sobota, 6 lutego 2021

Zimowe myśli przy oknie


Widok z okna
Wciąż za oknem
szary świat
blade ulice
ciągły zmierzch
pęd autobusów
ludzi zgiełk
mgliste poranki
zimny deszcz
drobinki śniegu
wiatru szum
piach na ulicach
jezdniach też
ciągle ponury
szary dzień
każdy niezmiennie
taki jest
to wciąż ta zima
snuje się
zamieć
wichura
na przemian dmie
byle do wiosny
każdy dzień
liczysz codziennie
cieszysz się
bo wkrótce ujrzysz
dłuższy dzień
słońce zaświeci
zima odleci
ptaki odżyją
usłyszysz szczebiot
już będziesz wiedział
że właśnie przyszła
wspaniała pora
wiosna nadeszła
nareszcie jest
znalezione w Internecie

Lubię zajmować to moje miejsce przy oknie. Nie, nie zaglądam ludziom do domów, są za daleko. Chociaż jak czasem wędruję wieczorami i patrzę na mijane domy, to zastanawiam się co kryje się w tych ciepłych, jaśniejących w ciemności prostokącikach. Ludzie tam mieszkający zapewne myślą o o swoich problemach, niepokojach, nadziejach, radościach... Nie interesuje ich co dzieje się po drugiej stronie szyby. Dla mnie też ich losy są nieodgadnioną zagadką i zapewne nigdy nie odsłonię rąbka tej tajemnicy.
Zatem lubię siedzieć o świcie lub wieczorem przy moim oknie i patrzeć na budzący się lub zasypiający świat. Ale przede wszystkim na przejeżdżające w dole pociągi. O tej porze tylko je czasem słychać.
Ta panująca dookoła cisza często mnie uspakaja.
Dobrze mi samej w tej ciszy. Chociaż nie wszyscy to rozumieją...
Milczenie, zamknięcie się w swoich czterech ścianach nie musi oznaczać zapomnienia. Najczęściej spowodowane jest zanurzeniem się we własnych myślach, problemach, marzeniach. To zanurzenie się we własnej samotności nie jest smutne. Czasem może być całkiem sympatyczne, odprężające...
Jednak ostatnio było inaczej.
Niepotrzebnie uchyliłam okno i wraz z szumem miasta wśliznęła się do mnie niepostrzeżenie chandra samotności. Niespodziewanie otuliła mnie swym szalem utkanym z nieuzasadnionego niepokoju i uczucia przemijania, zapomnienia.
Jakże mało znaczącym jestem punkcikiem, połyskującym wśród tej nocy...
Poczułam się wyjątkowo zapomniana. Najchętniej porozmawiałabym z Panem Bogiem. Może położyłby dłoń na moim czole, dodał otuchy, nastawił pozytywnie do świata.
Jednak tego dnia odzywała się tylko jego automatyczna sekretarka. Może kiedyś odpowie na moje ciche wołanie? Ale przecież nie jestem jedyną duszyczką, która potrzebuje bożego wsparcia.
Siedzę przy oknie,
tak po prostu, samotnie...

Wtulam się w ciszę.

W myślach swych piszę,
scenariusz mego życia.
Mego na tym świecie bycia.
W swej głowie analizuję,
Co myślę, co czuję,
Co jest, co będzie,
za każdym razem-wszędzie.
Boję się tego co może być,
boję, bo mogę to wszystko zniszczyć.
Już teraz, na starcie,
nie walcząc uparcie.
znalezione w Internecie

"Bo nasz świat niby-globalny, jest w gruncie rzeczy planetą wielu tysięcy najróżniejszych i nigdzie nie spotykających się prowincji. Podróż po świecie to wędrówka od prowincji do prowincji, a każda z nich jest samotnie i tylko dla siebie świecącą gwiazdą. Dla większości mieszkających tam ludzi rzeczywisty świat kończy się na progu ich domu, na krańcu ich wioski, najwyżej na granicy ich doliny. Świat dalej położony jest nierealny, nieważny i nawet niepotrzebny, natomiast ten, który mamy pod ręką, w zasięgu naszego wzroku urasta nam do rozmiarów wielkiego i wszystko nam przesłaniającego kosmosu."
"Heban" Ryszard Kapuściński

Jednak myślę, że ci którzy mnie znają, kochają często nie zauważa mojej obecności i nieobecności. Nie wiedzą gdzie jestem, co robię, o czym myślę…
Może nie pasuję do tej rzeczywistości? Dlaczego urodziłam się tu i teraz? Może to nie mój czas i miejsce?
Mogę tylko powtórzyć za Stachurą „Chodzę tu, chodzę tam w tłumie ludzi zawsze sam”

Ale to już było.

Pewnego dnia, gdy piłam ciepłą herbatkę, siedząc przy moim ulubionym oknie na ostatnim piętrze delikatnie zapukała w nie przeszłość. To pukanie jednak wcale nie było smutne, nostalgiczne. Wręcz przeciwnie, pełne było ciepła i uśmiechu. Poczułam to od razu, gdy tylko otworzyłam okno. Pomimo chłodu przeszłość była jak zwykle ubrana w zwiewną, ulotną sukienkę. Szybciutko przemknęła koło mnie, ogrzała ręce przy kaloryferze i otworzyła dawno zamkniętą szufladę, w której właśnie zasnęły wspomnienia.
Najpierw poczułam zapach…. Zapach, o którym zapomniałam, o którym myślałam, że już straciłam. Ten zapach sprawił, że się rozczuliłam i pomimo panującego chłodu zrobiło mi się ciepło na sercu. Zaraz też przypomniały mi się słowa wypowiedziane w filmie Bezsenność w Seattle - Zima musi byś straszna dla tych, którzy nie mają ciepłych wspomnień (mam nadzieję, że nic nie pomyliłam).
Niestety nie tylko zimą brakuje nam takiego wewnętrznego ciepła...

Ach, panie, panowie,
ach, panie, panowie,
ach, panie, panowie,
czemu ciepła nie ma w nas?

Co było, to było,
co było, to było,
co było, to było,
nie wróci drugi raz.

Ach, panie, panowie,
ach, panie, panowie,
ach, panie, panowie,
już ciepła nie ma w nas.

Co było, to było,
minęło jak miłość,
prześniło, przelśniło -
wyśniło się do dna...

Agnieszka Osiecka

12 komentarzy:

  1. Lubię wędrować ulicami i podglądać, co tam w oknach... światło, mrok, kot lub siwa głowa.
    Bywają okna jak obrazy, bywają domy ślepe i głuche.
    Taki mamy czas, że chandra łatwo wnika do naszych domów, nawet przez zamknięte okna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię wspominać, zwłaszcza z albumem pełnym zdjęć.
    Również lubię podglądać ludzi za oknem, gdy nie mają zasuniętych zasłon.
    Ismeno, serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj dobrze przewietrz Ismenko mieszkanie i wypuść chandrę. Nie pasuje ona do Ciebie. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Samotność i cisza - tak bardzo niedoceniane w dzisiejszym świecie i tak bardzo potrzebne.
    Pozdrawiam serdecznie i przesyłam dobre myśli.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny masz kącik przy oknie.Też lubię podgladać ludzi przez niezasłonięte okna. Ismeno, przegoń handrę przez szeroko otwarte okno.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze mieć taki swój kącik, gdzie siedząc wspomnienia wracają. W tym zagonionym świecie potrzeba tak zwolnić pomyśleć. Teraz dość często wkrada się do nas "pani samotność" Czasami nas gnębi, czasami odpuszcza. Kiedy jednak możemy wyciągać z zakamarków słodkie ciepłe wspomnienia to już dobrze. Trzymaj się ciepło, uśmiech niech gości na Twej twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak ja tu uwielbiam przychodzić...zawsze budzisz we mnie najlepsze skojarzenia, ożywiasz wspomnienia, pobudzasz wyobraźnię. Bardzo Ci dziękuję...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ważne by samotne chwile dawały radość i spokój.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajny post Ismenko,intrygujący. Żałuję że nie mam widoku na pociągi albo gory czy jezioro. Marzy mi sie zamieszkac nad Jeziorem Czorsztynskim w Pieninach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy mieszkałam w Poznaniu miałam piękny widok z okna na 6 pietrze, na cały Poznań, panoramę od północnego krańca i nowych osiedli, na wschód całe centrum i na południu nowe osiedla. Od zachodu miałam balkon i widok na odległe podpoznańskie wsie. a pod balkonem świerki i czereśnie i wiśnie, wiosną cudnie kwitnące :) Teraz mam płaski widok ;) parterowy, na swój dość duży ogród. Nie narzekam. Widzę też kawałek pola. A samotnym można być i wśród tłumu i nawet w rodzinie. To stan emocjonalny. Często zależny tylko od nas. Jednak życzę Ci, żeby Twoja samotność była tylko samotnością - oddechem od pracowitych dni. Żeby była wolnym wyborem. I żeby bycie wśród życzliwych ludzi było radością :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Samotnośc ma swój urok. Trzeba ją pokochać...
    Też lubię patrzeć przez okno - na padający śnieg, na ptaki, które przylatują na parapet, na niebo, na gwiazdy i chmury...
    Najpiękniej Cię pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  12. Zawsze lubiłam patrzeć ludziom w okna. I nie szukałam przedmiotów, wnętrza. Zastanawiałam się zawsze, czy ludzie tam żyjący są szczęśliwi? Nigdy nie znalazłam odpowiedzi, bo co to jest szczęście?

    W zimę moim miejscem ulubionym do dumania, medytacji jest fotel przy kominku. Lubię patrzeć na ogień. Ten poranny czas daje mi siłę na cały dzień.

    Pięknie piszesz, trafiłam do Ciebie od Ani. Zapewne będę wracć

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad