piątek, 18 listopada 2022

Ucieczka przed jesienią, czy zimą?

Listopadowe myśli
W płomieniu świecy
dopalają się rozmowy niedokończone
na które z szelestem
spada jesienny liść
pożółkły jak kartki listów
zawierających wieczną miłość
listopadowy wiatr
odwraca wspomnienia
by przydać im tylko ciepłe barwy
pośród alejek zasypanych jesienią
spotykam dawne słowa
spojrzenia oczekujących oczu
i mądrość której nie zagłuszą
kolejne zimy
biała brzoza o złotych warkoczach
podsłuchuje moje rozmowy
ze światem odbitym w blasku świecy
stary dąb puka żołędziami
do serc żyjących
bo zmarli rozumieją mowę wiatru
jesienny cmentarz
widziany przez okna naszego życia
rozbłyska światełkiem nadziei
zobacz
znów spadł kolejny liść
na którym zapisano najpiękniejszy wiersz
który cicho poszybuje
do nieba.
Basia Wójcik
Ostatnie dni, jak przystało na listopad, są trochę brzydkie, mokre i zimne... Kilka dni temu kapryśna córka Króla Słońce znowu zapłakała z żalu, że już tak niewiele dni jej panowania pozostało. Jak można być radosną i wesołą, skoro się wie, że za chwilę przyjdzie najstarsza z sióstr Zima i przysypie śniegiem złote i purpurowe kobierce, które utkała Jesień. Nie ma więc co się dziwić, że patrząc na coraz bardziej nagie, drżące z zima drzewa rozpływa się teraz Jesień we łzach. Dobrze wie, że za chwilę będzie musiała spakować swoje skarby do kosza i wrócić do pałacu Ojca Słońce. Nic dziwnego, że zawodząc błąka się smutna po polach, gdzie wiatr psotnik targa jej kasztanowe włosy.
Dzisiaj zrobiło mi się jej żal i postanowiłam jej w tym spacerze potowarzyszyć. Nie byłyśmy zresztą same, bo towarzyszył nam Pan Listopad.
Przez chwilę żałowałam mojej decyzji, jednak nie zawróciłam... Jesień pomimo mojego towarzystwa nadal rzewnie płakała kroplami deszczu, a biegnący za nami wiatr nie tylko targał naszymi włosami, ale zrywał ostatnie liście z drzew i z przekorą wywijał moim czerwonym parasolem. Jednak nie poddałam się i uparcie podążałam za tą rudą dziewczyną, starając się przemykać pomiędzy śladami, które na ścieżce pozostawiały jej nieprzerwanie płynące łzy.
Szybko zaczął zapadać szaro - granatowy wieczór. Czas było więc wracać do domu i rozgrzać się ciepłą herbatą z miodem i pysznym owocowym deserem. Na szczęście wiatr zrozumiał, że pora na zabawę się skończyła i tym razem wiejąc mi plecy tylko pomógł mi w drodze powrotnej.
Po drodze mijałam jasne ulice i migoczące witryny sklepów. Na chwilę udało mi się zatrzymać przy kwiaciarni i spojrzeć na przedwczesne jeszcze ozdoby świąteczne. Zamyśliłam się... Tak Zima już niedługo. Ale wiatr nie pozwolił mi na dłuższą zadumę. Znowu mocno dmuchnął i popchnął do przodu.
Wróciłam do domu. I jak przystało na tą porę roku, wieczór rozpoczęłam z ciepłym kocem, gorącą herbatą i słodkim deserem gruszkowym. Właśnie takie chwile celebrowane wolniutko i delikatnie rozgrzewają mnie i pozytywnie nastrajają.
Trochę mi tylko szkoda, że mój jesienny koszyk powoli pustoszeje. Śliwki już się skończyły, winogrona powoli też. Gruszki jeszcze są, ale i one niedługo znikną. Pozostaną jak zawsze niezastąpione jabłka, orzechy, no i oczywiście niezawodny, wiecznie trwający przy mnie miód.
Listopad to dla mnie zawsze taki niezwykły czas, inny niż wszystkie. To okazja do spotkań z rodziną, wspomnień, zadumy. Nastrój mój jest trochę na huśtawce i dużo w nim melancholii. Spowolniałam, wyciszyłam się. Także zesmutniałam. Dziś myślami wracam do mojej babci, która odeszła dawno temu. Nie miałam okazji lepiej jej poznać.
Tak listopadowy wiatr przywiewa coraz to nowe wspomnienia.
Jednak… Lubię tą listopadową nostalgiczną jesień - mokrą, szarą, idealną na herbatę w kubku. Do tego fotel i kocyk. Idealne preludium do zimy.
Razem z królewną Jesienią zaśpiewałabym:


Światem zaczyna rządzić zima,
choć ciągle jesień trwa w purpurach,
A ja tak pragnę, choć na krótko,
uciec pociągiem od tej zimy,
W taką podróż chcę wyruszyć,
Gdy podły nastrój i pogoda…
Nie trzeba długo się namyślać,
wystarczy tylko wybiec z domu.

Jednak taka ucieczka niewiele zmieni. To co nieuchronne i tak przyjdzie. Jesień i tak prędzej, czy później musi odejść, oddając panowanie nad ziemią swej starszej siostrze.
To prawda, że kocyk, herbata, książka brzmią miło. Ale  w końcu wiem, że będę musiała wyjść z domu na tą listopadową, wietrzną pluchę.
Tak, będę musiała się z nią zmierzyć, jak każdy z nas. Bo przecież ileż jest takich dni, gdy nie muszę wychodzić z domu, kiedy Pani Jesień rozpacza, a wiatr rozwiewa jej włosy?
Dzisiaj jednak słucham jak deszcz dzwoni o szyby i patrzę jak popołudnie skąpane w szarościach zagląda w moje okna.
Z deserem w ręce wyglądam przez okno.
Królewna Jesień nadal rzewnie płacze, nad tym co nieuchronne. Tylko na chwilę uspokoił ją spacer w moim towarzystwie. Teraz znowu snuje się samotnie po szarych, mokrych uliczkach, a wiatr tylko pcha ją do przodu, jakby chciał jej pomóc w jak najszybszej ucieczce przed jej kruczowłosą siostrą Zimą.
Pora więc przygotować się na tą zmianę. Najstarsza córka Króla Słońce może zawitać niespodziewanie i  nas wszystkich zaskoczyć. Przykrywając szarości młodszej siostry białą pierzynką. I tak na pewno nas zaskoczy. Jak zresztą każdego roku )))
A może
Zobacz znów pada śnieg
może białymi płatkami zasłoni
każdą szarość świata
może przytuli i ogarnie
skołatane myśli niespokojne
a może ukołysze serce zbyt zatroskane
a może to nie śniegu nam potrzeba
tylko ciszy zatopionej w błękicie
która na palcach dyskretnie
wsunie się w zakamarki duszy
by ciepłą falą dobroci
osuszyć łzy niepokorne
nie rezygnuj
szepcze wiatr w nagich konarach drzew
z wiarą że za moment zakwitną młode pąki
przecież jest gdzieś słońce
igrające z jutrzenką poranka
i jest gdzieś okruch wolnego serca
utkanego z nieśmiertelnej miłości .
Basia Wójcik

17 komentarzy:

  1. Piękny ten obraz ławeczki i latarni... Właśnie po takim wieczornym zimowym Krakowie lubię spacerować... Zwłaszcza późnym listopadem i grudniem, kiedy czuć już przedświąteczne oczekiwanie. Do adwentu jeszcze tydzień, ale dziś spadł śnieg i nagle jakoś myślami i tak wskoczyliśmy w grudzień :)
    Wszystkiego pięknego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Twój post jest niesamowity. Jaka cudna bajka o jesieni. Teraz już listopad nie będzie mnie przytłaczał, bo na myśl przyjdzie mi Twoja opowieść i piękne wiersze Basi. Pozdrawiam !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Z deserem i dobrą kawą jesień nie jest taka zła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesień z różnorodną pogodą możemy przeżyć całkiem znośnie🍂🍁🌻🍀
    Warto pielęgnować ulubione pasje, spotykać się z ludźmi, nie rozstawać z uśmiechem🙂☕🍰🌺
    Jak zawsze ciekawy wpis kochana😊
    Serdeczności zostawiam💚🤗

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczyna się ten czas, którego nie lubię. Tęsknię za ciepłem, słońcem, kolorami. Tymczasem zimno, szaro i wszechogarniający smutek. Już tęsknię za wiosną.
    Pozdrawiam z głębi serca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudownie, podziwiam Cię Ismenko. Tkasz piękne opowieści, w których odnajduję się całkowicie. UWIELBIAM Twoje posty. Może to dziwne, ale kocham każdy miesiąc.

    OdpowiedzUsuń
  7. A przecież jeszcze tydzień temu była złota polska jesień. Świąteczne dni były pełne słońca.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesień słoneczna i barwna jest ok, płacząca jesień za oknem też jest ok - gorzej, gdy trzeba wysunąć nos spod koca. Piękne ilustracje :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Za zimą tęsknią dzieci, za sankami, bałwanami...z dorosłymi już gorzej, bo to same problemy.
    Nie gniewajmy się jednak na zimę, każda pora roku jest po cos, a ci, co wyjechali do tropików twierdzą, że tęsknią za porami roku właśnie.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak pięknie napisałaś Ismeno o tym szaleństwie zimowo-jesiennym. Nawet ja inaczej spojrzałam na mijane listopadowe dni. W zasadzie nigdy nie lubiłam listopadowych chwil. Czekałam żeby jak najszybciej minęły. Chciałabym doczekać się na w miarę śnieżną zimę. A teraz pozdrawiam cieplutko i życzę pogodnych wieczorów z ciepłą herbatką.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niektóre rzeczy lepiej smakują jesienią i zimą :) I tak ma być, żebyśmy nie zgnuśnieli. Żebyśmy uczyli się żegnać, odpuszczać, wchodzić w nowe i cieszyć się z rzeczy różnych i niespodziewanych. Tak przynajmniej ja to widzę i cieszy mnie zmienność pór roku. Jadę jutro nad morze na 5 dni, będzie fajnie :)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak cudnie jest zmarznąć na jesiennym spacerze, gdy po powrocie do domu czeka na nas ciepły koc, gorąca herbata i pyszny deser :)) Uwielbiam te chwile. To właśnie z jesienią najbardziej mi się kojarzą takie momenty relaksu i wypoczynku :))) To prawda, że jesienny koszyk już zaczyna pokazywać dno. I u nas już je widać. Właśnie dojadamy ostatnie pomidory ze szklarenki, dziś na obiad ścięłam w ogródku jedyny ocalały mangold i zrobiłam z makaronem i fetą. Jeszcze zostały tylko jabłka, tych jest jeszcze pod dostatkiem. Od sąsiada dostaliśmy koszyk orzechów, będzie do świątecznego orzechowca i piernika :))
    Pozdrawiam najserdeczniej, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja lubię każda porę roku- jesień i zimę także :) Byle tylko śliskich dróg nie było :) Jakaż to przyjemność pic taką np. zimową herbatkę z pomarańczą, goździkami i miodem.
    Albo jeść deser gruszkowy ( gotowana gruszka w syropie z sosem pomarańczowym... :) ::)
    A wiatr? Deszcz? Plucha? damy radę! :)
    Pozdrawiam spod ciepłego kocyka :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie zaskoczyło to jak nagle u mnie się ochłodziło. Jeszcze tak z tydzień temu można było posiedzieć w parku, a teraz już tylko można pochodzić sobie. Bo jest zamróz taki i wilgoć jakaś. Nie lubię takiej pogody. Chociaż z plusów spadł śnieg, jakieś 3-4 centymetry. Od razu przyjemniej było. :)

    Ja raczej ani specjalnie szybko nie tyję, ani specjalnie nie chudnę. Chociaż po powrocie z rehabilitacji w Konstancinie ważyłem najmniej od paru lat i cieszyło mnie to. Bo tam jednak trzy posiłki, a w międzyczasie praca nad przywróceniem nogi (kolana) do życia. Poza tym z nudów chodziłem po korytarzu, kalorie przyjmowane były pewnie mniejsze od wydatków energii. :)

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj:) Ależ napisałam.. Zamiast u Ciebie to u mnie.. Faktycznie dawno nie komentowałam.. Serdecznie Cię pozdrawiam i jestem pod wrażeniem Twoich postów. Pięknie piszesz:) Marigold - Jola

    OdpowiedzUsuń
  16. A jeszcze chwilę temu była taka cudowna jesień :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Czas jesienny zawsze jest dla mnie trudny, często płaczę razem z Panią Jesień. Jednak trzeba ubrać się ciepło i zmierzyć z tym, co przed nami. A zbliża się przecież piękny świąteczny czas i Nowy Rok. Tym razem mam jakieś postanowienia, choć zawsze tego unikałam. Ten melancholijny czas poświęcam na to, by się przygotować :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad