piątek, 30 września 2022

Nie tylko jesienne anioły

Goście z nieba
Przyleciały do miasteczka
jesienne anioły
jeden chyba całkiem dziki
drugi oswojony

Pierwszy w lot za barem
stanął i już piwo leje
drugi bardziej jest zmęczony
i rzadziej się śmieje

Gości z nieba nam potrzeba
bo bez gości wielka bieda
może znajdą jakiś sposób
i pomogą wyjść z chaosu

Może znajdą jakąś radę
aby nasze twarze blade
choć trochę się rozchmurzyły
trzeba nam anielskiej siły

Piwo z pianką dla każdego
pierwszy anioł stawia
anioł drugi zaś do pracy
wyraźnie namawia

Pierwszy zaraz ma kolejkę
bo każdy chce piwo
u drugiego
całkiem pusto
i czuć popeliną Gości z nieba nam potrzeba
bez aniołów straszna bieda
może znajdą jakiś sposób
i pomogą wyjść z chaosu

Może znajdą jakąś radę
by dogadać się z sąsiadem
jak nie radę to pożyczkę
na aniołów wszyscy liczą

Piwo w głowie zaszumiało
więc chwalą anioła
a drugiego nie chcą słuchać
i fora ze dwora

Odleciały już z miasteczka
jesienne anioły
więc w miasteczku zima mieszka chyba do tej pory

Gości z nieba nam potrzeba
i cud by się przydał
a na razie śnieg się kładzie
i wciąż trzyma zima

Ludzie drzemią dziś w miasteczku
bo aniołów brakło
w sen zimowy by zapadli
lecz boją się zasnąć.
Adam Ziemianin
Piękny letni dzień już jakiś czas temu wyśliznął mi się z ręki. Na ten moment czekała już za progiem królewna Jesień i wkroczyła pewnie, jak co roku ubrana w piękną, kolorową sukienkę. W ręce trzymała i nadal trzyma pędzel, którym maluje nasz świat.  Nie żałuje przy tym kolorów złocistożółtych, purpurowych, kasztanowych...  Liście na drzewach zaczynają zmieniać barwy i niedługo zapłoną czerwienią. Teraz są jednak złociste, bursztynowe. 
Liście jednak zaczynają spadać z drzew, ranki są mgliste, wieczory pukają do drzwi coraz wcześniej....
Co roku przyciąga mnie rudziejący czar i zamglony smutek tej pory roku. Razem z kasztanowłosą córką Króla Słońce  robię się zamglona, owiana smuteczkami.
Tuż za Panią Jesienią przyleciał jesienny anioł i wbił w moje serce dodatkową strzałę melancholii. To jednak nie było potrzebne. Przecież wiem, pamiętam nieustająco, że teraz trwa czas aniołów. 
W niedzielę jedno z moich ulubionych świąt. Wspomnienie Świętych Aniołów Stróżów. To święto napełnia mnie zawsze nostalgię i tęsknotą za latami dzieciństwa. Modlitwa do Anioła Stróża była moim pierwszym wieczornym pacierzem. Zapewne tak było u większości dzieci dorastających w moich czasach.
Dlatego od najwcześniejszych lat czuję ich niewidzialną, ale stałą  opiekę nad sobą.
Właśnie 2-go października dwadzieścia lat temu tak bardzo poczułam, jak Anioł Stróż naprawdę wyciągnął do mnie rękę, gdy wszystko w moim życiu zawaliło się, kiedy było już źle, a nadzieja zaczęła gasnąć. Wystarczył moment, niektórzy mówią, że to był przypadek, zbieg okoliczności, a w jednej chwili moje życie zmieniło się na lepsze. 
Anioł Stróż czy szczęśliwy przypadek? No właśnie jak to właściwie jest?
Nie tylko ja zadaję sobie to pytanie.
Już Albert Einstein napisał, powiedział "zbieg okoliczności to Boski sposób na pozostanie anonimowym".
No tak, przecież Pan Bóg ma na głowie cały świat i dlatego wysyła do nas Anioły.
Natomiast Helmut Hark, ewangelicki ksiądz i psychoterapeuta poprosił uczestników jednej z grup terapeutycznych, aby zastanowili się nad znaczeniem anioła stróża w ich życiu. Otrzymał następujące odpowiedzi: "Chroni na drodze. Wspiera. Trzyma zło z dala od człowieka. Działa poprzez szczęśliwe zbiegi okoliczności. Dzięki niemu dzieją się rzeczy. Pojawia się w sytuacjach granicznych. Dzięki niemu otrzymuję zachętę do dobrych uczynków. Jest bratem bliźniakiem duszy. Jest moim osobistym patronem chroniącym. Czasem mnie ostrzega. Stanowi dla mnie wyższą inteligencję. Przemawia do mnie za pomocą głosu wewnętrznego. Jest duchowym prawizerunkiem mojej duszy... Inspiruje moją wyobraźnię. Dzięki niemu skuteczne stają się uzdrawiające energie. Dzięki niemu wpadam na zbawcze pomysły".
Jednak jeszcze wcześniej św. Tomasz z Akwinu przekonywał, że każdemu człowiekowi w chwili narodzin przydzielany jest niebiański opiekun. Te Anioły pełnią w naszym życiu bardzo istotną rolę. Nie tylko chronią nas przed złem, które czyha na nas praktycznie na każdym kroku, ale pomagają nam również wrócić na właściwą ścieżkę, gdy tylko z niej zejdziemy. 
Dlatego w życiu każdego z nas nie ma czegoś takiego jak  przypadek czy zbieg okoliczności. W świecie Bożym jest natomiast troskliwa opieka Stwórcy, który posyła swoje Anioły, by pomagały człowiekowi nie tylko w dotarciu do Nieba. Aniołowie uczestniczą też w planowaniu wydarzeń, które mają nas spotkać. Kierują tak zwanymi zbiegami okoliczności. 
Dlatego wszystko co się w życiu człowieka wydarza ma swoją konkretną przyczynę. I tą przyczyną jest działanie Anioła Stróża, chociaż zazwyczaj uznawana jest za szczęśliwy zbieg okoliczności, szczęśliwy traf, zbawienną intuicję... O intuicji napiszę może innym razem. Ale czy na pewno będzie to o intuicji, a nie o...? Często bowiem chcę pisać o czymś konkretnym, a ścieżki dygresji prowadzą mnie zupełnie w innym kierunku. 
Anioł Stróż Bodyguard
Kiedyś dzieci były grzeczne,
więc Anioły Stróże
miały czas na lody mleczne,
figle i podróże.
Dzisiaj Anioł nie odpocznie...
Zwariowane czasy!
W pracy stawia się niezwłocznie
nawet, gdy ma wczasy...

Antek właśnie wisi w oknie,
Tomek spadł z roweru,
Basia wraca znów samotnie
z późnego spaceru...
Ania wciąż przed lustrem stoi
– co dzień godzinami...
Wojtek broi, broi, broi,
goniąc z chłopakami...

W takich czasach jeden Anioł
chyba nie da rady!
Po obłokach dziś fruwają
anielskie brygady:
każdy dobrze przeszkolony,
zmotoryzowany,
w miłość szczelnie uzbrojony,
dobrem hartowany...

Anioł Stróż!
Bodyguard!
Anioł Stróż!
Na start, na start, na start!
Magda Anioł
A jak jest naprawdę? Co każdy z nas o tym myśli?
Jako dziecko otwartymi ustami słuchałam niezwykłych opowieści mamy, w których jakimś cudem uniknęła poważnego wypadku, a nawet śmierci. Niespodziewanie, nie wiadomo skąd czyjaś ręka obracała drabinę, chwytała za siodełko roweru....  Ktoś niewidzialny za każdym razem przychodził jej z pomocą. Wówczas jako mała dziewczynka zastanawiała się jak to wszystko było możliwe, bo prawa fizyki zaprzeczają temu, co się stało.
Do dziś jednak nie usłyszałam, że był to zbieg okoliczności czy też o przypadek. Mama od zawsze mówiła i nadal mówi, że ma wyjątkowego Anioła Stróża, który w jej dzieciństwie naprawdę musiał wykazać się refleksem, aby ratować ją z opresji. A i potem, i teraz jej nie opuszcza. Te dwadzieścia lat temu, to przez nią zadziałał Anioł, który odmienił na lepsze moje życie. 
Ja również odczuwam obecność Anioła Stróża. Nie ratował mnie on jednak w aż tak dramatycznych sytuacjach jak moją mamę. Ale w moim życiu jest dużo szczęśliwych zbiegów okoliczności, z które sprawiły mi wiele radości. Mój Niebiański Opiekun prędzej, czy później spełnia moje życzenia, chociaż czasem na początku jest duże trzęsienie ziemi. W moim życiu pojawił się już niejeden taki przypadek. Czasem jednak myślę, że to  jakaś niewidzialna siła wszystkim kieruje, a ja jestem tylko marionetką, której sznureczkami ona porusza.
Często zresztą słyszę, jak również inni opowiadają o niespodziewanych, dramatycznych sytuacjach, które w rezultacie dobrze się kończyły, prowadziły do szczęśliwego zakończenia. I sami zastanawiają się, jak to było możliwe, przecież było już tak źle. 
Każdy z nas zapewne może sobie taką sytuację przypomnieć, gdy takiej niewidzialnej opieki doświadczył. Być może takie subtelne podpowiedzi sprawiły, że zatrzymaliśmy się na chwilę, przed przejściem dla pieszych, aby jeszcze raz spojrzeć na wystawę sklepową lub na zabytkową kamieniczkę, kiedy właśnie w tej samej chwili na skrzyżowanie wpadł rozpędzony samochód. Zapewne były to mniej dramatyczne okoliczności, jak choćby uniknięcie zmoczenia przed rozpryskującą się kałużą..... .
Dużo tych przypadków w naszym życiu. Dużo tych małych ukłonów przeznaczenia. Dzięki nim los wytycza nam ścieżki, a my zazwyczaj nimi podążamy.
Za każdym jednak razem, gdy coś podobnego się wydarza, to zastanawiamy się nad tą sytuacją. Dlaczego nic nam się nie stało. Czy to właśnie nasz  Anioł Stróż wyciąga do nas rękę,  czy jest to zwykły przypadek, zbieg okoliczności?
Ja wówczas uważam, jestem tego nawet pewna, chociaż czasem dopiero długo po fakcie, że był to mój Niebiański Opiekun. Wierzę jednak nieustannie, że jestem każdego dnia i nocy pilnowana przez mojego Anioła Stróża, którego zadaniem jest chronienie mnie nie tylko przed złem. A może też jest to przyniesienie kanapki na śniadanie, gdy w lodówce pusto?  
Spotkanie z Aniołem
Widziałam dziś Anioła
jak pędził o poranku
z kanapką w ręku
dla swego podopiecznego
przebiegł przez kładkę
zostawiając kilka
anielskich piórek na krzaku głogu
pędził zdyszany i bosy
bo pierwszy dzwonek
rozrzucał gromadę maluchów
po szkolnych korytarzach
by w porę pochwycić
swoją miłość
nim zdąży rozbić kolano
zebrałam złote piórka
i wetknęłam w kajecik wierszy
z nadzieją
że Anioł musi
po nie wrócić.
Basia Wójcik
i jej najpiękniejsze anielskie obrazy 

piątek, 23 września 2022

Idzie Pani Jesień przez świat

Jesień
Jesień przychodzi za wcześnie.
Jeszcze kwitną piwonie, jeszcze
pszczoły budują idealne państwo,
gdy nagle na polach zabłysną
zimne bagnety jesieni i zerwie się wiatr.

Skąd idzie jesień, czemu niszczy
marzenia, zielone altany i pamięć ?
Obce mocarstwo wchodzi w cichy las,
złość nadciąga, idzie dżuma
i dym pożaru, ochrypłe okrzyki Tatarów

Jesień zrywa liście z drzew i nazwy,
owoce. Jesień zaciera ślady, granice,
gasi lampy, świece, gromnice; młoda
jesień z purpurą na wargach całuje
śmiertelnie żywe istoty i kradnie życie.
Płyną soki i krew płynie ofiarna,
płynie oliwa i wino, i rzeki płoną,
żółte rzeki wzdęte padliną,
przekleństwo płynie, płynie błoto, lawa, lawina

Biegnie jesień zdyszana i noże
błękitne świecą w jej niemym spojrzeniu.
Ona ścina imiona jak zioła sierpem
ostrym i nie ma litości w jej ogniu,
oddechu. Idzie anonim, terror, armia czerwona.
Adam Zagajewski
Tak, królewna Jesień jak zawsze przychodzi za wcześnie. Chociaż z drugiej strony chciałabym, aby moje dni zostały pomalowane intensywnymi, ciepłymi, wczesnojesiennymi kolorami.
Z dnia na dzień Pani Jesień z pewnością i konsekwencją , zwłaszcza w nocy, zmusza ciepłą królewnę Lato do odejścia.
Ale nie ma co narzekać. Pierwsze dni, a nawet tygodnie panowania rudowłosej córki Króla Słońce malowane są niespotykaną paletą kolorów, dodatkowo rozświetloną słonecznymi promieniami na tle błękitnego nieba.
Dlatego wiem, że przez te dni będę się cieszyć tymi widokami, starając się również nimi nasycić. Cała przyroda jest rozleniwiona po pracowitym, letnim okresie.
Wrześniowe poranki …są chłodne, rześkie, mają swój specyficzny, niepowtarzalny zapach. Lubię wówczas wstać rano, ubrać się cieplutko  i w spokoju delektować się każdym wschodem słońca. Lubię też poranne mgły, którymi Pani Jesień otula drzewa, krzewy, domy….
Godny podziwu jest również wieczorny świat rozświetlony ostatnimi błyskami jesiennego słońca.
Prawie każdego dnia wrześniowo-październikowa Pani Jesień obdarza nas widokiem żółtych, czerwonych i brązowych koron drzew, których spadając liście szeleszczą pod stopami. To najpiękniejsze jesienne dźwięki. Ale nie tylko one nas zachwycają. Czasem jeszcze trawa potrafi szemrzeć (czy jest takie słowo?) świerszczami i konikami polnymi, którym udało się przetrwać pierwsze przymrozki.
JAK NIE KOCHAĆ JESIENI...
Jak nie kochać jesieni, jej babiego lata,
Liści niesionych wiatrem, w rytm deszczu tańczących.
Ptaków, co przed podróżą na drzewie usiadły,
Czekając na swych braci, za morze lecących.
Jak nie kochać jesieni, jej barw purpurowych,
Szarych, żółtych, czerwonych, srebrnych, szczerozłotych.
Gdy białą mgłą otuli zachodzący księżyc,
Gdy koi w twoim sercu codzienne tęsknoty.
Jak nie kochać jesieni, smutnej, zatroskanej,
Pełnej tęsknoty za tym, co już nie powróci.
Co chryzmatem bieli, dla tych, co odeszli.
Szronem łąki maluje, ukoi, zasmuci.
Jak nie kochać jesieni, siostry listopada,
Tego co królowanie blaskiem świec rozpocznie.
Co w swoim majestacie uczy nas pokory.
Tego, co na cmentarzu wzywa nas corocznie.
Tadeusz Wywrocki
Z każdym mijającym dniem, jak co roku, będę chciała zatrzymać te ulotne chwile, słuchając nie tylko ostatniego koncertu świerszczy w tym roku.
Każdego dnia będzie się zbliżał koniec panowania ciepłej, pogodnej Jesieni. Będzie coraz mniej liści na drzewach, coraz mniej słońca i kolorów, coraz dłuższe noce z przymrozkami… Niestety wszystko co dobre szybko się skończy.
Barwna i uśmiechnięta  królewna Jesień, szeleszcząca złoto-rudo liśćmi, popanuje nam tylko trzy, cztery tygodnie. A później córka Króla Słońce na kolorową sukienkę zarzuci szary płaszcz, a eleganckie trzewiki zamieni na kalosze. Zaraz też posmutnieje, zapłacze… A coraz zimniejszy wiatr psotnik będzie targał jej kasztanowe włosy.
Dookoła zrobi się depresyjnie, zimno, mokro, chłodno, ciemno, szaro, buro, nijako…
Ale dość…  Nie będę narzekać, jak większość na tą przejściową między latem a zimą porę roku. Jesień dopiero się zaczyna i nie ma co marudzić. Bóg, który stworzył piękno świata, nie zapomniał też o pięknej, ciepłej i kolorowej Pani Jesieni. Zatem póki nam panuje, warto się nią zachwycić, zatopić w jej kolorach, zapachach i smakach.
Jednak mój zegarek biegnie nieubłagalnie, niezważając na to, że chcę się zatrzymać i spojrzeć na zaczynające się właśnie panowanie tej barwnej i ciepłej córki Króla Słońce. 
Kolejne dni mijają jeden za drugim, a ja za chwilę stwierdzę, że do drzwi zapuka listopad.
Pokochaj  jesień
obrazy Basi Wójcik
obrazy Basi Wójcik
Spróbuj pokochać jesień
z niesamowitymi urokami
Spójrz ile piękna niesie
obdarzając cię nowymi dniami.

Kolorowo jak wiosną
barwne liście ostatki zieleni
Dadzą chwilę radosną
twą szarość życia mogą odmienić.

Wieczór szybciej nastaje
słońce też znika wcześniej niż latem
Lecz nowe czy nie daje
chwile spokoju skorzystaj zatem.
Tadeusz Karasiewicz
Może na chwilę uda się mi choć na chwilę zatrzymać, a przynajmniej zwolnić, aby również założyć jesienną, ciepłą sukienkę i pod rękę z Panią Jesienią przejść się chociaż po parku. .
Przecież dni stają się coraz krótsze, słońce też pracuje mniej. Więc dlaczego nie wykorzystać każdej ciepłej, jasnej chwili?
Wszak Pan Wrzesień tak pięknie jeszcze nuci pod nogami szeleszczącymi liśćmi, jarzębina zachwyca czerwienią, a dookoła biało, różowo i fioletowo od wrzosów. A tak naprawdę każdego roku o tej porze marzę o wędrówce przez liliowe wrzosowiska. Może kiedyś to marzenie się spełni?
Niestety codzienność jak zwykle puka do drzwi. Chociaż staram się zapomnieć o problemach, zmartwieniach, obowiązkach i zatopić w jesiennym świecie.
Teraz, gdy ranki i noce są coraz chłodniejsze, to więcej czasu spędzam w kuchni starając się także odtworzyć smak kojarzony z minionymi  latami. Ale czy jest to możliwe? Wszak nie ma już tych dawnych smaków i zapachów. A może się mylę?
A jak nastanie deszczowy, bury dzień, to należy pamiętać, że na szary jesienny nastrój najlepszy jest bukiet astrów, takich różnokolorowych lub po prostu ciepłych i zawsze radosnych słoneczników 

piątek, 16 września 2022

Zaczarowane ogrody

I na swą stronę
Diw wielkie wieże
Most przeciągają
Szóste stulecie

Bada grunt włócznią
Strażnik praw miejskich
Swe nogi włożył
W wełtawski cebrzyk

I dwa szeregi
Świętych jak szpaki
Co narzekają
Na grzeszne światy

Przed każdym świętym
Stoi latarnia
Ten czyta księgi
Ów zbija sandał

U Nepomuka infuły
Wełtawy zielone wstęgi
Biskup palcem popycha
Małe statków muszelki

Franciszek rybom
Głosi kazania
Żeby słuchały
Cesarza pana

W berecie lwo
Warkoczem chmury
Błękitem ciągnie
Złote kopuły
Urlop, urlop i już po urlopie.... Jaka szkoda, że wakacje tak szybko się kończą. Jednak z drugiej strony gdyby nie koniec,  jak zwykł ponoć mówić Tewie Mleczarz, to i początku by nie było. Niemożliwe byłoby porównanie tego co dobre i miłe z tym co szare i konieczne w naszym życiu.
Niestety w tym roku znowu nie byłam w Pradze. Tym razem przeszkodził mi zakręt, z którego dopiero ruszyłam w dalszą drogę.
Czerwone dachy na tle błękitnego słonecznego nieba i jesiennych drzew to, to za czym tęsknię nieustannie. I każdego roku staram się tam powracać o tej porze. Znowu nie byłam, ale opowieść utkam, wszak jest jeszcze tyle do opisania.
Nie zwiedzam już Pragi jak wszyscy, zaopatrzona w przewodnik i podążając tylko głównymi trasami. Owszem nadal czasem zaglądam do mojego "starego" przewodnika Pascala, ale staram się wybrać to co mało popularne, ale jakże interesujące. Zwiedzanie Pragi bez jakichkolwiek wskazówek byłoby zwyczajnie niemożliwe. Na szczęście zawsze mogę liczyć na jakąś ciekawą podpowiedź.
Przeciskanie się przez morze turystów płynących na Moście Karola już mnie nie pociąga. Jeżeli już, to wybieram się tam o świcie, gdy słońce zaczyna wschodzić. Staram się jednak wydeptać inne, własne ścieżki.
Praga wciąga i można przepaść bez reszty.  
Dokąd jednak uciec od szumiącego wszystkimi językami świata morza turystów, od błyskających fleszy aparatów? 
To nie tylko miasto pięknych mostów, pałaców, kościołów i stu wież. To miejsce wspaniałych ogrodów. Oczywiście wszyscy turyści zwiedzają Petřín, Královską zahradę. Jednak są i ogrody mało odwiedzane. Są to ,,tajemnicze ogrody”, do których aby odnaleźć wejścia, trzeba się uważnie rozglądać, bowiem łatwo je przeoczyć. I pewnie dlatego, nie jest łatwo do nich trafić przypadkiem.
Tak jest ukryta Vrtbovská zahrada. Ogród usytuowany jest w samym w centrum Pragi. Miejsce to pokazała mi moja praska koleżanka. Po przekroczeniu jego bramy po raz pierwszy, poczułam, że znajduję się w innym świecie, z dala od zgiełku miasta. Momentalnie przeniosłam się do XVIII wieku. W ogrodzie wśród wypielęgnowanych żywopłotów, kolorowych kwiatów, barokowych rzeźb, misterne kręconych schodów zapomniałam o całym świecie. Ogród stworzony jest w stylu francuskim. Ma 3 poziomy i na każdym z nich rosną przystrzyżone bukszpany, błyszczą się małe oczka wodne, z kamiennych donic uśmiechają się kolorowe kwiaty, a po ścianach wije się bluszcz. Z samej góry ogrodu patrzyłam z podziwem na zapierające dech w piersiach widok czerwonych dachów Malej Strany, kopułę kościóła św. Mikołaja oraz na panoramę Hradczan.
I rankiem na rzece
Łuszczy się Praga
Niewiele święty
Jeszcze poprawia

Miasto na mieście
Praga na Pradze
Spiętrza się serce
Spiętrza tarasem

Mury zarosłe
Gęstym listowiem
Pną się do nieba
Tłustym aniołem

Chorały kopuł
Pod wieków parą
Grzmi w złoty kocioł
Ten praski barok

Jak na gobelinie
Pływają same
Zielone wyspy
Po Wełtawie

Ten most Karola
W niebie się kończy
Na grzbiecie kaczek
Cud pływający
Na głównym turystycznym szlaku nie leży także Frantiskanska Zahrada.
"Obcy przechodzi ulicami, miejscowy wykorzystuje przechodnie domy, by skrócić sobie drogę lub by zaimponować swojej towarzyszce z prowincji znajomością wielkomiejskiej topografii" pisał Egon Erwin Kisch w 1920 roku. Praga nie jest znana z owych przechodnich domów. Niewielu turystów wie o ich istnieniu. I ja trafiłam tutaj przez przypadek, gdy oczywiście chciałam skrócić sobie drogę. I to właśnie był dowód na to, że nie trzeba wędrować tylko utartymi, znanymi szlakami, Czasem warto oderwać się od przewodnika, tłumu i zaglądać wszędzie gdzie się da...`
Frantiskanska Zahrada znajduje się tuż przy Placu Wacława. Jest jednak dobrze ukryta przed wzrokiem turystów, nieświadomych istnienia pachnącej setkami róż oazy spokoju. Kiedyś w tym miejscu zakonnicy uprawiali zioła, kwiaty, drzewka owocowe. Nad ogrodem góruje Kościół Matki Bożej Śnieżnej. Jest to najwyższa świątynia w Pradze.
Korowód świętych
Trąby wzniesione
Do Pragi wiodą
Mosty Karolowe!

I tutaj muza
Mówi nam prosto
Że najważniejsze
Bracie rzemiosło

Że co po mitrze
Rzeźbionej brodzie
Kiedy jest ciasny
Sandał na nodze

Że najważniejszy
Jest bracie detal
Że krzywy cherub
Nie będzie leciał

Cherubom skrzydła
Wyciąć skrzydlacie
Trzeba samemu
Na swym warsztacie

I wielki wicher
Co w nich zaszumi
Spod naszej ręki
Ucieszy tłumy
Kolejny ogród, do którego rzadko się wchodzi, to Zahrada na Valech. Jest to podłużny teren, który ciągnie się na długości pół kilometra pod zabudową praskiego zamku. Turyści zazwyczaj go omijają. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Nigdy nie jest im po drodze. I ja to rozumiem. Często na Zamek wpadamy na krótko, aby za chwilę pędzić dalej. Jeżeli zwiedzamy Hradczany decydujemy się iść na Zamek z jednej strony. Wchodzimy więc najczęściej od Starych lub Novych Zámeckich Schodów, przystanku  Pražský Hrad. Ja zaczynam wędrówkę od lat od Przystanku Pohořelec. Nie jest to jednak istone. Jak wchodzimy z jednej strony, to przechodzimy przez cały Zamek i wychodzimy po przeciwległej stronie. Natomiast Zahrada na Valech jest pod nim. Aby je zwiedzić, trzeba ponownie się cofnąć. A kto ma na to czas? Bo przecież trzeba zaraz być na..... A wystarczy tylko przekroczyć bramę, usiąść na chwilę na ławeczce i zostać na dłużej oczarowanym widokiem panoramy miasta. To tutaj zawsze robiłam sobie przerwę na drugie śniadanie. 
Ogród powstał na miejscu dawnych obwarowań Zamku Praskiego,  W latach 20-tych ubiegłego wieku ogród został powiększony i przebudowany według projektu Jože Plečnika, głównego architekta Praskiego Zamku.
Można tam podziwiać nie tylko panoramę miasta w tarasów widokowych, ale też liczne elementy dekoracyjne. Jednym z nich jest brama świetnie komponująca się z widokiem miasta, leżącego u stóp hradczańskiego wzgórza.  
Muszę przyznać, że byłam zawiedziona, kiedy kilka lat temu ogród na czas renowacji został zamknięty.
Ten most Karola
W niebie się kończy
Na grzbiecie kaczek
Cud pływający

Korowód świętych
Trąby wzniesione
Do Pragi wiodą
Mosty Karlowe!

Skaczą po świętych
Świateł Pragi świerszcze
Cherub na moście
Siadł jak na wierzbie

I prawie macha
Sobie nogami
I kaczek puszcza
Zielony kamyk

Skrzydła i loki
Wiosną rozwiane
I kufel z chmurą
Trzyma jak Pragę

Ten most Karola
W niebie się kończy
Na grzbiecie kaczek
Cud pływający

Korowód świętych
Trąby wzniesione
Do Pragi wiodą
Mosty Karlowe!
Jerzy Harasymowicz
To tylko trzy przykłady ogrodów, które można w spokoju, bez tłumu turystów, odwiedzić w Pradze. To kameralne, urokliwe miejsca, w których chociaż poczujemy się z dala od zgiełku, to tak na prawdę nadal będziemy czuć więź z miastem.
Jednak zwiedzając Pragę warto wejść do tego tajemniczego, kolorowego świata, pełnego spokoju i zobaczyć te cuda architektury ogrodowej.
Mało znanych ogrodów w Pradze jest wiele. Może napiszę o nich przy okazji mojej kolejnej wizyty w tym mieście. Dziś chyba nie starczyłoby mi czasu i miejsca. Nikt chyba nie lubi za długich opowieści.

piątek, 9 września 2022

Okruchy wspomnień

Okruchy wspomnień porwie wiatr
Zgubi gdzieś swój ślad
I tuż obok nas jak cień przemknie czas
A z nim letni sen
Okruchy wspomnień porwie wiatr
Zgubi gdzieś swój ślad
I tuż obok nas jak cień przemknie czas
A z nim letni sen
Życie bywa zaskakujące. Budzi się człowiek w nie najlepszym nastroju, a po chwili, gdy pije ciepłą poranną herbatę, słyszy ciche, nieśmiałe pukanie do okna. Poranek przestał być nagle leniwy, nasycony aromatem herbaty. Otrząsnęłam się z resztek pięknych marzeń sennych, ale czy do końca....? Przez chwilę siedziałam z niedopitą filiżanką herbaty. Potem zaciekawiona otworzyłam okno. Do pokoju wfrunęła biedronka i przysiadła na mojej ręce. Powiew ciepłego, świeżego powietrza orzeźwił mnie. Czy to małe stworzonko było zdolne zapukać? To raczej niemożliwe. To pewnie znowu przeszłość delikatnie daje znać, że powinnam choć na chwilę o niej pomyśleć. Wszak mamy lato, a ten czas nastraja mnie nostalgicznie, w związku z rocznicami, które wówczas wypadają.
Zawsze, gdy pojawia się biedronka, to również napływają wspomnienia.
I tak było tym razem. Widma przeszłości zdawały się powoli wypełniać wszystkie zakamarki mojego mieszkanka. Tak wiem, nie powinnam na to pozwolić, ale z przeszłością jest tak jak ze starymi butami, które szkoda wyrzucić, bo wciąż się pamięta, że były wygodne.
Tak, nigdy nie potrafiłam i nigdy pewnie nie zdecyduję się, aby nie zaprosić przeszłości do siebie.
Moje wspomnienia
Wspomnienia napływają falami
raz wzburzone i gniewne
a innym razem spokojne
jak szemrzący strumyk
wszystkie obijają się
o moje życiowe porty
niektóre zacumują na dłużej
jest ich coraz więcej
jedne wypierają drugie
drugie przywołują pierwsze
zmuszają mnie do kolejnego spojrzenia
na sprawy które odeszły
kocham je choć tak często
ostrzem wrzynają się kolejny raz w moje serce
a przecież bez nich byłabym ubogą żebraczką
więc je przygarniam bez względu na barwę
i w ogromnym zeszycie zapisuję dla potomności
niech trwają do końca świata.
Basia Wójcik
Niedawno przeczytałam, że szczęśliwy ma pod kontrolą przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Człowiek, który jednocześnie jest zadowolony z przeszłości, cieszy się teraźniejszością i robi plany na przyszłość, jest najszczęśliwszy. Umiejętność zachowania odpowiednich proporcji, pomiędzy czerpaniem radości z przeszłych wydarzeń, obecnymi działaniami i potencjalną przyszłością daje ludziom wiele satysfakcji życiowej i energii witalnej. Nie można jednak przesadzać w żadną stronę, czyli nie skupiać się zanadto na rozpamiętywaniu dawnych czasów lub tylko na teraźniejszych przyjemnościach. 
"Jeżeli zbytnio skupiasz się tylko na jednej z tych perspektyw czasowych, staje się to szkodliwe i możesz zacząć zachowywać się w destrukcyjny dla siebie sposób. Najlepiej zachować równowagę we wszystkich perspektywach czasowych. Jeśli dominuje u ciebie tylko jeden typ perspektywy, jesteś bardzo ograniczony w niektórych sytuacjach. Dobre radzenie sobie w różnych sytuacjach wymaga elastyczności poznawczej. Prawdopodobnie dlatego ludzie, którzy posiadają zrównoważoną perspektywę czasową są najszczęśliwsi."
Cóż ja chyba do nich nie należę.
Lubię wracać myślami do przeszłości. Lubię czasami usiąść przy oknie lub w moim ogrodzie i w samotności wracać myślami do dawnych szczęśliwych lat. Niestety niewiele osób to rozumie. Zazwyczaj ludzie nie chcą wracać do przeszłości. Pewnie mają rację, bo może jest to najlepsze rozwiązanie, aby żyć teraźniejszością.
Ja jednak żyję wśród wspomnień i oczekiwań. Jestem pochłonięta przeszłością i przyszłością. Czasem wydaje mi się, że teraźniejszość nie istnieje, a może świadomie od niej nieraz uciekam, staram się o niej nie myśleć.
Chociaż jak trzeba, potrafię mocno stanąć na ziemi i zająć się tylko teraźniejszością. 
Wspomnienia
Przeglądam wspomnienia
przewracam kartki przyszpilone do serca
spojrzeniem jaśniejszym niż gwiazdy
odnajduję ślady dotkniętych dłoni
słowa cieplejsze niż muśnięcie słońca

wstrzymuję oddech
bo wchodzę do skarbca
cichutko na palcach
jak do świątyni
Bóg zna mój skarbiec
przecież tam mieszka
i sam przewraca kartki
przypina nowe - spogląda na stare

pilnuję mojego skarbca
z troskliwością upycham w nim życie
chronię kosztowności
podrzucone przez los wraz z ludźmi
nie potrzebuję kluczy
zostawiam otwarte drzwi

nieustannie
zapraszam do moich radości
serca o podobnym kształcie.  ( i kolorze...:)))
Basia Wójcik
Ale czasem przymykam oczy na codzienną rzeczywistość, aby spojrzeć się na wspomnienia. Lubię choć przez chwilę znaleźć się w tamtym świecie. Tam czas płynie zupełnie inaczej. Świat obok mnie żyje swoim rytmem, dla mnie zbyt szybkim. Kiedy patrzę przez moje okno na ulice, to zastanawiam się - dokąd tak pędzicie? A ja nie nadążam, stoję i spoglądam jak ludzie i czas za oknem przemijają, biegną ciągle szybciej i szybciej...
Jednak czy da się cofnąć życie, powrócić? Powrócić, ale dokąd konkretnie? I do jakiego stopnia?
A przecież ta chwila, teraz, to wszystko, co mamy. To nasze życie, to klucz do dobrego, szczęśliwego, pełnego życia.
Może powinnam wypłynąć na powierzchnię i zaprzestać poszukiwań zatopionych statków i skarbów przeszłości. Nie mogę przecież tkwić w tym punkcie w nieskończoność. Nie mam jednak recepty, jak to zrobić. Skoro nie mogę się cofnąć, muszę znaleźć najlepszy sposób, by pójść naprzód.
Trzeba się jednak skupić na teraźniejszości, aby była jak najlepsza,
aby nigdy jej nie żałować, aby była lepsza niż przeszłość....
Ponownie otworzyłam okno. Po chwili biedronka wyfrunęła.
Zamknęłam okno.  Czy aby w moim mieszkaniu na pewno została tylko teraźniejszość?

Wspomnienia
Odwiedzaj swoje wspomnienia,
Uszyj dla niech płócienne pokrowce.
Odsłoń okna i otwórz powietrze.
Bądź dla nich serdeczny i nigdy
nie daj im poznać po sobie.
To są twoje wspomnienia.
Myśl o tym, kiedy płyniesz
w sargassowym morzu pamięci
i trawa morska zarasta ci usta.
To są twoje wspomnienia, których
nie zapomnisz aż do końca życia.
Zagajewski Adam