Cicho spadają liście
falują w przestworzach
karmione bladymi promykami słońca
razem z nimi
sfruwają na ziemię
niewypowiedziane słowa miłości
czyjś uścisk dłoni i spojrzenie oczu
zapomniane gesty
które ożywają mgiełką
na wilgotnych powiekach
chciałoby się kogoś objąć
i powiedzieć to samo raz jeszcze
ale krople deszczu
zagłuszają słowa
a może niebo zabiera je w przestworza...
Basia Wójcik
Kończy się panowanie październikowej Pani Jesieni. Dni stają się coraz krótsze, wieczory są już rzeczywiście długie. Natura szykuje się do odpoczynku. Dla nas nadchodzi czas zadumy nad życiem. Współczesna tradycja utwierdza nas w przekonaniu, że są to najsmutniejsze dni w roku. Czasem zastanawiam się czy są to rzeczywiście smutne dni czy też radosny czas wspominania, jak w innych kulturach? Jednak nie należy na siłę wprowadzać nowych zwyczajów, które w nie pasują do polskiej kultury. Ale to nie temat na dzisiaj.
Ostatnio nawet królewna Jesień dodatkowo nie płakała, a łaskawie uśmiechała się do nas w te dni. Ciekawe jak będzie w tym roku?
A przecież Mała Dziewczynka pamięta lata, gdy wiało, padał deszcz a nawet śnieg, a dookoła panowało przenikliwe zimno. Jej mama wspomina lata, kiedy na początku listopada panowanie przejmowała już Pani Zima. W takie dni człowiek niechętnie wychodził z domu na cmentarz, chociaż tradycja i poczucie winy często jednak do z niego wyciągały. Mała Dziewczynka pamięta, jak lata temu po podróży do ukochanego Miasteczka musiała na początku listopada się kurować.
Chociaż z drugiej strony świat otulony welonem mgły, gdy niebo delikatnie płacze sprzyja zadumie. Jednak w towarzystwie pięknej pogody zdecydowanie przyjemniej wędruje się cmentarnymi ścieżkami.
Dlatego Mała Dziewczynka od zawsze lubi tam spacerować zwłaszcza podczas urlopowych podróży, wędrówek... Wówczas często swoje kroki kieruje na miejscowe cmentarze. Może to dziwne, niespotykane. Ale na początku listopada są tam tylko tłumy ludzi, głośne rozmowy, koncerty komórkowych dzwonków.... Nie ma już atmosfery wyciszenia, zadumy, spokojnego odwiedzania grobów. Gdzie ona zniknęła? Nad tym od lat zastanawia się Mała Dziewczynka.
Lubi odwiedzać stare cmentarze. Te nowoczesne, gdzie trudno znaleźć ciszę, gdy wokół brak drzew, a pełno elektrycznych światełek, wydają się jej trochę bezduszne. Cisza w takim miejscu powinna obowiązywać, a żywy, prawdziwy ogień to jednak ogień. I nie chodzi tylko o ekologię. Jednak z drugiej strony te szklane lub piękne gliniane znicze są zawodne. Nigdy nie wiadomo, jak długo będą się palić. Wszak wiadomo jaka jest pogoda w listopadzie. Wiatr, deszcz... Dlatego też te staroświeckie, zwykłe świeczki szybko zniknęły. Również ze względu na niestabilność i pozostający potem wosk.
Tak, stare cmentarze to niezwykłe miejsca pełne nostalgii i historii. Tych zwykłych ludzkich, ale i tych dotyczących danego regionu, kraju... Wędrując cmentarnymi alejkami Mała Dziewczynka często zatrzymuje się przy bardzo starych nagrobkach, które za swoimi płytami skrywają zapisaną historię. Wiekowe nagrobki, dzieła sztuki kamieniarskiej, przyciągają uwagę. Niektóre, te opuszczone, zaniedbane, a zwłaszcza te już sypiące się, wywołują smutek. Czy tak powinno być? Najbardziej jednak żal tych, których już nie ma...
Mała Dziewczynka z żalem wspomina cmentarze, których już nie ma. Tak jest w jej mieście i Miasteczku, do którego wyrywa się jej serce. Powstały tam parki, osiedla mieszkalne, basen... A przecież między drzewami, blokami wciąż spoczywa wielu przedwojennych mieszkańców, którzy wierzyli w tego samego Boga i mieli nadzieję na zmartwychwstanie.
W mieście Małej Dziewczynki w latach 50-tych ubiegłego wieku za nic miało się cmentarze, na których spoczywali poprzedni mieszkańcy. Za wszelką ceną wymazywano historię sprzed wojny myśląc, że obecni obywatele zapomną o czasach przedwojennych. Chociaż z drugiej strony trudno się temu dziwić. Ludzie za bardzo pamiętali trudne, tragiczne minione lata...
A w Miasteczku Małej Dziewczynki również zlikwidowali duży poniemiecki, ewangelicki cmentarz i pozwolili na wybudowanie bloków mieszkalnych. Ciekawe, co myślą o tym ludzie, którzy tam teraz mieszkają? Ten cmentarz Mała Dziewczynka doskonale pamięta z dzieciństwa, bo często jej ścieżki prowadziły przez niego. Był już trochę zaniedbamy, porośnięty trawą. Jednak nagrobki i metalowe płotki dookoła nich stały chyba jeszcze w latach 80-tych. Bo Mała Dziewczynka je pamięta.
Idę przez cmentarz
jak przez życie
zwyczajnych dni
przystaję często
z różańcem w ręku
i spoglądam na fotografie
" wieczne odpoczywanie"
przeplata się z anegdotkami
dobrymi słowy z przeszłości
budzi drżeniem serce
by obudzić nadzieję
bo kiedyś Tam...
tak mówi moja wiara
a przecież wierzę prawdziwie.
Basia Wójcik
Zniknęły nie tylko cmentarze poniemieckie. Również nie ma już wielu cmentarzy żydowskich, nawet tych kilkusetletnich. Nie chce się wierzyć ile zniknęło już bezpowrotnie z powierzchni ziemi.
Dlaczego nadal znikają całe cmentarze? To zastanawia Małą Dziewczynkę od dawna.
Cóż odpowiedź jest prosta, chociaż dla niektórych trudna do zaakceptowania. Opuszczone, zapomniane i zdewastowane cmentarze znikają przede wszystkim z powodu atrakcyjności gruntów, na których zostały założone. Czasem, co bardziej zaskakujące, ponoć przydatności kamienia, z którego wykonano nagrobki.
Przecież szacunek dla zmarłych mamy wpojony od dziecka. Mała Dziewczynka zastanawia się, czy jednak na pewno? Coraz mniej ludzi odwiedza groby w samotności w ciągu roku. Natomiast podczas świąt cmentarze zamieniają się w ruchliwe, gwarne ulice. Tak, tak... Czasem przeszkadza nam w tym odległość, zdrowie... Jednak jak nawet mieszkamy w tej samej miejscowości, co cmentarz, to też zaglądamy tam tylko w święta. Z czasem nawet rzadziej. A młode pokolenie, patrząc na nasze zachowanie, coraz częściej już nawet tego nawyku nie ma. To nie napawa optymizmem. Coraz więcej jest sypiących się, zapomnianych grobów, cmentarzy, na które nikt już prawie nie przychodzi. Pamięta o nich tylko natura, która tam króluje. Przygarnia i obejmuje mogiły swoimi zielonymi skrzydłami. Czasem odwiedza je wiatr szumiący w gałęziach drzew, śpiewające ptaki... Pani Wiosna przystraja zapadnięte w ziemię nagrobki w samowysiewające się bukiety i kobierce. Pani Lato zapewnia piękny koncert świerszczy w rosnącej dookoła trawie. Królewna Jesień ozdabia je złotymi liśćmi, a potem zmywa całoroczny kurz z nagrobków. A najstarsza z sióstr przykrywa białą kołderką, bo aby znowu pojawiły się kwiaty, grała zielona muzyka potrzebny jest odpoczynek. Tak, córki Króla Słońce nie zapominają o starych, pięknych cmentarzach... Przynajmniej one...
Morderca
mogiła bez pomnika
majestatu pełna
przyszedł pan
zdjął kapelusz
jak chory w aptece
i zarżnął święty nastrój
ustawiając świece
ksiądz Jan Twardowski
Wiesz Ismeno, że kocham cmentarze, bywam na naszym kulka razy w tygodniu, lubię posiedzieć z ptactwem w dzień powszedni gdy prawie nikogo nie ma. W tym roku spędziłam tam wiele czasu, tam jest mi dobrze... taka moja natura...
OdpowiedzUsuńBardzo poruszył mnie wiersz "Morderca" księdza Jana Twardowskiego.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Niestety, czasy się zmieniają, zmieniają się też ludzie. I nic na to nie poradzimy. Nasi dziadkowie, a jeszcze wcześniej pradziadkowie, też inaczej spędzali ten czas, inaczej świętowali i mieli jeszcze inne, niż my dzisiaj, spojrzenie na wszystkie te sprawy. Dlatego trzeba patrzeć do przodu i nie zamartwiać się sprawami, na które nie mamy wpływu. Nic na nie nie poradzimy. Pozdrawiam Cię cieplutko i uśmiechu życzę :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wybieram się na cmentarze, chodzimy z mężem regularnie, bo nie uznajemy zasady, że dba się o groby tylko świątecznie.
OdpowiedzUsuńOstatnio zadbano o stare cmentarze, w tym żydowskie, ale wiele jest samotnych mogił czy starych cmentarzy, o których nikt nie pamięta, warto tam zajrzeć i zapalić świeczkę.
Dbaj o siebie, bo jesienią łatwo o infekcje...
jotka
Witaj, Ismeno. Tak, czasem pamięc boli a czasem koi. Różnie to z nią bywa. Pamięć to tęsknota, żal, brak kogoś. Ale to takze ciepłe wspomnienia, pocieszenie, że to było, że sie nam nie zdawało...
OdpowiedzUsuńW młodosci bardzo lubiłam spacery po cmentarzach. Dobrze sie tam czułam.Odpoczywałam, napełniałam sie spokojem. Uciekałam od swoich ówczesnych zmartwień. Bo czymże są nasze zmartwienia wobec dotyku nieuchronności i wiecznosci...?
Pozdrawiam Cię serdecznie i spokojnego czasu życzę!
Znów mam odczucia bardzo zbieżne z Twoimi. My jesteśmy bardzo romantyczne i zasadnicze jednak. I no, cóż- jesteśmy idealistkami. No, cóż! A świat pędzi nakręcony i nie zważa na takich, jak my!
OdpowiedzUsuńŚciskam najserdeczniej :*
Moja babka na cmentarzu zawsze mówiła: oni już w Domu, a my ciągle w gościach. To w sumie optymistyczne i ja się tego trzymam :)
OdpowiedzUsuńNie daleko mojego domu jest park, w którym przed wojną był ewangelicki cmentarz. Niedawno postawiono w tym miejscu tablicę pamiątkową. Tylko tyle i aż tyle...
OdpowiedzUsuńPięknie jak zwykle napisałaś. Tyle wspomnień i nostalgii niesie początek listopada. Ja kiedy spaceruję alejkami cmentarzy zastanawiam się czym kierują się ludzie stawiając ogromne grobowce. Na pokaz dla ludzi? A po latach zostają opuszczone. Jeszcze kiedy są ozdobione piękną rzeźbą nawiązującą do sytuacji, to jest to piękne upamiętnienie osoby, która odeszła. Ważna jednak jest pamięć w sercach ludzi, którzy są tu i teraz. Pozdrawiam cię Ismeno pełna nostalgii i wspomnień.
OdpowiedzUsuńStaram się być w miarę możliwości zdrowotnych raz w tygodniu na cmentarzu. Przeraża mnie, że młodzież rzadko bywa na cmentarzach, znam przypadek, że nawet w listopadzie nie bywają, nie chodzą do kościoła. Oczywiście nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Pozdrawiam Ismeno.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie boli, gdy widzę opuszczone groby.
OdpowiedzUsuńI lubię chodzić na cmentarz.
I już jestem z powrotem :-)
Lubię cmentarze. Lubię spacerować alejkami i rozmawiać sobie z Panem Bogiem. Lubię tę ciszę, spokój i poczucie obecności tych, którzy odeszli.
OdpowiedzUsuńPosyłam jesienne pozdrowienia - Małgosia X
Moja natura lubi spokój. Nie lubię tłumu i hałasu i dlatego często bywamy na cmentarzach rodziców moich i męża. W dzieciństwie na cmentarzu bywałam niemalże codziennie, bo był bardzo blisko mojego domu. Otoczony z trzech stron pięknym lasem. Były tam groby poniemieckie. Piękne nagrobki otoczone płotkami metalowymi. Ja również podziwiałam rośliny, które tam rosły. Wiosną kwitły łany barwinków, cebulice, pierwiosnki. Rosły piękne tuje, śnieguliczki, mahonie. A dziś? Ani śladu tych nagrobków, usunięto te piękne krzewy i rośnie trawa. Dobrze, że pozostawiono rosnące tam lipy, które dają cień i pięknie pachną. To nie jest już ten klimat. Niemniej jednak tam się wyciszam i wspominam w ciszy dobre czasy dzieciństwa. Pozdrawiam serdecznie 🍁☘️
OdpowiedzUsuńCiekawy post. W moim mieście jest wiele cmentarzy poniemieckich, zamienionych w parki... Nie każdy o tym wie, a szkoda.
OdpowiedzUsuńStare Powązki w Warszawie zawsze mi się podobały. Chyba muszę się wybrać do innej części tej nekropoli niż ostatnio.
OdpowiedzUsuńZieleń w mieście jest ważna, dopiero teraz poznałem jak może obniżyć temperaturę, zwłaszcza latem.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Smutne, ale jednak po prostu wspominamy tych zmarłych, których znaliśmy. Ciężko wspominać osoby, które żyły wiele lat temu, całej Ziemi też w wielki cmentarz nie zamienimy... Ale rozumiem to poczucie braku szacunku do zmarłych, mnie też to uderza. Lubię też klimat starych cmentarzy. W moim miasteczku jest bardzo zniszczony już cmentarz żydowski i mam nadzieję, że jeszcze długo tam będzie, często go odwiedzam, idąc na spacer do lasu. Z drugiej strony czasem się zastanawiam czy naprawdę myślę o ludziach, którzy tam leżeli, czy po prostu napawam się ciszą, samotnością, spokojem tego miejsca. Życie w końcu idzie do przodu wystarczająco silna i bolesna jest tęsknota za tymi, których naprawdę znałam i kochałam...
OdpowiedzUsuńLudzka pamięć trwa pokolenie, może dwa? Później, w najlepszym wypadku, pałeczkę przyjmuje przyroda.
OdpowiedzUsuńTo prawda dni są coraz krótsze. Bardzo ładne fotografie zamieściłaś.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie zastanawia, czy o opuszczonych grobach nie ma kto pamiętać, czy po prostu nie chce pamiętać. I staram się nad takim grobem przystanąć i zmówić krótką modlitwę. Kto wie, być może spoczywająca w nim, najczęściej nieznana mi osoba, tego właśnie potrzebuje? Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo lubię chodzić na cmentarz, odwiedzać bliskich. W miniony poniedziałek byłam na cmentarzu w Podgórzu odszukać grób cioci która zmarła w 2019 roku. Byłyśmy na.jej pogrzebie z mamą która zmarła niedługo potem. Nie było łatwo znaleźć tego Grobu nawet z lokalizacją ale znaleźliśmy. Na grób mamy i babci staram się chodzić częściach. Praktycznie cała rodzina leży na cmentarzu rakowickim. Piękny ten cmentarz. Mnóstwo starych grobowców nagrobków z czasów sprzed II Wojny. Lubię się tak zapuścić w te starą część i oglądać je. Ojciec leży już na tej nowszej od ulicy Prandoty czyli tej wojskowej, a mama i babcia na starej. Niedługo znów się wybieram. Babcia zawsze dbała o groby jak żyła. Zabierała mnie ze sobą żebym wiedziała potem jak dotrzeć w razie gdyby zaniemogła. Sumiennie spełniam obietnicę, którą jej dałam o ile jestem zdrowa.
OdpowiedzUsuńPrzytulasy Ismenko.
Kasia Dudziak
Listopadowe dni są pełne refleksji, wspomnień...
OdpowiedzUsuń