sobota, 1 marca 2025

Ona czy on? Chyba jednak ono...

Często tkam opowieść o czterech córkach króla Słońce.
Przypomnę, że taki pomysł zaczerpnęłam z ukochanej książki mojego dzieciństwa - Król Słońce i jego cztery córki, o której pisałam TUTAJ.
Jest więc:
- najstarsza, czarnowłosa, najspokojniejsza i najmądrzejsza Zima,
- rudowłosa, kolorowa, dojrzała, ale i kapryśna Jesień,
- płowowłosa, pracowita, silna i ciepła Lato,
- najmłodsza, złotowłosa, radosna Wiosna.
Ale przecież jest też jeszcze powszechnie znane Przedwiośnie i niedoceniane, całkiem zapomniane Przedzimie.
Sześć pór roku
Jest w Polsce sześć pór roku
chyba więcej nie ma
przedwiośnie
wiosna
lato
dwie jesienie
jedna ze złotem ucieka
w drugiej kalosz przecieka
i zima
ks. Jan Twardowski
Od dawna zastanawiam się kim są one w stosunku do czterech córek Króla Słońce, o których czasem wspominam. Przecież jak powszechnie wiadomo siostry są cztery. Tak każdy z nas miał to utrwalone od dzieciństwa. No ewentualnie godzimy się i nawet przywykliśmy do Przedwiośnia. Od zawsze, podobnie tak jak BASIA nie wyobrażam sobie, aby nie wymieniać delikatnego, kruchego, nieśmiałego, niosącego nadzieję Przedwiośnia. Ale szare, bure, często kapryśne i zawodzące Przedzimie? Wolimy o nim nie pamiętać.  Niektórzy nawet nie znają jego (jej???) imienia. No właśnie... Przedwiośnie i Przedzimie to panie czy panowie? Siostry, czy bracia...? No i do tej pory tego nie wymyśliłam... Chociaż tak teraz przychodzi mi do głowy, że to po prostu małe dzieci, chochliki, skrzaty... I jak tylko powoli kończy się panowanie Pani Jesieni lub jej  starszej siostry Zimy, to Przedzimie i Przedwiośnie ciekawie już podskakują, aby nad płotem zajrzeć do mojego Ogrodu... Sprawdzają, czy jest już czas, aby trochę się po nim pokręcić i swój ślad zostawić.
Oba skrzaty różnią się jednak w swojej aktywności. O ile z roku na rok Przedzimie ociąga się ze swoją pracą i zaczyna tylko przycinać dzień, to Przedwiośnie często nie może doczekać się, kiedy wkroczy do mojego Ogrodu i weźmie się do roboty.
Przedzimie to coraz krótszy okres, pomiędzy panowaniem złotej Pani Jesieni a czasem srebrno-białej Pani Zimy.  Jest trochę leniwe, niespieszące się, a wręcz spóźnialskie Przedzimie coraz częściej pozwala królewnie Jesieni, aby jak najdłużej do nas się uśmiechała i malowała wszystko dookoła ciepłymi kolorami. Przedzimie kojarzy się nam z szarugą. Często jest bowiem zachmurzone, ponure, ciemne, wyprane z kolorów... Jak tylko przychodzi bierze pędzel, okrojoną paletę barw i zamazuje ciepłe kolory, którymi obdarzyła nas Pani Jesień. Trzyma też nożyczki, którymi  zdecydowanie przycina dzień. A ten przemalowany, odcięty kawałek przyszywa do nocy. Chwyta też za miotełkę i  pająki, które się zagapiły  zagarnie w ciepłe domowe zakątki...  Przegania też ptaki do ciepłych krajów...
Często ten bardzo zapracowany chochlik  zawodzi z przemęczenia, ale ogałaca jeszcze  drzewa z ostatnich liści, które starają się jeszcze zatańczyć swój ostatni taniec. Płacze, ale czy dlatego, że nie lubi swojej pracy? Przecież ociąga się każdego roku z jej rozpoczęciem? A może chce jasno dać do zrozumienia, że za chwilę przyjdzie Pani Zima i pora się na nią przygotować.... Nic dziwnego, że napełnia nas smutkiem, żalem i tęsknotą za złotą królewną Jesienią...
Ale Przedzimie potrafi być także czułe, gdy cichutko nuci nam kołysanki i otula świat mgłą. Bo przecież ten skrzat czasem lubi spokojną, zazwyczaj wieczorną muzykę....
PRZEDZIMIE
Opustoszały już
ptasie gniazda
wiatr zimny szarpie bezlitośnie
gronami zeschniętych nawłoci
podnoszę z ziemi zagubione pióro
czyjś znak pożegnania i tęsknoty
otulam się szczelnie wełnianą chustą
i sięgam w dal utrudzonym wzrokiem
czarne zagony wpadają bezszelestnie
w stalową ścianę lasu
zmawiając się wspólnie przeciwko zimie
jeszcze wirują jesionowe liście
wdzięczą się nieśmiertelne chryzantemy
w smutnych opuszczonych ogrodach
uśpiony ciszą dom zaprasza w gościnę
stare książki ożywające pod ciepłym dotykiem dłoni...
Basia Wójcik
A Przedwiośnie jest niecierpliwe, wpada do mojego Ogrodu coraz wcześniej i nie zważa na to, że królewna Zima nie powiedziała tam jeszcze ostatniego słowa. Przychodzi z paletą pastelowych barw i pędzelkiem zamalowuje  szarości i smutek. Tak też było w tym roku, gdy już w styczniu zwinnie wspięło się na płot i skoczyło na śpiący jeszcze trawnik. Gdzie tylko spojrzało zażółciło się od ranników, mrugających oczek stokrotek, zabieliło od nieśmiałych jeszcze przebiśniegów i gdzieniegdzie zabarwiło na różnokolorowo od pierwiosnków. Szybko jednak Przedwiośnie dostaje po nosie od Pani Zimy za ten falstart. Po nosie... Po prostu najstarsza córka króla Słońce z pomocą Dziadka Mroza je tam szczypie... Tak było też w w lutym.
Wszyscy jednak cieszymy się, gdy ten mały skrzat nadchodzi. Lubimy panowanie Przedwiośnia, które zapowiada nadejście tak oczekiwanej przez te ostatnie miesiące Pan Wiosny. Radosne oczekiwanie to zawsze piękny czas. To rodzi w nas nadzieję, że szare, ponure dni znikną i świat rozbłyśnie słońcem, kolorami, zapachami...
I ja je lubię, kiedy delikatnie odgarnia bukowe liście wokół hortensji i pozwala, aby nieśmiało, ale i ciekawie mogły wyciągnąć swoje główki przebiśniegi. Na moim jeszcze szarym trawniku rozsypuje krokusy i stokrotki. A potem na koniec swojego panowania zostawia mi tam w prezencie wonne fiołki....
I Przedwiośnie lubi muzykę... Ale jakże inną. Jego muzyka o poranku wpada przez otwarte okno, gdy ptasi wirtuozi zaczynają swój koncert. Wszystko zaczyna budzić się do życia...
Po styczniowym muśnięciu  czekamy ponownie na Przedwiośnie, bo przecież zaczął się już marzec, a groźny luty (dawniej i nadal w przysłowiach) już sobie poszedł. Czy zostanie już z nami be kolejnych powrotów Pani Zimy?
Przedzimie i Przedwiośnie... Z jednej strony podobne, ale z drugiej jakże inne są te dwa skrzaty...
I tak jak pamiętamy jeszcze o  Przedwiośniu, to o Przedzimiu zupełnie zapominamy. Czy ta szósta pora roku całkiem zaniknie nie tylko z naszej pamięci? Ile będzie za kilka lat pór roku? Nawet w malarstwie, muzyce... są zazwyczaj tylko cztery...  Czy te dwa małe chochliki zostaną i będą z nami wędrować każdego roku? 
WĘDRÓWKA PRZEZ PORY ROKU
Najpierw
zagladam w nieśmiałe serca
pierwszym baziom nad rowami
prostuję zmięte płatki stokrotek
zatrzymuję wzrok na leszczynowym pyłku
otwieram się na przedwiośnie...
Potem
przyklękam na wilgotnej ziemi
zasłanej dywanem fiołków
chłonę melodie niezliczonych treli
zapominam o świecie
który bzom otwiera pąki
zachłystuję się wiosną...
Później

