piątek, 27 stycznia 2023

Jak zawsze o tej porze

 Gdzieś, hen, za Tęczowym Mostem
Są łąki pełne stokrotek.
I w bujnej zielonej trawie
Lśnią mniszków słoneczka złote.
Tam, nad przejrzystym strumykiem,
Pod nieba kloszem chabrowym
Skaczą beztrosko króliki
szczęśliwe, wesołe, zdrowe.

Nocami, gdy srebrny księżyc
Odbija się w k żeroplach rosy,
Jedzą pachnące ziół pędy
I marszczą zabawnie nosy.
Gdy przyjdzie lato, bezkarnie
Łasują w winogron kiściach,
A kiedy nadejdzie jesień,
W suchych chowają się liściach.
Jak co roku o tej porze tkam opowieść o rozpoczynającym się Nowym Roku w Chinach. Tak  wiem, nie wszystkich to interesuje. Nie wszyscy w to wierzą, ale w 2021 pisałam:
W 2021 roku  Koń powinien stąpać ostrożniej niż zazwyczaj. Dzięki temu uniknie wielu pułapek. Gdyby pędził przed siebie na złamanie karku... mógłby rzeczywiście go złamać.
No i pędziłam, zatrzymałam się na zakręcie na parę dobrych miesięcy. Jak więc nie wierzyć chociaż trochę w to:)))
Dlatego skoro zaczęłam, to skończę ten cykl. Chociaż to nawet jeszcze nie połowa.
Na przełomie stycznia i lutego co roku w Chinach jest właśnie hucznie obchodzone święto początku roku. Ulice i niebo rozjaśnią kolorowe fajerwerki, a członkowie rodziny spotkają się przy jednym stole.
Patronem nadchodzącego roku będzie Królik. Czwarte, tuż za podium, zwierzę które dobiegło do mety tuż za Tygrysem.  
Rok temu pisałam:
Zatem chiński rok 2022 będzie okresem pełnym aktywności oraz zmian. Niestety wiąże się to także z nieprzewidywalnością. Lata Tygrysa są zwykle związane z niestabilnością. Tak naprawdę wszystko się może zdarzyć. 
Rok Królika okaże się prawdziwym błogosławieństwem dla osób zmęczonych.
Będzie to rok spokojny, pełen rutyny i braku szaleństw. Po burzliwym panowaniu Tygrysa, Królik pozwoli nam odpocząć, nabrać dystansu i zadbać o ciało i duszę. Mam nadzieję, że będzie to czas wytchnienia, bliskości z naturą, pozytywnych myśli.
Wszak Królik to pokojowy znak, pilnie unikający wszelkich konfliktów i trudności. I nawet jeśli pojawią się jakieś problemy, to raczej uda się zminimalizować nieprzyjemne konsekwencje.
Jednak Królik nie jest tak prosty, jakim się wydaje. Jego wewnętrzny świat jest często zbyt kruchy, aby wytrzymać trudności.
Według niektórych źródeł opiekunem roku jest Królik, według innych Kot. Podwójny znak „Królik – Kot” to pierwszy przypadek, w którym ten sam okres czasu w horoskopie symbolizują różne zwierzęta. Pod pewnymi względami są one podobne: puszyste, urocze, z miękkimi łapkami, ale także raczej potrafiące pokazać pazury. Zarówno Królik jak i Kot, spadając, są w stanie skutecznie wylądować bez zranienia. Czy my, ludzie, też będziemy mieli szczęście?
Królik (Kot) lubi rutynę, bo dzięki niej może czuć się bezpiecznie. Nic dziwnego, że wielu ludzi będzie szukało rzeczy, które dobrze znają. Unikanie zaskoczenia stanie się prawie powszechną praktyką.
Astrologowie zakładają, że rok 2023 będzie dość spokojny i harmonijny, ponieważ sam Królik (Kot) jest kochającym, delikatnym i harmonijnym stworzeniem, które troszczy się o swoje potomstwo. Królik usunie niepokoje, żądania i dynamikę, które spowodowały wstrząsy. Koniec z rewolucjami, czas na stabilizację i spokój. 
W 2023 roku nie będzie jednak nudno. Wręcz przeciwnie, energia Królika (Kota) pozwali skupić się na własnym wnętrzu. Ludzie zaczną lepiej rozumieć, na czym polega prawdziwa sztuka życia. A jest ona w dużej mierze oparta na dobrym kontakcie z innymi ludźmi. 
Jak dla mnie brzmi to naprawdę doskonale, ale czy realnie? Chociaż wśród ludów Azji najszczęśliwszym rokiem cyklu księżycowego jest ten czwarty, w którym panuje Królik (Kot).
Czy rok Królika (Kota)  rzeczywiście przyniesie nam zrozumienie, zarówno siebie, jak i otoczenia?
A śnieg? Czy czasem tu pada
Z chmurek na niebie jasnym?
Czy królik może z rozpędu
W puszyste wskakiwać zaspy?
A potem w zacisznej norce,
Chrupiąc przepyszne źdźbła siana,
Pomyśleć sobie, że wiosna
Będzie już jutro, od rana?

I tylko czasem niektóre,
Pośród najlepszej zabawy,
Skoków, harców, biegania,
Stanąwszy słupka wśród trawy,
Porozglądają się wkoło
Ruszając noskiem kochanym;
Patrzą, czy skądś nie nadchodzi
Ktoś dawno już niewidziany.
A potem skokiem zuchwałym
Wprost w niezachwianą pewność
Wpadają, niezłomnie wierząc,
Że przecież przyjdzie! Na pewno!
A jaki ten rok będzie dla Konia, czyli dla mnie? I tutaj wyczytałam różne informacje. 
Niestety nie będzie to najlepszy czas dla Konia. W 2023 roku musi on przygotować się na utrudnienia, które często pojawią się na jego drodze. Jednak dla kogoś takiego jak Koń pokonanie tych przeszkód nie będzie stanowiło wielkiego problemu. Po prostu przeskoczy je lub pobiegnie w innym kierunku. Byle tylko nie za szybko. 
Jeśli w roku 2023 Koń pragnie zrealizować swoje marzenia, nie może spoczywać na laurach nawet przez chwilę. Niech wytrwale pracuje, a z czasem zacznie osiągnie cel.
Będzie to także dla niego rok sukcesów i możliwość pokazania się w całej okazałości, bez zbytniego wysiłku.
Jeśli Koń w 2023 roku nie będzie się bał podejmowania wyzwań, osiągnie więcej niż ktokolwiek inny w jego otoczeniu.
Liczne spotkania towarzyskie zaowocują niezwykłymi znajomościami.
Ostatecznie rok Królika (Kota) może się okazać całkiem zadowalający dla Konia. Nie będzie łatwo, ale większość przeciwności losu zostanie pokonana. Koń jest z natury zaradny i pewny siebie. To jest jego wielka zaleta i powinien ją wykorzystać w 2023 roku.
Gdzieś, hen, za Tęczowym Mostem
Są łąki pełne stokrotek
I w bujnej zielonej trawie
Lśnią mniszków słoneczka złote.
Tam, nad przejrzystym strumykiem,
Pod nieba kloszem chabrowym
Skaczą beztrosko króliki
szczęśliwe, wesołe i zdrowe.
znalezione w Internecie
Jaki zatem będzie dla nas ten rok Królika (Kota), który  zaczął się 22 stycznia 2023, a kończy 9 lutego 2024? Zobaczymy.

piątek, 20 stycznia 2023

Zimowe zamyślenie

Zimowe zamyślenia
Zimowy wiatr
przenika moje myśli
wywołuje mroźną tęsknotę za ciepłem
stoję zapatrzona w jeden kierunek
skąd może przyjść
otulenie i bliskość
deszcz dudni miarowo
wystukując melodię oczekiwania
wtapiam się
w muzykę zimowej przyrody
która współgra ze smutkiem oddalenia
w ciemności zarzuconej kroplami deszczu
dostrzegam okruchy serca
przybywającego do mnie
z nadzieją i miłością
jeśli wierzysz w coś mocno
stanie się w twoim sercu
i ani wiatr
ani deszcz
ani nikt inny …
Jak zawsze o tej porze jestem zmęczona, "przesypiam" drobne radości..... Może. Ciągnie się za mną przeziębienie, które dopadło mnie w dniu urodzin?  Czasem otulają mnie smuteczki, niepokoje. Zwłaszcza, że przypływają smutne wiadomości. 
Jednak każdy z nas również czasem doświadcza podobnych emocji, których najchętniej by się pozbył. Lęki, strachy, rozdrażnienie, bezsilność, zagubienie, przygnębienie...
Czekamy naiwnie na cud, mamy nadzieję, że będzie lepiej. Wierzymy, że zapanujemy nad biegiem naszego życia. A ono niezważając na nas, umyka coraz szybciej w zastraszającym tempie. 
Miałam nadzieję, że utkam dzisiaj kolejną ciekawą opowieść, nadrobię internetowe zaległości, ale... Zmęczenie również daje znać o sobie i jak zwykle, nie wiem kiedy zrobiło się tak późno. Gaśnie kolejny dzień, a za oknem powoli napływa aksamitna, granatowa noc.
Żadne mądre myśli, które mogłabym przelać na ekran, nie przychodzą do głowy.
Może w pracy mój umysł, oczy pracują zbyt intensywnie? Do tego ten szybko jeszcze zapadający wieczór. 
Po pracy w weekend jadę do mojego Domu. Odpoczywam więc "umysłowo" na całego, chociaż nie zawsze się to udaje. Ale to tylko dwa dni, a czasem nawet tylko jeden. Ale i wówczas na całkowite lenistwo nie można liczyć. 
A potem od poniedziałku cały czas gonię uciekające wskazówki. Nie mogę także wcisnąć przycisku "pauza" w moim codziennym zegarze. Za nic nie chce się zatrzymać.
Powinnam czasem wysiąść z tego pędzącego nie wiadomo dokąd pociągu. Czy doprawdy musi jechać  coraz szybciej i szybciej. Gdy już udaje mi się go złapać, to on przyspiesza i gna dalej, pędzi do przodu niczym express, byle tylko do dalej, wyżej, szybciej. A czas leci nawet niczym odrzutowiec.
Wiem, użalam się nad sobą, ale przecież nie tylko ja tak mam.
Ale stop, zdecydowane stop z takimi myślami, dam radę. Nie chcę znowu się już na dłużej zatrzymywać. Kiedyś wypowiedziałam takie życzenie, no i wiadomo jak to się skończyło. Utknęłam ponad rok temu na zakręcie na zbyt długo. Nie chcę siedzieć ponownie na przydrożnymi pieńku i patrzeć jak coś mnie omija. Nie chcę tracić tego bezpowrotnie.
Jedno słowo
Proszę cię o jedno słowo
które niczym ptak
usiądzie na moim ramieniu
jestem sama
choć wokół tyle zgiełku
– samotna grusza
otula się welonem mgły
przed ciekawym spojrzeniem
bocianów szukających łąkowych radości
lubię jej szept
jej cisza otwiera drzwi ludzkiego serca
samotna jak człowiek
który ucieka
przed spojrzeniem świata
zbyt silna
by deszcz i gniew i nienawiść
zdołały zniszczyć jej listowie.
Proszę cię o jedno słowo
samotne jak polna grusza
które otulisz płaszczem dobroci
może poszybuje
do drzwi mego serca
może rozproszy mój lęk
a może utwierdzi wiarę
że nie jestem sama.
Prawie wszystkim brakuje czasu, aby tak naprawdę odpocząć. Jeśli pojawia się wolna chwila, to niestety zamiast odetchnąć, uspokoić serce, myślimy o tym, co musimy zrobić, gdy skończymy odpoczywać. 
Dlatego wówczas najlepiej jest oderwać się od codziennego hałasu. Nasze myśli też powinny odpocząć. A to nie jest takie proste, chociaż lubię spędzać czas sama ze sobą. Ale czy tak do końca robię to dobrze, skoro myśli zazwyczaj uciekają w różnych kierunkach? Czy mogę je zatrzymać tylko tu i teraz? Oczywiście, czasem udaje się to aż za dobrze. Ileż to już garnków przypaliłam:))) 
Nigdy nie nudzę się sama ze sobą, chociaż samotność czasami boli. Ale lubię być sama. 
Nie jest tajemnicą, że w realnym świecie jestem introwertyczką i samotniczką. Lubię moją rodzinę, przyjaciół, znajomych. Cieszę się na każde spotkanie z nimi, a niekiedy nawet tęsknię za nim. Do Domu to wręcz frunę. Jednak z drugiej strony dobrze mi samej. 
Lubię moje mieszkanie na siódmym piętrze, deszczową muzykę grającą o parapet, szum wiatru i zachody słońca za oknem. Kocham mój Dom, gdzie mam jeszcze swój kącik, w którym mogę się na chwilę schować po tygodniu pracy. A jak przychodzi wiosna, to dochodzi jeszcze balkon i ogród. W tym roku na balkonie czeka mnie duże wyzwanie. Wszystko muszę zacząć od początku.  No i jeszcze zlikwidowali mój sklep ogrodniczy, który pamiętam od zawsze.  Niestety czeka mnie jeszcze wizyta ekipy remontowej, która ma poprawić niedoróbki na balkonie. Trudno w to uwierzyć, ale to prawda. Wszak cały zeszły rok był dla mnie balkonową katastrofą. 
W tym roku zaczynam więc mój balkonowy ogród. dosłownie od zera. Ale to temat na inną opowieść.
Potrzebuję czasem, aby pobyć sama ze sobą. Sama jeżdżę na wakacje (chociaż w okolicy lubię mieć kogoś bliskiego), sama spaceruję po parku, sama... Bardzo to lubię. Nie wszyscy to jednak rozumieją. A nawet uważają to za dziwne. Często spotykam się z licznymi pytaniami. 
Najbardziej lubię sam na sam ze sobą o poranku i to bez względu gdzie jestem. Wówczas siadam przy oknie z gorącym kubkiem w dłoniach i patrzę na uśpiony jeszcze świat. Czasem jest jeszcze ciemno, kiedy indziej już po wschodzie słońca. Wszystko zależy od pory roku. Teraz zimą, jak jestem w moim mieszkanku, to wiem o której zapali się światło w konkretnym oknie w oddalonej kamienicy po drugiej stronie torów. Wiem,  kiedy przejedzie pociąg lub autobus jadący gdzieś tam w Polskę. Jak mam na to czas przed pracą? Po prostu radiobudzik gra dobre pół godziny wcześniej niż powinien. Ale i tak budzę się przed nim. To jest mój czas. Nie ma pośpiechu, jak u innych. Nigdy nie lubiłam tej porannej nerwówki. Od bardzo, bardzo dawna tak zaczynam dzień. Spokojnie, z możliwością nawet niemyślenia. Takie poranne wyciszenie jest mi bardzo potrzebne. Zwłaszcza, że wieczorami jest to czasem niemożliwe. 
Warto raz na jakiś czas zwolnić, a nawet zatrzymać się, pomyśleć, wyciszyć się...
Czas błogosławiony
Biorę do ręki czas błogosławiony
ostrożnie zamykam go w sercu
strzegę przed ciekawskim spojrzeniem
które chciałoby zabrać mój czas
błogosławiony ciszą zamkniętą we mnie
jak ogień bezpiecznie obejmującą moje myśli
zamykam przestrzeń
i bronię do niej dostępu
by została zawieszona w krainie dobra
błogosławiącego ciszę
która otula serca szukające bliskości
w powiewie myśli podwójnych
jednakowo zamkniętych w ramionach
zapominam, że istnieje inny czas
bo tylko mój czas błogosławiony
odnajduję w moim sercu.
wiersze Basia Wójcik

piątek, 13 stycznia 2023

Myśli nie tylko o dzieciństwie Małej Dziewczynki

Moja wiara jest uśmiechem dziecka
które ufa że słońce ma uśmiechniętą buzię
wzięłam ją stąd
skąd stokrotki i cyganki
uporczywie zakwitały w przedwiośnianym piasku
wzięłam ją dawno
przed laty ze spracowanych rąk matki
u której wiara istniała 
od zawsze
odkąd kolejne matki
dawały ją w prezencie swoim dzieciom
przez pokolenia
moja wiara jest radością bez skazy
wierzę
i to mi wystarcza by żyć
szczęśliwa wiara
która nie szuka dociekliwie dowodów.
Czasem Małą Dziewczynkę nachodzą refleksje. A styczeń jest miesiącem, w którym są one szczególnie silne. Dzień Babci i Dziadka, ich urodziny i imieniny... To przywiewa wspomnienia. Dziś jednak nie będzie o Nich, a tylko o Małej Dziewczynce. A Dziadkowie może pojawią się w tle.
Jak słodko było być dzieckiem, jak miło było wieść beztroskie życie. Jak to zatem było, gdy Mała Dziewczynka była naprawdę mała? Czy ona w ogóle kiedykolwiek była dzieckiem? To przecież taka dawna, odległa epoka.
Dzieciństwo Małej Dziewczynki to:
czytane bajki na dobranoc,
szeptane wiersze i śpiewane kołysanki do uszka,
zapach domowego, drożdżowego ciasta,
odgłos krzątaniny mamy w kuchni,
ukochany miś przytulanka tuż przy twarzy,
potłuczone kolana,
podrapane łokcie,
dziury w spodniach,
umorusana buzia,
czereśniowo-wiśniowe kolczyki na uszach. 
zaróżowione policzki,
potargane włosy,
siedzenie na parapecie okna i patrzenie na świat,
przechodzenie przez płot,
gra w piłkę,
ciepły, żółty piec, do którego można się było przytulić,
karmienie krasnoludków na strychu,
wiara w świętego Mikołaja, który przylatuje na zaczarowanym dywanie,
smak oranżady ze szklanej butelki,
wyścigi na kapsle,
jazda na rowerze,
maślane bułeczki babci pieczone w prawdziwym starym piecu,
lekcje odrabiane przy świeczkach,
zapach palonych liści jesienią,
niewinność, naiwność i zdziwienie...
Lista mogłaby być jeszcze dłuższa, ale zabrakłoby tutaj miejsca na wyliczankę.
Mała Dziewczynka dobrze wie, ż dobrze być dzieckiem, miło żyć otaczaną opieką i bezpieczeństwem... Chociaż czasem przychodziły lęki i strachy. Ale o nich było już TUTAJ.
Jakim dzieckiem była Mała Dziewczynka? Trudne pytanie. Na pewno kochanym, szczęśliwym, niewinnym (często raczej naiwnym), ale umiejącym pokazać swoje rogi (znak zodiaku zobowiązuje). Rodzice musieli mieć z nią niezłe urwanie głowy i do tego oczy dookoła głowy. Nie dawała im wytchnąć. Zawsze musiała wymyślić coś ciekawego, co czasem kończyło się katastrofą. Ślady tego Mała Dziewczynka ma jeszcze do dnia dzisiejszego. Jednak rodzice nigdy nie zamieniliby jej na spokojną, trochę pyzatą, grzeczną, ładnie ubraną dziewczynkę z kokardkami. Mała Dziewczynka nie cierpiała kokardek, które Babcia starała się wpiąć w jej rachityczne piórka na głowie. Mama dawno z tego zrezygnowała.  Dlatego do liceum były to zawsze krótkie włosy.  
Czy  Mała Dziewczynka była zdolna? Na początku pewnie nie za bardzo. Od początku nie chciała się uczyć czegokolwiek w przedszkolu, ale gdy doszło do szkolnej rywalizacji zaczęła rozkwitać (szkoda tylko, że nie dotyczyło to też wyglądu). Z chudego, prawie najniższego, mało utalentowanego dziecka stopniowo zaczęła przeistaczać się w istotę nadal chudą, ale już wyższą i najzdolniejszą w pewnych dziedzinach (jest to udokumentowane na świadectwach i dyplomie).  Niestety w niektórych przedmiotach,  sprawach do tej pory pozostała beztalenciem i ignorantem. Mała Dziewczynka nawet nie próbowała i nadal nie zamierza tego zmienić. Przecież nie można mieć wszystkiego.
Za oknami mojego domu
las szumi kołysankę wspomnień
przywołując czar dzieciństwa
otoczonego miłością rozkwitłych róż.
Te same ptaki na gałęziach czeremchy
podziwiają słodkie grona akacji
bo gdy szumi las
w jego mowie słychać głos babci
przywołującej gospodarstwo
na południowy spoczynek
potem muzyka drzew
przybiera tony matki i ojca
liście zrzucają figle brata
a stokrotki zabawiają się w chowanego
z wiejskimi dziećmi
te same promienie słońca nad lasem
rzucają dotyk ciepła i nieskończoności
w nowe życie
osłonięte tą samą miłością
różnobarwnych róż.
