Znicze
Palą się znicze...
Przypominają,
Że ktoś odchodzi,
Inni zostają.
Pośród cmentarzy
Cichych uliczek
Jak wierna pamięć -
Palą się znicze...
Ryszard Przymus
Dni stają się coraz krótsze. Także i ja spowolniałam. Staram się korzystać z wyjątkowej w tym roku pogody. Przecież dobrze pamiętam listopady ze śniegiem i mrozem. Dookoła w miarę jest ciepło, a Jesień ubrana w jeszcze kolorową sukienkę, jednak coraz częściej poprzetykaną szarymi nitkami. Minęły już Zaduszki. Pomimo tego jesienne smuteczki snują się po moich Zielonych Szumiących Stronkach. Jest to bowiem czas smutnych rocznic, które ponownie przywołują wspomnienia o osobach, których już nie spotkam, nie uśmiechnę się do nich, nie usłyszę ich ciepłego słowa.
Nie mogę wyrwać się z objęć przeszłości, chociaż staram się, aby każda chwila była wypełniona po brzegi. Jednak i tak mgiełka nostalgii w te listopadowe dni otula mnie niczym szal.
Upływ czasu, przemijanie.... Żałuję minionych lat, dni, chwil.... Staram się o tym nie myśleć, ale...
Każdy z nas prędzej, czy później odczuje upływu czasu. Dzieje się to zazwyczaj, gdy ktoś odchodzi, gdy dzieci zaczynają dorastać....
Cóż jest życie?
Życie to przemiana materii (...)
to ścigłe i niepochwytne zwierzę. (...)
Mijanie to mijanie się ze światłem,
to mijanie się z człowiekiem.
Mijanie to żal prędki.
Julian Przyboś
Kilka lat temu poczułam takie pierwsze ukłucie w sercu, ciężar na duszy.
- Jestem już prawie dorosły – powiedział wówczas Kajtek
– Jaki dorosły? – zdziwiłam się
– Przecież jestem już nastolatkiem. Nie jestem już dzieckiem - odparł i wyszedł z pokoju, a ja poczułam się taka stara.
Przecież uważałam się za osobę nawet jeszcze nie w średnim wieku, a z duszą i sercem znacznie młodszym Nie zwracałam uwagi na kolejne lata, które nieubłaganie lądowały na moich plecach i lekko srebrzyły pojedyncze włosy.
Pamiętam jak po powrocie do mieszkania usiadłam w fotelu i zaczęłam przeglądać jeszcze nie tak stare zdjęcia. Był tam mały też Kajtek przebrany do zdjęcia w przedszkolu. Łezka zakręciła się mi w oku. To ujęcie najlepiej pokazywało, jak jest podobny do swojej babci. Dalej Kajtek otoczony misiami i wszystkimi pluszakami. I to z lata, gdy przytulają się z Kubą do swojego taty... Przecież to jeszcze dziecko.
Nie wiem jednak, jak to się stało, że tak szybko dorósł. Przecież nie tak dawno woziłam go w wózeczku, czytałem mu bajki, razem budowaliśmy konstrukcje z klocków, graliśmy piłkę…Taki był jeszcze drobny, delikatny. Teraz jednak jest już wyższy ode mnie, a jak kopie piłkę, to lepiej uciekać z bramki.
Chciałabym jeszcze pokazać Kajtkowi I Kubie miejsca, w których jako dziecko byłam szczęśliwa. Chcę aby był dobrymi ludźmi. Ufnymi i uczciwymi, ale nie dającymi się wykorzystać. Dobrymi, ale nie litościwymi. Samodzielnymi, ale nie samolubnymi. Kochającymi życie, a nie zakochanymi w sobie. Dzielącymi się z innymi, a nie egoistami. Otwartymi na świat i jego zmienność, a nie przywiązanymi do utartych ścieżek.
Tak, za chwilę Kajtek będzie dorosły. Powoli zaczyna się przekonywać, że świat nie jest tylko czarny i biały. Przyjmuje do wiadomości, że są jeszcze różne odcienie szarości, jednak trudno mu to zrozumieć.
Cieszę się jednak, że mamy dobry kontakt ze sobą, wspólne zainteresowania, tematy do rozmów... Jednak te dawne czasy minęły i już nie wrócą.
Również Kubuś nie jest już chłopczykiem, ale jeszcze przez kilka lat pozostanie nastolatkiem.
Jak mi ręce urosną,
jak mi nogi urosną,
jak już będę dorosła
i wysoka jak sosna,
to zostanę, zostanę, zostanę...
no, kim?
To na pewno zostanę lekarzem!
Przyjdę w białym fartuchu,
mamie zajrzę do ucha,
tatę klepnę po brzuchu,
powiem: ,,Trzymaj się, zuchu!",
i zapiszę, zapiszę, zapiszę...
no, co?
I zapiszę paskudne lekarstwo!
Co mi płacze i krzyki!
Będę robić zastrzyki!
Będę strasznie się trudzić!
A jak już mi się znudzi,
to zostanę, zostanę, zostanę... no, kim?
To zostanę okrutnym piratem!
Nie posłucham się taty.
Będę strzelać z armaty,będę w worku pękatym
przechowywać dukaty,
będę straszną mieć brodę i pistolet... i co?
I piracką przepaskę na oku!
Co mi wiatry i burze!
Mogę trwać jak najdłużej!
Niechaj żyją podróże!
A jak nimi się znużę,
to pojadę, pojadę, pojadę... no, gdzie?
To pojadę z powrotem do mamy!
Danuta Wawilow
Przepięknie Szimeno. Moje uznanie.
OdpowiedzUsuńNajbardziej widzi się upływający czas po dorastających dzieciach. A jeszcze bardziej - po wnukach...
Zapewniam Cię, że coś o tym wiem.
Ale ... na przemijanie nie ma rady.
Serdeczności :)
Mam synów około trzydziestki. Puściłam ich w świat już dawno temu. Jedno co zrozumiałam dość szybko, to to, że ich życie jest ich życiem. Nie są dla mnie, są dla siebie. Staram się im nie dokuczać nadmierną opiekuńczością ocierającą się o kontrolę. Pozwalam im na ich błędy, co jest cholernie trudne, ale to ich lekcje. Nie mówię, że się nie potknę na tej drodze, ale każdy odpowiada za swoje życie. Ja muszę mieć swoje i to najlepszy prezent dla moich chłopaków, matka, która zajmuje się sobą :) Choć pukają się w głowę czasem, bo jeszcze nie załapali, że oni też powinni pozwalać mi na błędy i naukę ;)
OdpowiedzUsuńWiem coś o tym dorastaniu, opuszczaniu rodzinnego gniazda...życie, a nam pozostaje obserwacja, rady jeśli o takie poproszą..... miłość ta pozwoli przejść przez burze i niedoskonałości tego świata pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoje dziewczyny tak szybko rosną Ismeno, że już nie nadążam. Po Julce najbardziej widać. Dopiero miała 3 miesiące a teraz już 18 miesięcy, zaraz 2 latka. Nie do wiary. A ja z każdym dniem czuje się coraz starsza.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno
Moi chłopcy dawno przekroczyli trzydziestkę...życie pędzi jak szalone. Teraz marzę by doczekać dnia Pierwszej Komunii wszystkich wnuków, potem ich wesel...ale czy będzie mi dane, nikt nie wie.
OdpowiedzUsuńIsmeno, w listopadzie większośc z nas otoczona jest mgiełką nistalgi, a zarazem smutku. Upływający czas najlepiej widać po dzieciach i osobach dawno niewidzianych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Taka kolej rzeczy, najpierw przytulamy nasze dzieci, później pora na wnuki, a babcie coraz młodsze:-)
OdpowiedzUsuńPo dzieciach najlepiej widać upływający czas... Nie mam własnych, ale mam kilkoro chrześniaków. I za każdym razem kiedy ich widzę zastanawiam się, kiedy oni tak urośli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
"Chcę aby był dobrymi ludźmi. Ufnymi i uczciwymi, ale nie dającymi się wykorzystać. Dobrymi, ale nie litościwymi. Samodzielnymi, ale nie samolubnymi. Kochającymi życie, a nie zakochanymi w sobie." - przepiękne słowa. Wzruszające wręcz.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Ismeno:) Pięknie napisałaś:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam listopadowo.
OdpowiedzUsuńCóż, moja najmłodsza w tym roku w grudniu skończy 30-tke:) Kiedy moja trójka poszła swoją drogą, wreszcie zaczęłam żyć. Dzieci, najkochańsze i najbliższe, są jednak bardzo absorbujące:)
OdpowiedzUsuńŻycie nie kończy się wraz z odejściem dzieci w dorosłość. A listopad jest w tym roku bez zarzutu,nie smuć się Ismeno:)
Mijający czas właśnie najbardziej widać po rosnących dzieciach, my się nie zmieniamy ;))
OdpowiedzUsuńZe wzruszeniem przeczytałam Twoje słowa, pięknie napisałaś :)
Pozdrawiam serdecznie, Agness <3
Listopad chyba nikogo nie nastraja optymistycznie, co jakiś czas nastają szare dni i ani śladu słoneczka.
OdpowiedzUsuńNa szczęście dzisiaj jest już przyzwoita pogoda, choć mamy tylko 6 stopni ciepła.
Kajtek z Kubą po kilku latach przekonają się, że wcale nie jest wesoło być dorosłym.
Pozdrawiam słonecznie.
Dobrze mieć piękne wspomnienia. Czas nie jest w stanie zatrzeć moich marzeń i pięknych wspomnień. Lubię do nich wracać i przypominać sobie co sprawiło mi prawdziwą radość, te smutne chociaż to niemożliwe, staram się wymazać z mojej pamięci.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)