ocieram pot ze zmęczonego czoła
podziwiam starą lipę
w towarzystwie zapracowanych pszczół
zanoszę zsiadłe mleko żniwiarzom
liczę świerszcze o wieczornej porze
wdycham woń liliową i różaną
nasycam się latem...
Dalej

brnę w lasy kuszące złotem
biegnę w orzechowych wyścigach z wiewiórkami
podnoszę ciężkie koła słoneczników
kolekcjonuję pajęcze nici
zroszone chłodem poranka
przygarniam dary jesieni...
Następnie

żegnam ostatnie klucze ptaków
przenikam przez nagie gałęzie drzew
zapuszczam się samotnie w puste zagony
ocieram mokre od tęskoty oczy
przyjmuję przedzimie...
Na końcu

czekam czekaniem z dzieciństwa
wypatruję płatków śniegu
mróz nie będzie mi straszny
wyciągam choinkowe wspomnienia
raduję się życiem jeszcze
witam zimę...
Basia Wójcik

4 komentarze:

  1. Such a great post for the beginning of March! May spring be good to you.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Twoje historie snute na wspomnieniach, pragnieniach, oczarowaniach. Piszesz tak plastycznie, że do każdego tekstu można namalować kilka obrazów… a gdzie można kupić czas?… wprawiłaś mnie w zachwyt i pragnienie malowania … BasiaW

    OdpowiedzUsuń
  3. Przekonałaś mnie, że są jeszcze dwa skrzaty: Przedwiośnie i Przedzimie. Uwielbiam Przedwiośnie.
    Za Przedzimiem nie przepadam.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oby przedwiośnie dało nam przedsmak wiosennej aury, na razie jeszcze można zauważyć 6 pór roku, ale coraz bardziej zacierają się te granice...
    Jak zwykle ciekawie i z duszą!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad