czwartek, 26 lipca 2018

Pajęczyna wspomnień

Popatrz - lato w złotych pantofelkach nadchodzi,
z muzyka światła i ciepłem kolorów.
Przychodzi w tryskających słońcem
słodkich morelach i beztroskich makach
o łagodnym spojrzeniu naiwnych oczu.
Przynosi radość błyszczącymi w zbożu
świetlikami i pszczółkami co tańczą
sambę na białych kwiatach akacji.
Uśmiecha się szeptem fal mazurskich jezior,
cicha nowenna tatrzańskich szczytów,
melodia dzwonków zielonych hal.
Śpiewa radosna miłość w delikatnych
fiolkach podrygujących na wietrze
i w moich dłoniach tulących delikatnie,
ciepło Twoje namiętne usta,
a razem z latem śmiej się, ciesz,
śpiewaj i tańcz.
Znalezione w Internecie
Królewna Lato zawitała do nas już jakiś czas temu. Jednak znaleziony wiersz w Internecie skłonił mnie do zatrzymania się i spojrzenia na to co w darze przyniosła nam płowowłosa córka Króla Słońce. Jak dla mnie całkiem spokojnie i niepostrzeżenie wiosna zmieniła się w lato. Świat stopniowo zabarwił się najpiękniejszymi, dojrzałymi kolorami. Nie tylko mój ogród jest pełen kwiatów rozsiewających zapierających dech zapachów. Tradycyjnie kwitną lipy, pachnące groszki, maciejki, moje ukochane floksy… Na polach śmiało spośród kłosów wychylają głowy chabry i maki. Zapach miodu i wakacji. Wakacji…. Dziś jednak patrząc na kwitnący dookoła świat, ze smutkiem i rozrzewnieniem zdaję sobie sprawę z upływającego czasu. Przecież jeszcze wczoraj mogłam cieszyć się ponad dwumiesięcznymi, beztroskimi wakacjami. „Nie tak dawno” przeżywałam radość ze zdanych egzaminów zapowiadającą zasłużony odpoczynek.
Znowu otwieram szufladę ze wspomnieniami. Jest ona niewielka, a przecież mieszczą się w niej wszystkie moje dawne minione chwile. Jak to możliwe, że w tej komodzie starcza na nie wszystkie miejsca? Schowane są zazwyczaj gdzieś głęboko i nagle pod wpływem chwili, zapachu, widoku....potrafią nagle wyjść i odtworzyć się ze wszystkim szczegółami. To dziwne, że niektóre szczegóły zapamiętuje się z największą dokładnością.
Są wspomnienia, które każdego roku o danej porze odtwarzam wciąż od nowa. Są też i takie, których nigdy się nie przywołuję, ale czasem same dają o sobie znać.
Dziś z rozmysłem otworzyłam szufladę w mojej komodzie, a wspomnienia niczym lekki delikatny szal okręciły się wokół mojej szyi.
Moi obaj Dziadkowi odeszli w środku lata.
Obaj uwielbiali kwiaty.
Niestety w moich wspomnieniach jest tylko jeden obraz Dziadka, którego dobrze zdążyłam poznać, a który troskliwie pielęgnował rośliny rosnące w swoim ukochanym ogrodzie. To było całe jego życie. W sercu nadal tkwi żal, że Dziadek już nie posadzi żadnego kwiatka, nie napisze dla mnie wiersza, nie będzie snuł rodzinnych opowieści przy starych fotografiach wysypanych z wielkiego pudła, nie powiem mu przepraszam, za to, że czasem pokazywałam rogi.
Jednak jak zamykam oczy, to widzę, że tam z góry uśmiecha się do mnie i mówi o tym jak bardzo kocha swój nowy ogród na puszystej chmurce. A wiersz oczywiście znowu napisze i prześle mi z podmuchem wiatru. A na dobranoc, jak tylko nie będę zasypiać przy włączonym radiu, szepnie mi swoją kolejną opowieść.
Wracam myślami do moich szkolnych wakacji. Co roku jeździłam do rodziców mojej Mamy. Dziś jest to już dla mnie raj utracony, do którego nie ma już powrotu.
Oczywiście często zapewne idealizuję moją krainę dzieciństwa. Przede wszystkim tam czułam, że istnieję tak naprawdę. Tam byłam szczęśliwa każdego lata, tam nigdy nie było czasu na nudę, tam dzień był zawsze za krótki. Wiem jednak, że ten czas już nie powróci. Dziadków już nie ma, ogród pewnie pozostał, ale na pewno nie taki jak na obrazku w moim sercu. Może chociaż z daleka powinnam spojrzeć na niego, jak tylko będę w tamtych stronach? Ale czy rzeczywiście chcę tego? Może zobaczę już zupełnie inny obraz. Starej śliwki już pewnie nie ma, a bez niej….
Kwiaty dla dziadka
Kto ci powie o dawnych latach
tych lat naoczny świadek.
Jak kraj nasz rośnie , jak ludzie rosną
opowie ci twój dziadek.

Otworzy serce , kieszeń otworzy ,
podsunie czekoladę.
Z twoich sukcesów zawsze się cieszy.
Kto? No wiadomo dziadek.

A jak coś spsocisz , a jak naknocisz
jak trzeba spytać o radę -
to kto za uszy wyciągnie z biedy ?
Wiadomo - zawsze dziadek!
Wanda Chotomska
Drugi Dziadek pewnie teraz spogląda na mnie znad swoich okularów i troszkę ze smutkiem kiwa głową. „Co z Ciebie wyrosło wnuczko? Tyle miałem wobec Ciebie planów, tyle chciałem cię nauczyć. Miałaś być dobrze wychowana, znać porządnie przynajmniej jeden język, osiągnąć sukces w nauce. Wiesz, że byłbym dobrym nauczycielem. Niestety zabrakło mnie w Twoim życiu. Spotkaliśmy się na tak krótko"
Tak Dziadku, z Twoją pomocą na pewno bym to osiągnęła, a tak... Zawiodłam Cię Dziadku. Przepraszam.
Jednak dobrze wiesz, że pielęgnuję w pamięci ten jeden obraz, który utkwił mi w głowie. Ten który zapamiętałam ze spotkania z Tobą, a nie z fotografii. Nie jest on całkiem wyraźny, ale jest mój.
Czas biegnie nieubłaganie do przodu. Mijają kolejne dni wraz ze spadającymi kartkami z kalendarza.
Codzienne problemy starają się zapełnić chwilę obecną, spychając wspomnienia na dalszy plan, najlepiej do najgłębszej szuflady. Przecież to już było tak dawno, po co wracać....
Jednak dla mnie im dalej, to tym bliżej. To przecież było zaledwie wczoraj.
No tak miałam napisać o lecie, a znowu otworzyłam moją szufladę wspomnień. Wspomnienia jeszcze na wpółzaspane przeciągnęły się, ziewnęły i ochoczo wyskoczyły ze swojego mieszkanka. Czasem zastanawiam się po co grzebię w przeszłości. Powinnam raczej zatroszczyć się teraźniejszość, która nie jest idealna i trochę szwankuje. Może słusznie zwrócono mi uwagę, że zbyt często odwracam się do tyłu i spoglądam wstecz. A przecież kto nie żyje jednocześnie w teraźniejszości i przeszłości nie ma korzeni. Przecież stoimy na barkach naszych przodków.
Nie wiem jednak, czy chciałabym zerwać wszystkie misternie utkane pajęczyny na której połyskują kropelki wspomnień. Pewnie nigdy się na to nie zdecyduję.
Pajęczyna wspomnień
Na stole gdzie biały jest obrus
filiżanki puste po kawie
wspomnienia jak nitki pajęcze
roznoszą wokół swoją magię.
Zasiądą dumne na komodzie
gdzie zegar postawił ktoś stary
wskazówki przesuwają się w tył
jak człowiek bez siły i wiary.
Wplotą się głęboko we włosy
pokryją je marzeń westchnieniem
z wiatrem zatańczą przy oknie
słońce je rozjaśni promieniem.
A potem zmęczone wieczorem
rozłożą się w łóżkach wygodnie
w Twych snach rozbudzą nadzieję
rozpalą znów uczuć pochodnię.
Wspomnienia w Tobie wciąż żyją
nie tylko te piękne, wspaniałe
złap nitki i ukryj je w duszy
jak perły, które wzmacniają wiarę
Znalezione w Internecie

środa, 18 lipca 2018

Czy są zagrożone?

Wyjątkowo zimny maj
Dzień za dniem pada deszcz
Słońce śpi, nie ma cię
Jest mi bardzo, bardzo źle
Zimny kraj, zimny maj
Koty śpią, miasto śpi
Czarodziejskie śnią się sny

Refren:
W moim śnie, cudownym śnie
Tylko kocham, kocham, kocham
Bawię się, la-laj, la-laj

W moim śnie, cudnym śnie
Przez zieloność wolno płyniesz
I do brzegu zbliżasz się
Cudny kraj, cudny maj
Słońce mruży twoje oczy
Gdy całujesz, pieścisz mnie
Olga Jackowska

Tak, wiem mamy środek lipca. Dlaczego więc wiersz o maju, zwłaszcza, że w tym roku był ciepły? W zeszłym toku początek maja był wyjątkowo zimny. Zimni Ogrodnicy przyszli wcześniej i przymrozili świat dookoła. Najbardziej dotknęło to sady i ogrody. W ubiegłym roku dużo mnie było czarnej porzeczki, czereśni, czy brzoskwini. Zagrożone były jabłka i gruszki. Stracili na tym nie tylko sadownicy. W sklepach za owoce musieliśmy zapłacić.
Dlaczego to przypominam? Ponieważ nie tylko przymrozki powodują niszczenie kwiatów. Jeśli jest zimno i mokro, pszczoły nie są tak aktywne, jak być powinny w czasie kwitnienia i przez to również owoców może być zdecydowanie mniej.
Ostatnio znowu został poruszony temat pszczół, których populacja jest zagrożona.
Pszczoły masowo giną, na całym świecie. Zjawisko masowego wymierania pszczół jest obserwowane od ponad dekady, ale tak źle jeszcze nigdy nie było.
Pszczelarze biją na alarm, w niektórych pasiekach starty sięgają nawet 2/3 pszczelich rodzin.
Przeczytałam, że sytuacja pszczół w Polsce najgorzej wygląda w Karkonoszach. W poprzednich latach tylko w Jeleniogórskim Kole Pszczelarskim straty szacowane były na ponad 10 mln zł. Pszczelarze podejrzewają, że winę za śmierć owadów ponoszą masowe opryski pól.
I co w tym roku robi minister rolnictwa? Pozwolił na opryski rzepaku neonikotynoidami. To preparaty, które mają pomóc w uprawie tych roślin, ale są zarazem szkodliwe dla pszczół. Minister przyznaje, że fanem takich oprysków nie jest, ale musi dać rolnikom możliwość odbudowania upraw po tegorocznej suszy.
Ekolodzy alarmują, że cały przyszłoroczny rzepak będzie zabójczy dla pszczół. Ich zdaniem oprysk, który zostanie wykonany na rzepaku w ciągu czterech miesięcy , utrzyma się w tych roślinach aż do przyszłej wiosny, kiedy przylecą do nich pszczoły.
Minister podkreśla, że neonikotynoidy będzie można stosować pod specjalnym nadzorem i w ograniczonych ilościach. Dodaje też, że konsultował decyzję z Polskim Związkiem Pszczelarskim.
Greenpeace Polska przypomina, że neonikotynoidy zwiększają wzrost zachorowań pszczół na przypadłość zwaną CCD – Colony Collapse Order. Chodzi o utratę przez pszczoły orientacji, niemożność znalezienia drogi do ula i w konsekwencji śmierć. Katarzyna Jagiełło z Greenpeeace wyjaśnia, że w ten sposób masowo wymierają pszczoły miodne. Przeciwny decyzji ministra jest także Polski Związek Pszczelarski, który podkreśla, że wbrew oświadczeniom resortu, nikt nie konsultował z nim tej decyzji.
Unia Europejska w specjalnej rezolucji z kwietnia co do zasady zabrania stosowania neonikotynoidów. Ich szkodliwość jest udowodniona naukowo.
ZMARTWIENIE PSZCZOŁY
Przyleciała pszczoła,
Na kwiatek niebieski,
Lecz on jest skażony,
Lecą pszczole łezki.

Usiadła zmartwiona,
Na kwiatek różowy,
Nektaru tu nie ma,
On jest plastykowy!

Załamana leci dalej.
Jest gdzieś ogród kwiatów żywych?!
Nie zrobi, przecież sztucznego miodu,
Potrafi robić, tylko prawdziwy!

Musi wykonać zadanie,
Znaleźć kwiaty pachnące.
Zmęczyły się jej skrzydełka,
Upadła na łące.

Kilkanaście minut,
Tak na trawie leży,
Poruszyła się troszeczkę,
Gdy poczuła zapach świeży.

Pszczole, co raz lepiej,
Już oprzytomniała,
Szybko z żywych kwiatów,
Nektar pozbierała.

W domku zwanym ulem,
Gdzie mieszkanko miała,
Nektar na miód przerobiła,
I ludziom go dała.

Miodem serce można wzmocnić,
Będzie zdrowe długie lata,
Gdyby pszczół zabrakło,
Byłby koniec świata!

Chrońmy pola, chrońmy łąki,
Wokół „ chemii” dosyć!
Gdyby pszczoły mówić mogły,
Chciałyby nas o to prosić!
Znalezione w Internecie
Pewnie nie każdy wie, że gdyby wyginęły pszczoły, doprowadziłoby to do zniknięcia większości owoców i warzyw! Spowodowałoby to przerwanie łańcucha pokarmowego dla niektórych zwierząt i owadów. Co za tym idzie, dla kolejnych zwierząt zabrakłoby pokarmu, a stąd prostą drogą dla człowieka w pewnym momencie zabraknie pożywienia.
Jak temu zaradzić? Niestety niewielu ludzi przejmuje się losem pszczół. Część rolników, mimo że odnoszą największe korzyści z prac pszczół, nie dbają o nie. Mimo zaleceń producentów środków ochrony roślin odnośnie godzin przeprowadzania zabiegów na roślinach, notorycznie zdarzają się podtrucia.
Gęsta sieć telefonii komórkowej, urządzenia Wi-Fi, nadajniki, maszty i instalacje służące do komunikowania się za pomocą fal, linie przesyłowe wysokiego napięcia, urządzenia elektryczne itd.
To wszystko zaburza naturalne promieniowanie geomagnetyczne, słoneczne i kosmiczne jakiemu poddane jest całe życie na Ziemi, w tym delikatne pszczoły.
Zgubny wpływ na pszczoły ma także coraz mniejsze urozmaicenie kwiatostanu.
Obecnie głównym źródłem pszczelego pokarmu jest nektar z kwiatów rzepaku, co stanowi zbyt mało odżywczą dietę dla pszczół.
Albert Einstein kiedyś powiedział : W dniu, w którym umrze ostatnia pszczoła, ludzkości zostaną cztery lata życia.
Bez pszczół nie będzie plonów. W sadach zabraknie owoców, bez zapylania nie będzie nasion na innych drzewach, które są przecież pożywieniem dla zwierząt
To powoduje, że coraz częściej łupem złodziei padają ule z zawartością, ale również same rodziny pszczele.
W zeszłym roku niedaleko Wrocławia ktoś podpalił ule i zabił setki tysięcy pszczół. Aż brakuje mi słów, aby to skomentować.
Warto jednak pamiętać, że pszczoła przez całe swoje życie wyprodukuje jedną łyżkę miodu. To morderczy wysiłek, którego najwyraźniej zupełnie nie doceniamy. A przecież tak bardzo lubimy miód. 
Kochajmy i doceniajmy zatem pszczoły bo bez nich i my zginiemy
Pożytku słodki…
Robinio biała, pożytków królowo!
Niechaj pogoda twoim kwiatom sprzyja!
Po tobie wszędzie będzie kolorowo
I żal zostanie, że już wiosna mija
Chabrze bławatku, szafirze zbożowy!
Czerwonym makiem przetkany obficie
Pożytku główny, nasz królu czerwcowy
Gdy kwitniesz, u nas zaczyna się życie
Po tobie przyjdzie cudny bursztyn słodki
Z zapachem lata, zdrowia i radości
To lipy kwitną, pszczelarskie stokrotki
I się zaczyna czas letnich miłości
Nareszcie gryka kwieciem pola śnieży
I malwy słodki uśmiech świat rozjaśni.
To tylko czerwiec, czy ktoś w to uwierzy?
W zwykłej pasiece, niby w pięknej baśni
Znalezione w Internecie


poniedziałek, 9 lipca 2018

Ulotne motyle

PIERWSZY MOTYLEK
Pierwszy motylek wzleciał nad łąkę,
W locie radośnie witał się ze słonkiem,

W górze zabłądził w chmurkę i w mgiełkę,
Sfrunął trzepocząc białym skrzydełkiem.

A gdy już dosyć miał tej gonitwy,
Pytał się kwiatków, kiedy rozkwitły?

Pytał się dzieci, kiedy podrosły?
Tak mu upłynął pierwszy dzień wiosny.
Władysław Broniewski
Już lipiec, a ja dopiero teraz zobaczyłam pierwszego motyla w tym roku. Właśnie, jak co niedzielę, siedziałam w moim Ogrodzie na mojej ulubionej huśtawce, gdy kolorowy motyl przysiadł obok. Nie wiem dlaczego, ale w tym roku mało jest motyli, prawie jak na lekarstwo.
Dziś zatem opowieść o motylach.
Czytałam, że w wielu krajach istnieją przepowiednie związane z pierwszym napotkanym motylem. Zwykle najlepszą wróżbą jest motyl kolorowo ubarwiony. Może więc nadchodzące lato będzie dla mnie pełne kolorowych wrażeń? Jednak wolałabym chyba zobaczyć żółtego cytrynka. On na pewno zapewniłby mi słoneczne i ciepłe lato. Zresztą podobno Muminki wierzyły, a wręcz twierdziły, że gdy pierwszy ujrzany motyl, będzie koloru żółtego, to lato będzie wesołe. Czy to prawda?
Na pewno nie chciałabym spotkać czarnego motyla.... Ale o tym napiszę innym razem.
Motyl od dawna jest symbolem duszy, szczęścia, natchnienia, lekkości, piękności i przemiany. Zawsze zachwycał i poruszał człowieka. Jako symbol pojawia się w wielu kulturach.
W języku starogreckim słowo „psyche” można tłumaczyć na dwa sposoby – jako dusza lub jako motyl. To dlatego motyl symbolizuje duszę. Według mitologii greckiej Atena, skuszona i przekonana poprzez Prometeusza, który ulepił człowieka, kładzie człowiekowi motyla na języku i w ten sposób daruje mu duszę.
W Chinach motyl jest symbolem nieśmiertelności, radości i przyjemności, jego wyobrażenie w połączeniu z chryzantemą obrazuje piękno starości, a ze śliwką- długowieczność. Jednak para lecących motyli to dla Chińczyków symbol miłości.
Japończycy przejęli wiele z chińskiej symboliki, lecz motyl w ich kulturze może również oznaczać fałszywego kochanka, próżną kobietę lub gejszę, para motyli zaś szczęście małżeńskie. Pojedynczy motyl w domu w Japonii oznacza nadejście miłego gościa. Jeśli zaś spotyka się ich zbyt wiele, wróżą nieszczęście.
W wierzeniach indiańskich, w wielu rejonach, motyle wraz z ćmami, uznawane są za dusze zmarłych, a plemię Pimów, którego totemem jest motyl, uważa, że jego postać przybrał Stwórca.
Według pewnego podania australijskich Aborygenow, gdy śmierć po raz pierwszy pojawiła się na świecie, przekonywała, że zmarły zostanie wzięty do krainy duchów i powróci na ziemię pod postacią motyla.
Natomiast w angielskim hrabstwie Devon ludzie wierzyli, że trzeba zabić pierwszego napotkanego motyla wiosną, by uchronić się przed pechem.
Również w obrazach chrześcijańskich spotykamy się z duszą, którą Bóg kładzie Adamowi na języku, przedstawianą często jako skrzydła motyla.
Kiedyś gdzieś czytałam, że na nagrobkach chrześcijańskich pojawiały się motyle jako znak zmartwychwstania. Motyle były odzwierciedlane w czasach romantyzmu na grobach, jako symbol zmartwychwstania. 
Niektórzy współcześni psychologowie zalecają, zwłaszcza dzieciom, tłumaczenie śmierci jako uwolnienia się motyla z poczwarki – tymczasowej siedziby, jaką jest ciało. Wiele osób, które opisuje doświadczenie śmierci klinicznej, wspomina o pięknych motylach lub istotach o ich skrzydłach napotkanych po Drugiej Stronie.
DUSZA JAK MOTYL
Szukasz siebie
w swoim wnętrzu
komórka po komórce,
przeszukujesz własny mózg
docierasz aż do szpiku kości
i ciągle nic
śladu żywego ducha.

Twoje ciało, żywa natura
doskonałość i uroda, wiesz
że mieszka w nim dusza
znalazła schronienie
od chwili urodzenia
jeszcze tylko chcesz
uwolnić się od cierpienia ...
lecz kiedy nie poznasz bólu
nie poczujesz smaku życia.

Przebudź się z własnego snu
uwolnij się z wieczności
ziemskiego mroku
twój umysł kreuje
destruktywne myśli.

Nie rozpoznasz
co jest dobre a co złe ...
dopóki dopuszczasz do głowy
własny intelekt.

Twoja statua ciała
żyje w świecie materii
będziesz toczyć walkę ...dotąd
dopóty nie odnajdziesz
sensu istnienia .


Nie bądź ślepcem
nie goń za martwym organizmem
odnajdź na łące żółtego motyla
pewnie przycupnął gdzieś
na płatku jesiennego kwiatka
choć jego skrzydła takie kruche
to jednak od niego możesz
uczyć się fruwać.

Naródź się od nowa
niech twa dusza rozkruszy kokon
twojej cichej ignorancji.
Twoje ciało nic nie znaczy
znaczą tylko twoje myśli.

Twój duch -
rzeczywistość czy mit
chociaż dusza i ciało
żyją w jednej parze
mają się do siebie
jak miłość i nienawiść.

Otwórz serce swe
odkryj, że ty też potrafisz być
kimś wyjątkowym.
Jeśli opuścisz kokon swój
narodzisz się jak ten motyl
Otworzysz serca próg
a rubinu promień
wymaluje w nim, twój
doskonały portret.
Wiesława Vancouver

Motyl cechuje radość, lekkość, niezależność, wolność. Z jednej strony symbolizuje zmartwychwstanie i nieśmiertelność, z drugiej – ze względu na krótkotrwałość jego życia i przemijające piękno, również próżność. Utożsamiany jest z wyzwoleniem i nowym początkiem. Oznacza dążenie do światła, intuicję, wesołość, swawolę, swobodę, kolorowe piękno, wytworność, moment przejścia na drugą stronę, z fizyczną śmiercią.
Obecnie przez niektóre środowiska katolickie motyl uważany jest za symbol zła, mimo, że motyl pojawiał się na nagrobkach chrześcijańskich. Motyl jest też symbolem własnym zwolenników "New Age". 
Tak jak gąsienica zawija się w kokon, przemienia się i wychodzi w formie motyla, tak ludzkość przechodzi z dawnej epoki w nową erę. Gąsienica oznacza minioną epokę, w której ludzkość żyła według tradycji.
Dla mnie motyl kojarzy mi się z delikatnością, pięknem, wrażliwością, ulotnością, kruchością, ale też siłą.
Motyl musi się przecież wydostać ze skorupy swojego życia. To ona była dość mocna, aby go chronić przed innymi owadami, jaszczurkami, wiatrem deszczem.... Przed wszystkim co mogło go zniszczyć. Któregoś dnia motyl uświadamia sobie. ze pora rozbić kokon i stać się kimś nowym, silniejszym, jest też ciekawy tego, co dzieje się poza tą skorupą. Jednak kokon, to nie jest pokój z drzwiami. Walka, którą musi stoczyć jest ciężka, ale dla obserwatora inspirująca. Czasem chciałoby się mu pomóc. Przecież dla nas tak łatwo jest zerwać te kilka nitek, które tak pilnie i silnie zaplotła gąsienica. Niestety, to musi to zrobić sam motyl.
Czasem myślę, ze chyba taką właśnie gąsienicą jestem. Mam swój kokon, w którym czuję się bezpieczna. Ciekawi mnie i interesuje świat zewnętrzny, chciałabym znaleźć się tam choć na chwilę, ale z drugiej strony boję się zrobić ten krok i opuścić moją skorupkę. Mój Ogród i Dom to kokon, w którym czuje się najlepiej, w którym bezpiecznie przechowuję wspomnienia.
Przypominają mi się też słowa papieża Franciszka:|
„Jakie jest moje serce? To serce, które wydaje się być tancerzem kierującym się raz w jedną, raz w drugą stronę; czy też motylkiem, co obecnie bardzo się podoba… motylkiem w ciągłym ruchu. Jest to serce, które napawa się lękiem w obliczu życiowych realiów, ukrywa się (...) Jest to serce mężne, czy też pełne obaw, które cały czas stara się ukryć? O co nasze serce się troszczy? Co jest skarbem, do którego nasze serce jest przywiązane? Czy to serce zakotwiczone w stworzeniu, w problemach, które wszyscy mamy?”.
Motyl
Jednemu panu na skwerku
motyl siadł na gazecie.
A pan powiedział ponuro:
- I po co to żyje na świecie?

Ani to z pierza, ani z mięsa,
z kwiatka na kwiatek się wałęsa,
na kotlet to się nie nadaje,
nie znosi tak jak kura jajek,
choćbyś i w ulu go zamykał,
nie da ci miodu do piernika,
nie daje mleka tak jak krowy
i jakiś taki - za kolorowy...

A dwaj poeci, patrząc
jak motyl skrzydła rozchyla,
bardzo cichutkim szeptem
szepnęli do motyla:

- Gdyby nie było motyli,
my byśmy cię wymyślili.
I chronili przed tym panem,
chronili!
Wanda Chotomska