sobota, 16 listopada 2024

Fakty tańczą w moich myślach

Nie będę zaprzeczać - nie kochamy listopada. Najlepiej byłoby, aby po ciepłym i kolorowym październiku od razu następował grudzień ze swoją przedświąteczną, pełną radosnego oczekiwania atmosferą. 
Krótkie, szaro-bure, deszczowe listopadowe dni zatrzymują nas zazwyczaj w domu. Boimy się zimna, wilgoci, krążących wirusów...
O Panu listopadzie pisałam już kilkakrotnie:
Dlatego w tym czasie sięgamy po książki, które pozwalają nam oderwać się od szarej rzeczywistości, jej trosk i problemów... 
Tak w listopadzie warto jednak zarazić się wirusem czytania.
Jest to także doskonały czas na utkanie kolejnej literackiej opowieści.
Radość pisania
Do­kąd bie­gnie ta na­pi­sa­na sar­na przez na­pi­sa­ny las?
Czy z na­pi­sa­nej wody pić,
któ­ra jej pysz­czek od­bi­je jak kal­ka?
Dla­cze­go łeb pod­no­si, czy coś sły­szy?
Na po­ży­czo­nych z praw­dy czte­rech nóż­kach wspar­ta
spod mo­ich pal­ców uchem strzy­że.
Ci­sza - ten wy­raz tez sze­le­ści po pa­pie­rze i roz­gar­nia
spo­wo­do­wa­ne słowem "las" ga­łę­zie.

Nad bia­łą kart­ką cza­ją się do sko­ku
li­te­ry, któ­re mogą uło­żyć się źle,
zda­nia osa­cza­ją­ce,
przed któ­ry­mi nie bę­dzie ra­tun­ku.

Jest w kro­pli atra­men­tu spo­ry za­pas
my­śli­wych z przy­mru­żo­nym okiem,
go­to­wych zbiec po stro­mym pió­rze w dół,
otoczyć sar­nę, zło­żyć się do strza­łu.

Za­po­mi­na­ją, że tu nie jest ży­cie.
Inne, czar­no na bia­łym, pa­nu­ją tu pra­wa.
Oka­mgnie­nie trwać bę­dzie tak dłu­go, jak ze­chce,
po­zwo­li się po­dzie­lić na małe wiecz­no­ści
peł­ne wstrzy­ma­nych w lo­cie kul.
Na za­wsze, jeśli każę, nic się tu nie sta­nie.
Bez mo­jej woli na­wet liść nie spad­nie
ani źdźbło się nie ugnie pod krop­ką ko­pyt­ka.

Jest więc taki świat,
nad którym los spra­wu­je nie­za­leż­ny?
Czas, który wią­że łań­cu­cha­mi zna­ków?
Ist­nie­nie na mój roz­kaz nie­ustan­ne?

Ra­dość pi­sa­nia.
Moż­ność utrwa­la­nia.
Ze­msta ręki śmier­tel­nej. 
WISŁAWA SZYMBORSKA
Dzisiaj opowieść o niezwykłej książce, którą przeczytałam, a raczej tym razem wysłuchałam w wykonaniu autora, a która mnie zachwyciła, zaczarowała... Niestety nie da się jej streścić, opowiedzieć.... Trzeba samemu zanurzyć się w te słowa... 
Od dawna wiadomo, że Mała Dziewczynka od lat zakochana jest w Czechach, Pradze... Od lat? Raczej od zawsze. I dlatego jak tylko pojawiła się pierwsza czeska książka Mariusza Szczygła "Gottland" musiała nie tylko natychmiast ją przeczytać, ale i mieć w swojej bibliotece. Z czasem czytała kolejne pozycje autora.
To już była taka tradycja, że na późnym latem Mała Dziewczynka do walizki pakowała również kolejną książkę Mariusza Szczygła i jechała do Pragi. Często jednak nie zdążyła jej do końca przeczytać, bo Praga, pobliskie miejscowości, czeskie przyjaciółki, absorbowały ją od rana do wieczora. Dlatego jak wracała do domu, to niedokończona książka z zakładką w środku czekała do następnego wyjazdu. Zasada była prosta. Książki Mariusza Szczygła czytała tylko w Czechach.
Tak było do 2020 roku. 
Mała Dziewczynka dobrze pamięta, jak ukazał się "Osobisty przewodnik po Pradze". Czytała go wyjątkowo już w domu planując swoje kolejne wędrówki po Pradze... Niestety pandemia, a potem inne wydarzenia sprawiły, że na jakiś czas musiała zaprzestać tych wyjazdów.
STOP... Znowu, jak to mam w zwyczaju, odbiegam od tematu. To nie jest temat na dzisiaj. Ale wiadomo Czechy, Praga zawsze wciągają, odwracają uwagę od wszystkiego innego...  
O Pradze można przeczytać we wcześniejszych opowieściach. 
2018  2019   2021   2022  2023  2024
Dzisiaj mam utkać opowieść o książce „Fakty muszą zatańczyć”.
Zaczęłam słuchać autora, jak czyta i po chwili odłożyłam wszystko, co przy okazji chciałam zrobić... Całkowicie skupiłam się na słowach i odpłynęłam w tak dobrze znany mi świat... Świat, młode lata które i ja pamiętam, na który spoglądałam praktycznie z tej samej perspektywy co autor. Oczywiście są liczne różnice. Miasto, zainteresowania, pierwsza podróż do Czech... Ja swoją przygodę rozpoczęłam dawno temu, jeszcze w Czechosłowacji... 
Ale kolejne STOP... 
Tak było na początku słuchania książki. Potem zaczęła się inna magia.
 „Fakty muszą zatańczyć” to trochę podręcznik o pisaniu reportażu.  Dla mnie jednak to przede wszystkim o samym pisaniu. Oczywiście przeważają wskazówki dla reporterów. Jednak każdy piszący może tą książkę potraktować jak wskazówkę, lekcję... 
O pisaniu wierszy
Mysi być cierpienie i miłość,
żeby napisać wiersz. 
O pisaniu wierszy
Moje miłe, moje miłe, moja miła,
ty wiesz:
to jest trudniej niż dziecko urodzić w męce,
od całego świata się odgrodzić
i serce mieć w ręce,
żeby wycisnąć z niego tę kroplę goryczy,
którą czuję...
Śpij, moja miła, niczego sobie nie życzę,
niczego nie potrzebuję.
Władysław Broniewski
Jest to także książka pełna niesamowicie ciekawych opowieści.  
Mnie urzekło wiele zdań. Nie da się o nich opowiedzieć, bo musiałabym przytoczyć połowę książki, a potem się do tych fragmentów odnieść... Zresztą od początku nie miałam takiego zamiaru. Trzeba książkę samemu przeczytać. Ewentualnie można wyszukać recenzje, opinie, cytaty... Ale to nie byłoby już to.
No dobrze... Przytoczę niektóre. Ale które wybrać? 

Z tematami jest jak z kobietami lub mężczyznami. Widzimy tłum, ale fascynuje nas ta jedna osoba.
Reporterkę Hannę Krall można uwieść zdaniem. Z  chaosu zdań, które wypowiadają ludzie, ona rozpoznaje to, które przypłynęło specjalnie do niej.
To prawda. Tematów dookoła jest wiele. Aby mnie uwieść wystarczy również jeden szczegół. Nie tylko zdanie, których w książce jest wiele, ale także zapach, obraz, zdarzenie, osoba... A jak temat mnie naprawdę uwiedzie, to prędzej czy później tutaj trafia... Niestety kolejka tych czekających jest długa.

Otóż większość z nas po wejściu do mieszkania, które chce kupić, lub do pokoju w hotelu szybko podchodzi do okna. Spoglądamy przez szybę, często chcemy okno otworzyć i wyjrzeć. Można omieść wzrokiem obrazy czy zdjęcia na ścianach, jednak ważne jest też to, co za oknem. Czy jakiś dom, czy mur, czy wolna przestrzeń? Jak się ma nasze okno do okien z  naprzeciwka? Ile przez nasze okno będziemy mogli zobaczyć? I kto może zobaczyć nas?
Ileż to moich opowieści powstało przy oknie? Ileż utkałam opowieści o widoku z moich okien?

Okno jest dla mnie bardzo ważne i mogę powtórzyć:
Mnie widok za oknem pozwala przeżyć.

»Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy« "(...) o  pożarze lasu powstaną księgi, że będą śpiewane pieśni, że będą pamiętać pokolenia. A  kto przechowa w pamięci nieważną różę?”. Róża to szczegół właśnie. 
Szczegół zatrzymuje uwagę czytelnika.  
To właśnie szczegół powoduje, że zwracam na coś uwagę. 
Ogół, czyli ogólnik, jest mordercą reportażu.
Nie tylko reportażu... W życiu nie zwracamy uwagi na szczegóły, tak wymagające czasem naszej uwagi...

Josif Brodski w szkicu "W  półtora pokoju" poświęconym pamięci swoich rodziców pisze z żalem, że pamięć jest zdrajczynią, bo zawiera tylko szczegóły, a nie cały obraz – »rzec by można – jedynie najwspanialsze fragmenty spektaklu«”.
Tak bardzo chciałabym zachować cały obraz...  

– pamięć nie jest szafką czy też sejfem, gdzie możemy zamknąć nasze przeżycia, otworzyć skrytkę po jakimś czasie i wyciągnąć niezmienione;
Poza tym pamiętane obrazy są wywoływane i nieświadomie wybierane tak, żeby pasowały do naszego stanu emocjonalnego.
Niestety rzeczywiście tak jest... Najgorzej, że się zacierają, blakną...  

W książce poruszane są także sprawy trudne, czasem wręcz nie do uwierzenia, że mogły się wydarzyć.... Jednak czytając ją można się też uśmiechnąć, wzruszyć, zadumać, zasmucić... 
A potem może zacząć lepiej pisać? Bo piszę chaotycznie, chcę jednocześnie wiele tematów poruszyć...
Ja w każdym razie po wysłuchaniu książki pobiegłam do biblioteki i pożyczyłam po książce: Olgi Gitkiewicz, Hanny Krall, Jacka Pałkiewicza, Dziobaka Literatury... Z lekką obawą sięgnęłam też po Cynkowych chłopców Swietłany Aleksijewich. Najpierw jednak przypomnę sobie  tylko "Nie ma" Mariusza Szczygła....
Kolejka pozostałych autorów jeszcze musi poczekać.  Krzysztof Kąkolewski, Truman Capote, Jacek Hugo-Bader, Małgorzata Szejnert....
Tylko kiedy ja to wszystko ogarnę? Zdążę przeczytać?  
Poeci
Niespełnieni poeci – wieczni marzyciele
szukający gwiazd na ziemi
brną poprzez pyły zwyczajności
z sercem ciężkim od ukrytych pragnień
budzą się o świcie ze swoich marzeń
w poszukiwaniu bratniej duszy
na pustyni dawno wypalonej
ogniem rozsądnych budowniczych
niespełnieni poeci – niepoprawni szaleńcy
marnotrawiący cenny czas
na poszukiwaniu pereł w kroplach rosy
giną pod ciężarem niezapisanych wierszy
zasypiając późną nocą
z sercem ciężkim od pragnień
na bezdrożach cywilizacji.
Basia Wójcik

22 komentarze:

  1. Autor, którego wspominasz, nie tylko pisze ciekawie, ale i pięknie opowiada na żywo, nie często spotkać można osoby, których tak dobrze się słucha, ma wręcz terapeutyczne brzmienie głosu.
    Nie kupuję i nie wypożyczam książek wedle cudzej listy, każdy lubi co innego, każdy szuka innych emocji i treści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno zdążysz przeczytać książki, które wymieniłaś i wiele innych.
    Nie czytałam książki Fakty muszą zatańczyć, ale słyszałam o niej wiele dobrego.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś niesamowita. Także z tego powodu że zachwycasz się pisarstwem Mariusza Szczygła. I ja bardzo cenie jego książki szczególnie gdy pisze w nich o Pradze. Koniecznie przeczytaj "Nie ma".
    A jeśli chodzi o ten Twój tekst to jest wybitny!
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
  4. Po dobrym oczytaniu pisze się samemu najlepiej. Nigdy nie zdążymy przeczytać wszystko, ale można zdążyć przeczytać to co najbliższe naszemu sercu...
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mariusz Szczygieł pochodzi ze Złotoryi:)) Miłego czytania, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Skąd bierzesz takie ładne ilustracje ? Zawsze się nimi zachwycam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie napisałaś. Miałam niebywałą przyjemność być gościem na spotkaniu autorskim z Mariuszem Szczygłem w naszej gminnej bibliotece (z okazji jej 75 -lecia). Wspaniały gawędziarz, zaczarował słuchaczy, wzruszał i bawił. A sala nie mogła pomieścić chętnych. Lubię jego książki. Lubię czeską tematykę. Lubię też zostawiać ślady swojej codzienności w formie pisemnej. A Ty pięknie piszesz o emocjach, o nastrojach, taka poezja, jak białe wiersze...:)) Pozdrawiam serdecznie.:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny tekst Ismeno i wiersz Broniewskiego mnie zachwycił, tak...miłość i cierpienie, nierozłączne, wieczne...rodzą wiersze...
    Bronię listopada, kocham go jak wszystkie inne miesiące, za czas poświęcony Zmarłym, za patriotyczne rocznice, za liście pod nogami, za długie czytelnicze wieczory, za oczekiwanie na nadejście Adwentu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Listopad jest okresem, w którym czuję się bardzo dobrze. Otwiera się nowy rozdział w księdze widziadeł. Chętnie wychodzę z domu, by powłóczyć się po mieście, przynoszę wtedy jeszcze ciekawsze kadry.
    Na przeziębienia uodparniam się właśnie dzięki zimnie - jakikolwiek sport wykonywany wtedy na świeżym powietrzu, hartuje organizm.
    Wbrew pozorom, teraz w ogóle nie mam czasu na książki, choć kupka rośnie. Multum wydarzeń kulturowych też wyciąga z domu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też jestem team listopad. W mojej rodzinie jest wtedy wiele urodzin i spotkań z tym związanych, dlatego dobrze mi się kojarzy :)
    Bardzo interesujący jest Twój post, przeczytałam z zainteresowaniem i zaciekawieniem.
    Nie znam twórczości, o której piszesz, ale to nie zmienia faktu, że kiedyś do niej nie sięgnę :)
    Cieplutko Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesień to dobry czas na takie książki. Zachęcasz mocno do tego tytułu, może i ja jako autorka (choć nie reportaży) coś dla siebie z niego wyciągnę. Może skłoni mnie po prostu do refleksji, bo na to tez jest teraz idealna pora. Może nie lubimy listopada, ale może jest nam czasem potrzebny, żeby się na chwilę zatrzymać.
    Swoją droga jeśli chodzi o wspomnienia, zaczęłam o nie dbać. Najpiękniejsze dla siebie chwile opisuję i fotografuję. Prowadzę mapki z miejscami, gdzie byłam. Mam nadzieję, że to wszytko przetrwa i odświeży za ileś lat moją pamięć :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Listopad sprzyja czytaniu książek. Długie wieczory zachęcają do lektury. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. I ja siedzę teraz w ksiazkach. Uwielbiam ten czas zanurzenia sie w opowieść. Wejścia w cos tak głęboko, że zapominam o całym świecie i żyję bardziej tam, niż tu...
    Pozdrawiam Cie ciepło zapalona czytelniczko!:-)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja też kocham czytać. Wolę literaturę niebeletrystyczną.
    Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak wiesz, pracuję z książkami i ludźmi. Nauczyłam się kojarzyć z nich pary.
    Czasem są to pary dziwne, nieoczywiste...każdemu co innego w duszy gra i zawsze jest na to książka.
    Nie musisz wszystkiego przeczytać, raczej należy się skupiać na przyjemności czytania tego co się właśnie czyta :)))

    OdpowiedzUsuń
  16. It's beautiful how you blend these themes: the grayness of November, the joy of writing, and the special bond you have with certain books. This time of year really is perfect for slowing down, reflecting, and immersing ourselves in the worlds that books create. I can’t wait to see how you weave more of these literary tales.

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Kochana Ismenko moja Czarodziejko słowa. Cudnie pleciesz swoje opowieści przy oknie. Tak miło się je czyta. Jest w nich tyle ciepła i barw. Coś niesamowitego. Dziś była straszna pogoda, wiało i zacinało deszczem. Pojechałam sobie na Kazimierz zobaczyć park przy szpitalu Bonifratrów. Niesamowity zakątek. Nie miałam o nim pojęcia. Skusiłas mnie na książki Pana Mariusza Szczygla. Post jest niesamowicie barwny ciekawy. Ściskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba jeszcze nie miałam styczności z tym autorem. Może kiedyś. Ja tam lubię listopad, pomimo ulewnych deszczy i zimna, które nam niesie. Ale może po to one są, abyśmy doceniali piękne i słoneczne dni? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo chciałabym móc uczestniczyć w lekcji pisania wierszy. Żeby tym wierszom już nigdy niczego nie zabrakło i żeby mówiły o tym, czego chcę dla siebie, dla świata, dla moich drogich wirtualnych znajomych... 💕

    OdpowiedzUsuń
  20. Jak zwykle piękny post. Droga Ismeno Ty nie piszesz. Ty malujesz słowem. Ja staram się czytać cały rok, ale nie zawsze starcza czasu na wiele. Listopad powiem szczerze nie bardzo nastraja mnie do czytania ambitniejszych powieści więc sięgam po coś lżejszego. Nakazane przez lekarza mam prace manualne więc wówczas po nie sięgam najczęściej. Najlepszym miesiącem do czytania jest dla mnie styczeń i wówczas czytanie książek jest priorytetem. Nie czytałam książek Mariusza Szczygła, ale oglądałam program, który prowadził - Na każdy temat. Skusiłaś mnie i muszę się rozejrzeć za książkami. Teraz czytam książki - prezenty japońskich autorów. Pozdrawiam serdecznie:):):)

    OdpowiedzUsuń
  21. Książek Mariusza Szczygła też nie czytałam, ale jak autorka blogchwili znam Go z programu telewizyjnego. Choć głos być może ma hipnotyzujący, to jego aparycja, działa na mnie drażniąco. To w dużej mierze chyba jest powód, że nie ciągnęło mnie do jego książek. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Odmeldowuję się, że byłam, przeczytam i dalej na e-mail nie odpisałam - wstyd. Pozdrawiam Ismeno.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad