Lato, lato, lato czeka
Lato, lato, lato czeka
Razem z rzeką czeka las
A tam ciągle nie ma nas
Lato, lato, nie płacz czasem
Czekaj z rzeką, czekaj z lasem
W lesie schowaj dla nas chłodny cień
Przyjedziemy lada dzień
Już za parę dni, za dni parę
Wezmę plecak swój i gitarę
Pożegnania kilka słów
Pitagoras bądźcie zdrów
Do widzenia wam canto, cantare
Lato, lato, mieszka w drzewach
Lato, lato, w ptakach śpiewa
Słońcu każe odkryć twarz
Lato, lato, jak się masz?
Lato, lato, dam ci różę
Lato, lato, zostań dłużej
Zamiast się po krajach włóczyć stu
Lato, lato, zostań tu
Pożegnania kilka słów
Pitagoras bądźcie zdrów
Do widzenia wam canto, cantare
Ludwik Jerzy Kern
Tak nuciłam dwa tygodnie temu, gdy szykowałam się do podróży. Tak, tak większość zapewne rozpakowywała plecaki, witała się z Pitagorasem... A ja jak co roku wyruszałam dopiero w świat. Tym razem nie były to czeskie miasteczka. Jednak i tak jest co wspominać.
Właśnie wróciłam z sentymentalnej wyprawy do miasteczka mojego dzieciństwa, gdzie świat się prawie zatrzymał.
Tylko dlaczego znów wszystko minęło zbyt szybko? Przecież czas nie pędzi tam tak szybko jak w dużym mieście. Dopiero "wczoraj" szłam uliczkami i ścieżkami miasteczka mojego dzieciństwa, starając się uchwycić i zachować kolejne wspomnienia, które będą mnie ogrzewać w jesienne i zimowe długie wieczory. Nazbierałam ich tyle, że powinny mi wystarczyć na rok. Wydaje się nawet, że cała jestem nimi otulona.
Często będę wracać myślami do tego miejsca.
Niewiele się tam zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Wszyscy dookoła nie starali się dogonić uciekającego czasu. Najchętniej delektowałabym się tymi spokojnymi dniami dłużej. Poczułam się tam jak w małym, starym kinie.
Jednak trudno jest mi zaakceptować fakt, że życie toczy się tam już beze mnie. Powoli, ale stale idzie do przodu. Jak dla mnie powinno się zatrzymać dawno temu i trwać takie, jakie mam je zachowane w moim sercu. Oczywiście nie jest to możliwe. Miasteczko zmienia się, zmieniają się ludzie. Z roku na rok powoli odchodzą, a ja patrząc na młode, nowe, nieznane twarze uświadamiam sobie, że wszystko jest kruche i mija zbyt szybko.
Na szczęście spotkałam jeszcze ludzi, z którymi można było zacząć rozmowę od "dobrze, że jesteś", "a pamiętasz....?".
Właśnie to "a pamiętasz....?" lub "to były czasy" sprawia, że na sercu i duszy robi się zawsze przyjemnie ciepło. A przecież po takim nudnym wstępie jako dziecko często uciekałam, nie miałam czasu.... Czy zatem to, że teraz sama tak mówię jest oznaką, że młodość już minęła?
Wieczorem spacerując po uliczkach patrzyłam na stare, puste domy lub na miejsca, gdzie wznoszą się już nowe budynki. Kiedyś mieszkali tu ludzie, którzy prowadzili zwyczajne życie. Niektórych, znajomych moich dziadków, miałam okazję odwiedzać, kiedy przyjeżdżałam w wakacje.
Z nostalgią patrzyłam na te miejsca. Przecież dom to nie tylko ściany z cegieł, okna i drzwi... To także ich dusza, historia. Tutaj pozostał śmiech i łzy dawnych mieszkańców, ich marzenia, dziecięca beztroska, dorosłe zmartwienia... Może właśnie dlatego opuszczone budzą we mnie ogromny smutek, zwłaszcza gdy pamięć przywołuje z przeszłości żywe obrazy.
Tak wiem, już "jutro" pochłonie mnie zwykła codzienność. Ale jeden zapach, smak, obraz, słowo mogą w każdej chwili sprawić, że zatęsknię za tym miejscem. I znowu będą mnie otulały niteczki wspomnień. A czasem wystarczy, że otworzę mój woreczek wspomnień, który jak za każdym razem przywiozłam z mojej wędrówki.
I ona mnie wreszcie przygnała,
Że widzę was oko w oko,
Że słyszę, jak szumisz, ty wodo,
Szeroko i głęboko.
Tak! Chodzę i patrzę, i słucham -
O jakżeż tu miło! jak miło! -
I śledzę, czy coś się tu może
Od kiedyś nie zmieniło?
Jan Kasprowicz - poeta w pewien sposób związany z moimi wspomnieniami
Tak wiem, te moje sierpniowo - wrześniowe podróże w te same miejsca. Niektórym może się to wydać dziwne. Co ja jeszcze nowego mogę tam zobaczyć? Dlaczego nie chcę poznać innych miast, miasteczek, wsi..... Przecież są inne jeszcze bardziej zachwycające miejsca na świecie. A ja po prostu jestem zakochana w tych moich miejscach na ziemi i mam nadzieję, że chyba trochę z wzajemnością. Za każdym razem zastanawiam się, co teraz mnie tam zaskoczy, zadziwi? Czy istnieje jeszcze coś takiego? Wierzę, że tak. Mam tylko nadzieję, że tylko pozytywnie. Nie chciałabym tam patrzeć, na puste, opuszczone domy.
Pusty dom
Puste schody
Opuszczony dom
Bez
Hałasujących dzieci
Dymu z komina
Bez
Kłótni rodzinnych
Bez
Przemocy
Dwojga staruszków na ławce...
Bez
Całujących się za rogiem
Nastolatków
Wydaje się
że za tym Domem
Zaszło życie
Jak słońce
Trzeszczą niedomknięte okiennice.....
Znalezione w Internecie
Za chwile powiemy latu do widzenia lub do zobaczenia. Bedzie mi go brakowalo. Tyle czekania na nastepne wakacje:) Tez mam takie miejsca, do ktorych chetnie wracam wiec doskonale Cie rozumiem Ismenko. Pozdrawiam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńDobrze, że w miasteczku spotykasz ludzi, których znasz i z którymi możesz porozmawiać.
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć swoje miejsca na ziemi.
Serdecznie pozdrawiam :)
Takie sentymentalne podróże bardzo lubię, nawet jeśli mam jakiś niedosyt ludzi, których już nie ma, budynków, które są już tylko obcymi murami. Bardzo rzadko bywam w swoim miejscu urodzenia, uświadomiłam to sobie czytając Twój post.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:)
Myślę, że każdy z nas lubi takie sentymentalne podróże do miejsc swojego dzieciństwa, w ogóle do miejsc, z którymi jest związany. To chyba takie podświadome poczucie przywiązania, a zarazem - bezpieczeństwa. Cieszę się, że spędziłaś urlop w tak ciekawy sposób. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMy tez chętnie wracamy do ulubionych miejsc, ale dla zdrowia psychicznego warto raz w roku chociaż znaleźć nowe miejsce, nowe kontakty, nowe emocje...
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoją nostalgię do miejsca urodzenia. Sama chciałabym jeszcze raz pojechać do Wrocławia, spotkać się z ludźmi, którzy tam zostali. Ale z drugiej strony zgadzam się z Jotką, że czasami dla psychiki dobrze jest zmienić kierunek. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPowrót do miejsca urodzenia to jakby powrót do czasów dzieciństwa - tego okresu radości, beztroski, marzeń, gdy całe życie było dopiero przed nami...
OdpowiedzUsuńSerdeczne uściski.
Pewnie to miłe i piękne tak wrócić. Ja żyję całe życie w tym samym miejscu ( z wyjątkiem czasu studenckiego) więc nie znam tego odczucia, ale wspomnienia kocham.
OdpowiedzUsuńJa na co dzień mam szanse patrzeć jak zmienia się moje miasto rodzinne.
OdpowiedzUsuńDobrze jest tak wspominać. Zawsze wraca się do tych miłych wspomnień.
Pozdrawiam cieplutko.
Miejsce mojego dzieciństwa jest ok.60 km od mojego obecnego zamieszkania.
OdpowiedzUsuńKiedy tam przyjeżdżam też wspominam tych którzy żyją już tylko w mojej pamięci i miejsca które mają teraz nowe"szaty"...
Przepięknie to napisałaś Ismeno.
OdpowiedzUsuńJa ciągle wracam w miejsca w których już wiele razy byłam.
Są zupełnie inne... ale moja pamięć o nich jest ciągle ta sama. I to jest najpiękniejsze.
Serdeczności pozostawiam...
Kochana
OdpowiedzUsuńNigdy nie będzie nic takie samo, jak za czasów naszego dzieciństwa.
Mnie najbardziej tylko martwią, nie domy, ale odchodzący ludzie.
Serdeczności moc przesyłam na kolejne słoneczne, jesienne dni🍁🍂🌻😀🧡☕