Widziałam wiatr.
Widziałam wiatr o siwych włosach,
roznosił spokój wśród pól,
w miękkie babie lato kości grzał,
a innym razem lasy kosił,
spadał ostrzem z gór,
młody był, Bogiem był i gnał wolny tak.
Wiele dni, wiele lat, czas nas uczy pogody,
zaplącze drogi, pomyli prawdy,
nim zboże oddzieli od trawy.
Bronisz się, siejesz wiatr, myślisz jestem tak młody,
czas nas uczy pogody,
tak od lat, tak od lat.
Ilu ludzi czas wyleczył z ran,
zamienił w spokój duże krwi,
może kiedyś tam, pod jesień tak,
znów czoło wypogodzi i wygładzi brwi.
Widziałem dni w muzeach sennych,
o wnętrzach zimnych jak mrok,
starsi ludzie w rogach wielkich sal,
księgi pięknych myśli pełne,
pokrył gruby kurz,
herbaty smak, kapci miękkich szum, spokój serc.
Grażyna Łobaszewska
Kilka dni temu znowu powiał chłodny wiatr.
Wiatr był wyjątkowo niespokojny... Do tego deszcz padał coraz mocniej i idąc z pracy nawet nie zamierzałam otwierać parasola... Szłam wolno, wsłuchując się w swoje kroki. A w myślach krążyła mi melodia...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ale czy na pewno jesienny? Przecież mamy zimę? Jednak czy to zima, czy nie zima?
Muszę przyznać, że męczy mnie ta szarość za oknem. Jest tak listopadowo. Chciałabym patrzyć przez okno na białą Panią Zimę, która puchową pierzynką otula świat dookoła, a na wierzchołki drzew i kominów zakłada białe czapki. Nawet chciałabym powoli powędrować po tym białym, nieskazitelnym świecie.
A tak tylko wieje i pada. Chociaż ten deszcz był tak potrzebny.
Wiatr czasem łamie gałęzie, porywa i unosi wszystko, co jest słabsze od niego. Za wszelką ceną stara się przecisnąć przez framugę okna i zajrzeć z ciekawością do środka. Muszę zatem szczelnie zamknąć okno, aby nie marznąć, gdy spoglądam na wirujący w tańcu z wiatrem świat.
W zimie najbardziej podatne są na jego powiew płatki śniegu, które najdelikatniej potrafią wirować w powietrzu. Teraz tylko krople deszczu są całkowicie zdane na prowadzenie wiatru, który rzuca je w przypadkowe miejsca. Najczęściej wkradają się pod parasol i zraszają włosy i twarz.
Ptaki z trudem utrzymują się na gałęziach. Ludzie w pośpiechu starają się jak najszybciej znaleźć schronienie. Jedni podążają z wiatrem, inni wręcz przeciwnie…
Podobnie jest w życiu.
Wszystko dookoła nas biegnie jak szalone. Wiejący w naszym życiu wiatr pcha nas do przodu. Zazwyczaj poddajemy się jego sile. Stale więc biegniemy, a czasem nawet pędzimy unoszeni wiatrem życia.
Dwa wiatry
Jeden wiatr - w polu wiał,
drugi wiatr - w sadzie grał:
Cichuteńko, leciuteńko,
liście pieścił i szeleścił,
mdlał...
Jeden wiatr – pędziwiatr!
Fiknął kozła, plackiem spadł,
skoczył, zawiał, zaszybował,
świdrem w górę zakołował
i przewrócił się, i wpadł
na szumiący senny sad,
gdzie cichutko i leciutko
liście pieścił i szeleścił
drugi wiatr...
Sfrunął śniegiem z wiśni kwiat,
parsknął śmiechem cały sad,
wziął wiatr brata za kamrata,
teraz z nim po polu lata,
gonią obaj chmury, ptaki,
mkną, wplątują się w wiatraki,
głupkowate mylą śmigi,
w prawo, w lewo, świst, podrygi,
dmą płucami ile sił,
łobuzują, pal je licho!...
A w sadzie cicho, cicho...
Julian Tuwim
Jednak naszym życiem kierują dwa wiatry wiejące w przeciwnych kierunkach. Jeden zanosi nas tam gdzie chcemy. Pomaga też uciec przed tym czego się boimy. Drugi ze wszystkich sił stara się zmienić kierunek, którym zazwyczaj z niechęcią podążamy i zawsze wieje nam oczy. Musimy wówczas włożyć wiele wysiłku w to, aby dotrzeć tam, dokąd idziemy.
Ludzie tacy jak ja muszą dokonać wyboru. Lecieć z wiatrem, dać się ponieść i unosić. Czasem jest to nawet przyjemne i pożądane, gdy wiatr pomaga. Czy też przeciwstawić się mu i podążać własną ścieżką pod wiatr?
Jednym wszystko się udaje i lekko poddają się jego podmuchom. Tym wiatr wieje w plecy, dodatkowo pomagając w szybszym podążaniu do wyznaczonego celu. Innym jest trudniej. Na przekór wiejącemu wiatrowi chcą podążyć w przeciwnym kierunku. Jednak ten stale im przeszkadza i tylko wieje im w oczy.
A jak jest ze mną? Jakiś czas temu w moim życiu wiatr ponownie zawiał mi w oczy. Dosłownie powalił na ziemię. Dziś jednak już się otrząsnęłam i raczej podążam dalej moimi ścieżkami w jego towarzystwie. Chociaż czasem nie nadążam, ale jestem bezpieczna. Warto zatem zatrzymać się choćby na chwilę. Złapać chwilę dla siebie. Dać czas odpocząć także myślom.
Każdy z nas tak przecież ma, że chciały przystanąć i nie gonić stale uciekającego wiatru. A jeżeli już, to dać się ponieść beztroskiemu podmuchowi i cieszyć się chwilą.
Dzisiaj stoję więc w moim oknie z ciepłym kubkiem herbaty i patrzę na wirujący świat. Niech tam sobie wieje……
Wieję
Szumi wiatr, a ja z wiatrem.
Wiatr wieje, śmieję się, chwieję,
wiatr wieje, wieję.
I te żółte ozdóbki lecące na moją promienną twarz.
Śmieję się, śmieję.
Szary pył dnia unosi się, opada i dalej z wiatrem leci.
Chwieję się, chwieję.
Wiatr wieje.
Wieję.
Znalezione w Internecie
Marzy mi się czasami żeby ten wiatr wywiał wszelkie zło, zawiść, zazdrość, tyle tego wokół nas...
OdpowiedzUsuńWitaj Ismenko. Uwielbiam ten utwór Łobaszewskiej "Czas nas uczy pogody". Cudowny. U nas też wieje, wieje i wieje. Pogoda taka, że się wykurować nie mogę. Ciągle coś. Tak od grudnia mnie męczy i męczy. Ratuje się inhalacjami z soli fizjologicznej. Ściskam najmocniej
OdpowiedzUsuńPięknie dobrane wiersze. Masz rację z wiatrem jest jak z życiem, różne ma oblicza. Choć daje się we znaki, czasami potrafi być łagodnym zefirkiem. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWiatr skłania do refleksji :d
OdpowiedzUsuńU nas wczoraj oprócz silnego wiatru, zaczęła się też śnieżyca. Niestety, dzisiaj już wszystko stopniało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRównież mam dosyć tej szarej, burej i mglistej pogody i wiatru. Należę do osob, ktorym wiatr ciàgle wieje w oczy .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Lubię wiatr, burze, zamiecie. Nie boję się. Fascynują mnie. Kiedy byłam mała, uwielbiałam chodzić w zamieci. Potem rozsądek i racjonalizm mię dopadł. Teraz, staram się odzyskać cząstkę tego dziecka w sobie. Łatwo nie jest, ale czasem...czasem jest cudnie.
OdpowiedzUsuńPiosenka, której tekst zacytowałas na wstępie jest piękna.
OdpowiedzUsuńWykonanie Pani Grażyny Lobaszewskiej ( przepraszam, ale nie zapisuje mi się wielkie ł) cudne🤗
Zbyt wcześnie przyroda ożywa.
Pozdrawiam słonecznie 🌤️ i życzę miłych kolejnych dni 🙋🌷🧡🍵🧁
U nas na szczęście wiatry się skończyły, bardzo ich nie lubię, czuję się jakaś taka podenerwowana, kiedy tak wieje. Za to uwielbiam deszcz i godzinami mogę siedzieć na tarasie i słuchać jego bębnienia w dach :) Mnie dziś przywitało przepiękne słońce, aż zapachniało wiosną :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness:)
Kiedy wiatr zbyt długo wieje nam w oczy, to może chce nas zawrócić, bo nie idziemy z własnym kierunkiem, kto wie.
OdpowiedzUsuńOgólnie lubię wiatr, żeby tylko nie był niszczycielski. Wiersze wybrałaś piękne jak zawsze. Pozdrawiam Ismeno:)
Ja lubię wiatr...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dzisiejszy wiatr był przerażający. Jego napór był tak silny, ze wypchałoby okna. Dobrze, że są rolety.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Piękny post Ismeno.
OdpowiedzUsuńWiatr może być dobry i zły... Tzn jego skutki.
Akurat byłam w szpitalu, kiedy strasznie padał deszcz i wiało. Tak jakoś jeszcze bardziej zrobiło mi się smutno.
Utwór Grażyny Łobaszewskiej zawsze powoduje u mnie ciarki na ciele.
Pozdrawiam Cię mocno i życzę tylko dobrych wiatrów.