czwartek, 30 sierpnia 2018

Myśli o dojrzałym lecie



Usiadł sierpień odpoczywa
po gorącym lecie.
Skosił trawy,
skosił żyta.
Czeka już na jesień
Teresa Ferenc

Może trudno w to uwierzyć, ale właśnie zaczynam zachwycać się królewną Lato, opaloną, z piegami na twarzy i rozjaśnionymi od słońca włosami. Od św. Anki, kiedy są już chłodne wieczory i ranki. Pani Lato skraca dni i wydłuża noce. Jednak dla mnie wówczas jest najsympatyczniejsza i jak zaczyna się sierpień, to można po prostu się w niej zakochać. Sierpień nie jest tak obfity w kolory, zapachy i inne cuda jak maj, czy czerwiec. Uwielbiam jednak ten czas dojrzałych owoców i warzyw.
Sierpniowa Pani Lato obdarza nas aromatem dojrzałych owoców, Ciepłą barwą kwiatów. Niestety zmieniają się kolory otaczającej nas natury. Świeże i soczyste kolory  znikają. Zieleń drzew i traw z zaczyna płowieć i coraz częściej pojawiają się pierwsze odcienie rdzy na liściach. Zaczynają dominować kolory z palety żółto-czerwono-brązowej.  Powoli pojawia się nutka jesieni.
Jednak lubię koniec sierpnia i początek września, bo wówczas zaczyna się powoli czas mgieł. Poranne mgły i chłodne wieczory zapowiadają niewątpliwe przyjście jesieni. Ależ zrobiło się melancholijnie. A to wszystko przez uciekający czas. Chciałabym zawołać: sierpniu nie uciekaj mi, zatrzymaj się na chwilę....  Ale wrzesień powitam też z uśmiechem. 
Przełom sierpnia i września to czas kwitnących wrzosów. Celtowie uważali tę roślinę za wyjątkowo szczęśliwą.  Znalezienie na wrzosowisku rośliny kwitnącej na biało było znakiem, że pragnienia i potrzeby, jakie mieliśmy w chwili, kiedy ostrzegliśmy kwiat, mają szansę się spełnić.  Wrzesień to miesiąc, w którym tradycyjnie w naszej części świata zbiera się owoce całorocznej pracy.

Sierpień już prawie za nami
Sierpień - ma zapach dojrzałej brzoskwini - soczysty i słodki .
Sierpień  - ma smak  jeżyn i kiszonych ogórków -  kwaśny,  
Sierpień - ma kolor złoty jak łany zbóż, 
Sierpień – ukojeniem dla ucha – jak koncert na tysiąc świerszczy 
Sierpień - jest miękki, satynowy – jak noc spadających gwiazd 
Sierpień - jest świeży i czysty  - jak poranek o świcie,
Sierpień - jest ciepły - jak słońce muskające twarz
Sierpień - odszedł w przeszłość na zasłużony wypoczynek...

Przed nami wrzesień
Wrzesień – jest słoneczny – jak liście zmieniające barwy,
Wrzesień – ma kolor złoto czerwony – jak dziewczyna żółtej sukience w koralach z jarzębiny
Wrzesień – uśmiecha się kolorowo bukietem różnobarwnych astrów
Wrzesień – ma smak ma zapach papryki, pomidorów – ostry i słodki
Wrzesień –ma smak gruszek i winogron  zachęcająco błyszczących wśród zielonych liści
Wrzesień – jest nostalgicznym koncertem – sejmik debatujących ptaków przed odlotem
Wrzesień – jest delikatny i ciepły – jak otulający szal utkany z nitek babiego lata
Wrzesień – jest malowniczy – jak niepowtarzalne widoki na doliny ze szczytu góry
Wrzesień – co nam jeszcze przyniesie? 


Sierpień
Paprocie płyną jak rozgwiazdy.
Zanurzam stopy w noc sierpniową.
Niebo sypnęło pyłem jasnym,
chcę stąpać po nim razem z tobą.

Możemy się tu ukryć, schować,
okryć ciemnością tak jak kocem,
znam takie światłoczułe słowa
które się szepcze tylko nocą .

Księżyc strumieniem pełnym blasku
wysrebrza w mroku ciała złote,
spłukuje na przybrzeżne piaski
gorący wstyd zmieszany z potem.

Czas się zatrzymał tu i teraz,
znów go dotykam, znów go czuję,
znów własnym kluczem noc otwieram
i znów się sama zatrzaskuje.

Przyszłość z gwiazdami wchodzi w zmowę,
wróżbami karmi nas nieszczerze.
Sam chcę wytyczać ścieżki nowe,
jeszcze próbuję, jeszcze wierzę.

Jeszcze okruchy marne składam
w siłę, by wracać tu czasami,
bo moją ścieżką własne ślady
i noc sierpniowa pod stopami.
Znalezione w Internecie
Mam ochotę złapać sierpniową Panią Lato za rękę i nie puścić. Bo gdzież ona tak biegnie?
Sierpniowe dni są przecież leniwe, spokojne i stateczne, Dlatego co roku zachwycają mnie. Dlatego co roku mój urlop planuję na koniec sierpnia i początek września. Tylko w tym czasie odpoczywam z największą radością. Sierpień i wrzesień są dla mnie czasem wakacji, swobody, odpoczynku. To miesiące dojrzałe i aromatyczne. We wrześniu królewna Lato co prawda powoli robi się zmęczona, ale nadal ma jeszcze siłę, energię, aby malować na żółto, pomarańczowo, czerwono... dojrzewające owoce i warzywa. Wszystko dookoła nabiera przedsmaku jesieni. Dlatego kocham te moje wędrówki w towarzystwie dojrzałej Pani Lato. Co roku o tej porze żyję przygotowaniami do podróży.
Niestety w tym roku będzie inaczej. Nie wyjeżdżam. Nadal właśnie wyszłam zza zakrętu i powoli widzę prostą drogę przede mną. A chętnie bym taką drogą powędrowała jak najdłużej. Dlatego trochę mi szkoda, że jak co roku nie będę patrzyć jak wędruje słońce nad czerwonymi dachami mojego ukochanego miasta. Czasem warto czekać na coś pięknego, niezwykłego. Bo to gdzieś jest, czeka.  A wiem, że ta podróż przede mną. No... mam taką nadzieję, bo nie wszystko zależy ode mnie. Co prawda nie późnym latem, jak do tego przywykłam, ale zawsze....  Nie wszystko można dostać od razu. Im później, tym bardziej to doceniamy. 
Dojrzałe lato
Pomiędzy kłosami rozgrzane powietrze
dźwięczy w sygnaturach dojrzałego lata;
ponad kwietną łąką zbłękitniała przestrzeń
utonęła w słodkich, zielnych aromatach.

Lipiec w szwach już pęka od nabrzmiałych wiśni,
malinowym sokiem tryskają ogrody,
cykady w nokturnach postradały zmysły
w srebrzystej poświacie księżycowych drożyn.

Ja po czubek głowy w lecie zakochana,
zanim czerwień maków jesień mgłą rozbieli,
wierszem ci wyśpiewam – choć to może banał -
aksamitną miłość, jak skórka moreli.
Ewa Pilipczuk



