piątek, 28 stycznia 2022

Kolejna chińska opowieść

Tygrys

"Co słychać, panie tygrysie?"
"A nic. Nudzi mi się."
"Czy chciałby pan wyjść zza tych krat?"
"Pewnie. Przynajmniej bym pana zjadł."
Jan Brzechwa
Tak, wiem, nie dla wszystkich będzie to interesujące (a może się mylę?), ale skoro zaczęłam cykl, chcę go skończyć. 
Nowy rok według chińskiego kalendarza księżycowego rozpoczyna się dnia 1 lutego 2022 roku, a kończy 21 stycznia 2023. Jest to rok Tygrysa. Jak wcześniej również o tej porze pisałam chiński horoskop różni się od europejskiego tym, że znaki zmieniają się nie co miesiąc, lecz co rok. Jest ich również 12, więc co 12 lat rodzą się osoby spod tego samego znaku. Skąd to się wzięło? Przypomnę krótko.
Przed opuszczeniem Ziemi Budda zwołał wszystkie zwierzęta. Przyszło 12. W kolejności, w jakiej przybywały, Budda nazywał kolejny rok. Pierwszy przyszedł Szczur, więc najpierw był rok Szczura, potem przybyli kolejno Bawół (Wół), Tygrys, Królik (Zając), Smok, Wąż, Koń, Koza (Owca), Małpa, Kogut, Pies i Świnia. Po 12 latach, gdy znaki się wyczerpią, następuje nowy cykl w tej samej kolejności.
Właśnie kończy się rok Bawoła i do drzwi niedługo zapuka Tygrys.
Tygrys to trzeci znak chińskiego zodiaku. Jest to osobowość barwna i bardzo żywa. Wszędzie, gdzie się pojawia, budzi zainteresowanie. Nie można przejść obok niego obojętnie. Swoim zachowaniem zawsze budzi reakcję. Jest przy tym czarujący, zabawny i przyjacielski. Dlatego ludzie tak go lubią.
Tygrys lubi towarzystwo. Podczas przyjęć jest ujmujący, szybko staje się duszą towarzystwa. Kiedy jednak zabawa się skończy i nadejdzie czas pracy, to liczy się tylko ona. potrafi zatem też być apodyktyczny. nie znosi jakiegokolwiek sprzeciwu. Wszystko musi odbywać się dokładnie tak, jak zaplanował. Nie interesują go pomysły i poglądy innych osób. Ważne, żeby robili, co każe. Takie podejście czyni go doskonałym materiałem na szefa. Pod warunkiem jednak, że poczucie władzy zanadto go nie zepsuje.
Jest on odważny, autorytatywny, charyzmatyczny, dynamiczny, żądny przygód. Uwielbia współzawodnictwo oraz lubi, kiedy coś się dzieje.
Tygrys to jednak indywidualista. Jest samowystarczalny i świetnie radzi sobie w pojedynkę. Nie potrzebuje pomocy innych osób.
TYGRYSKI
Moja piżama- cała w tygrysy.
A te tygrysy straszne urwisy,
a te tygrysy nie chcą spać nocą,
fikają kozły, skaczą i psocą.

Mama się gniewa: - Spać trzeba teraz!
Wszystkie tygryski z piżamy zbiera,
chowa do szafy, na klucz zamyka,
żeby już dzisiaj nie mogły brykać.

Rano do pracy śpieszy się tato.
Otwiera szafę, wyjmuje palto.
Nagle wiatr dmuchnął, porwał tygryski,
jakby to były jesienne listki,
i z tygryskami przez okno uciekł,
i po ogródku wszystkie rozrzucił.

Trzeba tygryski zebrać z powrotem.
O, ten na kwiatku usiadł jak motyl,
ten się na nitce pajęczej kiwa,
a ten biedaczek leży w pokrzywach.
A ten na ścieżce. A ten pod listkiem.
Czy to już wszystkie? - Tak, chyba wszystkie...

Koszyk tygrysków zanoszę mamie.
Mama układa je na piżamie.
Te na rękawach, te na kieszeniach...
Ale jednego tygryska nie ma!
Nie ma w pokoju, nie ma w ogrodzie.
Mały tygrysku, gdzieś nam się podział?

Leci latawiec w górze, nad drogą,
ma kolorowy i długi ogon.
Może tygrysek chciał zwiedzić świat
i na ogonie latawca siadł?
A teraz leci, sam nie wie dokąd,
bardzo daleko, bardzo wysoko?

A może rzeka co płynie obok,
wzięła tygryska w podróż ze sobą?
Może ta szybka, zielona woda
już mi tygryska nigdy nie odda?

Łaciaty kocur wskoczył na okno.
- Możeś ty, kocie, tygryska połknął?
Może myślałeś, że to jest myszka,
i przez pomyłkę zjadłeś tygryska?

Aż wreszcie ... tato przychodzi z pracy.
- Czemu, córeczko, tak na mnie patrzysz?
Czemu się ze mnie obie śmiejecie?
- Bo ty tygryska masz na berecie!
Bo nasz tygrysek nigdzie nie uciekł!
Bo on z tatusiem poszedł i wrócił!

I tak się dobrze skończyło wszystko.
I dzień się kończy. Wieczór już blisko.
Wkrótce światełka w oknach zabłysną.
Spać się zachciało moim tygryskom.
JOANNA PAPUZIŃSKA
Zatem chiński rok 2022 będzie okresem pełnym aktywności oraz zmian. Niestety wiąże się to także z nieprzewidywalnością.
Lata Tygrysa są zwykle związane z niestabilnością. Tak naprawdę wszystko się może zdarzyć. Nasze wysiłki mogą doprowadzić do zaskakujących rezultatów.
Dobra wiadomość wiąże się jednak z postępem technologicznym. Wynikające z niego przemiany mogą być bardzo ważne dla świata. Być może, przy odrobinie szczęścia, w 2022 uda się znaleźć rozwiązania kilku palących problemów ludzkości.
I jaki będzie ten rok dla mnie?
Od początku chińskiego Nowego Roku 2022 Koń może wreszcie mieć nadzieję na trwałe pokonanie przeszkód odziedziczonych po 2021 roku. I całe szczęście, bo był on dla mnie, szczególnie jego końcówka, bardzo trudny. Jak dobrze, że już się kończy.
W roku 2022 Koń może zatem liczyć na doskonałe połączenie szczęścia oraz własnych talentów. Można powiedzieć, że ten rok będzie dla niego niezwykle pomyślny. 
Koń będzie miał wiele okazji na odniesienie sukcesu. Jednak za każdym razem będzie musiał odważnie sam zrobić ten pierwszy krok. Nic nie przyjdzie samo z siebie. Na szczęście Koniowi nie brakuje energii oraz pozytywnego spojrzenia na świat. Dzięki temu podejmowanie działań nie będzie dla Konia trudne, chociaż przeciwności mogą się pojawić.  Nadszedł idealny czas, aby Koń pokazał światu, na co naprawdę go stać.
Ale nie wszystko jest takie piękne. Bo jakże mogłoby być? Koń 2022 roku powinien uważać na osoby żywiące do niego urazę. Z pewnością będą one chciały zrobić coś, co przyczyni się do jego porażki. Trzeba mieć na nich baczniejszą uwagę. Różowo zatem tak do końca nie będzie.  Byle nie gorzej niż w poprzednim roku.
Gdyby tygrysy jadły irysy,
to by na świecie nie było źle,
bo każdy tygrys
irysy by gryzł,
a mięsa wcale nie.

Jakie piękne życiorysy
miały wtedy by tygrysy!
Z antylopą mógłby tygrys
iść do kina
i irysy by w tym kinie
sobie wcinał.

Mógłby sobie wziąć irysów
pełną teczkę
i wyruszyć z owieczkami
na wycieczkę.

Mógłby pójść na podwieczorek
do gazeli,
gdzie na pewno by serdecznie
go przyjęli.

Każdy kochałby tygrysy
i do wspólnej prosił misy,
i z radości każdy chodziłby na rzęsach –
gdyby tygrysy jadły irysy zamiast mięsa.

Tylko jest kwestia,
że taka bestia
straszny apetyt zazwyczaj ma –
zapas irysów
w paszczach tygrysów
zniknąłby w ciągu dnia.


W sklepach byłyby napisy:
„Brak irysów przez tygrysy”.
Człowiek musiałby w ogonku
stać i czekać,
i nie dostałby irysów
ani deka.

Mógłby pisać w książkach życzeń
i zażaleń,
i wyjść z siebie, i z powrotem
nie wejść wcale.

No a gdyby obok siebie
musiał sterczeć,
to instynkty miałby człowiek
wprost krwiożercze.

Każdy z zemsty za irysy
powygryzałby tygrysy
i ze złości nie zostawił ani kęsa –
gdyby tygrysy jadły irysy zamiast mięsa.
Wanda Chotomska

piątek, 21 stycznia 2022

Jest taki jeden dzień.....

Samotna róża na półce czeka
przywołuje me wspomnienia - z bardzo daleka,
z tamtych dni co przepłynęły jak rzeka...
a czas nie zwleka, ciągle ucieka...

Co było, to było, co może być - jest
A będzie to co będzie
Lecz zawsze to miło, że nie brak nam miejsc
Do których wracamy pamięcią...

Szanujmy wspomnienia, smakujmy ich treść
Nauczmy się je cenić
znalezione w Internecie
Styczeń… miesiąc, w którym wspomnienia zamknięte w szufladzie starają się choć na chwilę zobaczyć światło dzienne i choć na chwilę otulić niczym szalem małą Dziewczynkę. Nie chcą cały czas tam leżeć i obrastać kurzem, który stopniowo je zagłusza i zaciera ich obraz. Wspomnienia nie chcą być wyrzucone z pamięci. I jak do tej pory skutecznie im się to udawało.
Dzięki nim mała Dziewczynka jest jak muszla znaleziona nad brzegiem morza, która nieprzerwanie szumi myślami o czasach, które bezpowrotnie minęły. Dzięki nim jej serce nadal tam jest.
Zatem od kilku dni wspomnienia ciekawie wyglądają z szuflady i ciepło uśmiechają się do małej Dziewczynki.
Dobrze wiedzą, że tęskni ona za domem Dziadków. Za szumem drzew rosnących na działce, za zapachem kwiatów, za różowymi różami pnącymi się nad wejściem do ogrodu i widokiem z kuchennego okna.
Dlatego, jak tylko pojawiła się w jej mieszkanku róża, postanowiły działać.
Nieraz jak mała Dziewczynka jest sama w domu, to wydaje się jej  że ktoś ją woła. Gdy odwraca wzrok widzi, że w fotelu z nieodłączną robótką w ręku siedzi jej Babcia i ciepło się do niej uśmiecha, patrząc swoim jasnym spojrzeniem. W drzwiach natomiast stoi Dziadek z koszem pełnym czereśni i śliwek, rozsiewając dookoła zapach wody kolońskiej.
Dziś nie ma już Dziadków małej Dziewczynki. Oboje w styczniu świętowaliby swoje kolejne imieniny i urodziny. Oboje mieliby już ponad 100 lat.
Święty Józefie z obrazka
wiszącego nad łóżkiem babci
wyblakły od spojrzeń proszących
broniący wytrwale rodziny
co modlitewnym kręgiem
otaczała Twój stary obrazek
przywróć zawierzenie tamtych lat
gdy Boża radość
wpadała przez uchylone okno
wraz ze śpiewem skowronka.
Święty Józefie
spoglądający z troską dobrego ojca
na gromadkę niesfornych dzieci
pokaż jak kochać dar życia
by nie zmarnować
żadnego dnia z Bożej hojności.
Basia Wójcik i jej obraz
W tym wierszu zmieniłabym tylko imię. Babcia często modliła się do patrona Dziadka.
Styczeń to był zdecydowanie ich miesiąc, a od kiedy pojawiła się na świecie mała Dziewczynka (ich pierwsza wnuczka)  mogli świętować jeszcze Dzień Babci i Dziadka (chociaż tak oficjalnie Dziadek miał ustanowione swoje święto dużo później). Dlaczego tak wcześnie odeszli? Dlaczego nie poczekali, aż mała Dziewczynka dorośnie i przestanie na życie patrzeć jedynie przez pryzmat zabawy. Mała Dziewczynka żałuje, że nie była na tyle mądra, aby wysłuchać ich cudownych opowieści. Teraz jej tego bardzo brakuje. Przecież Nikt poza Dziadkami nie potrafił wyczarować coś z niczego. A Babcia była już w tym mistrzynią. Doskonale wiedziała, co wystarczyło opowiedzieć, abyśmy z bratem na chwilę przestali szaleć.
A przecież wystarczyło, aby mała Dziewczynka poprosiła Dziadków i natychmiast by się snuła opowieść o tych dawnych czasach.
Ileż by teraz dała, aby zjeść ciasta swojej Babci, wysłuchać opowieści Dziadka i pośmiać się z historyjek o wujkach. Dlaczego nie można cofnąć się w czasie, aby przeżyć to jeszcze raz?
Oczywiście mała Dziewczynka wie, że tamte czasy już nie wrócą. Przecież nic dwa razy w się nie zdarza. Jednak wie jedno, że najważniejsze co pozostało po tamtych dniach to wspomnienia, które pamiętać będzie przez całe swoje życie i na pewno opowie o tym wyjątkowym dniu moim bratankom.
Niestety nasz obecny styl życia różni się od sposobu, w który żyli nasi Dziadkowie. Często młodzi ignorują to, co oni mówią. Często uważają, że ich doświadczenie i rady nie zawsze pasują do współczesnej rzeczywistości. Jednak opowieści Dziadków, jeżeli dobrze się w nie wsłuchać, często dają wspaniałą lekcję życia i historii. Kto zna tak naprawdę historię swojej rodziny sprzed np. 80 lat? 
Należy pamiętać i doceniać to, że Dziadkowie są też po to, aby snuć opowieści. Historie, dzięki którym lepiej nie tylko ich poznajemy. Dowiadujemy się więcej o naszych rodzicach i ich rodzeństwie. Odkrywamy historię i zwyczaje naszej małej ojczyzny. Opowieści te możemy przekazać dalej, aby dawne czasy, ludzie, miejsca nie zostały zapomniane.
Ludzka tęsknota
Wystarczy jeden ruch jednej ręki,
by cały stary świat legł w gruzach. 
Ale czy stare gruzy
nie przytłoczą nowego świata?

