Czasem Dorośli od nas odchodzą daleko
I odtąd ich już nigdy nie spotkamy więcej.
Ich obraz trwa w lusterku twej łzy pod powieką.
Obejmują powietrze – wyciągnięte ręce.
Z każdym dniem zacierają się twarze w pamięci,
Głosy tych, co odeszli, są coraz to cichsze,
Jak liście, kiedy nagle wiatr nimi zakręci,
Tak oni odlatują od nas w Wielkim Wichrze.
Nagle widzisz, że nie ma tamtej ani w kiosku,
U której kupowałeś komiks z przygód Klossa.
Patrzą na ławki w parku – dochodzisz do wniosku,
Że znikła gdzieś staruszka głowa siwowłosa.
Pytasz o nich…
Na czole Dorosłych zaduma:
- Pani z kiosku umarła…
- Staruszek też umarł…
Co znaczy słowo umarł?
Czym jest śmierć?
Podróżą
Z biletem bezpowrotnym, który każdy ma raz…
Dorośli na ten temat nie chcą mówić dużo.
Śmieć to jest nieobecność
W wielu miejscach naraz.
Ryszard Marek Groński„Bardzo trudne pytania”
Nadchodzą dla wszystkich dni wspomnień, zadumy. Tyle kupimy kwiatów, zapalimy zniczy, tyle modlitw i myśli pofrunie w stronę nieba.
Wzeszłym roku pierwszy listopada był wyjątkowo słoneczny. Może i tym razem niebo nie będzie płakało nad unoszącymi się duszami i aniołami. A królewna Jesień specjalnie na ten dzień przystroi się w czerwono – brązową sukienkę poprzetykaną złotymi promykami słońca. Cały świat będzie płonął, nie tylko od zapalonych zniczy.
Szczególnie wieczorem wszystko będzie migotać w zapadających ciemnościach nieskończonością jasnych płomyków, wyrazów pamięci o zmarłych, które żywi pozostawili po sobie.
W zeszłym roku w czerwonych promieniach zachodzącego słońca, największego płonącego znicza, w stronę nieba unosiła się ognista łuna unosząc ze sobą smugi wspomnień. Cały świat płonął, nie tylko od barw malowanych przez jesienną królewnę.
O zmierzchu było tutaj już cicho.
Nagrobki, krzyże, pomniki w tym niesamowitym, stale zmieniającym się świetle rzucały na ścieżki długie cienie, po których bezszelestnie przemykali zamyśleni ludzie, aby za chwilę przysiąść obok grobu i zadumać się, pomodlić za tych, których już nie ma. Zapewne podobnie jak ja, chcieli w ten szczególny dzień w roku z nimi jeszcze ten jeden raz porozmawiać. Czasem cicho szeptali między sobą, przywołując najbliższych, patrząc wyryty w kamieniu napis.
Cicho spadają liście
kołysane listopadowym wiatrem
falują w przestworzach
karmione bladymi promykami słońca
razem z nimi
sfruwają na ziemię
niewypowiedziane słowa miłości
czyjś uścisk dłoni i spojrzenie oczu
zapomniane gesty
które ożywają mgiełką
na wilgotnych powiekach
chciałoby się kogoś objąć
i powiedzieć to samo raz jeszcze
ale krople deszczu
zagłuszają słowa
a może niebo zabiera je w przestworza...
razem z nimi
sfruwają na ziemię
niewypowiedziane słowa miłości
czyjś uścisk dłoni i spojrzenie oczu
zapomniane gesty
które ożywają mgiełką
na wilgotnych powiekach
chciałoby się kogoś objąć
i powiedzieć to samo raz jeszcze
ale krople deszczu
zagłuszają słowa
a może niebo zabiera je w przestworza...
Basia Wójcik
A jak będzie za kilka dni?
W tym roku na początku października byłam w rodzinnych stronach mojej mamy.
Odwiedziłam mały, ale jakże zadbany cmentarz. Niektóre, starsze groby były porośnięte cieniutką warstwą mchu, ale to tylko dodawało im uroku.
Zachodzące nad jeziorem słońce przywołało jesienny zmrok, który rozświetlony blaskiem palących się zniczy, zacierał granice między światem tych, co odeszli i tych, którzy ciągle tu są i o nich pamiętają. Właśnie te tysiące migoczących płomyczków nie pozwala dotrzeć na czas nocy.
Smutek wypełnił moją duszę na wspomnienie bliskich, którzy odeszli, a przecież tak niedawno jeszcze byli wśród nas.
Przy grobie moich dziadków obudziło się moje sumienie. Zdałam sobie sprawę, że ostatni raz byłam tutaj dawno temu i trochę zrobiło mi się przykro. Przecież na mojej drodze pojawiły się przeszkody, które to uniemożliwiły. Przecież nie należę do osób, które tylko raz w roku spełniają ten obowiązek, sądząc, że tym sposobem będą miały spokój na cały rok? Cmentarz zaliczony i teraz z czystym sumieniem usiąść z myślą, że spełniło się swój katolicki obowiązek...
A może rzeczywiście nie jestem inna od wszystkich?
Czy zmarłym potrzebny jest ten jeden dzień w roku, gdy cmentarz płonie tysiącami zniczy, a groby uginają się pod ciężarem kwiatów?
Czy nie wystarczy po prostu wspominanie i pamięć o bliskich, rozmowa o nich podczas rodzinnych spotkań, codzienna modlitwa….? Co tak naprawdę jest ważne?
Idąc przez cmentarz mamy przecież świadomość, że pod każdym imieniem wypisanym na zimnych nagrobnych tablicach kryje się czyjeś życie. Jednak, czy o wszystkich się pamięta? Dużo jest grobów, na których nikt nie zapali lampki, nikt nie przyklęknie i nikt nie odmówi modlitwy….
W Zaduszki
Tu jest pamięć i tutaj świeczka.
Tutaj napis i kwiat pozostanie.
Ale zmarły gdzie indziej mieszka
na wieczne odpoczywanie.
ale dla nich są wysokie, jasne światy.
Zapal świeczkę.
Westchnij.
Pacierz zmów.
Odejdź pełen jasności skrzydlatej.
na wieczne odpoczywanie.
ale dla nich są wysokie, jasne światy.
Zapal świeczkę.
Westchnij.
Pacierz zmów.
Odejdź pełen jasności skrzydlatej.
Joanna Kulmowa
Zaduma potrzebna wszystkim, wspomnienia powracają. Nie obchodzę rocznic śmierci , wolę wspominać bliskich pogodnie, oglądać zdjęcia i pomyśleć za co komu mogę być wdzięczna, co zostawili w moim życiu i w głowie...
OdpowiedzUsuńSmutne, że niektórzy bywają na cmentarzach tylko 1 listopada, zapalmy więc znicz zwłaszcza na zapomnianych grobach.
Wzruszyły mnie wiersze, zbyt świeża żałoba we mnie. Pierwszy raz we wszystkich Świętych pójdę na grób obojga moich Kochanych. Cmentarz, to dla mnie od śmierci mamy trauma. W moim stanie ducha taka dawka smutku, który unosi się zawsze nad tym symbolem śmierci, jest niewskazana. Moi Kochani Nieobecni sa zawsze przy mnie,nadal, stale, jak za życia. Cmentarz mi nie jest potrzebny.I nic mnie nie obchodzi "co inni powiedzą". A znicz zapalę, chociaż niekoniecznie 1.11.
OdpowiedzUsuńTo właśnie dobrze. Żyć swoim życiem. Ci co poszli dalej tak właśnie robią. A my tutaj jakieś czarymary robimy z tymi grobami. Znów hekatomba chryzantem. Umierają. Bez sensu. Może się kiedyś ogarniemy. Ale chyba bardzo, bardzo kiedyś.
OdpowiedzUsuńZmarłym nie jest już nic potrzebne. Ani świeczki, ani kwiaty, ani odwiedziny, ani modlitwy trafiające donikąd. Odwiedzanie cmentarzy potrzebne jest nam, żywym. Jednym - bo tęsknią za tymi, którzy odeszli. Drugim - żeby odwalić "obowiązek". Innym - żeby polansować się na cmentarzu we Wszystkich Świętych odwalonym w najlepsze stroje. Jeszcze innym - żeby przebić sąsiada w ilości kwiatów, wielkości zniczy.
OdpowiedzUsuńW ciągu roku przychodzę na cmentarz w ciągu dnia, ale we Wszystkich Świętych dopiero o zmroku. Żeby pomodlić się i powspominać potrzebuję ciszy...
OdpowiedzUsuńPoezja najpiękniej wyraża uczucia. Dociera zwłaszcza wtedy, gdy doświadczamy opisanych emocji.
OdpowiedzUsuńNa jednym z cmentarzy w moim mieście, gdzie są pochowani członkowie rodziny mego męża, jest szereg zaniedbanych grobów malutkich dzieci i to najbardziej mnie przeraża, że pamięć ich rodziców była tak krótka.
OdpowiedzUsuńZmarli zawsze powinni być w naszej pamięci.
Serdeczności.
Isenko, przepiękny wzruszający post i wspaniałe wiersze.
OdpowiedzUsuńPamiętam o swoich Bliskich. Nie czekam na 1 listopada. Jestem u Nich w każdym tygodniu.
Wierzę, że czekają na mnie i na moje opowieści co wydarzyło się u nas w ciągu tych siedmiu dni.
Ja czuję ich obecność i wierzę, że otaczają mnie swoją opieką.
Serdecznie pozdrawiam:)
Coś nie mogę zawsze u Ciebie komentować, ponieważ bez tej kreski nie zapiszą się literki. Mam nadzieję, że nie zawsze tak będzie.
OdpowiedzUsuńTak pięknie napisałaś o tych dniach, gdy idziemy odwiedzić zmarłych bliskich i dalszych, zapalić tę symboliczną lampkę i wspomnieć leżących tu dziadków czy rodziców, jestem pod wrażeniem pracowitości w wyszukiwaniu wierszy. Ta nostalgiczna świeczka w dłoniach też przypomina o szacunku dla zmarłych.
Serdecznie pozdrawiam
Napisałam długi komentarz i zniknął mi gdy chciałam go opublikować.
OdpowiedzUsuńMyślę, że chodzenie na cmentarze 1 listopada to piękna tradycja, która ma sens, bo pozwala nam na dzień zadumy i pamięć o tych, którzy odeszli. To jest potrzebne nam, taki 1 dzień gdy WSZYSCY pamietami o zmarłych. Zmarli nie potrzebują ani cmentarzy, ani świeczek, ani chryzantem. Nie potrzebne już jest im ciało, które jest jak zużyty płaszcz wyrzucony do śmieci. Oni teraz zdrowi, młodzi i piękni, są zajęci już tylko swoim dalszym rozwojem duchowym przebywając w innym niewyobrażalnym dla nas wymiarze. Ale wierzę, że nasze modlitwy mają sens, że oni je słyszą, czują naszą miłość i czuwaja nad nami, widzą nas. Cmentarze, groby, urny potrzebe są nam bo co z szacunkiem mielibyśmy robić z ciałami i ze szczątkami zmarłych? Pamiętajmy naszych zmarłych ale nie rozpaczajmy wiecznie, bo oni na pewno nie chcieliby abyśmy marnowali nasze życie na wieczny smutek i żal. Oni chcieliby abyśmy tak jak oni byli szczęśliwi i radośni. Cieszmy się pięknem świata i życiem, bo jest to coś cudownego w naszym wszechświecie. Cieszmy się tym co mamy, bo kiedyś przyjdzie czas odejść...
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz Ismeno...
OdpowiedzUsuńKiedy stałam na miejscu spoczynku Ani, milion myśli przewijało mi się w głowie. Wspomnienia miłe, radosne i te smutne, wręcz tragiczne.
Czy moja Kochana Córka wie, jak bardzo cierpię i tęsknię za Nią? Czy jest Tam, gdzie jest szczęśliwa?
Próbuję "normalnie" żyć, nawet się uśmiechać, ale to jest baaardzo trudne...
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Pięknie napisane.
OdpowiedzUsuń"Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd pamięcią się im płaci..." - pisała Szymborska. Ja zawsze pochylam się nad grobami, jak to nazywam z "mchu i paproci", tymi, na które już nikt nie zagląda. Mam sporo zniczy i zapalam je na tych grobach. Smutne to, ale takie jest życie, pędzimy, zapominamy, umieramy. Młode pokolenie ma już inne cele niż pamięć i rodzina.
Pozdrawiam miło z Warmii.
Trochę z uśmiechem napiszę. Mój Wnuk- trzylatek był ze swoimi rodzicami na cmentarzu i jego mama tłumaczyła mu, że tu leżą dziadkowie jego taty. Było to zbyt zawiłe tłumaczenie bo dla niego dziadkowie to my, ja i mąż. Mąż wrócił wcześniej z cmentarza niż ja, więc Konradek po powrocie na jego samotny widok mówi:" o dziadziu, to ty jednak nie umarłeś, to babcia umarła".
OdpowiedzUsuń