Przyzwyczajenie
bierze Krzyż na swoje ramiona
przyzwyczailiśmy się,
że po trzykroć upadnie
i nie obchodzi nas
że można przez moment
stać się Szymonem
i chusta Weroniki nie jest nam droga
śmieszą nas płaczące niewiasty
i scenę Ukrzyżowania
umiemy na pamięć
przyzwyczailiśmy się
do Jego Drogi Krzyżowej
i mijamy ją obojętnie
dopóki nie stanie się naszą
wtedy dopiero
można się nią zachwycić
i zrozumieć miłość.
Basia Wójcik
Kończą się zimowe miesiące. Powoli mija marzec. Zbliża się Wielkanoc, wyjątkowo wcześnie w tym roku.
Jaka będzie? Czy taka, jaką pamiętam, całkiem nie tak dawno, gdy sypał biały, puszysty śnieg, przykrywając wszystko, co wcześniej uśmiechnęło się do słońca, przekonane o rychłym nadejściu wiosny. Drzewa zaczęły uginać się wówczas pod białymi czapami, a musiałam przeprosić ciepłe kurtki, które schowałam do szafy. Ale były też święta na początku kwietnia, gdy wyciągałam letnie bluzeczki, spodenki, sandałki... Cóż nigdy nie wiadomo, na jaką pogodę się trafi. W marcu jak w garncu, kwiecień plecień... Zapowiada się jednak naprawdę wiosennie, słonecznie.
Teraz przed Wielkanocą wszystko już obudziło się po nietypowej zimie. Pąki na drzewach już się prawie rozwinęły, kwiaty śmiało rozglądają się dookoła, ptaki radośnie witają każdy dzień, cieplej grzeje... Każdego dnia budzi się coś nowego do życia. Natura rozkwita całym swym bogactwem już od przedwiośnia. W tym roku niepodziewanie trawnik zasypany jest nie tylko licznymi żółtookimi stokrotkami, ale i pachnącymi fiołkami. Obok w doniczkach uśmiechają się żółto-filetowe bratki...
Tak, fioletu tak ważnego w tym czasie, nie brakuje w moim ogrodzie.
Królewna Wiosna w zielonej sukience utkanej z nadziei wędruje przez świat.
Wszyscy mamy nadzieję na ciepłe, radosne Święta Wielkiej Nocy.
Nie chce mi się jednak wierzyć, że już kolejne święta. Dopiero było Boże Narodzenie, drugiego lutego chowałam dekoracje świąteczne, a już do drzwi puka Wielkanoc...
W naszych domach stoją już palmy z gałązkami wierzby lub inne dekoracje z baziami. Obok wazonów przycupnęły żółciutkie kurczaczki, kolorowe koguciki, wesołe zajączki, puszyste baranki... Pisanki jak od lat będą tyko barwione w łupinach cebuli...
Te przygotowania dają chyba nie tylko mi wiele radości, uśmiechu....
Tak mamy już dookoła wielkanocny nastrój...
Jednak najpierw jest Wielki Czwartek, Piątek... Kiedy wspominamy, jak Chrystus wziął na swoje ramiona ciężki krzyż, niósł go milcząc, upadał, podnosił się, został ukrzyżowany... Tylko po to, aby każdy z nas został zbawiony.
Jak to kontrastuje z naszym codziennym, powszechnym narzekaniem? Bo przecież często uskarżamy się, że dostaliśmy swój Krzyż do niesienia? Czy naprawdę jest on taki ciężki?
Niestety często narzekamy:
- gdy tylko czegoś nam zabraknie,
- że wyglądamy nie tak jak trzeba,
- że coś znowu musimy zrobić,
- że taką mamy pracę...
A może tymczasem powinniśmy raczej cieszyć się:
- tym, co mamy,
- że wyglądamy, tak jak wyglądamy,
- że mamy siłę i możliwość, aby coś zrobić,
- że mamy pracę, zdrowie, rodzinę...?
To narzekanie, tak naprawdę pokazuje, jak wiele jest w nas sprzeciwu wobec losu, pretensji, żalu... Ale czy staramy się coś z tym zrobić, zmienić...?
ZWYCZAJNE POWOŁANIE
nie pędziło świetlanym szlakiem
z uporem prostego człowieka
deptało wiejskie ścieżki
nie bacząc na kurz i błoto
budziło się każdego dnia o świcie
i zasypiało późną nocą
zmęczone po stokroć przecierało oczy
prostowało obolałe kości
każdego dnia umierało
by znów zmartwychwstawać…
zwyczajne powołanie
milion razy
składane pod Krzyżem…
Basia Wójcik
Jednak nie tylko my przytłoczeni jesteśmy problemami zdrowotnymi, zawodowymi, rodzinnymi, materialnymi... Nie jesteśmy w tym wyjątkowi, jak myślimy... Może po prostu skupiamy się tylko na sobie, wyolbrzymiamy problemy i nie zwracamy uwagi na osoby obok nas... Osoby, które zdecydowanie mają większe problemy od nas. Dłuższą i bardziej stromą drogę na ich własną Golgotę, Kalwarię... Jednak pod maską milczenia, czasem wymuszonego uśmiechu ukrywają swoje naprawdę prawdziwe dramaty, tragedie... Same zmagają się ze swoim krzyżem. Nie proszą o pomoc, nie chcą innych obarczać problemami...
Może więc zamiast jak każdego dnia narzekać, jakiż to ciężki krzyż przyszło nam dźwigać rozejrzyjmy się wkoło. Może ktoś czeka na naszą pomocną dłoń, dobre słowo, uśmiech. Dla nas to tak niewiele, a dla nich wszystko...
Pamiętajmy, w zależności od tego czy jesteśmy wierzący, czy też nie, że teraz nie tylko zmartwychwstały Chrystus daje nam kolejną szansę, nadzieję... Robi to też Pani Wiosna każdego roku od nowa...
Wraz z nadejściem królewny Wiosny każdy z nas odczuwa przypływ pozytywnej energii, czuje radość, ale także wewnętrzną wiarę, a przynajmniej nadzieję na lepsze dni, tygodnie, miesiące... Może dlatego właśnie w tym czasie robimy porządki, odświeżamy pokoje....
Pani Wiosna to nowy początek, więc dajmy sobie również nową szansę, nadzieję na coś nowego, dobrego, pięknego...
Chociaż nasze codzienne pytanie "dlaczego ten krzyż?" pozostaje wciąż aktualne, niezmienne...
uśmiech
rana głęboka
Widzisz
to takie proste
kiedy się kocha...
ks. Jan Twardowski
Wiosna daje mi szansę na nowy początek, skorzystam z tego. Pomodlę się w tej intencji.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
"Prawdziwa Wielkanoc zaczyna się wtedy, gdy na swojej drodze spotykamy żywego Chrystusa i z jego ust słyszymy swoje imię..."
OdpowiedzUsuńKościół Pokoju w Świdnicy [FB z dn.21.04.19]
To najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek przeczytałam o Wielkanocy! Tobie Ismeno i każdemu Człowiekowi tego życzę... Piękny czas, piękna myśl, piękny post!
Kochana, z zadumą przeczytałam Twoje rozważania.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci głębokiego przeżycia tych najpiękniejszych Świąt.
Smutne to w sumie, że o tym, by nie narzekać, a cieszyć się światem i doskonalić, musi ludziom co roku przypominać człowiek na krzyżu.
OdpowiedzUsuńWiosna przynosi nowe życie, nowe nadzieje, słonce budzi w nas marzenia o lecie i tego się trzymajmy...
Smutne to, że w Jezusie Chrystusie widzi się tylko "człowieka na krzyżu".
UsuńCiekawa jestem, kto napisał powyższe zdanie?
UsuńZwykły czytacz.
UsuńPozdrawiam świątecznie.
Żadne cudze nieszczęścia nie są pocieszeniem we własnej biedzie.
OdpowiedzUsuńJa nie narzekam. Zawsze pamiętam o tym, żeby być wdzięczną za życie, jakie mam.
OdpowiedzUsuńI staram się pamiętać, że w większości sama sobie kreuję własny nastrój i własne postrzeganie rzeczywistości wokół mnie.
Such a great title for today's post. Thanks so much for putting in such a wonderful perspective of spring and what surrounds us. All the best to you and the beauty you share with us.
OdpowiedzUsuńBardzo mądry post jak zawsze zresztą.
OdpowiedzUsuńZ narzekania to nic nie wynika. Z zamartwiania się - tylko siwe włosy. Trzeba wielkiego serca i siły woli, aby się poświęcić, ażeby zmienić swoje życie, poprawić coś, zmienić czyjś los na lepszy...
Zdrowych, wesołych i pięknych Świąt dla Ciebie.
Witaj, Ismeno.
OdpowiedzUsuńTak sobie myslę o narzekaniu...Czasem dobrze jest sobie ponarzekać, wyrzucic z serca swoje frustracje, bóle, niepokoje. Oczyścić sie z nich a nawet popłakać. To lepsze, niż trzymanie tego wszystkiego w sobie.
Cudownie byłoby gdyby życie każdego z nas było pasmem tylko dobrych chwil. Ale nie jest i nie będzie. Co więcej, takze i te złe chwile są nam potrzebne do życia. Choćby po to by lepiej zrozumieć innych. By wyciągnąć na przyszłosc jakieś wnioski.
Pozdrawiam Cie serdecznie spokojnych, pogodnych Świąt życząc.
Nie obchodzę świąt katolickich, po prostu cieszę się ciepłym weekendem i budzącą się przyrodą. :)
OdpowiedzUsuńKochana, krzyż to nie są problemy, choroby ani tragiczne sytuacje. Człowiek wypaczył kompletnie pojęcie noszenia własnego krzyża.
Kiedy mówimy o krzyżu, nie mówimy o śmierci, ale o zmartwychwstaniu. Wbrew pozorom, kiedy mówimy o krzyżu, mówimy o nowym życiu. Nosimy na sobie pieczęć Pana, mamy przepustkę do wieczności.
W te radosne Święta Wielkanocne życzę Ci mnóstwa uśmiechu, ciepła rodzinnego, pysznych przysmaków i wspaniałych chwil spędzonych w gronie najbliższych. Niech będzie to czas pełen błogosławieństw i wzajemnej życzliwości!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt! 🐣⛪🐇
Angelika
Piękny post Ismeno. Pozdrawiam i życzę radosnych świąt oraz wszelkiego dobra.
OdpowiedzUsuńZdrowych, spokojnych, uśmiechniętych Świąt Wielkanocnych życzę
OdpowiedzUsuńDziś Wielkanoc, wróciliśmy z Rezurekcji, za nami piękna liturgia Wielkiego Czwartku, Wielkiego Piątku i Wielkiej Soboty, którą przeżywałam bez pośpiechu i z radością, że dane mi było kolejny raz dożyć tych ważnych dni. W Wielki Piątek zmarł mój sąsiad, nie dożył siedemdziesiątki...każdy dzień jest DAREM.
OdpowiedzUsuńPięknie napisałaś Ismeno.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo miłości tej wiosny.
Stokrotka
Ismeno Droga pięknie jak zwykle opisałaś to, co zapewne większość z nas nosi w sercu. "Dlaczego?" z pewnością zadało sobie wiele osób, a ja z pewnością. Jesteśmy tylko ludźmi i kiedy staje się w obliczu cierpienia ciśnie się na usta. Mija czas i oswajamy się z przykrą rzeczywistością, a kiedy dostajemy drugie życie cieszymy się, że jesteśmy( piszę o sobie ). Podczas ostatnich rekolekcji usłyszałam słowa księdza, który wyjaśniał, co to znaczy nieść swój krzyż. To nie tylko zaakceptować cierpienie, ale również akceptacja całego naszego życia jakimkolwiek by nie było. Życie jest darem. Każdy dzień jest darem i cieszmy się drobnymi rzeczami. Wschodem i zachodem słońca. Tyle pięknych rzeczy wokół nas. Budząca się kolorowa wiosna. Podziękujmy Najwyższemu, że możemy to dostrzec. Pozdrawiam serdecznie i życzę, by Święta upłynęły w zdrowiu, spokoju i radości:):):)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Ciebie Ismeno.
OdpowiedzUsuńObecnie nie po drodze mi z krzyżem. Ale wiosna to co innego :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zieleń robi dobrze nam wszystkim :)
Z życzeniami świątecznymi się spóźniłam, ale życzę Ci aby ta wiosenna, ciepła atmosfera trwała jak najdłużej i napełniała serca nadzieją i wiarą w lepsze jutro :) W tym roku pogoda na święta była tak piękna... Ostatnio tak ciepłą Wielkanoc pamiętam kiedy moja starsza córcia była mała- czyli jakieś 12 lat temu...
OdpowiedzUsuńW tym roku Wielkanoc była piękna. Udało nam się przewietrzyć głowy. Tylko ta zmiana czasu...
OdpowiedzUsuńŚwietny post Ismeno, taki na czasie.
OdpowiedzUsuńNie pamiętam takich ciepłych świąt.
Czy po drodze mi z krzyżem tego nie wiem, ale wiosnę uwielbiam.
Pozdrawiam:)*
Nie wiem, co napisać. Do mnie ta historia o zbawieniu nie przemawia. Gdyby istniał dobry Bóg, nie potrzebowałby robić krwawej jatki na krzyżu, tylko by zbawił ludzkość bez zbędnych ceregieli. Zresztą, po co miałby nas zbawiać, skoro wszystkich by kochał? Od razu likwidacja piekła, wszyscy hurtowo do nieba i każdy byłby zadowolony.
OdpowiedzUsuńKażdy z nas dźwiga jakiś krzyż w życiu.
OdpowiedzUsuńTen symboliczny znaczenie ma ogromne dla katolików.