czwartek, 23 grudnia 2021

Jeden raz w roku

Jutro wigilia

Puk puk szary wróbel wieczorową porą
puka dziobem w szybę okna
stuk stuk tak do ciebie płyną moje słowa
pisane na klawiaturze serca
wiem że masz jeszcze tyle spraw
wszystko w rozsypce a jutro wigilia
w wannie wciąż pływa karp
nie ubrana choinka
podłogi niewypastowane
sernik czeka na czekoladową polewę
ale ja proszę daj sobie chwilę wytchnienia
zaparz dobrej herbaty weź w dłonie kubek
w krześle wygodnie siądź…
zobacz…posyłam ci wigilijnego Anioła
zaproś go do stołu miejsce przy sobie zrób
on polotu doda twoim marzeniom
uskrzydli przyziemne sny
będziesz wtedy mogła usłyszeć
myśli swojego kota
ptaków rozmowy zrozumiesz
i co szczeka twój pies
…tak wiem że to dopiero jutro wigilia…
ale gdy słuchasz sercem
wszystko możliwe nawet już dzisiaj jest…
Bogumiła Dmochowska
Jutro Wigilia. Wyjątkowy wieczór w roku. Właśnie niedawno do mnie dotarło, a przecież wiem to od urodzenia, że tylko wówczas nie tylko w moim domu na stole pojawia się w delikatny, biały, cienki opłatek. A może się mylę i u kogoś jest inaczej? Dlaczego tak jest?
Kiedyś przecież wierzono, że sama obecność opłatka w domu miała zapewniać błogosławieństwo boże, spokój i zgodę, urodzaj, pomyślność i dostatek. Opłatek chronił dom i domowników przed piorunem, pożarem, chorobami, nieszczęściami i złem.
W czasie przedświątecznych przygotowań, a nawet w samą Wigilię nikt z nas (poza wyjątkami) nie myśli, skąd właściwie wziął się opłatek. Częściej skupiamy się tylko na jego symbolice.
Opłatek
Jak wygląda opłatek?
Cieniutki, cichy, biały jak śnieg.
Czasem pachnie choinką, ale nie zawsze.
Kiedy się go połamie, zapach zostaje jeszcze na talerzyku,
Jak zapach suszonych kwiatów na bibule.
Pewna dziewczynka potrafiła odróżniać dwadzieścia tysięcy zapachów, umiała rozpoznać po zapachu olejek kamforowy i olejek goździkowy, wiedziała, że inaczej pachnie pomarańcza cała, a inaczej rozcięta, tłumaczyła, że trzeba poznać najpierw zapach bliskich kwiatów, żeby określić zapach dalekich. Otóż ta dziewczynka powiedziała kiedyś, że opłatek pachnie najprościej, jak chleb.
Ks. Jan Twardowski
Opłatek – dawniej zwany również mgiełką, wypiekany jest w żelaznej formie z mąki pszennej i wody bez dodatku drożdży, soli i zakwasu.
Łacińskie słowo "oblata", od którego najprawdopodobniej pochodzi nazwa opłatka, oznacza chleb ofiarny.
Pierwsi chrześcijanie spotykający się jeszcze w ukryciu, przynosili na eucharystię między innymi chleb. Po skończonej agapie chleb rozdawano potrzebującym. Jednak część chleba zabierano do domu i dzielono się nim z tymi, którzy na spotkanie wspólnoty nie mogli przyjść. W ten sposób wyrażano wzajemną łączność wspólnoty z nieobecnymi. Był to zatem znak wzajemnej miłości i pamięci.
W średniowieczu opłatki mogły wypiekać jedynie osoby konsekrowane Bogu. Przywdziewały one na ten czas odświętne szaty, a podczas pracy śpiewały nabożne pieśni. Przed samym wypiekiem ziarna były starannie dobierane, żarna i sito dokładnie myte. Używane w starożytności mocno rozgrzane kamienie lub żelazne płyty, na które wylewano ciasto, zastąpiono w żelaznymi szczypcami z wgłębieniem w kształcie koła. Forma monety z wyrytymi symbolami chrześcijańskimi była przeciwieństwem judaszowych srebrników z insygniami cesarza.
Dopiero w wieku XVI wypiek opłatków i komunikantów powierzono osobom świeckim, ale tylko tym, którzy pracowali przy kościele. Organiści i kościelni, w tajemnicy przed księdzem dobrodziejem, sprzedawali czasem niepoświęcone opłatki przekupkom, które handlowały nimi na targu. Wówczas to opłatek zyskał kilka nowych zastosowań: smarowano go miodem (bardzo to lubię) i dawano dzieciom, które się tym smakiem zachwycały, zaś dorośli we dworze używali go do pieczętowania listów.
Opłatki Bożonarodzeniowe dla parafian przygotowywane były podobnie. Wypiekano je i wytłaczano matrycą sceny z opisu Bożego Narodzenia. Była więc stajenka betlejemska, Święta Rodzina, mały Jezus. Kilka dni przed świętami księża, bądź organiści chodzili od domu do domu rozdając różnokolorowe opłatki parafianom, składając im przy tym serdeczne życzenia. W mojej rodzinnej parafii opłatki są właśnie roznoszone.
Współcześnie opłatki produkowane są w podobny sposób w specjalnych piekarniach. Jednak dzięki technice proces przebiega znacznie sprawniej i czasem zastanawiam się się, czy nie za bardzo. Ostatnio przeczytałam artykuł o opłatku. No i ze smutkiem dowiedziałam się, że nikt już nie musi kupować najwyższej jakości mąki, a produkcja opłatków stała się rzemiosłem niczym wyrób cegieł. A opłatki, co kiedyś było nie do pomyślenia, mogą leżeć koło innych produktów i co budzi grozę nie tylko w sklepie w dewocjonaliami, również w supermarkecie. Ale nie o tym dzisiaj, bo nie chcę marudzić.
...Właśnie ojciec kiwa na matkę
Że już wzeszła gwiazda na niebie
Że czas się dzielić,
Więc wszyscy podchodzą do siebie
I serca drżą uroczyście,
jak na drzewach przy liściach liście.
Jest cicho. Choinka płonie.
Na szczycie archanioł fruwa.
Na oknach pelargonie
Blask świeczek złotem zasnuwa,
A z kąta, z ust brata płynie
Kolęda na okarynie:
LULAŻE, JEZUNIU
MOJA PEREŁKO …
K.I.Gałczyński, Przed zapaleniem choinki , fragment
Opłatek od dawna stał się stałym, najważniejszym punktem naszej polskiej Wigilii. Jednak dokładnie nie wiadomo, kiedy tradycja dzielenia się opłatkiem na stałe zagościła w polskich domach. Pierwsze wzmianki pochodzą z XVIII wieku, kiedy nasz kraj przestał formalnie istnieć. Wówczas nasi przodkowie chcieli zachować jedność pomimo, że mieszkali w różnych krajach. Zaczęli więc posyłać w listach opłatek, który można było włożyć do koperty. Do dzisiaj wielu z nas tak robi. Zwłaszcza starsze pokolenie kultywuje ten zwyczaj. Moi rodzice często dostają wraz kartką bożonarodzeniową opłatek.
Z opłatkiem list ci posyłam, mój synku,
A kiedy kładłam opłatek do listu,
To mi się zdało, że ci w upominku
Ślę coś od Boga, co wśród kul poświstu
Będzie cię bronić, gdy przyjdzie pożoga
Bitwy… opłatek od matki i Boga…

Bo Bóg jest, synku, w przymierzu z matkami
I tylko On zna głąb tęsknoty owej,
Która mnie teraz niesie, jak skrzydłami,
Do ciebie, dziecko, na ciche rozmowy;
Postawi matkę w polu obok ciebie, I
będziem wzajem odczuwali siebie…

O, dziecko moje! Pamiętasz! w te święta
Zawsześmy w domu byli wszyscy razem.
Me serce każdą Wigilię pamięta,
Każda na serce dziś się wali głazem,
Do dawnych wspomnień zagląda, wspomina
I szepce matce: Nie ma twego syna!…

Widzę cię takim maleńkim, jak w lata,
Gdy do choinki wyciągałeś rączki,
I oczy twoje koloru bławata,
I włoski złote, kręcone w obrączki,
I z roku na rok widzę cię tak samo,
I słyszę głos twój pieszczotliwy: „Mamo!”

Rosłeś, mój synku, aż wyrosłeś oto…
I nie mam ciebie, w słodki dzień Wigilii,
A gdy wieczorem spojrzę w gwiazdę złotą,
Na którą niegdyś wspólnieśmy patrzyli,
Nie wiem, jak serce taki żal wytrzyma,
Żeś ty daleko i że cię tu nie ma…

W ciemny odwieczerz spoglądam uparcie
I chcę twą postać wywołać z ciemności,
A ty tam, synku, stoisz gdzieś na warcie,
Wśród głuchej pustki, zziębnięty do kości,
Osamotniony, nie drogi nikomu,
I myślisz, dziecko, o nas i o domu.

Ale nad tobą i nami wszystkimi
Jest Bóg, w tym całym biednym naszym kraju,
W tej krwawej, polskiej, umęczonej ziemi,
Co dziś kolędy śpiewa po zwyczaju,
A choć przelanych łez i krwi nie zliczy,
To zła nikomu na świecie nie życzy.

Może to dla niej ta matczyna męka,
Może to dla niej ta moja tęsknota,
Więc choć mi serce na wspomnienie pęka,
Składam łzy moje, jak ofiarne wota,
I niech się one z innymi matkami
U tronu Boga przyczynią za nami.

A ty, o dziecko, patrząc za tą gwiazdą,
Co wieści światu Narodziny Boże,
Przełam opłatek i za nasze gniazdo,
Za wszystkie gniazda i za jasną zorzę,
Pomódl się, synku, jak przed wielką bitwą,
Gdy krew jest twoja za Polskę modlitwą
znalezione w Internecie
W niektórych regionach Polski opłatkiem obdziela się gospodarskie zwierzęta, szczególnie tym które były obecne w stajence podczas narodzin Jezusa. Uważano, że tak wielkiego święta powinny dostąpić wszystkie stworzenia. Jest to nasz kolejny piękny zwyczaj wigilijny. Każdy dobry gospodarz miał więc przygotowane dwa rodzaje opłatków: białe dla ludzi i kolorowe dla zwierząt. Dlatego na wsiach powszechny był  zwyczaj wyboru konkretnego koloru opłatka. Psom do opłatka dodawano rozgniecione ziarenko pieprzu, by były groźniejsze, lepiej pilnowały obejścia i odstraszały złodziei. Czerwone opłatki dostawały konie, żeby nie dosięgło ich złe oko lub zły duch. Krowom podawano opłatek z dodatkiem ruty, aby zapobiec psuciu mleka przez czarownice.
Po wieczerzy zazwyczaj gospodyni zanosiła resztki jedzenia zwierzętom dodając do niego pokruszony opłatek. Wierzono, że krowa „poczęstowana” opłatkiem będzie dawała zdrowe mleko. Natomiast inne zwierzęta miało to uchronić przed wszelkimi chorobami. Nieraz razem z opłatkiem zapiekano także pobłogosławione zioła. Cząstkę opłatka wrzucano także do studni dzięki temu woda przez cały rok miała być świeża, czysta i nieskażona.  Przede wszystkim zwyczaj podawania zwierzętom opłatka jest wyrazem naszej radości z przyjścia Jezusa Chrystusa na ziemię i chęcią dzielenia się tym szczęściem ze wszelkim żyjącym stworzeniem.
Opłatkiem dzielono się także symbolicznie z duszami zmarłych, które jak wierzono w noc wigilijną, z łaski Bożej, mogą odwiedzać swoje domy rodzinne. Pozostałością tego wierzenia jest obyczaj stawiania na stole wigilijnym dodatkowego talerza i składania na nim opłatka. Tak o tym po upadku Powstania Styczniowego pisał Wincenty Pol:
…A trzy krzesła polskim strojem
koło stołu stoją próżne
I z opłatkiem każdy swojem
Idzie do nich spłacać dłużne.
I pokłada na talerzu
ANIELSKIEGO CHLEBA KRUCHY
Bo w tych krzesłach siedzą duchy…
……………………………………………
Nikt nie pyta o kim mowa,
Wszyscy wiedza co się święci,
I dla kogo serce chowa
Winną pamięć tej pamięci!
Łzą się uczta rozpoczyna
Niemo liczy się drużyna,
Ze strat wszystkich, z lat ubiegłych,
Z nieobecnych i poległych.
Zwyczaj ten zachowuje się do dziś w wielu jeszcze domach.
Dzielenie się opłatkiem jest pięknym zwyczajem. Gdy tylko zaświeci pierwsza gwiazda gospodarz lub gospodyni w swoje spracowane dłonie bierze kruchy opłatek. Potem wszyscy dzielą się nim z bliskimi. Kruszy się biały chleb i płyną życzenia.
Wierzono, że kto opłatkiem się łamie, ”z sercem szczerym”, będzie miał rok pomyślny, nie zazna głodu i będzie mógł dzielić się chlebem z innymi.
Pisze o tym ksiądz Jan Twardowski:
W czasie Wigilii opłatek jest najważniejszy i zawsze pierwszy. Dopóki się nie podzielimy opłatkiem, nie można skosztować czerwonego barszczu z uszkami, czarnego maku, brązowych orzechów i srebrnych ryb. Nie wypada śpiewać nawet kolęd.
Jak wygląda chwila dzielenia się opłatkiem? Trudno to wszystko opowiedzieć. Nikt nie siedzi, nawet dziadek staje na baczność jak przed generałem.
Mamusia bierze z talerzyka opłatek, łamie i rozdaje. Boże kochany, co się dzieje. Co się zaczyna wyprawiać! Tak, jakby gwiazda najdalsza przyleciała i stanęła w lufciku jak oswojony ptak.
Ciocia, która stale gniewa się na wujka i trzaskała przed nim drzwiami jak źrebak kopytami, bierze go w ramiona i całuje w policzek.
Ktoś się uśmiecha. Ktoś zaczyna beczeć jak osioł w stajni. Trochę się wstydzi, więc chowa twarz do kamizelki, płacze wprost na szelki.
Narzeczony miał powiedzieć: kocham, ale zaczął się jąkać ze wzruszenia i krzyczeć: ko, ko, ko – jakby chciał jajko znieść. Podobny do klarnetu, który spośród dętych instrumentów potrafi najlepiej spotęgować i uciszyć dźwięk.
Nawet owczarek szkocki, tak zwany collie, który wsadzał do lodówki swój pysk marzycielski i zarazem bystry, z właściwym sobie sposobem podnoszenia uszu – usiadł poważnie, jakby pozował do rodzinnego portretu.
Ktoś popatrzył komuś w niebieskie oczy, ktoś szepce do ucha: - Już nie będę gubił rękawiczek. – Mamusia nic już nie mówi, tylko myśli: „Ten będzie inżynierem, tamta lekarką, a ja niech tylko dobrą zostanę”. Wszyscy płaczą i są szczęśliwi.
Bo jest zawsze taka mądra łza, która umie się pomieścić w szczęściu, nawet gorzka i zielona.
Po spożyciu połamanego opłatka zostaje talerzyk. Trochę na nim igieł wprost z choinki. Blask zimnego ognia.
I wszyscy, którzy szukali bardzo wysokiej gwiazdy na najwyższym niebie, nawet nie spostrzegli, że w świętym wzruszeniu spotkali się z łaską Pana Jezusa przy zwykłym stole, na którym tyle razy mamusia stawia zupę pomidorową.
Choćby śnieg padał na bakier z ciemnej chmury.
Na początku XIX wieku pojawił się także zwyczaj wieszania nad stołem ozdób wykonanych z opłatka. Wykonywano misterne wycinanki, gwiazdki, kolebeczki dla Bożego Dzieciątka, a także kule, zwane światami. Miały często kształt kuli ziemskiej, a przypominają o tym, ze narodził się Król całego świata. Opłatkowe wycinanki i światy zawieszano u powały. Były też ozdobą podłaźniczek, czyli małych choinek zawieszanych u sufitu. Praca nad ozdobami z opłatków wymagała ogromnej cierpliwości i delikatności, ponieważ materiał jest wyjątkowo kruchy.
Ozdoby te były nie tylko świąteczną dekoracja, ale podobnie jak opłatki miały zapewniać pokój, Bożą łaskę i różne dobrodziejstwa. Wierzono, że mają moc odpędzania zła.
Starano się więc, aby wisiały jak najdłużej, także po świętach. Uważano za dobry znak dla domu, domowników i całego gospodarstwa jeśli długo zachowywały piękny wygląd, nie kruszyły się, nie traciły kolorów, nie legły się w nich robaki. Wróżyło to zdrowie, spokój, urodzaj, dostatek i wszelką pomyślność.
A może tym, którzy mają zdolne ręce uda się kiedyś wyczarować coś z opłatka, a przy tym opowiedzieć szerzej o ozdobach wykonanych z opłatka.
Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.
Ten biały kruchy opłatek, pszenna kruszyna chleba,
a symbol wielkich rzeczy, symbol pokoju i nieba.
Na ziemię w noc wtuloną, Bóg schodzi jak przed wiekami.
Braćmi się znowu poczyńmy, przebaczmy krzywdy, gdy trzeba.
Podzielmy się opłatkiem, chlebem pokoju i nieba.
Cyprian Kamil Norwid
Opłatek, był i jest w Polsce pokarmem, spożywanym ku pokrzepieniu serc i podniesieniu ducha. Znakiem miłości, pokoju i pojednania. Jest także świadectwem przechodzącej z pokolenia na pokolenie pięknej i wciąż żywej tradycji, która nawiązuje do najpopularniejszej modlitwy „Ojcze nasz”, w której prosimy „chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”.  Jest to także nawiązanie do Ostatniej Wieczerzy, kiedy Jezus dzielił się chlebem z Apostołami. Bo dzielenie się opłatkiem na początku wieczerzy wigilijnej wyraża chęć bycia razem.
Od zawsze wiadomo, że w dniu Wigilii na żadnym stole opłatka zabraknąć nie może. I niech tak pozostanie na zawsze.
Opłatek
Byłeś kiedyś zatopiony w kłosach zbóż
Sam Jezus gładził Cię dłonią
błyszczącą od słońca i rosy.
Już wtedy wiedziałeś
że położą Cię na stole
bielszego nad biel obrusa
już wtedy czułeś smak tych łez
co wymykają się powiekom w blasku świec.
Teraz leżysz bezbronny na sianku
i czekasz na człowieka...
Znów czujesz smak łez wzruszenia i tęsknoty
a może sam płaczesz
gdy łamią Cię niegodne serca...
Basia Wójcik
Basiu dziękuję, że specjalnie dla mnie, na moją prośbę napisałaś ten piękny, wzruszający wiersz. Jest mi niezmiernie miło, że u mnie jest jego prapremiera. A premiera pewnie niedługo w nowym tomiku. Czekam na niego. I chyba nie ja jedyna 

