czwartek, 14 sierpnia 2025

W poszukiwaniu polnych dróg...

Mgła
W sierpniowe ranki
Mgła siwa, mokra,
Na dachach siada,
Zagląda w okna.
Cicho i sennie
Po polach chodzi,
Mlecznym bezdrożem
Przechodnia zwodzi.
Do traw i chwastów
Tuli się czule,
Na taflę wody
Opada tiulem.
Bzom kolie rosy
Wkłada na szyję,
Zmęczone nogi
Turzycom myje.
Nadbrzeżnym trzcinom
Caluje lica,
Kalinom daje
Ellksir życia.
Władysław Dzięgała
Sierpień...  To od zawsze dla Małej Dziewczynki wyjątkowy czas, pełen refleksji, pięknych wspomnień, tradycji.  Ma w sobie coś z melancholii. Jeszcze ciepły, ale już jakby z nutą pożegnania poprzez  chłodne wieczory i poranki. Jednak Król Słonce stara się jeszcze jak najdłużej uśmiechać się każdego dnia do świata. Wieczorem jeszcze nie chce zbyt szybko zgasnąć. Wieczory są bowiem pełne szeptów wiatru w koronach drzew, koncertu świerszczy
Tak...Sierpień to szczególny miesiąc.
To czas, kiedy Królewna Lato jest w pełni swojej urody. W sierpniu wszystko wydaje się bardziej intensywne. Za dotknięciem Pani Lato kolory są żywsze i głębsze. Zapachy bardziej wyraziste, a dźwięki pełniejsze. Złociste łany dojrzewających zbóż falują na wietrze. Ogrody kuszą smakiem owoców i warzyw. Z łąki rabaty zachwycają kolorowymi  kwiatów. To czas, kiedy chyba najbardziej Mała Dziewczynka cieszy się darami Pani Natury. W sierpniu wszystko zdaje się żyć pełnią sił. Świerszcze  grają swoje łąkowe koncerty, motyle tańczą wokół kolorowych kwiatów, król Słońce nadal się do nas uśmiecha, ale nie tak już promiennie jak w lipcu, ptaki jeszcze śpiewają radośnie... To zawsze dodawało Małej Dziewczynce energii na kolejne dni.
Droga
wznosi się ku niebu
piaszczysta jak plaża
żółta jak wstążka

