Listopad
stary, siwy pan Listopad.
Grube palto wziął od chłodu
i kalosze ma na stopach.
Deszcz zacina, wiatr dokucza.
Pustka, smutek dziś w ogrodzie.
Pan Listopad cicho mruczy:
nic nie szkodzi, nic nie szkodzi.
Po listowiu kroczy sypkim
na ławeczce sobie siada.
Chłód i zimno. Mam dziś chrypkę.
Trudna rada, trudna rada.
Wanda Grodzieńska
Za oknem jesienny, a raczej zimowy dzień... Białe płatki śniegu ślizgają się po szybie... Komputer budzi się z szumem... A było tak cicho przez chwilę....
Wyglądam przez okno, gdzie wczorajsza szaro-burowatość została przykryta czystą bielą.
No tak... Powinien już spaść ostatni liść... Ale niektóre drzewa jeszcze dumnie trzymają je na gałęziach.
Kolor szary i deszcz, którzy rozgościli się we mnie ostatnio, gdzieś sobie poszli. Może więc nie będę niepotrzebnie smucić listopadowo... Przecież zaczął się już grudzień, miesiąc radosnego oczekiwania. Chociaż z drugiej strony prawdziwego typowego listopada znowu w tym roku nie było. Ostatnio się spóźnia, a ja tak bardzo lubię i cenię sobie punktualność... Grudzień, mój grudzień, powinien grudniem zostać. I na szczęście taki przyszedł do nas, cały biały, cichutki...
Na szczęście Pan Listopad tylko na kilka dni sobie o nas przypomniał i tylko przez kilka dni zrobiło mokro, wietrznie, szaro-buro... Ale już sobie Pan Listopad poszedł gdzieś indziej. Tylko nam te coraz krótsze dni zostawił...
Wiem jednak, wierzę w to, że niedługo będzie cieplej, bardziej wesoło, jaśniej... Musimy tylko trochę poczekać. Wszak za chwilę mamy Adwent, czas oczekiwania... Grudzień...
Niedawno przeczytałam, że ludzie są jak miesiące, pory roku, w których się urodzili. Zdanie to dało trochę do myślenia i postanowiłam napisać coś na ten temat.
Chyba jest w tym stwierdzeniu trochę prawdy. Jednak jeżeli by tak naprawdę było, to dzieci nie powinny się rodzić w listopadzie, marcu, grudniu…. I pewnie wówczas nie byłoby mnie na świecie.
Na tak grudzień…. To mój miesiąc. A to oznacza, że nie jestem:
- wesoła jak błyszczące w słońcu płatki śniegu na świerkowych gałązkach w styczniu
- radosna i beztroska jak wiosna,
- ciepła jak słońce, które ogrzewa świat latem,
- kolorowa jak mieniący się tysiącem barw październik,
Czy jestem jak miesiąc o najdłuższych nocach i najkrótszych dniach? Przecież wówczas jest zimno, zazwyczaj szaro, ptaki nie śpiewają, drzewa już dawno zgubiły swoje liście, kwiaty nie kwitną, słońce pojawia się tylko na chwilkę... Cały świat natury zapada w sen zimowy. Pewnie dlatego i ja najchętniej zasnęłabym z całą naturą i zapomniała o problemach, niepowodzeniach, smutkach… Nie tylko wówczas, gdy panuje Pani Zima...
Jednak w grudniu jest coś, co czyni ten miesiąc jaśniejszym. To przede wszystkim czas dziecięcego oczekiwania na coś radosnego, niezwykłego, rodzinnego.
Może dlatego chociaż na zewnątrz jestem poważna, chłodna, zasadnicza, ale i niepozorna, to w środku nadal tkwi we mnie naiwne dziecko, które czeka na spełnienie tych najprostszych marzeń. A może po prostu utknęłam gdzieś tam na drodze ku dorosłości? Może rzeczywiście wiele osób o mnie myśli - ,,to wieczne dziecko"? Czy aż tak bardzo chciałabym zatrzymać się w tym zabieganym świecie? Po ostatnich doświadczeniach - już nie. Zdecydowanie nie....
Dawniej wierzono, że czas Bożego Narodzenia jest magiczny (ta wiara zresztą trwa do dzisiaj...) a osoby wówczas urodzone są obdarzone wyjątkowym błogosławieństwem i opieką. Miały mieć szczęście w życiu. Natomiast wszelkie niepowodzenia i nieszczęścia miały je omijać szerokim łukiem... Ciekawe... Chociaż...
Urodziny
Tyle naraz świata ze wszystkich stron świata:
i ogień, i ogon, i orzeł, i orzech –
jak ja to ustawię, gdzie ja to położę?
Te chaszcze i paszcze, i leszcze, i deszcze,
bodziszki, modliszki – gdzie ja to pomieszczę?
Motyle, goryle, beryle i trele –
dziękuję, to chyba o wiele za wiele,
Do dzbanka jakiego tam łopian i łopot,
i łubin, i popłoch, i przepych, i kłopot?
Gdzie zabrać kolibra, gdzie ukryć to srebro,
co zrobić na serio z tym żubrem i zebrą?
Już taki dwutlenek rzecz ważna i droga,
a tu ośmiornica i jeszcze stonoga!
Domyślam się ceny, choć cena z gwiazd zdarta –
dziękuję, doprawdy nie czuję się warta.
Nie szkoda to dla mnie zachodu i słońca?
Jak ma się w to bawić osoba żyjąca?
Na chwilę tu jestem i tylko na chwilę:
co dalsze, przeoczę, a resztę pomylę.
Nie zdążę wszystkiego odróżnić od próżni.
Pogubię te bratki w pośpiechu podróżnym.
Już choćby najmniejszy – szalony wydatek:
fatyga łodygi i listek, i płatek
raz jeden w przestrzeni, od nigdy, na oślep,
wzgardliwie dokładny i kruchy wyniośle.
Wisława Szymborska
A zatem mija powoli kolejny rok w moim życiu. Przed Świętami Bożego Narodzenia zmieni się cyferka przy mojej liczbie lat.
Wierzę, że każdy następny dzień, tydzień, miesiąc, rok niesie ze sobą nadzieję na to, że wszystko może się zdarzyć i że wszystko co dobre, jest dopiero przede mną. Jestem z natury pesymistką, ale ostatnio staram się patrzeć z optymizmem w przyszłość, niż poddawać się niepotrzebnym, męczącym myślom. Bo co to zmieni, że będę się martwić...? Niech tylko dni będą lepsze od minionych.
Gdy myślę o tych ostatnich latach, to mam świadomość szybko umykającego czasu. Nie wiem jak to się dzieje, ale im więcej mam lat, tym czas szybciej ucieka, nawet wówczas, gdy pojawiają się zakręty wymuszające abym zwolniła.
Dosłownie przepływa mi on między palcami niby rwący potok. Nie wiem jak temu zaradzić. Czy czas nie może być takim spokojnym strumyczkiem? Bardzo chciałabym każdy dzień wykorzystać jak najlepiej. Jednak nie wiadomo jakbym się starała, to i tak mi się to nie uda... Czas będzie pędził do przodu nie patrząc na mnie. Jednak niezmiennie zawsze, każdego dnia, codzienność będzie pukała do drzwi. Jednak wierzę, że między tymi szarymi, zwykłymi chwilami pojawią się te piękne, kolorowe, które warto zapamiętać, aby potem je wspominać...
Wiele poranków wszak często szeptem zapewnia mnie, że dzień będzie dobry, że świat się do mnie uśmiechnie, los obdarzy powodzeniem... Wystarczy tylko wsłuchać się w jego głos.
Może zatem warto częściej uśmiechać się, a nie być tak zorganizowaną, zasadniczą...? Przecież omija mnie w życiu zbyt wiele przyjemności, jeśli staram się za wszelką cenę przestrzegać zasad. Jednak z drugiej strony omijają mnie najważniejsze w życiu rzeczy, jeżeli traktuję zasady zbyt luźno.
Nasze życie jest zbyt krótkie, żeby przeczytać wszystkie książki, obejrzeć filmy, odwiedzić miejsca... które chcemy poznać.
W moim przypadku zawsze są takie książki, które odłożę, by czekały w kolejce do czytania. Nigdy ich mi nie zabraknie… Czy jedno życie wystarczy, aby zrealizować plany, marzenia?
Dnia niestety nie wydłużę... Czasu nie dogonię... Nawet jak bardzo zwalnia, to i tak jest nieubłagany. Niech zatem nie zwalnia... Niech się mną nie zatrzymuje. Niech każde z nas płynie sobie swoim tempem, byle płynęło i nie zatrzymywało się....
jestem
czuję
myślę
cisza otula
jest dobrze i ufnie
jak babiego lata nić
niesie mnie
ciepły wiatr
już nie muszę robić nic
tylko sen je trwać
może tak wygląda raj
może to jest jego smak
na dywanie srebrnych gwiazd
lecieć poza czas
jestem
nic więcej
jestem
aż tyle
jestem
będę
nie zginę
zostanę
piosenka Stanisławy Celińskiej
U mnie całą noc i cały dzień prószy śnieg. Jest bieluteńko. Może święta też będą białe?
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Mój miesiąc to marzec, więc podzielam twoje nastawienie :)
OdpowiedzUsuńGdzieś przeczytałam, że warto w pełni żyć tu i teraz, bo wczoraj już było, a jutro nie wiadomo, co będzie.
OdpowiedzUsuńMiesiąc urodzenia nie zawsze decyduje o "kolorycie " danej osoby, znam osoby urodzone w tym samym czasie, a tak różne...
Oby dzień urodzin mile Cię zaskoczył:-)
Fakt, dni krótkie, szaro, buro.....ale to wszystko wynagradza nam magia przygotowań do Świąt, miesiąc moich narodzin to czerwiec, pozdrawiam ciepło Dusia
OdpowiedzUsuńTen czas tak szybko mija, że obawiam się, że nie starczy mi w grudniu czasu na wszystkie zaplanowane atrakcje. 😀
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i składam przy okazji życzenia urodzinowe - przede wszystkim zdrowia, a jak będzie zdrowie, to spełnienia marzeń. 🎂🍾🥂
Urodziłaś się w pięknym czasie, wyprzedzając tylko kilka dni Dzieciątko, to wyjątkowy czas, czy można wymarzyć lepszy, gdy wokół błyszczą światła choinek, a ludzkie serca stają się lepsze? Jesteś wybranką losu. Dla mnie ten czas oznacza spokojną radość, dobroć, ciszę, masz te cechy w sobie.
OdpowiedzUsuńZe mną gorzej, bo luty ro z reguły roztopy, ale też można się doszukać oczekiwania na wiosnę i twórczej aktywności. Każdy miesiąc ma " to coś".
W tym roku była przepiękna jesień, znacznie dłuższa niż rok temu. Wtedy znacznie szybciej przyszły deszcze.
OdpowiedzUsuńNacieszyłam się jedną i drugą aurą. :)
Obecnie biały puch rozgościł się w Łodzi. Jest bajecznie...
W tym stwierdzeniu o miesiącu urodzenia nie widzę prawdy. Ani u mnie ani w rodzinie to się nie sprawdza, u znajomych też tego nie widzę.
Mnie już bliżej do czterdziestki, ale zupełnie się tym nie martwię. Jesteśmy pielgrzymami na tym świecie, a świat ma dość swoich zmartwień.
Co ma być to będzie, nie ważne cobyśmy zrobili.
OdpowiedzUsuńJa jak dopadają mnie problemy to staram się widzieć w nich coś dobrego
Córce w aucie kuna przegryzła kabel od chłodnicy, a mogła hamulce,prawda?
Pojechała do pracy ,auto zaczęło dymić, ale córka cała ,auto naprawiliśmy!
Ismeno, gdy tak czytam o tym jaka jesteś, jak patrzysz na świat, to znowu kiwam głową z uśmiechem i myślę, że chyba my, grudniowe dziewczyny naprawdę jesteśmy do siebie podobne. Nie mam pojęcia, czy to zimowy czas sprawia, czy gwiazdy nad naszymi głowami, ale łączy nas to nieco rozmarzone a nawet naiwne patrzenie na świat i ludzi, łączy ufność w dobro, wrażliwość a nawet nadwrażliwosć, a do tego te nagłe cudowne porywy i zapały, które tak samo szybko ogarniają serce, ale i równie szybko odchodza zamieniajac sie w nostalgię i mgłę...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco grudniowa dziewczyno i życze, by te wszystkie cechy mimo upływu lat nie zmieniały się, nie blakły, nie dawały sie stłamsić! Cudownego, przyjaznego i magicznego grudnia!:-)♥
Witaj Ismeno!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Basią, urodziny w takim okresie to prawdziwa gratka i po prostu piękna sprawa. Też bywam, zbyt często niestety, życiowym pesymistą, ale mimo wszystko warto pielęgnować w sobie te wewnętrzne pokłady optymizmu i radości, wtedy życie staje się takie wyważone i spełnione. Mnie tego weekendu zasypało, ogród biały, drogi białe i trochę z niepokojem patrzę na sypiący nadal śnieg. Odkopać się po takiej śnieżycy będzie nie lada wyzwaniem!
Pozdrawiam! :)
Wydaje mi się, że miesiąc urodzenia nie wiele ma wspólnego z naszym charakterem. Ja nie lubię zimy, a szczególnie śniegu. Przepraszam, ale nie dam rady wysłać kartki. Życzę Ci Ismeno dużo zdrowia, pogody ducha oraz spełnienia marzeń.
OdpowiedzUsuńTo miesiąc urodzenia mojego męża. Też uważam za gratkę urodzenie się w zimie. Ja jestem majowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Kiedyś uwielbiałam grudzień i miałam do tego wiele powodów. Teraz mi zobojętniał...
OdpowiedzUsuńNie celebruję urodzin, staram się o nich nie pamiętać, a już o świętowaniu nie ma mowy:) Dziękuję za piękne wiersze w Twoim tekście, jako osoba praktyczna rzadko sięgam po poezję , a powinnam to w sobie zmienić, bo jak już trafi mi przed oczy taki piękny utwór jak ten Szymborskiej, to budzi we mnie niecodzienne odczucia.
OdpowiedzUsuńA już grudzień zawitał.
OdpowiedzUsuńJak wiesz, lubię każdy miesiąc w roku- każdy kolejny dla mnie ma jakąś magię...
OdpowiedzUsuńAle z tymi cechami człowieka, zbieżnymi z miesiącem urodzin, to bardzo się zgadzam w odniesieniu do mojej osoby. Ja letnia jestem - z natury radosna i ciepła...
Pozdrawiam gorąco...
Grudzień ma w sobie wiele magii. Udanego przedświątecznego czasu! I uśmiechu na co dzień. :)
OdpowiedzUsuńWitam serdecznie ♡
OdpowiedzUsuńCzas pędzi jak szalony... co zrobić, by choć na chwilę w miejscu się zatrzymał? Urodziny zimą to coś pięknego :) Ja swoje obchodzę w październiku. Już dziś składam najserdeczniejsze życzenia wszystkiego najlepszego!
Pozdrawiam cieplutko ♡
Pięknie napisałaś i wiersze świetne :) Jak wiesz, jestem dzieckiem lata. I myślę, że zgadza się z kalendarzem moja charakterystyka ;) A moja ukochana Babunia urodziła się 23 grudnia :) (sama mówiła, że 22, ale w dokumentach ma 23.12). I była taka solidna, zasadnicza i poważna w kontaktach ze znajomymi. Ale nie ze mną :) Wyobraź sobie, że pozwoliła mi zrobić na swojej głowie chyba z 20 warkoczyków (a włosy miała siwe i delikatne). Myślę dziś, że chciała mieć trochę spokoju, bo ja jej robiłam "fryzurę', a ona sobie czytała. Ale moja mama, gdy zobaczyła swoją surową mamę w "kosmicznej" fryzurze, to po prostu oniemiała ;) Bardzo byłyśmy zżyte z babunią. Buziaki!
OdpowiedzUsuńOj tak, grudzień to niezwykły miesiąc :) Pełen magii, oczekiwania, ale i nadziei... Ja jestem lipcowa, ale już mój moja córcia młodsza jest z końcówki listopada.
OdpowiedzUsuńNie lubię zimna i jesieni, za to grudzień jest już dla mnie magicznym czasem. Śnieg kojarzy się z radością, święta z ciepłem i dziecięcymi marzeniami. Moim zdaniem pasujesz do grudnia. Masz w sobie ten spokój pomieszany z dziecięcą radością, masz serce, które ogrzewa w zimowy dzień każdą duszę. Jakbym nie miała czasu jeszcze tu zajrzeć to już teraz wszystkiego co najlepsze Kochana, ściskam Cię mocno urodzinowo.
OdpowiedzUsuńCzas mi też strasznie ucieka. Może to, dlatego że właśnie chcemy go zatrzymać. W dzieciństwie ciągle się na coś czekało niecierpliwie, dlatego płynął wolniej, teraz chcemy wykorzystać każdą minutę i one nam uciekają. Może trzeba się trochę ponudzić i zacząć czekać choćby na święta właśnie.
Lubię grudzień, za całokształt!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko kochana:)
Dziękuję za wyrazy współczucia w tak trudnych dla mnie dniach. Miłego grudnia.
OdpowiedzUsuńCześć Kochana bardzo lubię twoj styl pisania. Piękne posty okraszone trafionymi wierszami są bliskie memu sercu. To prawda, czas leci ostatnio tak szybko jak nigdy. Ciągle brakuje mi czasu na różne zaplanowane rzeczy. Człowiek ciągle za czymś lata.
OdpowiedzUsuńPosyłam energię i całusy.
Kasia Dudziak Kasinyswiat