niedziela, 23 czerwca 2019

Tkam opowieść o...., a powinnam o....

Dzieciństwo
Zabrałeś mi dzieciństwo a ono powraca
z chłopcem który biega po lesie za sójką
co mieszka raz wysoko albo całkiem nisko
po przeszłość trzeba wznieść się by się przed nią schylić

zabrałeś moją młodość a ona się zjawia
mówi jakie nad Polską było niebo czyste
a starczyło na zawsze by spojrzeć raz tylko

zabierz wszystko co boli
by wróciło do mnie
Jan Twardowski
Jak każdego roku latem wspomnienia powracają jak bumerang rzucony w otchłań życia. Czy powinnam go schwytać, czy też pozwolić mu uderzyć w teraźniejszość i zapomnieć na chwilę o dniu dzisiejszym?
Dziś otworzyłam moją szufladę i znowu powiało wspomnieniami. Pewnie dlatego, że wczoraj niespodziewanie obudziłam się w nocy. Przez chwilę nadsłuchiwałam, bo zdawało mi się, że ktoś chodzi ostrożnie po domu, deski schodów trzeszczały, a drzwi otwierały się z lekkim skrzypnięciem. Ostrożnie wstałam i wyjrzałam do korytarza. Nie było tam nikogo, tylko chłodny przeciąg przemknął po moich bosych stopach. Dom był cichy, ale trochę niespokojny, jakby zatrzymał oddech w oczekiwaniu na coś niezwykłego.
Na dworze zaszczekał pies sąsiadów. Z duszą na ramieniu zeszłam na dół i wyszłam przed dom. Na stopniu siedział mój Dziadek szczupły, niewysoki…. Niedowierzając do końca temu co widzę przysiadłam obok niego i niepewnie dotknęłam jego ręki. Przecież od tylu lat nie ma go wśród nas. Może nadal śpię i tylko mi się wydaje, że po tylu latach nagle postanowił zejść ze swojej chmurki i powrócić do osób, które kochał i do mojego ogrodu, który tak do końca nie był w stanie zastąpić tego jego jedynego. Bo cóż by on tutaj miał robić w tym ogrodzie „do patrzenia” poza koszeniem trawy i wyrywaniem chwastów? Nie ma tutaj marchewki, kalarepki, nie kwitnie groszek, nie rozpycha się na grządce kapusta, ani nagle na ziemię nie spadnie śliwka….
Zupełnie przeciwnego zdania byłby mój drugi Dziadek, który kochał te kwiatowe ogrody, gdzie po pracy można było odpocząć, zachwycić się zapachem kwitnących piwonii i tylko czasem przyciąć przekwitającą różę. Jednak niestety praktycznie znam go tylko z opowieści. 
To prawda, nigdy nie potrafiłeś Dziadku długo siedzieć bezczynnie. Najważniejszy był dla Ciebie zawsze siew, a potem zbiór.
Tyle przeżyłeś, zwłaszcza w czasie wojny. Nigdy na nic się nie skarżyłeś.
Jednak o wychowaniu dzieci, nie miałeś pojęcia. Wszystko pozostawiałeś w rękach Babci. My mieliśmy być tylko grzeczni, spokojni, jak codziennie kładłeś się na swoją poobiednią drzemkę. Jednak potem zabierałeś nas na wycieczkę: na działkę, do lasu, nad jezioro, na wieś….”
Przycupnęłam koło niego i dotknęłam jego szorstkiej dłoni i poczułam jakże dobrze mi znany zapach klasycznej wody kolońskiej.
„Jak to dobrze, że znowu jesteś. Pewnie nie wierzysz w to, ale bardzo mi czasem Ciebie brakuje. Nic już nie jest takie jak kiedyś. Wszystko się zmieniło. Już nie ma Twojej działki. Tak bardzo bym chciała, abyś czasem był przy mnie. Nie odchodź i nie zostawiaj mnie znowu samej, tak długo na ciebie czekałam.”
„Zawsze jestem przy tobie – szepnął Dziadek – tylko, Ty czasem o mnie zapominasz, gdy gonisz przez każdy dzień.”
W tej chwili chciałabym położyć głowę na jego ramieniu, jednak w tym samym momencie chłodny powiew rozwiewa obraz.... Niespodziewanie czuję łzy płynące po policzkach i tęsknotę, która choć potrafi być tak bolesna, to przynosi ciepło z każdym wspomnieniem...
Dziadek przyjdzie 
Dziadek dzisiaj przyjdzie,
W wielkim krześle siędzie,
Śliczne mi powieści
Opowiadać będzie.

Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki, sypcie mi się wkoło!

Dziadek dużo widział,
Dużo ziemi schodził;
Już sam nie pamięta,
Kiedy się urodził.

Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki, sypcie mi się wkoło!

Jak nam dziadek zacznie
Prawić różne dziwy,
To świat dawny staje
Przede mną jak żywy.

Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki, polatujcie wkoło!

I dawne zagrody,
I ludzie, i pleśnie...
Do rana samego
Marzą mi się we śnie!

Pal mi się, ogieńku! Pal mi się wesoło!
Wy, złote iskierki, polatujcie wkoło! 
Maria Konopnicka
Pozwoliłam sobie dziś na chwile odpłynąć we wspomnienia.
Zastanawiam się, czy ta przeszłość stanie się odległym, nieuchwytnym już wspomnieniem. Może powinnam wziąć nożyczki i odciąć tą nić, która łączy mnie z minionymi chwilami. Jak długo można oglądać się wstecz? Muszę przystosować się do tego świata. Przecież:
KTO KŁOPOCZE SIĘ TYM, CO BYŁO, TRACI TERAŹNIEJSZOŚĆ I RYZYKUJE PRZYSZŁOŚĆ
Tak właśnie zrobiłam ostatnio. Upchnęłam wszystko w zakamarkach szuflady, którą zamknęłam na klucz. Sądziłam, miałam nadzieję, że na dobre, że zamek wytrzyma nacisk i się nie otworzy. Lecz kiedy….. drzwi do szuflady wyskoczyły z zawiasów jak po wybuchu gazu.
Żyję wśród wspomnień i oczekiwań. Jestem pochłonięta przeszłością i chciałabym odpłynąć tam, gdzie już nie ma powrotu. Jednak wiem, że najważniejsza jest teraźniejszość. Czy cokolwiek może się zdarzyć lub istnieć poza teraźniejszością?
Było minęło i wiem, że to już nie wróci. Nikt jednak nie może mieć tej pewności. Cuda się zdarzają. Wiem, że zbyt często oglądam się za siebie, jakby tam szukając ucieczki przed tym co jest i co mnie czeka jutro.
Ale pociesza mnie to, co niedawno przeczytałam: dla niektórych Indian przyszłość nie istnieje. Jest tylko przeszłość, z której czerpiemy doświadczenia i wiedzę. Jest też oczywiście teraźniejszość, która jest tylko mgnieniem, gdyż zaraz zamieni się w przeszłość. Może kiedyś, w poprzednim życiu, należałam do takiego plemienia?
To już było, minęło i znając życie już nie wróci... Dlaczego więc tak trudno jest mi uporać się z dawnymi chwilami... Dlaczego tak trudno wymazać te obrazy tamtych smutków ?
Czy nie piękniej i prościej byłoby gdybym żyła chwilą? Pewnie i tak, ale to nie byłabym już ja.
Wszak moją częścią są te minione dni, lata, bez nich byłabym kimś innym.
Wspomnienie
Nie ma cię
tak jak nie ma śniegu
na skrzydłach skowronka
i trudno uwierzyć
że nie ma twojego uśmiechu
w gałęziach rodzimych drzew
i głosu zapewniającego że będzie dobrze
nie ma cię
na drogach pokrytych kurzem
i w biegu podróżnych
a może jesteś w górskiej mgle
witającej Tatry każdego poranka
i w szeleście znajomych liści
w szumie wartkiego strumyka
i na rozkołysanej karuzeli wspomnień
która znów przywołuje znaki pamięci. 
Basia Wójcik

13 komentarzy:

  1. Pięknie napisałaś. Zmusiłas mnie do przemyśleń:) Zauważyłam, że wraz z wiekiem częściej przypomina mi się coś z przeszłości, ale nie poświęcam temu uwagi. To co było, przestaje istnieć. Nie chce mi się tracić energii na analizowanie przeszłych zdarzeń. Te nieważne szybko zapominam, te ważniejsze traktuje pobieżnie. Tylko nieliczne zostają w mojej pamięci, ale gdzieś z tyłu głowy, uśpione. Nie buduje na nich przyszłości. Właściwie, to bardziej ciesze się tym, że mam jeszcze przyszłość, niż tym, że mam.dobre wspomnienia.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam o poranku
    Przeczytałam jednym tchem Twój piękny i wzruszający post.
    Muszę zostawić ślad, że byłam u Ciebie, choć jedna nogą jestem już w drodze na wesele. Tak dziś mamy ślub w rodzinie.
    Ja często powracam myślami, wspomnieniami do przeszłości. Z wiekiem jest to coraz częstsze zjawisko.
    Dowiedziono naukowo, że zdarzeń sprzed lat, zwłaszcza tych traumatycznych, smutnych, nie można tak szybko wymazać z pamięci. Za to te miłe, dobre chwile podobno szybko umykają. Trochę, to niesprawiedliwe.
    Pozdrawiam najpiękniej i cieszę się na wymianę naszych myśli na blogach:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie da się chyba zamknąć wspomnień w szufladzie, one wracają, zwłaszcza z biegiem lat...
    Nawet żeby młode pokolenie zapoznać z historią rodziny, trzeba uciekać się do wspomnień, do starych zdjęć.
    Dziadków straciłam młodo, jedynie babcie dobrze pamiętam, ale z kolei rodzice są skarbnicą wiedzy o swoich rodzicach, słuchajmy ich więc, póki czas, póki są wśród nas...

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety, nie znałam swoich dziadków, choć mama wiele mi o nich opowiadała.
    Często wspominam rodzinny dom, często też mi się śni, choć mieszkałam w nim tylko 18 lat.
    Serdecznie pozdrawiam w kolejny upalny dzień.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż Ismeno...zawsze masz wybór. Wszyscy mamy. Możesz żyć tak jak chcesz. Możesz mieć wszystko na co się doważysz, bądź nie.
    Z własnego doświadczenia wiem, że trudno. Łatwiej tonąć...
    Ale wiesz, już pod spódnicę babci, czy kufajkę dziadka nie wrócisz...za dużaś ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeden dziadek zmarł długo przed moimi narodzinami, z drugim nie byłam zżyta, zmarł gdy miałam 10 lat. Za to moi synowie uwielbiali dziadka czyli mojego ojca. Ja zaś uwielbiałam domową Babcię. Wiersz, który zacytowałaś, napisałam gdy zmarł p. Janek- kierowca, który woził nas na wszystkie szkolne wycieczki, zwłaszcza w góry. Miał czwórkę dzieci, a najmłodsze miało dwa latka- uczyłam potem Mateusza w Gimnazjum. Janek był pogodny, życzliwy, towarzyski, zmarł nagle, podczas wycieczki, w górach, byliśmy w szoku. Spłaciłam dług wdzięczności zatrudniając w mojej szkole jego zięcia, którego nie zdążył poznać... życie jest nieprzewidywalne...

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wiele wspomnień. Nie wszystkie są pozytywne, to fakt, ale wydaje mi się, że życie bez nich byłoby o wiele, wiele uboższe. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja znam swoich dziadków i mam nadzieję, że będą żyć jeszcze długo, długo.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspomnienia są ważne.
    Są fundamentem dzisiaj
    Najważniejsze to nie topić się w smutku

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne wspomnienie o Dziadku! Warto wspominać, ale najważniejsze to żyć chwilą obecną. Wokół przecież tyle bogactwa i piękna, szkoda to przegapić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały tekst Ismeno. Znów wycisnął mi z oczu łezki. Bardzo miło wspominam mego dziadka. Niestety nie żyje ale mam nadzieję że patrzy na mnie z góry z babcią. Zawsze pamiętał o mnie i siotrze. Rysował z nami, grał w karty, żartował. Tak mi smutno że go zabrakło. To już 7 lat jak nie ma ich obojga. Oglądam zdjęcia w albumie z ich młodości i raz po raz ścieram łzy z policzka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspomnienia to chwile, które minęły i nigdy już nie wrócą. Moje wspomnienia są piękne i są też bardzo smutne. Bardzo często do nich wracam.
    Mam ogromne zaległości na Twoim blogu. W ostatnim czasie miałam też problemy z blogiem Nie mogłam pisać postów ani zamieszczać komentarzy.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy czytam Twoje posty, często jestem tak wzruszona, że nie potrafię nic sensownego napisać...
    Będę więc dzisiaj milczeć...
    Wiersz Basi - przepiękny.




    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad