Lubię radość Wielkiej Soboty
przystrojonej Grobami Pańskimi
w których Chrystus
spoczywa jeszcze w zapachu wiosennych kwiatów
cichych modlitw i szeptów
przemykających przez biel grobowych płócien
i wciąż to radosne oczekiwanie
na odwalony kamień
na bliskiego sercu Anioła
na spotkanie z szukającą Marią
i na dźwięk słów:
- nie zatrzymuj mnie...
Basia Wójcik
Wielkimi krokami zbliża się najważniejsze w naszej tradycji święto - Zmartwychwstanie. Czas szczególny, kiedy śmierć i nadzieja odrodzenia są odzwierciedleniem tego, co dzieje się w przyrodzie. Tak, nadchodzi czas niezwykły, a sama natura nam o tym przypomina. Wszystko dokoła budzi się do życia.
Nic więc dziwnego, że radosne Święto Zmartwychwstania obchodzimy u progu Wiosny.
Ten czas zaczyna się przed Wielką Nocą, kiedy przygotowujemy się do świąt.
W dorosłym życiu rzadko dajemy ponieść się przedświątecznej, niezwykłej chwili. Zbyt dużo obowiązków spada bowiem na naszą głowę. Po całym dniu w pracy musimy zatroszczyć się o zakupy, a potem w domu zakasać rękawy i posprzątać, ugotować.
Ale na chwilę odsuwam te myśli.
Nieprzypadkowo Święta Wielkanocne obchodzimy wiosną, kiedy uśpiona jeszcze przyroda i świat po długiej zimie budzą się do życia. Równonoc wiosenna, to znak nadejścia wiosny, która obejmuje panowanie nad światem, przynosząc nową nadzieję. Ale czy w tym roku przyroda obudzi się w pełni i wraz z Wielkanocą przyniesie nam nadzieję?
Każdy liczy na pełne ciepła i serdeczności spotkanie rodzinne. Kiedy wszyscy już przybędą zamyka się drzwi na klucz i odgradza od świata zewnętrznego.
Święta stanowią zawsze jasny punkt w naszej szarej codzienność. A ja wierzę, że w tym roku będą dla mnie one inne niż poprzednie. Nie chciałabym ponownie przeżywać ich samotnie, z dala od mojego Domu. Dlatego spędzę je tam. Taką mam nadzieję....
Nikt tak dobrze nie potrafi zorganizować świąt jak moja mama.
Ten Dom jest moją małą ojczyzną, moją ostoją, moją szczęśliwą wyspą na świecie. Jestem do tego Domu przywiązana, do wspomnień, które mi tu towarzyszą. Praktycznie nie ma innego miejsca, gdzie mogłabym żyć. Gdy myślę o wiosennych dniach, gdy ogród zalewają żółte żonkile, czerwone tulipany, o zapachu ognisk przywiewanym przez wiatr, a przywołującym wspomnienia z dzieciństwa, to wiem, że nigdy stąd na dłużej nie wyjadę. Nie opuszcza się przecież kogoś, czegoś co się kocha.
Powroty do Domu są zawsze wzruszające, ale także maja swoje minusy. Wszystko jest znajome, ale z czasem niektóre z nich stają się odległe. Ja tu mieszkałam, chodziłam do szkoły, grałam w piłkę, czekałam na tramwaj.....
Niestety czas i tutaj nie zatrzymał się. Widok za oknem nie jest ten sam, jabłonka rozrosła się, nie ma już domu za płotem, wiele osób wyprowadziło się, ale za to pojawiły się nieznajome twarze, które nie rozjaśniają się na nasz widok... Czas przyspieszył.
Powrót do Domu jest niczym uścisk kochanych ramion. Zamykanie drzwi jest jak podnoszenie zwodzonego mostu, który odgradza od świata, jego pytań i żądań.. Nikt nie może się tu dostać.
Zamykam oczy i próbuję odbyć podróż przez czas, w przeszłość. Chcę powrócić do dziecięcych lat i poczuć to, co czułam wówczas.
Ale przecież:
Wiosenne porządki
Wiosna w kwietniu zbudziła się z rana.
Wyszła wprawdzie troszeczkę zaspana.
Lecz zajrzała we wszystkie zakątki:
Zaczynamy wiosenne porządki.
Skoczył wietrzyk zamaszyście,
poodkurzał mchy i liście.
Z bocznych dróżek, z polnych ścieżek
powymiatał brudny śnieżek.
Krasnoludki wiadra niosą,
myją ziemię ranną rosą.
Chmury, płynąc po błękicie,
urządziły wielkie mycie.
A obłoki miękką szmatką
polerują słońce gładko.
Aż się dziwią wszystkie dzieci,
że tak w niebie ładnie świeci.
Bocian w górę poszybował,
tęczę barwnie wymalował.
A żurawie i skowronki
posypały kwieciem łąki.
Posypały klomby, grządki
i skończyły się porządki.
Brzechwa Jan
Ale dość tych sentymentalnych podróży. Tyle przecież do zrobienia. Jak to przed świętami.
Jednak przedświąteczne porządki nie są robione tylko po to, aby nasz dom lśnił i pachniał czystością i świeżością. Nie po to, żeby nie spotkać się z krytyką innych. Dzięki takim porządkom wymiatamy z domu zimę, a wraz z nią wszystkie problemy i choróbska, które zagnieździły się we wszystkich kątach.
Nie pozostaje nic innego jak tylko zebrać siły i echhhh…. Wytrzeć zalegający kurz z podłóg, wytrzepać dywany, umyć okna…. Na szczęście nie mam w moim mieszkaniu firanek i zasłon, bo przez to pewnie bym już nie przebrnęła.
Jak co roku wyciągnę w moim Domu z szafy zapomniany koszyczek z kurczaczkami, drewnianymi jajeczkami i barankiem, o który od zawsze trwa walka między moimi bratankami.
Na szczęcie omija mnie siedzenie nad mendlem jaj, które i tak w większości zostaną pomalowane w łupinach cebuli na ciepły czerwony kolor. Wyjątek będą stanowiły pisanki skomponowane przez moich bratanków.
Omija mnie też stanie przy kuchni przy piekarniku i zerkanie co chwila, czy ciasta nabrały już odpowiedniego kolorytu, a mięsa pokryły się chrupiącą skorupką. Dla mnie pozostaje jednak cala reszta.
Najbardziej ze wszystkiego lubię przysiąść w kąciku kuchni i zająć się komponowaniem przeróżnych sałatek, galaretek, nadziewanych jajek, deserów.
W sobotę zapewne zabiorę moich bratanków na spacer i pójdziemy na pola poszukać bazi.
Dla siebie i dla mojej rodziny staram się podtrzymywać atmosferę świąt, chociaż teraz to spoczywa przede wszystkim na moich Rodzicach.
Każdego roku uczę się jednak z moim bratem tej trudnej sztuki, bo zapewne w przyszłości na nas (chociaż wierzę, że nie tylko) spadnie miły obowiązek podtrzymywanie tradycji.
Jadę do Domu za kilka dni, ale wrócę za jakiś czas. Może będę trochę inna, odmieniona? Bo przecież Zmartwychwstanie, to nie tylko czas porządków w domu, ale także i w duszy.
Spokojnych i powtarzalnych Świąt zatem sobie życzę. Powtarzalnych, bo w tym tkwi ich prawdziwa magia. Bo przecież właśnie w swojej powtarzalności są niepowtarzalne
Idziesz Panie
w rezurekcyjnej procesji
z chorągiewką w przebitej dłoni
a my za Tobą radośni
że minęła noc i grób pusty
zapewnił nam wieczność.
Ile razy spotkamy Cię teraz
idącego do Emaus
i czy uda nam się w porę rozpoznać
to co najważniejsze?
**************
przecież nasze drogi pokryte są kurzem...
Basia Wójcik