piątek, 23 lutego 2024

Pomiędzy...

Na szarość naszych nocy
odpycham nogą wszechświat
Na szarość naszych nocy,
na naszą bezimienność,
na szarość i nijakość
jutrzejszych naszych marzeń.
Na twarzy przezroczystość,
na twarze bez wyrazu,
na nasze oddalenie,
na naszą nieobecność
i rozmów obojętność
listek, iskierkę, cień
jak kotwicę,
wbij w nasze serca.
Leszek Aleksander Moczulski
Ostatnio przeczytałam, że życie czasem przypomina pranie. Zastanowiło mnie to zdanie. Czy rzeczywiście trzeba oddzielać jasne rzeczy od ciemnych? I z jakiego powodu? Przecież nie zawsze znaczy to, że jedne rzeczy są lepsze, a drugie gorsze. Są po prostu inne. Należy umieć to rozróżnić. Niektórzy nie potrafią tego oddzielić i wrzucają wszystko do jednego prania. Albo po prostu coś jest dla nich czarne lub białe, bez pośrednich kolorów.
To może powodować chaos, nieporozumienia....
Co jednak zrobić, gdy czerwona skarpetka zaplącze się w najlepszą białą bluzkę, a czarna w  ulubiony pomarańczowy ręcznik? Natomiast ukochany sweter zostanie wyprany w zbyt wysokiej temperaturze?
Czy trzeba przyzwyczaić się do różowej bluzki i burego ręcznika, a sweter oddać najmniejszej osobie w rodzinie?
Czy po takim doświadczeniu będziemy uważniej oddzielać jasne od ciemnego? Białe od kolorowego...? Zapewne tak.  Ale czy wówczas wszystko będzie dobrze?
Przecież nasze życie, wszystko co się z nim wiąże i co nas otacza nie jest czarno-białe. Mamy wiele pięknych barw pośrednich, w tym pięknych szarości, które także zasługują na uwagę. 
Oczywiście, wiele jest rzeczy, które są albo złe, albo dobre  Ktoś jest albo z nami, albo przeciwko nam… To tak, jakbyśmy mieli wagę, która ma możliwość sprawdzenia, czy coś jest lekkie, czy też ciężkie.
W życiu nie wszystko jest czarne albo białe. Nie wszystko da się zmierzyć zważyć... Istnieje wiele odcieni szarości. 
Zerojedynkowe postrzeganie świata często prowadzi do perfekcjonizmu i przesadnej surowości w stosunku do siebie i innych ludzi. Nie można na przykład myśleć: Jeżeli nie robię czegoś na 100% dobrze, to znaczy, że robię to źle. Wszystko albo nic. Ładne albo brzydkie.
Takie skrajne postrzeganie rzeczywistości jest coraz częściej spotykane. Łatwiej ocenić coś w ten sposób niż starać się dostrzec coś pośredniego. Przecież nasze życie ma wiele barw pomiędzy białym i czarnym. Nie da się go szufladkować.
Zgódź się na szarość dni. To zdanie usłyszała od swojego taty Natalia de Barbaro. I chociaż trudno to zaakceptować, tak rzeczywiście jest. Nasza codzienność ma wiele odcieni szarości. Nie znaczy, że jest tylko powtarzalna, monotonna. Przecież czasem nabiera rumieńców i kolorów. Może właśnie to życie ze szczyptą szarości i innych barw jest bardziej przyjazne?
Nasze życie toczy się pomiędzy różnymi barwami. Zawsze jest POMIĘDZY. Nie tylko w tych najważniejszych aspektach naszego życia, ale zwłaszcza tych najbardziej błahych, 
Kolorowe szare dni
Dla szczęścia daj zwyczajne dni
Zamienię w święto ich szarą treść
I siedem barw wywiodę z mgły
I chmury w srebrny rozczeszę deszcz
Uderzę w pień, obudzę sad
Przywołam ptaki hen aż zza mórz
Z wysokich traw wypłoszę wiatr
Podniosę tańcem słoneczny kurz
Odmroczę las z cienistych smug
Krzyk sowy wyciszę bzem
Gołębiom niech ustąpi kruk
Świt błysnął i wstał już dzień
Za szare dni czy pełne barw
Śmierć jedną zapłatę zna
Nie fałszuj wag, nie sztukuj miar
Jest tylko ten czas, co trwa
Któryś stworzył raj i ludzi wygnał zeń
Otwórz sady, otwórz nam ogrody swoje
Wypełnimy Ci muzyką każdy dzień
Złote miody się wylęgną w kwiatach drzew
Wróć nam raj, ziemski raj, człowieczy śpiew. 
Moje życie również jest POMIĘDZY. 
Dzięki rodzicom otrzymałam dwa najważniejsze dary. Korzenie, które trzymają mnie na ziemi, wiążą z rodziną, miejscem zamieszkania... A także skrzydła, które pozwalają mi pofrunąć tam, gdzie wyrywa się moje serce. 
Jestem nieustannie POMIĘDZY.
Pomiędzy tym jaka naprawdę jestem, a tym jaka jestem wobec innych osób.
Pomiędzy moim mieszkaniem, a Domem rodzinnym.
Pomiędzy moim rodzinnym miastem, a Miasteczkiem, do którego tęsknię.
Pomiędzy lubieniem siedzieć w Domu, a marzeniami o wyjeździe.
Pomiędzy wrodzonym pesymizmem, a chęcią bycia optymistką.  
Pomiędzy obowiązkiem, a chęcią nic nierobienia. 
Pomiędzy tym co tu i teraz, a tym co było.
Pomiędzy tym, co czuję, a tym, co wypada powiedzieć. 
Pomiędzy światem rzeczywistym, a wirtualnym.
Pomiędzy codziennością, a marzeniami.
Pomiędzy wygodnym ubraniem, a dress codem obowiązującym dookoła. 
Pomiędzy niestandardowym myśleniem, a stereotypowymi poglądami. 
Pomiędzy potrzebą bycia anonimową, chęcią bycia zauważoną.
Pomiędzy ciszą i spokojem, a potrzebą zamieszania i gwaru rozmów. 
Mogłabym tak jeszcze wymieniać...
Jednak lubię to moje życie POMIĘDZY.  Pomalowane całą paletą barw, a nie tylko kolorem czarnym i białym. Moje dni są różnokolorowe. Nie ma dni tylko różowych, czy też zielonych. Przecież to wszystkie kolory stanowią o tym, że moja codzienność nabiera rumieńców. Może więc warto polubić i docenić ich całą paletę. Wszak jest ich tak wiele. Ciekawe ile dokładnie?
Pomiędzy
luźno zamyślona
kołyszę sie na nitce
nieokreślonych pragnień

jakieś trwanie
smużką
pełga
po moich ustach
drażni usta

palce zaczepiam
o rozszczepione na liściu słońce
karmię palce
światłem nagłych podłużnych błysków

one drżą
one się chwieją
w brązowieniu głodnych zmysłów
otwartymi ustami
chwytam umykający wszechświat
Halina Poświatowska

“Granica nie jest już tak wyraźnie nakreślona. Nic nie jest już czarno-białe. A ja zaczynam być całkiem pewien, że szary stał się właśnie moim ulubionym kolorem”. Colleen Hoover

„Świat nie jest czarno-biały, włączony albo wyłączony. Świat składa się z sytuacji, które stoją gdzieś pomiędzy pozycją „włączony” i „wyłączony”. Odcienie szarości. Wydaje mi się, że tak właśnie wygląda wszechświat. Jednocześnie przyjmuje wszystkie możliwe pozycje.“ Warren Ellis

„Dobro czy zło jako takie są równie rzadkie, jak czysta czerń czy biel w przyrodzie.“  Vincent van Gogh

„Ale życie rzadko daje nam możliwość wyboru między prawdą a fałszem, bez wszystkich odcieni szarości między nimi.“  Nora Roberts

„(…) taka jest miłość. Nie można oceniać jej w kategoriach czerni i bieli. Zawsze pojawia się w dziwnych, zmieszanych odcieniach szarości.“   Jodi Picoult

„Zawsze próbuję dostrzec piękno w pozornej monotonii, brzydocie, szarości.“  Małgorzata Szumowska

„Czerń nigdy nie jest tylko czernią.“  Margit Sandemo

„Nieskończenie wiele odcieni szarości między czernią a bielą: moje credo”. Gunter Grass

sobota, 17 lutego 2024

Myśli nietypowe o Wielkim Poście

Powitanie
Pochylam głowę
przed Twoją pochyloną głową
by przyjąć lekcję pokory
rozmyślam w cieniu Twojego krzyża
jak przejść przez czterdzieści dni
by został po nich dobry ślad
jak nie zmarnować szansy
która każdego roku
przybiera inne kształty
nie chcę Ci nic obiecywać
po prostu spróbuję…
Środa Popielcowa rozpoczęła okres czterdziestodniowego przygotowania Świąt Wielkanocnych.
Jaka jest jednak jego historia, tradycja...? Trochę o tym ostatnio poczytałam i nawet znalazłam nieznane mi dotąd informacje.
Czas trwania Wielkiego Postu wiążę się z trwającym 40 dni postem Chrystusa.
Zresztą liczba 40 jest często wymieniana w Biblii. Uważana jest za symbol czasu pokuty, za okres potrzebny do oczyszczenia, nawrócenia, odrodzenia się do nowego życia... To okres kary, modlitwy, symbol życia doczesnego, wypełnienia czasów, okres oczekiwania, przygotowania.
Liczba 40 ma w opowieściach biblijnych znaczenie symboliczne.
40 dni miał trwać potop, który miał oczyszczać Ziemię z grzechów.
40 lat trwała wędrówka narodu wybranego po wyjściu z Egiptu, aby już oczyszczony mógł wejść do Ziemi Obiecanej.
40 dni przebywał na górze Synaj Mojżesz poszcząc, aby otrzymać tablice 10 przykazań.
40 dni i 40 nocy wędrował prorok Eliasz do Bożej góry Horeb, by doświadczyć spotkania z Bogiem.
40 dni Prorok Jonasz nawoływał mieszkańców Niniwy do nawrócenia.
40 lat  Dawid i jego syn Salomon, każdy oczywiście z osobna, władali Izraelem.
40 dni po porodzie kobieta była uznawana za nieczystą. Po ich upływie dostępowała rytuału oczyszczenia. 
40 dni jest od Bożego Narodzenia do Święta Ofiarowania 2-go lutego
40-dniową pokutę opisuje Prorok Ezechiel, którą miał odbyć za grzechy Judy.
40 dni i nocy pościł Jezus na pustyni.
40 dni po swoim  zmartwychwstaniu wstąpił Jezus do nieba .
Za każdym razem okres 40 dni, lat jest czasem pokuty, nawrócenia...
Dla chrześcijan 40-dniowy post jest czasem przygotowania na najważniejsze święto Zmartwychwstania Chrystusa.
Jak już pisałam rok temu Wielki Post rozpoczyna się w Środę Popielcową i kończy w Wielkanoc. To okres, który zasadniczo ma trwać 40 dni. Faktycznie jednak trwa 46 dni Wystarczy policzyć dni od Środy Popielcowej do Wielkiej Soboty. Wychodzi 46 dni. Wynika to z tego, że w tym okresie jest 6 niedziel, a niedziele, jako że są pamiątkami Zmartwychwstania i są dniami radości, to w tych dniach post nie obowiązuje. Ale interpretacji wyliczenia 40-dniowego postu jest kilka. Dla mnie to wydaje się najbardziej zrozumiałe.
Ale nie było tak od początku.
Już w II wieku, dla lepszego przygotowania się do przeżycia Świąt Paschalnych, dwa dni przed tym świętem poszczono. Na pamiątkę 40-dniowego postu Jezusa Chrystusa nakazany był post 40-godzinny. Zatem obowiązywał w Wielki Piątek i w Wielką Sobotę. Jednak w III wieku poszczono już cały tydzień.
Dopiero  sobór nicejski w 325 r. ustalił ten czas postu do czterdziestu dni. Dni postne obliczano od Wielkiego Czwartku wstecz - tak więc początek postu przypadał na szóstą niedzielę przed Wielkanocą, czyli pierwszą niedzielę Wielkiego Postu. Liczbę czterdziestu dni postu przejął Rzym od Kościoła Wschodu. Na Wschodzie jednak obchodzono go przez osiem tygodni wykluczając soboty i niedziele.
Od VI wieku w Rzymie rozpoczynano post sześć tygodni przed Wielkanocą. Jednak po odliczeniu niedzieli, w które nigdy nie poszczono, post trwał właściwie tylko 36 dni.  Dlatego na przełomie VI i VII wieku za pontyfikatu  Grzegorza I Wielkiego dodano brakujące dni i wyznaczono jako początek Wielkiego Postu Środę Popielcową.
Przyzwyczajenie
Po raz kolejny
bierze Krzyż na swoje ramiona
przyzwyczailiśmy się,
że po trzykroć upadnie
i nie obchodzi nas
że można przez moment
stać się Szymonem
i chusta Weroniki nie jest nam droga
śmieszą nas płaczące niewiasty
i scenę Ukrzyżowania
umiemy na pamięć
przyzwyczailiśmy się
do Jego Drogi Krzyżowej
i mijamy ją obojętnie
dopóki nie stanie się naszą
wtedy dopiero
można się nią zachwycić
i zrozumieć miłość.
Papież Grzegorz Wielki ustalił też czas przygotowania do przeżywania postu począwszy od 70 dni przed Wielkanocą.
Przedpoście rozpoczyna się Niedzielą Siedemdziesiątnicy (łac. Dominica Septuagesima). Niedzielę tę od pierwszych słów Introitu z Mszy św. nazywa się też Dominica Circumdederunt.  W polskiej tradycji spotykamy się też z nazwą  Niedziela Starozapustna. Niedziela ta przypada na 70 dni, czyli 10 tygodni przed Niedzielą Wielkanocną. Kolejne dwie niedziele Przedpościa noszą nazwy:
Niedziela Sześćdziesiątnicy / Mięsopustna (łac. Dominica Sexagesima), a od Introitu - Dominica Exurget,
Niedziela Pięćdziesiątnicy / Zapustna (łac. Dominica Quinquagesima), a od Introitu - Dominica Esto mihi.
Te dwie kolejne niedziele, przypadają odpowiednio około 60 i 50 dni przed Niedzielą Wielkanocną.
Polskie nazwy niedziel Przedpościa wiążą się to z tym, że w te dni zachowywano łagodny post, odzwyczajając się stopniowo od spożywania zakazanych w Wielkim Poście pokarmów. W okresie Przedpościa wolno było grać na organach, zakazana jednak była gra na innych instrumentach.
Ponieważ Wielkanoc może wypadać najwcześniej 22 marca, a najpóźniej 25 kwietnia, dlatego też termin dla Niedzieli Siedemdziesiątnicy może przypaść między 18 stycznia, a 21 lutego.
Symbolika Siedemdziesiątnicy wywodzona bywała od 70-letniej niewoli babilońskiej
W 1248 roku papież Innocenty IV skrócił Wielki Post, wyznaczając go od Środy Popielcowej. Przedpoście było więc rodzajem przedsionka, wprowadzającego w nastrój Wielkiego Postu. Reforma liturgiczna ostatnich lat Przedpoście zniosła.
W Polsce Wielki Post zachowywano wraz z Przedpościem (łącznie 70 dni) jeszcze w niektórych stronach w wieku XVIII, a nawet XIX.
W niedzielę post nie obowiązywał i dotąd nigdy nie obowiązuje. Niedziela bowiem ma charakter święta.
Miałam dzisiaj zupełnie inny plan na utkanie opowieści. Czyli wyszło jak zawsze... Jednak jak tylko na krosnach niespodziewanie pojawiły się cyfry, to moja matematyczna natura musiała podążyć w tym kierunku. To nic, że wzór był już naszkicowany...
Wielki Post
Wchodzę w ciszę Wielkiego Postu
z tym samym oczekiwaniem
na spokój skołatanego serca
pochylam głowę przed garstką popiołu
która nie budzi we mnie lęku
już dawno nauczyłam się pochylać głowę
by móc więcej zrozumieć
wiem że nie będzie łatwo
wiem że znów będę się potykać
wiem też że zawsze mogę podnieść wzrok
Jest Krzyż
więc jest nadzieja
wiem że już nigdy nie będę samotna…
wiersze i obrazy Basia Wójcik


sobota, 10 lutego 2024

Złoto nie tylko na talerzu

Złota kula odchodzi
odcieniami purpury
gasi rzekę
różowym szalem
śpiewy szafranowe
dzień żegnają
słońce zachwyca koralem
stygnie niebo
góry w dali
czarne się stają
ptaki milkną
choć wolność dostały
smukłe łodzie
przysiadły na brzegu
cień się zagubił
w ciemnościach wieczoru
będzie błądził
do dnia następnego
Waldemar Hładki
Dzisiaj opowieść o ubogiej kuzynce najdroższej przyprawy świata.
Szafran i kurkuma są sobie bliskie, ale jakże też się różnią.  
Zarówno czerwone niteczki szafranu jak i złocisty proszek z korzenia kurkumy barwią potrawy na piękny, złoty kolor. Niektórzy nawet, nazywają kurkumę szafranem indyjskim.
Szafranu nie używam, więc tylko o nim wspomnę.
Szafran znany był już na dworze króla Salomona, czyli tysiące lat temu. Uprawiany jest w basenie Morza Śródziemnego. Stanowi  bogactwo Hiszpanii. Sposób pozyskiwania tej przyprawy jest niezwykle pracochłonny. Polega na zbieraniu znamion z kwiatów krokusów. Aby otrzymać 50 dag przyprawy trzeba ręcznie zebrać je z 250 tys. krokusów. Nie dziwi więc fakt, że szafran jest najdroższą przyprawą świata. Jego cena może i jest adekwatna do właściwości, które ma. Jak wyczytałam szafran uszczęśliwia. Poprawia humor i łagodzi depresję. Naukowcy odkryli, że działa tak silnie jak chemiczne antydepresanty. Dodatkowo szafran łagodzi objawy PMS aż u 75 proc. kobiet. 
Substancje odpowiedzialne za  kolor i zapach szafranu – krocyna i safranol ‒  zmniejszają stężenie cholesterolu we krwi i niszczą wolne rodniki. Ponadto ponoć szafran poprawia wzrok. A to dzięki temu, że reguluje poziom tłuszczów w komórkach gałek ocznych. Jeśli jest ich za mało, oczy są słabo nawilżone i zaczynają chorować. Może więc powinnam pomyśleć o stosowaniu tej przyprawy?
Szafran jest ceniony za silny smak, aromat i żółty kolor. Dodany do paelli, risotta i tradycyjnej marsylskiej zupy bouillabaisse, czyni te dania niepowtarzalnymi. W polskiej kuchni dodawano szczyptę szafranu do „Baby szafranowej”. Miała wtedy piękny, intensywnie żółty kolor.
W mroźny dzień
W wyiskrzonej dali krążą płatki śniegu,
przez pryzmat promieni skrzące diamentami,
wszystko ustalone od pradawnych reguł,
lecz zimowym pięknem nie dam się omamić.

Jeszcze długo czekać, zanim pierwszy krokus
szafranowym płatkiem rozświetli trawniki,
rozśpiewane ranki wrócą do ogrodu,
wierzba nad Bystrzycą wiosennie zaskrzypi.

Choć znów za oknami lód i zawierucha,
ptaki nie śpiewają, tylko wiatru skowyt,
wśród podmuchów zimy rytmu serca słucham,
gdzie maj szumi liściem w mroźny dzień styczniowy.
Ewa Pilipczuk
Kurkuma pochodzi z Indii. Pozyskuje się ją z korzenia rośliny o nazwie ostryż. Korzeń kształtem przypomina imbir. Kurkuma to jedna z najważniejszych i najstarszych przypraw Bliskiego Wschodu. Już 600 lat przed naszą erą jego mieszkańcy zwrócili uwagę na jej niezwykłe właściwości.
Pierwsze wzmianki o kurkumie można znaleźć w starożytnych księgach asyryjskich o ziołach. Co ciekawe, w swoich zapiskach z podróży do Chin wspominał o niej też Marco Polo. To właśnie za jego czasów, w XIII wieku, kurkuma dotarła wraz z arabskimi kupcami do Europy.
W Indiach uznawana jest za świętą. Odegrała ważną rolę w hinduskiej duchowości. Używana była przez tysiące lat w różnych ceremoniach hinduistycznych. Szaty mnichów są tradycyjnie malowane barwnikiem wykonanym z kurkumy. Kurkumę wykorzystuje się do tworzenia naszyjników, które zastępują ślubne obrączki.
Ze względu na swój kolor w mitologii Tamil (starożytnej religii) była silnie związana ze słońcem.
Podczas festiwalu Tamil Poongal, całe rośliny i świeże kłącza kurkumy przekazywane są na ofiarę dziękczynną dla Suryanu, boga słońca. 
Do dzisiaj festiwal kurkumy w świątyni Khandoby jest ważnym świętem.
Żółty kolor kurkumy traktowany jest jako jeden z siedmiu ośrodków energetycznych w ciele człowieka, określany jako „ośrodek władzy”.
Curcuma longa, żółty imbir, indyjski szafran, ostryż, żółcień...
Staroarabskie nazewnictwo tej rośliny brzmiało "kurkum" i to zapewne stąd znamy ją dzisiaj pod taką nazwą. W łacinie nazwą uniwersalną pozostaje "curcuma longa".
W wielu krajach kurkuma nazywana jest przede wszystkim indyjskim szafranem. Francuzi mówią więc na nią safran des Indes, Anglicy – Indian saffron, Portugalczycy – açafrão da Índia, a Polacy – szafran indyjski.
Kurkuma wyglądem przypomina łodygę imbiru. wysokość sięga około 1 metra. Liście z niej wyrastające osiągają długość prawie 50 centymetrów. Natomiast kłącze rośliny ma  długość w granicach od 5 do 6 cm i są dość cienkie - 10-15 milimetrów średnicy.
W Azji, a głównie w Indiach, na zatłoczonych bazarach i w małych sklepikach, można spotkać  przyprawy we wszystkich kolorach. Jednak królowa jest tylko jedna. Kurkuma. Prawdziwe prawdziwy złoty skarb tej ziemi.
I to właśnie kuchnia azjatycka najlepiej wykorzystuje  zalety kurkumy. Można ją spotkać prawie wszędzie. Jest zatem składnikiem curry, musztardy i sosu Worcestershire. Dodana do rosołu, drobiu, ryb i owoców morza, nada potrawie charakterystyczny, egzotyczny smak, a przede wszystkim piękny kolor. Dlatego i ja kurkumę dodaję przede wszystkim do rosołu i ryżu. Moi bratankowie zawsze dziwili się, że u mnie ryż ma złoty kolor.
Właśnie ze względu na swoją intensywną, żółtą barwę, używa się jej jako naturalnego barwnika spożywczego. W przemyśle spożywczym kurkuma oznaczana jest symbolem E100.
To jedna z tych kilku magicznych roślin, które mają dziesiątki cudownych właściwości. Kurkuma zajmuje wyjątkowe miejsce w indyjskiej medycynie ludowej. Według ajurwedy, to właśnie ta przyprawa jest lekiem na większość chorób i naturalnym sposobem na wydłużenie życia.
Podstawowym składnikiem Curcuma longa jest kurkumina – przeciwutleniacz polifenolowy z grupy kurkumoidów. Ponad to, w kurkumie zawarte są witaminy B1, B2, B3, B6, B9, witamina E oraz K, a także związki mineralne, takie jak wapń, mangan, potas, żelazo, magnez, fosfor, sód, miedź oraz cynk. Jednak wymienione witaminy i minerały występują w ostryżu w ilości marginalnej.
Na początku, w starożytności, wykorzystywano ją jako lek na bóle menstruacyjne, środek łagodzący objawy chorób pasożytniczych i układu oddechowego, a także w leczeniu wrzodów żołądka, niedrożności wątroby i rożnego rodzaju stanów zapalnych.
Obecnie udowodniono, że kurkumina:
– wspomaga pracę mózgu i przeciwdziała chorobom degeneracyjnym, takim jak choroba Alzheimera;
– działa przeciwnowotworowo;
– wspomaga trawienie, pracę trzustki i wątroby;
– wspomaga pracę układu immunologicznego, wzmacnia odporność i zwalcza infekcje;
– wspiera leczenie chorób oczu, jaskry, zespołu suchego oka lub zapalenia spojówek.
Regularne przyjmowanie kurkuminy poprawia zatem pracę układu nerwowego i sercowo-naczyniowego, pomaga w chorobach oczu, przeciwdziała depresji i stanom lękowym, a także działa przeciwstarzeniowo. Stosuje się ją w celu pobudzenia układu trawiennego oraz poprawy sprawności stawów, zwłaszcza u starszych osób.
Statystyki pokazują, że niektóre populacje na Dalekim Wschodzie mają lepszy stan zdrowia niż ludzie Zachodu. Starzeją się później, są mniej otyli i cierpią na mniej chorób przewlekłych, w tym tych nazywanych cywilizacyjnymi. Zauważono, że wyjaśnienie tych różnic może zależeć od różnych systemów żywienia, w tym ważną rolę odgrywa kurkuma, która jest wszechobecna w kuchniach Wschodu.
Nie można zapomnieć również o pielęgnacyjnych właściwościach kurkumy. Pomaga likwidować przebarwienia i sprawia, że skóra staje się lepiej odżywiona. Maseczka z kurkumy na twarz, która sprzyja likwidacji zmarszczek. Wygładza i ujędrnia skórę.
Zatem powodów, które przemawiają za tym, by to właśnie kurkuma znalazła się wnaszym domu jest wiele. 
Listopadowy świt
„Najciemniej jest przed świtem” –
– mówi mądre słowo.
Dlatego, jak przystało,
najpierw było
naprawdę granatowo.
Niedługo potem
ciemna zasłona pękła,
powstała jasna linia prześwitu,
wychyliła się Jutrzenka,
poranny prekursor świtu…

Ten szafranowy pas
na dojrzałym granacie nieba
budzi nowy dzień,
wyciąga go z ciszy niebytu,
piękne dzieło stworzenia,
godne boskiego zachwytu.
Bernadyna Łuczaj

piątek, 2 lutego 2024

Naprawdę jaka jestem nie wie nikt...

Drugi dzień lutego - szczególny dla mnie dzień. 
Właśnie mija sześć lat od kiedy tutaj pojawiły się moje Zielone Szumiące Stronki (chociaż tak naprawdę piszę już 18 lat. Wcześniej na zlikwidowanych stronach WP. O tamtych latach pamięta chyba już tylko Jola. 
Nie chce mi się wierzyć, że piszę tyle lat... Że zawsze ktoś coś napisze, ciepłe słowo, jak wiele dla mnie znaczące, zostawi... 
Dobre Duszyczki niedawno napisały:
Kochana jak Ty robisz, że każdy twój post jest tak magiczny? Jesteś jak dobra Czarodziejka. Twoje wpisy dają tyle radości, są pełne ciepła i harmonii.

Podziwiam Cię za Twoje pomysły w tworzeniu postów, potrafisz z każdego tematu utkać wspaniałą opowieść, uwielbiam czytać, to, co napiszesz, bo u Ciebie każdy temat przybiera interesujące barwy.  

Dla mnie na zawsze byłaś i pozostaniesz małą dziewczynką, która żyje swoimi sprawami, ale nie zapomina o innych. Często żyje przeszłością i wspomina piękne chwile, jesteś romantyczna i nostalgiczna. I to cudowne, że jesteś z nami. W każdym poście dajesz nam coś z siebie, choćby wierszami, które ja też lubię.

Kocham Twoje posty Ismeno i tak chętnie u Ciebie bywam. Czytam raz i myślę, a potem wracam i czytam po raz drugi i znowu napawam się Twoimi słowami. 

Ciekawa, ale też tajemnicza z Ciebie osobowość, Ismeno.

Dawno temu, ktoś mnie nazwał zawoalowaną. I chyba to określenie najbardziej mnie zachwyciło... Chociaż wszystkie miłe słowa mnie wzruszają...
Czy inni też tak myślą? Przecież niektóre tematy, choćby ten chiński cykl nie cieszy się popularnością... 
Jednak piszę głównie dla siebie. To tutaj mają snuć się tylko spokojne, ciepłe myśli, dające mi radość. 
Oczywiście nie ukrywam, że cieszę się, jak ktoś w tym pędzącym świecie zatrzyma się, przeczyta, dobre słowo zostawi... Tak rzadko teraz poświęcamy czas i uwagę drugiej osobie. Jak już kiedyś pisałam:
Miłe słowa są przecież jak anioły, które stawiają nas na nogi, kiedy nasze skrzydła zapomniały jak się lata. 
I tak jest. Tak właśnie podnoszą na mnie każde ciepłe słowa tutaj. Tylko chyba nie powinnam się do nich przywiązywać. Bo osoby po drugiej stronie ekranu często zapominają wpaść z wizytą, a nawet znikają bez słowa... Rozumiem to. Przecież nasz rzeczywisty, realny świat jest najważniejszy i to o nim musimy pamiętać. 
Chociaż z drugiej strony wiem, że są osoby, dla których moje słowo dużo znaczy, że czekają na nie... Są zawiedzione, jeżeli tradycyjnie w piątek nie utkam mojej opowieści... Ale i ja mam swój realny świat, który niestety nie zatrzymuje się w piątek, abym mogła jak zazwyczaj coś opowiedzieć...
Jak wiadomo datę rozpoczęcia pisania wybrałam nieprzypadkowo. Drugi lutego jest dniem szczególnie mi bliskim. 
Drugiego lutego swoje imieniny i urodziny obchodziła moja domowa Babcia, a którą straciłam j szcze jako przedszkolak... Czyli zdecydowanie zbyt wcześnie. Tego dnia w sposób szczególny myślę o niej, gdy zapalam świecę celebrując Święto Matki Boskiej Gromnicznej. A z drugiej strony po prostu bardzo lubię to święto.
Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt
Bo tego nie wiesz nawet sama Ty
W tańczących wokół szarych lustrach dni
Rozbłyska Twój złoty śmiech
Przerwany w pół czuły gest
W pamięci składam wciąż
Pasjans z samych serc

Naprawdę jaka jesteś nie wie nikt
To prawda nie potrzebna wcale mi
Gdy nie po drodze będzie razem iść
Uniosę Twój zapach snu
Rysunek ust, barwę słów
Niedokończony, jasny portret Twój

Uniosę go ocalę wszędzie
Czy będziesz przy mnie, czy nie będziesz
Talizman mój, zamyśleń nagłych Twych i rzęs
Obdarowany Tobą miła
Gdy powiesz do mnie kiedyś: wybacz
Przez życie pójdę oglądając się wstecz
Jonasz Kofta
Już nieraz zastanawiałam się tutaj jaka naprawdę jestem. Na pewno skomplikowana, bo na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.
Ostatnio brałam udział w takiej towarzyskiej zabawie.
Należało wymienić 3 pierwsze zwierzęta, które przyjdą na myśl, a potem trzeba było dopisać do każdego z nich 3 cechy charakteru które opisują to zwierzę.
Po zapisaniu tego poznaliśmy interpretację testu.
A jakie było rozwiązanie?
Każde z wymienionych zwierząt z cechami charakteru daje odpowiedź na pytania:
1) Co o sobie myślisz, jaki chcesz być,
2) Co myślą o tobie inni,
3) Jacy jesteście naprawdę
Z wymienieniem dwóch pierwszych zwierząt nie miałam problemu. Nad trzecim musiałam sekundę pomyśleć.
Jakie stworzenia napisałam na kartce?
Bez zastanowienia na pierwszym miejscu umieściłam konia. Ten kto mnie zna, dobrze wie, że zgodnie z chińskim horoskopem urodziłam się w roku Konia - piszę o tym szczegółowo, gdy zaczyna się kolejny chiński rok. 
Jakie cechy konia są dla mnie najważniejsze? Wolność, szybkość, szlachetność, a przede wszystkim klasa. 
Zdziwiłam się jednak, że to piękne zwierzę może być widziane zupełnie inaczej. Inna osoba również wymieniła konia, ale przypisała mu pracowitość, siłę oraz to, że zawsze wraca do domu. Nigdy nie wymieniłabym tych cech opisując konia. Przecież to najpiękniejsze, najbardziej pragnące wolności zwierzę na świecie. Jakże inaczej oceniamy, opisujemy rzeczy, o których mówimy. Niby widzimy to samo, a potem okazuje się, że nie...


Jak kot...
Jak kot zacznę chodzić własnymi drogami,
jak kot będę wysuwać i chować pazury.
Wzbudzę popłoch pomiędzy myszami.
Nauczę się może... ma-uri...

Zrobię co zechcę - przed psem przejdę bokiem...
Plotki niech rosną - dodam do nich własne.
W ciemnościach błysnę magicznym okiem.
Przejdę przez kraty za ciasne.

Na dachu swoją zamruczę piosenkę...
Założę buty... Kogoś boli głowa?...
...i jeszcze barwną do tańca sukienkę...
Wszystko zacznę od nowa.
znalezione w Internecie
Drugim zwierzęciem był kot - niezależny, puszysty, tajemniczy. To prawda oprócz jednej cechy, tak zostałabym opisana przez innych. Jestem zielonookim kotem chodzącym własnymi ścieżkami. W ogrodzie kocham wszystkie zakątki, ale intruzów najchętniej bym pogoniła. Kocham moje terytorium, i nie lubię, kiedy ktoś na nie wchodzi. Rzadko ktoś wie co naprawdę myślę. Chciałabym mieć też całkowitą niezależność i radzić sobie ze wszystkim sama. Niestety nie jest to wykonalne. Przypominam kota, który daje się pogłaskać tylko wtedy, gdy sam ma na to ochotę. Narzucanie się, głaskanie i rozpieszczanie na siłę wywołuje zupełnie odwrotny skutek. Bywają też takie chwile, że lubię się położyć najchętniej na trawie, gdy świeci słońce. Jestem wówczas łagodnym i spokojnym, ale rzadko mruczącym kotem. Jednak dla innych po prostu milczącym, niezależnym (a raczej upartym) i czasem leniwym zwierzęciem.
Ostatnie stworzenie, które wybrałam to sowa. Sama się zdziwiłam, że właśnie ona przyszła mi na myśl. Dla mnie sowa to mądrość, wiedza, samotność, intuicja. Sowa często uważana jest także za posłańca czarownic. Czy jestem mądra? Nie wiem. Na pewno chciałabym wiedzieć więcej i więcej, zwłaszcza w tych dziedzinach, które mnie interesują, fascynują. Natomiast samotność to czasem moja towarzyszka podróży przez życie. Lubię niekiedy zanurzyć się w moją samotność, w której jest mi dobrze i może czasem nawet doskwiera, jednak na swój sposób jest ciepła i przytulna. Intuicji nigdy nie zlekceważę. A co do czarownic? To przecież od dawno wiadomo, że jestem jedną z nich. A na koniec ciekawostka. Wg horoskopu Inków jestem właśnie sową, białą sową... Przypadek?
Większość osób wymieniała przede wszystkim psa i niektórzy trochę się dziwili, że pytana odpowiadałam, że nawet nie przyszedł mi on do głowy. Oczywiście dobrze jest mieć takiego przyjaciela jak pies. Jest on wierny, oddany, ufny. A czy ja jestem ufna? Chyba nie...
A jaka jestem naprawdę? Kto to wie? Pewnie i ja nie znam siebie do końca. Może o mnie jest ten utwór?
Groszki i róże
Masz takie oczy zielone
Zielone jak letni wiatr
Zaczarowanych lasów
I zaczarowanych malw
Dla ciebie mały ogrodnik
Zasadził groszków tysiąc
W kapocie stracha na wróble
Pragnął ci miłość przysiąc
Więc z koszem groszków mały strach
Pierwszy raz spojrzał ci w oczy
O tysiąc więcej znalazł barw
Niż wyśnił sobie w nocy
I odtąd pod oknem twoim
Zaczarowany kamienny
Z bukietem groszków stoi
Strach romantyczny wierny

Masz takie usta czerwone
Czerwone jak pożar zórz
Zaczarowanych ranków
I zaczarowanych róż
Dla ciebie mały ogrodnik
Posadził pnące róże
Że tobą był urzeczony
Pragnął cię nimi urzec
I z róż naręczem przyszedł raz byle-do-wiosny.jpg
Prosić o jedno twe słowo
Oślepił go twych oczu blask
Milczałaś kolorowo
I odtąd pod oknem twoim
I groszki kwitną i róże
Na modłę wiotkich powoi
Pną się i pną po murze

Masz takie usta czerwone
Czerwone jak pożar zórz
Zaczarowanych ranków
I zaczarowanych róż

Masz takie oczy zielone
Zielone jak letni wiatr
Zaczarowanych lasów
I zaczarowanych malw
Julian Kacper, Henryk Rostworowski