piątek, 25 marca 2022

Wiosna w kolorowej sukience na zakręcie


NADCHODZI WIOSNA
Nadchodzi wiosna. 
Idzie drogą,
Zaraz wyjdzie zza zakrętu,
Ominie ostatnią zaspę śniegu
I przyjdzie do mnie.
Uważaj, błoto! 
Masz takie ładne pantofle.
Czekam na Ciebie, bo zima mi zbrzydła,
Zimno i słońca nie widać.
Przynieś mi, proszę, złociste promienie,
Ogrzeję się w ich blasku.
Daj się nacieszyć swoją urodą,
Zaproś na ptasi koncert.
Czekam już długo,
Ty się nie spieszysz.
Co mi zostaje? 
Nadzieja,
Że przyjdziesz z bukietem kwiatów,
Nadejdą wiosenne porządki.
Słońce ogrzeje mi serce,
Może stopnieją problemy?
Wiatr zaś przegoni smutki.
Czekam. Przyjdź!
Renata Kisiel
Niestety od dawna nie pada. Każda kropla deszczu oznacza zielony, błyszczący liść, kolejny rozkwitający kwiat i kolejne kiełkujące źdźbło trawy. Jak spadnie deszcz cały świat uśmiechnie się i rozkwitnie. Będzie zadowolony? 
Ale czy ja jestem zadowolona z życia? Szczęście docenia się wówczas, gdy zniosło się tyle niespodziewanych darów losu. Pokonałam już kilka zakrętów i również teraz chciałabym wędrować zwykłą, prostą drogę... Ale wciąż jestem na zakręcie i wiem, że jeszcze tu trochę zostanę. Chociaż pomarańczowe światełko już się zapaliło. 
Często, gdy jestem na zakręcie, gdy coś zaczyna się sypać, to myślę o tym, żeby gdzieś uciec, zostawić wszystko i zamieszkać z dala od pędzącej cywilizacji.
Jednak to pozostaje w sferze marzeń. Ich realizacja nie jest taka prosta... Musiałabym spakować moje życie do walizek, pudełek.... Potem trzeba byłoby udać się na pocztę, wysłać to daleko, do celu ucieczki. Problem jednak w tym, że nie mam tak dużych walizek i pudełek, a wybór najpotrzebniejszych rzeczy byłby bardzo trudny. Teraz tylko mogę zacytować:
Już się nie spieszę
Nie pędzę
Nie biegnę
Żyję wolniej
Spokojniej
Bez tempa
Nie dlatego
Że nie mam się do czego spieszyć
Po prostu wiem
Że i tak nie zdążę
znalezione w Internecie.
Chociaż chyba trochę bym zmieniła:
Nadal nie muszę się spieszyć
Nie pędzę
Nie biegnę
Żyję wolniej
Ale czy spokojniej?
Bez tempa
Dlatego
Że nie mam się do czego spieszyć
Chociaż wiem
Że i tak bym nie nadążyła
A przecież panuje nam już Pani Wiosna. Z radością patrzę przez moje okno na otaczający mnie świat i uśmiecham się. Nareszcie do mojego Ogrodu zawitała ciepła i słoneczna królewna Wiosna. Tak długo na nią czekałam przez trudne ostatnio dla mnie miesiące. Wierzę, że długo taka będzie, chociaż dobrze wiadomo, że najmłodsza córka króla Słońce potrafi być kapryśna. Często, w ubiegłych latach,  mogłam się o tym przekonać.
A gdy idzie wiosna
O cichej północy,
To błyszczące gwiazdy
Ma w swojej karocy.
A tak lekko tańczy
Wśród leśnej polanki,
To się dla niej w wieńce
Zwijają sasanki.

A kiedy podąża
Wśród pól oziminy,
Ma suknię zieloną
Z traw i koniczyny.

A kiedy wód fale
Ramieniem otoczy,
To ma czoło z lilii
i błękitne oczy.

Zna ją każdy zagon,
Każdy gaj i miedza,
Jeno próg serc ludzkich
Tak rzadko odwiedza.
Ćwierk Konstanty
Wszystkie barwny Wiosny zachwycają. Są takie świeże i pastelowe. Jak tylko się pojawiają cieplej robi się mi na duszy. Nie mogę przejść obok nich nie można obojętnie. Kolory pojawiają się i znikają, aby ustąpić miejsca nowym. Królewna Wiosna przyszła do nas w lekkich pantofelkach, w płaszczyku poprzetykanym białymi przebiśniegami i żółto-fioletowymi krokusami. Miała już też fiołkową pelerynkę. Teraz jest ubrana w słoneczno-żółtą sukienkę z forsycji, żonkili i ranników. Międzyczasie przymierza już tą zieloną z czerwono-żółtymi tulipanami. Do czerwca nadworna krawcowa króla Słońce uszyje Wiośnie jeszcze kilka sukienek. Zawsze jednak zwracają moją uwagę dwa dominujące kolory – zielony i żółty. Jednak dla mnie każdego roku Wiosna ma również sukienkę utkaną z kolorów nadziei.
Gdy na nią patrzę, to wierzę, że może i dla mnie zaczyna się czas nowego, pięknego i dobrego. Liczę, że spełnią się moje oczekiwania i wszelkie obawy, niepokoje odpłyną wraz z powiewem wiosennego wiatru.
Nadzieja jest teraz dla mnie najważniejsza. Dzięki niej mam poczucie jako takiego bezpieczeństwa, chociaż niepewność nadal mi towarzyszy.
To właśnie nadzieja sprawia, że staram widzieć świat i przyszłość w jaśniejszych barwach.
Bez nadziei każdy następny dzień napełniałby mnie niepewnością. Wierzę, że przyjdzie dzień, kiedy minę wszystkie zakręty, a moje ścieżki się wyprostują. Przecież już niejeden zakręt mam za sobą i dobrze wiem, że kiedyś droga stanie się prosta. Wówczas wszystko wróci na swoje tory.
Na zakręcie
moje życie zwolniło na zakręcie
coś zazgrzytało
coś się popsuło
już nie da się przyśpieszyć

moje życie zwolniło na zakręcie
jak złapać oddech
by wyjść na prostą
i znów się życiem cieszyć

czas wyjść z zakrętu
czas zebrać siły
by życie ruszyło powoli
coś zoperować
coś nasmarować
nie myśleć, że bardzo boli

czas wyjść z zakrętu
czas dodać gazu
by życie ruszyło z kopyta
śmiać się i bawić
i gnać przed siebie
nie słuchać, że coś tam zgrzyta
Znalezione w Internecie
Zwrot "być na życiowym zakręcie" zazwyczaj oznacza trudny moment w życiu. Ma zdecydowanie znaczenie negatywne. To często konieczność zmiany dotychczasowego życia, chociaż jeszcze nie do końca wiadomo, w którym kierunku należy ruszyć dalej. Niestety nie ma możliwości powrotu na stare, wydeptane już ścieżki.
To pora, aby ruszyć nową drogą, którą musimy wybrać. Jednak czy tak naprawdę chcę zobaczyć, co kryje się za zakrętem. Teraz co prawda tkwię w jednym punkcie, ale jest spokojnie, bezstresowo... Jest mi dobrze. Cały świat dookoła pędzi na złamanie karku, zmierza do wyznaczonego celu. A ja tak naprawdę nie lubiłam tego wyścigu. Czy tak naprawdę znowu chcę biec? Przecież droga, która mnie czeka za zakrętem nie będzie łatwa. Znowu będą na niej kamienie, koleiny, dziury. Czasem pojawią się rozwidlenia, które zmuszają do wyborów. One mogą zaprowadzić do ślepej uliczki lub nad przepaść. Wówczas trzeba zawrócić i szukać dobrej drogi. Owszem, niektórzy próbują przeskoczyć przeszkodę lub wybudować most, ale czy ja zdecyduję się na coś takiego?
No właśnie. Tak naprawdę nikt do końca nie wie co się kryje za kolejnym zakrętem i czy dojdzie do końca zaplanowanej przez siebie drogi.
Wierzę, że jak moja droga się wyprostuje, to będę mogła ruszyć nią spokojnie i bez pośpiechu. Jednak, czy jest to możliwe? Dookoła przecież wszyscy biegną, za wszelką cenę dążą do zamierzonego celu. Nigdy nie brałam udziału w tym wyścigu i nadal nie chcę. Wiem, nie wszyscy mogą to zrozumieć, niektórzy uważają, że brak mi ambicji. Ale, czy tak naprawdę ten pęd do sukcesu jest ważniejszy od najbliższego otoczenia? W ostatnich miesiącach utwierdziłam się w przekonaniu, że nie.
Mam więc tylko nadzieję, że jak znowu ruszę w drogę, to będzie to spokojny marsz równym krokiem. Owszem spodziewam się, że pojawią się przeszkody, ale chcę je pokonywać bez pośpiechu. Nie lubię się spieszyć. Zresztą pośpiech ma na mnie zły wpływ. Nigdy nie wychodzi mi na dobre.
Wiosna w zielonej sukience
nogami bosymi stąpa.
I gdzie stopę stawia,
tam… to chyba czary –
wiosenny kwiat zostawia.
Po spacerze wiosny
świat zmienia się cały.
Ptaki wśród zieleni
radośnie śpiewają,
motyle fruwają,
świerszcze cicho grają.
Kwiaty kolorowe
wśród traw zakwitają.
Gdyby nie ty, wiosno,
i te twoje czary,
to świat byłby pewnie
i smutny, i szary.
Krystyna Datkun-Czerniak
Chciałabym tak jak Wiosna ubrać zieloną sukienkę poprzetykaną perełkami nadziei i ufnie ruszyć w dalszą drogę. Postaram się więc z resztek nadziei uszyć bezpieczny, zielony, zwiewny strój. Ale chwileczkę... Przecież ja nie potrafię przyszyć dobrze guzika, a co dopiero coś uszyć..... Co zatem będzie? Bo i w szafie posucha z sukienkami. 
Wiosna w zielonej sukience
bierze krokusy na ręce.
Wykąpie je w rosie świeżej
i w nowe płatki ubierze.

ref: Wiosna buja w obłokach,
wiosna płynie wysoko,
wiosna chodzi po drzewach,
wiosna piosenki śpiewa.

Potem z rozwianym warkoczem
niebem powoli gdzieś kroczy.
Wysyła promyki słońca
i wiersze pisze bez końca.

ref: Wiosna buja w obłokach…

Nocą się skrada z kotami,
chodzi własnymi drogami.
A teraz śpi już na sośnie
i nie wie, że sosna rośnie.

ref: Wiosna buja w obłokach…
Stanisław Marciniak

sobota, 19 marca 2022

Opowieść o wierzbie

Wierzba przydrożna
Polska wierzba, krzywa, pochylona, 
Piorunami trafiana raz po razie, 
Ma tysiące gałęzi, zieleńszych od liści, Prostych, promiennych, 
Które biją z jej piersi jak akty strzeliste, Ku niebu, w ekstazie! 
Wielki, wielki mam sentyment dla tej wierzby! 
Jak ona wierzy w życie! 
-- I my wierzmy... 
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria
Każdego roku, o tej porze pojawia się opowieść o drzewie. Ponieważ wiosną pierwsza zieleni się wierzba, dzisiaj zatem opowieść o tym drzewie.
Jednym z najbardziej ulubionych przez Polaków drzew jest wierzba. To smukłe, często pokrzywione drzewo na przestrzeni wieków niejednokrotnie rozbudzało ludzką fantazję.
Trudno byłoby znaleźć bardziej charakterystyczny element polskiego krajobrazu, jak właśnie wierzba. Jest to drzewo niezwykłe. 
Wierzba wyciąga swe ramiona prosto ku niebu. W naturalnym stanie jest to wysokie, bujne drzewo. Ma ono także odmianę płaczącą, gdzie konary i wiotkie gałązki zwieszają się nisko ku ziemi, a najczęściej ku lustru wody, bo na ogół rośnie nad brzegami stawów, jezior i rzek. Wtedy jej wierzbowe włosy odbijają się w tafli wody.
Wierzba rośnie szybciej niż inne krzewy, a w dodatku potrafi się rozwijać nawet w złych warunkach.Wierzbę nazywano zatem rośliną „miłująca życie", jej żywotność i siła napawały optymizmem, więc w symboliczny sposób starano się przekazać jej energię ludziom i zwierzętom.|
Znanych jest około 400 gatunków tego drzewa. W naszym kraju rośnie około 30 gatunków. U nas najpopularniejsza jest wierzba zwyczajna, płacząca, biała, której gałązki wykorzystuje się do przygotowania palmy wielkanocnej. 
Wkrótce mamy Wielkanoc i zapewne w naszych domach stoją palmy z gałązkami wierzby lub inne dekoracje z baziami.
Gałązki wierzby w symbolice Kościoła Katolickiego to znak nieśmiertelności duszy oraz zmartwychwstania 
Mało kto wie, że zanim te pierwsze, wiosenne gałązki stały się przedmiotem liturgicznym Kwietnej, Palmowej Niedzieli, służyły głównie do zabiegów magicznych, mających na celu zapewnienie zdrowia, dostatku i … płodności.
Szum starych wierzb
O czym szumicie
stare zwiastunki  młodej radości
na przedwiośniu 
biednym jak chłopski przednówek 
rzucając wierzbowe gałązki 
w objęcia marcowego wiatru 
śpiewającego pieśń skowronka 
nad piaszczystym łanem mojej ziemi 
chcę zrozumieć waszą mowę 
utkaną z marzeń 
o życiu wśród prostych ludzi 
jak ja…
wiersz i obraz Basia Wójcik
Według starej legendy litewskiej, pierwsza wierzba powstała w dość dramatycznych okolicznościach. Pewna kobieta o imieniu Blinda, mieszkająca w pobliżu rzeki, co rok wydawała na świat liczne potomstwo. Matka Ziemia zatrwożyła się o swoje pierwszeństwo i postanowiła zareagować. Kiedy Blinda, szła wzdłuż rzeki ugrzęzła w błocie, a ziemia tak mocno ścisnęła ją za nogi, że nie mogła się z niej uwolnić. Wrosła w to miejsce na zawsze i stała się wierzbą. Dlatego wierzba po litewsku nazywa się „blinde”.
Stara wierzba. 
Co tam słychać u sikorki?
A kukułka, gdzie dziś mieszka?
Czy pan gołąb w świat odleciał?
O tym szumi stara wierzba.

Opowiada swoim śpiewem,
Dzieje swe ubrała w lata.
Kogo słowik wziął za żonę,
Komu czyżyk figle płatał?

Kładzie wierzba swe gałązki,
Pogłaskane letnim wiatrem.
A w jej listkach pan skowronek
Śpiewem chwalił się przed światem.

Stara wierzba, tak jak matka,
Rozpościera swe ramiona
Tak w nich chroni domowników,
Kiedy zima idzie sroga.

Patrz, kołysze w swych konarach
W małych gniazdkach piskląt parę.
– „Luli, luli me ptaszęta,
Śpijcie słodko, gdy was bawię.”

Domem jest dla rodzin ptasich.
Ich przystanią, kiedy trzeba.
Każde gniazdko chronić będzie,
Nasza dobra, stara wierzba.
znalezione w Internecie  

Kolejna legenda.
Dawno temu wierzono, że w dziuplach starych, spróchniałych wierzb stojących na rozstajach dróg, przesiadują diabły, diabliki oraz wszelkie złośliwe duchy drzewne. Czyhały one na przejeżdżające wozy, łamały dyszle, zrywały obręcze z kół, kradły koniom podkowy, usypiały woźniców lub sprowadzały ich na manowce. Stąd być może wzięły się powiedzenia
Śmieje się jak diabeł na suchej wierzbie,
W starej wierzbie diabeł mieszka,
Kręci jak diabeł suchą wierzbą,
Zakochał się jak diabeł w suchej wierzbie. 
Stare wierzby rosnące na podmokłych łąkach, na brzegach rzek i stawów były królestwem diabła polnego Rokity, który wyskakiwał gdy człowiek za blisko podszedł. Taplał nieszczęśnika w bagnie i topił pijaków. Wszystkie stworzenia żywe, nie lubią Rokity oprócz wrony, z którą diabeł w przyjaźni żyje. I kiedy na starej, rosochatej wierzbie w pobliżu rzeki siedzi samotna wrona…. można być pewnym, że w dziupli, lub między gałęziami Rokita mieszka…

Wierzba nad urwiskiem [fragmenty]
Na urwisku, zgarbiona i krzywa 
Z pniem rozdartym stoi wierzba siwa 
Cała naprzód podana, schylona 
ponad przepaść wyciąga ramiona 
i spogląda hen, w dal, ku dolinie, 
kędy rzeki złocisty szlak płynie, 
każdej wiosny, z gór lecą strumienie, 
podmywając wierzbowe korzenie; 
co dzień ziemia z pod nóg jej ucieka, 
wierzba żyje i patrzy i czeka. 
Czasem jeno, kiedy cichą nocą 
Gwiazd girlandy na niebie migocą, 
A słowicza pieśń płynie z oddali,
Zofia Rogoszówna


W Tygodniku Ilustrowanym z 1863 r. wydrukowano cykl artykułów dotyczących. Jako pierwszy pojawił się tekst Józefa Grajnerta poświęcony wierzbie.

Jest ona tem między drzewami u nas, czem wróbel między ptakami, chleb między pokarmami, kolor biały między barwami, krakowiak między śpiewami, jednem słowem jest najpowszedniejszem, najwięcej napotykanem drzewem w podaniach i w życiu.
Wierzba stroi żywym płotem ogródki i podwórka wiejskie, szumi nad stawami i strumykami, płacze nad grobami cmentarzy, rozwesela oko i chłodzi podróżnego śród skwaru, użycza opału, gałązek na kosze i fujarek do wygrywania. Dla tych przymiotów kocha ją wieśniak i rad o niej w podaniach, piosenkach i przysłowiach wspominać. Zieleniejącą się na wiosnę wierzbą, lud nasz rad przyrównywać do młodej, nadobnej dziewczyny. Stąd też w krakowiakach często jest wyśpiewywaną, np:
Po zielonej wierzbie skacze sobie sroczka:
Spodobały mi się u Marysi oczka.
Obcięta wierzba z gałęzi aż po sam pień, złamana, lub też bez korzenia utkwiona w ladajakiej ziemi, wyrasta łatwo i zieleni się szybko. Ta jej bujność i płodność dała początek mytologicznemu, litewskiemu podaniu, które tu przytaczmy: 
a podanie czeskie i o białej wierzbie wspomina.(...)
Jest u nas podanie, że wykręcona piszczałka wierzby rosnącej w ciemnym, niedostępnym borze, gdzie ani szum wody, ani pianie koguta, nieprzyjaznego widmom i złym duchom, słyszeć się nie dały, śpiewała ludzkim głosem i poruszała się do tańca umarłych, skoro na niej zagrano. A któż nie zna owego cudownego podania o wierzbie zasadzonej na grobie dziewicy przez siostrę rywalkę, z której to wierzby zrobiona piszczałka wygrała pastuszkowi wszystko, co nieszczęśliwe dziewczę w lesie na malinach spotkało? Wszakżeż to Słowacki osnuł na tym podaniu prześliczną swą Balladynę, a Aleksander Chodźko ułożył wierszem pierwszą legendę. Pierwsze słowa, które pastuszkowi fujarka wygrała, tak nam pieśń ludowa podaje:

Graj pastuszku, graj! 
Bóg ci pomagaj! 
Starsza siostra mnie zabiła, 
Młodsza siostra mnie broniła,
Graj pastuszku, graj! 
Bóg Ci pomagaj. (...)

Jak wcześniej napisałam wierzba była także kojarzona z płodnością, co wydaje się być naturalne. W przeciwieństwie do innych drzew wierzba potrafi wyrosnąć na wyjątkowo trudnych terenach, w tym także podmokłych. Co więcej, swe pędy wczesną wiosną jest w stanie wypuścić nawet wyniszczona i wysuszona wierzba. Można powiedzieć, że rośnie samo. Wystarczy wbić w ziemię kawał wierzbowego kija, a na następną wiosnę wypuści zielone listki, jesienią będą już spore gałęzie, a w następnym roku dobrze ukorzenione drzewo.
Obecnie wierzbę docenia się głównie za jej walory zdrowotne. Wywar z jej kory ma działanie napotne i przeciwgorączkowe, a także uśmierza bóle reumatyczne. Kora wierzby to wspaniały surowiec leczniczy, który był wykorzystywany już w starożytności. W tamtym czasie osoba cierpiąca na ból głowy lub gorączkę żuła korę wierzby

Wierzba – drzewo tak popularne w naszym kraju, że aż stało się symbolem naszego krajobrazu. Wszędzie jej pełno. Wierzba jest obecna również w literaturze i malarstwie.

„Gdzie polem powiewa wierzbina, wiem że się Polska kończy, lub zaczyna…” pisał Kazimierz Laskowski. Natomiast współcześnie – Jan Pietrzak śpiewa:
Jest takie miejsce
U zbiegu dróg, 
Gdzie się spotyka

Z zachodem wschód…
Nasz pępek świata,
Nasz biedny raj…
Jest takie miejsce,
Taki kraj.

Nad pastwiskami
Ciągnący dym
Wierzby jak mary
W welonach mgły…
Na wiosnę wiele gatunków wierzb pokrywa się puszystymi kotkami. To doskonały mechanizm natury mający zabezpieczyć młode pąki przed przymrozkami - tak by to wytłumaczył biolog. Ale nam, zwykłym ludziom, wierzbowe kotki kojarzą się przede wszystkim z Wielkanocą, Zmartwychwstaniem, nowym życiem. Bo otulone puchem nowe pączki symbolizują odradzanie się życia. Wierzbowy kołek wbity w ziemię, który na wiosnę wypuszcza listki, symbolizuje zwycięstwo życia. Powalony pień wiekowej wierzby, który od korzenia odbija młodymi gałązkami, to obraz niezniszczalności życia. Może dlatego tak upodobaliśmy sobie w Polsce wierzbę, jako nasz narodowy symbol, bo dostrzegamy tyle podobieństw między tym lichym, ale jakże żywotnym drzewem, a naszym narodem, tylekroć niszczonym i umęczonym, ale nigdy nie pokonanym.

Szepty i łzy
Pójdę daleko
Pójdę na łąki
Malowane złotem i rdzą
Zwierzę się wierzbom
Z naszej rozłąki
Wierzby wierzą
Szeptom i łzom
Anna-Maria Jopek

sobota, 12 marca 2022

Przedwiosenny misz-masz

Wstaje dzień
rodzi się nadzieja
i pierwszy promyk ciepła
pękły pąki
zawstydzone dojrzałością krokusów
stokrotka rozrzuca dywan
u moich stóp
tyle ciepłej bieli na polach
zatrzymanej w płatkach kwitnienia
skowronek pod niebem
nawołuje do pracy
wieś zbudzona do życia
bierze w dłonie grudkę ziemi
przedwiośnie
rozkwita w moim sercu
fiołkami i wspomnieniami
jest świt i jest noc
jest życie.
Znowu trochę pomilczałam. Zaniedbałam się piśmienniczo. Przez kilka dni wszystko leżało odłogiem, niepielęgnowane i opuszczone. Zupełnie jak moje kwiatki doniczkowe wołające o wodę. 
Długo, jak widać, bez pisania nie wytrzymałam. Widocznie potrzebuję tego. Przecież piszę dla siebie, to taki mój zawoalowany pamiętnik i tylko dzięki temu odważyłam się go pokazać innym (licząc może po cichutku na to, że niewiele osób wpadnie tu z wizytą). Może rzeczywiście jest to miłe mieć paru znajomych, którzy mnie lubią taką jaką jestem. To znacznie lepsze, niż cała armia, która pisze o niczym i tylko przelotnie zajrzy na moje zielone, szumiące stronki. Rzeczywiście ważne są te słowa, czasem krótkie zdania, które dają jakąś ciepło i pociechę.
Z rozmysłem, chociaż nie wszyscy to rozumieją i akceptują, od początku nie poruszam tu spraw politycznych, społecznych, kontrowersyjnych... Jednak tak naprawdę są one bliskie mojemu sercu i mam o nich zdecydowane zdanie. Moje poglądy są jasno  sprecyzowane. Ale tutaj jest tylko mój świat, który jest pewną ucieczką od rzeczywistości. 
Nie pisałam też, bo po prostu nie miałam takiej możliwości. Czekałam też na przyjście pierwszych zwiastunów radosnej pory roku. Chciałam cieszyć się zbliżającym się ciepłem, świeżością zieleni i paletą barw. Ale czy teraz jest to w pełni możliwe? 
Na szczęście rano jest już jasno, a pomimo wiejącego czasem przenikliwego wiatru w powietrzu można już poczuć zapach zbliżającej się Pani Wiosny. O tym przypominają mi też ćwierkające coraz głośniej ptaki.
Świat zaczął topnieć. Wszystko dookoła powoli roni łzy z tęsknoty za ciepłem i kolorami. Przyroda została już obudzona z długiej zimowej drzemki. Wszak pierwsze krokusy, ranniki, przebiśniegi już kwitną.
Mam jednak nadzieję, że drzewa szybko wypuszczą pąki, trawniki zazielenią się.
Tak, królewna Wiosna już niedługo do nas zawita.
To nieuchronny znak, że należy zajrzeć do szafy i zrobić tam porządek. Zabrałam się za to ostatnio, ale nie poszło mi najlepiej, bo otwarta szuflada przywiała wspomnienia i jak zawsze odpłynęłam w przeszłość.
Jednak w szufladzie nadal czekają na mnie letnie spodnie, cienkie kurki, powiewne bluzeczki. Już słyszę ich cichutką prośbę, że chcą wyjść na świat, że chętnie odstąpią miejsce na półce swetrom, czapkom, szalikom, rękawiczkom, które zresztą są już męczone i zaczynają ziewać marząc aby zasnąć snem nocy letniej.
Stary sad kąpie się w słońcu
wygrzewa wiekowe konary kłaniające się trawom
obsypane bielą i świeżością  śliwy- panny młode
otulają połamane jabłonie pieszczotą wiosennego popołudnia
ciszę doskonałą mąci muzyka owadów łapczywie pijących nektar życia
wchodzę w sam środek tajemnicy
stąpam cichutko i ostrożnie by nie zbudzić drzew staruszków
śpiących w miłosnych objęciach przedwiośnia
wdycham upojny zapach kwiecia
by się nim napełnić jak szczęściem

