niedziela, 1 grudnia 2024

Adwentowe zamyślenie....

Czas naprawy
Smętny to czas
lecz nie smutny,
Z tęsknym oczekiwaniem
By zastanowić się z dobrym skutkiem
Z głębokim zadumaniem
Nad życia przemijaniem.

Fioletem świat ubarwiony
Zgiełk wycisza i tłumi zamęt
W ciemnościach świecą lampiony
Nastał tęskniący Adwent.

Radosne oczekiwania
Na przyjście świątecznych dni
Wraz z przyjściem Jezusa Pana
W świątyniach „Gloria” brzmi.

Lecz póki, co - czas Adwentu
Nastraja do zadumy
Do tęskniącego smętku
I wzywa do pokuty.

Dobrze, ze jest taki czas
Co znowu zło naprawia
I to, co chore w nas
Skutecznie nam uzdrawia.
Zaczął się grudzień, a z nim Adwent.
Wieczory coraz dłuższe, dni są krótkie z niewielka ilością uśmiechu króla Słońce. Dlatego czas zapewne upływa nam jeszcze szybciej niż zazwyczaj. Przez to jesteśmy bardziej zmęczeni, marudni...
Tak, dla wielu z nas jest to jednak czas bardzo aktywny. Do Wigilii mamy dokładnie zaplanowany ten okres. Sprzątanie, zakupy, dekorowanie domu, pieczenie pierniczków, ubieranie choinki.. Tyle różnych przygotowań. aby święta były doskonałe, aby zabłysnąć przed rodziną... Nie możemy się spóźnić, o czymś zapomnieć...
I tak niestety będzie aż do urodzin Małej Dziewczynki.
Czy rzeczywiście o to w tym wszystkim chodzi, aby nasze święta były idealne jak w reklamie telewizyjnej?
Idealne święta, czyli jakie? Wszyscy są uśmiechnięci, zadowoleni, wypoczęci,  zrelaksowani... Choinka, pokój, stół udekorowane jak z katalogu.  Na stole dwanaście potraw, a czasem i więcej.... A po wieczerzy puste talerze w oka mgnieniu znowu będą lśnić czystością... Często za obrazami z reklam sami tworzymy sobie podobne wizje. Nawet jeżeli zbliżymy się do tego wzorca, to jakim kosztem?
Tak naprawdę nie zrobimy wszystkiego idealnie, a nawet coraz więcej badań pokazuje, że multitasking nie jest dobry i tylko wydłuża wykonywane zadania.
Na co dzień żyjemy w tzw. kulturze zajętości. To prowadzi do maksymalnego ograniczenia czasu pozwalającego skupić się na sobie i własnych przyjemnościach, a dążeniu do nienaganności i wywiązywania się ze swoich obowiązków z dobrym efektem.
Wierzymy, że im bardziej jesteśmy zajęci, tym korzystniej odbiera nas otoczenie. Czujemy, że tym jesteśmy lepszym człowiekiem. Czy naprawdę?
Zamyślenia Adwentowe
Adwent czasem
zadumania,
Nad przeżytym rokiem.
Do zastanowienia skłania,
Czy się lepszym jest choć trochę?
Czy spełnione są zadania?

Już listopad, w pierwszym dniu,
Tej zadumie sprzyja.
Po swych bliskich, zmarłych – znów -
Całun smutku nas spowija,
Wspominamy ich bez słów.

Znów dotyka przemijanie.
Upływ czasu, gdy przypomni,
Nam do śmierci przybliżanie,
I przed Bogiem rozliczanie,
Z darowanej, wolnej woli.

W czas adwentu, tęskny wzrok
I myśl tęskna Boga szuka,
Gdy Przyjaciel – Anioł Stróż,
Energicznie w serce puka,
Wzywa – „do pokuty rusz!”.
Może nadchodzące Święta Bożego Narodzenia nie muszą być idealne? Może warto sobie trochę odpuścić i czasem odpocząć.
Czy jednak to możliwe?
Święta Bożego Narodzenia to niewątpliwie wyjątkowy czas. Każdy chce, aby nasza rodzina wspominała go jak najlepiej. Mała Dziewczynka tak wspomina swoje święta z dzieciństwa. Mama, Babcia starały się bardzo, aby właśnie takie były. A czasy były wówczas naprawdę trudne. Jakim wysiłkiem potrafiły to tak zorganizować, aby Mała Dziewczynka nie odczuła, że dookoła jest kryzys?
A czy i dzisiaj Mała Dziewczynka także nie chce, aby następne pokolenie również miało piękne wspomnienia z tych świąt? No właśnie...
Z drugiej strony często ta presja oczekiwań narzucana przez innych, a przede wszystkim przez nas samych powoduje, że żyjemy w pośpiechu, stresie, frustracji... Czasem puszczają nam nerwy i...  I w pogoni za idealnymi świętami możemy po drodze zgubić to co ważne: radość, spokój, czas dla siebie i najbliższych...  Może zatem warto pomyśleć o „wystarczająco dobrych” świętach?
Kiedyś w adwencie obowiązywał zakaz wykonywania prac przy uprawie ziemi. Na pola nie wywożono nawozu, nie orano ziemi, uważając, że w tym czasie odpoczywa. Nawet było takie przysłowie: „Kto ziemię w adwent pruje, ta mu trzy lata choruje”.
Czy nie powinniśmy go zastosować także do siebie?
Czas Adwentu
Czas Adwentu,
gdy nadchodzi,
Przedświąteczny, tęskny czas.
Zaraz radość w sercu rodzi,
Że Bóg z nami chce być wraz,
Bo ukochał wszystkich nas.

W czas Adwentu, zadumanie,
Każe zastanowić się.
Odpowiedzieć na pytanie,
Żyłam dobrze, czy też źle?
I naprawić, co jest złe.

Powymiatać z serca złości,
Precz odrzucić złe zamiary,
Ponaprawiać nieprawości,
Zlikwidować też przywary,
By dochować Bogu wiary.

I jak Maria przed wiekami,
Odpowiedzieć Bogu „Tak”,
Bo Pan Jezus chce być z nami.
Z nami chce naprawiać świat,
By znów Brata kochał Brat.

Adwent dobrze, gdy przeżyty,
Wielką radość sercu da.
A Pan Jezus w Hostii skryty,
Przyjdzie, by zamieszkać w nas.
W ten grudniowy, święty czas.

Póki co, opłatkiem białym,
Dzielmy się tu wszyscy wraz.
By wraz z Dzieciąteczkiem małym,
Radość była w każdym z nas.
W ten Adwentu tęskny czas.
wiersze Lidia Szymanowska
Adwent powinien być i dla nas czasem odpoczynku.  To jeden z najpiękniejszych okresów w roku. Dlatego warto warto na chwilę zatrzymać się, zapomnieć o pośpiechu, odpocząć, spojrzeć na świat dookoła, wsłuchać się w śpiew kolęd.... A przede wszystkim uśmiechnąć się do siebie, znaleźli czas dla najbliższych. To powinien być czas (i chyba nie tylko on) dla rodziny, przyjaciół... Dla tych wszystkich którym nie poświęcamy zbyt dużo swojego jakże cennego czasu, a którego nie brakuje nam na Internet, telewizję...
Mała Dziewczynka też żałuję, że nie wykorzystała do końca chwil, które ofiarowali jej najbliżsi.
Adwent to nie tylko dla Małej Dziewczynki jedna z naprawdę najpiękniejszych, niezwykłych, niepowtarzalnych  pór roku. I taki powinien być ten czas dla każdego z nas. Spędźmy go zatem jak najlepiej.

piątek, 22 listopada 2024

Czym pachnie deszcz

Na dworze deszcz, ulewa, że nie wygoń psa
Wilgotnym płaszczem drzewa przygiął wiatr
I dzwonek telefonu jakby deszczem drży
Twój mokry głos też inaczej brzmi
Jak w taki dzień deszczowy rozpalić płomień serc
Gdy smutek deszcz przemienia w krople łez (jak, jak, jak?)
Jak w taki dzień deszczowy otulisz płaszczem mnie
Jak w taki dzień rozpalić płomień serc
Gdy pada deszcz
Na jeden światła promień smutny czeka świat
Na uśmiech oczu twoich, czekam ja
Za chmurnym horyzontem jakby wstaje dzień
A u nas wciąż jeszcze pada deszcz
Jak w taki dzień deszczowy rozpalić płomień serc
Gdy smutek deszcz przemienia w krople łez (jak, jak, jak?)
Jak w taki dzień deszczowy otulisz płaszczem mnie
Jak w taki dzień rozpalić płomień serc
Jak w taki dzień deszczowy rozpalić płomień serc
Gdy smutek deszcz przemienia w krople łez (jak, jak, jak?)
Jak w taki dzień deszczowy otulisz płaszczem mnie
Jak w taki dzień rozpalić płomień serc
Gdy pada deszcz
Gdy pada deszcz...
Andrzej Kudelski 
Łzy jesiennego deszczu rytmicznie stukają w parapet. Kolor szary i melancholia rozgościli się we mnie. Ale czy jest mi z tym źle? Chyba nie...
Ale zapewne większość z nas go nie lubi, zwłaszcza o tej porze. Za mokro, za szaro, za ponuro.... W ogóle za dużo deszczu...  
Chociaż gdy panuje królewna Wiosna, to każda kropla deszczu oznacza zielony liść, rozkwitający kwiat, kiełkujące źdźbło trawy... Wówczas, zwłaszcza jak dookoła panuje susza,  myślimy: ”jak dobrze, że znowu pada”.
Gdyby nie deszcz, nie moglibyśmy przetrwać na Ziemi. Długo wyczekiwana ulewa sprawia, że dookoła powraca życie, wszystko rozkwita, zwierzęta i ludzie mają pożywienie oraz wodę... 
Bez deszczu i wody natura nie może przetrwać. A bez natury nam jest trudno... Z jednej strony deszcz może dać nam życie, ale z drugiej może nam je zabrać. Ale nie o tym dzisiaj.
Zresztą w pewien sposób pisałam już o deszczu, wodzie TUTAJ 
Deszcz rzadko znajduje się na liście naszych życzeń, zwłaszcza gdy planujemy spędzić czas na na świeżym powietrzu.
Trudno wówczas cieszyć się widokiem deszczowych chmur na niebie.  Narzekamy, marudzimy...
Ciągle pada...
asfalt ulic jest dziś mokry jak brzuch ryby,
mokre niebo się opuszcza coraz niżej,
żeby przejrzeć się w marszczonej deszczem wodzie…
A ja?
A ja chodzę!
Desperacko i na przekór wszystkim moknę,
patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie…
To nic!
Ciągle pada…
Ludzie biegną, bo się bardzo boją deszczu,
stoją w bramie, ledwie się w tej bramie mieszcząc,
ludzie skaczą przez kałuże na swej drodze!
A ja?
A ja chodzę!
Nie przejmując się ulewą, ani śpiesząc,
czując, jak mi krople deszczu usta pieszczą,
ze złożonym parasolem idę pieszo…
O tak!
Ciągle pada…
Alejkami już strumienie wody płyną,
jakaś para się okryła peleryną,
przyglądają się, jak mokną bzy w ogrodzie…
A ja?
A ja chodzę!
W strugach wody, ale z czołem podniesionym,
żadna siła mnie nie zmusza i nie goni,
idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni….
O tak!
Ciągle pada…
Nagle ogniem otworzyły się niebiosa,
potem zaczął deszcz ulewny siec z ukosa,
liście klonu się zatrzęsły w wielkiej trwodze…
A ja?
A ja chodzę!
I nie straszna mi wichura i ulewa,
ani piorun, który trafił obok drzewa,
słucham wiatru, który wciąż inaczej śpiewa.
A ja?
A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę,
patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople,
patrzą na mnie rozpłaszczone twarze w oknie, to nic!
Krzysztof Dzikowski
I ja kiedyś narzekałam na padający deszcz, na to że moknę, że brnę przez kałuże... Odkąd jednak przez pewien czas nie mogłam używać parasola, nagle zdałam sobie sprawę, że deszcz nie jest taki zły... Nie przejmuję się już jak kiedyś mżawką, kapuśniaczkiem, czy też trochę silniejszym deszczem... Słucham wiatru, który śpiewa, patrzę w niebo...  Jednak ulewa nadal jest mi straszna. 
Chociaż praktycznie większość go nie lubi, to z drugiej strony ma on w sobie coś romantycznego. A nawet jakąś magię. Czasem lubimy patrzeć z nostalgią na płynące po szybie strumyki deszczu, albo z zachwytem na krople niczym diamentowe łezki połyskujące na trawie, liściach, kwiatach...
Niedawno przeczytałam, że deszczem jest zachwyconych wielu ludzi tak bardzo, że powstało nawet słowo ich określające: pluwiofile.
Pluwiofil (z łac. pluvial - deszcz) to ktoś, kto lubi widok padającej z nieba wody, odgłos uderzających w okna kropel i szum ulewy, lubi czuć deszcz na twarzy i wdychać jego zapach. Niektórzy uważają nawet, że najbardziej romantyczne sceny w filmach są kręcone w strugach deszczu. Jednak czy tak jest naprawdę? Przecież dla większości ludzi deszcz jest po prostu czymś mokrym, irytującym...
Dla innych deszcz natomiast jest czymś, co sprawia, że serce bije trochę szybciej, ale z zachwytu.
Większość ludzi zgodzi się jednak, że słuchanie opadów deszczu przynosi wyciszenie, a życie i świat dookoła jakby na chwilę się zatrzymało. W deszczu panuje spokój, harmonia...
Zapach deszczu
Czym pachnie jesienny deszcz?
Dziś chłodem i jabłkami,
A przedtem, jak dobrze wiesz,
Maciejką i wrzosami…
A co poczuję jutro?
Perlistą, pajęczą  sieć,
Mokre zwierzęce futro,
I barwne parasole też…
Czy lubię dżdżystą porę?
Czasem przed nią się kryję,
Jak żaby pod muchomorem,
Lecz gdy pada, wiem, że żyję…
Jolanta Maria Dzienis
W jakim stopniu deszcz wpływa na nasz nastrój? Według niektórych badaczy, wcale nie tak bardzo, jak nam się wydaje.
W 1980 roku David Watson, amerykański profesor psychologii, przeprowadził badania na japońskich studentach. Zapytał uczestników, jak się czują każdego dnia, a potem porównał ich odpowiedzi z pogodą. Rezultat był zaskakujący: ich nastrój był niezależny od pogody. Potem prowadzono podobne badania w Bułgarii, Holandii, USA... I również nie stwierdzono wpływu pogody na nastroje uczestników.  W badaniu holenderskim 25% uczestników „nienawidziła deszczu” oraz twierdziła, że deszcz zawsze miał negatywny wpływ na ich nastrój. Jednak pomimo tego badanie wykazało, że deszcz miał mniejszy wpływ na samopoczucie niż myślało wielu z jego uczestników. 
Jak zatem jest faktycznie? Łatwo jest przecież założyć, że deszcz wywołuje u nas depresję. I wówczas jest to świetna wymówka... 
Są ludzie, którzy lubią spacerować w deszczu, którzy uśmiechają się na jego widok... Pojawiło się nawet słowo określające te osoby – pluwiofile.
Deszcz jest dla pluwiofila czymś, co sprawia mu radość. Nie ma dla niego znaczenia, czy jest w pomieszczeniu i tylko obserwuje krople deszczu płynące po szybach, czy też stoi na zewnątrz bez parasola i pozwala się zmoczyć.
Po deszczu dookoła rozchodzi się też jego zapach (chociaż niektórzy wyczuwają go nawet jeszcze zanim zacznie padać). Pachnie mokrą ziemią, mokrym asfaltem, liśćmi jesienią...
Ale czy tak naprawdę wiemy, czym pachnie deszcz? Ten świeży i wyraźny aromat po opadach nazywa się „petrichor” (petra = kamień, ichor = płyn, który płynie w żyłach bogów wg mitologii greckiej).
Petrichor to w rzeczywistości aromat związków chemicznych, które uwalniają się z gleby pod wpływem wody. Żyjące w glebie drobnoustroje rozkładają bowiem materię organiczną na proste składniki chemiczne. Potem przez podmuchy wiatru są one rozsiewane dookoła. 
Inaczej pachnie spokojny kapuśniaczek, inaczej powietrze przed burzą, jeszcze inaczej, gdy opady ustają.
Inne aromaty dookoła roztacza wiosenny deszczyk, inne letnia ulewa, a jeszcze inne jesienna plucha.... Inaczej pachnie deszcz na ukwieconej łące, inaczej w parku czy też w lesie nad jeziorem, a inaczej w mieście, gdy krople wody chłodzą  rozgrzany beton... Często w takie upalne dni czujemy ulgę, gdy powietrze się oczyściło po deszczu, temperatura spadała, a ptaki znowu zaczynają śpiewać... Świat po deszczu jest umyty.
Afrykańscy buszmeni z pustyni Kalahari z pewnością nie zaakceptowaliby współczesnych perfum. Dla nich najpiękniejszy jest bowiem zapach deszczu.  Brytyjskie badania wykazały, że zapach deszczu znajduje się wśród 10 zapachów najbardziej lubianych przez ludzi. Bez wątpienia jest jednym z najprzyjemniejszych zapachów, jakie dała nam natura. Dlatego jego aromat coraz częściej staje się inspiracją do tworzenia oryginalnych perfum. Ich wspólną nutą jest petrichor, ale jego odcienie są najróżniejsze. Tak jak różny jest deszcz i miejsce w którym pada.
Ciekawe jest dla mnie, jak to jest skropić się jesiennym, letnim, a jak wiosennym deszczem?
Rozmarzenie deszczowe
Jakże ja deszcz ten kocham,
gdy tak pluszcze i chlapie.
Fruwa moja tęsknota
po chmur niskim pułapie.
I ten kolor zieleni
najzieleńszej zmoknięciem
w blado-szarym odcieniu,
gdy horyzont świt przetnie.
I te krople na szybach
pulsujące w rytm serca,
wciskające się liście
drzew ściganych na wietrze.
Swoją sambę tańczące,
przyspieszając wciąż tempo
kropelkowo-drgającą
sambę deszczową września.
Co wyczynia ulewa
– czarodziejka wrześniowa?
Zapatrzenie porywa
i ulecieć gotowa!
Moja dusza stęskniona
za życiodajną wodą
dziś się karmi i poi
zaokiennym widokiem.
A chmur ciemna kurtyna
nieuchronnie obwieszcza,
że na przekór festynom
to nie koniec z tym deszczem!
Deszczolubna wariatka,
jaką jestem od dziecka,
nawet kiedy wciąż pada –
proszę niebo o jeszcze!
Jadwiga Zgliszewska
Zastanawiam się też ile procentowo osób raduje się, gdy krople deszczu zaczynają spadać z nieba? Czy deszczowe dni wywołują tylko chęć zwinięcia się w przytulny koc z gorącą herbatą i dobrą książką?
Ludzie, którzy kochają deszcz potrafią opisać deszcz nie tylko pięknymi epitetami, znają smak świeżych kropli, wiedzą, że bez deszczu nie ma tęczy, żyją pełniej... A może się mylę ? Przecież nie wszyscy mają duszę deszczolubną jak ja....