Wystarczy jedno skinienie głowy
by móc zdejmować gwiazdy
i zanurzać niebo
w oceanie pragnień.
Ale czy wtedy głos skowronka 
pozostanie taki sam jak dziś?
A jeśli stary świat musi istnieć nadal,
jeśli gwiazdy zechcą pozostać
na firmamencie nieba ?

Mimo tego
nie wygaszaj nigdy
ludzkiej tęsknoty
za tym co niedosięgłe ręką,
a co żyje w środku nas.
Basia Wójcik i jej obraz
Mała Dziewczynka teraz mogłaby w nieskończoność słuchać historii z dawnych lat. Przecież Dziadkowie tak wspaniale opowiadali.
Mała Dziewczynka chciałaby jednak wierzyć, że żyjemy w równoległych światach, że ten czas gdzieś tam jest i nigdy nie mija. Może tam jest ciągle małą Dziewczynką, która miała marzenia i cieszyła się każdą chwilą.

piątek, 14 stycznia 2022

Uzależniona od rodziców


Nie płacz w liście
Nie pisz, że los Ciebie kopnął
Nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka to otwiera okno
Odetchnij
Popatrz
Spadają z obłoków
Małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
A od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
I zapomnij, że jesteś,
gdy mówisz, że kochasz.
ks. Jan Twardowski
Ostatnio coraz więcej młodych ludzi w dalszym ciągu mieszka z rodzicami i pozostaje na ich utrzymaniu.
Dlaczego tak jest? Czy to wynik przyzwyczajenia się do wygody i poczucia bezpieczeństwa?
Czy boimy się dorosłego życia i życia na własną rękę. Przecież to nie jest takie proste wziąć odpowiedzialność za własne decyzje?
Zwłaszcza Włosi są znani z tak zwanych bamboccioni, czyli dorosłych dzieci, które długo mieszkają z rodzicami. Półwysep Apeniński jest sławny przywiązania włoskich kawalerów do "mammy", co nie zawsze jest zrozumiałe dla przyszłych partnerek, zwłaszcza jeśli pochodzą one z innego kraju.
Młodsze pokolenie jest przyzwyczajone do dobrobytu i nie chce z niego rezygnować na rzecz samodzielności. Obawiają się pokonywania trudów życia, zobowiązań finansowych, rachunków, podjęcia pracy... U rodziców jest im dobrze. Żyją zatem wciąż w świecie marzeń, łatwiej wydać im pieniądze na przyjemności, niż odkładać na własne mieszkanie.
Jednak istnieją też inne przyczyny tej sytuacji. Warunki ekonomiczne, jakie oferowane są młodemu człowiekowi są trudne. To problemy ze znalezieniem stałej i w miarę dobrze płatnej pracy, drogi rynek nieruchomości, wysokie koszty związane kredytami mieszkaniowymi… Powodem mogą być też problemy zdrowotne, które łatwiej znosić w otoczeniu najbliższych. 
I ja z różnych przyczyn ostatnio od kilku tygodni mieszkam z rodzicami. Niestety nie było to spowodowane tym, że nagle do nich zatęskniłam (przecież zawsze odczuwałam tęsknotę za Domem rodzinnym, chociaż wolę mieszkać sama). Niestety tak teraz poukładało mi się w życiu, że wygodniej było wrócić na jakiś czas do Domu.
Zawsze ceniłam sobie samodzielność i niezależność. Jednak z drugiej strony w pewnych sytuacjach potrzebna jest czyjaś pomocna dłoń. I ta dłoń jest mi przede wszystkim potrzebna. Chociaż i ja w pewien sposób pomagam rodzicom. 
Studnia
Pochylam się nad jej zimną taflą
zaglądam w głąb niepokoju
wrzucam kamyk próby
choć budzi we mnie lęk
trzymam się kurczowo cembrowiny
by wirujący wokół świat
nie zawrócił mi w głowie
tylko stare skrzypienie przynosi ulgę.
Basia Wójcik
To prawda, że czuję się już zmęczona problemami, które przyfrunęły pod koniec ubiegłego roku. Zagnieździły się i nie chcą w żaden sposób odlecieć dalej. Widocznie dobrze im tutaj.
Może czasami "przesypiam" drobne radości, które pojawiają się w moim życiu. Jednak jak się uda, to te uchwytne staram się głęboko zachować w sercu. Przecież za parę lat odwracając się wstecz będę mogła powiedzieć, że ten dzisiejszy czas wcale nie był taki zły.
Teraz ubolewam, że w moim życiu są te złe chwile, które co prawda uczą mnie czegoś nowego, wzmacniają, ale z drugiej strony odbijają się na mojej psychice, zdrowiu. To przecież przez nie inaczej patrzę na świat, inaczej podchodzę do życia. To one są rzeźbiarzem, który teraz kształtuje mój nastrój, charakter.
Dzięki takim chwilom umiem cieszyć się każdym radosnym momentem, potrafię bardziej współczuć innym, staram się być pomocna, częściej zamyślam się, zamykam się w swoim świecie.
Jednak z drugiej strony, kiedy jest mi wyjątkowo źle, potrzebuję innych, ich ciepłego słowa, radosnego uśmiechu, a czasem po prostu sprawienie, że mogę poczuć się im potrzebna.
Może dlatego kiedyś zaczęłam pisać, żeby wyrzucić z siebie wszystko co złe, aby tak po prostu sobie ulżyć i przeczytać parę ważnych słów innych ludzi skierowanych do mnie. Wówczas wiem, że świat nie zapomina o mnie. 
Niekiedy…..
Rodzina
Niepokoje, smutki, radości,
radości, smutki, niepokoje,
smutki, radości, niepokoje
czasami na wspak
inaczej niż myślałam
odwrotnie i nie tak
po to
by moje serce
mogło być
niezmiernym oceanem.
Basia Wójcik
Zdarzają się też czasem dni, gdy szczęście oświetla każdą szarą chwilę dnia. Migocze ono wszędzie:
- w oknie sypialni wychodzącej na wschód
- prześwituje przez liście powiewające na wietrze
- pozłaca kurz, który bezskutecznie czeka na moje ręce
- układa fantazyjne wzory na kapie mojego łóżka
- o zachodzie słońca zostawia ślad na kuchennych płytkach
- zawsze odpowiada uśmiechem na moje radosne spojrzenie

Są takie dni, kiedy wdycham to szczęście jak powietrze. Wdech, wydech.... To takie proste (?).  

piątek, 7 stycznia 2022

Skrzypu skrzyp...Opowieść o Skrzypiącym Mocarzu

Przyszła zima biała
Śniegiem posypała
Zamroziła wodę
Staw przykryła lodem
Tupu tup po śniegu
Dzyń dzyń na sankach
Skrzypu skrzyp na mrozie
Lepimy bałwanka
Tupu tup po śniegu
Dzyń dzyń na sankach
Skrzypu skrzyp na mrozie
Lepimy bałwanka
Kraczą głośno wrony kra kra
Marzną nam ogony kra kra
Mamy pusto w brzuszku
Dajcie nam okruszków
Tupu tup po śniegu
Dzyń dzyń na sankach
Skrzypu skrzyp na mrozie
Lepimy bałwanka
Tupu tup po śniegu
Dzyń dzyń na sankach
Skrzypu skrzyp na mrozie
Lepimy bałwanka
Ciepłe rękawiczki
I wełniany szalik
Białej mroźnej zimy
Nie boję się wcale
Tupu tup po śniegu
Dzyń dzyń na sankach
Skrzypu skrzyp na mrozie
Lepimy bałwanka
Tupu tup po śniegu
Dzyń dzyń na sankach
Skrzypu skrzyp na mrozie
Lepimy bałwanka
Agnieszka Galica
Nie, nie... To nie będzie opowieść o Pani Zimie. 
Ale jak to bywa zazwyczaj w każdej opowieści zacznę od zamierzchłych czasów.   
Dawno, dawno temu, gdzieś przed około 400 milionami latami Ziemię porastały liczne lasy, a może były to dżungle? Na półkuli północnej można w nich było napotkać drzewa osiągające wysokość nawet do 30 metrów. Wraz z gigantycznymi paprociami tworzyły one pierwsze lasy na naszej części globu. Były to właśnie skrzypy. Skrzyp obok widłaków i paproci to jedna z najstarszych roślin na świecie.
Tak, tak... Ta mała, krucha  dzisiaj roślinka była kiedyś olbrzymim, wysokim drzewem.
Skrzyp polny (Equisetum arvense) jest żyjącą skamieliną. Jest to ostatni potomek niegdyś bogatej grupy pterydofitów (Pteridophyta). Z resztek olbrzymich paproci i skrzypów powstał węgiel kamienny, którego bogate złoża jeszcze dziś zalegają w głęboko pod ziemią.
Paprocie , skrzypy i a także widłaki są pteridofitami.  Są to rośliny o bardzo prostej morfologii. Nie mają kwiatów, owoców ani nie wydają nasion. Rozmnażają się przez zarodniki. Ten szczególny sposób rozmnażania zapewne uchronił je przed wymarciem.
Te wszystkie informacje zawdzięczamy pracy wielu pokoleń paleontologów. Przez lata zbierane i analizowane pozostałe ślady tamtych czasów odsłaniają swoje sekrety. Zachowało się wiele odcisków w skałach osadowych.  Górnicy czasem jeszcze znajdują zachowany kształt pnia lub odciski igieł skrzypu. Przypominają one znane nam współcześnie skrzypy. Nawet ich budowa anatomiczna pozostała prawie taka sama.
Skrzyp z wyglądu przypomina małą choinkę o drobnych listkach i łodygach wzniesionych ku górze. Jego sztywna, ale krucha i wewnątrz pusta łodyga skrzypi przy zgniataniu. Stąd zapewne nazwa tej rośliny.
Skrzyp polny (Equisetum arvense) zwana jest też skrzypem kartoflowym, krzemionką, jodełką, jedlinką, kocim ogonem, końskim ogonem, lisim ogonem, lisią kitą, koszczką, chwoszczką, przęślicą, świńskimi orzechami, sosnką.
Ale można spotkać inne nazwy ludowe skrzypu: bajkarsko, kostka, przęcka, przęstka, sprzęczka, strzepka, zgrzyb, choszczyna, chrzęstka, krzemek, skrzypułka, strzępka.
Skrzyp polny znany jest już od czasów starożytnych. Stosowano go wówczas głównie w celu przyspieszenia gojenia ran. O jego działaniu pisali  Dioskurides i Pliniusz Starszy. Syreniusz leczył nim czerwonkę i suchoty. XVI wieku pisali o nim Paracelsus i Matthidus, a Awicenna zalecał sok ze świeżego ziela na gojenie ran.
Kto był mieszkańcem naszej planety
przed milionami odległych lat?
Białe pudelki? Ach, nie! Niestety.
Do dinozaurów należał świat!
Na Ziemi ludzi wtedy nie było,
rosły widłaki, skrzypy, paprotki,
za każdym krzakiem coś się czaiło
i to nie były przymilne kotki…
Zębate gady, straszne jaszczury
ważyły więcej niż stado słoni,
na łapach miały ostre pazury,
znosiły jaja wielkości dłoni.
Choć brachiozaury jadły rośliny
gęsto rosnące na kontynentach,
tyranozaury z groźnej rodziny
w mig pożerały mniejsze zwierzęta.
Dziś te potwory brykają z nami.
Jak to możliwe? Skąd się tu wzięły?
Mamy rytmikę z dinozaurami?
Choć meteoryt spadł, nie zginęły?
Spójrz, sejsmozaury tańczą walczyka,
a dinuś z jaja wnet się wykluje,
mały diplodok koziołki fika…
Co? Uwierzyłeś? Przecież żartuję!
Wszyscy się dziwnie poprzebierali,
bo dziś w przedszkolu jest dinobalik.
Agata Widzowska
Skrzyp uważany jest za uciążliwy chwast, pospolicie rosnący na całym świecie. Zazwyczaj porasta pola, ugory, łąki, polne drogi, miedze, kartofliska, skarpy i nasypy kolejowe.... Doskonale pamiętam, że i dla mnie w dzieciństwie był takim chwastem.
Jednak w stworzonej przez francuskich naukowców klasyfikacji ziół o najwyższej mocy skrzyp polny znalazł się na pierwszym miejscu.
Warto jednak lepiej poznać tę roślinę, ponieważ dostarcza naszemu organizmowi wielu witamin i związków mineralnych.
Ziele skrzypu polnego zawiera przede wszystkim duże ilości krzemu i witaminy C, a także żelaza, manganu, fosforu, potasu i wapnia.
Dodatkowo dostarcza nam kwasy organiczne - jabłkowy, askorbinowy i krzemowy. Ten ostatni przyczynia się do utrzymania włosów, skóry i paznokci w dobrej kondycji.
Skrzyp polny jest właśnie bardzo dobrym źródłem krzemu, który wspomaga naturalną produkcję kolagenu. W organizmie człowieka pierwiastek ten występuje głównie we włosach, skórze, paznokciach, szkliwie zębów, ścięgnach, płucach, mięśniach gładkich i węzłach chłonnych.
Z wiekiem zawartość krzemu maleje, dlatego też skóra staje się mniej elastyczna, sucha i podatna na podrażnienia. Niedobór krzemu przyczyniać się też do wystąpienia schorzeń układu krążenia.
Brak wystarczającej ilości krzemu powoduje też deformacje kości, chrząstek i stawów.
Zawarty w skrzypie polnym flawonoid izokwercytyny ma działanie uspokajające. Dzięki niemu tabletki lub napary z tej rośliny są skutecznym i naturalnym środkiem nasennym oraz wyciszającym.
Długotrwałe stosowanie skrzypu polnego może doprowadzić jednak do niedoboru witaminy B1,
Działanie skrzypu opiera się głównie na właściwościach moczopędnych i oczyszczających organizm. Odwar z herbaty ze skrzypu polnego wykorzystuje się do okładów na trudno gojące się rany, owrzodzenia oraz stłuczenia, wspomaga bowiem regenerację tkanek. Wzmacnia również włosy, skórę i paznokcie, zapewniając im młody i zdrowy wygląd. Płukanie naparem skrzypu polnego włosów przeciwdziała też łupieżowi.
W dawnych czasach chętnie wykorzystywano również szorstkie łodygi skrzypu do polerowania cynowych naczyń. Z tego powodu roślina zyskała przydomek "cynowe ziele".
Właściwości tej rośliny przydają się także w ogrodnictwie. Wyciągi ze skrzypu mają silne właściwości owadobójcze. Przydają się do zwalczania  mszyc, tarczników oraz innych szkodników, które żerują na ogrodowych roślinach.
Frajdy osiem dag
W najmroczniejszym z mrocznych kątów,
gdzie do dziś był dom pająków,
szufli i łysawej miotły,
teraz ktoś rozstawia kotły,
flaszki, fiolki i flakony,
wnosi wielki słój omszony,
rozsypuje dookoła
jakieś proszki, jakieś zioła…
Bierze siedem równych szczypt
kurzu z najciemniejszych krypt,
* jedna ręka na temblaku?
ale druga nie, chłopaku!
chwyta cudzych wspomnień huk,
szczurzych kłaczków parę sztuk,
krzywy, piegowaty grzyb
i skrzypiący polny skrzyp…
Czary-mary… oto mag
stworzył frajdy osiem dag.
Julian Tuwim???

sobota, 1 stycznia 2022

Z Nowym Rokiem nowym krokiem?

Bajka o starym i nowym roku

O jednej porze, raz do roku
w zimowej nocy ciemnym mroku,
gdzieś, gdzie nie sięga ludzki wzrok,
schodzi się z rokiem rok.
Jeden jest wielki z siwą brodą,
drugi jest mały z buzią młodą,
czyli, by rzec innymi słowy:
jeden jest stary, a drugi młody.
Gwiazdy jak świeczki lśnią na niebie,
a oni stają obok siebie,
coś sobie mówią, patrząc w oczy,
ale nikt nie wie, o czym.
Potem w ciemności słychać kroki…
To się rozchodzą oba roki.
W całkiem przeciwnie idą strony,
Stary, znużony i zmęczony,
Nowy, o jasnych, złotych lokach,
wesoło mknie w podskokach.
Po chwili cichnie odgłos kroków
w zimowej nocy ciemnym mroku,
gwiazda za gwiazdą w górze gaśnie
i robi się na świecie jaśniej,
i znika czarnej nocy cień,
i wstaje nowy, jasny dzień,
i budzisz się, przecierasz wzrok
i witasz – Nowy Rok.
Ludwik Jerzy Kern
To już za nami. Mamy kolejny Nowy Rok w naszym życiu, który kilkanaście godzin temu przekroczył progi naszych drzwi. Nowy Rok zapukał również do mojego mieszkania. Nie przekroczył jednak tradycyjnie progu drzwi. Tym razem wszedł przez okno, które tuż po północy mu otworzyłam.
Starałam się przyjąć tego młodzieńca z uśmiechem i optymizmem, ale zabrakło mi siły.
Nie udało mi się dokładnie i definitywnie zamknąć drzwi za Starym Rokiem (zawsze zastanawiam się, dlaczego piszemy o nim z małej litery).
Jednak wyjątkowo ta zmiana daty w kalendarzu nie dociera do mnie. Prawie nie zauważyłam, że minęły święta, wolne dni od pracy, Sylwester… . Nie pomyślałam o żadnym postanowieniu noworocznym, marzeniu…. No poza jednym.
To pewnie dlatego, że mój zegarek pokazuje inną godzinę niż wszystkie pozostałe zegary. Nie jest zsynchronizowany z otoczeniem. Zdecydowanie zwolnił, a może podobnie jak ja nie ma siły nadążyć za innymi. To prawda, zegarek można ponownie nastawić na dobrą godzinę, ale czasu nie można zatrzymać.
Od dawna dni, tygodnie, a teraz już miesiące upływają bez mojego udziału.


Dni
życie moje wstawione w cień
więdnie bez światła dziennego.
Codziennie opada z niego
pożółkły, zwiędły dzień...
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Po co nadchodzi więc następny taki sam rok? Za dwanaście miesięcy znowu odejdzie, aby przyszedł następny.
Trudno mi nawet pisać. Zaczynam, ale nie mogę skończyć, nie mogę bowiem uporządkować myśli, aby potem przelać je na ekran.  Mam wrażenie, że oplata mnie jakaś pajęczyna, z której nie mogę się wyrwać. Chociaż bardzo się staram, nie mam siły na więcej. Nie mogę znacząco ruszyć się z miejsca. Tkwię więc prawie w tym samym miejscu. To nie jest miejsce w którym powinnam się zatrzymać. Wiem że powinnam coś zmienić. Staram się jak mogę, ale to przynosi tylko niewielki skutek. W naszym życiu są sprawy, na które nie mamy żadnego wpływu, są zupełnie od nas niezależne. Są i takie, które jednak trzeba wziąć we własne ręce, zacisnąć zęby i mocno się starać. Chociaż na efekty trzeba czekać bardzo długo. Jednak gdybyśmy poddali się losowi, to tylko cofnęlibyśmy się do tyłu. Ja zatem zaciskam zęby i robię to, co jest w moich możliwościach.  
Ale w naszym życiu często pojawiają się takie, które można byłoby zmienić, ale z jakiś powodów nie da się tak prosto. I ja właśnie w takiej sytuacji jestem. Ze swojej strony robię co mogę, aby było lepiej. Jednak w mojej walce potrzebuję pomocy, sama jestem raczej bezradna. Niestety jestem skazana na pomoc z zewnątrz, która obecnie jest dla mnie niedostępna. Muszę czekać na swoją kolej, jak każdy... 
Bezradność, bezsilność, strach....
Bezradność, gdy zdałam sobie sprawę, że nic nie mogę poradzić
Nie zależy ode mnie to co się dzieje
Choć bardzo się staram, nie uda mi się świata zbawić
I tak ktoś płacze, a inny się śmieje...

Bezsilność, kiedy czuję się w świecie taka mała
Wtedy cała rzeczywistość mnie przerasta
Rozłożę skrzydła, ale nie polecę sama
Widzę tylko szare mury mego miasta...
Strach przed złem, które może się stać
Niepewność o jutro przepełnia moją duszę
Zapadam się, utonę, zaczynam się bać...
W burzy myśli czuję, że wytrzymać muszę...

Gniew, złość na los, niesprawiedliwy
Jednym daje wszystko innym nic nie pozostawi
Optymizm, przebłysk nadziei jest tu niemożliwy
Zostanie na zawsze ten mur między nami...

Płacz, ponieważ już się poddałam
Nie ujrzałam blasku, piękna, szansy, może nie chciałam
Usiadłam, straciłam wiarę, wstałam
Zwyczajnie, jak każdy, szczerze, zapłakałam...
Znalezione w Internecie
Jestem praktycznie bezradna wobec sytuacji panującej dookoła. Nasza rzeczywistość mi w tym nie pomaga, a powinna. Teraz w kraju jest co innego na pierwszym miejscu. Obecna sytuacja przypomina kłótnię rozwodzących się rodziców, którzy już dawno o dziecku zapomnieli. Walczą tylko o to, aby jak najwięcej dla siebie wygrać i nie są zainteresowani pójściem na ustępstwa. Liczy się tylko to, które z nich postawi na swoim. Dziecko jest nieważne. Chociaż paradoksalnie obie strony twierdzą, że dobro dziecka jest najważniejsze. I ja właśnie takim pozostawionym samemu sobie dzieckiem jestem, które teraz potrzebuje szczególnej uwagi. Nie wnikam w to, po czyjej stronie jest racja, czy też wina. Chciałabym być nadal najważniejsza i otoczona opieką. Niestety nie wiem zupełnie jaka przyszłość za parę dni, tygodni mnie czeka. I tego się obawiam. Co jest za zakrętem? Czy na pewno prosta droga prowadząca do bezpiecznej przystani? 
Nie wołaj rozpaczliwie o miłość
nie kłóć się z losem każdego dnia
nie myśl że na końcu ulicy
nikt nie czeka
ciemne chmury przegania wiatr
a czas rozmywa smutki
życie kołem wkrada się
w szczeliny samotności
mija zakręty
by w końcu radosnym echem
wpaść na początek ulicy

rozsyp płatki opadającej róży
wróć do bezpiecznej przystani dzieciństwa
Basia Wójcik
Ale co tam, to moje problemy. Jest Nowy Rok i jak każdy staram się go jednak przyjąć z nadzieją, uśmiechem i optymizmem.
Wierzę, że w tym roku znowu wyruszę w drogę, że moje życie potoczy się normalną, pracowitą ścieżką codzienności.
Mam więc nadzieję, że Nowy Rok będzie lepszy od minionego (zwłaszcza od jego końcówki) i los uśmiechnie się ponownie do mnie.
Przecież opadające żółte płatki róży nie zawsze szybko muszą zwiędnąć.
Chociaż czasem jestem czarownicą, to może uda mi się też wyczarować parę kolorowych dni? Niech moja codzienność będzie zawsze pomalowana radośniej niż wczoraj.