niedziela, 13 kwietnia 2025

Niezwykłe dróżki

Zbliża się Wielki Tydzień. Nieodłącznym jego elementem pozostają tradycyjnie widowiska pasyjne. Przedstawienia przypominają najważniejsze biblijne wydarzenia: wjazd Chrystusa do Jerozolimy, Ostatnią Wieczerzę, czuwanie w Ogrójcu, zdradę Judasza, sąd, niesienie krzyża i śmierć.
Już pierwsi chrześcijanie pielgrzymowali do tego miejsca. Cesarz Hadrian ok. 135r. wybudował na tym miejscu świątynię pogańską i tym samym pielgrzymi nie mogli już nawiedzać tego miejsca. W 313r. Konstantyn Wielki przywrócił pierwotne znaczenie temu miejscu. Nad miejscem ukrzyżowania wybudował bazylikę Martyrion, a nad miejscem grobu Chrystusa rotundę Anastasis. Sanktuaria te były niszczone i odbudowywane w kolejnych wiekach. Obecna świątynia, choć ma elementy pochodzące z epoki Konstantyna i czasów krzyżowców, została zbudowana w drugiej połowie XIX w.  Najważniejszym miejscem jest kaplica Ukrzyżowania z otworem, gdzie stał krzyż i kaplica Grobu Pańskiego.
Dróżki
Kiedyś myślałeś, że to takie proste:
wybrać się na Kalwarię i odprawić dróżki
szybko – to trochę jakby sprintem przebiec życie,
nie patrząc, co po drodze i nie wiedząc, po co.

Dziś wiesz, że małe Dróżki to jest wielka Droga,
anielski uśmiech z mostu – wieczny, bo z kamienia,
że w leśnej ciszy (choć rozświergotanej)
niespodziewanie bliżej do siebie i Boga…

To nic, że dzięcioł stuka, myląc ci rytm kroków,
kos śpiewa swoje Ave ciut wyżej od ciebie,
dzikie gołębie plączą paciorki różańca;
przecież tu wszystko można zaczynać od nowa...
znalezione w Internecie
Tylko nieliczni udają się do Jerozolimy, aby tam uczcić mękę Jezusa. Pozostali mogą pielgrzymować do Kalwarii rozsianych po naszym kraju.
Kalwaria lub Golgota (Calvaria – łac. odpowiednik hebr. Golgota – to znaczy czaszka) to miejsce bezpośrednio poza murami Jerozolimy, gdzie według ewangelii Jezus został ukrzyżowany.
Miejsce to co najmniej od początku średniowiecza było celem pielgrzymek.
W polskim języku Kalwaria została po raz pierwszy użyta ponad tysiąc lat temu.
W czasach, gdy pielgrzymka do „świętego miasta” była powszechnie prawie niemożliwa  wędrowano, ale i nadal wędruje się, do lokalnych Kalwarii, gdzie można było uzyskać takie same odpusty jak w czasie pielgrzymki do Jerozolimy.
Zanim one powstały pielgrzymi, którzy odwiedzali Ziemię Świętą, poszukiwali możliwości odtworzenia miejsc związanych z męczeńską śmiercią Chrystusa.
Wówczas opracowano model miejsca, inspirowany układem urbanistycznym tego z Jerozolimy, w którym Jezus miał przebyć drogę krzyżową i ostatecznie umrzeć na krzyżu.
Chrześcijanie próbowali w swoich krajach odtwarzać niektóre szlaki kalwarii jerozolimskiej.
Trudnością  przy budowaniu Kalwarii było znalezienie miejsca, które ukształtowaniem terenu przypominało Jerozolimę. Problemem były także wysokie koszty budowy odpowiedniej liczby kościołów i kaplic odtwarzając miejsca święte.
Budowano więc kalwarie skromniejsze, które jednak obdarowywane były takimi odpustami, jakie można było zyskać w samej Jerozolimie.
Tak powstawały sanktuaria Grobu Chrystusowego, Ogrójca czy też Golgoty.
Już w średniowieczu zaczęły powstawać kaplice nawiązujące do Grobu Pańskiego, a na szczytach wzgórz ustawiano  trzy symboliczne krzyże.
Aby choć trochę Kalwarie przypominały „święte miasto", wznoszono je właśnie na wzgórzach.
Najstarsza w Europie Kalwaria powstała w Hiszpanii niedaleko Kordoby w pierwszej połowie XV wieku. Z czasem zaczęły powstawać następne na terenie Niemiec i Włoch, a później w innych europejskich krajach. Z czasem ukształtował się zwyczaj tworzenia rozbudowanych zespołów obiektów, ułatwiających odgrywanie całej Drogi Krzyżowej.
Kalwarie miały pomóc ludziom w lepszym duchowym przeżyciu.
Budowanie sanktuariów Męki Pańskiej nasiliło się pod koniec średniowiecza, kiedy Turcy utrudniali pielgrzymowanie do Jerozolimy.
Z drugiej strony podróż w tamtych czasach tylko oznaczała zazwyczaj tułaczkę i wędrówkę po świecie na niepewny los. Zwykły człowiek nie myślał o tym, aby pielgrzymować tak daleko jak do Ziemi Świętej. Zresztą i tak było to nieosiągalne dla większości ludzi. Człowiek , kiedy tak naprawdę byś najszczęśliwszym, gdy nigdy własnego miasteczka czy wioski nie opuścił, a umarł we własnym łóżku.
Droga Golgoty
W jeruzalemskie bramy
Gdy wjeżdżał syn Jehowy,
Zawołał lud: »Witamy!«
I rzucał liść palmowy.

Naokół ciasne mury
Rozpierał hymn radosny:
»To on, co w zmrok ponury
Sprowadza promień wiosny!«

Lecz w Mistrzu hołd ten wielki
Na ducha jasnej zorzy
Wnet cieniem się położy:

W źrenicach łez kropelki
Zgasiły żar ich złoty —
Mistrz przeczuł, że ten tryumf to droga... Golgoty.
JAN KASPROWICZ
W Europie znajduje się około 1800 kalwarii. Najwięcej jest ich na terenie Austrii, Węgier, Niemiec oraz Polski. Kalwarie powstały także wielu innych krajach.
W Polsce kalwarie buduje się od początku XVII wieku. Pierwszą była chyba najbardziej dzisiaj znana Kalwaria Zebrzydowska założona w 1602r. z inicjatywy Mikołaja Zebrzydowskiego.
Zwykle obok lokalnych nazw pojawiały się także te jerozolimskie: Golgota, Góra Oliwna, Dolina Jozafata...
Obecnie istnieje ich kilkanaście.  A może więcej...?
Mogę wymienić kilka: Kalwaria Pacławska, Kalwaria Zebrzydowska, Golgota w Sanktuarium Maryjnym w Licheniu, Góra Kalwaria, Kalwaria Panewicka, Kalwaria na Górze Świętej Anny, Kalwaria Wejherowska, Kalwaria Pakoska, Kalwaria w Wambierzycach, Kalwaria Pacławska... O jakiej ważnej jeszcze zapomniałam...?
Poza swoim znaczeniem duchowo-religijnym Kalwarie warte są uwagi także ze względu na swoją architekturę.
Kalwaria to przypomnienie o ważnych wartościach. Kalwaria dla wielu z nas jest symbolem cierpienia, poświęcenia... Ale z drugiej, jaśniejszej strony to także symbol duchowej drogi, przemiany, nadziei...
Dla wielu pielgrzymów przebycie tej drogi jest formą medytacji. Niesienie krzyża na plecach, uczestniczenie w modlitwach, kontemplacja przyrody i architektury sakralnej pozwalają na głębokie przeżycia duchowe. Czas spędzony tej wędrówce połączonej z medytacją pozwala na oderwanie się od codziennego zgiełku... Kalwarie położone są zazwyczaj w malowniczej okolicy, otoczonej zielenią i wzgórzami. Taka wędrówka pozwala nie tylko się uspokoić, wyciszyć... Jest to dobre do refleksji nad pięknem przyrody.
Wędrowcy często pielgrzymują na Kalwarie, aby spełnić wcześniej złożone śluby i obietnice. Jest to też forma dziękczynienia... Pielgrzymi wierzą, że ich wysiłek i poświęcenie zostaną nagrodzone...
MOJE KALWARIE
Kilka ich było w moim życiu
Zebrzydowska, Pacławska, Wambierzycka
zatopione wśród lasów i pagórków
cichutko ukryte w gęstwinie ludzkich próśb
czasami pokryte łzą przeprosin
a czasami zwyczajnie zasypane wotami słów
przemierzałam je tylko czasami
zbyt rzadko by zakorzenić się tam na stałe
więc Bóg dał mi moje własne kalwarie
piaszczyste i cierniste w zasięgu ręki
a raczej w zasięgu serca ciągle nierozumnego
brałam te swoje kalwarie
z większym lub mniejszym ociąganiem
dyskutując nad nazwą i przyczyną
choć te dyskusje nie skracały wędrówek ciągle dalekich
szłam uparcie pod wiatr i przybywało kapliczek i upadków
ale każdy był na moją własną miarę
i ciągle idę wspinam się mozolnie pod górę
choć sił ubywa, przybywa wiary...
Basia Wójcik
Kalwaria to miejsce o głębokim znaczeniu duchowym, które od wieków przyciąga pielgrzymów i poszukiwaczy sensu życia.
Dlatego w wielu kulturach Kalwaria jest postrzegana jako miejsce, gdzie można zmierzyć się z własnymi demonami, a także odnaleźć nadzieję i siłę do dalszej walki.
W⁤ dzisiejszym pędzącym świecie, pełnym‌ stresu i codziennych zmartwień, poszukujemy miejsca, gdzie możemy oderwać się od tego wszystkiego. Pobyć samemu z samym sobą.
"Kalwaria ma to do siebie, że się można łatwo ukryć." Jan Paweł II
Nie trzeba daleko podróżować, ⁣by odnaleźć takie miejsca w malowniczych zakątkach naszego regionu.⁢
Może czasem warto wyruszyć na pobliskie kalwaryjskie ścieżki...

piątek, 4 kwietnia 2025

Mimozami wiosna się zaczyna...???

Wspomnienie
Mimozami jesień się zaczyna,
złotawa, krucha i miła,
To ty, to ty jesteś ta dziewczyna,
która do mnie na ulicę wychodziła.
Od twoich listów pachniało w sieni,
gdym wracał zdyszany ze szkoły,
a po ulicach w lekkiej jesieni
fruwały za mną jasne anioły.
Mimozami zwiędłość przypomina
nieśmiertelnik żółty - październik.
To ty, to ty, moja jedyna,
przychodziłaś wieczorem do cukierni.
Z przemodlenia, z przeomdlenia senny,
w parku płakałem szeptanymi słowy.
Księżyc z chmurek prześwitywał jesienny,
od mimozy złotej majowy.
Ach czułymi, przemiłymi snami
zasypialem z nim gasnącym o poranku,
w snach dawnymi bawiąc się wiosnami,
jak ta złota, jak ta wonna wiązanka.
Julian Tuwim
Każdy zna ten jeden z piękniejszych utworów mistrza Juliana Tuwima. Od tych słów mimozą niezbyt trafnie, a raczej niesłusznie nazwano nawłoć. Popularność temu utworowi przyniósł Czesław Niemen i co za tym idzie upowszechnił to określenie na nawłoć i utrwalił błąd. 
Nazwa mimoza odnosi się do gatunku tropikalnej rośliny pochodzącej z Ameryki Południowej. Jej charakterystyczną cechą jest wrażliwość i chowanie liści pod wpływem dotyku. Możemy się o tym przekonać w wielu ogrodach botanicznych i palmiarniach. Mimoza jako roślina pochodząca z ciepłych krajów, nie jest w stanie przeżyć polskiej zimy i co ważniejsze na żółto nie kwitnie.. Jednak w czasach, gdy Tuwim napisał swój wiersz, mimozami właśnie nazywano nawłocie, które są odporne na mrozy. 
Mimoza pudica... Pudica znaczy nieśmiała, wstydliwa, kurcząca się, wrażliwa... Mimoza pudica znana również jako "czułek wstydliwy, "mimoza wrażliwa" lub "śpiąca roślina" jest niewielką byliną pochodząca z Ameryki Środkowej i Południowej. 
Mimoza jest popularna i uprawiana (oczywiście w warunkach domowych)  na całym świecie ze względu na swoje unikalne cechy: ciekawe, różowe kwiaty, delikatne liście oraz niezwykłe ich zdolności do reagowania na dotyk i składania się. Ten niezwykły ruch ma na celu ochronę rośliny przed drapieżnikami i jest wynikiem zmiany ciśnienia w komórkach roślinnych.
Mimoza wstydliwa ma zastosowanie przy usuwaniu pasożytów układu trawiennego. Posiada również właściwości antybakteryjne, przeciwzapalne, przeciwdrgawkowe i przeciwdepresyjne. Wykorzystywana jest w zakażeniach układu moczowego i działa silnie przeciwzapalnie. Pomaga dostarczać składniki odżywcze do krwi, naprawić uszkodzone komórki i stworzyć zdrowszy mikrobiom jelit. Pomaga w niestrawności i biegunce. Łagodzi bóle stawów i objawy zapalenia stawów. Mimoza wykazuje niezwykłą aktywność przeciwlękową, znalazła więc zastosowanie w terapiach związanych z depresją.
Ze względu na wysokie stężenie polifenoli mimoza znalazła również zastosowanie w kosmetykach do pielęgnacji skóry wrażliwej. Posiada właściwości odżywiające i nawilżające. Ma zdolność wzmacniania ścian naczyń włosowatych skóry. 
Mimoza jest popularna wśród dzieci, które uwielbiają eksperymentować z jej reaktywnością na dotyk.
W powszechnej tradycji mimoza symbolizuje wrażliwość i wstydliwość

Nawłoć pospolita jest rośliną wieloletnią z rodziny astrowatych, które dzielą się na około sto gatunków. .
Inne jej nazwy: polska mimoza, złota dziewica, złota rózga, złotnik, włoć, prosiana włoć, głowienka, urasz, postrzał, postrzelon, żywignat, nieczaj, rózga pasterska.
Wierzono, że nawłoć rosnąca w pobliżu domu zapewnia dostatek oraz wzrost dochodów, szczególnie w okresie kwitnienia. Przyciąga miłość, pieniądze, działa pozytywnie na intelekt. Chroni przed ludzką zawiścią, zapewnia sukces. Można w to wierzyć lub nie...
Mimozami? Nawłociami!
Mimozami zaczyna się jesień,
Bo tak Niemen wciąż z radia nam śpiewa.
Czy się mylę, czy mi wydaje się,
Że mimozy jesienią tu nie ma?
Mimozami? Czy aby na pewno?
Tuwim przecież napisał coś o nich.
Na ugorach i w rowach ich pełno,
Lecz czy to na sto procent mimozy?
Mimozami się jesień chce zacząć?
Sart napisał muzykę do tekstu.
Gdy mimozy słuchają jej – płaczą
I zwijają się w ramach protestu!
Mimozami niech się nie zaczyna
Już ta pora, bo w krąg ugór złoci
Kwiat tak żółty jak żółta cytryna
Nie mimozy, lecz złotej nawłoci!
Mimozami… Dać spokój mimozie
Chyba czas – i dyskusji już nie ma!
To poezja, a tu, w życia prozie,
Nawłociami się jesień zaczyna!
Urszula Krajewska – Szeligowska
Nawłoci rośnie w Polsce kilka gatunków. Najczęściej widywane to pospolita, późna, kanadyjska...
Nawłoć późna została sprowadzona do Europy jako roślina ozdobna w drugiej połowie XVIII w. W Polsce pierwsze notowanie pochodzi z 1853 roku.
Wzmianki o nawłoci kanadyjskiej w Europie pochodzą z połowy XVII w.,
Nawłoć kanadyjska jest jedną z najstarszych roślin ozdobnych sprowadzonych z Ameryki Północnej. W Anglii znana jest co najmniej od 1645 roku. Początkowo była uprawiana w ogrodach botanicznych, później rozpowszechniła się w na łąkach, polach, parkach... Nawłoć kanadyjska doskonale aklimatyzuje się i zaczyna wypierać gatunki rodzime.
Nawłoć kanadyjska i późna są do siebie bardzo podobne. Nawłoć kanadyjska w odróżnieniu od nawłoci późnej, ma łodygę owłosioną na całej długości, natomiast  łodyga u nawłoci późnej owłosiona jest tylko w obrębie kwiatostanu.
Wspólne dla obu sprowadzonych do Europy amerykańskich nawłoci jest ciągłe zajmowanie coraz większych obszarów. Prawie na każdym skraju drogi, pola albo lasu można spotkać nawłoć.
Obydwie nawłocie z łatwością zagłuszą siewki drzew i krzewów, jeśli te przed inwazją nie zdążą osiągnąć przynajmniej metrowego wzrostu. Niskie zioła i kwiaty są wobec agresywnych przybyszy bezradne. Sprzyja im nawet nielegalne wypalanie traw. Konkurencja ginie w płomieniach, zaś podziemne i wieloletnie kłącza nawłoci znoszą pożogę bez szwanku. Oba gatunki nawłoci to rozbójnicy. Wpisani na czarne listy gatunków inwazyjnych, które demolują naszą przyrodę. Razem z rodzimymi roślinami niknie baza pokarmowa dla owadów.
W nawłociach
Nawłocie
z niebem gadacie
wyrosło was krocie
przy rodzonej chacie
nawłocie
wy w złocie
sobie stoicie
rośniecie
przy plocie
ja
w jesieni życia
rodzone
nawłocie
żółte kłosy
macie
dziś jeszcze
zielenią mnie oplatacie
macie
nawłocie
wiele uroku
do ucha
szepczecie
lato
w… rozkroku…
Bernadyna Łuczaj
Pierwsze wzmianki o wykorzystaniu nawłoci pospolitej pochodzą z czasów starożytnego Rzymu. Ówcześni medycy przemywali naparem z nawłoci rany żołnierzy powracających z bitwy. Bywała również używana do czarów w celu wywołania chęci do walki. W starożytności z liści i kwiatów wytwarzano żółty barwnik.
Nawłoć pospolita używana była w dawnej Polsce przez barwierzy do gojenia złamanych kości, ran i postrzałów. 
Czym różni się nawłoć pospolita od kanadyjskiej? Przede wszystkim jest od niej znacznie niższa. Nawłoć pospolita dorasta do maksymalnie 100 centymetrów wysokości, podczas gdy jej kanadyjska kuzynka osiąga zazwyczaj 150-200 cm.
Gatunki nawłoci kanadyjskiej rosnące w naszym kraju to gatunki o zdecydowane wyższej wydajności miodowej, niż gatunki rodzime. Lubią ją pszczoły oraz motyle.
W ostatnich latach miód nawłociowy jest niezwykle popularny i przedstawiany jako panaceum na wszelkie dolegliwości zdrowotne. Pszczelarze chętnie wybierają pożytki nawłociowe, ponieważ jest to jeden z najwydajniejszych sposobów na uzyskanie dużej ilości miodu, a także jest to jeden z najpóźniejszych pożytków pszczelich w ciągu roku w naszej szerokości geograficznej. Miód nawłociowy może mieć wiele zdrowotnych właściwości, jak na przykład wspieranie walki z infekcjami dróg moczowych, sprzyja leczeniu wrzodów żołądka, może wykazywać także działanie wpierające odporność, a także wiele innych właściwości.
Z drugiej strony poprzez inwazyjność nawłoci stracimy inne, bardziej cenne smakowo i leczniczo miody. Choćby mniszkowe, kwiatowe, wrzosowe...  Jeśli nawłoć całkowicie opanuje zarośla, łąki i wrzosowiska, pszczoły stracą tą różnorodność... 
Ale żółte kwiaty tym się nie przejmują. Trzymają dumnie złote głowy na wysokich łodygach i kuszą jesienią nie tylko pszczoły, ale i ludzi. Zachwycają i cieszą oczy kolorem oraz oryginalną urodą, kiedy pozostałe rośliny już dawno przekwitły. Łatwo wpadają mi w oko, kiedy w połowie sierpnia wybieram się na pola, aby skomponować swój bukiet na Święto Matki Boskiej Zielnej. Nieodłącznie od lat ozłacają moją wiązankę, która zasuszona przypomina mi zimą lato... 
Nawłoć
Rozkwita w zachwycie
od lipca do września
rosnąc tam gdzie inne
rośliny znikają z miejsca.
We własnych uśmiechach
rozpływa się do słońca
dość sztywna w kępach
chętna do rozmnażania.
Nie trzeba o nią dbać
by pięknie urosła
gdyż potrafi sama iść
nawet na samotne pola.
Odziana w blaski słoneczne
kurzem obsypana
i tak złotem połyskuje
przydrożom wdzięczna.
Aleksandra Baltissen
Oj namieszał nam Julian Tuwim w głowach.... 

sobota, 29 marca 2025

Nie z tego świata...?

jeśli myślisz
żem o tobie zapomniał
to się mylisz
można zapomnieć
szuwary glony
botwinki buraczki
papryczki, pietruszki i cebule
jakiś dom opuszczony
i w ogóle
ważki nietoperze
jaszczurki polne myszy
stonogi dżdżownice
larwy ćmy i gąsienice
lecz nie zapomina się wielobarwnych motyli
Stan Borys, o Agnieszce O.
To już prawie drugi rok, gdy Ciebie nie ma. 
Może to się wydawać niektórym dziwne, ale czasem wciąż o niej myślę, uśmiecham się i mówię do niej... „Tęsknię za Tobą. Brakuje mi Ciebie. Kiedy Ciebie nie ma, to jest ml smutno".
Czasem wydaje mi się, że jest tuż, tuż... Dosłownie na wyciągniecie ręki... Może czasem zagląda do mnie na ostanie piętro, aby jak zawsze dodać mi otuchy, wlać ciepło...
Zawsze mogłam liczyć na jej dobre słowo.  
Nadal uważam, że ten pierwszy dzień na studiach był wyjątkowo szczęśliwy. Wówczas rozkwitła nasza przyjaźń. Czy to jest dobre słowo? Bo czy na pewno rozkwitła jak piękny kwiat? 
Wówczas obie byłyśmy jak wędrowcy, którzy do tej pory wędrowali swoim szlakiem, a potem cudem spotkali się na skrzyżowaniu swoich dróg. To był dosłownie moment, przecież jedna z nas mogła się tam znaleźć chwilę wcześniej, gdy ta druga miała jeszcze spory kawałek do tego skrzyżowania.  Obie były trochę zagubione, wystraszone... Może wystraszył ich ten całkiem nowy, zupełnie im nieznany świat, do którego mieli wkroczyć? Świat, w którym część osób już się znała, a tylko one były te "nowe". Mała Dziewczynka czuła się naprawdę niekomfortowo w tej sytuacji. Zresztą ma tak do dzisiaj, gdy poznaje nowych ludzi, zwłaszcza, gdy jest to większe grono osób. Ale czy Ona była naprawdę zagubiona, wystraszona? Może troszeczkę. Była przecież całkowitym przeciwieństwem Małej Dziewczynki. Ale już o tym trochę pisałam TUTAJ i jeszcze TUTAJ
Odnalezione
Odnalezione w mozaice świata
dwa puzzle o pasujących nacięciach
trawione latami bólem
jak ostrzem noża
przysychające raną na wietrze
ogorzałe od słońca i wiatru
z chęcią życia
rozsypane w mozaice świata
skleconej z przypadkowych puzzli
z których tak trudno ułożyć codzienność.
Odnalezione zbyt późno
by rozsypać istniejącą składankę
i zbyt wcześnie by przestać marzyć
o wspólnym miejscu na mapie wszechświata.
Odnalezione
dla szczęścia
pukającego cichutko do ich serc.
Basia Wójcik
Byłyśmy jak dwa puzzle.  Każdy zupełnie inny, ale razem tworzyłyśmy piękną całość. Na świecie istnieją miliardy puzzli. Ma świat przychodzimy jako niekompletny, pojedynczy kawałek i mamy tylko jedno życie, aby odnaleźć brakujący, idealnie pasujący do nas element.  Zapewne każdego dnia wielokrotnie spotykałam pasujące do mnie kawałki. Jednak albo ich nie zauważałam, albo kiedy dokładnie się im przyjrzałam z bliska, to często dochodziłam do wniosku, że razem nie przedstawialiśmy idealnego obrazu. 
A może po prostu nie dawałam szans, tym nieidealnym? A może po prostu całe moje, nasze życie jest jak niekończące się układanie puzzli i elementami tej układanki  będą ci, którzy znaleźli drogę do mojego serca, naszego... Jeżeli kawałki puzzli nie pasują do siebie, to nie stworzymy idealnego obrazka. Można  wciskać te kawałki na siłę, starać się dopasować, ale ale na dłuższą metę nic z tego nie wyjdzie. A z Nią był obraz taki piękny, wymarzony...
Jak Jej zabrakło, to nie tylko moje serce, ale cały świat i Jej obraz rozpadł się na tysiąc kawałków. Każdy z nas, osób Ją znających, zachował dla siebie ten jeden, jedyny element, który pasował tylko do Niej i do niego...
Jaki był Jej obraz? Nie da się tak dokładnie napisać jaka była. Nie ma jednego wzoru, aby Ją opisać. Była i nadal jest trudna do zdefiniowania. Każdy z nas opowie inną, swoją historię. Wspomni o innych rzeczach, na co innego zwróci uwagę, pokaże inny element układanki...
Każda opowieść, historia będzie inna... Inna, inny, inne... Może trzeba te wszystkie kawałki utkane z opowieści, wspomnień złożyć w jedną całość? Jak jednak pozbierać te wszystkie pojedyncze puzzle? Czy to w ogóle możliwe? A jeżeli nawet się uda, to chyba obraz i tak będzie nieidealny, niedokończony...
(...)
Trudno spisać listę moich zalet i wad
Trudno obiektywnie siebie opisać
Ale wiem, łatwo ze mną nie będzie
Banalnie brzmi, że inna jestem od wszystkich
Nieraz czuję, że chodzę w stroju kosmitki
Jak z innej planety

Nie zawsze oddzwonię, nie zawsze odpiszę
Czasem zniknę, by wrócić o świcie
Bez wyrzutów sumienia
Chodzę własnymi ścieżkami, do zobaczenia! 
(...)
Justyna Biedrawa - Kosmitka
A jaka była? Była właśnie Kosmitką nie z tego świata, tylko przez pewien  czas mieszkającą na Ziemi. Żyła w swoim zawodowym świecie. W niektórych dziedzinach była wybitnym talentem, któremu inni nie dorastali do pięt. Była dobrze wykształcona. Skończyła dwa całkiem przeciwne kierunki studiów. W jednym z nich osiągnęła szczyt naukowy. Znała dobrze języki... Była bystra, dowcipna... Miała też czas dla drugiej osoby. Zawsze gotowa do pomocy. 
Nie było i nie będzie już takiej drugiej...

sobota, 22 marca 2025

Wiosennie o zmierzchu kolejnej epoki...

Przyszła Wiosna. Pajęczyną zieleni otuliła gałęzie drzew.
W czasach pogańskich Wiosna uchodziła za początek roku. Wierzenia te wynikały z obserwacji natury i przyrody. Wiosną wszystko dookoła budzi się do życia, zwierzęta i rośliny. W niepamięć odchodzą zimowe, długie wieczory, nadchodzi okres nadziei i radości. Dni stają się coraz dłuższe.
Postanowiłam zastanowić się, co mi jest jeszcze potrzebne do szczęścia w ramach tej wszechogarniającej wiosny.
W te pogodne, słoneczne dni chciałabym się zatrzymać, wysiąść z pędzącego pociągu i popatrzeć na zieleniejący dokoła świat. Marzę, aby zostawić współczesny świat i uciec. Tylko gdzie? Może na koniec świata lub na inną planetę?
Jednak takie oderwanie od życia jest dobre, ale nie na długo. Zawsze wracamy do tego co zostawiliśmy, do czego już zdążyliśmy się przywyknąć. Nie wystarczy zaśpiewać "ja wysiadam, przez życie nie chcę gnać bez tchu ". Nie można tak po prostu uciec od codzienności i udawać, że dotychczasowe życie nie istnieje. Niestety nasza pamięć i przywiązanie do osób, rzeczy, miejsc na to nie pozwoli. Zresztą nie tylko...
Sami założyliśmy sobie smycze, zwłaszcza te elektroniczne. Lubimy czuć ich bliskość, bo wówczas wydaje się nam, że jesteśmy bezpieczni, chociaż mniej swobodni. Nie umiemy już bez nich żyć. Szczególnie jesteśmy uzależnieni od telefonów komórkowych
Jeszcze kilka lat temu trudno było przewidzieć, jak zmieni się nasze życie za sprawą telefonów komórkowych.
A przecież Mała Dziewczynka pamięta, że jej rodzice chociaż mieszkają w mieście, to telefon dostali dopiero, gdy Mała Dziewczynka wyprowadziła się z domu. A było to dopiero po jej studiach.
Smycz...
Zerwałam się ze smyczy.
Nie wzięłam telefonu.
Mogę pójść gdzie zechcę.
Nic do tego nikomu.
Zerwałam się ze smyczy.
Złość i niepokój narasta.
Ta chwilowa swoboda,
zaczyna mnie przerastać.
Zerwałam się ze smyczy.
Nie wzięłam telefonu.
Jak przeżyję dzień cały,
znalezione w Internecie
Wiele osób teraz nie może sobie wyobrazić życia bez komórki. A w "czasach słusznie minionych" większość żyła bez telefonu stacjonarnego przez wiele długich lat i było dobrze. Pewnie brak telefonu odczuwali rodzice Małej Dziewczynki, zwłaszcza w nagłych wypadkach, a przecież mieszkali na peryferiach miasta, gdzie komunikacja nie funkcjonowała tak często i punktualnie.
Ale dzięki temu wszyscy mieli wspaniałe miejsce spotkań - jedyną na osiedlu budkę telefoniczną. Tam, nawet jak telefon nie działał, a tak było zazwyczaj, to i tak można było trafić na znajomych.
Budki telefoniczne... Kto je dzisiaj pamięta? Kto z nich  dzwonił?  
A tak naprawdę, jak pewnie wiele osób sądzi, budka telefoniczna nie została wymyślona w Wielkiej Brytanii. Pierwsza nazywana Fernsprechkiosk została uruchomiona w Berlinie na Placu Poczdamskim 12 stycznia 1881 roku. Urządzenie to działało na specjalny bilet – Telefonbillet. Problemem nie było jednak kupno biletów, ale dodzwonienie się do kogokolwiek, ponieważ telefony miała tylko garstka niemieckich obywateli.
Pierwsze budki stawały w budynkach lub w okolicy ich ścian. A taka wolnostojąca pojawiła się w 1905 roku. Szybko pojawiła się możliwość zapłaty za rozmowę monetami. Ta forma płatności działała bardzo długo. Z czasem wprowadzono budki na żetony, a potem na karty telefoniczne.
W Wielkiej Brytanii, tak bardzo z nimi kojarzonej,  pierwsza pojawiła się w 1903 roku. A te czerwone, tak charakterystyczne do dzisiaj można było zobaczyć w 1921 roku.
W Polsce pierwszy automat pojawił się w 20-leciu międzywojennym. Do lat 50. pozwalały one jedynie na rozmowy lokalne i co najciekawsze, bez limitów czasowych (czy to rzeczywiście prawda?). Dopiero w latach 60. wprowadzono ograniczenia czasowe.
Na przełomie lat 60. i 70. Dało się połączyć nie tylko lokalnie, ale też międzymiastowo, a później również za granicę. 
Szybki rozwój sieci telefonicznej sprawił, że publiczne budki telefoniczne zaczęły pojawiać się dosłownie wszędzie. Najczęściej budowano je na stacjach kolejowych, w bankach, szpitalach, hotelach, urzędach pocztowych i przy często uczęszczanych rejonach miast.
Kiedyś ustawiały się do nich kolejki i korzystał z nich niemal każdy.
Jednak wraz z rozpowszechnieniem się telefonów komórkowych, budki telefoniczne stały się niepotrzebne. Dziś już ich nie ma...
O przepraszam... Są, ale  inne. Można je dziś odnaleźć w biurach typu open space. To tzw. boksy akustyczne. Open space jest przestrzenią, gdzie pracownicy są stłoczeni w małych otwartych boksach. Są więc narażeni na dosyć głośne odgłosy otoczenia. I to takie budki z wyciszoną konstrukcją, pozwalające na prowadzenie rozmów przez telefon, rozmów z klientem, pracy indywidualnej... Pozwalają na wyciszenie się, "odcięcie się" od innych ludzi, od hałasu... Takie budki nie mają jednak zamontowanego telefonu.
Telefony
Własny telefon miał Antoni,
a może nawet własną rentę,
lecz gdy zadzwonił do Pomponii,
odpowiedziano mu: Zajęte .

Przemknęły lata jak na koniach;
jej coś nie wyszło, on był inny...
i zadzwoniła doń Pomponia,
odpowiedziano: już Nieczynny.

Tak przeszło znów parę stuleci,
starzał się świat przeinaczony,
nie rozumiały ojców dzieci,
ponieważ numer był: Zmieniony.

Technika naprzód szła i przemian
tysiące gasło w gwiezdnych pyłkach.
I spytał Księżyc: - Czy to Ziemia?
Odpowiedziano mu: Pomyłka.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Teraz nie wyobrażamy sobie godzina, a czasem nawet chwili, bez telefonu komórkowego. Wszystkie sprawy, "spotkania" z innymi  załatwiamy bez wychodzenia z domu. To oszczędza nam czas, ułatwia życie.... Ale czy jest takie dobre...? Ale to już temat nie na dzisiaj...
Nie ukrywam jednak, że tęsknię czasem za tymi czasami, gdy częściej można było spotkać się "przypadkowo" twarzą w twarz pod budką telefoniczną i pójść potem razem na poszukiwanie Pani Wiosny.
A Królewna Wiosna powoli wkracza na scenę przynosząc ze sobą ciepły blask słońca, błękit nieba, śpiew ptaków, kwitnące kwiaty, nieśmiałe jasnozielone źdźbła traw... Chciałabym już wtulić się w kolorowe bukiety kwiatów, przytulić się do drzewa....
Wygląda na to, że Pani Wiosna za chwilę zadomowił się u nas na dobre. W prawdzie „w marcu jak w garncu”, ale jakby nie było dni są coraz dłuższe, cieplejsze... Czas wyjść z domu, przytulić się do drzewa...
WIOSNO
Patrzę na ciebie wiosno
z ciągłym zachwytem coraz starszego serca
patrzę na twoją wieczną młodość
i pytam
skąd w tobie tyle barw
przedziwnie pomieszanych z radością
skąd tyle sił
które przywodzą ptaki z dalekich krajów?
Basia Wójcik

piątek, 14 marca 2025

Wiosenne porządki w...

FIOŁKI
Wasza nieśmiałość
pokrywa zakamarki ogrodów i serc
pierwsze z pierwszych
w skromności istnienia
budzicie zachwyt słońca i ludzi
trzeba uklęknąć by dotknąć kwiatu
trzeba uklęknąć
by pojąć sens życia...
Marzec, nadchodzi Pani Wiosna, chociaż królewna Zima jeszcze nie odpuszcza... Obie siostry na przemian co chwila szepczą na ucho Przedwiośnia, co ma robić... Nic dziwnego, że zdezorientowany skrzat a to sypnie fiołkami na moim balkonie, a to znowu oprószy trawnik w ogrodzie śniegiem... Cóż taka to już jego natura.
Ani się obejrzymy, a za chwilę będzie Wielkanoc. A przecież jeszcze wczoraj było Boże Narodzenie.
Tak, czas szybko nam przemija odmierzany świętami, czy też porami roku.
W tym roku ten czas między świętami jest wyjątkowo długi, ale też biegnie mi bardzo szybko, I chociaż do Wielkanocy jeszcze miesiąc, to ani się obejrzę, a będziemy już szykować się do majówki.  
Z jednej strony bardzo lubię Święta, ale z drugiej nie przepadam za nimi.
Lubię:
  • zapach unoszący się w kuchni,
  • krzątaninę związaną z przygotowaniem tradycyjnych potraw,
  • zwyczaje celebrowane w moim Domu,
  • cały ten przedświąteczny nastrój...
Dodatkowe te wielkanocne również za pachnącą, budzącą się do życia naturę, która niesie ze sobą nadzieję na lepsze jutro.
Świąt nie lubię zbytnio za siedzenie przy stole. Może dlatego, że bardzo lubię jeść, a dobrze wiem, że nie powinnam. A w towarzystwie trudno o samodyscyplinę...
Ale tak naprawdę Świąt nie lubię za całe to sprzątanie. A już samo mycie okien jest wielkim dla mnie wyzwaniem...
Świętowanie czasem potrafi zmęczyć. Nawet już dzisiejsze myślenie o nich....:)))
Jednak z drugiej strony lubię jak jest dookoła porządek... I to nie tylko na zewnątrz, ale także wewnątrz mnie. A i tam trochę się zaniedbałam.
Tak... Muszę zrobić porządki także w środku, w ciele, w mojej duszy.
Jednak w przeciwieństwie do mieszkania (chociaż i tam nie jest dla mnie łatwo), porządki w zakamarkach duszy są trudne. W mieszkaniu wiadomo co i jak. Trzeba tylko zacisnąć zęby i wszystko szybko się ogarnie.
Wielkanocne porządki
Posprzątałam Ci pokój Mamo
idą święta
a Ty wciąż lubisz porządek
starłam kurze
które chciały ukryć wspomnienia
i podlałam kochane storczyki
a kiedy przetarłam
Wasz ślubny portret
spojrzałaś z napomnieniem
że niezbyt dokładnie
a przecież przez łzy
nie widać odrobinek kurzu.
A w duszy, myślach...? Nie zawsze wiadomo co i jak. Trzeba włożyć dużo więcej wysiłku, cierpliwości, aby osiągnąć zamierzony skutek. Warto przecież zajrzeć w każdy kącik... Chwycić czarodziejską miotełkę i wymieść wszystko co uwiera i boli, co  niepotrzebne, co przez lata nazbierało się i przeszkadza w normalnym życiu. Wszystkie  nieporozumienia i  niedopowiedzenia powinnam jak najszybciej wyrzucić do kosza na śmieci... Ale jak to zrobić skutecznie? Jak zapomnieć?
Przecież dobrze wiemy, że sprzątanie to także dobra okazja do przewietrzenia mieszkania.  Zapewne głowy też... Może warto więc otworzyć „okno” i wpuścić promyki słońca wraz ze świeżym, kojącym zapachem, który niesie ze sobą powoli Pani Wiosna? Może i we mnie coś zazieleni się i rozkwitnie? Dobrze wiem, że jak zwykle brakuje mi optymizmu, wiary, nadziei, że może być lepiej…. A przecież już nadchodzący Duch Wielkiej Nocy cały mi o tym przypomina.
Może pozwoli mi na nowo odkryć radość? Przecież królewna Wiosna to po prostu radość z tego, że można zacząć wszystko od początku. Przekonanie o tym, że w końcu znów się uda. To wiara i nadzieja w to, że wszystko może się zdarzyć. Nawet to, co uważaliśmy za niemożliwe do spełnienia.
Może jednak moje serce rozkwitnie, myśli wypogodzą się, a dusza ogrzeje wiosennymi promieniami słońca. Pora zapomnieć o minionych długich dniach zimowych...
Przecież Pani Wiosna już za chwilę na dobre nam zapanuje. Już powoli idzie do nas w kolorowej, zwiewnej sukience. Uśmiecha się dookoła i już każdego dnia stara się nas zaskoczyć czymś nowym.
Tak... Królewna Wiosna każdego roku mnie rozczula, gdy po panowaniu swojej najstarszej siostry przywraca światu zapachy i barwy. Gdy wita orzeźwiającymi porankami. i śpiewem ptaków... Cieplej robi mi się na duszy, gdy przychodzi taka świeża, pełna nadziei, optymizmu i niewinności.  Chociaż z drugiej strony przywiewa tęsknotę za moim Małym Miasteczkiem...
Ale odganiam te tęsknoty do maja... Dziś mam mój Dom i Ogród. Teraz jest tutaj dużo pracy, która jednak daje mi dużo satysfakcji. Do tego rankiem jest chwila wytchnienia, zatopienia się w zieleni, szumie wiatru, śpiewie ptaków.... Chciałabym, aby te momenty trwały jak najdłużej. Ale niestety za chwilę zacznie się kolejny, zwykły tydzień... I ani się obejrzymy zajrzy do nas pewnie na chwilę, zresztą jak co roku, płowowłosa niecierpliwa Pani Lato... Ona lubi robić już falstart w kwietniu.

TULIPANY
Od zawsze kolorowe i radosne
w mglistym bukiecie pani Gieni
i jej kwiatowej spódnicy tamtego poranka
w dwóch prostokątnych grządkach mojej Mamy
gdy sięgały słońca i miłości
nieustannie tulą wspomnienia
bez względu na porę roku...
wiersze i obrazy Basia Wójcik

Nic dziwnego, że królewna Wiosna idzie szybko i energicznie, aby zdążyć ze wszystkim. Nic dziwnego, że tulipany z roku na rok cieszą nas coraz krócej, bez i kasztany zakwitają już w kwietniu, pola rzepakowe złocą się coraz szybciej... Pani Wiosna nie czeka na spóźnialskich. Nie ma co więc marudzić, tylko wyjść z domu i zachwycić się tym czym na chwilę obdarowuje nas królewna Wiosna... A sprzątanie? Cóż... Okna mogą jeszcze poczekać... 

sobota, 8 marca 2025

Koralowa królewna

Jak zawsze o tej porze tkam opowieść o drzewie. Tym razem również drzewo zwykłe, ale i niezwykłe... Bo przecież wszystkie drzewa takie są.
Idąc na spacer do parku, lasu, a nawet zwykła ulicą z pewnością napotykamy to drzewo. Jednak zwracamy na nie uwagę zazwyczaj dopiero jesienią, gdy jego liście zmieniają kolor na bardzo intensywny czerwony, pomarańczowy, żółty. Ale tak naprawdę zatrzymujemy się przy nim, gdy dojrzeją jego drobne, ale jakże przyciągające wzrok owoce.
Od wieków to niezwykłe drzewo czcią otaczali Słowianie, Bałtowie, Celtowie, plemiona skandynawskie...
To drzewo, to jarzębina, a raczej jarząb pospolity. Inne nazwy ludowe to: jabrontek, jarząbek, skoruch, skorusa, skorus, chaps, judyna, orabiec, rzeszuta, wilczura, orzębina.
Łacińska nazwa rośliny w dosłownym tłumaczeniu oznacza – łowiąca ptaki. Dawniej ptasznicy jej owoców używali jako przynętę. Owoce jarzębiny, są przysmakiem nie tylko ptaków. Uwielbiają je także sarny, jelenie, wiewiórki i dziki.
Jarzębina, jarzębina
już czerwienić się zaczyna,
chce korali mieć bez liku
i przeglądać się w strumyku:
” Takam śliczna i młodziutka,
lecz ta młodość taka krótka,
bo opadnie liść niedługo,
słota zjawi się z szarugą,
posmutnieją pola, lasy,
nie zostanie nic z mej krasy. „
Władysław Broniewski
Jarzębina rośnie w Europie i Azji, a także w Ameryce Północnej.
To znana i ceniona od wieków roślina lecznicza. Surowcem są liście i kwiaty zbierane w początkowym okresie kwitnienia oraz owoce, kiedy są już całkowicie dojrzałe.
Zacznę jednak od początku...
Celtowie uznawali jarząb za święte drzewo, a gałązki z owocami położone na grobie zmarłego odgrywały rolę amuletów przeciwko złemu. W Niemczech wierzono, że jego gałązka chroni przed piorunami. W Rosji wykorzystywano gałęzie jarzębu ze względu na fitoncydy, czyli naturalne substancje hamujące rozwój mikroorganizmów. Gałąź zanurzona w wodzie uszlachetniała ją, przeciwdziałała pleśni i pozwalała utrzymywać świeży smak przez długie tygodnie. Sieczką z liści drzewa przesypywano ziemniaki w piwnicy, by te zachowały właściwości odżywcze oraz jakość aż do wiosny.
W średniowiecznej Europie uważano, że gałęzie jarzębu chronią przed nieszczęściami, chorobami, niewidzialnymi mocami, smokami...
W Polsce w majowe święto gałęzie jarzębiny były wieszane na drzwiach, a także strojono nimi studnie, by wiedźmy się do nich nie zbliżały.
Jednak w niektórych regionach Polski uważano jarzębinę za grzeszne drzewo, ponieważ  powiesił się na nim Judasz. Gałązek tego drzewa nie można było zatykać za obrazy, ani w świętych miejscach, bo „złe by tam przesiadywało”.
Istnieje wiele legend o tym pięknym drzewie. Jedna z nich opowiada o tym, że niegdyś te owoce jarzębiny były bardzo słodkie. Jednak ludzie zapomnieli o niej i przestali pielęgnować te drzewa. Wówczas Jarzębina zemściła się i od tej pory wydaje gorzkie, cierpkie owoce zamiast tych słodkich jak miód.
Według innej drzewie jarzębiny powiesił się Judasz.
Grecka legenda mówi, że jarzębina powstała dzięki Hebe, córce Zeusa i Hery. Nosiła ona boskie kielichy. Niestety kiedyś kielich Zeusa ukradł jej demon. Bogowie wysłali wówczas orła, by go odzyskał. Podczas bitwy orła z demonem, gdziekolwiek spadła na ziemię kropla krwi lub orle pióro, tam wyrastała jarzębina. Dlatego jarzębina ma pierzaste liście a jej jagody przypominają krople krwi.
Legendy mówią też, że  jarzębina została stworzona dla ozdoby świata i nakarmienia dzikiej zwierzyny.
W Anglii jarzębinę nazywano drzewem czarownic. Ponieważ wierzono, że tam gdzie rośnie jarzębina, wiedźmy nie mają wstępu. Wiele celtyckich wierzeń, mówiło o drewnie i gałązkach jarzębinowych, jako doskonałym materiale na różdżki i amulety ochronne.
Legend o tym drzewie jest wiele i nie sposób ich wszystkich przytoczyć.
Magiczne korale
Pomiędzy rudymi liśćmi
czerwonych owocków kiście…
Czy to róg obfitości
na tym drzewku zagościł?
Te czerwone grochy
to jarzębiny fochy,
a może tylko małe dąsy
te panieńskie pąsy?
Może to pożar miłości
w owocach tych zagościł?
Drzewko się puszy i nadyma,
wiadomo – jarzębina!
O swoje magiczne korale
ona nie dba wcale…
rozda je w zimie ptakom,
naturę już ma taką.
Bernadyna Łuczaj
Najbardziej znaną i cenioną częścią jarzębów są ich owoce.
Już w starożytnym Rzymie stosowano wyciągi z owoców jarzębiny na wzmocnienie pracy serca i naczyń krwionośnych.
Grecy i Rzymianie używali je jako środek odkażający.
W medycynie ludowej jarzębinę wykorzystywano w leczeniu cukrzycy, zaburzeń metabolicznych, artretyzmu czy reumatyzmu. Miała też pomagać w nieżycie żołądka, dwunastnicy i jelita cienkiego.
O jej leczniczym wykorzystaniu wspominał w XVI wieku niemiecki botanik Adam Lonicer. Zalecał on stosowanie owoców jarzębiny w chorobach wątroby i nerek.
W Polsce zalecano korale jarząbku przy krwawych biegunkach, chorobach płuc, wątroby, puchlinie wodnej, towarzyszącej niewydolności nerek.
Badania naukowe potwierdziły, że owoce jarzębiny korzystnie wpływają na nasze zdrowie. Stanowią bogate źródło witaminy C, która wzmacnia odporność organizmu, chroniąc go przed przeziębieniem, ale i szkodliwą aktywnością wolnych rodników, odpowiedzialnych za  procesy starzenia oraz rozwój chorób układu krążenia czy nowotworów.
Owoce jarzębiny mają dwukrotnie więcej karotenu, niż marchewka. Poprawiają wzrok i przyspieszają regenerację komórek.
Owoce kryją w sobie sporo biopierwiastków: magnezu, wapnia, cynku, żelaza i manganu oraz kwasów organicznych, a także cennych związków flawonoidowych: kwercetyny, kemferolu, izoramnetyny czy rutyny, które blokują rozwój procesów zapalnych, zapobiegają reakcjom alergicznym, chronią układ krążenia, m.in. uszczelniając naczynia krwionośne.
Jarzębina jest  zbawienna przy awitaminozie, osłabionej odporności, podczas rekonwalescencji. Ma działanie przeciwzapalne.
Jarzębina
Już lato odeszło i kwiaty przekwitły,
a jeszcze coś w polu się mieni,
To w polu i w lesie czerwienią się, spójrzcie
korale, korale jesieni.
Idzie lasem pani jesień,
jarzębinę w koszu niesie.
Daj korali nam troszeczkę,
nawleczemy na niteczkę.
Włożymy korale, korale czerwone
i biegać będziemy po lesie.
Będziemy śpiewali piosenkę jesienną,
niech echo daleko ją niesie.
Idzie lasem…
Anna Chodorowska
Już przed wiekami wyrabiano z owoców jarzębiny napoje alkoholowe. Rzymski poeta Wergiliusz, wspominał: „Na zabawach spędzają zimowe noce, popijając zamiast wina piwo lub napój ze sfermentowanej jarzębiny”
Indianie ususzonymi, zmielonymi owocami wzbogacali mąki do wypieku chleba i używali jako zagęszczacza do zup.
Wysoka zawartość pektyn sprawia, że są dobrym zagęszczaczem do galaretek, dżemów itp. Dżem z jarzębiny wzbogaca smak ciasta, jak i dań obiadowych. Jarzębina sprawdza się jako składnik soków i syropów. Po usmażeniu jej owoców z jabłkami otrzymamy pyszny dodatek do mięs czy wędlin.
Może o jarzębinie pomyślimy nie tylko jesienią?