piątek, 25 sierpnia 2023

Bobkowa opowieść

Daphnis w drzewo bobkowe przemieniła się
Drzewem jesteś albo w drzewo się przemienisz
Suchą korą się otulisz Dafnis biała
Drżąca w liściach drżącym liściem się ocienisz
Będziesz Dafnis ale będziesz zbyta ciała

Śpiąca w sobie z siebie Dafnis się zielenisz
Wpleciesz siebie w liście w liściach będziesz spała
Korzeniami siebie w sobie zakorzenisz
Będziesz drzewem ale będziesz Dafnis biała

Każdy ptak cię będzie z drzewa wywoływał
Śpiąca w korze czy znów z kory się wyprzędziesz
Każdy dzień cię liść po liściu będzie zrywał

Drżąca w liściach czy się liści suchych zbędziesz
Siebie szukasz ale kto cię z ciebie wzywa
Drzewem jesteś a czy będziesz Dafnis żywa
Jarosław Marek Rymkiewicz
Dziś pora na kolejną roślinną opowieść. Tym razem będzie to roślina, którą często stosowałam w kuchni.
Kiedyś do wielu potraw ją dodawałam. Zresztą jak pamiętam szkolne, kolonijne wyprawy, to chyba nie było polskiej zupy, w której nie można było jej znaleźć. Znamy ją wszyscy i zapewne w każdym domu używa się jej jako przyprawy. A jak się okazuje, ma ona jeszcze wiele innych zalet.
Tak, dzisiaj będzie o liściu laurowym, zwanym inaczej wawrzynem bądź liściem bobkowym. 
Wyczytałam, że nazwa rośliny pochodzi z języka celtyckiego lauer co oznacza “wiecznie zielony”.
Jednak historia liścia laurowego niestety nie rozpoczyna się w kuchni. Pierwsze wzmianki na jego temat  pochodzą z czasów starożytnego Rzymu i Grecji. W ich mitologii wawrzyn był świętą rośliną, symbolizującą mądrość, zwycięstwo, honor i chwałę. Liść laurowy był poświęcony Apollinowi. Wawrzynowe wieńce otrzymywali zwycięzcy na pytyjskich igrzyskach organizowanych w Delfach właśnie ku czci boga Apollina. Może dlatego Pytia i inni wróżbici żuli lub pali wawrzyn aby otrzymać boskie cechy. Liście miały też zabezpieczać budynek przed piorunami, a ludzi przed chorobami i czarami.
Zresztą "Daphne" jest grecką nazwą drzewa laurowego. Według Owidiusza drzewo to pojawiło się po raz pierwszy, gdy nimfa Dafne została zmieniona w drzewo laurowe, gdy uciekała przed Apollinem.
Liście były też symbolem najwyższego statusu, gdy wieniec wawrzynowy zdobił głowy zwycięzców sportowych oraz wodzów, którzy wygrali bitwy lub wojny. Liście tej rośliny nosili także wybitni obywatele, kapłani, poeci. geniuszu danej osoby. Dlatego uchodził i nadal uchodzi za symbol zwycięstwa oraz sławy, a także geniuszu.
Wierzono, że śpiąc pod drzewem laurowym można nabyć niezwykłą kreatywność i stać się poetą. Rzymianie wierzyli, że jego liście chronią przed czarownicami oraz błyskawicami. Podobno cesarz Tyberiusz na czas trwania burz zakładał wieniec laurowy.
W chińskiej mitologii, drzewo wawrzynu rosło na Księżycu. Chińska nazwa Laur, dosłownie znaczy „księżycowy laur”. Jest to przedmiotem historii Wu Gang, człowieka, który chciał osiągnąć nieśmiertelność.
Gdy bogowie dowiedzieli się o tym, wpadli w złość, zesłali go na Księżyc i rozkazali mu ściąć rosnący tam laur. Jednak kiedy mężczyzna wykonał zadanie, drzewo natychmiast odrosło. I tak było za każdym razem.
W chrześcijańskiej sztuce sakralnej wawrzyn był symbolem życia wiecznego i zwycięstwa nad grzechem. Traktowano go również jako symbol pokuty, także zwycięstwa i triumfu.
"Czyżbyście zapomnieli, że do wyścigu może stanąć każdy, lecz laur otrzyma tylko zwycięzca? Dlatego i wy powinniście biec w podobny do mojego sposób – aby otrzymać laur zwycięzcy! Każdy, kto bierze udział w walce o ten laur, jest gotów znosić rozliczne trudy i samowyrzeczenia – oni, to znaczy sportowcy, by otrzymać zniszczalny wieniec doczesnej chwały, natomiast my, uczniowie PANA, aby otrzymać ten niezniszczalny. Dlatego i ja biegnę, lecz nie bez sensu, ani nie na oślep gnając za wartościami tego świata!"
1 List do Koryntian 9 (nie wiem czyje to tłumaczenie)
Wiecznie zielone drzewo lub wysoki (nawet 10 -15metrów) krzew o aromatycznych, błyszczących liściach, pochodzi z regionu śródziemnomorskiego.
Dawniej większość okolic Morza Śródziemnego porośnięta była lasami laurowymi. Z czasem jednak lasy wyginęły.
Pozostałości lasów laurowych można spotkać w górach południowej Turcji, północnej Syrii, południowej Hiszpanii, północno-środkowej Portugalii i północnej części Maroka.  Ponadto rośnie też w Ameryce Północnej i Południowej, w Australii.
Dziko rosnący wawrzyn może żyć nawet przez 100 lat i osiągnąć do 18 metrów wysokości.
W Polsce w uprawie doniczkowej nie przekracza 3 metrów. Roślina ta potrzebuje jednak dużo światła. Zimą podlewać ją należy rzadko. Wiosną zwiększa się podlewanie. Wawrzyn w donicy dorasta do 1,5-2 metrów, ale można go przycinać, by się rozkrzewił. No cóż, dla mnie nie jest to łatwa roślina do uprawy.
Wiem czym jest twoja miłość do mnie i nie zapomnę.
Nawet, kiedy mnie dopadnie demencja,
stan martwej liryki.
Już jestem tam gdzie nie ma szansy na igrzysko,
ogień olimpijski zgasł po byle podmuchu wiatru.
Meta za plecami,
liść laurowy z kolcami,
przebrzmiałe oklaski
a na horyzoncie tylko niebo.
Już nie ma gdzie postawić stopy,
wszystko jest z piasku:
cisza, dzień i noc, bliskość.
Jerzy Beniamin Zimny
Świeże liście laurowe mają gorzki smak, który łagodnieje wraz z ich ususzeniem. Ich aromat i smak uwalnia się gdy się je pokruszy. Suszone liście laurowe dodaje się przede wszystkim do wszelkiego rodzaju marynat z mięs, warzyw, ryb lub grzybów. Podkreślają walory smakowe zup, gulaszów oraz galaret jak i potraw. Przyprawę dodaje się w przypadku peklowania mięsa oraz do poprawienia smaku rosołu (dla mnie jest to jednak profanacja rosołu). Zawsze należy je wrzucić na początku gotowania i usunąć przed podaniem potrawy, aby potrawa nie była zbyt gorzka (muszę to sprawdzić).
Liść laurowy może być łączony z innymi przyprawami np. czosnek, tymianek, pietruszka, papryka, pieprz w celu nadania potrawom odpowiedniego smaku.
Spożywany w nadmiernych ilościach może mieć działanie toksyczne, dlatego ważne jest zachowanie ostrożności i umiaru.
Liście laurowe nie tylko nadają aromatu potrawom. Cała roślina jest bardzo cenna i od setek lat używana w ziołolecznictwie oraz magii.
Z liści sporządza się olejek laurowy. Jego zapach zapewnia spokojny sen, wycisza i uspokaja. Wykorzystywany jest też do smarowania ugryzień lub ukąszeń. Stosowany jest jako środek przeciwko grzybicom i roztoczom.
Wcierany w skórę głowy nie tylko pomaga w walce z łupieżem, ale także wzmacnia włosy.
Okłady z liści laurowych mogą być stosowane do leczenia zmian reumatycznych, wysypek i innych zmian skórnych.
Olejek laurowy jest głównym składnikiem mydła Aleppo. Mydło to jest znane na całym świecie ze swoich właściwości pielęgnacyjnych.
Doustnie znosi bóle brzucha i miesiączkowe. Zapobiega wzdęciom. Sprawdza się w leczeniu przeziębienia.
Liście laurowe odświeżą oddech po zjedzeniu surowej cebuli lub czosnku. Wystarczy przez kilka minut żuć liść laurowy.
Niekiedy liść laurowy stosuje się wspomagająco u osób chorujących na cukrzycę, ponieważ  obniża poziom cukru we krwi, a także redukuje zły cholesterol. Zawarte w nim fitoskładniki poprawiają funkcjonowanie serca.
Dzięki swojemu przeciwzapalnemu działaniu i zawartości witamin A, E, C należących do antyoksydantów ma działanie wspomagające na układ odpornościowy
Liście laurowe odstraszają szkodniki. Dlatego wkładane są do szaf, gdzie przechowuje się żywność.
Noszone ponoć w kieszeni pomagają spełnić marzenia i odpędzają negatywne energie.
Włożone pod poduszkę sprowadzą prorocze sny, a włożone do portmonetki w liczbie nieparzystej przyciągają pieniądze. No cóż.....
(...)
Nie stracił czaru romantyczny smęt
Róż i słowików, rusałek i goplan.
Lecz coraz szybciej warczy życia pęd:
Tam, gdzie jest księżyc, jest i aeroplan!

Nie stracił mocy Achilles i Piast,
I chwalon będzie każdy, kto bohater!
Lecz już z czeluści elektrycznych miast
Tłum wielki bucha, jak lawa przez krater!

A kto jest wyższy - może wyższym być,
Niechaj na skroń mu liść laurowy kładą,
Lecz i Przechodniom ma być wolno żyć!
Starzec olbrzymi rzekł mi: Camerado!

A kto marzenie ukochał i sen,
Niechaj je w śpiewną splata słów perlistość!
Lecz oto z szczytów i przepastnych den
Dźwiga się potwór: Wielka Rzeczywistość!

Byłaś, Poezjo, teatralną grą,
Miałaś swe stałe, stare rekwizyty,
Lecz oto moce niesłychane prą,
I śpiew Powszechny bije pod błękity!

Gromada śpiewa, współczesności chór,
Tłum ekstatyczny, który w bezmiar urósł!
Hej, życiu drogę! Stanął groźny Zbór,
Na spotkanie Zborowi - Futurus.
(...)
Julian Tuwim

piątek, 18 sierpnia 2023

Nadal....

Moja ścieżka

Moja ścieżka ciągle wiedzie pod górę
przedziera się przez zarośla i ciernie
zawraca i zakręca
zarasta i znika
w gąszczu obojętności
i codziennych ciężarów.
Próbuję iść, biegnąć
choć sił nie starcza,
więc wołam Panie:
wyjdź ze światłem,
podaj mocną rękę,
odgarnij głazy- olbrzymy
uratuj
gdy ginę kolejny raz…
Mija dzień za dniem, tydzień za tygodniem… Nic szczególnego się nie dzieje - zwykła szara codzienność. Czy aby na pewno zwykła? Nic mnie nie cieszy specjalnie, nie interesuje, nie potrafię wywiązać się z obietnic, które sama sobie złożyłam… Robię tylko to co muszę. Nawet nie patrzę w lustro, bo tam tylko… A przecież powinien być uśmiech.
Nie mam siły na nic. Jestem zmęczona… Siedzę więc tylko w kuchni w miękkim dresie i patrzę przez okno na świat w poszukiwaniu jasnych promieni słońca. Może one dodadzą mi więcej energii. Niestety chociaż za oknem  słonecznie i kolorowo, to moje zmęczenie tylko w niewielkim stopniu zmniejsza się. Najchętniej zatem zawinęłabym się w ciepłą kołderkę i przespała tą całą szarość w moim życiu.
Wiem, nikt nie lubi, kiedy ktoś wiecznie narzeka i jest złym nastroju. Ja też nie przepadam za takimi osobami. Zazwyczaj taka nie jestem i staram się cieszyć życiem, korzystać z każdej dobrej chwili, która jest mi ofiarowywana.

Taniec życia
Świat zawirował wokół myśli moich
zastygam w ciszy
na granicy nocy i dnia
ostrze smutku tnie moją radość
ciepło radości roztapia ostrze bólu
przenikają się we mnie
przeciwstawne światy
świat mojej duszy
rozprasza mroki nocy
które ulatują bezwolnie
przed woalem poranka uczuć.
Jednak w naszym życiu są góry i doliny, ukwiecone łąki i cierniste zagajniki….Nie  wiem, czy w tej chwili jestem w zamglonej dolinie czy też w mrocznym lesie. Wiem jednak, że jestem gdzieś, gdzie nie widzę drogi, którą mogłabym podążać ku słońcu.  Z daleka słyszę pogodne głosy, czasem dotrze do mnie czyjś śmiech, ale jak się rozejrzę to wiem, że jestem sama. A przecież lubię, kiedy ktoś uśmiecha się do mnie zupełnie bezinteresownie. Na przykład pani w sklepie wydając resztę, staruszek, któremu ustąpiłam miejsce w autobusie lub dziewczyna stojąca ze mną w długiej kolejce do okienka…. To przecież nic nie kosztuje ale  jak poprawia nastrój.
Co robię teraz? Nadal często odpoczywam, chociaż takie przerwy są już rzadsze. Słucham audycji w radio, nawet oglądam telewizję, czasem złapię parę chwil na książkę. Zakupy, gotowanie to robię z konieczności, zazwyczaj gdy w lodówce już nic nie ma. Do sprzątania zmuszam się dopiero wtedy, gdy zaczynam się już o coś potykać. O podlaniu kwiatków przypominam sobie w ostatniej chwili. Brak mi siły na wszystko. Nic mi się nie chce.
A przecież tyle mam spraw rozpoczętych, tyle jeszcze pozostało do zrobienia... Może jutro, może kiedyś… uda się mi wszystko podokańczać? Jednak chyba się łudzę i sama oszukuję powtarzając słowa Scartet O'Hara - Pomyślę o tym jutro.
A zresztą lubię sobie trochę pomarudzić – wówczas troszkę jest mi lżej.
Cóż zmęczenie to budzący dzisiaj respekt i zrozumienie parasol.
Krawędź
Na krawędzi dnia i nocy
odpływają moje sny
w bezbrzeżną tęsknotę
drążą mój umysł
który gwałtownie poszukuje
drobnych odprysków spełnienia
wiem, że nie dosięgnę gwiazd wymarzonych
wiem, że nie pofrunę z wiatrem
ciało uwięzione w niemocy
niweczy zbyt śmiałe plany
wiem tak wiele
a jednak śnię…
Chciałabym tylko przytulić się do mojej poduszki, przykryć ciepłą kołdrą i zasnąć tak, aby obudzić się pełna sił i energii. Nie wiem jednak, czy sen mi pomoże. Przecież codziennie zasypiam o stałej porze, śpię moim zdaniem wystarczającą ilość godzin, a jednak mój organizm domaga się jeszcze. Najgorsze jest jednak to, że moje zmęczenie nie daje mi odpocząć, zasnąć, chociaż zdawałoby się, że jak tylko się położę, to natychmiast odpłynę do krainy Orfeusza.
Ktoś może powie, że sama sobie wymyślam problemy... Tak, tak, zmęczenie to dobra, wygodna wymówka współczesnego świata. Ktoś może zapytać dlaczego i ja wszystko składam na jego barkach i chowam się w miękkich fałdach jego futerka?
Staram się dać o siebie, dłużej spać, urozmaicać to, co jem…. Na szczęście powoli sił mi przybywa.
W  lesie
Moje serce płacze
musi płakać bezgłośnie
by nie drażnić świata
łzy są przecież niemodne
więc  zbieram je ukradkiem
i rozrzucam w leśnej gęstwinie
może zakwitną konwalią.
Basia Wójcik i jej obrazy
Nie chcę dalej smucić.  Przecież mamy piękny, letni miesiąc. Do tego nadal jestem w moim Domu. Nigdzie się nie spieszę, nie pędzę. Sierpniowe poranki w moim Ogrodzie należą do moich ulubionych. Są chłodne, rześkie, mają swój specyficzny, niepowtarzalny zapach. Cała przyroda jest rozleniwiona po pracowitym, żniwnym okresie. Uwielbiam wówczas wstać wcześnie rano, ubrać się cieplutko  i w spokoju delektować się każdym wschodem słońca i towarzyszącym mu koncertem symfonicznym natury. O sierpniowym poranku staram się zapominać o problemach otaczającego mnie świata.  Wszak za chwilę będzie już normalnie. Znowu uśmiechnę się radośniej. W to wierzę. Przecież celem naszego życia jest to, aby być szczęśliwym.
Marudzenie i brak chęci do zmian na lepsze, to prawdziwe marnotrawstwo naszego życia.
Szczęście jednak raczej nie przychodzi samo. Ono pochodzi z naszych działań. Same modlitwy nie pomogą. Chociaż nieraz myślę, że niektórzy mają „farta” i czasem dostają szczęście w prezencie. Każdy jednak może spróbować po nie sięgnąć.  I ja zamierzam z tej możliwości skorzystać.
Wierzę, że już niedługo spod tego parasola w lustrze uśmiechnie się do mnie ktoś optymistycznie patrzący na świat.

piątek, 11 sierpnia 2023

Sierpniowe pisanie

O sierpniu
I
Stanęły pod mym oknem
jak wiejscy muzykanci
gwiazdy.
zielonooki
sierpień po sadzie tańczył.
Księżycem całowany
sad się rozrzewniał,
lekki był i cygański
taniec sierpnia.
Raz złocistość w korze drzew drżała,
tu cień ją płoszył,
ludzie mrużyli, noc otwierała
oczy.
II
Zaciemniły się świerki,
nad każdym wzeszła gwiazda,
noc jak ty: przytula i rozchmurza;
światło zorzy dalekiej
jest jak miasto daleki
błyskające gwiazdami od wzgórza.
Łzy, co nam z oczu zlecą,
ziemi o nas powiedzą,
chodźmy w drogę, łzy w drodze obeschną;
łzy nie przynoszą ulmy
a my w tę noc wędrujemy
roziskrzoną, rozśpiewaną bezkresną.
Trzcina śpi na jeziorze,
znieruchomiały zorze
i wiatr się uspokoił.
Gwiazdy srebrnoramienne,
świecą gwiazdy promienne,
i nad świerkiem swoim.
III
Nastaw czapki: gwiazdy lecą ładnie
jak świąteczne cacka pozłacane;
nastaw czapki: może która wpadnie
i zaniesiesz ją do ukochanej.
A gdy skłamią, że jej w domu nie ma
chora - różne bujdy takie,
gwiazdę rzucisz z powrotem do nieba
czapką naciśniesz na bakier.
IV
Szum
Szumi wiatr -
odwieczny wiatr, beztroski wiatr, wiatr nieustanny.
Ciepły sierpień ogrody rozszerzył, rozmarzył i ogrzał.
Szumi wiatr.
W szumie wiatru jestem na śmierć zakochany.
W szumie wiatru jestem na śmierć zakochany.
Jeszcze spróbuję, jeszcze raz,
w zieloną noc sierpniową...
zielony ptak sierpnia
na czarnej wieży nocy
przysiadł.
Wieża ma okna srebrne,
skrzydłami bije sierpień,
głową kręci.
V
Popatrzcie, ileż gwiazd na niebie dzisiaj,
a każda dobra jest jak matki uśmiech -
i szumi wiatr, i polski sierpień skrzy się
, i człowiek musi długo marzyć, zanim uśnie.
VI
Ty mówisz: - Nie chodź tam nocą
tą skośną ulicą, pochyłą, po co
chodzisz po pochyłej ulicy?
A ja na to: - Jesteś głupia dziewczyna.
Chodzę, bo mi się wtedy przypomina
ulica Towarowa z księżycem
nad elektrownią.
VII
Powróciłem tutaj jak z podróży
po ulicach, po zaułkach krętych.
Tak, to tu - ten księżyc taki duży.
Tak, to tu - ta furtka i sztachety.
Wyszła matka z pomarszczoną twarzą,
popatrzyła na mnie niewesoło.
- Synku, mówi, jakżeś się postarzał.
Byłeś sokół, teraz jesteś gołąb.
Konstanty Ildefons Gałczyński
Sierpień.... Miesiąc który chyba kocham najbardziej. Chociaż tak naprawdę każdy miesiąc ma dla mnie swój urok. Ale sierpień jest chyba szczególny. To czas spadających gwiazd i mojego ulubionego święta Matki Boskiej Zielnej. Gdybym zatem miała wybierać, to sierpień na pewno znalazłby się w czołówce. Bo ten jeden jedyny trudno byłoby mi określić. Wszak każdy z miesięcy ma swój urok, którymi nas oczarowuje. Nawet ten tak nielubiany listopad. 
Dzisiaj jednak o sierpniu, pod koniec którego zawsze wyjeżdżam na urlop. Dlaczego wówczas? Nie ma już bowiem żaru i kaprysów lipca. Ranki i wieczory są chłodne. Dookoła króluje spokój i brak pośpiechu. Królewna Lato ubiera się w fioletową sukienkę utkaną z wrzosów i astrów, a poprzetykaną migoczącymi gwiazdami spełniającymi życzenia. W ręku trzyma koszyk wypełniony dojrzałymi, również fioletowymi, śliwkami, winogronami, borówkami...  Za chwilę szykując się na powolne przyjście swojej siostry Jesieni zmieni sukienkę na złoto - czerwoną, a w koszyku pojawią się czerwone jabłka, żółte gruszki... Do tego czasu jednak jeszcze daleko, który pewnie minie zbyt szybko. 
