Babie lato
Puścił pająk nić w powietrze,
zatańczyła nić na wietrze
i pokryła srebrem liście.
Babie lato, oczywiście
Pajęczyną liście splata,
jak wspomnienie żaru lata.
O poranku śpiew słowika,
co radośnie dzieci wita.
Może wraca letnia pora,
do zabawy jeszcze skora.
Słychać ptaków gwar i trele,
choć zostało ich niewiele.
Choć na ziemię owoc pada,
jeż do snu się już układa.
Po koszeniu pachną łąki,
rozrabiają trzmiele, bąki.
Coraz niżej promień słońca,
srebrnej nici sięga końca,
koronkową tęczę wplata.
Jesień śmieje się do lata.
i szelestem tuli liście.
Jarzębiny syte kiście,
pożegnały sznur żurawi.
Tak się babie lato bawi.
Irena Ejsymond
Ostatnio pisałam TUTAJ, że mamy sześć pór roku. Wiosnę, Lato, Jesień, Przedzimie, Zimę i Przedwiośnie.
Raz na jakiś czas tkam o nich opowieść.
A teraz tak sobie uzmysłowiłam, że mamy przecież jeszcze Babie Lato.
Czasem może się wydawać, że Babie Lato nie istnieje wcale. Bo jak opisać coś, co trwa kilka dni, może tydzień, dwa? Co pojawia się i znika, zostawiając po sobie tylko zamgloną nostalgię i kilka nitek wplątanych we włosy?
Ja wierzę, że jest.
Jakie więc ono jest. Czy również takim skrzatem jak Przedzimie i Przedwiośnie? Chyba nie, a może jednak...?
A może Babie Lato to drobna, pochylona staruszka o srebrnych włosach, które rozwiewa wiatr? O oczach jak jesienne niebo czasem zamglonych, a kiedy indziej niespodziewanie głębokich. W jej wzroku tkwi jeszcze odrobina młodzieńczej ciekawości, ale przede wszystkim mądrość i spokój tych, którzy niczego już nie muszą udowadniać.
A może to dziecko odrobinę beztroskie, roziskrzone i rozbiegane...? Ubrane w złotą sukienkę z wysuszonych źdźbeł i drobnych płatków nawłoci. Biegnie przez pola, zostawiając za sobą ślad śmiechu i ciepła. Biega boso po rosie, nieczując chłodu, z ramionami rozpostartymi jak skrzydła ptaka.
A może… może Babie Lato to ulotna, ledwie uchwytna postać? Nie da się jej zamknąć w jednym obrazie. Może właśnie w tym tkwi tajemnica Babiego Lata? W zmienności, w subtelności, w tym, że każdy widzi ją inaczej.
Dla jednych to zjawa utkana z nici pajęczych, ulotna i zwiewna. Ledwie je dostrzegasz, a już ich nie ma. Jakby istniały tylko dla tych, którzy naprawdę potrafią patrzeć.
Dla innych to ostatni pocałunek lata, który zostaje na skórze w postaci rudych piegów.
Babie lato
Jesienne piórka ponad głową,
W oddali mgliste pocałunki,
Moje natchnienie szepcze słowa.
Cisza jak srebrna pajęczyna
Od wrzosów cała jest wrzosowa.
Całuję płatki ciemnej róży,
Co opłakuje resztki lata.
Wiatr ledwie moje włosy muska,
Płomień zachodu w niebo wzlata.
Złoty kobierzec trawy w sadzie
Jesienny smutek równo kładzie.
Teresa Kaczmarczyk
Babie Lato to jeszcze nie chłód jesieni, ale i nie żar lata. To ciepło z domieszką tęsknoty.
Jeszcze słońce grzeje, ale nie narzuca się swoją siłą. Złociste promienie opadają łagodnie, muskając liście, które zaczynają rumienić się nieśmiało.
Babie Lato nie potrzebuje słów. Nie domaga się uwagi. Przychodzi tylko na moment.
Można powiedzieć: „Zobacz, jak piękne może być odejście, kiedy jest pełne czułości.”
Kiedy pracowita, ale już zmęczona królewna Lato zaczyna łagodnie ustępować miejsca swojej rudowłosej siostrze Jesieni, na świecie międzyczasie pojawia się Babie Lato. Każdego wrześniowo-październikowego poranka budzi się o brzasku króla Słońce, który z dnia na dzień coraz bardziej stara się przebić przez mgły zasnuwające świat.
Babie Lato zawsze się uśmiecha. Jest złote, ledwie uchwytne niczym kolorowy motyl lub opadający liść.
Dlaczego jednak je tak nazywamy? Dawniej słowo „baba” znaczyło „stare”, „przedwieczne”. Czyli dla naszych przodków było po prostu starym, dojrzałym latem.
A może Babie Lato nazwę zawdzięcza pajęczynom, które wiatr w tym czasie niesie nad ziemią? Są długie, srebrzyste niczym siwe włosy starszej kobiety.
Kto to jednak dzisiaj wie to na pewno?
Babie Lato nie jest skrzatem jak Przedzimie lub Przedwiośnie. Nie jest też królewną, choć nosi złotą suknię utkaną z nitek promieni i perełek porannej mgły. Jest chyba czymś pomiędzy. Może wspomnieniem, szeptem mijającego czasu? A może zaklęciem, które Matka Natura rzuca na chwilę, byśmy nie zauważyli, jak świat zaczyna się powoli zamykać na zimowy sen.
Babie Lato nigdy nie przychodzi niespodziewanie, jak to mają w zwyczaju Przedzimie i Przedwiośnie. Czeka cierpliwie, aż Pani Lato zamknie ostatni słoik z konfiturami z malin i mirabelek, aż ostatni kwiat cynii lub rudbekii rozsieje się dookoła, aż kolorowe liście rozpoczną swój taniec na wietrze...
Babie Lato przychodzi gdy niebo wciąż lśni tuż po ciepłym deszczu, kiedy wrzos jeszcze się na dobre nie rozgościł w ogrodzie, a poranne szrony jeszcze nie marzą o tym, by do nas zawitać.
Dopiero wtedy wychodzi ze swojego domu utkanego gdzieś między gałęziami dzikich grusz, a może złotych topól? Kto to wie?
BABIE LATO
prawie niewidzialna jak nasze pragnienia
chwyta się przestrzeni by nie upaść
wszak ziemia czeka z niecierpliwością
wibruje powietrze nasycone letnim pośpiechem
widać słońce już mniej gorące
wyrównuje straty na palecie barw
podnoszę ręce wyczuwam jesień
choć dzieli nas jeszcze tyle spraw
zamotana w pajęczą nić próbuję rozwiązać
to co dusi i tłamsi co czyha
z cierpliwością pająka czeka na ofiarę
szukam znów nici babiego lata
by się uchwycić niezawodnej nadziei
która podniesie moje oczy ku górze...
Basia Wójcik
Babie Lato to czas, kiedy Pani Jesień jeszcze nie do końca przejęła kontrolę nad światem, a królewna Lato jeszcze może coś nam powiedzieć. Wszystko jest zawieszone pomiędzy dwoma światami – letnim i jesiennym. Powietrze nie jest gorące, ale jeszcze pełne ciepła. Król Słońce delikatnie muska twarz, a wiatr tańczy we włosach. Wszystko przypomina o minionych wakacyjnych dniach. Ale Babie Lato szepcze jeszcze do ucha, że jeszcze nie wszystko przeminęło.
Wszystko dookoła spowalnia. Ptaki zbierają się na narady, szykując się do odlotu. Trudno już jednak, w przypadku tych mniejszych gatunków dostrzec ptasie pięciolinie. Kiedyś to... Ale nie o tym dzisiaj.
Koty leżą leniwie przed domami, jakby przeczuwały, że za chwilę skończy się ich ulubiony czas wylegiwania na słońcu. Nawet my zaczynamy mówić ciszej, chodzić wolniej, bardziej świadomi ulotności tej chwili.
Tak, wszystko dookoła zdaje się zwalniać, a czas jakby się zatrzymał, dając nam chwilę na oddech, na refleksję i na wspomnienia.
To taki leniwy, krótkotrwały czas pełen jednak zapachów i smaków dojrzewających owoców i warzyw.
Babie lato
z wiatrem lubi sobie latać,
czasem zawiśnie na drzewie,
jakim ? na razie ja nie wiem.
Może to będzie jabłonka?
rozbłyśnie w promieniach słonka,
by rankiem pozbierać rosę
i się położyć pod wrzosem.
A może odnajdą ją dzieci ?
babciu we wrzosach coś świeci,
malutka rosy perełka
z nici ciekawie zerka.
Na liści czerwień płomienną,
na księżyc gdy noc i ciemno,
bo urok jest w babim lecie,
choć może o tym nie wiecie.
znalezione w Internecie
Babie Lato chodzi wolno jakby z szacunkiem dla Ziemi, dla tego, co było i co jeszcze przez chwilę będzie. Nie spieszy się. Zna rytm przyrody i wie, że wszystko ma swój czas.
Babie Lato zagląda do sadów i ogrodów, gdzie jeszcze bzyczą ostatnie muchy i pszczoły.
Zatrzymuje się pod starymi jabłoniami, głaszcze owoce, które zaczynają się rumienić, jakby zawstydzone jej spojrzeniem. Uśmiecha się do gruszek i śliwek, które spadają na trawnik, jakby wiedziały, że teraz jest ich pora.
Czasem Babie Lato przysiada na drewnianej ławeczce przy płocie, otula się promieniami późnego słońca, przymyka oczy, słuchając świerszczy jak melodii znanej kołysanki. A potem wstaje i śmieje się , gdy widzi dzieci puszczające latawce na ostatnim letnim wietrze.
I może tylko Babie Lato wie, że złote światło, dojrzałe warzywa i owoce, ciepłe dni, mgliste, ale słoneczne poranki — to ostatnie podarunki Pani Lato. Wie, że zaraz przyjdzie kapryśna Jesień i pozamiata wszystko swoją złoto-rudą miotłą.
Kiedy Babie Lato odchodzi, zamyka za sobą drzwi i zostawia świat w objęciach nostalgii, melancholii, tęsknoty i Pani Jesieni.
Znika, dla nas jak zawsze za wcześnie.
Jednak przy oknie pozostawia czasem nitki pajęczyny. Jeżeli spojrzymy tam uważnie pod pewnym kątem, to może ją dostrzeżemy. I przypomnimy sobie, że była ta siódma pora roku.
Babie lato pozwala nam łagodnie wejść w chłodniejszy czas i łaskawiej spojrzeć na mgliste poranki:-)
OdpowiedzUsuńBabie lato to siwe włosy lata, które ustępuje miejsca kolejnej porze. Jesień wita nas pomarańczowymi liśćmi i czerwoną jarzębiną, a gdy się starzeje to pojawia się szaruga i czuć nadchodzącą zimę. Pozdrawiam cieplutko Ismeno. Jesteś w moich myślach.
OdpowiedzUsuńBabie lato jest bardzo ulotne. Odlatuje wraz z żurawiami:)
OdpowiedzUsuńZawsze oczekuję.
Uściski Ismeno:)
Moment przejścia między porami roku zawsze jest widoczny, choć zwykle trwa krótko. Nikt nie nazwał tego etapu między wiosną i latem, ale czym właściwie jest początek czerwca? Ta chwila, kiedy pachną już jaśminy i dzikie róże, ale do najkrótszej nocy w roku zostało jeszcze trochę czasu?
OdpowiedzUsuńUściski!
Rivulet
Przepięknie uczciłaś BABIE LATO. Do mnie ten obraz staruszki przemawia najbardziej, bo trzeba przeżyć życie żeby zaoszczędzić nawet nić babiego lata przed nieostrożnym ruchem ręki...
OdpowiedzUsuńWłaściwie lubię ten czas z babim latem. Powietrze jest już ostrzejsze, niż latem i często pachnie spadłymi liśćmi.
OdpowiedzUsuńMyślę, że czas jesieni zawsze jest zauważalny w naszym klimacie, natomiast większy problem mam z wiosną.
Nie ma już takiej prawdziwej wiosny...z reguły jest zimno i prawie zimowo albo od razu robi się gorąco i nadchodzą letnie upały.
Pozdrawiam, Ismeno!
Dla mnie babie lato, jak piszesz, to "zjawa utkana z nici pajęczych, ulotna i zwiewna".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Lubię tę porę roku, lubię babie lato. I te chłodniejsze poranki i wieczory, oraz okazje do niespiesznego odpoczynku przy wcześniejszej porze...
OdpowiedzUsuńBabie lato to ten moment w roku, z którym najbardziej się utożsamiam. To moja prawdziwa natura 🩶🕸️
OdpowiedzUsuńZa oknem u nas powoli przyroda się wybarwia.
OdpowiedzUsuńBabie lat- cudna nazwa i ulubiona przeze mnie pora:)
Serdeczności moc przesyłam:)
Such a beautiful post on the topic. I dunno I still fall in love with fall. I don't like the heat that much.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że właśnie ta ulotna chwila jest najbardziej ulubioną i przez nią jesień jako pora roku jest lubiana. Pozdrawiam serdecznie Ismeno i dziękuję.
OdpowiedzUsuńW tym roku mam wrażenie, że Babie Lato było wcześniej i mignęło niczym mrugnięcie okiem... a szkoda, bo lubię ten czas.
OdpowiedzUsuńLubię pająki i pajęczyny, ale z babim latem już nie tak łatwo. Z jednej strony lubię, z drugiej - zapowiadają jesień, a to mi się bardzo nie podoba.
OdpowiedzUsuńJa to babiego lata właśnie nie lubię chyba najbardziej. To przejście lata w jesienno-zimowy okres wywołuje we mnie największe troski i pierwsze tęsknoty. Nawet wiatr i słońce są wówczas takie zdradliwe... Czekam zatem na przedwiośnie, a przede wszystkim na jakiekolwiek słoneczko na październikowym niebie. W tym roku z tym ciężko...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Lubię okres ciepłej jesieni, jej kolory i owoce jakie nam przynosi. Życzę pięknego nowego tygodnia. 🤗🫶
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czas babiego lata i złotych liści.
OdpowiedzUsuńBabie Lato w Twoich słowach jest jak światło między latem a jesienią, ciepłe i pełne wspomnień. To taki moment zawieszenia i spokoju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Zdecydowanie jest babie lato!
OdpowiedzUsuńPięknie o nim piszesz! Ile możemy się uczuć od natury...
Serdeczności przesyłam i zapraszam do mnie ♥️
Babie lato to czas cudowny ale ulotny. Chociaż wszystko szybko przemija. Pięknie piszesz o babim lecie, cudowny i inspirujący wpis ❣️
OdpowiedzUsuńNiestety u nas go nie było. Ale być może mgły i pajęczynka jeszcze zawita tej jesieni. Pozdarwiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńW tym roku jesień szybko przyniosła szarość
OdpowiedzUsuńBabie Lato, to taki romantyczny czas...
OdpowiedzUsuńBabie Lato jest ulotne...jak życie...
Zaczytałam się w tych wierszach i tekście...
Pozdrawiam zauroczona Ismeno... ♥️
Babie lato pozwala łagodnie przejść z lata w zimę. Co do tych pór roku, niby są ale granice między nimi się zacierają, słabe, ciepłe zimy i tegoroczne lato jak jesień... Zobaczymy jak będzie w przyszłym roku. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNie lubię tego czasu, bo jest taki schyłkowy...
OdpowiedzUsuńDziękuję, odczarowałaś mi trochę babie lato. Zawsze niezbyt przyjemnie mi się kojarzyło, choć dużo osób się nim zachwyca. Boję się pająków i pajęczyn też, na dodatek jesień wprawia mnie w ponury nastrój.
OdpowiedzUsuńLubię babie lato. Gdy byłam dzieckiem, wierzyłam, że jego pochwycenie sprawi, że spełnią się moje marzenia :)
OdpowiedzUsuń