które bawi się ze mną w chowanego
więc go odnajduję za kolejnym splątanym dziką różą konarem
czmycha młoda sarenka
która nie chce uwierzyć w moje przyjazne zamiary
i wybiera gęstwinę białego kobierca

stary las odurza mnie swoim pięknem
rozmawiam z nim i z ciszą
moim sercem rozkochanym w urodzie starych drzew.
Przedwiośnie. Czasem zastanawiam się kim ono jest w stosunku do czterech córek Króla Słońce, o których czasem wspominam. Przecież jak wiadomo siostry są cztery. Tak to miałam zawsze utrwalone od dzieciństwa, dzięki książce mojego dzieciństwa - Król Słońce i jego cztery córki. Pisałam już o tym dokładnie wcześniej TUTAJ.
Ale przecież jest delikatne, kruche, nieśmiałe Przedwiośnie. No i oczywiście, jeżeli mam być bardziej dokładna, to jest także szare, bure i często kapryśne Przedzimie. Może zatem powinnam napisać nową opowieść o rodzinie Króla Słońce? Chyba raczej nie.... Oryginalna książka za bardzo, za głęboko tkwi we mnie. Ale kto wie? Przecież nie można zapominać o Przedwiośniu i Przedzimiu. Pomyślę jeszcze co z nimi zrobić.  
Nadzieja z nadejściem Przedwiośnia jest najpiękniejsza. Już wkrótce dzień będzie dłuższy niż noc, znikną duchy zimy: zmęczenie, zrzędzenie... 
Tak panuje Przedwiośnie, które lekko przechadza się czasem jeszcze zaśnieżonymi, czy też błotnistymi ścieżkami. Musi bardzo uważać, aby nie przemoczyć i nie zabrudzić swoich pantofelków. Może powinno zatem założyć kalosze?  
Jednak za Przedwiośniem zza zakrętu za chwilę wyłoni się Pani Wiosna i poda mi rękę. Moje serce się ogrzeje, a moje smuteczki i problemy stopnieją. A ja nareszcie może wstanę, minę ten mój zakręt i ruszę w dalszą drogę. Wszak pomarańczowe światełko już się jakiś czas temu zapaliło. 
Czasopisma już prześcigają się w pomysłach jak odmłodnieć, wyszczupleć, wypięknieć. Ja jednak nie mam zamiaru patrzeć na siebie zbyt krytycznie i dodatkowo się stresować. Tak po prostu chce się cieszyć tym, co się zbliża i zobaczyć, co mnie czeka za zakrętem. 
Z wiosennym powiewem 
marzeń zakorzenionych w sercu 
z liśćmi zamkniętymi 
w pąkach najskrytszych uczuć 
wołam 
o radość błyszczącą słońcem 
przywołuję 
spojrzenie które odwzajemniam ciepłym słowem 
posłanym z okruchami mojego życia 
przybywam 
o porze właściwej więc każdej 
dobrej na to by być zawsze 
proszę 
o nieustanne szczęście 
dla mojej ostoi 
którą każdego dnia 
pragnę karmić swoją wiernością.
wiersze Basia Wójcik 

sobota, 5 marca 2022

Przedwiosenne myśli

Przedwiośnie
Zimno jeszcze
a ja otwieram okno wspomnień
pierwszy promyk słońca
kusi obietnicą życia
wyruszam w świat
na poszukiwanie wiosny
zakwitają bazie
zaczarowane gałęzie mojego dzieciństwa
pachnie ziemia
mój świat ograniczony
do maleńkiej wioski
budzi wspomnienia
rozgarniam liście
ufna że odnajdę pierwsze pąki kwiatów
w ich nieśmiałości
ukrywam własne lęki
choć to kolejne przedwiośnie
wiem
że nic nie będzie takie samo
nie ma dwóch
identycznych kwiatów …
Basia Wójcik
Oby do wiosny! Te słowa powtarzamy ostatnio jak zaklęcie. Jednak zanim najmłodsza córka Króla Słońce na dobre obejmie panowanie, przed nami trudny okres przejściowy.
Okres przedwiośnia i pierwsze tygodnie wiosny to czas, w którym czekają nas duże zawirowania w pogodzie. Z marcem kłopot nie lada, ponieważ jest on zazwyczaj nieobliczalny. Nigdy nie wiadomo co nam dany dzień przyniesie. Czy przywita nas słońce, czy krople deszczu zabębnią w parapet, czy też wiatr nie da nam rano otworzyć okna, czy mróz zaróżowi nam policzki...  Jak mówi stare przysłowie „w marcu jak w garncu”. Jednak kapryśna pogoda za oknem to nie jedyny problem.
Niestety w czasie, gdy wszystko dookoła budzi się do życia, rozkwita, to większość ludzi odczuwa u siebie osłabienie, zauważa u siebie spadek formy, pogorszenie nastroju i nasilenie różnego rodzaju chorób i dolegliwości. Dlaczego tak jest? Ostatnio przeczytałam, że przesilenie wiosenne odziedziczyliśmy po naszych przodkach, dla których przedwiośnie zawsze było najtrudniejszym czasem w roku.
Przedwiośnie
Pora szara, niewesoła,
mży prążkami przedmrok siny,
ty po skwerku dookoła
krążysz smutny od godziny.

Chodzisz cieniem i niesobą,
urzeczony przykrą ciszą.
O nadziejo! o, żałobo!
na gałęziach wróble wiszą.

Kwilą szybko, gorączkowo,
recytują jak najęte
swoje ptasie to i owo,
jakieś wieści niepojęte.
Julian Tuwim
Na przednówku nasi przodkowie cierpieli z powodu głodu i chłodu Trudny okres zaczynał się, kiedy półki spiżarni zaczynały świecić pustkami, a kończył wraz z pierwszymi sianokosami. Do Wielkanocy można jeszcze było wytrzymać – przecież w końcu obowiązywał Wielki Post, bo głodówka była w szczytnej intencji. Jednak po świętach niektórym naprawdę żyło się ciężko. Jeśli gospodarz był biedny albo niezaradny, to jego i jego rodzinę czekał naprawdę trudny okres.
„Gdy chory starzec przeżyje marzec, następne miesiące otrzyma w darze”, "Szczęśliwy starzec, gdy przeżyje marzec" mówią przysłowia. Jak wiadomo przysłowia są mądrością narodu. Dlatego chociaż nie zagraża nam ani głód, ani brak pomocy w chorobie, to jednak przeżycie przedwiośnia współczesnemu człowiekowi przysparza pewne problemy. Widać to dokładnie, jeżeli tylko rozejrzymy się dookoła. Gdy jadę do mojego Domu, to zawsze mijam kościół, gdzie czasem na tablicy pojawiają się nowe informacje parafialne. Parafia jest malutka, chyba najmniejsza w moim mieście, dlatego rzadko się tam coś pojawia. Jednak od lutego każdego tygodnia mogłam przeczytać nową klepsydrę. Czyli rzeczywiście przedwiośnie jest najtrudniejszym czasem do przeżycia. Chociaż warunki życia zdecydowanie się polepszyły, to nadal czujemy się osłabieni. Brakuje  nam energii, działamy i myślimy powoli, jesteśmy senni.
Zresztą wiem to po sobie. Pomimo dłuższego dnia brakuje mi siły  na wędrówkę po wirtualnym świecie. Staram się zmobilizować, jednak nie zawsze się to udaje. Z trudem zmuszam się do tego co najpilniejsze, konieczne. Ale wiem, wierzę, że już za chwilkę, jak tylko zapuka Wiosna będzie lepiej. Przecież dni są coraz dłuższe, słońce zaczyna jaśniej świecić, jednak i tak nie poprawia mojego samopoczucia. Nie mam siły, ani ochoty na cokolwiek... Teraz jednak najchętniej zawinęłabym się w kołderkę i przespała cały ten przednówek. Jednak z drugiej strony chciałabym się cieszyć pierwszymi kwiatami i pierwszymi pąkami na drzewach. Nie pozostaje nic innego jak dzielnie przetrwać ten czas. Wiele spraw powinno się też wyjaśnić. Mam nadzieję, ze na lepsze. 
Przedwiośnie
Przebiśnieg
Za śniegowej chmury
słońce ledwie błyśnie
a już się spod śniegu
przebija przebiśnieg.

Wychyla się główka
w śniegu sztywnej kryzie...
Byle na powietrze!...
Byle słonka bliżej!...

Rozgniewał się marzec
sypnął gęsto śniegu...
Nie czas jeszcze wiosnę
witać przebiśniegu!

Lecz przebiśnieg - kwiatek
drobny, niepozorny,
przebił się na przekór.
Mały ... a zadziorny.

Ponad kryzą śniegu
białym kwiatem błysnął...
Czas już, panie Marcu,
bo wiosna już blisko!
Szayerowa Halina