Ostatnio przeczytałam, że sierpień jest miesiącem ulubionym przez romantyków, którzy zadzierają głowę do góry i podziwiają spadające gwiazdy. Czy ja taka jestem? Przecież co roku piszę o tym, że w pierwszej dekadzie sierpnia św. Wawrzyniec zaczyna rzewnie płakać, a w połowie tego miesiąca święcimy bukiety ziół i kwiatów. Co jeszcze nowego mogę wymyślić? Czy mam się powtarzać? Ile można przecież pisać o tym samym? A może warto o tym przypominać każdego roku? Kto dziś wie co to są łzy św. Wawrzyńca lub skąd się wzięło święto Matki Boskiej Zielnej? Chyba niewiele osób może odpowiedzieć na to pytanie. 
Matce Bożej Zielnej
Przez pola łąki i zboża
idzie Pani Zielna, Matka Boża.
Pochyla się tkliwie nad ziołami,
słucha świerszczy, rozmawia z ptakami.
Sierpniowemu słońcu błogosławi
na żniwiarzy spogląda łaskawie.
Dobrą ręką dotknie wieniec dożynkowy
na Jej święto upleciony, gotowy.
Wczesnym rankiem rosę w lasach rozsiewa,
potem spieszy kędy owoc dojrzewa.
A za wszystko Synowi dziękuje
z wiernym ludem Jej serce się raduje.
Z pielgrzymami na szlaku wędrownym
słucha próśb i westchnień rozmodlonych.
I ukradkiem łzę z twarzy ociera
gdy się człowiek przed Bogiem otwiera.
Pierwsza idzie na Jasną Górę
by pielgrzymów witać najczulej.
Spoglądając z troską matczyną,
czuwa ciągle nad ludzką rodziną.
Matko z twarzą pociętą przez wroga,
ciągle zbliżaj nas wszystkich do Boga.
Bądź nam tarczą niezłomną i siłą,
uczyń Polskę, Bogu wierną i miłą.
Basia Wójcik
Jednak dziś nie będę się powtarzać. W tym roku będzie trochę inaczej. Znalazłam w wirtualnym świecie bajkę napisaną przez Reginę Sobik o tym jak Matka Boża Zielna pomogła pewnemu gospodarzowi. Pozwolę sobie ją zacytować.
Była przepiękna ciepła sierpniowa noc. Na niebie księżyc świecił tak jasno jakby chciał blaskiem dorównać słonku, które spało w najlepsze gdzieś z jakimś kątku nieba. Na rżysku pomiędzy snopami pszenicy i żyta uwijała się jakaś kobieca postać. Blask księżyca oświetlał ją całą. Na głowie zamiast chustki miała wianek. W ręku trzymała nieduży pleciony koszyk do którego zbierała kłosy i w znanym tylko sobie porządku układała zebrane plony. Potem poszła na miedzę zrywając piołun. Kiedy koszyk już był pełny kobieta skierowała się do niedalekiej przydrożnej kapliczki, a księżyc jak światło latarni morskiej cały czas oświetlał jej drogę. Nieznajoma Pani bo tak ją będę nazywać zatrzymała się obok kapliczki. Usiadła na chwilę na ziemi, żeby odpocząć a koszyk postawiła u stóp kamiennej figurki Matki Bożej. Po krótkim odpoczynku wzięła inny pusty koszyk i ruszyła na łąki i pola gdzie rósł pachnący kwieciem rumianek. I tu sytuacja powtórzyła się. Nieznajoma zbierała rumianek i układała w koszyku a potem skierowała się do pobliskiego ogródka pewnego starszego samotnego gospodarza, by tam nazbierać pachnące świeżością listki mięty i rozmarynu oraz innych roślin i kwiatów, które mogą być pożyteczne dla zdrowia człowieka. Kobieta pracowała calutką noc i nawet nie zauważyła kiedy pierwsze promyki słonka zaczęły budzić ze snu zaspaną ziemię. Teraz dopiero okazało się, że kobieta jest boso ubrana w zieloną sukienkę ozdobioną żywymi czerwonymi makami i błękitnymi chabrami. Głowę zdobił upleciony wianek z ziół i kwiatów. Kiedy kogut zaczął piać a, psy przy budzie szczekać nieznajoma położyła koszyk napełniony ziołami na schodach samotnego schorowanego gospodarza i ruszyła w kierunku przydrożnej kapliczki . Zbudzony hałasem starszy Pan wyszedł przed dom. Nie mogąc uwierzyć przecierał oczy ze zdumienia.
Przed drzwiami na schodach stał pełniutki koszyk wypełniony ziołami i kwiatami z jego ogrodu. Ucieszył się bardzo bo ze względu na wiek nie był w stanie nazbierać ziół na święto Matki Bożej Zielnej. Bo trzeba Wam wiedzieć, że to właśnie w to Święto w kościołach i kaplicach święci się zebrane zioła i kwiaty. Szybko jak tylko mógł ubrał się i ruszył do pobliskiego kościółka śpiesząc się bardzo bo właśnie dzwony biciem wzywały wiernych na mszę. Kiedy przechodził obok przydrożnej kapliczki z figurką Matki Bożej zauważył na jej kamiennej sukience żywy czerwony kwiat maku. Na głowie zamiast korony znajdował się świeżutki zielony wianek. Wtedy zrozumiał kto zrobił mu taki prezent. Uklęk z szacunkiem przed figurką Matki Bożej i podziękował za tak wspaniały dar oraz za opiekę nad ziołami przed nadmiernym słońcem gradem i deszczem bo dzięki temu ludzie będą mogli zrobić sobie lekarstwa które będą ich chronić przed chorobami. Zauważył też albo mu się zdawało, że kamienna figurka Matki Bożej uśmiechnęła się do niego radośnie. Pełen wdzięczności i nadziei w sercu ruszył w kierunku kościoła rozpowiadając sąsiadom co mu się przydarzyło tego świątecznego ranka.
I płyną modlitwy
Naręcza piołunu pachnący rumianek
składa dziś lud wierny w Matki Bożej dłonie
a maki i chabry wdzięcząc się przymilnie
niczym wieniec chwały oplatają skronie
Rozśpiewane serca bijąc równym tonem
dziękują za hojne Matki Ziemi dary
pobłogosław Pani to co cieszy oko
a ciału da zdrowie i siły bez miary
I płyną modlitwy z prośbą do Matuli
by wciąż ochraniała od klęsk i powodzi
Królowo ziół kwiatów i przedziwna Pani
otaczaj opieką to co Ziemia rodzi
Matko Boża Zielna lasów pól Królowo
O brzasku poranka Matka Boża Zielna
kropelkami rosy poi wonne zioła
żeby przed ołtarzem godnie wyglądały
kiedy je zaniesie pielgrzym do kościołach
Z naręczami kwiatów zerwanych na między
z serca darowanych znojem wypełnionych
ubierze ołtarze modlitwą dzienkczynną
świeżymi ziołami i kwieciem zdobionych
Matko Boża Zielna lasów pól Królowo
niech to piękno które Stwórca ofiarował
będzie Ci zapłatą za wszystkie starania
gdyż trudno wyrazić wdzięczność w samych słowach
Dla Matki Bożej Zielnej
Pierwszym promykiem zorzy
zbudzisz sierpniowy poranek
z owoców tego lata
upleciesz zdrowia wianek
Dasz ziołom zapach słonka
a listkom świeżość wiosny
zaś kwiatom podarujesz
tęczy koszyczek radosny
Ciepłem nakarmisz zioła
żar chłodem wiatru ukoisz
kroplami rosy srebrzystej
pragnienie zaspokoisz
Rozlejesz woń po ogrodzie
rumianku i lawendy
ususzysz skwarem południa
liście szałwii i mięty
Królowo ziół i kwiatów
niech ten bukiecik złożony
u Twych stóp będzie od nas
wdzięcznością wypełniony
Jak staruszka przy drodze
ciężarem lat przygarbiona
stoi stara kapliczka
samotna ,opuszczona...
Tylko człowiek
który tu szuka ciszy
opuszczonej kapliczki
bicie serca usłyszy"
Regina Sobik
Cóż jeszcze mogę dodać dodać? Chyba tylko to, że marzę, aby powędrować od kapliczki do kapliczki. Przecież nie brak ich na naszych polskich ścieżkach. Może 15 sierpnia o świcie jak ci roku pójdę na pola, zrobię kolorowy bukiet i zaniosę go do kościoła. Potem powieszę go przy drzwiach wejściowych. Na ten tradycyjny spacer czekam cały rok. Ale może za rok będę o tej porze wędrować do kapliczki stojącej na rozdrożu dróg lub w polu tuż za jakąś wsią.
Wierzę, że kiedyś się to uda.