Jak dobrze mieć wspomnienia, gdy przychodzi czas, że odkładasz zabawki na półki. Półki, które z czasem pękają pod naciskiem trudu dorosłego życia. I co wtedy?
Wtedy ulatują w zapomnienie lalki, misie, klocki, babki z piasku, a w sercu zostaje pustka, pustka z lat dziecięcych...
Z drugiej jednak strony Mała Dziewczynka cieszy się, chociaż nie wszyscy to zrozumieją, że jej dzieciństwo przypadło na lata trudne politycznie i gospodarczo, ale jakże inne jeżeli chodzi o relacje międzyludzkie. Zwłaszcza te międzydziecięce. Czas spędzało się razem. Nie było komputerów, komórek.... Marzeniem był adapter, magnetofon kasetowy, skórzana torba na ramię, kurtka, którą nosiło całe miasto...  
Czy dzisiaj dzieci mają takie marzenia? Przecież praktycznie wszystko dostają już i od razu. Ale czy dziecko nie powinno na pewne rzeczy poczekać, śnić i marzyć o nich? Może wówczas bardziej by je ceniło, szanowało? Dzisiaj niestety wszystko jest jednorazowe, ale to temat na inną opowieść.
Kiedyś piłka, hula-hop, kapsle, zwykła guma, rakietki z lotką i skakanka wystarczały do szczęścia na podwórku. Tak, czas spędzało się przede wszystkim na powietrzu. A dzisiaj dzieci tam już prawie nie ma.
Książki wypożyczane z lokalnej biblioteki zapierały dech w piersiach czasami na całe wieczory. A o swoich wrażeniach po przeczytaniu lektury, opowiadano sobie przy ogrodowym płocie lub trzepaku. Chociaż tak naprawdę Mała Dziewczynka nie przepadała za trzepakami. Zdecydowanie wolała wszelkie płoty. 
Mała Dziewczynka razem z rówieśnikami marzyła o przygodach, które przeżywają bohaterowie  książek.  Nawet z koleżanką próbowały pisać książkę.
Kolorowych pism nie było wiele, a jak już to przez niektóre lata były trudno dostępne. A jak takie się pojawiały w domu, to czytało się je od deski do deski.  Potem te ciekawsze artykuły Mała Dziewczynka wycinała i wklejała do zeszytu. Zeszyty te nadal leżą u niej na szafce i przywiewają wspomnienia.
Choć czasy były ciężkie, nikt nie uważał się za nieszczęśliwego, a czasem różnych rzeczy brakowało. Otrzymanie w prezencie kilograma bananów dla Małej Dziewczynki było czymś, co pamięta do dzisiaj.
Dziś trudno przekonać dzieci do obserwowania, jak obłoki płyną po niebie, a mrówki krzątają się wśród traw... Wszystko zastąpił "wirtualny świat". Z jednej strony to dobrze, że tak szybko się uczą, tyle potrafią, jednak w tym świecie, który stał się globalną wioską zapominają, a raczej nie znają tych najprostszych zabaw, gier,  wspaniałych książek. Nie doceniają tego co mają. Często uważają, że wszystko im się należy.....
Oczywiście na szczęście są wyjątki, ale.... 
Ciekawe jacy wszyscy będą jako dorośli?
Dzieciom
We włosy dziecka wiatr wplata
gwiazdy zstępujące wieczorem
po nitce wyobraźni
w oczach dziecka niebo zanurza błękit
z kropelkami rosy spływającymi po dziecięcej buzi
gdy świat traci barwę morza
w rękach dziecka
miękkie jak aksamit
pluszowe zabawki
ożywiają pod tchnieniem ciepłego oddechu
w sercu dziecka
zamyka się
przestrzeń dobra
pulsująca radosnym oczekiwaniem
na gwiazdy których nie dosięgną dorośli
na błękit który zmienił odcień
na pluszowe zabawki
które przestały oddychać
na okruszki dobra które potrącają dorośli
biegnący ciężko po twardej ziemi.
wiersze Basi Wójcik
To już koniec dzisiejszej opowieści, która obudziła tęsknotę za światem, który powoli bezpowrotnie odchodzi. Za światem, w którym był czas i miejsce na wszystko, czego dzisiaj już prawie nie ma.