Szukam dobroci
Ciągle szukam dobroci
kiedyś
nieśmiało podniosłam swój wzrok
który zawędrował do głębin twego serca
pozostał tam ukryty przed światem
by szukać w nim pokory
i radości obdarowywania
naucz mnie
prostować ścieżki trudnych codzienności
nawet wtedy
gdy bledną barwy
pachnące jeszcze niedawno szczęściem
pokaż
jak zachwycić się pokorą nisko pochyloną
otwórz przede mną
niezrozumiałą dla świata radość
gdy słowa giną nieporadne
i tylko cisza przenika do głębi
czy wiesz
że szukając dobroci
potykam się o twój ślad…
Jestem, wróciłam z moich wysp szczęśliwych. Pobyt był krótki, ale bardzo intensywny. Na wyjazd wybrałam jeden z najpiękniejszych okresów w roku. Dni stawały się już prawie najdłuższe w roku. Skorzystałam rzeczywiście wyjątkowej pory roku. Moim wędrówkom towarzyszyło spokojne, wiosenne słońce, a wiatr od jezior rozpędzał. A przecież pamiętam końcówki maja, gdy wiatr dosłownie przewracał najsilniejsze drzewa.
Miałam zatem komfortowe wędrowanie bez deszczu. Czego nie można powiedzieć o odtaczającej mnie pięknej naturze, która od dawna spragniona zachłannie pochłonęłaby każdą kroplę wody.
Towarzyszyła mi zatem ciepła, radosna Pani Wiosna ubrana w kolorową, zwiewną, kwietną sukienkę. Można było na niej dostrzec maki, chabry, kwiaty kasztanów, dzikie róże.... Wędrując razem ze mną królewna Wiosna roztaczała dookoła najpiękniejsze majowo-czerwcowe zapachy: różane, akacjowe i przypominający mi dzieciństwo zapach bzu czarnego. Niestety na zatopienie się w żółtym polu rzepaku spóźniłam się.
Razem w Panią Wiosna miałyśmy także innych towarzyszy wędrówek.
Jak co roku o tej porze wspomnienia i nostalgie, snuły się wokoło i otulały mnie niewidzialnym szalem, abym nie zapomniała o osobie, której już nie spotkam, nie uśmiechnę się do niej, nie usłyszę jej ciepłego słowa, nie spojrzę w jasne oczy.
Babcia nie żyje już tak długo, właśnie mija kolejna rocznica odką jej nie ma, a ja nadal widzę dookoła pozostawione przez nią ślady na piasku. A to leżący na dnie szuflady tęczowy sweterek, kryształowy wazon na kwiaty, obraz wiszący na ścianie, schowany głęboko list od Babci...
Nieustająco wierzę, że jest zawsze obok mnie. Wierzyć, że żyjemy w równoległych światach, że ten jej czas gdzieś tam jest i nigdy nie mija. Może tam jestem dla niej nadal Małą Dziewczynką, która ma marzenia i cieszy się każdą chwilą.
Jaka była Babcia? Chyba najbardziej pełnym dobroci człowiekiem, jakiego znałam. Może wiele osób powie, że właśnie ich babcia była najlepsza na świecie. Czasem jednak, jak za bardzo psociliśmy z bratem, to potrafiła pogonić nas "ze ścierką" w ręku, albo opowiedzieć nam historie o Czarnej Łapie, aby na chwilę mieć odrobinę ciszy w mieszkaniu. Ale tak naprawdę miała serce na dłoni, którym dzieliła się ze wszystkimi dookoła. Dlaczego zatem, ta nieprzeciętnie zdolna, ale słabo wykształcona (niestety szkolono wówczas tylko chłopców) nieustanie zajmuje miejsce nie tylko w moim sercu? Może dlatego, że nie zdążyłam jej powiedzieć "dziękuję", nie zdążyłam wysłuchać wszystkich historii, które chciała mi przekazać....
O tyle spraw nie zdążyłam Cię zapytać
Babciu Agnieszko o sile olbrzyma
dźwigająca na swoich barkach worek ze zbożem
by nakarmić dwanaścioro dzieci
po całodniowej służbie...
chciałabym spojrzeć raz jeszcze
w Twoje radosne oczy
i zapisać przepis na wytrwałość...
zbyt młoda wtedy byłam
by Ci powiedzieć
że noszę cząstkę Ciebie w sobie...
Tak, cząstka Babci na zawsze pozostała i pozostanie w Małej Dziewczynce.
Mała Dziewczynka nieustannie żałuje, że mieszkanie, podobnie jak działka Dziadków od dawna nie należy do jej rodziny. Że nie ma już możliwości ponownie wejścia do kuchni i zajęcia ulubionego miejsca Dziadka przy stole. Tak, tak, jak Dziadek był w pracy Mała Dziewczynka zawsze zajmowała miejsce przy oknie, gdzie wpadające słoneczne promienie wesoło tańczyły na stole. Skąd też roztaczał się widok na sąsiedni dom i podwórko. Można też było usłyszeć przejeżdżające pociągi. (i takie kuchenne okno zawsze nadal musi być, oczywiście w pobliżu torów kolejowych). Wówczas chłonęła też wszystkie zapachy, które za sprawą Babci roztaczały się po całej kuchni. Do tej pory zapach koperku i ciasta drożdżowego jest nieodłącznie związany z tymi latami. A smaku tego białego sera i śmietany, które królowały też w kuchni, nie można już spotkać. Dom Dziadków był niedaleko mleczarni, a także sklepu z nabiałem. Mała Dziewczynka często wędrowała z kanką po śmietanę, którą Babcia potem chętnie dogadzała wnukom. Pyry z gzikiem do dzisiaj królują w Domu Małej Dziewczynki. Jednak to już nie ten smak. Nie ten ser, nie ta śmietana, nie te ziemniaki....
Dom Dziadków pachniał też rosołem, kapustą. Czuć było zapach świeżego chleba, któremu towarzyszyła walka o możliwość zjedzenia chrupiącej piętki. Na stole kuchennym zawsze był kompot z działkowych owoców, który szybko gasił pragnienie po powrocie z podwórka. Mała Dziewczynka najbardziej lubiła ten czereśniowy. Często jednak do kompotu Babcia wrzucała jabłka, gruszki, wiśnie, rabarbar, agrest (kto dzisiaj o nim pamięta??), porzeczki...
Dom pachniał też świeżo wykrochmaloną pościelą. U Babci tylko taka musiała być. Mała Dziewczynka z przejęciem obserwowała wszystko co działo się z pościelą. Począwszy od jej prania w Frani, a kończąc na przytuleniu się do świeżo obleczonej, pachnącej poduszki.
Dom Dziadków pachniał też kwiatami, które Babcia kochała. Gdyby mogła, to zapewne kupowałaby ich całe bukiety. Niestety czasy były niełatwe, więc nie mogła sobie na nie pozwolić. Za każdym razem jednak całe naręcza przynosiła z działki: piwonie, floksy, mieczyki, lilie... To także dzięki niej Mała Dziewczynka kocha kwiaty. Bez nich w domu, mieszkaniu czegoś by brakowało.
PRZYZWOLENIE
tym najzwyklejszym
co niegdyś zbudowały twój świat
pozwól zaśpiewać ptakom i rozkwitnąć kwiatom
niech rześki wiatr otworzy okno
nie obawiaj się pamiątek
schowanych na dnie staroświeckiej szuflady
przygarnij słowa zapachy kolory
obudź uśpione marzenia
dotknij mokrej ziemi i nie wstydź się łez.
wiersze Basia Wójcik
Wspomnienia sfrunęły z moich ramion. Jeszcze unoszą się po moim mieszkaniu, zaglądając w każdy kąt. Cicho szumią przywołując obrazy, zapachy i smaki z tamtych lat. Nie zapominają o ludziach i miejscach. Za chwilę jednak znowu wrócą do swojej szuflady, a ja ją zamknę. Na jak długo? Wszak takich wspomnień uśpionych na dnie szuflady (zresztą nie tylko mojej, jak pisze Basia) jest jeszcze wiele…
Zazdroszczę Ci wyjazdu na krótkie wakacje. Piszesz o wiosennych zapachach, tego najbardziej brakuje mi zimą i jesienią.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Piękne sielskie wakacje w tak pięknym miejscu, które pachnie wspomnieniami, ciasta babci i kompotu czereśniowego. Aż.mi się zachciało napić takiego świeżutkiego kompociku. Szkoda Ismenko że już nie ma tych naszych babć, które nas tak rozpieszczały. Super, że masz takie miejsce gdzieś wspomnienia żyją pełną piersią. Szkoda, że nie mogłaś tam dluzej tam pobyć. Ślicznie napisałaś. Ściskam mocno mocno..
OdpowiedzUsuńKasia Dudziak
Ilekroć wyjeżdżasz, zawsze myślę o Tobie, "trzymam kciuki" żeby się udało, żeby było jak najpiękniej, bo sama ciągle zanurzam się we wspomnieniach, każdego dnia wiele razy " rozmawiam z moją starą chatką i jej mieszkańcami", dlatego tak mocno Cię rozumiem i przeżywam te wyjazdy razem z Tobą...
OdpowiedzUsuńTo była podróz serca. Serce poruszone, z jednej strony zaspokojone, bo mogło być tam, gdzie mieszka zaklęta w czasie dobra przeszłosć a z drugiej bolesne, bo z nowo rozbudzoną tęsknotą...Tak to właśnie jest. Natłok uczuć, które nosimy w sobie jest ogromny. Musimy sobie jakos z tym radzić, póki zyjemy.
OdpowiedzUsuńUściski serdeczne zasyłam Ci Ismeno o słonecznym, choć chłodnym poranku!:-)
Kochana, cieszę się, że podróż sentymentalna pozostawiła głębokie wspomnienia. I dziękuję za codzienną porcję piękna, a zwłaszcza za majówkę na łonie natury, gdzie ptaki wtórowały wezwaniom litanii.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że gołąbek dotarł bez przeszkód.
Z ciepłymi myślami - Małgosia X
Nikt już nie zadbał o nas tak, jak robiła to babcia...smakołyki, opowieści, dobre rady.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mój wnuk tez wspomni mnie czasami , gdy mnie zabraknie...
jotka
Cudownie, że byłaś, że przywiozłaś ze soba wspomnienia. Nikt Ci tego nie odbierze!
OdpowiedzUsuńTakie wypady ze wspomnieniami są najcenniejsze 😚
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że dom Babci ze strony Mamy stoi do tej pory ,choć nikt już w nim nie mieszka ,ale Mama się nim opiekuję i jest tam jak w skansenie !
Kilka lat temu znalazłam na strychu szatki do chrztu moje i moich Sióstr !
Ps.Pocztówki z pozdrowieniami możesz wysłać że swojego miasta czy okolic 😚
UsuńJa już mogę tylko wspominać swoje Babcie. Dziadków nie dane mi było poznać, jeden, ze strony Mamy umarł w 1975 roku, na długo przed moimi urodzinami, drugi zmarł jak miałem dwa lata. Wspomnienia to taki swoisty wehikuł czasu, można z nimi zawędrować w minione chwile, chociaż na moment.
OdpowiedzUsuńDzięki za uznanie. :) Chyba ze względu na to, że bardzo lubię czytać też lubię pisać o książkach przeczytanych, które są warte uwagi.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Piękne i wzruszające wspomnienia. U mnie z jednej strony została tylko babcia z drugiej tylko dziadek. Jednak dzięki temu odwiedzając ich, mogę także powspominać tych, którzy odeszli. Mam podobnie ciągle czuję obecność babci i dziadka chcę myśleć, że ciągle są gdzieś przy mnie. Czasem odwiedzają mnie w snach i zawsze są to dobre pocieszające sny.
OdpowiedzUsuń