piątek, 17 grudnia 2021

Nie tylko przedświątecznie

Dziś są moje urodziny...

żyję na tym świecie
lat czterdzieści kilka
a ten czas tak szybko minął
jakby jedna chwilka.
Dziś są moje urodziny...
i choć jestem o rok starsza
dotąd o tym nie myślałam
i nad tym nie zastanawiałam
że czas tak szybko ucieka.

Dziś są moje urodziny...
smutno było mi czasami
że nikt o tym nie pamiętał
a najbardziej bolało
gdy bliscy zapominali.

Dziś są moje urodziny...
i choć jak zawsze jestem sama
w moją kolejną życia rocznicę
wypiję za swe szczęście
i za przyszłości lepsze życie.
znalezione w Internecie
Dziś...??? Zdecydowanie nie. Ale gołąbki pocztowe przyfrunęły już  do mnie z pięknymi życzeniami, więc bez wyrzutów zaczęłam  świętować. Najbardziej ucieszyły mnie podarowane anioły, które dołączyły do mojej coraz liczniejszej gromadki. 
Tak naprawdę dopiero za kilka dni są moje urodziny. Ale ponieważ urodziłam się tuż przed świętami, to zazwyczaj zaczynam  świętować w ostatni weekend Adwentu. Czyli jest tak, jak co roku.
Minął prawie kolejny rok w moim życiu. Lecz czy był dla mnie szczęśliwy? Pewnie, mógłby być zdecydowanie lepszy. Może kolejny będzie dla mnie bardziej przyjazny? Czego zatem życzę sobie na kolejne miesiące? Chciałabym:
przez życie kroczyć odważnie prostą drogą,
nie oglądać się za często siebie,
nadążać za życiem, 
jednak czasem przystanąć na chwilę, aby spojrzeć na świat,
nigdy nie tracić nadziei
Adwent, czas napełniony oczekiwaniem i nadzieją. Święta tuż tuż, a ja jak dziecko czekam na te zbliżające się dni. Czekam na odrodzenie. Ostatnie jesienne miesiące są dla mnie niezbyt wesołe. Wierzę jednak, że w zbliżające się moje urodziny, a tuż za nimi w święta Bożego Narodzenia znowu zaświeci gwiazdka moim życiu.
Ostatnio mam cały czas pod górkę, jednak żyję nadzieją, że ten pełen nadziei okres, będzie początkiem czegoś dobrego. Jak długo może być ciężko? Wszystko przecież musi mieć swój koniec.
W tym roku czas oczekiwania na Boże Narodzenie jest dla mnie szczególny.  Jednak, aby wszystko ułożyło się jak najlepiej potrzeba także mojej cierpliwości i wytrwałości. Łatwo nie jest i nie będzie.
Wychodząc parę dni temu z domu widziałam tęczę – chyba to dobry znak na przyszłość.
Przecież ten przedświąteczny czas jest pełen magii.  Ale przede wszystkim nadziei, oczekiwania, i obietnicy na spełnienie życzeń, migających światełek, uśmiechów dzieci marzących o prezentach. Dla mnie, chociaż nie lubię zimna i krótkich dni, tak naprawdę najcudowniejszy jest ten adwentowy czas. Budzi się wówczas we mnie dziecko, które w pozostałe dni raczej śpi sobie cichutko i tylko czasem daje znać o sobie.
Nawet na przekór niesprzyjającym okolicznościom i w tym roku lubię czas adwentu. A ponieważ zwolniłam, mogę go przeżywać spokojniej i spojrzeć na wszystko z innej perspektywy. Chociaż z drugiej strony wolałabym znowu przyspieszyć, niż tkwić w jednym miejscu.
Mój Adwent
Życie jest oczekiwaniem,
Na Twe przyjście do mnie Panie.
Na Twe święte zmiłowanie,
Na spotkanie z Tobą Panie,
Twoje we mnie królowanie.
W chwilach spotkań z Tobą.

Serca mego otwieranie,
I do niego zapraszanie.
Ciebie Boże mój i Panie.
I serdeczne radowanie,
Ze spotkania z Tobą Panie.
Tyś jest moje dobro.

To jest ciągłe powstawanie,
Kiedy w grzech popadam, na dnie.
Nieustanne nawracanie,
I kolejne me spotkanie,
Z Tobą miłosierny Panie.
Bo być dobrze z Tobą.

Adwent mój, to przybliżanie,
Do Królestwa Twego Panie.
Ciągłe moje wędrowanie,
Tam, gdzie wieczne bytowanie,
Z Tobą Królu mój i Panie.
Wciąż mą kroczę drogą.

Moje życie, to mój Adwent,
To jest nieustanny zamęt.
To powstanie i upadek,
Skrucha i nad grzechem lament,
Z dobrem - zło, ciągłe zmaganie.
Z Tobą zniosę wszystko.

Adwent świecy to spalanie,
Jej końcowe dopalanie,
Gdy nadejdzie me konanie,
I ze śmiercią, gdy spotkanie,
Wiem, że będziesz ze mną Panie.
Pójdę, więc z ochotą.

Panie Jezu, mam nadzieję,
Gdy zakończę moje dzieje,
Ty powołasz mnie do Siebie,
I ja będę miała w niebie,
Własne Boże Narodzenie!!!
By narodzić się na nowo.
Lidia Szymanowska
Siedzę zatem przy moim oknie i patrzę na przedświąteczny świat.
A życie nadal pędzi do przodu, ma coraz mniej czasu. Nawet nie ma chwili, aby chociaż na chwilę zatrzymać się i pomachać mi z daleka. Chociaż tyle. 
Wszyscy prosto z pracy biegną do kolejnych obowiązków. Czy którykolwiek z przechodniów podążający do domu spogląda dookoła lub w niebo? Często wychodząc po pracy na dwór każdy wtula głowę w ramiona, jakby kończący się dzień wymagał skurczenia się, przygarbienia. To wielka szkoda, bo przecież widok dookoła jest taki piękny.
Ale nie, wszyscy biegną do przodu. W tym wyścigu szczurów spotykają się z ludźmi, którzy mogą im coś załatwić i dla nich mają czas. Zapominają o tym co jest dla nich ważne. O przyjaźni, obietnicach, świętach, tradycji…. Piszę "oni". Ale czy i ja taka trochę nie byłam?
Święta i tradycje z nimi związane  powoli tracą swój prawdziwy charakter. Przestały byś świętem skupienia, teraz raczej kojarzą się z komercją, prezentami, przygotowaniami na ostatnią chwilę….
Wszyscy dookoła mają coraz mniej czasu na wszystko. 
PRZY WIGILIJNYM STOLE
Przy wigilijnym stole
Łamiąc opłatek święty,
Pomnijcie, że dzień ten radosny
W miłości jest poczęty;

Że, jako mówi wam wszystkim
Dawne, odwieczne orędzie,
Z pierwszą na niebie gwiazdą
Bóg w waszym domu zasiędzie.

Sercem go przyjąć gorącym,
Na ścieżaj otworzyć wrota —
Oto, co czynić wam każe
Miłość, największa cnota.

A twórczych pozbawił się ogni,
Sromotnie zamknąwszy swe wnętrze,
Kto z bratem żyje w niezgodzie,
Depcąc orędzie najświętsze.

Wzajemne przebaczyć winy,
Koniec położyć usterce,
A z walki wyjdzie zwycięsko
Walczące narodu serce.
Jan Kasprowicz (autor w tym roku wybrany nieprzypadkowo)
A przecież adwent jest właśnie doskonałym czasem na zatrzymanie się i spojrzenie na świat z innego punktu widzenia. To czas dla rodziny, przyjaciół, dla tych którym na co dzień nie poświęcamy zbyt dużo swojego drogocennego czasu. Marzyłabym o tym, aby zapędzeni ludzie czasem przystanęli, wsłuchali się w śpiew kolęd i zapomnieli o pośpiechu, uśmiechnęli się do siebie, znaleźli czas dla najbliższych….
Tak, zbyt mało mamy czasu dla tych których kochamy.
Ja także żałuję, że nie opróżniłam do ostatniej kropelki chwil, którą w pucharze ofiarowali mi najbliżsi.
Z łezką w oku wspominam tą smutną wigilię sprzed  40 lat. Wiem, że prawie w każdym polskim domu ten świąteczny wieczór nie był tak radosny jak co roku. Przy wielu stołach zabrakło kogoś najbliższego. Jednak wielu nieobecnych przy wigilijnym stole wróciło. I przy moim rodzinnym, wigilijnym stole zabrakło kogoś. Ale stan wojenny nie miał na to wpływu. Było inaczej. To były pierwsze święta bez mojej Babci, która już do nas nie wróciła. Ale każdego roku czułam i na nadal czuję jej obecność.
Parę dni temu poczułam się jak zwierzak, który odzyskał swój teren. Po długiej nieobecności wróciłam do Domu. Właśnie zamykam oczy i czuję ciepłe promienie słońca, które przypominają mi o prostych rzeczach, które dawały mi tyle radości. Czasem mój Dom wydaje mi się odległą planetą, którą ponownie szybko nie będzie mi dane zobaczyć. I tak było ostatnio.
Od dziecka uwielbiam powroty do mojego Domu, a w Święta Bożego Narodzenia szczególnie. Tą krzątaninę, cudowne zapachy wydobywające się z kuchennego wnętrza, ubieranie choinki, wyczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, rozpakowywanie prezentów, śpiewanie kolęd, pasterkę… . Z wiekiem radość związana z przeżywaniem tych grudniowych dni nie mija.
Wyjeżdżając stąd po świętach zawsze czuję się jakbym została rzucona w teraźniejszość, przyszłość bez powrotu do przeszłości. Jednak tym będę martwić się już w Nowym Roku. Wówczas może będę wiedziała, kiedy wyruszę w dalszą drogę.

piątek, 10 grudnia 2021

Kwiat, który liczy dni…

Nagietek
Otwiera się po wschodzie słońca,
a zamyka wieczorem
idealizowany alchemią poezji, piękna
i balsamicznym powiewem...

Wystawiony na spojrzenia
lubiany za pomarańczowe kwiaty
oraz zdolność leczenia
zdobi na cześć Maryi święte bukiety...

To barometr przewidujący pogodę,
gdy ułoży równolegle płatki
rano do ziemi wróży słoneczną aurę
zdobny w magiczne koszyczki...
Aleksandra Baltissen
Trzynastego grudnia, w jeden z najkrótszych dni roku, w Szwecji obchodzone jest Święto Światła, czyli Dzień Świętej Łucji. Ale dzisiaj nie o tym będzie opowieść, chociaż od dawna to planuję. Może w przyszłym roku.  
W te najdłuższe wieczory wszyscy marzymy o słońcu, kwiatach.... Dlatego dzisiaj utkam historię o o kwiecie słońca. 
O świcie, kiedy wschodzi słońce budzą się kwiaty nagietka otwierając swoje płatki. Jak tylko nadchodzi wieczór zamykają się i zasypiają. Tak, nagietki liczą kolejne dni jak w kalendarzu. I nie jest to przenośnia, ale prawda. Łacińska nazwa nagietka to Calendula officinalis.
Kiedyś, a może jeszcze dzisiaj, z kwiatów nagietka odczytywano pogodę. Wierzono, że jeśli kwiaty rano otworzą się to dzień będzie bezdeszczowy. Przed nadchodzącym bowiem deszczem kwiaty nagietka zawsze zamykają się.
Nagietek lekarski  ma też inne nazwy: Narzeczona Słońca, Pijak, Goldes, Święte Złoto, Twarz Męża, Marybud, Marygold, Mary Gowles, Rudy Kwiat, Spousa Solis, Letnia Narzeczona, Pazurki,Miesięcnica, Paznokietki, Kielich Królów.
Pierwsi chrześcijanie nazwali nagietek „Złotem Maryi” i ozdobili nim Jej figury.  
Nagietek nazywany jest czasem „oblubienicą lata” ze względu na tendencję kwiatu do odwracania się po słońcu.
Wszystko co dawne
Dlaczego dom rodzinny widać choć go nie ma
i lampę co zgaszono trzydzieści lat temu
i psa co szczekał groźnie a chciał nas powitać
wciąż rzeczywiste to co niemożliwe
czemu to co nie jest chlebem ważniejsze od chleba
czemu ci co odeszli są bardziej obecni
i nawet dawna miłość co straszyła grzechem
stroi miny zabawne bo stała się duchem

miłość to samotność co łączy najbliższych
stąd czyste nawet co jest zbyt gorące
fotografie prawdziwe - bo już niepodobne
choćbyś nie chciał stać w miejscu tylko się spieszył
jak nagietki co kwitną przed dziesiątą rano
czemu ból pisze wiersze
nie idiotka ręka
wszystko po to by pytać
co nas łączy z ciałem
ks. Jan Twardowski
Legend o nagietku jest kilka. Mnie oczarowała jedna. Od dawna wiadomo, że Grecy są niezrównani snuciu mitów prawie na każdą okazję (chociaż i inne kultury to potrafią)
Grecki bóg Apollo lubił filtrować z nimfami, które służyły jego siostrze Artemidzie. Jednak Artemida nie słynęła z wyrozumiałości. Dlatego ponieważ nimfy nie wykonywały swoich obowiązków, zamieniła je w białe kwiaty przypominające wyrośnięte stokrotki.
Jednak kiedy Apollo się o tym dowiedział, to przekazał bladym kwiatom swojego słonecznego blasku. I odtąd  kwiaty przestały być białe, a ich kolor stał się ognisto-pomarańczowy. W ten sposób narodziły się nagietki.

Nagietek
Nagietek niewielki jak łokietek
Z kwiatami pomarańczowymi
Od czerwca do października
Leczy więdnie usycha
Myśli o innych w chorobie
Zapomina o sobie
ks Twardowski

Jednak pochodzenie nagietka nie jest do końca znane. Zazwyczaj przyjmuje się, że pochodzi on najprawdopodobniej z Iranu lub terenów śródziemnomorskich, ponieważ do dzisiaj rośnie on tam w formie dzikiej.
Inni uważają, że ten kwiat może pochodzić z Indii, gdzie jest używany od wieków przez hindusów do dekoracji świątyń. Kwietne girlandy pleciono z nagietka i dekorowano nimi posągi świętych.
Teraz nagietek uprawia się w wielu krajach na całym świecie.
Dawno temu nagietek wykorzystywano magicznie jako zioło miłosne. Wierzono, że wystarczy posiać nagietek u progu swojej miłości i jeśli tylko zakwitnie, nie ma takiej możliwości, żeby nasz wybranek w nas się nie zakochał.
Kwiaty nagietka były używane w starożytnej Grecji, Rzymie, na Bliskim Wschodzie oraz w plemionach Indian jako zioło lecznicze, barwnik do tkanin, jako żywność i składnik kosmetyków, wiele z tych zastosowań pozostało do dziś.
Pierwsze zachowane wzmianki o zastosowaniu nagietka w medycynie pochodzą z XII wieku, kiedy to Hildegarda z Bingen pisała, że „nagietek truciznę rozpędzi i oczyści wnętrzności”. Mniszka leczyła pomarańczowym kwiatem wszelkie zatrucia pokarmowe i inne dolegliwości.
Szymon Syneriusz w XVI wieku zalecał kwiaty nagietka przy zbytniej żółci oraz problemach z oddychaniem, zaostrzeniu wzroku i pobudzeniu miesiączki.
Napar z nagietka pije się, aby oczyścić skórę i pobudzić krążenie, chroni również przed żylakami. Nagietek może być stosowany w postaci maści, maseczek, kremów, toników, mleczek, szamponów. Jest bardzo dobrym środkiem na wiele dolegliwości skórnych. Łagodzi i leczy skórę szorstką, spierzchniętą, podrażnioną, suchą, wrażliwą, trądzikową... Stosowany w kremach gojących dłonie z powodu odmrożenia lub oparzeń. Jest to dobry środek antybakteryjny, przeciwgrzybiczny
Nagietek stosowano też w kuchni. Liście nagietka były kiedyś jadane jako warzywo, a płatki kwiatu na surowo dodawano do sałatek. Natomiast Rzymianie, których nie było stać na szafran, barwili potrawy właśnie nagietkiem. W nagietku znajduje się beta-karoten , który nadaje potrawom pięknego koloru.
Nagietkiem barwiono sery  oraz masło.
W Chinach nagietki są symbolem długowieczności, dlatego nazywa się je „kwiatami dziesięciu tysięcy lat”.
Nagietki kwitną nawet późną jesienią, gdy inne kwiaty już przekwitły. Gdy robi się zimno i szaro, napar z nagietka jest jak zastrzyk energii i słońca. Dlatego pijmy go, gdy jesteśmy wychłodzeni, przemęczeni, osłabieni....
Nagietek
Słoneczna barwa pomarańczy
w tym skromnym kwiatku tańczy
i chcę i nie chce i wierzyć muszę
ta barwa oczarowała moją duszę

gdy rankiem na niego patrzę
to słońce jest tylko ersatzem
kwiat ten jaśniejąc podaje mi pogodę
z takim słońcem niepogody być nie może

na jego płatkach uśmiech się szczerzy
więcej w nim złota niż mają bankierzy
szczęście w nim lśni tak od niechcenia
a ja je w sercu przez lato uwieczniam

jesienią nasze drogi się rozminą
słońca i nagietka będzie brakowało zimą
zatęsknię za nim szczerze i prawdziwie
zaczekam do wiosny kiedy będzie widniej.
znalezione w Internecie

piątek, 3 grudnia 2021

Adwentowo, ale czy zimowo?

Adwentowa- Oczekująca

Dokąd podążasz adwentowa Panienko
w noc mroźną pod jasnymi gwiazdami
bosymi stopami dotykasz cichutko
zimnych grudek zaoranej ziemi
pewnie biegniesz zapalić adwentowe świece
zanim wierni staną u bram kościołów
musisz przebyć setki kilometrów
by zdążyć zaśpiewać Godzinki
i wlać trochę światła w serca zatroskane
może komuś rękę trzeba podać
lub z czułością pogładzić po głowie
a może trzeba obudzić śpiących
by cudu oczekiwania nie przespali
adwentowa Panienko ogrzewająca swe dłonie
zapaloną świecą naszych małych pragnień
czuwaj z nami...
Mamy już grudzień. Miesiąc oczekiwania na święta, wspomnienia, wzruszenia... Adwent
Czas, chociaż zatrzymałam się w biegu, upływa jednak zbyt szybko. Wszystko zajmuje mi dużo więcej czasu. Do tego dni są krótkie z niewielka ilością słońca.
Jesień za oknami nie daje już nam o sobie zapomnieć. Słońce świeci coraz krócej i rzadziej. Na dworze chłodno i deszczowo. Drzewa straciły już prawie wszystkie liście, ostatnie kwiaty przekwitają. No może poza chryzantemami, które dzięki swoim ciepłym barwom wyglądają tak, jakby w ogóle nie bały się nadchodzącej zimy. No i moimi balkonowymi goździkami.
Nad miastem wisi mgła, szarej i przytłaczająca, jak  koc narzucony na łóżko. Świat dosłownie w niej utonął.
Tak, grudniowe mgły otulają świat do zimowego snu.
Zima zazwyczaj powoli zaczyna się w listopadzie. Królewna Jesień zbiera swoje narzędzia, strzepuje ostatnie liście, zabiera kolory z drzew, trawników, ogrodów. Świat staje się nijaki. Otacza nas szarość, która niedługo zmieni się w biel.
Czas przywyknąć do prawdziwej późnojesiennej aury.
Pogoda zbytnio nie zachęca do spacerów, więc nie pozostaje nam nic innego jak zaszyć się w swoim fotelu z kubkiem ciepłej herbaty lub kawy, czymś słodkim dla polepszenia humoru, ciekawą książką, muzyką....
Takie chwile celebrowane wolno i delikatnie zawsze rozgrzewają i pozytywnie nastrajają.
Teraz jednak najwięcej radości sprawia mi każde ciepłe słowo i uśmiech, nawet te przesyłane na niteczkach Internetu, przez słuchawkę telefonu lub co mnie najbardziej cieszy, bo to takie rzadkie, w staromodnych kopertach. Ale czekam na nie nie tylko teraz, chociaż w grudniu szczególnie
Gdy zaświeci pierwsza gwiazdka
i zapachnie choinką
weź biały opłatek
a na nim połóż czyste serce
wtedy zobaczysz uśmiechnięte twarze
w białych płatkach śniegu
zobaczysz radosne oczy
w gałązkach mrozu na szybie
potem popatrz na wszystkie gwiazdy nieba
będą blisko ciebie
jeśli w twoim sercu zagości spokój

zasłuchaj się w ciszę nocy
zapatrz w płomień świecy
może usłyszysz głos kogoś
- kto cię potrzebuje...
Zatem mamy grudzień, czas Adwentu, niedługo zawita do nas Pani Zima. To przecież mój czas, mój miesiąc.
Ale czy będzie taki, jak pamiętam z dzieciństwa i czasu dorastania, kiedy to Król Słońce i jego córki nas nie zawodzili. Wszystko odbywało się według określonego porządku i również koniec roku był do przewidzenia. Pan Listopad zazwyczaj przynosił nam chłód, deszcz, chlapę i błoto. Pan Grudzień obdarzał nas zimnem i drobnym śniegiem. Ale w okolicy moich urodzin i Bożego Narodzenia biała kołderka zawsze otulała nasz świat.
Któż z nas nie kojarzy tych świąt z obrazem pokrytych śniegiem dachów i drzew, brnięciem przez nieodśnieżone ulice, pierwszą migoczącą gwiazdką....
Tak było co roku, gdy byłam mała i nosiłam kolorowe czapki, szaliki i rękawiczki z jednym palcem, które udziergała moja Babcia.
Ostatnio Pani Zima jest dla nas łaskawa, łagodna. Dziś nasz kraj zamarza przy - 8 i 5 cm śniegu. Prawdę mówiąc, a raczej pisząc, co to za zima. Gdyby królewna Zima okazała moc i siłę z przeszłości, to już dawno ogłoszono by katastrofę. Współczesna Pani Zima nie jest taka zła. Przyznają to zapewne ci, którzy pamiętają zimy w ubiegłym stuleciu. I razem ze mną powtórzą: "Za moich czasów to dopiero była zima,  jak śnieg napadał w listopadzie, to leżał nieprzerwanie do marca".
Zapewne wielu z nas to słyszało. Kilkadziesiąt lat wcześniej o tej porze roku aura była zupełnie inna. Śnieg, trzaskający mróz towarzyszyły nam niemal przez całą zimę.
Ja pamiętam tą z przełomu 1978/1979. wówczas opady śniegu, duży mróz spowodowały paraliż komunikacyjny całego kraju oraz kłopoty z zaopatrzeniem i ogrzewaniem. A dla nas uczniów przedłużono ferie świąteczne.
Boże Narodzenie od lat kojarzy nam się przeważnie ze śniegiem, mrozem... I takie powinno być.
Ale nawet jeśli z powodu kaprysów córek Króla Słońce w Wigilię i święta pada deszcz i wieje wiatr, to i tak święta mają swój niezwykły nastrój.
Zastanawiam się jednak, czy tęsknię do tej dawnej Pani Zimy, za śniegiem i mrozem za oknem? Chyba nie.... Zdecydowanie nie. Dlaczego? Jednak to już nie temat na dzisiejszą opowieść  A przecież powinnam, wszak jestem podarunkiem pierwszego dnia panowania królewny Zimy.
Ciekawe, czy jest szansa, by wróciły normalne pory roku. Prawdziwa ośnieżona zima, odważna wiosna, niekapryśne lato i złota polska jesień. A przecież tak niedawno była to zwyczajność, na którą nie zwracaliśmy uwagi.
Wiem jednak, że już niedługo będzie cieplej, jaśniej, bardziej ludzko. Musimy tylko trochę poczekać.
Dla mnie, mimo że jeszcze nie wyszłam na prostą, ten czas będzie wyjątkowy. Przecież równo ...lat temu w najdłuższą noc w roku po raz pierwszy spojrzałam na świat.
Cóż zobaczymy jak będzie. Czy zanucimy: "śniegiem i mrozem zima się zaczyna, biała, puszysta i miła.....
Nie czekaj
Nie czekaj zbyt długo
Chrystus rodzi się w ciszy
niepostrzeżenie puka do drzwi
myślisz mróz zaskrzypiał
i odwracasz głowę
by szukać gwiazd i głosu aniołów
tymczasem On przychodzi
gdy najmniej się Go spodziewasz
w płatkach śniegu
by ukoić ludzką nędzę
w szumie wiatru
który otwiera drzwi serca na oścież 
w ciepłym słowie
zasłyszanym wczoraj na ulicy
ale najczęściej rodzi się
w blasku otartych z łez oczu
jeśli chcesz by Jezus rodził się
każdego dnia 
nie czekaj zbyt długo.
wiersze Basia Wójcik