środa, 22 sierpnia 2018

Moje niepokoje

Emerytura, cóż to takiego,
czy oznacza koniec wszystkiego.
Cztery ściany pokoju,
dla świętego spokoju?
Koniec plotek przy kawie,
- ja się tak nie bawię!
Portfel cienki, aż płaski.
O rachunki niesnaski.
Koniec zagranicznych wojaży,
koniec spełnionych marzeń.
Cała prawda jak żywa.
Żałosna perspektywa.
emerytura to coś pięknego
można wywalić wszystko do kosza
i zacząć nowe życiowe wątki
znając z autopsji złego początki
że kasy nie ma? A było za wiele?
niech tylko starczy na ''chleb i wodę''
wesoła dusza nie musi kucharzyć
ubierzmy w radość naszą swobodę
znalezione w Internecie
Ostatnio dużo myślałam o mojej przyszłości.
Właśnie dostałam list z ZUS-u. Na szczęście przed otworzeniem go usiadłam, bo wiadomość mogła mnie rzeczywiście zwalić z nóg każdego. Dobrze wiem, że nie tylko ja przeżyłam takie rozczarowanie. Dotyczy to zwłaszcza tych, którzy liczyli na to, że na emeryturze będą zwiedzać świat.
Bardzo chciałabym mieć poczucie, że czeka mnie bezpieczna przyszłość, ale niestety... Chciałabym mieć pewność, że jestem zabezpieczona finansowo. Jednak szczerze pisząc, w dzisiejszych czasach oszczędzanie jest rzeczą trudną. Wszak coraz częściej godzimy się na gorsze stanowiska, płace… Chcemy tylko przetrwać.
Zapewne dla dwudziesto- lub trzydziestolatków emerytura wydaje się odległa i tak mało realna w dniu dzisiejszym. Dla mnie jest to już ostatni dzwonek, żeby zapewnić sobie bezpieczną i stabilną emeryturę.
Nie chciałabym, abym musiała stawać przed wyborami, przed którymi każdego dnia staje wielu emerytów w naszym kraju. Widzę ich codziennie i serce mi się kraje, gdy widzę, przed jakimi wyborami stają. Kupić chleb czy leki? Niestety ten dylemat to już codzienność dla coraz większej grupy osób. Statystyki pokazują,że sprzedaż leków znacznie spadła, a przecież zdrowsi nie jesteśmy.
Rachunki za prąd, gaz, mieszkanie... pochłaniają dużą część emerytury i niewiele zostaje na żywność. A co dopiero mówić o lekarstwach. A starsi ludzie zawsze najpierw uregulują swoje zobowiązania, nawet kosztem niedożywienia lub przestania leczenia. Za swoją wieloletnią, ciężką pracę otrzymują jałmużnę.
A przecież na emeryturze miało być tak pięknie. Tyle było planów, marzeń....
Teraz emeryci nawet nie chodzą do kina, teatru, nie kupują książek. Jedynym oknem na świat jest dla nich ekran telewizora. A tam widzą reklamy tanich wczasów za jedyne 1800zł. Prawie za darmo, prawda?
Dzisiaj piękni emeryci, tryskający humorem dostępni są już tylko w reklamie. Lekarze, leki, opłaty, przy wysokości emerytur to tylko marzenie. I gdzie tu jeszcze myśleć o wycieczkach? A przecież jeszcze pamiętam czasy, kiedy zapewniano nas, że jesień naszego życia spędzimy na dalekich podróżach.
Emeryci muszą radzić sobie sami. Trudno wiązać im koniec z końcem. Często kupują, gdy jest przecena. Jednak są poganiani, aby coś wybrać, od razu bez zastanowienia. Ci co są zaradni, mają silne łokcie i szczęście otrzymują ulgi i przywileje. Ci co pozostają wierni lądują na bruku. Tych co się wahają, są nieporadni, zagubieni i biedni wdeptuje się w błoto. Obowiązuje zasada: radź sobie sam lub giń.
Może się wydawać, że emerytura ma spokojne życie uroki. Przecież żyje wg przypływów lub odpływów, wschodów i za chodów słońca, faz księżyca.... Nie musi dostosowywać się do pękających w szwach harmonogramów. Jednak z drugiej strony każdy myśli, że emeryt ma na wszystko czas i zawsze można go prosić o wszytko, bo przecież ma czas i nigdy nie odmówi. I jakże często korzysta się z tego.
Sprawiedliwość
Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny
Dziękuję Ci że sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłodło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość
Jan Twardowski
Teraz, gdy jeszcze zapoznałam się z listem z ZUS, nie mam już poczucia życiowego bezpieczeństwa. Obawy zapuszczają korzenie w moim sercu. Często wyrywam je z korzeniami, ale one zawsze odrastają i niczym chwast odrastają, oplatają moje serce i zaczynają pasożytować w mojej duszy. Zwłaszcza wieczorem, gdy kładę się spać, gaszę światło, niepokój wraca, niczym natrętny komar i nie pozwala zasnąć.
Chciałabym, aby moje obawy zniknęły. Najchętniej zapakowałabym je do pudła i schowała głęboko w piwnicy. Ale czy to da mi pewność, że nie wrócą, że znowu nie zapukają do moich drzwi?
Szczęście polega na tym, aby w życiu poczuć się bezpiecznie, aby być w punkcie, w którym obawy nie dominują, nie wymaga się podejmowania ryzyka.
Nie wierzę jednak, że cokolwiek w życiu jest stałe. Jutro wszystko może się odwrócić do góry nogami. Wystarczy, że ktoś inny będzie podejmował decyzje i znowu coś w systemie emerytalnym się zmieni.
Przeczytałam, że 68% Polaków ocenia, że do oszczędzania na przyszłą emeryturę mogłaby ich zmotywować podwyżka wynagrodzenia, jednak nie mamy co na to liczyć w czasach słabnącej, obciążonej podatkami i biurokracją gospodarki.
Polacy powołują się na nasz a narodową zasadę "raz się żyje". Koncentrują się na teraźniejszości, na przyjemnościach, konsumpcji, robieniu szybkich pieniędzy i jeszcze szybszym ich wydawaniu. Myślenie o emeryturze tylko przygnębia. W naszej mentalności emeryt jest czymś gorszym. Ludzie nie chcą się więc wyobrażać w tej roli. Poza tym łudzą się, że "jakoś to będzie". W zasadzie nie wiemy, jak będzie za 20-30 lat, więc myślimy, że jednak nie będzie tak źle.
Osoby samotne, chore, zarabiające niewiele boją się spojrzeć w przyszłość. Ja powoli też...
Może powinnam znaleźć schron przed światem. Ale czy warto?
W życiu można liczyć tylko na siebie. Jednak co zrobić, gdy i tego zabraknie?
Tak wiem, powinnam byka wziąć za rogi, ale gdzie są te rogi? Lepiej poszukać, bo inaczej życie weźmie mnie za rogi. Wszak jestem Koziorożcem, nie tylko z daty urodzenia.
Poczekaj
Nie wierzysz --- mówiła miłość
w to że nawet z dyplomem zgłupiejesz
że zanudzisz talentem
że z dwojga złego można wybrać trzecie
w życie bez pieniędzy
w to że przepiórka żyje pojedynczo

w zdartą korę czeremchy co pachnie migdałem
w zmarłą co żywa pojawia się we śnie
w modnej nowej spódnicy i rozciętej z boku
w najlepsze w najgorsze
w każdego łosia co ma żonę klępę
w dziewczynkę z zapałkami

w niebo i piekło
w diabła i Pana Boga
w mieszkanie za rok
Poczekaj jak cię rąbnę
to we wszystko uwierzysz
Jan Twardowski

wtorek, 14 sierpnia 2018

Czy zapomniane?

W Matkę Boską Zielną
Kwiaty z pół okolicznych uszczknięte i zioła,
Przenajmilsze ofiary pracowitej wioski
Przyniosły swe zapachy do wnętrza kościoła,
Przyniosły przed oblicze dobre Matki Boskiej.
W górze jako głos starczy, organ przepowiada,
W dole z piersi ludu płynie pieśń kościelna,
U stóp Twych, jasna Pani, wieś swe dary składa,
O pół rządczyni mądra, o królowo zielna.
Przed ołtarzem ksiądz szepcze łacińskie wyrazy,
Woń kwiatów coraz żywiej nad głowy się wznasza:
Ochraniaj nas od klęski, chorób i zarazy,
Królowo ziół przedziwna, pół rządczyni nasza!
Rozśpiewały się usty, organ wciąż przewodzi,
Ten w piersi się uderza, ten znak krzyża czyni:
Obraniaj nas od wojny, ognia i powodzi.
O ziół królowo można, naszych pól rządczyni.
Wacław Rolicz-Lieder 

 „Każdy kwiatek woła – Weź mnie do kościoła”.

Święto Matki Boskiej Zielnej. Bardzo lubię to święto, chociaż w mieście ludzie już nie niosą "pierwocin ziemi" do pobłogosławienia, nie dziękuja za dary, które dała nam Matka Natura. Na szczęście mój Dom należy do malutkiej parafii, gdzie jeszcze zachował się zwyczaj święcenia tego, co urosło, zakwitło....
Trochę jednak żałuję, że ta tradycja powoli zanika. Za kilkanaście lat pokolenie moich bratanków nie będzie już celebrowało tego święta. Może dlatego prawie co roku piszę o tym dniu. Nie wiem, co jeszcze nowego mogę napisać na ten temat. Zapewne się powtarzam, ale lubię ten dzień i chcę aby co roku był on świętowany.
W Kościele katolickim w Polsce uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny nazywana jest Świętem Matki Boskiej Zielnej, Matki Boskiej Znakomitej w Kongo, Matki Boskiej Korzennej w Czechach.
Fakt, że w naszym społeczeństwie ta druga nazwa jest bardziej powszechna, świadczy o tym, że nasz katolicki kraj, swoje korzenie ma w czasach pogańskich.
Religia dawnych Słowian była ściśle związana z kultem przyrody. Jej święta wyznaczał naturalny cykl upraw i zjawisk atmosferycznych. Od narodzin wiosny, poprzez letni rozkwit, jesienny zbiór plonów i zimowy odpoczynek. Podstawowe kulty wiązały się z naturą: kult Słońca, Ognia, Matki - Ziemi. Dzisiejsze święto Matki Boskiej Zielnej jest naturalnym przedłużeniem kultu Matki - Ziemi. Matka Boska jest uważana właśnie za patronkę Ziemi. W naszym kraju od V wieku 15 sierpnia tradycyjnie przynoszono do kościołów płody ziemi: zioła, zboża, kwiaty, owoce, warzywa. Wierzono, że poświęcone w tym dniu wiązanki nabierają szczególnych mocy. Ułożone pośród pola miały przynieść dobre plony w roku następnym, ustawione w domu wróżyły szczęście i spokój domostwa.
Święcenie ziół motywowano tym, że zawsze ludzie tak robili. Traktowano je jako podziękowanie Bogu za zbiory, za to, co wyrosło na polu i łące, żeby na przyszły rok się darzyło. Te przekonania wyrażają wiarę ludu we współzależność przyrody i życia człowieka, w ich nierozerwalność, symbiozę. Święci się rośliny, bo wtedy każda o to prosi, obiecując w zamian swoją wdzięczność i pomoc. Znany jest też inny rodzaj motywacji mówiący, że tego dnia Matka Boska Zielna z Dzieciątkiem chodziła po polach i święciła je. W polskiej kulturze ludowej tego rodzaju motywacje należą do najbardziej rozpowszechnionych.



Najświętsza Maria Panna
Po cichym chodzi sadzie,
Na grusze, na jabłonie
Swe świete dłonie kładzie.
Nad ziół grzędami staje,
Nad kwieciem się pochyla,
Gdy ujrzy gąsienicę,
Przemienia ją w motyla.
Drzewom dodaje siły,
Owocom zaś słodyczy,
Warzywa barwi tęczą,
I róże pilnie liczy.
Ewa Szelburg- Zarębina

Wszystkie te praktyki mają tak naprawdę więcej wspólnego z pogaństwem niż z religią chrześcijańską. Cieszę się jednak, że wpisały się tak mocno w naszą tradycję. Nie sposób wyznaczyć już granicę, która oddziela zwyczaje pogańskie od chrześcijańskich.
Naturalnym procesem zachodzącym podczas ekspansji nowej religii, jest przejmowanie niektórych cech i obrzędów wierzeń wcześniejszych. W ten sposób łatwiej przekonać ludzi do nowej wiary. Nawet współcześni misjonarze, chcąc nawrócić nowe plemiona, nie wywracają ich świata duchowego do góry nogami. Nie twierdzą, że to wszystko, w co od wieków wierzyli ich przodkowie i w co oni dziś tez wierzą to nieprawda. W ten sposób nikogo nie da się nawrócić. Co innego, jeśli powoli przemyca się nowe treści do starych obrzędów. W ten sposób niektóre pogańskie zwyczaje zachowały się po dziś dzień i są już mocno wpisane w tradycje chrześcijańskie, że wielu wydaje się, że właśnie z tej tradycji to się wywodzi. Tymczasem połowa obrzędów towarzyszących, na przykład Świętom Wielkanocnym pochodzi z czasów pogańskich i ma związek z kultem ziemi.
15 sierpnia dla ludu polskiego był to dzień uroczysty i radosny. Często jest też kojarzony z datą zakończenia żniw. Na Wniebowzięcie - zakończone żęcie, Do Stacji Wniebowstąpienia miej w stodole połowę mienia.
Święcenie bukietów łączy się niekiedy z poświęceniem wieńców dożynkowych i w ten sposób to koronuje się zakończenie ciężkich prac polowych oraz pełnię lata.
A ja po prostu bardzo lubię tą uroczystość.
Tego dnia lubię o świcie iść na pola, aby zrobić kolorowy bukiet, zanieść go do kościoła, aby potem powiesić go przy drzwiach wejściowych. Na ten tradycyjny spacer czekałam cały rok.
Szkoda tylko, że wiedza i tradycja związana z tym świętem powoli zanika.
Szkoda też, że praktycznie moich pól już prawie nie ma. Kiedyś to były typowe pola, gdzie obok rósł piękny sad. Teraz wyrastają tam domy. Ale to już inny temat
Zapewne w przyszłym roku dokładniej napiszę o tym dniu i związaną z nim tradycją.
Skoro to święto dla mnie tak wiele znaczy, to może w poprzednim wcieleniu byłam „praktykującą poganką”? Może? Chyba raczej na pewno, ale o tym może później…
I płyną modlitwy
Naręcza piołunu pachnący rumianek
składa dziś lud wierny w Matki Bożej dłonie
a maki i chabry wdzięcząc się przymilnie
niczym wieniec chwały oplatają skronie
Rozśpiewane serca bijąc równym tonem
dziękują za hojne Matki Ziemi dary
pobłogosław Pani to co cieszy oko
a ciału da zdrowie i siły bez miary
I płyną modlitwy z prośbą do Matuli
by wciąż ochraniała od klęsk i powodzi
Królowo ziół kwiatów i przedziwna Pani
otaczaj opieką to co Ziemia rodzi
Matko Boża Zielna lasów pól Królowo
O brzasku poranka Matka Boża Zielna
kropelkami rosy poi wonne zioła
żeby przed ołtarzem godnie wyglądały
kiedy je zaniesie pielgrzym do kościołach
Z naręczami kwiatów zerwanych na między
z serca darowanych znojem wypełnionych
ubierze ołtarze modlitwą dzienkczynną
świeżymi ziołami i kwieciem zdobionych
Matko Boża Zielna lasów pól Królowo
niech to piękno które Stwórca ofiarował
będzie Ci zapłatą za wszystkie starania
gdyż trudno wyrazić wdzięczność w samych słowach
Dla Matki Bożej Zielnej
Pierwszym promykiem zorzy
zbudzisz sierpniowy poranek
z owoców tego lata
upleciesz zdrowia wianek
Dasz ziołom zapach słonka
a listkom świeżość wiosny
zaś kwiatom podarujesz
tęczy koszyczek radosny
Ciepłem nakarmisz zioła
żar chłodem wiatru ukoisz
kroplami rosy srebrzystej
pragnienie zaspokoisz
Rozlejesz woń po ogrodzie
rumianku i lawendy
ususzysz skwarem południa
liście szałwii i mięty
Królowo ziół i kwiatów
niech ten bukiecik złożony
u Twych stóp będzie od nas
wdzięcznością wypełniony
Jak staruszka przy drodze
ciężarem lat przygarbiona
stoi stara kapliczka
samotna ,opuszczona...
Tylko człowiek
który tu szuka ciszy
opuszczonej kapliczki
bicie serca usłyszy"
Regina Sobik

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

Sierpniowe myśli

Cierpliwe lato
W słonecznikach 
gra wciąż jeszcze
 pszczela muzyka
niżej liczne biedronki
wdzięcznie narzekają
zaś samym dołem
łąkę ujeżdżają
koniki polne

Tu kwiat dyni
jakimś cudem
w owoc przechodzi

Tu lato cierpliwie
na jesień się godzi
Adam Ziemianin
Zazwyczaj letnie miesiące kojarzą się nam z wypoczynkiem, z wyjazdami, podróżami i wędrówkami.
W tym roku szczególnie mocno odzywa się w mojej duszy tęsknota za oderwaniem się od codzienności, niekoniecznie na łonie natury.
Przyroda wabi mnie spokojem, zapachem, kolorami....
Minął już kapryśny lipiec. Ciężko było mi funkcjonować w te na przemian upalne i burzowe dni. Na szczęście nastał mój ulubiony sierpień, dojrzały i aromatyczny, którym mogę się cieszyć. Mam tylko nadzieję, że ta jeszcze lipcowa temperatura spadnie.  
Zdecydowanie, sierpień jest niezwykłym dla mnie miesiącem.
Sierpień jest granicą między upalnym latem a ciepłą jesienią. To jeden z najpiękniejszych miesięcy, jakie znam
Sierpień ma w sobie ciepło lata, ale i przeczucie nadchodzącej jesieni, a więc i trochę melancholii.
Sierpień zazwyczaj, niestety ostatnio to się zmienia, nie ma w sobie nic z nieprzewidywalnej siły lipca. Jest bardziej spokojnym miesiącem.
To Lato dojrzałe zbożem,owocami i warzywami. To Lato lekko już spłowiałe od pracy w promieniach króla Słońce.
Sierpniowa Pani Lato przeciąga się po pracy i z zadowoleniem spogląda na owoce swojej pracy. Jest zmęczona, dlatego coraz częściej potrzebuje dłuższego odpoczynku i skraca dzień.
Dojrzały zboża, trwają żniwa. Owady uwijają się pomiędzy roślinami.
To czas spadających gwiazd i mojej ulubionej Matki Bożej Zielnej, kiedy najchętniej wyruszyłabym w drogę w poszukiwani przydrożnych kapliczek.
Przydrożna kapliczka
Stara kapliczka przydrożna
ściany zmurszałe spękane
malutki witrażyk rozbity
świece się palą czasami

U stóp posągu Maryji
nieco przywiędłe kwiaty
ludzie z wioski są biedni
nie masz bogatej szaty

Ktoś sercem cię wyrzeźbił
pięknym uczynił oblicze
szatę zaś pomalował w
kolorze nieba błękicie

Mała stareńka kapliczka
a tyle w niej miłości ludzi
co z wioski do ciebie
zanoszą modły i troski

Teraz już pójdę Mateńko
niechaj twój syn cię strzeże
białych róż naręcza jutro
przyniosę dla ciebie

Obok kapliczki dąb stary
ptaki do snu kołysze
wielkie konary rozłożył
szumi prastarą ciszą

Gdy noc rozsypie gwiazdy
księżyc w okienko zagląda
od łąk od pól mrok płynie
latem tak kwieciem wonny
znalezione w Internecie
Zazwyczaj na przełomie sierpnia i września wyjeżdżałam na urlop. W ostatnich latach bywało różnie i wiem, że w tym roku chociaż bardzo bym chciała, to to znowu nie wrócę do tej tradycji. Długo byłam na zakręcie, a teraz pojawiło się światełko, które powoli pokazuje mi dalszą drogę. Muszę chronić ten płomyczek, bo jeszcze nie jest silny i pewny.Ale czy ponownie starając się nadążyć za pędzącym światem, poganiający mnie wiatr cywilizacji nie zdmuchnie go raptownie? Może lepiej było zostać na zakręcie, w cichym i bezpiecznym zaułku? 
Chyba nie mam wyboru. Teraz więc nie pozostaje mi nic innego, jak czasem zawołać:

Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech, 
Nie poganiaj mnie, bo gubię rytm, 
Nie poganiaj mnie, bo tracę oddech, 
Nie poganiaj mnie, bo gubię rytm...

Od miesięcy duszę się w mieści i marzę, aby choć na parę dni zmienić otoczenie. Gdzie i kiedy jednak mogłabym pojechać? Lubię przecież miejsca, które znam.
Jednak dawno już przestały istnieć miejsca mojego dzieciństwa i młodości. Wsie i miasteczka dokąd jeździłam na wakacje, parki, ulice, domy... To prawda, że często zachowała się ich zewnętrzna postać. Jednak teraz przypomina to tylko skorupę, która zapewne nie zawiera już tego co było kiedyś. Może jednak powinnam tam wrócić i spróbować odnaleźć to, co jeszcze nie zniknęło.
Nie jest to proste, ale.... Muszę w końcu przestać oglądać się wstecz i ruszyć z miejsca. Zacząć od nowa.
Przecież życie biegnie do przodu, a świat tak szybko się zmienia. Już prawie nic nie jest stałe. A ja bym chciała, aby coś było wieczne. Niestety przeszłość wyświetla się w najmniej oczekiwanym momencie. Wiatr przywiewa wspomnienia, które otulają mnie. A życie pędzi, nie ma czasu na spoglądanie wstecz.
Kiedy człowiek już wie, czego chce, jest dobrze. Wystarczy tylko iść przed siebie. Nie należy oglądać się za siebie. Zbędny bagaż porzucić w pobliskim rowie i o nim zapomnieć. W drodze nie wszystko jest potrzebne. Wszystko, co nieodzowne, pojawi się samo.
Ale czy ja tak potrafię? Chyba nie, przecież już tyle razy próbowałam.
Od pewnego czasu spoglądam na moje życie, na tą porwaną i postrzępioną tkaninę. Czy mogę na powrót ją zszyć? Przecież wszyscy wiedzą, że ja i igła to nie jest dobre połączenie. Jak więc mam to zrobić? Poprosić kogoś o pomoc? Na szczęście Bóg czasem okrywa mnie swoim kocem, który chociaż popruty na brzegach i w licznych miejscach jest zacerowany. Z chęcią naciągam ten koc na ramiona, aby choć na chwilę poczuć się bezpieczna.
Jednak wiem, że muszę w dalej iść przed siebie. 

Wiersz o sierpniu
Jeszcze lato
a już czuję jesień
opadają pierwsze liście z drzew
jeszcze lato
to nawet nie wrzesień
znalezione w Internecie