sobota, 25 czerwca 2022

Myśli na rozdrożach

Droga nie wybrana

Dwie drogi w żółtym lesie szły w dwie różne strony:
Żałując, że się nie da jechać dwiema naraz
I być jednym podróżnym, stałem, zapatrzony
W głąb pierwszej  z dróg, aż po jej zakręt oddalony,
Gdzie widok niknął w gęstych krzakach i konarach;

Potem ruszyłem drugą z nich, nie mniej ciekawą,
Może wartą wyboru z tej jednej przyczyny,
Że, rzadziej używana, zarastała trawą;
A jednak mogłem skręcić tak w lewo, jak w prawo:
Tu i tam takie same były koleiny,

Pełne liści, na których w tej porannej porze
Nie znaczyły się jeszcze śladów czarne smugi.
Och, wiedziałem: choć pierwszą na później odłożę,
Drogi nas w inne drogi prowadzą - i może
Nie zjawię się w tym samym miejscu po raz drugi.

Po wielu latach, z twarzą przez zmarszczki zoraną,
Opowiem to, z westchnieniem i mglistym morałem:
Zdarzyło mi się niegdyś  ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi; pojechałem tą mniej uczęszczaną -
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem.
Robert Frost

Często w wędrówkach przez różne drogi, ścieżki, a także przez naszą codzienność dochodzimy do punktu, gdzie napotykamy rozwidlenie i musimy dokonać wyboru. Nie zawsze jest on łatwy. Pojawiają się bowiem trudne, skomplikowane decyzje, które często musimy podejmować szybko i bez zastanowienia. Boimy się też, że wybierzemy niewłaściwą ścieżkę.
Psychologowie wyjaśniają, że jest to bardzo ludzkie. W przypadku, gdy mamy kilka możliwości do wyboru, to zazwyczaj czujemy się spięci, zdenerwowani, a czasem nawet przerażeni.
Nie zawsze jest także łatwo podjąć decyzję, gdy dochodzimy na rozstaje, rozdroże, rozwidlenie dróg. 
Czym one są? To miejsce, w którym droga, ścieżka, szlak rozgałęzia się. Czyli w którym droga biegnąca prosto nagle mnoży się, rozstaje ze swą jednością, pociągając za sobą wybór.
Na rozdrożach rozstawali się podróżni, wybierając dla siebie różne losy. Tam zazwyczaj stała figura lub krzyż. Tam także straszyło.
Sama nazwa rozstaje, rozdroża ma zabarwienie tajemniczości.
Rozstaje pochodzą od czasownika rozstawać się, który brzmiał niegdyś rozstajać się, a wywodziło się od jeszcze starszego stajać, stajanie. Ludzie, którzy dotąd stali razem, potem rozstawali się.
Na rozstajach takie rozstawanie się bywało oczywiste, a w przenośni i droga, choć dotąd nie stała, lecz biegła, zmieniała się w drogi. W momencie, gdy drogi zaczynały się rozstawać, stawały się drogami rozstajnymi.
Znalazłam też, że słowo rozstaje przypomina słowiańskie staje i stajania W liczbie pojedynczej była ta staja lub to staje, ale najczęściej używało się liczby mnogiej. Pokonywało się te staje konno, powozami, często końmi rozstawnymi, rozstawionymi po drodze w stajniach.
Często wierzono, że na rozdrożu można spotkać wiele istot nadprzyrodzonych, duchy, wróżki, wampiry a także demony oraz czarownice.
Rozdroże było miejscem pochówku dla  samobójców oraz ofiar morderstw. Także kobiety na rozstajnych drogach zakopywały swoje nienarodzone dzieci. Na rozdrożach składano ofiary bogom, aby ochronić ludzi przed złem, które czaiło się w ciemnościach.
Rytuały magiczne na rozstajach dróg przetrwały setki lat.
Rozdroże zawsze było ważnym miejscem dla wszystkich kultur świata.
W starożytnej Grecji skrzyżowania dróg uważano za miejsca, gdzie łączy się świat żywych i umarłych. Dlatego na rozdrożach stawiano posągi Hermesa.
Podobnie myślano w innych rejonach. W Rzymie stróżem rozdroża był Merkury. W Indiach rozstajnych dróg pilnował bóg Bhairava.
W Europie na rozstajach dróg często stawiano posągi Hekate, greckiej bogini ciemności, a w Afryce plemię Bambara z Mali składało ofiary z przeznaczeniem dla duchów Soba, które lubiły się mieszać do ludzkich spraw.
W Japonii jeszcze do niedawna ludzie wychodzili po zmroku na rozstaje dróg i starali się odczytać swoją przyszłość ze słów przechodniów. Głęboko bowiem wierzono, że pod postacią podróżnych mogą kryć się dobre bóstwa.
Do XI wieku na ziemiach czeskich na rozdrożach urządzano igrzyska ku czci zmarłych.
Czytając polskie legendy i podania ludowe, można natknąć się na wiele związanych z rozstajami. Ale czy ktoś dzisiaj jeszcze je pamięta? Jest Ktoś taki?
U chrześcijan postawienie krzyża na rozstaju dróg miało chronić to miejsce od złych mocy. Oprócz krzyży na rozdrożach można się też natknąć na wiele kapliczek, posągów Matki Boskiej stawianych również w celach ochronnych.
Na rozstaju
Na rozstaju dróg polne krzyże stoją zniszczone od wiatru i ludzkich trosk
milczące nawet pośród burz i życiowych zawirowań
ciągle te same i niezmienne
wskazują kierunek wędrowcom
wierzysz czy nie ale iść trzeba dalej
wystarczy tylko na moment przystanąć
spojrzeć w oczy Bogu
który też był Człowiekiem
teraz czeka na rozstaju dróg
by przytulić innego człowieka
nawet łotra
bo na rozstaju dróg
logika Miłości
jest jedynym drogowskazem ...
jeśli przyjdą smutki
gdy zgęstnieje mroki
i ciemną zasłoną otulą serce
gdy nawet poranna rosa straci blask
o świcie zamilkną ptaki
chwyć się oburącz tego co kochasz
bo miłość jest wieczna.
Basia Wójcik
Prawie w każdym mieście, miasteczku, na wsi, w polu, w lesie możemy spotkać rozwidlające się drogi. Dzisiaj jednak nikt już nie myśli o czarownicach, zjawach czy duchach, na które można się tam natknąć.
Jednak symbolika rozstaju dróg, będąca odpowiednikiem wyboru i związanego z nim ryzyka przetrwała.
Rozdroże od zawsze zmuszają do podjęcia decyzji realnej, jak i duchowej. Wybór właściwej drogi może zaważyć na naszym życiu. Od każdego z nas zależy, jaką podejmie decyzję.
Będąc na rozstaju dróg, musimy wybrać pomiędzy jedną, która prowadzi nas w stronę naszego celu, naszych marzeń a drugą, która pozwala nam unikać kłopotów związanych z tym, co może przynieść wybór pierwszej.
Każdy człowiek ma swoje rozstaje.  Nawet jeśli zna cel podróży, bywa, że niespodziewanie stanie na rozstaju dróg i nie wie, co dalej... Musi dokonać wyboru. Czasem jest to decyzja na całe życie. Innym razem wydaje się nam, że to tylko mały krok, który niczego nie zmieni. A potem, jak zrobimy ten jeden krok, to okazuje się, że właśnie on stał się wyborem drogi, z której nie ma już odwrotu.
Ja do tej pory długo siedziałam na zakręcie. Za chwilę jednak znowu wyruszę w drogę. Mam nadzieję, że będzie ona prosta, nie zmuszająca do dokonywania trudnych wyborów. Chociaż bardzo tego chciałam, to jednak boję się opuścić bezpieczny zakręt, gdzie wszystko było stałe, niezmienne, spokojne, przewidywalne. Mam Reisefieber (dlatego pewnie moja opowieść jest chaotyczna, trudno skupić mi myśli). Droga przede mną jest jak nowe życie, pełne niespodzianek. Wiem, że nie mogę się poddawać, gdy jakiś odcinek tej wędrówki zaprowadzi mnie tam, gdzie nie chcemy. A nawet zatrzyma na zakręcie na dłużej. Trzeba iść dalej, pokonywać zakręty, uważać na leżące na szlaku kamienie... Bo ich niestety nie uda się uniknąć. Są wszędzie.  
Tak... Pora wyruszać w drogę....

Chrystus na rozstaju dróg
Przychodzę podlać kwiaty
a może przychodzę ożywić moją miłość
w zaroślach bzu i głogu
chowam się przed światem
Twoje serce jest zawsze otwarte
wiedziałam o tym od dzieciństwa
bo już wtedy chciałam się z Tobą zaprzyjaźnić
dobrze, że Salcia znalazła tu miejsce dla Ciebie
gdzież byłoby Ci lepiej
tu możesz słuchać świerszczy i słowików
gładzić spojrzeniem łany zbóż
możesz wiernie czekać i cierpliwie słuchać
nie wyobrażam sobie, że mogłoby Cię tu nie być…
Basia Wójcik 

środa, 22 czerwca 2022

W najkrótszą noc w roku

Noc świętojańska
Niech wszystko będzie ciche i bezgłośne,
Jak leśnych jezior zaklęta bajeczność,
Niech wszystko będzie jasne, jak łzy rośne,
Kiedy w nich miesiąc rozkocha się srebrny,
Niech wszystko będzie nieznane, jak wieczność,
Święte, jak duszy jakiś wzlot podniebny,
Niech wszystko będzie ciche i bezgłośne!
Zaczną się noce ciche, świętojańskie,
Kiedy się księżyc na liściach rozświetli —
Z karczmy, gdzie gody lud obchodzi pańskie,
Leci głos jasny skrzypiec i basetli,
Potrząsa w drodze falę żyta ciemną
I echem wpada w boru toń tajemną.
Co to? Skąd dźwięk ten, co skonał tak z cicha?
Czy śpiąca ziemia przez sen tak oddycha,
Czy noc tak cudnie przemówiła gwiezdna,
Że jakiś urok w jej głębiach się ziści?
Kwiaty otwarły niespokojne oczy,
A blask miesięczny przedarłszy gąszcz liści,
Zapalił nagle leśne uroczysko,
Wywroty pienne i jezioro bez dna,
Gdzie wieczna ciemność po falach się toczy.
Patrz! w dziuple brzozy, coś jak oczy błyska,
Patrz! pajęczyny świecą jak obrączki,
A pień spróchniały, jak leśny kaganiec,
Błędne ogniki wzięły się za rączki
I w mrokach dziwny rozpoczęły taniec.
A na mchach leśnych cudownie się złoci
Zaklęty czarem, złoty kwiat paproci…
O pani moja jasna! o królewno!
Ukoję ciebie moją zwrotką śpiewną,
Życie ci czarem bajecznym rozzłocę,
W te jasne, złote, świętojańskie noce!
W ciszy uroczysk, w łzach miesięcznych, lśniących,
Wśród drzew srebrzystych — tęczowych pajęczyn,
Wśród błędnych ogni i ech konających
Prześnimy chwile cudowne zaręczyn…
Niech wszystko będzie ciche i bezgłośne,
Jak leśnych jezior zaklęta bajeczność,
Niech wszystko będzie jasne, jak łzy rośne,
Kiedy w nich miesiąc rozkocha się srebrny,
Niech wszystko będzie nieznane, jak wieczność,
Święte, jak duszy jakiś wzlot podniebny,
Niech wszystko będzie ciche i bezgłośne!
Henryk Zbierzchowski
Noc świętojańska tuż tuż. Noc występująca w kalendarzu dokładnie po przeciwnej stronie niż moje urodziny. Ale nie o mnie dzisiaj.
Noc Kupały, zwana też Nocą Kupalną, Kupalnocką lub Nocą Świętojańską czy też potocznie Sobótką lub Sobótkami to nazwa słowiańskiego święta związanego z letnim przesileniem Słońca, obchodzonego w najkrótszą noc w roku, gdy przypada okres letniego przesilenia. Wówczas to roślinność wchodzi w stan najbujniejszego rozkwitu. 
Noc ta uznawana jest od wieków za najbardziej magiczną noc w całym roku.
Dawniej czczono tą noc jako święto wody i ognia, miłości i płodności, pomyślności i obfitości. Wierzono, że po tej najkrótszej świętojańskiej nocy, słońce dwa razy wschodzi i niezwykły sposób oświetla i ogrzewa ziemię...
Ziemia ukazywała wówczas ukryte w jej wnętrzu skarby, woda oczyszczała się i uwalniała od panujących nad nią demonów, a na rozstajach dróg dokazywały diabły i czarownice.
Święto to obchodzone jest w wigilię świętego Jana Chrzciciela. I chociaż, że związane z nocą świętojańską obrzędy nawiązują właśnie do imienia świętego Jana to mają pogański rodowód.
To bardzo stare święto obchodzone było na obszarach zamieszkiwanych przez ludy słowiańskie, germańskie i celtyckie.
Obecnie większość współczesnych obrzędów, to właśnie pozostałości dawnych rytuałów płodności i urodzaju, nieco tylko zmienione po nadejściu chrześcijaństwa.
Kościół zrozumiał, że nie zdoła wyplenić silnych, starych zwyczajów. Postanowił więc stworzyć własne święto i przypisać je jednemu ze swoich proroków. Padło na Jana Chrzciciela. Wybrali go zapewne dlatego, że wprowadził chrzciny przy pomocy wody, co mogło kojarzyć się z jej mocą w obrzędach dawnych Słowian.
Do obrzędów odbywających się w kościołach należało święcenie wody. Poza wodą święciło się zioła lecznicze oraz kwiaty ogrodowe.
Mówi się, że poświęcone w ten dzień rośliny, trzymane w pokoju gdzie leży chory, mają przynieść mu ukojenie i siłę. Dlatego też w niektórych rejonach Europy święto to nazywane jest wieczorem ziół.
Święto Sobótki przeważnie zaczynano od zbierania ziół. Wierzono, że zioła zebrane w ten dzień mają czarodziejską moc i najsilniejsze działanie medyczne, dlatego nie tylko wito z nich wieńce, ale także suszono i przechowywano przez cały rok.
Podczas Sobótki czarownice odbywają swoje sabaty na "łysej górze". Najlepszym sposobem zabezpieczenia się przed nimi było zatykanie za drzwi domów i obór gałęzi drzew mających właściwości magiczne.
Jeśli uroczystość odbywała się w pobliżu płynącej rzeki, wówczas na wodę rzucano kwiaty, zapewniając sobie jej życzliwość. Z czasem zwyczaj ten przekształcił się w rzucanie na wodę wianków z kwiatów i ziół w celach wróżebnych. Dziewczęta przymocowywały wianki do małej deseczki, a na środku umieszczały świeczkę jako symbol dziewictwa. Później z brzegu obserwowały ich drogę i na tej podstawie próbowały przewidzieć przyszłość, szczególnie zamążpójście.
Noc Kupały
Wianki puszczane na wodę
niosą miłości iskrę
z wróżbą, z Kupałą,
by połączyć mężczyznę z kobietą...

Ogień sobótkowy do rana
nieci żar kochania
z nadzieją, z ogniskiem,
by połączyć ich losy życiem...

Kwiat paproci rozwinięty nocą
lśni raz na sto lat jawą
z zapowiedzią, z nadzieją,
by połączyć człowieka z przyszłością...

Grafitowa, piękna noc, Noc Kupały
mówi latem, ma skarby
z urodzajem, z płodnością,
by połączyć wiarę z tradycją...
Aleksandra Baltissen
Uważano, że w dniu poprzedzającym Noc Kupały nie wolno kąpać się w rzekach, jeziorach, stawach... Tego jednego dnia w roku wszelkie mityczne i niekoniecznie dobre stworzenia dostały od dawnych bogów, pozwolenie na żerowanie bez umiaru. Utopce, wodniki, rusałki miały swój dzień właśnie w dobie przesilenia letniego. Strach i przekonanie o prawdziwości starych podań, odstraszał ludzi od wody w ciągu dnia. Nocą jednak, gdy moc wodnych istot znikała, ludzie kąpali się wierząc, że sobótkowa kąpiel oczyści nie tylko ich ciała, ale także duszę.
Sposobem na czarcie moce był skok nad ogniskiem. Wierzono, że rozpalone w tę noc ogniska ochronią przed klęskami i zapewnią obfite plony. Natomiast sama czynność przeskakiwania nad ogniem była zabiegiem oczyszczającym. Przez popiół i dym przepędzano też bydło. Miało to je chronić od czarów i chorób.
Dym z płonących podczas Nocy Kupały ognisk miał za zadanie sprowadzić dobrą pogodę podczas najbliższych żniw. Dodatkowo ogień chronił przed piorunami, gradem, pożarami, a także wpływał na zwiększenie płodności.
Inny rytuał związany z wigilią Świętego Jana to szukanie w ciemnym lesie kwiatu paproci.
Kwiat paproci jest mityczną rośliną zakwitającą tylko raz w roku, właśnie podczas przesilenia letniego.
U starożytnych Słowian poszukiwanie kwiatu paproci było stałym elementem obchodów Nocy Sobótkowej.
Kwiat paproci ma posiadać ogromną moc.
Znalazca kwiatu, który go zerwał miał zapewnione szczęście i wszelkie powodzenie w życiu, mógł też ujrzeć zakopane w ziemi skarby. Droga do kwiatu paproci była jednak najeżona różnymi trudnościami i nic nie wiadomo, żeby komukolwiek udało się go znaleźć.
Także i dzisiaj, chociaż na pozór bardzo się różnimy od naszych wiejskich przodków, chętnie bierzemy udział w sobótkowych uroczystościach. Bo cóż ma taką moc, jak woda i ogień, dwa odwieczne żywioły?
Szukajmy zatem kwiatu paproci. Patrzmy w gorącą czerwcową noc na płomienie lub rzucając na wodę wianek z nadzieją na lepszą przyszłość.
Może warto uwierzyć, że Noc Świętojańska to noc pełna wróżb, przepowiedni i magii...
Również i ja muszę koniecznie wybrać się na jakieś pola i zebrać kilka kłosów zboża. Taka powieszona w domu wiązanka zapewnia ponoć dostatek. Czy tak jest rzeczywiście? Zaczynam w to wierzyć. Kiedyś robiłam to co rok i jakoś dawałam radę. Nie było idealnie, ale wystarczało na to, co najpotrzebniejsze. Od jakiegoś czasu zaniechałam tej czynności ze względu na różne przeciwności, no i...:(((( 
Ale wracając do nocy świętojańskiej, podobnie jak każda czerwcowa noc ma ona w sobie tyle uroku, magii...
Kocham te rześkie, pachnące, śpiewające i pełne życia letnie noce. Szkoda tylko, że nie mogę teraz wyrwać się z miasta i usiąść gdzieś na łące i wsłuchać się, wczuć się całym ciałem w czar i niezwykłość tych nocy... Na szczęście w ogrodzie pełno paproci, wić może znajdę kwiat, zakwitający w tą szczególną noc i spełni się moje marzenie. Teraz najbardziej chciałabym wstać, minąć zakręt i ruszyć w dalszą drogę.
Od wieków
W bajeczkach
Rozmaici idioci
Szukają po lasach kwiatu paproci,
A mądrzy,
Nie chwaląc się tym nikomu,
Hodują paprocie w domu.

Paproć od słońca trzyma się z dala,
Ciałka na plażach nie opala
I (w przeciwieństwie do prominentów
Z naszego ostatniego zakrętu)
Lubi przebywać w ukryciu,
W cieniu,
Co warto podkreślić na jakimś szkoleniu.

W dodatku profity mieć można z niej tęgie.
Z paproci, jak wiemy, powstał węgiel.
Zamiast kupować go gdzieś na lewo,
By chatę ogrzewać w zimie,
Własny mieć będziesz węgiel, gdy minie
Kolejny karbon
Lub dewon.

Pewien uczony, całkiem niegłupi,
Z Oksfordu
Czy może z Wrocławia,
Twierdzi, że paproć ogromnie lubi,
Kiedy się do niej przemawia.

Lubią paprocie głos pieszczotki
I rosną wręcz jak szalone -

Koniecznie powinien hodować paprotki,
Kto gadatliwą ma żonę.
Ludwik Jerzy Kern

czwartek, 16 czerwca 2022

Wada czy zaleta? Dylemat Małej Dziewczynki


Poeta
słyszy spadający liść
czuje ukryty smutek
w zranionych drzewach
zna mowę duszy kamienia
chwyta w dłonie delikatnie łzę
by uchronić przed bólem upadku
w okruchach nocy
odczytuje krzyk rezygnacji
spadającej gwiazdy
o brzasku orchidei otwiera źrenicę
gdy ludzie myślą
że świat zwariował
Ewa Wierzbinska-Kloska
Mała Dziewczynka z odrobiną żalu widzi, że świat należy dzisiaj do ludzi silnych i przebojowych. Cechuje ich duża pewność siebie, wysokie mniemanie o swoich umiejętnościach, przekonanie o własnej wyjątkowości, nadmierne oczekiwania.... Już od najmłodszych lat wmawia się im, że mogą wszystko, że zdobędą to, co zaplanują, że nikt i nic ich nie pokona...

Boję się świata bez wartości,
bez wrażliwości, bez myślenia.
Świata, w którym
wszystko jest możliwe.
Ponieważ wówczas
najbardziej możliwe jest zło.
Ryszard Kapuściński

Obecnie najbardziej ceni się ludzi sukcesu. Pewnych siebie i swojej wartości.
Rzeczywiście, współczesny świat niestety promuje tego rodzaju postawy. Największe sukcesy nierzadko osiągają takie osoby, które nie do końca liczą się z dobrem innych i z ich uczuciami.
Wrażliwość dla większości wydaje się słabością, więc wrażliwych osób się nie ceni. A przewrażliwionych już całkiem się ignoruje. Jerzy Bralczyk zauważył, że nawet brak czasownika "przewrażliwiać".
Wrażliwi ludzie zawsze mają porysowane serca.
Duszę do góry nogami.
Błyszczące oczy, łzy gotowe płynąć.
Uśmiech na ustach gotowy do eksplozji.
Żyją w równowadze radości i bólu życia.
Nie są idealni, wręcz przeciwnie.
Żyją tysiąc minut na godzinę.
Wrażliwi ludzie wiedzą, jak się uśmiechać.
Zatrzymują się przed tęczą.
Radują się do świata.
Patrzą w stronę morza.
Delektują się nieskończonością pokoju i smucą na widok cierpienia.
Potrafią zmienić piasek w gwiezdny pył. Rozświetlają sen w ciemności.
Wrażliwi ludzie są tam, samotnie.
Czekając na odpowiedni moment, by dać ci uścisk, na który czekałeś.
Wiedzą, że widzą poza wyglądem.
Poza uśmiechem, poza łzą.
Nie zakładają masek.
Ponieważ żyją z serca...
znalezione w Internecie
Wrażliwość, czyli uczuciowość, subtelność, sentymentalność, delikatność, czułość, tkliwość.... Przez wielu jest kojarzona także z kruchością i słabością. Wszystkie te wartości wydają się zbyt miękkie. Dawniej napisano by o nich kobiece. Osoba wrażliwa często postrzegana jest jako nieśmiała, wycofana, lękliwa...

Najpiękniejsi ludzie, których znam,
to ci, którzy znają smak porażki,
poznali cierpienie, walkę, stratę,
poznali swoją drogę na wyjście z otchłani.
Ci ludzie mają wrażliwość i zrozumienie życia,
które wypełniają ich współczuciem,
łagodnością i głęboką, kochającą troską.
Piękni ludzie nie biorą się znikąd."
Elisabeth Kübler-Ross

W życiu trzeba być twardym i pomimo przeciwności losu na wszystko sposób znaleźć. Słyszymy więc: dasz radę, nie płacz, nie poddawaj się i ponownie dasz radę. Mała Dziewczynka, też to słyszała i zawsze starała się nie poddawać, dawać radę. Ostatnio nawet usłyszała, że jest Zosią Samosią.

Bądź delikatny.
Nie pozwól, by świat uczynił cię twardym.
Nie pozwól, by ból uczynił,
że będziesz nienawidził.
Nie pozwól goryczy skraść twoją słodycz.
Bądź dumny z tego, że nawet, jeśli reszta świata się z tym nie zgadza,
to ty nadal uważasz, że jest to piękne miejsce".
Kurt Vonnegut

Wrażliwi ludzie cierpią za wszystko,
ale radują się z niczego.
Massimo Lo Pilato
Czy zatem wrażliwość jest wadą czy zaletą?
Z pewnością w wielu sytuacjach osoby wrażliwe mają ciężej niż te, które uznawane są twarde. Jednak z drugiej jednak strony wrażliwość pozwala spojrzeć na świat inaczej. Takie osoby dostrzegają więcej, wszystko przeżywają głębiej, są bardziej empatyczne, widzą świat w pełni...
Zapewne tak jak Mała Dziewczynka są w stanie docenić taniec motyli nad kolorowymi kwiatami, perełki opadającej mgły nawleczone na nitki babiego lata, koncert świerszczy w przydrożnej łące, ciekawy kształt pierzastej chmury na niebie, biedronkę wędrującą po oknie w domu, listopadową mglistość poranka, subtelność kwiatu jabłoni, bezkres żółtych pól rzepakowych, zapach pysznej herbaty, którą Bratnia Duszyczka nie tylko wraz z aniołkiem podarowała...

I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę
do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne,
a dam wam serce z ciała
Ez 36,26-27

Czasem niewielki impuls może być początkiem takich przeżyć: smak, zapach, dźwięk, gest....
Takie zauważone drobiazgi cieszą, ale także przywiewają wspomnienia. Mała Dziewczynka często dzięki nim potrafi przenieść się w ten już miniony świat. Na chwilę może poczuć się szczęśliwsza, spokojniejsza... Wystarczy, że na przykład poczuje zapach koperku i już jest w swoim ukochanym miasteczku sprzed lat. I właśnie dlatego nie chce wyzbywać się tej całej swojej odrobiny wrażliwości. Odrobiny.... Bo Mała Dziewczynka potrafi pewnie stąpać po ziemi, być twardą i nieugiętą, a nawet upartą. Czasem, ostatnio właśnie nawet wczoraj, podobnie jak jej znak zodiaku wystawia ostre rogi i lekko kłuje :))) Dlatego, tak zresztą postrzega ją większość otoczenia. Czasem szkoda, że nie wszyscy dostrzegają jej wrażliwość. Ale przecież z drugiej strony to ona nie chce uchodzić za osobę słabą, która ostaje od innych.

Za dużo myślimy,
a za mało czujemy.
Bardziej niż maszyn,
potrzebujemy ludzi.
Bardziej niż mądrości,
potrzeba nam dobroci
i delikatności.”
Charlie Chaplin

Człowiek staje się martwy,
gdy zgubi swoją wrażliwość.
Krzysztof Łabędach

Wysoka wrażliwość jest cechą mniejszości. Współczesny świat preferuje osoby odporne na stres, pewne siebie i przebojowe. Wrażliwość bywa traktowana jako odmienność lub wada.
Dlatego Mała Dziewczynka, podobnie jak wszystkie osoby wrażliwe, czuje, że nie pasuje do otoczenia. Niektóre osoby doskonale radzą sobie z tym i potrafią z tym żyć. Po prostu chowają się w swoim świecie i zamykają często na innych. Większość chociaż bardzo stara się dorównać innym w towarzystwie, to jednak się męczy. Nie chce przecież uchodzić za nudziarzy. Zresztą wrażliwi ludzie nie zawsze są nieśmiali czy introwertyczni.
Dopasowanie do ludzi i do świata również Małej Dziewczynce wychodzi chyba całkiem dobrze. Jednak czasem kosztuje ją  pewnego wysiłku.
Czy można choć na chwilę "rozstać się" z tą cechą? - zastanawiają się niektórzy.
Nie można się jej „oduczyć” i dzięki pracy nad sobą stać się osobą nisko wrażliwą. To tak, jakby ktoś chciał zmienić kolor oczu. Można założyć soczewki, jednak to będzie tylko udawanie - wyjaśnia Katarzyna Kuncewicz - Wysoka wrażliwość wciąż mylona jest z przewrażliwieniem, z brakiem umiejętności dostosowania się do otaczającego świata, z niedawaniem sobie w życiu rady. Chcę powiedzieć stanowczo: to bzdura! Nieprawdziwa, niesprawiedliwa, bardzo krzywdząca. Problemem jest nieznajomość podstaw psychologii. A ponieważ ich nam brakuje, mamy tendencję do tego, by rozmaite trudności emocjonalne wkładać do jednego worka z napisem „przewrażliwienie”. Oczywiście są osoby przewrażliwione, czyli takie, których reakcje są nieadekwatne do sytuacji. Jednak to raczej nie jest cecha osobowości. Przewrażliwienie to wynik sytuacji, okoliczności, w jakich ktoś się znalazł.
Człowiek wrażliwy wie, że to, co najbardziej wewnętrzne, nie da się wyrazić. Większa część tego, co dzieje się w nas pozostaje tylko dla nas.
Podobnie jak u innych, wrażliwość u Małej Dziewczynki nie zniknie. Mała Dziewczynka nie schowa jej pod łóżkiem, nie odłoży na później.
Dlatego Mała Dziewczynka nadal będzie ją pielęgnować, bez względu na to jak będzie postrzegana. Wrażliwości jest tym, bez czego nie wyobraża sobie życia.
Motyle marzeń
Twoje motyle
układają szczęśliwe sny
krążą nad sercem
i myśli unoszą ku gwiazdom
wybarwione niezwykłą miłością
ogrzewają swym blaskiem
kwiaty spragnione ciepła
delikatnie piją rosę
i resztki marzeń nocy
zastygłe w wiecznym oczekiwaniu
na radość poranka
twoje motyle
chcą być blisko człowieka
twoje motyle
nie więdną wraz z nadejściem zimy
dlatego, że ciągle szybują
nad sercem i myślami
twoje motyle
układają moje szczęśliwe sny
Basia Wójcik

czwartek, 9 czerwca 2022

Nie tylko dla nieśmiałych

Prośba do macierzanki

Dni są powolne
jak rude mrówki
niosące na grzbiecie
upalny ciężar lata

Nisko nad ziemią
pali się
fioletowym płomieniem
macierzanka

Z czołem przyciśniętym do niej
proszę

Nie przekwitaj jeszcze

Już niedługo
on powróci
i wśród twoich gorących kwiatów
poda mi wargami
rozkołysaną łąkę
Hillar Małgorzata
Tymianek, macierzanka... zioło, które w mojej rodzinie tylko ja lubię. Chociaż czasami przemycam ją w potrawach i nikt tego nie zauważa. 
Ale zacznę od początku.
Słowo „tymianek” pochodzi z języka greckiego. Najprawdopodobniej od thumos, które oznacza „dym”, ale także „odwagę”. Starożytni Grecy wierzyli, że tymianek przynosi odwagę i siłę. Dlatego w czasach starożytnych żołnierze mieli go przy sobie, aby ich chronił i dodawał im odwagi. Tymiankowe kadzidło służyło do oczyszczania domów, a wdychanie go miało zapewnić męstwo.
Zapewne dzięki Grekom tymianek doceniono w starożytnym Rzymie, uznając go za antidotum na wszelkie trucizny. Wśród rzymskiej arystokracji często zdarzały się przypadki otruć.
Także dla dodania sobie odwagi, w naparze z tymianku kąpali się rzymscy legioniści.
Dlatego czasem mówi się, że ziele tymianku jest lekiem na nieśmiałość.
Tymianek używany jako roślina przyprawowa i lecznicza ma bardzo długą tradycję.
Najpierw tymianek można było znaleźć w rejonie Morza Śródziemnego, gdzie nadal odgrywa ważną rolę.
W Egipcie używano go do balsamowania ciał i dodawano do kadzideł. 
Jednak ze względu na łatwość uprawy i duże właściwości lecznicze, szybko rozprzestrzenił się na Europę Środkową i Wschodnią. 
Szczególnie jednak upodobali go sobie Francuzi – w kuchni i Grecy – w miodzie.
W krajach słowiańskich historia tymianku rozpoczyna się około XI stulecia. Wówczas to papiescy wysłannicy przywieźli tymianek na Północ. A tam uprawę pierwsi rozpoczęli benedyktyni... Obecnie tymianek rośnie w wielu krajach Europy i w Ameryce Północnej, jako roślina lecznicza, ozdobna, a przede wszystkim jako przyprawa.
Na przestrzeni wieków wzmianki o tymianku wielokrotnie pojawiały się w literaturze. Była o nim mowa w dialogach Platona, Paracelsusa, czy w pismach św. Hildegardy z Bingen, która polecała jedzenie potraw z macierzanką dla oczyszczania organizmu i poprawy trawienia.
Polskie nazwy tymianku to oczywiście macierzanka. Ale też macierduszka, macierzaduszka, macierzączka, macierzduszka, macierzonka, macierzyduszka, macikula, maciorka, maciórka, materzerca duszka.... Nazwy te, jak znalazłam, nawiązują do legendy opowiadającej o rozpaczy matki po śmierci dziecka i jej zamianie w to pachnące ziele. Może właśnie stąd bierze się zwyczaj sadzenia macierzanek na grobach dzieci?
Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że za tak cudnie pachnącą rośliną, kryje się tak smutna opowieść. Przecież to takie pogodne i pełne optymizmu ziele.
A może jest trochę inaczej z tą nazwą? W wielu kulturach od zawsze czci się kobiety jako dające życie i żywiące. A macierzanka wszak potrafi rosnąć tam, gdzie innym roślinom jest trudniej – w załomach skalnych, na terenach piaszczystych, gdzie palone promieniami słońca zbierają jego energię, by móc ją później przekazać tym, którzy tego potrzebują.
Powszechne było zatem okadzanie pomieszczenia, w którym kobieta rodziła oraz palenie ziela przy malutkich dzieciach dla zwiększenia ich żywotności i ochrony przed chorobami.
W dawnej Polsce również stosowano macierzankę jako skuteczny środek przeciwko złym mocom. Pęki tymianku wieszane w domostwach  przepędzały diabły i demony, dawały również ochronę przed urokiem. Zakopane w oborze gałązki macierzanki uniemożliwiały rzucenie klątwy, która sprawiała, że krowy nagle przestawały dawać mleko. Podczas świąt Bożego Ciała czy Matki Boskiej Zielnej, święcono macierzankę w przekonaniu, że woda święcona wzmacnia jej działanie i zapewnia wyższą skuteczność odprawianym rytuałom.
Macierzanka
Płakał las
pietruszka co pod śniegiem przetrwała zimę
perz jak młode żyto
pliszka co pod Twoją obronę schowała swój ogonek
źdźbło co chciałoby być niczym żeby nie być kimś
jeż kręcił jak zawsze chłodnym nosem
denerwowała się ziemia
że macierzankę ścinają w czasie kwitnienia
ksiądz Jan Twardowski
Zastosowanie tymianku jest szerokie. Dzięki swoim właściwością jest wykorzystywany nie tylko do celów leczniczych. Ma on też zastosowanie  w kosmetyce oraz kuchni.
Już w starożytności znano lecznicze właściwości tymianku. 
Ziele tymianku właściwości lecznicze zawdzięcza bogactwu zawartych w nim witamin (między innymi A, B2, C), oraz minerałów (wapń, potas, magnes, żelazo i inne).
Jego olejki eteryczne osłabiają produkcję śluzu w drogach oddechowych i działają antyseptycznie. Natomiast napar z tymianku leczy przeziębienie, zmniejsza niepokój, przegania ponure myśli, pobudza układ trawienny, leczy astmę.
Nalewka z liści tymianku olejek eteryczny, dodane do kąpieli, działają odświeżająco i przyniosą ulgę w bólach reumatycznych i artretycznych.
Nie można też zapominać, o smakowych walorach tymianku.
W kuchni, jak dla mnie, tymianek jest bezcenny.
Bez tymianku nie ma przecież bouquet garni z francuskiej kuchni, czyli wiązki świeżych ziół, przewiązanych nitką, którą dodaje się podczas gotowania do gulaszu, zupy... i wyciąga przed podaniem.
Sam aromatyczny tymianek pasuje ze swoją nutą goryczki  do ryb, drobiu, dziczyzny. Może być używany w postaci świeżej oraz suszonej.
Tymianek pomaga też przy problemach skórnych. Wyciągi z tymianku służyły naszym przodkom do pielęgnacji włosów. Teraz wyciągi z niego mają  zastosowanie w przypadku łupieżu i przetłuszczających się włosów. Regularne przemywanie twarzy naparem z tymianku jest zalecane w walce z trądzikiem. Odżywia i rozjaśnia skórę.  Tymianek jest też składnikiem past do zębów używanych do regeneracji zniszczonych dziąseł. 
Na koniec nie mogę zapomnieć o miodzie tymiankowym, którym zajadają się nie tylko Grecy. Miód tymiankowy ma mocno ziołowy, korzenny aromat i jest nazywany „czerwonym miodem” z uwagi na swoją piękną barwę. I naprawdę jest pyszny. Próbowałam,
Macierzanka
Czy widziałaś macierzankę jak
zakwita o poranku, gra mojej
duszy smyczkiem na skrzypcach
rozpala zmysły, kojąc uczucia,
tak tajemniczo i niesłychanie
aromat leci jak zwiewny taniec
zefirkiem letnim, trąci po
trawach i się rozpocznie błoga
zabawa, brzęczeniem pszczoły,
snem, zakochaniem cichą tęsknotą,
za łąki mową, a co usłyszysz
w porannej ciszy, kiedy aromat
duszę kołysze, bo błogość
łatwo spłoszyć i zatruć
więc miłość osłoń dłonią od wiatru
znalezione w Internecie

sobota, 4 czerwca 2022

Idealny dzień i nie tylko...

DZIECIŃSTWO
Kiedy byłam mała,
otwierałam ramiona..
pędziłam jak strzała
.. radością natchniona..
przez łąki ukosem,
bujne od zieleni..
.. stopy moje bose,
dotykały ziemi..
czułam wiatr na twarzy..
..i radość istnienia..
świat był pełen marzeń,
wszystkich do spełnienia..
Jeszcze mam dziś w oczach
tę falę gorąca..
ciepły wiatr we włosach
przestrzeń, pełną słońca..
.. zapach sercu drogi
pieczonego chleba..
.. tylko, moje nogi
.. nie mogą tak biegać...
Anna Wojdecka
Mój idealny dzień? Był już niejeden. Ten o którym pamiętam dzisiaj, miał miejsce parę... no kilkanaście, lat temu w pewną, deszczowo - słoneczną sobotę. Rano nic nie zapowiadało, że taki będzie. Gdy tylko się obudziłam, wyszłam do mojego Ogrodu, aby poczuć pod stopami trawę pokrytą perełkami rosy. Jednak jak spojrzałam na niebo, straciłam humor. Ogromne, ciemne chmury przysłoniły niebo i po chwili także na twarzy poczułam krople wody, które perełkami na pewno dla mnie były. Przecież to miał być mój dzień, na który czekam zawsze od każdego niedzielnego popołudnia. A idealny, ponieważ tego dnia miałam zostać w moim Domu i Ogrodzie tylko z Kajtkiem. Niebo jednak jeszcze przed południem zlitowało się i postanowiło uśmiechnąć się do mnie. Kajtek też odzyskał humor, bo już myślał, że dane nam będzie całe popołudniu spędzić w Domu.
Czas minął nam jednak zbyt szybko i to bez telewizora, komputera, a za to z piłką, grą planszową, wycinankami... Jedynie jak byliśmy w Domu, to włączaliśmy radio.
Dlaczego to teraz takie dziwne? Dzieci dorastające w czasach rozwoju technologicznego w większości nie są zainteresowane męczącymi zabawami na świeżym powietrzu, czy też wykonywaniem prac ręcznych. O wiele lepiej czują się na kanapie przed telewizorem lub zamknięci we własnym pokoju, surfując po sieci czy wysyłając SMS-y.
Nie chciałabym wyjść na (starą) nudziarę, która powtarza:
"A za moich czasów... ". Jednak tak naprawdę od ubiegłego wieku wiele się zmieniło. Świat nagle zrobił milowy krok do przodu, a ludzie oddalili się od siebie. Komputery, komórki niby ułatwiają kontakt, ale tak naprawdę utrudniają, bo same słowa to za mało, aby się porozumieć.
Ostatnio ponownie spojrzałam na moich bratanków. Niestety wrażenie, że wciąż są małymi chłopcami rozprysło się na kawałki. Oczywiście są dla mnie jeszcze chłopcami, ale czy tymi słodkimi i niewinnymi? Współczesne dzieci dorastają znacznie szybciej niż poprzednie pokolenia. Nie wiem jednak, czy jest to powód do radości.
Dziecięca otwartość na świat, spontaniczność i radość życia są coraz rzadsze. Natomiast dla rodziców beztroska zabawa z dziećmi jest przyjemnością prawie niedostępną, że staje się bezcenna.
Ludzie urodzeni 40-50 lat temu lub wcześniej dzieciństwo przeżywali w tradycyjny sposób: biegali po podwórku, grali w piłkę, wspinali się na drzewa, bawili się w chowanego, szaleli na rowerach. Cały wolny czas spędzali aktywnie, ale także dlatego. Może dlatego, że nie mieli zbyt wielu innych możliwości?
Może i czasem dzisiejsze dzieci posiadają większą wiedzę, znają języki. Są bardziej ukierunkowane na zdrowie, ekologię, klimat.... Ważne jest dla nich, aby nie marnować energii. Ale czy chociaż potrafią nazwać rośliny rosnące dookoła nas, tak jak to umiały poprzednie pokolenia? Współczesne dzieci pozbawione są kontaktu z naturą, rzadko bawią się na łonie przyrody. Przyczyną tego jest nie tylko utrata otwartych przestrzeni, komputery, Internet, pandemia.... To rodzice obawiają się zostawić dzieci na podwórku bez opieki. To wszystko sprawiło, że dzieci straciły bezpośredni kontakt z naturą. Teraz, gdy cały, no prawie cały, świat podejmuje kroki w sprawie ochrony przyrody, to nasze dzieci starają się nas nauczyć podstaw ekologii. I tak się zastanawiam, jak to jest możliwe. Przecież często nie mają praktycznego pojęcia co starają się nam przekazać. Wiedzę mają teoretyczną. Zupełnie odwrotnie, jak to było, gdy ja byłam mała.
Czas ucieka, płynie nie czeka
Czas ucieka, płynie nie czeka,
Nie powróci już nic,
Nie powrócą zabawy z przedszkola,
Nie powrócą beztroskie lata z podstawówki,
Nie powrócą pierwsze miłości z gimnazjum,
Nic już nie powróci
Minęło, zniknęło, odpłynęło,
Bo czas ucieka, płynie nie czeka
Znalezione w Internecie
Oczywiście nic nie poradzimy na to, że świat wciąż się zmienia, idzie do przodu. Tak powinno być. Ale czy to jest takie do końca dobre? To prawda, że współczesne dzieci i młodzież o wiele sprawniej poruszają się po klawiaturze komputera czy telefonu komórkowego, niż po boisku czy podwórku. Dobrze sobie radzą z urządzeniami technicznymi, ale mają problem z pracami manualnymi. Dlatego z rozczuleniem wspominam dawne urodziny i imieniny, gdy dostawałam od bratanków laurki, a raz nawet obrazek przedstawiający naszą trójkę.
Moje chłopaki czasem dawały się namówić na oderwanie od tych wynalazków XXI wieku. I to raczej oni, gdy wyznaczony czas na konsole, Internet się skończył, prosili mnie o grę w piłkę. Najczęściej chcieli kopać piłkę. Wówczas naprawdę myśleli, że również mam te kilkanaście lat i jestem równie sprawna silna. Kajtek potrafił  porządnie kopnąć piłkę. Czego się jednak nie robi dla dzieci, chociaż często potem wszystko boli. Na szczęście ale czasem udawało się ich przekonać do piłki ręcznej, w której rzadko mnie pokonywali.
Dzieci powinny spędzać czas w parku, w lesie... Obserwować otaczający je świat, a im dokładniej będą go obserwować świat, tym bardziej stanie się on dla nich ciekawy, pełen sekretów i niespodzianek. Jeżeli usłyszą koncert świerszczy, poczują zapach lasu... to świat stanie się dla nich jeszcze piękniejszy. Tak zdobytej wiedzy nie znajdą w żadnych podręcznikach.
Moim dorosłym synom (ja napisałabym to moim bratankom)
Poszybuję z wiatrem na skrzydłach marzeń
złocistym pyłkiem
osiądę na płatkach róży
w oczekiwaniu
na pierwszy promyk słońca
pozbieram krople rosy
konwaliowym dzbanuszkom
o poranku
zaśpiewam z ptakami
pieśń o miłości
mojej miłości
która jest wieczna i w gwiazdach zapisana.
Basia Wójcik
No tak, miało być o moim idealnym dniu, a skończyło się jak zwykle.... Czasem nie potrafię trzymać tylko jednej sroki za ogon.