadów.
W nawłociach
Nawłocie
z niebem gadacie
wyrosło was krocie
przy rodzonej chacie
nawłocie
wy w złocie
sobie stoicie
rośniecie
przy plocie
ja
w jesieni życia
rodzone
nawłocie
żółte kłosy
macie
dziś jeszcze
zielenią mnie oplatacie
macie
nawłocie
wiele uroku
do ucha
szepczecie
lato
w… rozkroku…
Bernadyna Łuczaj
Pierwsze wzmianki o wykorzystaniu nawłoci pospolitej pochodzą z czasów starożytnego Rzymu. Ówcześni medycy przemywali naparem z nawłoci rany żołnierzy powracających z bitwy. Bywała również używana do czarów w celu wywołania chęci do walki. W starożytności z liści i kwiatów wytwarzano żółty barwnik.
Nawłoć pospolita używana była w dawnej Polsce przez barwierzy do gojenia złamanych kości, ran i postrzałów. 
Czym różni się nawłoć pospolita od kanadyjskiej? Przede wszystkim jest od niej znacznie niższa. Nawłoć pospolita dorasta do maksymalnie 100 centymetrów wysokości, podczas gdy jej kanadyjska kuzynka osiąga zazwyczaj 150-200 cm.
Gatunki nawłoci kanadyjskiej rosnące w naszym kraju to gatunki o zdecydowane wyższej wydajności miodowej, niż gatunki rodzime. Lubią ją pszczoły oraz motyle.
W ostatnich latach miód nawłociowy jest niezwykle popularny i przedstawiany jako panaceum na wszelkie dolegliwości zdrowotne. Pszczelarze chętnie wybierają pożytki nawłociowe, ponieważ jest to jeden z najwydajniejszych sposobów na uzyskanie dużej ilości miodu, a także jest to jeden z najpóźniejszych pożytków pszczelich w ciągu roku w naszej szerokości geograficznej. Miód nawłociowy może mieć wiele zdrowotnych właściwości, jak na przykład wspieranie walki z infekcjami dróg moczowych, sprzyja leczeniu wrzodów żołądka, może wykazywać także działanie wpierające odporność, a także wiele innych właściwości.
Z drugiej strony poprzez inwazyjność nawłoci stracimy inne, bardziej cenne smakowo i leczniczo miody. Choćby mniszkowe, kwiatowe, wrzosowe...  Jeśli nawłoć całkowicie opanuje zarośla, łąki i wrzosowiska, pszczoły stracą tą różnorodność... 
Ale żółte kwiaty tym się nie przejmują. Trzymają dumnie złote głowy na wysokich łodygach i kuszą jesienią nie tylko pszczoły, ale i ludzi. Zachwycają i cieszą oczy kolorem oraz oryginalną urodą, kiedy pozostałe rośliny już dawno przekwitły. Łatwo wpadają mi w oko, kiedy w połowie sierpnia wybieram się na pola, aby skomponować swój bukiet na Święto Matki Boskiej Zielnej. Nieodłącznie od lat ozłacają moją wiązankę, która zasuszona przypomina mi zimą lato... 
Nawłoć
Rozkwita w zachwycie
od lipca do września
rosnąc tam gdzie inne
rośliny znikają z miejsca.
We własnych uśmiechach
rozpływa się do słońca
dość sztywna w kępach
chętna do rozmnażania.
Nie trzeba o nią dbać
by pięknie urosła
gdyż potrafi sama iść
nawet na samotne pola.
Odziana w blaski słoneczne
kurzem obsypana
i tak złotem połyskuje
przydrożom wdzięczna.
Aleksandra Baltissen
Oj namieszał nam Julian Tuwim w głowach.... 

sobota, 29 marca 2025

Nie z tego świata...?

jeśli myślisz
żem o tobie zapomniał
to się mylisz
można zapomnieć
szuwary glony
botwinki buraczki
papryczki, pietruszki i cebule
jakiś dom opuszczony
i w ogóle
ważki nietoperze
jaszczurki polne myszy
stonogi dżdżownice
larwy ćmy i gąsienice
lecz nie zapomina się wielobarwnych motyli
Stan Borys, o Agnieszce O.
To już prawie drugi rok, gdy Ciebie nie ma. 
Może to się wydawać niektórym dziwne, ale czasem wciąż o niej myślę, uśmiecham się i mówię do niej... „Tęsknię za Tobą. Brakuje mi Ciebie. Kiedy Ciebie nie ma, to jest ml smutno".
Czasem wydaje mi się, że jest tuż, tuż... Dosłownie na wyciągniecie ręki... Może czasem zagląda do mnie na ostanie piętro, aby jak zawsze dodać mi otuchy, wlać ciepło...
Zawsze mogłam liczyć na jej dobre słowo.  
Nadal uważam, że ten pierwszy dzień na studiach był wyjątkowo szczęśliwy. Wówczas rozkwitła nasza przyjaźń. Czy to jest dobre słowo? Bo czy na pewno rozkwitła jak piękny kwiat? 
Wówczas obie byłyśmy jak wędrowcy, którzy do tej pory wędrowali swoim szlakiem, a potem cudem spotkali się na skrzyżowaniu swoich dróg. To był dosłownie moment, przecież jedna z nas mogła się tam znaleźć chwilę wcześniej, gdy ta druga miała jeszcze spory kawałek do tego skrzyżowania.  Obie były trochę zagubione, wystraszone... Może wystraszył ich ten całkiem nowy, zupełnie im nieznany świat, do którego mieli wkroczyć? Świat, w którym część osób już się znała, a tylko one były te "nowe". Mała Dziewczynka czuła się naprawdę niekomfortowo w tej sytuacji. Zresztą ma tak do dzisiaj, gdy poznaje nowych ludzi, zwłaszcza, gdy jest to większe grono osób. Ale czy Ona była naprawdę zagubiona, wystraszona? Może troszeczkę. Była przecież całkowitym przeciwieństwem Małej Dziewczynki. Ale już o tym trochę pisałam TUTAJ i jeszcze TUTAJ
Odnalezione
Odnalezione w mozaice świata
dwa puzzle o pasujących nacięciach
trawione latami bólem
jak ostrzem noża
przysychające raną na wietrze
ogorzałe od słońca i wiatru
z chęcią życia
rozsypane w mozaice świata
skleconej z przypadkowych puzzli
z których tak trudno ułożyć codzienność.
Odnalezione zbyt późno
by rozsypać istniejącą składankę
i zbyt wcześnie by przestać marzyć
o wspólnym miejscu na mapie wszechświata.
Odnalezione
dla szczęścia
pukającego cichutko do ich serc.
Basia Wójcik
Byłyśmy jak dwa puzzle.  Każdy zupełnie inny, ale razem tworzyłyśmy piękną całość. Na świecie istnieją miliardy puzzli. Ma świat przychodzimy jako niekompletny, pojedynczy kawałek i mamy tylko jedno życie, aby odnaleźć brakujący, idealnie pasujący do nas element.  Zapewne każdego dnia wielokrotnie spotykałam pasujące do mnie kawałki. Jednak albo ich nie zauważałam, albo kiedy dokładnie się im przyjrzałam z bliska, to często dochodziłam do wniosku, że razem nie przedstawialiśmy idealnego obrazu. 
A może po prostu nie dawałam szans, tym nieidealnym? A może po prostu całe moje, nasze życie jest jak niekończące się układanie puzzli i elementami tej układanki  będą ci, którzy znaleźli drogę do mojego serca, naszego... Jeżeli kawałki puzzli nie pasują do siebie, to nie stworzymy idealnego obrazka. Można  wciskać te kawałki na siłę, starać się dopasować, ale ale na dłuższą metę nic z tego nie wyjdzie. A z Nią był obraz taki piękny, wymarzony...
Jak Jej zabrakło, to nie tylko moje serce, ale cały świat i Jej obraz rozpadł się na tysiąc kawałków. Każdy z nas, osób Ją znających, zachował dla siebie ten jeden, jedyny element, który pasował tylko do Niej i do niego...
Jaki był Jej obraz? Nie da się tak dokładnie napisać jaka była. Nie ma jednego wzoru, aby Ją opisać. Była i nadal jest trudna do zdefiniowania. Każdy z nas opowie inną, swoją historię. Wspomni o innych rzeczach, na co innego zwróci uwagę, pokaże inny element układanki...
Każda opowieść, historia będzie inna... Inna, inny, inne... Może trzeba te wszystkie kawałki utkane z opowieści, wspomnień złożyć w jedną całość? Jak jednak pozbierać te wszystkie pojedyncze puzzle? Czy to w ogóle możliwe? A jeżeli nawet się uda, to chyba obraz i tak będzie nieidealny, niedokończony...
(...)
Trudno spisać listę moich zalet i wad
Trudno obiektywnie siebie opisać
Ale wiem, łatwo ze mną nie będzie
Banalnie brzmi, że inna jestem od wszystkich
Nieraz czuję, że chodzę w stroju kosmitki
Jak z innej planety

Nie zawsze oddzwonię, nie zawsze odpiszę
Czasem zniknę, by wrócić o świcie
Bez wyrzutów sumienia
Chodzę własnymi ścieżkami, do zobaczenia! 
(...)
Justyna Biedrawa - Kosmitka
A jaka była? Była właśnie Kosmitką nie z tego świata, tylko przez pewien  czas mieszkającą na Ziemi. Żyła w swoim zawodowym świecie. W niektórych dziedzinach była wybitnym talentem, któremu inni nie dorastali do pięt. Była dobrze wykształcona. Skończyła dwa całkiem przeciwne kierunki studiów. W jednym z nich osiągnęła szczyt naukowy. Znała dobrze języki... Była bystra, dowcipna... Miała też czas dla drugiej osoby. Zawsze gotowa do pomocy. 
Nie było i nie będzie już takiej drugiej...