Przeplatane kolorami
Przeplatane kolorami a raczej miłością
zerwaną z płatkami kwiatów i kroplami rosy
przeplatane nadzieją
ufną w nieskończoność piękna
noszony w sercu
ofiarowany światu
na wyciągnięcie zapracowanej dłoni
przeplatane zwyczajną kolorową codziennością
dzieloną na wiele drobnych cząsteczek
by nikomu nie zabrakło
przeplatane życiem o różnych odcieniach
wschodzącego i zachodzącego słońca
ciągle przeplatane
sercem rękoma myślami
nazwane i nienazwane
zwyczajne i niezwyczajne
proste jak nasz los powszedni
przeplatane kolorami.
Nawet nie zauważyłam kiedy wczoraj ponownie minął piąty rok od napisania pierwszej opowieści tutaj. Zaczęłam pisać 2-go lutego. Wybór daty był nieprzypadkowy. Ale o tym już wspominałam wcześniej.
Jednak tak naprawdę piszę od 17 lat. Wcześniej pisałam na WP. Niestety nagle nie tylko moje strony zostały zamknięte. Dwanaście lat pisania uleciało nie wiadomo gdzie. Serce krwawiło, dusza płakała... Ale to już przeszłość. Teraz jestem tutaj i jest mi z tym dobrze. Lubię wracać i odwiedzić dawno nieczytane, znajome strony. To mnie wycisza, zatrzymuje w biegu, którym stało się nasze życie. Pozostawione słowa pod moimi opowieściami zawsze dodają mi wiele optymizmu i otulają niczym ciepły koc w pochmurny i chłodny dzień.
Najchętniej zostałabym tu na dłużej i zapomniała o tym, co dzieje się dookoła, zwłaszcza teraz. Jednak niestety nie jest to możliwe. Świat jest bezwzględny i nie pozwala na wszystko.
Nie, nie narzekam. Nic z tych rzeczy. Po prostu jestem dziewczyną chyba nie z tej epoki, która musi mieć także czas chociażby na przeczytanie paru zdań w książce, na spojrzenie na otaczająca przyrodę, na zamyślenie się patrząc przez okno….
Czasem pytam, dlaczego urodziłam się tu i teraz?
Gdy nie nadążam za biegnącym światem, to myślę, że jestem chyba kobietą końca XIX wieku, której przyszło żyć w XXI wieku, chociaż nie były to czasy najłatwiejsze. Z drugiej strony cieszę się, że jestem tu i teraz, chociaż w pędzącym współczesnym świecie.
Tęcza życia
Nad złotymi łanami zboża
namalowałeś tęczę na niebie Boże,
tęcza z ziemią łączyła niebo,
bo Ty cuda czynić zawsze możesz.
Jasne barwy do lasów sięgały
by listowie ożywić czerwienią,
krople deszczu z błękitem się splotły
i jak perły na niebie się mienią.
zamyśliwszy się nad losem swoim
snuł refleksję co dobrego uczynił,
a co dziełem było Panie, Twoim.
W złotym pasku w tęczę wplecionym
widział swoje zamiary czyste
co, jak dobre sprawy i czyny
choć codzienne, były jasne i czyste.
Ten ognisty skrawek czerwony
budził jego niepokój i trwogę,
co tu zrobić i jak postępować
aby obrać najwłaściwszą drogę.
Fiolet też mu coś przypominał,
że to wszystko kiedyś przeminie,
trzeba serce miłością napełnić
nim czas ziemski zbyt szybko minie.
Zieleń z tęczy lasom podobna
w serce spokój i ufność wlewała,
że za wszystkie cierpienia i trudy
wszelka radość spłynąć nań miała.
Był tam jeszcze i błękit niezmącony
od którego się serce weseli
kiedy myśl wzlatuje do Boga
by się mogła wobec Pana ośmielić.
Spojrzał człowiek na ten obraz cudny
co przenikał serce radością,
w zamyśleniu głowę pochylił
by się cieszyć Bożą miłością.
Ty, co szukasz nieustannie szczęścia,
gdy niepokój ci serce zasmuca
spróbuj wokół siebie zobaczyć
tęczę dobrych okruchów życia.
Jestem zatem tu i teraz.
Obudziłam się dziś przed świtem. Zawsze się wtedy zastanawiam, dlaczego, gdy mogę sobie jeszcze dłużej pospać, budzę się sama, a gdy muszę wstawać, to jeszcze chwilkę przytuliłabym się do poduszki? Czy nie może być odwrotnie?
Szarość wstającego dnia zajrzała mi do sypialni. Jak zwykle pomyślałam "to jeszcze nie pora, poczekam aż promienie słońca zajrzą do pokoju i rozpanoszą się jak u siebie". Włączyłam więc radio – przy nim zawsze łatwiej mi zasnąć. Wtuliłam twarz w ciepłą poduszkę, ale ptak głośno skrzeczący za oknem nie pozwolił mi ponownie przywołać snu.
Posłuchałam duetu sroczo – informacyjnego i kubkiem ciepłej herbaty powitałam poranek. Popatrzyłam na szare chmury i zamyśliłam się... Tak bardzo chciałabym zobaczyć wschodzące słońce, które rano często zagląda do mojego pokoju... Chciałabym, żeby ponownie wrócił ciepły, słoneczny dzień.
Mam już dość tej kapryśnej pogody, codzienności i swojego nie najlepszego humoru... Dlatego "gdy podły nastrój i pogoda", mam ogromną ochotę, "wsiąść do pociągu byle jakiego i patrzeć, jak wszystko zostaje w tyle". Ale czy wszystko?
Może powinnam tylko powtórzyć za Anią z Zielonego Wzgórza:
„Taki ranek, jak dziś, sprawia, że opuszczają mnie wszystkie smutki. Rano nigdy nie zdarza mi się być na dnie rozpaczy. Każdy początek dnia jest inny, rano nie wiemy jeszcze, co przyniesie ze sobą rozpoczynający się dzień, tyle różnych rzeczy może się wydarzyć”.
Ostatnio jednak panuje u mnie szarość. Szary, to ostatnio mój kolor. Może to wina tego co za oknem? Moje kolory zmieniają się wraz ze mną. Jakiś czas temu szczegółowo opowiadałam o barwach panujących w moim życiu.
Kiedyś lubiłam wszystko co czerwone. Otaczałam się czerwonym, a gdy wychodziłam z domu, zawsze miałam czerwone dodatki, które pierwsze rzucały się w oczy. Moja czerwona torebka, czerwone rękawiczki, beret....
Byłam cała czerwona. Pełna energii, zapału, z głową pełną planów. Tamten czas minął dawno temu. Pozostały praktycznie tylko makowe wspomnienia….. Ale nie do końca, jeszcze coś czerwonego znalazłoby się.
Potem mój wzrok przyciągał zielenie. Starałam się być wyciszona, spokojna, cicha jak łąka o świcie. Ktoś powie, że jest to zimny kolor. Ale czy na pewno? Być może, ale przecież są też i jego ciepłe odcienie.
Zieleń była i jest mi potrzebna do wyciszenia się, uspokojenia…. Dobrze mi z nim było i nadal jest.
Teraz przeważa szary, ale to przecież barwa z którą dobrze komponują się inne kolory. A on tylko nadaje im silniejszy charakter.
Jednak chociaż moje kolory zmieniają się, to ja wciąż jestem taka sama, chociaż jednak zupełnie inna. Czy to możliwe? Może straciłam tą odrobinę szaleństwa i niepokoju, którą wnosił w moje życie kolor czerwony i za sprawą zielonego stałam się bardziej wyciszona?
Czasami sobie myślę co jeszcze nowego mnie czeka i z jakimi kolorami będę siebie wtedy kojarzyć. Kto wie co jeszcze wymyślę, może bardziej polubię wszelkie odmiany żółtego lub kasztanowego? W końcu wszystkiego trzeba w życiu spróbować. Nie wydaje mi się jednak, abym stała się cała niebieska, chociaż u innych lubię ten kolor.
Jakim więc tak naprawdę kolorem jestem?
Skrawek nieba
Namaluję skrawek nieba
wzięty z twoich oczu
namaluję ten błękit
żeby zamieszkał ze mną na zawsze
będę się w nim przeglądać
jak w zwierciadle radości
ofiarowanej mi każdego dnia
bym kolor twoich oczu
mogła mieszać z kolorem nieba
tym odcieniem błękitu mogę mówić dziękuję
i bezpiecznie kierować pod dach serca i myśli
wszystkie dobre słowa które pozwalają mi
odkrywać każdego dnia na nowo
błękit w twoim sercu
przedziwnie złączony
z błękitem wysokiego nieba.
wiersze Basia Wójcik
jak zawsze Ismeno, pięknie dobierasz wiersze, które wprowadzają Czytelnika w klimat. Dziś odczułam pewną nostalgię w tonie Twojego pisania... Niby lubisz teraźniejszość i pozwalasz jej prowadzić się ścieżkami życia, ale wciąż tęsknisz za czymś, co było... Taka zgoda i niezgoda jakby... Ale akceptowana i z akcentem na tu i teraz. Pięknie piszesz, gratuluję rocznicy prowadzenia bloga i życzę dużo z tego radości i satysfakcji...
OdpowiedzUsuńŚciskam bardzo zimowo, białymi wielkimi płatkami gęstego śniegu...
Bye!
Jeśli poczytasz o czakrach, to każda odpowiada za inne emocje, stany ducha i ma swój kolor.Szarość oznacza, że wszystko się zmiksowało i żadna czakra nie pracuje mocniej. Czasem widzę szarych ludzi, taka lekka mgła wokół nich, to oznacza, że są smutni, czasem bardzo. Są to oczywiście stany przejściowe, nie mniej jednak warto zwrócić uwagę na to jakie kolory nas przyciągają, b dużo o nas mówią. Ja jestem obecnie niebieska, od kilku lat. To czakra gardła. Chcę mówić i to w dodatku to co czuję i widzę, nie kitłasić w środku jak przez większość życia.
OdpowiedzUsuńLampy solne są super. Działają bardzo dobrze. Mam dwie w domku, tylko czasem mam większego doła. Ale polecam bardzo :)
Chciałabym mieć takie nastawienie do życia jak Ania z Zielonego Wzgórza;
OdpowiedzUsuńbudzić się każdego ranka z nadzieją na piękny dzień.
Gratuluję rocznicy powstania tego wspaniałego bloga.
Serdecznie pozdrawiam :)
Ja też bardzo lubię szary i moja szafa jest w dużej mierze właśnie szara. I też kiedyś ubierałam się na czerwono, miewałam nawet czerwone włosy. Teraz nie wyobrażam sobie czerwieni na sobie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wraz z powrotem zimy - śnieg pada za oknem i pokrywa wszystko bielą.
Uściski.
Zazdroszczę Ci pisarskiego talentu. Ja coś ostatnio nie mam głowy. 💗
OdpowiedzUsuńDawno mam za sobą czerwony i zielony, teraz to szary i wykluczony przez Ciebie niebieski. Niebieski przykuwa mój wzrok. Życzę dużo kolorów; żółty jest piękny.
OdpowiedzUsuńPodobno najciekawsze jest to wszystko, co jeszcze przed nami, bo resztę już znamy.
OdpowiedzUsuńOby kolory i ciepłe ich odcienie towarzyszyły Ci w najbardziej ponurych dniach!
jotka
Zmieniamy się i wraz z tym zmieniają się kolory w naszym życiu, czasem nawet fryzury. Też czasami zasypiam przy radiu, ale o moich problemach ze snem lepiej nie mówić/pisać. Gratuluję rocznicy blogowej i życzę kolejnych pięknych rocznic. Ściskam Ismeno.
OdpowiedzUsuńNajpierw to dziękuję za to , że JESTEŚ, bo czytać Twoje stronki to prawdziwa radość, teksty dopracowane, ciekawe, różnorodne, mogłabyś książkę z nich złożyć. Są genialne. Pisz jak najdłużej, a co jakiś czas rób sobie kopię bloga na dysku zewnętrznym, żeby nic nie przepadło. Drugie, to dziękuję Ci za moje wiersze u Ciebie, wiem, że warto było pisać skoro jest ktoś, kto je zauważa. A co do kolorów to wiesz, ze mnie barwny ptak, mam wszystkie kolory w szafie, najmniej szarego, odkąd syn powiedział, że ten kolor absolutnie nie pasuje do mnie:-) Pisz Kochana Ismenko zawsze, bo ja czekam z wielką niecierpliwością na Twoje posty nawet w czasach największego zabiegania. Przytulam Dziewczynkę, mamy dużo wspólnego...
OdpowiedzUsuńA ja Ci życzę wielu kolorów w życiu, nie skupiania się na jednym. Zycie ma wiele barw, każda z nich moze dawać radość:)
OdpowiedzUsuńNiesamowity dobór słów <3 17 lat to niesamowity staż :D
OdpowiedzUsuńTeż czasem czuję się nie do końca w ,,epoce". Jakoś pewne aspekty lat 90. gdy byłem dzieckiem bardziej mi pasowały. No ale na pewne rzeczy nie ma rady.
OdpowiedzUsuńWażne jest to, aby w miarę możliwości każdego dnia coś zrobić dobrego i pożytecznego. Wtedy ten pęd pociągu o nazwie ,,czas" nabiera innego wymiaru moim zdaniem.
Dziękuję, zdrowie się przyda na pewno. :)
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/
Ach, Ismeno. Nasze czasy są depresyjne. Od kilku lat jakby tornado przetaczało sie przez świat. To wpływa na każdego, nawet, gdy sie do tego przed sobą nie przyznaje. A jeśli jeszcze do tego jest sie osobą bardzo wrażliwą, tak jak Ty, to przeżywa sie to co wokół i to, co w duszy jeszcze mocniej. Czasem to aż boli, aż dławi. I nie wiadomo jak wyrwać sie z poczucia niemocy i osaczenia. Wszystko jest dobre, co w tym wyrwaniu sie pomaga. Każdy ma albo próbuje mieć na to swoje sposoby. Może kolory, może muzyka, moze ksiażka, moze spacer, może rysowanie, może gotowanie, może pisanie na blogu...? I na chwilę powraca równowaga, ale jakze jest ona krucha, jak łatwo znowu ją naruszyć. No tak. Nie tylko Ty Ismeno masz takie zmienne nastroje, nie tylko Ciebie dopadają depresyjne stany i szare dni apatii, zwątpienia w sens tego wszystkiego. Wielu nas jest podobnych, przeżywajacych wszystko mocno i nie zawsze radzących sobie z natłokiem zdarzeń, wspomnień, lęków. Czy swiadomosć, że jest nas wielu podobnych pomaga jakoś?Trochę tak, bo nie czujemy się w tym swoim samopoczuciu jacyś dziwaczni i wyobcowani. Ale mimo wszystko w tej masie czujących podobnie i tak każdy w sobie nadal jest samotny. Każdy tak naprawdę czuje wyraźnie tylko swój ból i musi sie z nim sam mierzyć. Na szczęście tak to jest, że ta szalona huśtawka życia nigdy nie ustaje. I kto opadł na dół, za chwile znowu jest na górze...A po burzy znowu lśni słońce a czasem i tęcza cudownych barw...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię serdecznie.
Kochana Ismeno, gratuluję kolejnej rocznicy. Twój blog jest niezwykły, wyjątkowy.
OdpowiedzUsuńTwoja wrażliwość jest mi bliska. I chyba też jestem z innej epoki lub planety. J
Jednak lubię kolory. Szary to szlachetny kolor, ale nie jest mi w nim dobrze. Ostatnio znowu ciągnie mnie do czerwoności o niebieskościach nie wspomnę.
Życzę Ci pogody ducha. Wiosna już za progiem kochana.
"Po prostu jestem dziewczyną chyba nie z tej epoki, która musi mieć także czas chociażby na przeczytanie paru zdań w książce, na spojrzenie na otaczająca przyrodę, na zamyślenie się patrząc przez okno….
OdpowiedzUsuńCzasem pytam, dlaczego urodziłam się tu i teraz?
Gdy nie nadążam za biegnącym światem, to myślę, że jestem chyba kobietą końca XIX wieku, której przyszło żyć w XXI wieku, chociaż nie były to czasy najłatwiejsze." - jeeeej jakbym czytała o sobie :) Jesteśmy zatem we dwie :)
Bardzo mi pomogłaś dzisiaj tymi kolorami.
OdpowiedzUsuńZ wiadomych Ci powodów bardzo mi ostatnio szaro, a nawet czarno. Przywołanie barw trochę mnie rozweseliło. A każda taka chwila jest cenna.
Znaczy, kobieta z XIX wieku miała czas na dumania? Och, nie zgadzam się.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie zachowałaś swojego bloga sprzed blogspota, zawsze ciekawie jest spojrzeć na przeszłość.
Jesteś we właściwej epoce. Jesteś tu potrzebny.
OdpowiedzUsuńMój ulubiony kolor też się zmienił, z jasnej czerwieni na bladoniebieski.
Najmilsza Dziewczyno.... Jesteś osobą niesamowicie wrażliwą i pewnie nie jest Ci łatwo żyć...
OdpowiedzUsuńPrzytulam Cię najserdeczniej i gratuluję tak długiego i pięknego pisania...
Kochana!
OdpowiedzUsuńA my się cieszymy z tego faktu-to do tytułu nawiązanie💝🌹😊
Mój ulubiony kolor, to błękit oraz biel🙂
Serdeczności zostawiam moc💚🌷☕🍰😊
Moje kolory lubią się zmieniać z dnia na dzień. Szary kojarzy mi się z odrobiną melancholii, lubię go, choć wydaje się smutny. Jednak pogoda mogłaby już nabrać trochę barw faktycznie. Pamiętaj, by w tym zagonionym świecie zawsze być sobą. Trzymaj się cieplutko Kochana :*
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię zielenie i błękity, szarości tak średnio, bo są to bardzo zimne barwy. Czerwony i fioletowy też lubię. No i pomarańczowy.
OdpowiedzUsuńŚciskam najmocniej Ismenko
Kasia Dudziak