spośród pól tak płynie i płynie
nieujarzmiona brukiem
niewtłoczona w asfalt

gotowa prowadzić wszędzie

a choćby donikąd
a choćby przed siebie
Joanna Pisarska
W takie ciepłe, słoneczne dni Pani Lato wędruje przez pola, łąki... Gdzie tylko spojrzy swoimi  promiennymi oczyma, tam wszystko dojrzewa, nabiera smaku, koloru...  Wszystko dookoła otula swoim ciepłym uśmiechem.  światło na pola, łąki i lasy. Jej uśmiech rozświetla wszystko, co spotyka na swojej drodze.
Królewna Lato wędruje przez malownicze łąki i pola, ciesząc się ciepłem i słońcem. Z radością zbiera piękne kwiaty, trawy i aromatyczne zioła, które potem tworzą wyjątkowy bukiet na to święto Matki Boskiej Zielnej.
Piękna jest ta wiązanka, którą komponuje królewna Lato. To prawdziwa mozaika barw, zapachów... Jest pełna naturalnego uroku. Można w niej znaleźć złociste nagietki, wiotką i aromatyczną lawendę, fioletowe floksy i koniczyny, białe margaretki, wielobarwne cynie, wysokie nawłocie, dumne hortensje... Wśród kwiatów można dostrzec także trawy ozdobne, takie jak kostrzewa czerwona, tymotka łąkowa, mietlica czy kupkówka pospolita...Trawy dodają bukietowi lekkości. Oczywiście Pani Lato nie zapomina o kłosach zbóż zebranych z pól, takich jak jęczmień, pszenica, owies czy żyto. W sierpniowym, polno-łąkowym bukiecie nie brakuje aromatycznych ziół. Jest tam więc lecznicza szałwia, lekko kłujący rozmaryn, tymianek  o charakterystycznym zapachu, orzeźwiająca mięta, uspakajająca melisa i oczywiście niezastąpiony lubczyk...
Taki bukiet to nie tylko piękna ozdoba, ale także symbol podziękowania za plony, którymi obdarowała nas Matka Natura i za opiekę Matki Boskiej. To prawdziwa kwintesencja panowania Pani Lato, pełna barw, zapachów, smaków, wdzięczności...
Mała Dziewczynka co roku stara się sama taki rustykalny bukiet skomponować, ale gdzież jej do mistrzyni... Ale wiadomo święto Matki Boskiej Zielnej należy do jej ulubionych, więc naprawdę się stara.
Czy w tym roku jej bukiet będzie równie bogaty? Przecież z roku na rok jest on uboższy. Niestety dookoła ubywa pół i łąk.
Teraz Mała Dziewczynka zastanawia się, czy jeszcze ostał się choćby kawałek prawdziwych pól. Tych, które kiedyś rozciągały się aż po horyzont, gdzie było widać tylko wieżę kościoła. Pola pełne były zbóż, kwiatów, dzikich roślin. W pobliżu można było też zobaczyć sad, którego już od lat nie ma. Nie ma też brzozowej drogi, do której sad się przytulał. Czy jeszcze dumnie stoją topole przy alei, po której nie tak dawno Mała Dziewczynka jechała rowerem? Czy wciąż rosną tam zioła, które nie dały się wszechobecnemu betonowi? Czy nadal można przysiąść na pieńku i słuchać śpiewu ptaków i szumu traw?
Niestety z każdego roku przybywa tam betonu. Pola zamieniają się w place budowy. Budynki wznoszą się coraz wyżej, a osiedla rozrastają w szerz. Czy jest tam nadal miejsce na te stare, dzikie rośliny? Czy jeszcze można znaleźć odrobinę natury, którą można nazwać prawdziwą, żywą i wolną? Czy zostały tam zioła, które nie boją się betonu, a które pachną latem i przypominają o dawnych czasach? Czy wszystko już jednak zostało zabudowane, przykryte betonem i asfaltem?
Na pewno będzie tam można znaleźć odporną na wszystko nawłoć. Chyba....
Zielna od współczesnych chorób
Po opuszczonych zagonach serc ludzkich
stąpa Zielna z bukietem zi
ół w dłoni
co leczą ludzką niemoc i łatają serce
choć Jej najlepiej wśr
ód łąk kwiecistych
ucieka w bezdroża betonowych ulic
w gąszcza serc zapłakanych
w pola zdrady i nienawiści
idzie tam gdzie Jej nie chcą
z niegasnącą nadzieją że uleczy każdą chorobę
wyjmuje zielne gałązki do ran przykłada
obmywa nadzieją zabliźnia miłością
płacze wyśmiana i sponiewierana
i nadal pochyla się nad zagonami
odartymi z każdej świętości...

Basia Wójcik
To smutne, że te naturalne zakątki ze starymi, dzikimi roślinami coraz rzadziej można spotkać w okolicy miast. Czasem jednak, jeśli się dobrze rozejrzymy, to można jeszcze znaleźć odrobinę prawdziwej natury. Oczywiście nie tak dzikiej jak dawniej, ale wciąż żywej i wolnej. To jak małe okienko do przeszłości, które przypomina nam, jak ważne jest, by chronić te miejsca i cieszyć się nimi, póki jeszcze są.
Takie okienka są na przykład w szczelinach między płytami chodnikowymi, gdzie czasem wyrastają nie tylko małe, dzikie rośliny. Tak właśnie jest pod Domem Małej Dziewczynki, gdzie między chodnikiem a płotem w niewielkiej wąskiej, ale długiej szczelinie od lat kwitną dorodne słoneczniczki, owocuje pigwowiec... A i chwasty znajdują tam drogę do światła. Ich obecność jest jak znak, że życie zawsze znajdzie sposób, by przetrwać, nawet w najbardziej nieprzyjaznych warunkach.
To daje też nadzieję Małej Dziewczynce.


sobota, 9 sierpnia 2025

Czy zamknięte w pudełkach...?

CHWILA
Zawsze jest jedna i niepowtarzalna
zauroczenie życiem tu i teraz
jedno spojrzenie i jedna myśl
powietrze przesycone pięknem
unosi marzenia nad wodą
zamykam ten moment w dłoniach

Piękna i spokojna jest zazwyczaj noc sierpniowa.
Jak co roku o tej porze czeka nas piękny spektakl. Na niebie zobaczymy największą ilość Perseidów. Tylko w okolicach 10 sierpnia spada deszcz meteorytów. Dla mnie ten sierpniowy czas jest jednym z najpiękniejszych w roku. Dlatego staram się o nim wspominać każdego roku.
Zatem w skrócie.
Dawniej Perseidy nazywane były Łzami św. Wawrzyńca, który zginął męczeńską śmiercią około 10 sierpnia 258r. W czasie tortur płakał nad grzechami świata.
Tradycja ludowa mówi, że właśnie ten deszcz meteorów jest łzami świętego Wawrzyńca, który nadal nad nami płacze...
W naszej kulturze istnieje przekonanie, że na widok spadającej gwiazdy warto pomyśleć życzenie. Trzeba jednak mieć szczęście, aby taką wypatrzyć. A czasem może być to prawdziwa ulewa meteorytów.
Mam jednak nadzieję, że w tym roku niebo nad moim mieszkankiem, a także Domem zapłacze rzewnie łzami Świętego Wawrzyńca. Potrzeba mi tej nadziei, wiary, że wszystko będzie lepiej... Tak, wiem, to nie od gwiazd wszystko zależy... Jednak wlewają one w serce dodatkowe, tak potrzebne optymistyczne ciepło.
Uwielbiam siedzieć przy moim oknie na ostatnim piętrze i spoglądać na pędzący w dole świat, a jeszcze bardziej na zmieniające się od świtu do wieczora niebo. Jestem raczej skowronkiem i dlatego rzadko udaje mi się  obserwować je wieczorem, gdy dni są długie. Zawsze mam takie plany, ale zazwyczaj prędzej czy później przysypiam... Jednak w te dni będę wypatrywała gwiazd cierpliwie, wytrwale, od czasu do czasu walcząc z Morfeuszem... Cóż dla takiego widoku warto się pomęczyć. Może się tym razem uda?

Marzenia są jak gwiazdy, odkrywamy, że błyszczą, dopiero wtedy, gdy gasną sztuczne światła, choć przecież gwiazdy błyszczą zawsze. Tylko, że nikt nie zwraca na nie uwagi, zbyt jesteśmy zaabsorbowani sztucznym światłem.
Alessandro D'Avenia

Często słyszymy to powiedzenie - marzenia są jak gwiazdy. Może to i prawda. Podobnie jak gwiazdy marzenia są odległe, trudno osiągalne... Jednak migające na nocnym niebie gwiazdy pomagają nam odnaleźć drogę, kierunek w którym chcemy się udać. Motywują nas do tej wędrówki. Podobnie jak blask bijący od gwiazd na ciemnym niebie, tak marzenia dają nam nadzieję i pozytywne nastawienie, nawet w trudnych chwilach.
Nawet jeśli droga do marzeń wydaje się trudna i odległa jak gwiazdy, to warto do nich podążać konsekwentnie krok za krokiem.
Marzenia dają nam bowiem siłę do dalszej wędrówki. Przecież to co teraz jest marzeniem, jutro może stać się rzeczywistością.
Łatwo teoretyzować. A ileż to marzeń Mała Dziewczynka nie zaczęła nawet realizować? ileż szans zaprzepaściła? Ileż spadających gwiazd przespała...?  A przecież kiedyś w zamierzchłych czasach Mała Dziewczynka nieustannie spoglądała w nocne niebo szukając gwiazd. W myślach idealizowała życie. Cały czas wyobrażała sobie, jakby chciała, aby było. Do dzisiaj nie przestała marzyć. Także dzisiaj wierzy, że marzenia się spełnią. Teraz jednak te marzenia są bardziej realne, spełniające się. Przecież wiadomo, że obietnice losu rzadko się spełniają. Ale czy im pomagamy, aby się zrealizowały? Przecież naszym zdaniem marzenia zazwyczaj spełniają się tylko w bajkach, a w naszym realnym życiu  nic samo łatwo nie przychodzi.
Ale z drugiej strony nasze marzenia, jak kiedyś pisałam, najczęściej są zamknięte w pudełkach, które pokrywa kurz szaro-burej codzienności. Zapominamy o nich, nie odkurzamy, aż w końcu trafiają do przechowalni...  Jak zatem mają się spełnić? Gdybyśmy tylko czasem znaleźli kwitek, odebrali nasze pudełko i  odchylili wieczko pudełka... Nasze marzenia tylko na to czekają, aby wyfrunąć. Ileż to jednak jest takich zamkniętych pudełek, które już dawno trafiły do przechowalni z zapomnianymi marzeniami. Tylko Staruszek Czas z długą siwą brodą jeszcze ich pilnuje. Czeka i wierzy, że kiedyś właściciel określonego pudełka przechodząc obok nareszcie się zatrzyma i zabierze swoje zapomniane pudełko. Może często, a nawet każdego dnia przechodzimy obok tej przechowalni i zastanawiamy się co to za Staruszek się do nas uśmiecha...
Mała Dziewczynka, gdy spotyka uśmiechającego się Staruszka, to uświadamia sobie, że nieudana przeszłość  zaciera się, przestaje się liczyć, a z czasem prawie przestaje istnieć. Ważna jest tylko sekunda, która trwa i dzień, który nadchodzi.
Mała Dziewczynka nie przestała marzyć. Zdaje sobie, że w pudełkach leży jeszcze kilka jej marzeń. To prawda, że zapewne zbyt długo leżą one na pólkach pokrytych tym codziennym kurzem. Może to czas, aby zabrać je z przechowalni? Tak naprawdę już niedługo weźmie schowany w szufladzie kwitek i pójdzie z nim do przechowalni... A potem? A potem Mała Dziewczynka otworzy swoje pudełko, a marzenia niczym szal ją otulą i przytulą się do niej. Będzie jej naprawdę dobrze.
Teraz jednak wierzy, że jej pudełko jest dobrze pilnowane przez siwego Staruszka...
Łzy św. Wawrzyńca
Co tak błyszczy na nocnym niebie
niby ziarna złotego piasku
rzucone w rolę urodzajnego nieba
biegną rozrzucone jak nasze marzenia
o szczęściu skrojonym na ludzką miarę
dociekliwi pytają czy święty męczennik
znów płacze nad losem pogubionych
czy też perseidy budzą spragnione serca
maleńki człowiek jeden z wielu
zagubiony w przestworzach wszechświata
wysyła nieustannie swoje prośby zaczarowany 
złotym pyłem niewypowiedzianych pragnień
jakby życie zależało od jednej chwili olśnienia
nasze łzy ziemskie błyszczą jeszcze mocniej...
W te sierpniowe wieczory siedzę przy moim oknie. To moje ulubione miejsce. Do tego jak zawsze ulubiony kubek z herbatą z ziół. Księżyc nieśmiało wygląda zza chmur. Gwiazdy błyszczą jasno, a miasto cichnie coraz bardziej.
Ale ja nie śpię. Nie tym razem. Czekam na pokaz spadających gwiazd. Dobrze jednak wiem, że są one jak błyski wspomnień, które pojawiają się nagle i znikają, zanim zdążę je nazwać, pomyśleć marzenie. Nie... Marzenia, a raczej to najważniejsze marzenie mam już przygotowane od dawna.
Ale z drugiej strony... Może pozwolić gwiazdom spadać bez obowiązku spełniania czegokolwiek? Bo przecież życzenia trzeba sobie czasem samemu spełnić, krok po kroku.
Jednak nie... Bo czym byłoby nasze życie gdybyśmy całkiem zapomnieli o naszych pudełkach i nie mogli marzyć, śnić?
PRZYZWOLENIE
Pozwól przypłynąć wspomnieniom
tym najzwyklejszym
co niegdyś zbudowały twój świat
pozwól zaśpiewać ptakom i rozkwitnąć kwiatom
niech rześki wiatr otworzy okno
nie obawiaj się pamiątek
schowanych na dnie staroświeckiej szuflady
przygarnij słowa zapachy kolory
obudź uśpione marzenia
dotknij mokrej ziemi i nie wstydź się łez.
wiersze Basia Wójcik

sobota, 2 sierpnia 2025

Trochę mi nie po drodze z...

Ku chwale bazylii
Bazylia w doniczce, bazylia suszona,
na pierwszym miejscu zawsze jest ona.
Czy do kotleta, czy do spaghetti,
bez opamiętania sypię jak konfetti,
I do pieczeni i do rosołu,
bazylia siada ze mną do stołu.
Wiara praojców i do mnie przenika-
a z niej taka to prawda wynika:
bazylia uchroni Cię przed złem wszelakim
i przed potworem -nie byle jakim.
Przed bazyliszkiem- wierzono w Rzymie,
i przed wężami- to z Libii płynie.
Bazylia azjatycka, bazylia eugenolowa,
i ta pospolita i ta „sklepowa”,
W każdej postaci, do każdego dania-
bez niej potrawa jest bez uznania!
znalezione w Internecie
Zawsze na pierwszym miejscu?! Do rosołu??!! Zdecydowanie nie...!!!! I jeszcze raz nie!
U mnie raczej na jednym z ostatnich miejsc. No może jeszcze świeża bazylia znalazłaby się w dolnych stanach średnich. Ale ta suszona zdecydowanie na samym prawie dnie. Prawie, bo jeszcze zapewne są takie, których nie lubię lub nie polubię...
Dlaczego więc o niej chcę napisać? Skoro opowiedziałam o melisie, to dlaczego nie o bazylii? Ale może dzięki tej opowieści dam się do niej przekonać?
Pierwsze ślady bazylii sięgają prawie 5000 lat wstecz do Indii.
Od bardzo dawnych czasów uprawiano ją także w Mongolii i Chinach.
Najprawdopodobniej z Indii kupcy przywieźli ją nad Morze Śródziemne.
Początkowo była rośliną ozdobną - w starożytnym Egipcie wyplatano z niej wieńce, ale także wkładano ją do grobów. Później stała się ziołem leczniczym.
Legenda głosi, że bazylię po raz pierwszy zauważono rosnącą poza grobem Chrystusa po zmartwychwstaniu.
Bazylia znana była też w starożytnej Grecji i Rzymie. Wspomina o niej Pliniusz Starszy. Zaznacza jednak, że wśród autorów greckich miała ona początkowo złą opinię. Z czasem jednak podejście do bazylii uległo zmianie.
Według Pliniusza Starszego bazylia była afrodyzjakiem. We Włoszech bazylia symbolizowała również uczucia i pojęcia o przeciwstawnych znaczeniach. Śmierć i życie, miłość i nienawiść, zagrożenie i ochronę... Przypisywano jej znaczenie erotyczne. Gałązka bazylii za uchem młodzieńca lub umieszczona w oknie panny oznaczały ich gotowość do małżeństwa.
W czasach średniowiecznych kilka listków bazylii, rozsypanych dookoła serca ukochanego, gwarantowało jego wierność aż do śmierci.
Jednak Pliniusz Starszy podaje też różne przepisy medyczne, z wykorzystaniem tej rośliny, które działały przeciwbólowo, przeciwko jadowi skorpiona...
Jej nazwa prawdopodobnie wywodzi się od greckiego słowa "basilikohn", co oznacza "królewska", gdyż wierzono, że wykorzystywano ją w królewskich perfumach, że tylko królowi wolno zrywać bazylię.
Jednak w starożytnym Rzymie nazwa tej rośliny Basilescus odwoływała się do bazyliszka i traktowano je jako zioło, talizman o właściwościach odstraszających to złe stworzenie.
Do dziś w krajach bałkańskich bazylia dodawana jest w cerkwiach do wody święconej
W tradycji nowożytnej na terenie Francji bazylię poświęca się św. Annie, będącej patronką ogrodników.
W Rumunii, gdy mężczyzna wręczył kobiecie gałązkę bazylii, oznaczało to zaręczyny.
W Polsce bazylia znana jest od XVI wieku. Bazylia pospolita zwana jest też bazylią wonną, bazylkiem ogrodowym, bazylijką zwyczajną, balsamem, bazyliszką polską...
NASZ DOM
Namaluj nasz dom ciepłym słońcem/
na tle lasu pełnego tajemnic/
z bazylią i tymiankiem w oknie/
z zawsze żywą iskrą w kominku/

Z drogą która ciągle biegnie/
od drzwi po nieskończoność/
pośród kwiatów polnych i zbóż/
ze skowronkiem zawieszonym w niebie/

Nad wodą małą jak westchnienie/
z welonem mgły siwej o świcie/
pod drzewem które wie wszystko/
bo jest starsze od pierwszych marzeń/

Będzie tam zapach chleba i wędzonki/
i wszystkie kąty pełne dobrej ciszy/
miejsce w którym zamknę dokładnie za sobą/
drzwi wciąż jeszcze otwarte na oścież/
Leszek Wójcik
Przez wieki bazylia stała się jednym z najbardziej znanych ziół, wykorzystywanych nie tylko w kuchni, ale i medycynie.
Bazylia, od dawna jest stosowana w medycynie.
Pozytywnie wpływa na pracę układu odpornościowego. Wspomaga oczyszczanie nerek z  toksyn, pobudza wydzielanie soków trawiennych. Herbatka z bazylii łagodzi wzdęcia, niestrawność i kolkę. Wspomaga pracę serca.
Olejki eteryczne działają uspokajająco, redukują stres i obniżają nadpobudliwość. Wpływają też dobrze na nastrój i jakość snu. Bazylia znajduje również zastosowanie aromaterapii.
Bazylia ma właściwości antyseptyczne. Zalecana jest przy stanach zapalnych skóry, grzybicy, świądzie, trądziku... Świeże liście stosuje się do nacierania miejsc po ukąszeniach owadów.
Pomaga zwalczyć dolegliwości po zabiegach stomatologicznych i skutki migreny.
Bazylia jest źródłem witamin A, C, B5 oraz składników mineralnych - wapnia i magnezu.
Można ją spotkać na całym świecie, ale największą popularnością cieszy się w krajach śródziemnomorskich.
Bazylia swój specyficzny aromat i smak zawdzięcza zawartym w liściach olejkom eterycznym.
Bazylia kojarzona jest przede wszystkim z kuchnią śródziemnomorską. Dodaje się ją do wielu potraw. Chyba najbardziej znanym zastosowaniem jest klasyczny sos pesto. Pięknie pachnie i ponoć smakuje oliwa z oliwek z wrzuconymi świeżymi listkami bazylii. Często dodaje się ją do pizzy i spaghetti.  Można ją dodawać prawie do wszystkiego. Najczęściej jej właściwości smakowe wykorzystuje się do wzbogacania smaku pomidorów. Jednak ponoć uatrakcyjnia także smak zup, sałatek, omletów, ryb, potraw z drobiu i innych mięs...  Jest również świetnym uzupełnieniem lodów, kremów, budyni i innych deserów. Nie tylko zdobi, ale także aromatyzuje i wzbogaca ich smak.
Bazylię wykorzystuje się także w kosmetyce. Olej bazyliowy dodaje się do kosmetyków przeznaczonych dla cery trądzikowej, a także do tych używanych do kąpieli, gdyż jej aromat sprzyja relaksowi i odprężeniu.
Ostatnio pojawiły się także odżywki, szampony i maski do włosów zawierające olejki eteryczne z bazylii. Okazało się bowiem, że mają one właściwości hamowania objawów łysienia androgenicznego. 
Dobrze wiedzieć, że zapach bazylii odstrasza komary i muszki. Dobrze zatem umieścić kilka doniczek w oknie, na balkonie lub tarasie.
Wiersz skowieszyński dla M.
Przed ścięciem –
złoto i purpura
pokrzywy i osty
w chińskich ornamentach
dziurawiec rdzą okryty
pokłada się ze zmęczenia
piołun posrebrzony gorzko wyprostowany
do smaku –
fiolet oregano
zieleń chrzanu
cierpki zapach bazylii
na końcu w chmurach piachu
Tobiasz nadchodzi
pochylony cicho mamrocze
krecie memento mori
Krystiana Robb-Narbutt
I to by było na tyle... Mało? Może, przecież o innych roślinach tkałam dłuższe opowieści. Jednak jakoś do końca mi nie po drodze z tą rośliną...