sobota, 30 października 2021

Przedlistopadowe rozważania

Królewna Jesień powoli, ale nieubłaganie usypia naturę, przygotowując na przyjście swojej najstarszej siostry Zimy. Wszystko dookoła obumiera.
Zdarzają się przejściowe opady deszczu i porywistego zimnego wiatru, mgliste poranki i nocne przymrozki. Ale dni są ciepłe, kolorowe... Z dnia na dzień będzie jednak szarzej, zimniej, wilgotniej. Taka to już kolej rzeczy.

SMUTNA JESIEŃ
Idzie jesień po ulicach
w ciepłej czapce, w rękawicach,
idzie jesień po chodniku
w ciepłej czapce i szaliku.
Wiatr dokoła dmie i huczy,
jesień coś pod nosem mruczy;
– Znowu jestem, jak co roku,
najsmutniejszą porą roku!
Na mój widok milkną ptaki,
uciekają gdzieś robaki,
a do tego, oczywiście,
z drzew spadają wszystkie liście
i chowają się motyle.
Dość mam tego! Dość i tyle!
Czas już z latem się zamienić
i odmienić los jesieni!
M. Strzałkowska
Koniec października to czas różnych świąt związanych z duchami przodków. Jednym z nich jest Samhain.
Geneza nazwy święta „Samhain” wywodzi się z języka staroceltyckiego od wyrazu Samhainn lub „Samhuinn” i oznaczało koniec lata.
Samhain najważniejszym celtyckim świętem związanym z zakończeniem żniw i roku. Było obchodzone wedle kalendarza celtyckiego w nocy z 31 października na 1 listopada.
Był to czas szczególnych dla Celtów. Kończyły się żniwa, bydło sprowadzano z pastwisk, gór do domostw, a część podlegało ubojowi na zimowe zapasy. Także święto kończyło rok kalendarzowy i zwiastowało nadejście zimy. Dni stawał się coraz krótsze, a noce coraz dłuższe. Ludzie zamykali się w ciepłych domach.
Podczas święta Celtowie czcili duchy przodków.
Celtyccy druidzi wierzyli, iż w dzień Samhain zacierała się granica między zaświatami a światem ludzi żyjących, zaś duchom, zarówno złym, jak i dobrym, łatwiej było się przedostać do świata żywych.
Palono też w tym czasie ogniska i latarnie, które miały wskazywać drogę dobrym duchom, zaś złym – służyć za coś odstraszającego. Paląc chciano dodawać słońcu sił do walki z ciemnością i chłodem.
Celtowie przebierali się wtedy za nieziemskie stworzenia, zakładali dziwaczne maski i ubrania. To właśnie stąd pochodzi dzisiejszy zwyczaj zakładania strasznych ubiorów na Halloween
O Samhain mogłabym jeszcze pisać i pisać... Może kiedyś znowu więcej miejsca poświecę Celtom.

Dla nas 1 listopada jest też dniem szczególnym. 
Jest tylko jeden taki dzień w roku
gdzie przy mogiłach stoimy do zmroku,
w złocie chryzantem, przy blasku zniczy
biegnących godzin nikt z nas nie liczy.

Przejrzysta mgiełka grobami się snuje
mistyczny nastrój dokoła panuje
obecność czyjąś czujemy wokół
kochanych osób przybyłych z obłoków.

Z odległych do nas przybyli światów
by pobyć z nami wśród zniczy i kwiatów,
by w ciche się nasze słuchać rozmowy,
zatęsknić za życiem straconym tak młodym.

Grobowa cisza panuje dokoła
nikt głośno nie mówi ani nie woła
i nawet dzieci ucichły krzyki,
wpatrzonych w na wietrze tańczące płomyki.

A każdy z ludzi poważny skupiony
w swej księdze życia przewraca strony,
radości i smutki przeżywa na nowo
w tęsknocie za bliską straconą osobą.

I choćby nam lat upłynęło tysiąc,
wydaje się wszystkim jak by to był miesiąc,
w smutku, tęsknocie błądzą wspomnienia,
tak bardzo daleko od śmierci, cierpienia.

Przeszłości cienie wśród mogił się snują
w powrotną drogę w zaświaty szykują,
tysiące światełek im drogę oświeca,
w gorących modlitwach Bogu poleca

Bo oprócz modlitwy im więcej nie trzeba
by mogły stanąć u progu Nieba
znalezione w Internecie
Dni stają się coraz krótsze. Także i  ja spowolniałam. Staram się korzystać z wyjątkowej w tym roku pogody. Ale nie zawsze mi to wychodzi.
Doskonale pamiętam listopady ze śniegiem i mrozem. Dlatego cieszę się, że dookoła spaceruje ciepła Jesień ubrana w kolorową sukienkę.
Z drugiej strony jesienne smuteczki snują się po moich Zielonych Szumiących Stronkach. Początek listopada, to dla mnie czas wspomnień. To nie tylko Święto Wszystkich Świętych i Zaduszki, ale to też czas smutnych rocznic. Dlatego już teraz moje myśli uciekają w przeszłość. Niestety ten prawie listopadowy nastrój ma na mnie duży wpływ. Trudno mi znowu twardo stanąć na ziemi (nie tylko w przenośni). Nie mogę wyrwać się z objęć przeszłości.
Staram się wynajdować sobie zajęcia, ale nie mam na nie teraz siły.
Przemijanie, upływ czasu.... Zapewne każdy z nas czasem żałuje minionych lat, dni, chwil.... Każdy prędzej, czy później odczuje upływu czasu. Dzieje się to zazwyczaj, gdy ktoś odchodzi, gdy dzieci zaczynają dorastać....
Ale dam radę…. Życie musi toczyć się dalej, a i listopad może być też piękny. Nie musi być cały czas osnuty mgiełką nostalgii. Chociaż.... 
Świętym nieznajomym z imienia
Zapalam świeczki na waszych grobach
i zrzucam zeschłe liście

