piątek, 27 listopada 2020

Piątkowe myśli

Piątek
Uciekł piątek z kalendarza -
To się nieraz piątkom zdarza.
Poszedł z nudów między ludzi
I wciąż stękał: „Mnie się nudzi!”
Chciał go kowal wziąć do kuźni:
„Piątek w piątek się nie spóźni,
W piątek dobry jest początek,
Taki piątek to majątek”.
Wziął się piątek do roboty,
Nic nie robił do soboty,

Aż się kowal zaczął złościć:
„Cóż ty umiesz?!” „Umiem pościć”.
Kowal na to rzekł po prostu:
„Idź gdzie indziej szukać postu!”
Poszedł piątek do masarza:
„Jestem, panie, z kalendarza,
Jako postny, jem niewiele,
Dość mi śledzia na niedzielę,
Gdybym dostał jakąś pracę,
Chętnie kilka godzin stracę”.
Odrzekł masarz: „Mam kiełbasy,
Na kiełbasy każdy łasy,
Więc to chyba całkiem proste,
Że nie dla mnie piątek z postem”.

Poszedł piątek do stelmacha:
„Pan tak ładnie młotkiem macha,
Ja bym też się zajął pracą,
Może tutaj zdam się na co?”
Ale stelmach zawsze w piątki
Miał z żołądkiem nieporządki,
Więc mu kazał się wynosić:
„I bez ciebie poszczę dosyć!”
Zdun go nie chciał, nie chciał rymarz:
„Długo z takim nie wytrzymasz”.
Idzie piątek i rozważa:
„Wrócę znów do kalendarza”.

Poszedł, zerwał kilka kartek:
„Proszę państwa, dziś jest czwartek,
Jutro piątek. Jutro wszędzie
Niechaj postny obiad będzie”.
Jan Brzechwa
PIĄTEK – dzień Wenus
Piątek, piąteczek, piątunio... – właśnie tymi słowami bardzo często witamy upragniony koniec tygodnia.
Nic dziwnego, że jest to dzień poświęcony rozrywkom i przyjemnym stronom życia. Kto z nas przez cały tydzień nie czeka na ten wyidealizowany piątek? Zawsze mawia się też, że piątek – weekendu początek, a zatem koniec pracy, czas na odpoczynek, zabawę i oddawanie się swoim pasjom.
Piątek to zazwyczaj koniec ze stresem i czas na odpoczynek. Tak myslimy. Ale czy jest tak napewno? Bo tak naprawdę od piatku nadrabiamy wszystkie zaległości z tygodnia
Ale też piątek 13 to dzień uważany za szczególnie pechowy.
Jednak ponieważ piątkowi patronuje Wenus, to go jednak zdecydowanie lubimy.
Powinien to być jednak dzień poświęcony na wszystko, co związane z miłością, przyjaźnią i kontaktami towarzyskimi.
W renesansowych Włoszech artyści zaczynali swoje dzieła najczęściej w piątek i w ten dzień starali się je ukończyć. Wierzyli, że dzięki temu łatwiej znajdą nabywców.   Piątek był także ulubionym dniem złotników, sprzedawców drogich materiałów, pachnideł i wina. Można by pokusić się o stwierdzenie, że tak popularne w wielu krajach tzw. „promocje przed weekendem” są echem dawnych zwyczajów włoskich kupców. Skąd takie podejrzenie? Otóż w miejskich archiwach wielu miast włoskich zachowały się informacje, że kupcy starali się o zezwolenia, by w piątek od południa obniżać ceny na drogie i luksusowe towary, jak wyszukane ozdoby, drogie stroje, bakalie i wina.
Obecnie również ulegamy magii dnia Wenus. To właśnie w piątki odbywa się najwięcej premier teatralnych i filmowych, otwiera się wystawy oraz organizuje więcej niż zwykle pokazów.
Zgodnie z astrologią piatek jest szczęśliwym dziem dla Byków i Wag.  Gorzej mogą się czuć tego nia Barany i Skorpiony, którym bliżej do wojowniczego Marsa niż łagodnej Wenus.           

Piątek – pierogi ruskie, tradycyjna
potrawa z PRL-u,
jedna z nielicznych pamiątek – obok
zdewastowanych i nieczynnych obiektów
wojskowych, czasem zamienianych na
apartamenty dla bezdomnych –
po 48-letniej, przyjacielskiej wizycie
Wielkiego Brata.
Tydzień w domu mieszkalnym
prowincjonalnego miasteczka
Ryszard Mierzejewski


Dla chrześcijan jest dniem postu i zadumy nad Męką Pańską. Szczególnie w okresie Wielkiego Postu, a przede wszystkim w Wielki Piątek.  O radości i zabawie wówczas nie mogło być mowy.
Piątek jest świętym dniem dla wyznawców islamu. 
W judaizmie w piątek, wraz z zachodem słońca, rozpoczyna się szabat.
W kulturze zachodniej w piątek wieczorem rozpoczyna się weekend.

W Wielki Piątek
Przybiegł w Wielki Piątek
jak wszyscy
i tak sobie
Mówił: - Ścisnąłem nos rękami,
zaciąłem zęby zębami,
żeby nie płakać przy grobie.
ksiądz Jan Twardowski

sobota, 21 listopada 2020

Czy tylko jesienne depresje?

Jesienne depresje 

Zabłądziłam gdzieś po drodze,

żadnych znaków na rozstajach,

chyba zasnę w kupie liści

i przeczekam aż do maja.

 


Ze zmęczenia nogi bolą,

jakieś lęki na dnie duszy,

wskoczę pewnie do komina

gdzie już świerszcz się zawieruszył.

 

Dobrze wytrę mgłą zasnute

oczy, co na wpół przymknięte

i rozsypię smutki w polu,

te niechciane i przeklęte.

 

No bo czemu mam umykać

przed bielutką, śliczną zimą?

Ona pachnie mi świętami

i na szybce koniczyną.

 

Więc przeczekam te depresje,

bez znaczenia męty słowne,

wrócę znowu, by radośnie

tulić się przy twojej głowie.

znalezione w Internecie

Liście opadają. Ranki są mgliste, wieczory pukają do drzwi coraz wcześniej. 
Melancholię potęgują spadające liście, krople deszczu i chłód. Do pełni szczęścia brakuje kilku stopni na termometrze, dodatkowych godzin słońca więcej czy soczystości zieleni za oknami.
Coraz częściej trzymam w rękach kubek gorącej herbaty, a w pogotowiu czeka koc, którym lubię okrywać się przy czytaniu. No właśnie, ostatnio czytam coraz więcej, z zadowoleniem podnoszę ogólnokrajową średnią.
W takie jesienne dni zdarza mi się dłużej zadumać nad czytanymi książkami.
Odkąd pamiętam, nigdy nie wiem, czy najpierw przeczytać książkę, a dopiero potem obejrzeć film. Nieraz przekonałam się, że nie ma reguły. Czasem film jest świetny, a książka rozczarowuje, a kiedy
indziej jest odwrotnie. A może powinno być odwrotnie.
Może najlepiej jest poznać najpierw źródło, a dopiero później jego adaptację. Ale przecież pamiętam, że gdy byłam nastolatką zachwycił mnie film na podstawie książki Doktor Żywago, która potem mnie rozczarowała.
Tym razem najpierw usłyszałam w radio o serialu. Audycja zaintrygowała mnie, a poruszony w niej problem naprawdę mnie zainteresował. Film, który powstał na podstawie książki 13 powodów, którą napisał Jay Asher miał dobre recenzje. Postanowiłam go obejrzeć. Jednak los sprawi, że niespodziewanie w moje ręce trafiła książka.
Tym, co mnie w niej zaintrygowało, to oryginalny pomysł na fabułę, która do końca trzyma w napięciu.
Hannah, nastoletnia samobójczyni zostawia nagrane przez siebie taśmy przeznaczone dla kilkunastu wybranych osób, które są tym samym powodami jej śmierci. Każdy z tych powodów jest tylko częścią śnieżnej kuli, która popchnęła ją do samobójstwa. Pozornie nieznaczące zachowanie jednej osoby wywołuje reakcję łańcuchową, która ma bardzo poważne skutki w przyszłości.
Clay, kolega szkolny Hannah, znajduje przed swoimi drzwiami paczkę. W środku odkrywa taśmy magnetofonowe, na których słyszy głos Hannah, która dwa tygodnie wcześniej popełniła samobójstwo. Na taśmach wymienia trzynaście powodów, dla których zdecydowała się odebrać sobie życie.
Chłopak przeżywa przerażającą noc wędrując po mieście z głosem Hannah w uszach. Odkrywa powody smutku i bólu dziewczyny i dowiaduje się, że sam nieświadomie brał udział w jej drodze na tamten świat. Staje się świadkiem jej osamotnienia. Poznaje prawdę o sobie i otaczających go ludziach. Część osób, która była powodami śmierci Hannah, z pewnością nie miała zamiaru jej zranić. Podobnie jak Clay, mogli nie mieć nawet świadomości, że odgrywają w jej życiu jakąś znaczącą rolę. A jednak zachowanie doprowadziło do śmierci Hannah. Dociera do niego, że nie da się cofnąć przeszłości, podobnie jak nie da się powstrzymać przyszłości.
Powieść Jaya Ashera uświadamia nam, jaki jest nasz wpływ na drugiego człowieka. Nie wiemy, jak ważne może być dla niego to, co zrobimy lub nie, to, co powiemy lub nie. Każde nasze zachowanie, które wydaje nam się nieznaczące, może się liczyć dla tej osoby najbardziej na świecie.

Pokój samobójcy

Myślicie pewnie, że pokój był pusty.

A tam trzy krzesła z mocnym oparciem.

Tam lampa dobra przeciw ciemności.

Biurko, na biurku portfel, gazety.

Budda niefrasobliwy, Jezus frasobliwy.

Siedem słoni na szczęście, a w szufladzie notes.

Myślicie, że tam naszych adresów nie było?


Brakło, myślicie, książek, obrazów i płyt?

A tam pocieszająca trąbka w czarnych rękach.

Saskia z serdecznym kwiatkiem.

Rado iskra bogów.

Odys na półce w życiodajnym śnie

po trudach pieśni piątej.

Moraliści,

nazwiska wypisane złotymi zgłoskami

na pięknie grabowanych grzbietach.

Politycy tuż obok trzymali się prosto.

 

I nie bez wyjścia, chociażby przez drzwi,

nie bez widoków, chociażby przez okno,

wydawał się ten pokój.

Okulary do spoglądania w dal leżały na parapecie.

Brzęczała jedna mucha, czyli żyła jeszcze.

 

Myślicie, że przynajmniej list wyjaśniał coś.

A jeżeli wam powiem, że listu nie było-

i tylu nas- przyjaciół, a wszyscy się pomieścili

W pustej kopercie opartej o szklankę.

Wisława Szymborska

Ostatnio usłyszałam, że w Polsce co roku notuje się ponad sto samobójstw i kilkaset prób samobójczych dokonywanych przez dzieci i młodzież. Najwięcej młodocianych samobójców znajdziemy wśród uczniów szkół ponadpodstawowych, pomiędzy 15 a 19 rokiem życia. Jakie są tego powody?
Nieraz trudno jest nam zrozumieć nastolatka. Zapomnieliśmy już o naszych lekach, gdy mieliśmy kilkanaście lat. Bo to, co dla dorosłego może wydać się nieprzyjemnym doświadczeniem, jak np. krytyka lub złośliwe opinie ze strony najbliższych lub przyjaciół, u dzieci i młodzieży może przybrać katastrofalne skutki.
Najlepszym przykładem może być krytyka wyglądu, stylu ubierania, zachowań towarzyskich, plotki o stylu życia, pochodzeniu społecznym i statusie materialnym, wyśmiewanie chorób i widocznych wad fizycznych, odróżniających młodego człowieka od rówieśników.
I tutaj warto wspomnieć też o książce Moniki Jaruzelskiej "Zmiana", którą również mogę polecić.
Autorka porusza wiele interesujących tematów, w tym problem dysmorfofobii.
Dysmorfofobia - termin ma pochodzenie greckie. Słowo dysmorfia oznaczało w języku greckim brzydotę, szczególnie twarzy. Dysmorfofobia jest to zaburzenie psychiczne, charakteryzujące się występowaniem lęku, w wyniku przeświadczenia o istotnym defekcie urody. Czasem problem jest wyolbrzymiony.
Dysmorfofobia jest stosnkowo mało znaną i niebezpieczną chorobą. Trudno ją zdiagnozować.
Większość chorych przez wiele lat nie zgłasza się po jakąkolwiek pomoc, uważając, że ma po prostu problem o charakterze kosmetycznym. Gdy wreszcie dochodzą do wniosku, że pomoc jest konieczna, to ok. 75 proc. szuka jej u chirurgów plastycznych, dermatologów... Operacje plastyczne oczywiście nie przynoszą ulgi, ale zdarza się, że chory poddaje się kilku po kolei. i nadal jest niezadowolony.
Szacunkowo na dysmorfofobię cierpi 2% populacji. Powoduje ona znaczne cierpienie psychiczne, utrudnia, a nawet uniemożliwia normalne życie i może prowadzić do izolacji społecznej. Przy tym niezmiernie łatwo tu o brak zrozumienia istoty problemu i bagatelizowanie przez otoczenie.
Przekonanie o deformacji własnego ciała bywa tak dotkliwe, że może popychać do samobójstwa. W badaniach amerykańskich stwierdzono, że myśli samobójcze występują u 78 procent chorych, a 24-28 procent podejmuje próbę odebrania sobie życia.
Osoby z zaburzeniem dysmorficznym niechętnie podejmują się leczeniu, gdzie stosuje się jednocześnie farmakoterapię i pomoc psychoterapeutyczną. Nie jest jasne, które rodzaje psychoterapii mogą być najskuteczniejsze.
Obie wymienione książki poruszają wiele współczesnych problemów. Nie sposób poruszyć je w jednym i tak już za długim tekście. Zapewne zatem wrócę do nich jeszcze w przyszłości. Dziś mogę tylko zachęcić do ich przeczytania.

PRZYJACIEL NA CAŁE ŻYCIE (fragm..)

Nie trzeba molem być książkowym,

grzbietu nad stołem ciągle schylać,

od kartek nie odrywać głowy

i książki w rękę brać co chwila.

Lecz w dzień powszechni czy w niedzielę

sam na sam z książką usiąść sobie,

witać się z nią jak z przyjacielem,

długo się bez niej nie móc obejść.

Nie trzeba bać się, że czasami

zmęczy nas książka albo znuży.

Bo ona chce pogadać z nami,

namówić chce nas do podróży,

pocieszyć chce, rozśmieszyć nieraz,

chce pożartować, bawić, uczyć

i kolorowych świat otwierać

czarną literą – cennym kluczem.

HANNA ŁOCHOCKA

Na koniec jeszcze coś, trochę związanego z tym tematem, a o czym ostatnio o nauce zdalnej napisała Ewa Drzyzga.  Jednym z problemów, jakie mają uczniowie to obowiązek włączania kamery w trakcie zajęć. Nie chcą̨, aby ktoś́ cały czas przyglądał się ich twarzy.  Przecież kiedy są w klasie, to widzą plecy pozostałych uczniów, ewentualnie profil twarzy. Wszyscy skupieni są  na nauczycielu. Młody człowiek często czuje też dyskomfort, kiedy inni widzą jego pokój, wszak to jego oaza, do której nie wszystkich chce zaprosić. Zdaniem niektórych uczniów taka praca zdalna narusza ich prywatność.

Ja ich rozumiem. Też nie chciałabym nawet teraz, aby ktoś mi się stale przyglądał. Wiedział, co mam, a czego brakuje w moim  pokoju. Mój pokój zawsze był moją oazą, do której zapraszałam niewielu. Tak też jest teraz.  

Może zatem warto zastanowić się nad sposobem prowadzenia nauki zdalnej? 


sobota, 14 listopada 2020

Czwartkowe rozważania

Góra pączków, za tą górą
tłuste placki z konfiturą,
za plackami misa chrustu,
bo to dzisiaj są zapusty.

Przez dzień cały się zajada,
a wieczorem maskarada:
Janek włożył ojca spodnie,
choć mu bardzo niewygodnie,
Zosia – suknię babci Marty
I kapelusz jej podarty,
Franek sadzy wziął z komina,
Bo udawać chce Murzyna.

W tłusty czwartek się swawoli,
później czasem brzuszek boli.
Władysław Broniewski
CZWARTEK – dzień Jowisza
Czwartek kojarzy się nam różnie.
Pierwsza myśl, to zapewne Tłusty Czwartek - święto miłe i pyszne. W kalendarzu chrześcijańskim jest to ostatni czwartek przed Wielkim Postem. Tłusty Czwartek rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. Najpopularniejsze potrawy, którymi się objadamy ( ja niestety nie) to pączki i faworki, zwane również chrustem
Kolejna, a może pierwsza dla niektórych , to Wielki Czwartek – święto przypadające na 3 dni przed Wielkanocą. Wieczorem rozpoczyna się Święte Triduum Paschalne. Święto to jest obchodzone na pamiątkę ustanowienia sakramentów: kapłaństwa i Eucharystii.
Są także Czarne Czwartki, o których nie myślimy natychmiast. 
Czarny Czwartek 24 października 1929 to wielki krach na Wall Street. To wydarzenie stało się początkiem ogólnoświatowego kryzysu ekonomicznego, który przeszedł do historii pod nazwą Wielkiego Kryzysu.
 Natomiast 17 grudnia 1970 r. przeszedł do historii Polski też jako „Czarny Czwartek”. Do idących do pracy gdyńskich stoczniowców wojsko otworzyło ogień. Zginęło wówczas 18 osób.

Czwartek – smażona kaszanka z cebulą,
lub odwrotnie, różniąca się
w zależności od położenia geograficznego
tylko nazwą (nie zapachem ani smakiem),
a zatem, może też być: krwawa kiszka
albo po staropolsku: k r u p n i o k.
Do tego liczne przystawki, jak we wtorek.
Tydzień w domu mieszkalnym
prowincjonalnego miasteczka
Ryszard Mierzejewski
Od zawsze czwartek jest podporządkowany Jowiszowi, dlatego już od starożytności uchodził za dzień wyjątkowo szczęśliwy. Jowisz był bowiem najważniejszym i najpotężniejszym z rzymskich bogów.
W starożytnym Rzymie senat zbierał się najczęściej w czwartki. Wówczas też odbywały się oficjalne uroczystości i przyjmowano poselstwa. W czwartki podpisywano umowy, które miały duże znaczenie dla przyszłości rzymskich rodów, np. akty zaręczyn, intercyzy, adopcje dzieci, dokumenty związane z podziałem majątków oraz testamenty.
Tradycję tą przejęło średniowiecze, bowiem w czwartki najczęściej dokonywano koronacji władców, pasowano na rycerzy i wręczano akty powołania na najwyższe urzędy państwowe. Zazwyczaj w czwartki  odbywały się również monarsze śluby.
Czwartek jest szczęśliwym dniem na wszystko, co wiąże się ze sprawami finansowymi, pieniędzmi, dostatkiem oraz podróżami. Nawet, jeżeli tego dnia nie podejmuje się żadnych ważnych decyzji, to warto zacząć robić plany na przyszłość. Jest to także doskonały czas na podejmowanie wszelkich wielkich wyzwań oraz na rozpoczęcie procesu zdrowienia, w tym wizyty lekarskie.
Zgodnie z astrologią jest to szczęśliwy dzień dla Strzelców i Ryb. Na czwartek powinny jednak uważać Bliźnięta i Panny.
Patronem osób, które urodziły się w czwartek jest również Jowisz. Ma on zatem duży  wpływ na charakter swoich podopiecznych. Daje im dużą wewnętrzną siłę. Takie osoby są szczere i prostolinijne, jednak bywają również za bardzo przekonane o powodzeniu swoich działań, przez co spotyka je rozczarowanie (ale czy ja taka jestem? No nie wiem)
Zwyczajny
Nie od święta
właśnie na co dzień
taki co przychodzi w czwartek po środzie
nie martwi się że kiepska pogoda
spokojny że nic się nie stało
bo mleko wykipiało
nie myśli z lękiem
że małe zawsze za wielkie
tłumaczy że ktoś zmęczony
bo serce ma z każdej strony
wie że ktoś zgrzeszył po drodze
a łza mu kapie po brodzie
w kuchni
w przedpokoju
w ogrodzie
mój Bóg zwyczajny na co dzień
Jan Twardowski

sobota, 7 listopada 2020

Jesienna nostalgia

Listopadowe myśli
W płomieniu świecy
dopalają się rozmowy niedokończone
na które z szelestem
spada jesienny liść
pożółkły jak kartki listów
zawierających wieczną miłość
listopadowy wiatr odwraca wspomnienia
by przydać im tylko ciepłe barwy
pośród alejek zasypanych jesienią
spotykam dawne słowa
spojrzenia oczekujących oczu
i mądrość, której nie zagłuszą
kolejne zimy
biała brzoza o złotych warkoczach
podsłuchuje moje rozmowy
ze światem odbitym w blasku świecy
stary dąb puka żołędziami
do serc żyjących
bo zmarli rozumieją mowę wiatru
jesienny cmentarz
widziany przez okna naszego życia
rozbłyska światełkiem nadziei
zobacz
znów spadł kolejny liść
na którym zapisano najpiękniejszy wiersz
który cicho poszybuje
do nieba...
Basia Wójcik
Dzień mija za dniem całkiem niepostrzeżenie. Z dnia na dzień słońca jest coraz mniej. Dni stają się coraz krótsze. Także i ja spowolniałam. Do tego pomału dopadła mnie listopadowa nostalgia.
Ostatnio zatem jesienne smuteczki snują się po moich stronkach.
Listopad, zwłaszcza jego pierwsza połowa, to dla mnie szczególny czas. Jest on pełen nostalgii, melancholii, wspomnień…
Niestety ten nastrój ma na mnie duży wpływ, zwłaszcza, że to czas smutnych rocznic.
Te dni... Chłodne, ale nie zimne, lekko przymglone, z delikatnymi promykami słońca.
Ze smuteczkami wspomnień i mgiełką melancholii rozsnutą wśród rozświetlonych już kolorowymi zniczami cmentarzy… Te dni niedługo zaraz po Wszystkich Świętych i Zaduszkach, to kolejna pora na zadumę o ulotności chwil i przemijaniu. To taki czas, gdy myśli biegną znowu do tych, których nie ma już wśród nas.
Mijają kolejne smutne rocznice przypominające o tych których znałam zbyt krótko.
W tych dniach, o wiele bardziej niż kiedy indziej, uświadamiam sobie, jak ulotne są chwile, które spędzamy z najbliższymi, jak kruche jest życie.
Przecież jeszcze "wczoraj" byliśmy razem. Już tyle lat minęło, gdy odeszli w te listopadowe dni. Powoli zaciera się w mojej pamięci ich obraz, ale z drugiej strony częściej napływają wspomnienia wydarzenia z czasów mojego dzieciństwa. Jak każdego roku wspomnienia powracają jak bumerang. Uderzają w moją codzienność i ciągną mnie w przeszłość. A ja jak zawsze bez oporu poddaję się i daję się prowadzić wstecz. Wtedy częściej żyło się chwilą, każdym zapachem, widokiem czy dźwiękiem. Teraz bowiem pędzimy i jesteśmy nieuważni na świat dookoła.
Przychodzimy odchodzimy
leciuteńko na paluszkach
szczotkujemy wycieramy
buty nasze twarze nasze
żeby śladów nie zostawić
żeby śladu nie zostało

Miasta nasze domy nasze
na uwięzi się kołyszą
tuż nad ziemią ledwo ledwo
jak wiatr mały to nie widać

A jak wielki wiatr się zdarzy
wielka bieda – puszczą cumy
zatrzepoczą się zatańczą
miasta nasze domy nasze
I polecą w stratosferę

Przygarbionych w pustym polu
bez oparcia bez osłony
bez niteczki choćby co by
przytwierdzała nas do ziemi
wiatr nas porwie i poniesie
za kołnierze podniesione
porozrzuca – gdzieś w przestrzeni

Nam to na nic – my przeczekamy
aż się skończy aż ucichnie
to wstaniemy otrzepiemy
rączki nasze klapy nasze
(żeby śladu nie zostało)
Od początku zbudujemy
miasta nasze domy nasze
sprzęty nasze lampy nasze
żeby wiatr miał czym kołysać...
znalezione w Internecie
Listopadowa nostalgia przysiadła obok mnie cichutko. 
Znowu  siedzę sobie w kąciku mojego świata i nachodzą mnie wspomnienia. Robi mi się smutno, tęskno za tym co odeszło na zawsze. 
Coś mi się wydaje, że o wiele łatwiej jest mi być pocieszycielką dla innych, a najtrudniej jest pomóc samej sobie.
Nawet, gdy jestem wśród bliskich nie pokazuję, nie przyznaję się do moich obaw, słabości. Przeważnie jestem postrzegana jako silna, pogodna, czasem mającą swoje humory i myśląca realistycznie osoba.
Pocieszycielką jestem mam nadzieję czasami dobrą, tylko nie zawsze ja sama stosują się do swoich własnych rad.
Ale  dam radę…. Życie przecież musi toczyć się dalej. Dzisiejsze smuteczki, to tylko takie moje chwile słabości, które miną jak tylko znowu ktoś lub coś uśmiechnie się do mnie. A już na pewno, gdy miną te listopadowe dni i do drzwi zapuka grudzień, mój grudzień.  
A co tam.... Niech wspomnienia krążą mi dziś po głowie. Przecież lubię tą moją nostalgię.
Nostalgia
pchnięta nutką nostalgii
cicho przemyka cmentarną aleją
chociaż wkoło tłum
nie widzi nikogo
zatopiona w myślach
pędzi przeszłości śladem
tańczące płomienie
malują obrazy
mateńka z uśmiechem na ustach
wyciąga dłonie
roztkliwia serce
łzą oko szkli
i twarz ojca
i babci
i dziadka
zaciska krtań
i boleść
i żal
tyle niewypowiedzianych zdań
tyle tęsknot
tyle ukrytych pragnień

cienie przeszłości przemykają przed oczami
ożywiają wspomnienia
w sercu bal

nagły powiew wiatru
zdmuchuje płomyki świec
za dymną zasłoną
znikają kochane twarze
pryskają jak bańka mydlana
pozostaje żałość
i tęsknota nieutulona

cicha modlitw
a
łagodzi ból
zapach zniczy
myśli jednoczy
opina klamrą przemijania
iskra wspomnień nie gaśnie
nadaje życiu sens

przemijanie
w życie wpisane
ci co odeszli wracają wspomnieniem
serca krzepią
otulają promieniem wiary
znalezione w Internecie