Widok z mojego balkonu – zima
Czapy śniegu
otuliły nagie gałęzie
zakrywając zeschnięte wdzięki
czarna ziemia
ułożona do snu nie chce zamknąć powiek
zimny wiatr wyrywa
piosenki żółtym trawom
czarny las
kryje tajemnice zwierząt
obecnych i nieobecnych
wraz z lotem sikorki
pokonuję nurt Żabnicy
ukrytej między wałami zwyczajnej historii
a mój Chrystus
spogląda w bezkresne przestrzenie
że wśród wróbli zająców i saren
pojawi się człowiek
jak tu zwyczajnie
nawet bezkres jest blisko
Kilka lat temu patrząc na przedwiośniu przez balkonowe okno w swoim Domu mała Dziewczynka obserwowała śmierć swojego ukochanego widoku za oknem. Sąsiedni dom został zburzony, część drzew została wycięta. Na sercu robiło się jej coraz ciężej. Małej Dziewczynce było żal, że nie zobaczy już swojej ukochanej smukłej brzozy. Co roku stroiła się ona w sukienkę o drobnych liściach i pniach białych niczym kartka papieru, poplamiona ciemnymi kleksami. Rosła kilkadziesiąt lat, a wyrwana została dosłownie w sekundę niczym chwast.
Nie było nic piękniejszego dla małej Dziewczynki niż właśnie to, co kiedyś mogła podziwiać za oknem w swoim pokoju. Przez lata widok ten zmieniał się wraz porami roku, wielkością drzew... Niestety nie ma już nadziei na to, że ten widok będzie koić serce, radować oczy małej Dziewczynki. Tak wyrósł nowy dom, nowe drzewa, ale to już nie to. Nie ma tego kojącego ciepła...
Mała Dziewczynka uwielbiała siedzieć przy tym swoim oknie z kubkiem gorącej herbaty, w ciepłych skarpetkach i grubym sweterku i patrzeć jak z nieba spadają miękkie płatki śniegu okrywając puszystą kołderką wszystko dookoła. Kiedy spoglądała na otaczający ją zimowy krajobraz za oknem, na drzewa ubrane w koronkowe, białe sukienki, na buszujące w karmniku sikorki, to zawsze w sercu czuła niesamowity spokój.
Widok z mojego balkonu – wiosna
Niczym niezmącona radość
przysiadła na zagonach życia
niemyślące o zapachu żniw.
Za wcześnie na smutek
gdy głogi bielą sięgają nieba i ziemi
lekkie pierzaste dmuchawce przycupnęły
na zielonej murawie
u moich stóp bratki żółcą się wiosną
oszalałe ze szczęścia
czarny kos śmiesznie zdąża do wodopoju
różowieje już niebo
nasycone fioletem zmierzchu.
Czarodziejskie zapachy wiosny
siadają na ramionach mojego Chrystusa
zanurzonego w kępie bzu
w którym schowałam moje marzenia.
Przez lata, gdy pojawiała się Pani Wiosna, mała Dziewczynka wyglądając przez balkonowe okno dostrzegała odradzający się świat. Wszystko dookoła budziło się z zimowego snu. Na drzewach pojawiały się nieśmiało pączki, powoli rozwijające się w liście, które zaczynały szumieć opowiadając zimowe sny drzew. W okna zaglądała powoli soczysta zieleń. Mała Dziewczynka mogła godzinami patrzeć na miejsce, które kochała i które było jej tak bliskie (i nadal jest). Zapominała wówczas o całym świecie, zwłaszcza, gdy zaczynała kwitnąć jabłonka.
Widok z balkonu – lato
Jak tu zwyczajnie
sięgam wzrokiem horyzontu porośniętego lasem
ten sam punkt
do którego biegnie serce mimo przestrzeni
odporyszowska wieża- znak Zwycięskiej Pani
wierzchołki drzew
odbite w czerwieni wieczornego słońca
pola równe jak stół
nakryty letnim obiadem
piramida skoszonej słomy
i rozgrzane dachy ludzkich gniazd
rzeka której nie widać
zza dojrzałej tarniny
i mój Chrystus
zapatrzony w zwyczajne pola
w wypłowiałej od żaru sukni
słoneczniki jednakowo
wyglądające wschodu
i opasłe dynie w zupełnym bezruchu
u stóp róże królewską urodą
przygniatają żółte aksamitki.
Jak tu zwyczajnie
zaraz ten sam mrok
otuli welonem te same pola-
najpiękniejsze dlatego że zwyczajne.
Latem, gdy drzewa nabierały dojrzałych kolorów, świat zaczynał tętnić życiem. Wszystko dookoła cudownie falowało w promieniach słońca, a w przypadku upału zawsze można się było schować w cieniu drzew. Mała Dziewczynka lubiła poranne i wieczorne chwile na balkonie. Rano jeszcze na bosaka, jeszcze trochę zaspana, podążając za śpiewem ptaków, wychodziła na balkon. Zetknięcie z zimnymi płytkami trochę ją orzeźwiało. Te poranne chwile były i nadal są dla Małej Dziewczynki jednymi z najpiękniejszych, chociaż król Słońce zaczynał swoją codzienną wędrówką po drugiej stronie jej Domu. Ale za to widok kończącego swój dzień Słońca nad drzewami, każdego dnia inny, zachwycał. A jeżeli do tego dochodził zapach kwiatów, świeżo skoszonej trawy, to...
Widok z mojego balkonu – jesień
Jak tu zwyczajnie
jesień kolorami zasypuje równiny
w ostatnich jego blaskach
płoną korony czerwonych dębów
blady księżyc
znaczy koło na bladym niebie
białe autostrady
żelaznych ptaków trzeciego tysiąclecia
rozpływają się niczym muślinowa wstęga
nie ma już jaskółek i opasłych dyni
tylko dzika róża
wdzięczy się dorodnymi koralami
jak tu zwyczajnie
nawet mój Chrystus
myśli pewnie
że zamieszkał
w najzwyczajniejszym miejscu.
wiersze Basia Wójcik
Gdy nadchodziła Pani Jesień, patrząc przez okno, mała Dziewczynka mogła zaobserwować jak z dnia na dzień wszystko nabiera stopniowo złocistych, czerwonych i brązowych barw. Każdy silniejszy jesienny podmuch wiatru targał koronami drzew, ale one dzielnie się trzymały. Nawet otulając się welonami mgieł, nieprzerwanie szumiały snując pradawne historie, które zrozumieć mogli tylko wtajemniczeni.
Wiatr przywiewał też zapach palonych dookoła liści.
A kiedy dni stawały się coraz krótsze i chłodniejsze, a Pani Jesień zaczynała rozpaczać, drzewa zaczęły zrzucać swoje kolorowe sukienki, które spływały na ziemię żółto-czerwonymi wstążkami.
I znowu wracała Królewna Zima...
Mała Dziewczynka bardzo to wszystko kocha. Zwłaszcza to, co nietrwałe i przemijające. Coraz rzadszą oszałamiającą bielą Zimę, świeżą i kolorową Wiosnę, kruchy lot motyli nad urzekającymi kwiatami Lata, niepowtarzalne barwy i zapachy Jesieni...
Ten dawny widok to nie tylko inne czasy, to inna już planeta. Mała Dziewczynka czasem zamyka oczy, aby zatrzymać ten obraz jak najdłużej i jak najdokładniej w pamięci.
Niestety pamięć nie jest wehikułem czasu, nie przeniesie Małej Dziewczynki do przeszłości, nie sprawi, że nadal ten widok będzie mogła podziwiać.
Ale jaki będzie ten widok za kilka miesięcy, lat...?
Teraz powoli umiera kilkudziesięcioletni świerk. Dlaczego? Może z tęsknoty za swoim bratem bliźniakiem, który odszedł kilka lat temu? A może Duże Drzewo potrzebuje znowu więcej miejsca dla swojej korony i korzeni?
Przeszłość pozostanie jednak w jej sercu i na dysku komputera. Tam nie zniknie, będzie tylko uśpiona i kiedyś znowu niespodziewanie wychyli się z ukrycia.
Może Mała Dziewczynka rzeczywiście za bardzo przywiązuje się do miejsc, drzew, widoków, zapachów...
Przeszłość przecież odeszła i pozostała tylko teraźniejszość i przyszłość.
Mała Dziewczynka jednak wierzy, przeszłość przetrwa i kiedyś znowu wychyli się z ukrycia...
Byłoby dobrze, gdyby dziewczynka doceniła żyjące drzewa, a zwłaszcza ich wygląd o każdej porze roku,
OdpowiedzUsuńktóry jest tak bardzo piękny.
Serdecznie pozdrawiam :)
Znam ten ból aż za dobrze... Za drzewem, widokiem, człowiekiem, którego już nie ma obok... Ale też wierzę, że to, co dobre i piękne nie mija na zawsze i wróci jeszcze wspanialsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Druga dziewczynka rozumie całkowicie Małą Dziewczynkę, ot pokrewne dusze...
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, wzruszeń nigdy za wiele, to chyba jesień przynosi takie refleksje:-)
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, tak z serca, które skrywa najgłębsze odczucia. Jakoś tak się składa, że często wracamy do wspomnień z odległych lat. teraźniejszość nie zawsze nas cieszy. Zastanawiam się, cz dzisiejsze pokolenie powiedzmy dziesięciolatków będzie wspominać swoje dzieciństwo młodość? Kiedy ten czas jest taki betonowo-metalowo-pospieszny. Z letnimi jeszcze pozdrowieniami.
OdpowiedzUsuńPięknie ujęłaś w strofy swoje wspomnienia z dzieciństwa. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBoli mnie serce na myśl o każdym umierającym drzewie. A już zwłaszcza tymi bezmyślnie wycinanymi przez człowieka.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Ismenko z remontowej zawieruchy:)
Moja Dziewczynka nadal ogląda rozwalony sad...
OdpowiedzUsuńI nadal nie ma na to zgody.
Małej Dziewczynce można zazdrościć, ze ma takie piękne wspomnienia, wystarczy przymknąć oczy a pod powiekami pojawią się obrazy z dawnych lat.
OdpowiedzUsuńSzkoda każdego drzewa, świerki usychają masowo, korniki tez robią swoje.
Moc serdeczności łączę.:)
Ten wpis, to jak biały wiersz. Niewiele faktów, mnóstwo uczucia :) Dobrze jest pielęgnować w sobie naszą Małą Dziewczynkę, nasze wewnętrzne dziecko. Dobrze jest mieć dużo dobrych wspomnień. Też to znam :) pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńCudowne strofy Ismeno. We mnie tez mieszka taka mala dziewczynka ktora przywiazuje sie do niektorych miejsc a przede wszystkim do ludzi.
OdpowiedzUsuńKażda z nas była kiedyś małą Dziewczynką, mamy zatem swoje cudne wspomnienia i to jest piękne😃💝🍀
OdpowiedzUsuńMilutko pozdrawiam kochana🌻☕🍰😊💛🌞