które jesienią piszą poemat
o codziennym życiu w którym nie brakło łez
o krzyżu dźwiganym razem z Chrystusem

bez Szymona i bez Weroniki
z modlitwy szeptanej o zmierzchu i poranku

z łez i potu zbieranych przez lata
spadające kasztany układają różaniec
podawany do rąk żywym

przez nieznanych świętych
zapalających dla nas światełka na niebie.
Basia Wójcik

piątek, 22 października 2021

Moje radio, nocne radio

Powitanie Nocy
Popatrz przez okno, jak pięknie Noc nas wita, 
Gwiazdy rozbłysły, granat nieba w górze, 
Szmer liści, jakby ktoś poemat czytał 
I zapach nocy jak kwitnące róże. 

I księżyc pełny jak balon brzuchaty, 
Natrętnym blaskiem srebrzy Twoje włosy. 
Chór skrzydlatych artystów gdzieś śpiewa kantaty 
I na trawie się rodzą chłodne krople rosy. 

Ściana lasu swą czernią i straszy i wabi, 
Wiatru lekki powiew rozkołysał sosnę 
Jej strzelisty wierzchołek drży, wygląda prawie, 
Jakby rósł w oczach czując w wietrze wiosnę. 

A to jasień już przecież, lecz Noc jest wiosenna, 
Widzę zgadzasz się ze mną, wiosna w nas rozkwita. 
Powieki masz zmrużone, lecz nie jesteś senna; 
Zbyt pięknie czarem swoim Noc nas dzisiaj wita.... 
Kaczmarek Piotr
Noc i mgła zamknęły kolejny dzień. Zapadła cisza. Noc tłumiła wszystkie dźwięki. Przykryła dom niczym koc. Nie mogę zasnąć. Patrzę przez okno na piękny widok. Setki rozjaśnionych okien migocących w ciemności niczym małe diamenty na czarnym aksamicie.
Zasłuchałam się w radio. W nocy są najciekawsze audycje. Dlaczego? W ciągu dnia karmieni jesteśmy polityką, reklamami, sensacjami...
Dopiero wieczorem możemy usłyszeć jak wiele piękna, poruszających rzeczy jest na świecie. Ten kto to prześpi nigdy się nie dowie.
Nocą radia słucha znacznie mniej ludzi, jednak są to wybrańcy, podobnie jak ja czasem niemogąca spać. W nocy ludzie się nie spieszą.
Nocne audycje mają dla mnie tajemną siłę. Ta pora stwarza specjalny nastrój i zwiększa wrażliwość osób, które zaczynają żyć w ciszy nocnej. Dlatego lubię je słuchać. Wtedy wszystkie sprawy dnia codziennego ulegają wyciszeniu.
Ludzie słuchają nocnych audycji bo chcą posłuchać spokojnej muzyki, innej niż ta, którą się gra za dnia. Ja słucham radia nocą, bo lubię nocne rozmowy. Gdy słucham radia, to czuję jakby ten ktoś po drugiej stronie eteru szepcze specjalnie mi do ucha. Słuchając radia o tej porze wyciszam się, uspakajam.
W nocy radio potrafi być romantyczne. Tak jak w moim ukochanym filmie „Bezsenność w Seattle”, gdy Annie słucha w radiu opowieści chłopca, a potem jego taty.... Takiego głosu, wyznania chce się słuchać w nieskończoność. Chcemy, aby mówił zawsze tak szczerze, czule.... Pragniemy, aby za właściwe struny poruszał.
Twoje radio
Wyciągnij się na brzuchu,
Obiornik tuż przy uchu postaw.
Sprawy za sobą wszelkie,
Jak by nie były wielkie zostaw.
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
Najnowsze wiadomości,
Codziennie nowi goście w domu,
Nie musisz się ubierać,
Nie musisz drzwi otwierać komuś
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
Nigdzie się nie ruszaj,
To dla zdrowia niebezpieczne zbyt!
Wleję Ci do uszu rozkosz taką,
Jakiej nie znał nikt.
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
Nigdzie się nie ruszaj,
To dla zdrowia niebezpieczne zbyt!
Wleję Ci do uszu rozkosz,
Jaką nie znał nikt.
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
Wyciągnij się na brzuchu,
Odbiornik tuż przy uchu postaw.
Sprawy za sobą wszelkie,
Jak by nie były wielkie zostaw.
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
Andrzej Mogielnicki
Najważniejszy podczas nocnych audycji jest bliski kontakt autorów ze słuchaczami. Ludzie, którzy słuchają nocnego programu oczekują żywego kontaktu z drugim człowiekiem. Wtedy wychodzą z człowieka wszelkie frustracje, są rozżaleni na rzeczywistość, źle znoszą zderzenie z nią, pojawiają się lęki.... Ludzie chcą, aby ktoś ich zrozumiał.
Tylko że ludzie nie mówią dzisiaj tak pięknie, jak czasem można usłyszeć w nocnej audycji. Nie potrafią rozmawiać o uczuciach.  Jednak jesteśmy ekshibicjonistami. Bez zastanowienia wrzucamy zdjęcia do Internetu, chwalimy się każdym drobiazgiem. Ale wstydzimy się opowiadać, że jest nam źle, jak dobrze byłoby mieć przy sobie kogoś, kto by nas zrozumiał.
A przecież to takie piękne, tak mówić. Na antenie radia, kiedy słowa lecą w ciszę i tylko gdzieś przez kogoś anonimowego są słyszane. Ważne jest, że nie pokazuje się twarzy, a pokazuje się  uczucia. Przecież tam jest wszystko: słowa, zdania, ton, zawahanie, zawieszenie lub drżenie głosu.
Niestety coraz mniej jest takich stacji. Prezenterzy coraz częściej nagrywają programy. Zamiast zarywać noc na rozmowach ze słuchaczami, wolą się wyspać. Oczywiście, można nagrać audycję, ale to nie jest żywe radio.
Na szczęście są jeszcze nocne audycje, które oparły się tej modzie. Tutaj mogą się spotkać ludzie, którzy oczekują prawdziwego, żywego radia.
Są jednak też stacje, które prezentują najciekawsze audycje powtórkowe. Je także lubię. Nie zawsze mam możliwość wysłuchania programu w dzień i taka powtórka jak najbardziej mnie cieszy. 
3:20... Cyfry na podświetlonym wyświetlaczu leniwie przesuwają się do przodu, jakby nie miały swojego celu.
Słucham dalej. Cyfry na zegarze zmieniają się. Zaczynam zasypiać, ale pora wstawać i ... 
Nie chce mi się wstawać. Po co? Najchętniej zostałabym tutaj jak najdłużej. Zresztą przez to radio nie wyspałam się. A może to ono sprawiło, że zaczęłam zasypiać?
Jest tak, jak powiedział Wojciech Młynarski: polski inteligent jest niewyspany.
Zaraz jednak wstanę. Jeszcze tylko dwie minuty do startu w kolejny dzień.
Za oknem robi się szaro i mglisto. Chłodny, jesienny poranek podnosi się niezdarnie ze snu, aby mnie niespodziewanie uderzyć  codziennością. Najpierw robi to radio. Byle szybko, byle krótko. Nawet jeżeli temat jest interesujący, to trzeba wszystko powiedzieć w określonym czasie. Spokojny głos i cicha muzyka znikają.
Ale jak powiedział Julian Tuwim "Radio to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki – i nic nie słychać."
Ale u mnie radio gra prawie  cały czas. Wyłączam je tylko, jak wychodzę z domu. 
Ptasie radio
Halo, halo! Tutaj ptasie radio w brzozowym gaju,
Nadajemy audycję z ptasiego kraju.
Proszę, niech każdy nastawi aparat,
Bo sfrunęły się ptaszki dla odbycia narad:
Po pierwsze - w sprawie,
Co świtem piszczy w trawie?
Po drugie - gdzie się
Ukrywa echo w lesie?
Po trzecie - kto się
Ma pierwszy kąpać w rosie?
Po czwarte - jak
Poznać, kto ptak,
A kto nie ptak?
A po piąte przez dziesiąte
Będą ćwierkać, świstać, kwilić,
Pitpilitać i pimpilić
Ptaszki następujące:

Słowik, wróbel, kos, jaskółka,
Kogut, dzięcioł, gil, kukułka,
Szczygieł, sowa, kruk, czubatka,
Drozd, sikora i dzierlatka,
Kaczka, gąska, jemiołuszka,
Dudek, trznadel, pośmieciuszka,
Wilga, zięba, bocian, szpak
Oraz każdy inny ptak.

Pierwszy - słowik
Zaczął tak:
"Halo! O, halo lo lo lo lo!
Tu tu tu tu tu tu tu
Radio, radijo, dijo, ijo, ijo,
Tijo, trijo, tru lu lu lu lu
Pio pio pijo lo lo lo lo lo
Plo plo plo plo plo halo!"

Na to wróbel zaterlikał:
"Cóż to znowu za muzyka?
Muszę zajrzeć do słownika,
By zrozumieć śpiew słowika.

Ćwir ćwir świrk!
Świr świr ćwirk!
Tu nie teatr
Ani cyrk!

Patrzcie go! Nastroszył piórka!
I wydziera się jak kurka!
Dość tych arii, dość tych liryk!
Ćwir ćwir czyrik,
Czyr czyr ćwirik!"

I tak zaczął ćwirzyć, ćwikać,
Ćwierkać, czyrkać, czykczyrikać,
Że aż kogut na patyku
Zapiał gniewnie: "Kukuryku!"

Jak usłyszy to kukułka,
Wrzaśnie: "A to co za spółka?
Kuku-ryku? Kuku-ryku?
Nie pozwalam, rozbójniku!
Bierz, co chcesz, bo ja nie skąpię,

Ale kuku nie ustąpię.
Ryku - choć do jutra skrzecz!
Ale kuku - moja rzecz!"
Zakukała: kuku! kuku!
Na to dzięcioł: stuku! puku!
Czajka woła: czyjaś ty, czyjaś?
Byłaś gdzie? Piłaś co? Piłaś, to wyłaź!
Przepióreczka: chodź tu! Pójdź tu!
Masz co? daj mi! rzuć tu! rzuć tu!

I od razu wszystkie ptaki
W szczebiot, w świergot, w zgiełk - o taki:
"Daj tu! Rzuć tu! Co masz? Wiórek?
Piórko? Ziarnko? Korek? Sznurek?
Pójdź tu, rzuć tu! Ja ćwierć i ty ćwierć!
Lepię gniazdko, przylep to, przytwierdź!
Widzisz go! Nie dam ci! Moje! Czyje?
Gniazdko ci wiję, wiję, wiję!
Nie dasz mi? Takiś ty? Wstydź się, wstydź się!"
I wszystkie ptaki zaczęły bić się.
Przyfrunęła ptasia milicja
I tak się skończyła ta leśna audycja.
Julian Tuwim

piątek, 15 października 2021

Opowieść o chlebie

CHLEB

Wiecznie tak samo jeszcze jak za czasów Piasta,
Po łokcie umączone ręce dzierżąc w dzieży,
Zakwasem zaczyniony chleb ugniata świeży
Przejęta swym odwiecznym obrządkiem niewiasta.

Gdy, wedle doświadczenia niechybnych probierzy,
Nazajutrz ugniot miary właściwej dorasta,
Pierzyną ciepłą kryje pulchne ciało ciasta,
Kędy cierpliwie pory wypieku doleży.

I uklepawszy w płaskie półkule miąższ miękki,
W gorący piec je wsuwa na długiej kociubie,
Skąd roztaczając zapach kuszący i miły

Wychodzą wnet pożywne, razowe bochenki,
Brunatne i okrągłe - ku piekarki chlubie -
Jak widnokrąg zoranych pól, co chleb zrodziły.
Leopold Staff
Obiecałam niedawno, a może dla niektórych dawno, opowieść o chlebie. I chociaż napisałam ją dużo wcześniej, to trochę mi zajęło, aby ją tutaj pokazać. Jednak tyle innych historii czekało już na swoją kolej jeszcze dłużej. Jednak ponieważ 16 października obchodzimy Światowy Dzień Chleba, to właśnie jest najlepszy czas na utkanie tej opowieści. Temat jest jednak tak obszerny, że nie wiem, czy dzisiaj go skończę, a może po prostu skrócę do najważniejszych informacji. Zobaczymy.
A więc siadam przy pisarskich krosnach i zaczynam tkać.
Historia chleba jest znacznie dłuższa niż jakiejkolwiek innej przetworzonej przez człowieka żywności. Archeolodzy szacują, że pierwsze chlebopodobne wyroby pieczono już 12 tysięcy lat temu. Najstarszy chleb jaki udało się odnaleźć pochodzi z Krety, a jego wiek określa się na 6100 lat.
Pierwotnie, jako chleb określano cienkie, podpieczone placki z mąki pieczone w popiele lub na rozgrzanych kamieniach.
W historii chleba przypadek odgrywa niemałą rolę. Legenda głosi, że zakwas, który dał początek pierwszemu chlebowi powstał przez roztargnienie egipskiej niewolnicy. Pozostawiła ona papkę ze zmielonych ziaren przez dłuższy czas na słońcu. Gdy sobie o niej przypomniała, fermentacja już się zaczęła. Mimo to postanowiła wypiec placek, aby nie zmarnować składników. Jakież było jej zdziwienie, gdy pięknie urósł.
Czy legenda jest prawdziwa? Nie wiem, ale ziarnko prawdy, a raczej zboża tam jest. Powszechnie bowiem wiadomo, że starożytni Egipcjanie potrafili spulchniać ciasto metodą fermentacji. W dawnym Egipcie powstawało około 50 rodzajów pieczywa, którego smak wzbogacano makiem, sezamem lub aromatyzowano kamforą.
Z Egiptu sztuka pieczenia chleba powędrowała do Grecji, a później rozpowszechniła się na terenach Cesarstwa Rzymskiego. Powstawały tam pierwsze cechy piekarskie, a chleb stał się podstawę posiłków. Ziarna rozdawano też ubogim z okazji najróżniejszych świąt. Zapewne wtedy narodziło się słynne hasło: Panem et circenses! (Chleba i igrzysk!). Niektórzy historycy twierdzą, że potęga i dobrobyt Imperium Rzymskiego opierały się na „workach pełnych pszenicy”. Za panowania Oktawiana Augusta, tylko w samym Rzymie, działało około 300 piekarń, w których ofercie znaleźć można było wiele gatunków chleba i ciastek.
W Europie we wczesnym średniowieczu chleb odgrywał znaczącą rolę, także w zwyczajach lokalnych. U Słowian w postaci kołacza stanowił ważny element wesel oraz świąt.
Chleb pieczono w klasztorach i rzemieślniczych piekarniach miejskich.
W Polsce pierwsze wzmianki o chlebie sięgają czasów Bolesława Chrobrego. 
Legenda głosi, że jadąc na spotkanie z cesarzem niemieckim Ottonem III, Chrobry poczuł miły zapach. Zatrzymał się, a gospodarz domostwa, z którego unosił się ten aromat, poczęstował go właśnie chlebem. Na pamiątkę tego wydarzenia miejscowość została Piekarami.
W okresie średniowiecza Polska była potęgą pod względem uprawy zbóż. Było ono eksportowane do większości krajów Europy i cechowało się najwyższą jakością. Z takiego zboża, rozcieranego w żarnach, wypiekano wówczas chleb. Od XII w. zaczęły pojawiać się pierwsze młyny, a wraz z nimi cechy piekarskie. Najstarszy w Polsce cech piekarzy założono w Krakowie w 1260 roku.
O chleb modlono się w różnych językach, a czasem nawet zapisywano jako prawo przysługujące obywatelom. Powszechnie bowiem uważano, że biały chleb jest dla bogatych, a ciemny dla ubogich. Po rewolucji rząd francuski stwierdził, że nie będzie już takiego podziału. 
Plemiona indiańskie wyrabiały tortillę, czyli płaski placek z mąki kukurydzianej. Kukurydza była jedyną rośliną, z której można było przygotować tego typu pożywienie. Dopiero wraz z kolonizatorami na kontynent amerykański dotarła pszenica, z której dziś również wytwarza się tortillę- niestety.
Otto Frederick Rohwedder uważany natomiast jest za twórcę przemysłowego chleba porcjowanego. W 1912 roku Rohwedder opatentował maszynę do automatycznego krojenia chleba, jednak problemy z utrzymaniem świeżości takiego pieczywa zniechęciły go do rozpoczęcia produkcji. Dopiero w 1928 roku wrócił do swojego pomysłu. Jednak pokrojony chleb natychmiast szczelnie pakowano. I tak jest też do dzisiaj.

Chleb
któ­ry żywi i za­chwy­ca
któ­ry się w krew na­ro­du zmie­nia
po­ezja Mic­kie­wi­cza
sto lat nas kar­mi
ten sam chleb
siłą uczu­cia
roz­mno­żo­ny
TADEUSZ RÓŻEWICZ

Rodzaje chleba, jego smaki i sposoby pieczenia kształtowały się niezależnie od siebie w różnych regionach. Na ich różnorodność wpłynęły warunki klimatyczne i gatunki uprawianych roślin.
W krajach północnych o stosunkowo chłodnym klimacie dominuje „cięższe” pieczywo pełnoziarniste wypiekane na zakwasie.
W krajach śródziemnomorskich natomiast popularnością cieszą się lekkie, pszenne wypieki. W Afryce, Meksyku i na Bliskim Wschodzie chleb najczęściej dostępny jest w postaci różnego rodzaju placków.
Mieszkańcy Wysp Brytyjskich chętnie natomiast spożywają pieczywo tostowe.
Ale też wiele krajów słynie z określonego rodzaju pieczywa.
Włosi mają ciabattę, której nazwa wzięła się od tego, że jej ciasto po wylaniu na blachę, wyglądem przypomina… kapcia.
We Włoszech w przeszłości mieszkańcom często towarzyszyła bieda, dlatego podstawą tradycji jest zasada, by nie zmarnować ani jednego okruszka. Wykorzystuje się zatem też stary chleb, choćby do zupy chlebowej. Ciekawym, włoskim zwyczajem jest dosypywanie do ciasta na chleb rodzynek, które chronią przed szybkim wyschnięciem pieczywa, a do tego ma delikatny, słodki smak.
Meksyk to oczywiście tortilla bezsprzeczny symbol meksykańskiej kuchni.
W kulturze żydowskiej chleb zajmuje bardzo ważne miejsce. Najważniejsza to maca - suchy, pszenny placek, którą Żydzi spożywają w trakcie tradycyjnej kolacji nazywanej sederem. Symbolika macy związana jest z opisaną ucieczką ludu żydowskiego z Egiptu. Maca przygotowywana jest zazwyczaj z mąki pszennej i wody.
Czapati (roti), czyli indyjskie podpłomyki. Wypieka się je zazwyczaj w domu na bazie pszennej mąki razowej oraz oleju. Powinno być spożywane w krótkim okresie po przygotowaniu, bo szybko się starzeje. W restauracjach podawane jest z różnymi gęstych sosami jako przekąska
W Skandynawii popularny jest chrupki chleb - knackebrot. Jego wyrobem niegdyś zajmowali się jedynie biedacy. Prymitywny sposób wypieku i wysoka jakość ziarna sprawiła, że ubodzy mieszkańcy wsi przez lata byli bardzo zdrowi mimo słabego zaopatrzenia w inne środki spożywcze. Obecnie knackebrot jest bardzo popularny i jest towarem eksportowym Skandynawii.
Dla Francji charakterystycznym  pieczywem jest słynna bagietka – delikatne, lekkie pszenne pieczywo, które gości na francuskich stołach podczas każdego posiłku. Można ją łamać rękoma, dzieląc na mniejsze kawałki lub pokroić w cienkie krążki. Francuzi uwielbiają czyścić nimi talerz między posiłkami.
W Prowansji smak i aromat chleba wzbogaca się lokalnymi ziołami, głównie tymiankiem i rozmarynem. Zresztą Francuzi lubią dodawać zioła, oliwki, paprykę, suszone pomidory do chleba. We Francji istnieje kilkadziesiąt rodzajów chleba, charakterystycznych dla danego regionu.
W Niemczech doliczono się niegdyś 300 gatunków pieczywa. Jest ono tam nieodłącznym elementem prawie każdego posiłku. Z Niemcami kojarzony jest popularny na świecie Pumpernikiel. Jego autorami są piekarze z Westfalii. Piecze się go bardzo powoli na bazie razowej mąki żytniej – efektem jest ciemny kolor i charakterystyczny smak.
Chlebuszek. Tak pieszczotliwie mówią na chleb Rosjanie. To zdrobnienie czułe, wyrażające wielką miłość. Rosjanie chleb podają do wszystkiego. 
Chyba nigdzie na świecie ludzie nie mają do niego tak sakralnego stosunku, jak właśnie w Rosji. Szacunek do chleba za to, że ratował w czasie największego głodu. To także tradycja jego codziennego jedzenia. Rosja w porównaniu z innymi krajami Europy ma klimat ostrzejszy, trudniej się tam uprawiało rośliny niezbożowe, a chów zwierząt nie był tak rozwinięty jak w innych krajach. Coś trzeba było jeść... Często też mówiono Chleb Żywiciel. Ciężki, pachnący, wyrazisty w smaku. Zazwyczaj czarny. Najbardziej znany, to legendarny „borodiński”, z kminkiem. Ale to już temat na osobną opowieść…
Charakterystyczną cechą pieczywa ze wschodu Europy jest dodatek przypraw takich jak kminek, mak czy kolendra.
Wiele krajów słynie ze swoich chlebowych wypieków. Mamy jeszcze pitę, watruszki, lepioszkę, pullę, naan, grissini, damper, hverabraud, lawasz..... Nie sposób wymienić je wszystkie.
To co łączy wszystkie omówione produkty to fakt, że zgodnie z tradycją darzone są swoistego rodzaju szacunkiem.
Wśród wschodnich Słowian chleb, oprócz podstawowego znaczenia kulinarnego, odgrywał również ważną rolę w obrzędach religijnych – uznawany był i jest za dar Boga. Ale to już innym razem.
I to tak w "dużym" skrócie z obowiązku o powszechnej historii chleba i jego rodzajach.
"Dużym", bo w każdym zakątku świata pieczywo niejedno ma imię.  
Może kiedyś jeszcze wrócę do tego tematu.
Oda do chleba
Lubię Cię z masła delikatnym puchem
Kiedy się rozpływasz w ustach jak marzenie
Kiedy skórka pęka i dźwięk chłonę uchem
Uwodzisz czarnuszką i miąższem z siemieniem.
Mogę piec Cię choćby i codziennie
Patrzeć jak w ciepełku mojej kuchni rośniesz
Wyrabiany z pasją, formujesz się pięknie
Bogactwem ziół i zbóż wszelakich pachniesz.
Chwile kiedy Cię smakuję są dla mnie nirwaną
Momentem spokoju kiedy nic nie trzeba
Wyrosłym na zakwasie i z kaszą jaglaną
To uczucie nazywam miłością do chleba.
Małgorzata Sztandera

piątek, 8 października 2021

Siła spokoju

Spokój…

trawą kołysze wietrzyk swobodnie
kładę się, leżę bardzo wygodnie

chmury nad głową płyną równiutko
spokój przed burzą - bardzo cichutko

ptak nagle wzniósł się bardzo wysoko
jego skrzydła delikatnie trzepoczą

tańcem zachwyca w pięknej przestrzeni
zamykam oczy, wszystko się mieni

kolory tańczą, wirują pięknie
marzenia krążą, nikt się nie zlęknie

nadzieją miłości nucę melodię
otwieram oczy, serce bije radośnie...
znalezione w Internecie
Dzisiaj opowieść o kolejnej roślinie, a która gości w moim zielniku. A napar z której lubię czasem wypić przed snem. Zwłaszcza teraz pomaga mi zasnąć.
Kozłek lekarski, potocznie zwany walerianą jest dzisiejszym bohaterem.
Nazwa ”waleriana” pochodzi z łacińskiego słowa i oznacza “być zdrowym”.
W Polsce często była wymieniana w różnych źródłach średniowiecznych pod nazwami kozieł, kozłek, waldrian. Nazywa się go też kocią trawą, odolanem, stoniebem, baldrianem, ...
Grecy i Rzymianie nazywali go phu. Ta  nazwa wywodzi się od Arabów i oznacza  roślinę o brzydkim zapachu. Również polska nazwa kozłek ma podobne pochodzenia, bo powstała z powodu woni korzenia, który czuć kozłem.
Jednak ponieważ surowcem leczniczym jest kłącze wraz z gąszczem licznych korzeni przypominających brodę sędziwego kozła, to może nazwa pochodzi właśnie stąd?
Jak dla mnie najładniej kozłek lekarski nazwano „zielem świętej Klary”. Nie wiem jednak dlaczego?
Kozłek lekarski jest jedną z najstarszych i najbardziej znanych roślin leczniczych.
O właściwościach tej rośliny można przeczytać w księgach sporządzonych przez Dioskurydesa (I w.n.e.) i Hipokratesa (V w.p.n.e). Według legendy, kozłek lekarski był składnikiem odtrutki Mitrydatesa, króla Pontu. Władca w obawie o swoje życie stworzył odtrutkę na wszystkie trucizny. Jej skuteczność król przetestował na swoich poddanych. Na podstawie eksperymentów okazało się, że jest to niebywale skuteczny lek. Zapewne dlatego wykorzystywano go przez wiele wieków.
W Polsce stosowano go już w XV wieku
Obecnie waleriana występuje niemal w całej Europie, Azji i Ameryce. Kozłek to typowa roślina porastająca tereny wilgotne – przeważnie brzegi rzek i torfowiska niskie, podmokłe łąki... Ale bynajmniej nie zadowala się byle czym. Lubi gleby żyzne, bogate w próchnicę i wapń.

Spokój
Wciąż się denerwujemy
o nic tyle hałasu
rozdarty na przeszłość i przyszłość
święty spokój czasu
ksiądz Jan Twardowski

Wokół kozłka lekarskiego narosło kilka przesądów. Do jednych z zabobonów należało przekonanie, że kozłek - zebrany przed wschodem słońca i zjedzony na surowo - skutecznie chroni przez czarami.
Natomiast narzeczeni powinni nosić zawsze przy sobie to ziele, aby złe moce nie mogły ich rozłączyć.
Według ludowych podań kozłek rośnie tylko w sąsiedztwie tojadu, gdyż zgodnie z legendą jest to zaczarowana para kochanków przeklęta przez rodziców, którzy nie chcieli im pozwolić na małżeństwo.
Waleriana umieszczona w poduszce chroniła przed koszmarami nocnymi, a przyjmowana jako napar sprzyjała (i nadaj sprzyja) spokojnemu spaniu.
Medycyna ludowa wykorzystywała lecznicze właściwości kozłka do leczenia nerwowości, a także astmy i epilepsji.
Obecnie kozłek lekarski wykorzystywany jest głównie jako roślina o działaniu uspokajającym i wyciszającym. Preparaty z kozłka nazywane są powszechnie walerianą.
W ziołolecznictwie wykorzystywane są podziemne części rośliny kłącza i korzeń o charakterystycznym zapachu. Służą m.in. do produkcji kropli walerianowych, będących popularnym środkiem uspokajającym i regulującym pracę serca.
Waleriana redukuje stres i nadpobudliwość, wycisza, łagodzi skutki nerwicy, ułatwia koncentrację.
Zmniejsza różnego rodzaju lęki, ułatwia zasypianie, pomaga w leczeniu nadciśnienia tętniczego spowodowanego napięciem nerwowym. Ogranicza częstotliwość skurczów mięśni, zmniejszając bóle ramion, barków i kręgosłupa spowodowane stresem i długotrwałym wysiłkiem. Jest pomocny nieraz jako środek przeciwbólowy.
Co ciekawe, roślina ta wpływa nie tylko na ludzi, ale także na zwierzęta. Słodki, miodowy zapach kozłka lekarskiego jest również znanym, kocim afrodyzjakiem.
Pochwała spokoju
Spokój kołysze godziny.
Minuty zawiesza, by schły
na lekkim wietrze bez winy,
że kiedyś mokły od łzy.

I myśli rozbuja spokój,
rozhuśta w górę do nieba,
a z nimi wędruje nastrój
tak trzeba, tak dzisiaj trzeba…

Spokój kołysze… też ciszę
bezdźwięcznie szemrzącą w sercu,
wypełnia głęboką niszę,
szczelinę rozwartą w miejscu…

gdzie chaos zwykle się wdziera.
I znalazł gościnę spokój...
Stargany, zły los odmienia,
rozsiewa wór ziaren wokół…

Plonem spokoju błogostan,
pochwała za chwil wytchnienie
i wiwat niech żyje ten stan...
Już jutro będzie wspomnieniem…
znalezione w Internecie

piątek, 1 października 2021

Nie tylko babie lato

Babie lato

Idziesz sobie.
obrazy Basi Wójcik

I nagle granica.
Babie lato na twarzy.
Już jesień.
Lisia czapa na głowie księżyca.
Pomykają brązy po lesie.
Żołędzie na dębach tłuste i zielone.
Biskupi fiolet astrów.
Antonówki w sadzie.
Słońce niżej na niebie, chłodne i zamglone.
Oszroniała rosa na polach się kładzie.
W bezruchu powietrza leniwie się snuje
lekki puszek ostu - senna chęć przetrwania...
Dymy ognisk powoli na świecie wędrują
znacząc smutkiem jesieni przedsmak umierania.
znalezione w Internecie
Wszyscy żyjemy w ciągłym biegu. Dlatego każdy z nas chciałby, aby doba trwała 48 godzin. Nawet ja to zauważam, chociaż każdy może pomyśleć, że mam dużo wolnego czasu.
Ale tak nie jest.
Podobnie jak ci bardziej (???) zabiegani chciałabym porządnie wyspać się w nocy, nie budzić się wraz resztą świata, rozpoczynając swój kolejny dzień.
Może rzeczywiście się wydawać, że czas wokół mnie płynie wolniej, bo zauważam więcej z tego to co dzieje się dookoła w naturze. Ja także tak naprawdę po cichu myślę, że chciałabym wyrwać się z tego tego zwariowanego kołowrotka. Ale czy po tym co kiedyś przeszłam, gdy mój kołowrotek się zatrzymał warto ponownie do tego wrócić?  Jednak z drugiej strony wolniejsze obroty na pewno by nie zaszkodziły. Wszak babie lato wolno płynie przez jesienny park.
Pogoda jest teraz piękna. Kocham babie lato. Te zimne poranki są takie rześkie, od razu dają mi siłę na cały dzień.
Ostatnio jadąc przez park zwolniłam i  dzięki temu znalazłam kolejnego w tym roku kasztana.
Uśmiechał się do mnie z daleka w promieniach słońca. Odpowiedziałam również uśmiechem również do leżącej obok zielonej żołędziowej główki w czapeczce z ogonkiem. Teraz bardzo przyjemnie było potrzymać kasztan w dłoni.
Lubię nosić w kieszeniach te brunatne kuleczki, brać do ręki, czuć w palcach ich kształt i świeżość. Mam jednak nadzieję, że na dalszy ich wysyp. Nie chciałabym stracić tej porannej przyjemności płynącej ze zbierania tych lśniących brązowych kasztanów. Trzeba tylko zwolnić i nie pędzić przez park.
Bardzo potrzebuję wolniejszego tempa. Jestem trochę zmęczona, a może jak co roku o tej porze osłabiona? Bo przecież urlop dopiero co minął. Wczoraj na przykład przez dobrych kilka minut szukałam zegarka, który spokojnie leżał na mojej ręce i wesoło się do mnie uśmiechał. Czemu nie zawołał tu jestem?
Wczesna Jesień październikowa jest dla mnie dojrzałą, pogodną dziewczyną, która wiele przeżyła, zna wartość życia i z uśmiechem zbiera plony. Sama jestem (?) właśnie chyba późnoletnia lub wczesnojesienna, ale czy potrafię tak naprawdę być ciepła, pogodna….? Może mój Anioł Stróż, którego opieka w tych dniach jest szczególnie silna, pomoże mi być taką osobą.
Anioł- posłaniec
Zapatrzony w okno życia
okryty błękitnym skrzydłem
z ufnością spogląda w przyszłość
nowe życie otwiera nowy rozdział
jestem z tobą
dodam ci odwagi
abyś dzielnie kroczyła naprzód
błogosławiona jesteś
wśród matek
skąd ta obawa
w twoich oczach?
Opatrzność czuwa nad nami.
Miłość znowu zwycięży!
Janina Halagarda
Tak, tak 2 października obchodzimy wspomnienie Świętych Aniołów Stróżów. Jest to jedno z moich ulubionych świąt, o którym zawsze wspominam.
Wierzymy, że Anioły są wśród nas, zwłaszcza, gdy o coś prosimy. Ksiądz Jan Twardowski pisał jednak, że do aniołów nie wypada tylko modlić się, prosząc o pomoc. I chyba miał rację. Moim zdaniem nawet bez tego "chyba" 
Ale czy rzeczywiście Anioły mają piękne skrzydła, białe szaty, złote włosy...? Czy Anioł ma najczęściej postać dziecka? 
Dla mnie jest to zazwyczaj druga osoba, która staje na drodze mojej wędrówki przez życie.
Jednak na przekór temu co napisałam, dzisiaj mam prośbę do mojego Anioła.  
Ponieważ jak wspomniałam, ostatnio moje siły nie w pełni wróciły z wakacji, nie pozostaje mi nic innego jak zaczerpnąć z innego koszyka możliwości i jeszcze tylko prosić mojego Anioła Stróża. Może jemu uda się namówić moje siły na powrót.
Chciałabym, aby moje dni nabrały jeszcze teraz intensywnych kolorów. I to nie tylko z powodu tych ciepłych widocznych w koronach drzew i w szeleszczących liściach pod stopami. Może jednak to małe marzenie się spełni? Przecież to czas, w którym opieka Anioła Stróża ma szczególną moc, więc nadzieja jeszcze jest.
Aniele Boży
Aniele Boży Stróżu mój
ty właśnie nie stój przy mnie
jak malowana lala
ale ruszaj w te pędy
niczym zając po zachodzie słońca
skoro wygania nas
dziesięć po dziesiątej
ostatni autobus
jamnik skaczący na smycz
smutek jak akwarium z jedną złotą rybką
hałas
cisza
trumna jak pałacyk
ładne rzeczy gdybyśmy stanęli
jak dwa świstaki
i zapomnieli
że trzeba stąd odejść Anioł
są takie chwile kiedy się odchodzi
od Aniołów Stróżów nawet Cherubinów
od tych co wysoko
od tych co w pobliżu -
do Jezusa człowieka
niziutko na ziemi
Anioł nie zrozumie nie wisiał na krzyżu
i miłość zna za łatwą skoro nie ma ciała
ks. Jan Twardowski


Tekst napisany parę dni temu.
Teraz rzeczywiście moje życie zwolniło na dłuższy czas.
Ale czy rzeczywiście akurat tego chciałam?