sobota, 28 czerwca 2025

Myśli niejednorazowe

Znów się zepsułeś
I wiem co zrobię
Zamienię Ciebie
Na lepszy model

Nie mam do Ciebie cierpliwości
To pewne że już nie będę mieć
Minął termin twojej przydatności
Gwarancja nie obejmuje Cię
Nie pozostawiasz mi wyboru
Na lepszy model zmienię Cię
Nie potrzebuję w domu złomu
Dłużej nie
Nie mam do Ciebie zaufania
To pewne że już nie będę mieć
Dosyć mam tego naprawiania
Gdy co chwilę się psuje inna część
Jesteś zupełnie do niczego
A na dodatek powiem że
Pożytku z Ciebie tu żadnego
Nie ma nie
 
Znów się zepsułeś
I wiem co zrobię
Zamienię Ciebie
Na lepszy model
 
Nie mam do Ciebie sentymentu
To pewne że już nie będę mieć
Robisz za dużo tu zamętu
A nie wynika z tego żadna dobra rzecz
Nie pozostawiasz mi wyboru
Na lepszy model zmienię Cię
Nie potrzebuję w domu złomu
Dłużej nie
Nie mam do Ciebie nic już nie mam
To pewne że już nie będę mieć
Możesz wysyłać zażalenia
I tak naprawy Ciebie nie podejmę się
Jesteś zupełnie do niczego
A na dodatek powiem że
Pożytku z Ciebie tu żadnego
Nie ma nie
 
Znów się zepsułeś
I wiem co zrobię
Zamienię Ciebie
Na lepszy model

Żyjemy w świecie, gdzie jest coraz więcej jednorazówek. Chyba nie tylko ja to zauważyłam. Niestety wielu rzeczy dziś już się nie naprawia. To co zepsute wyrzucamy kupujemy nowe. Dawniej zanosiłam zepsuty sprzęt do naprawy lub wołałam fachowca do domu. Teraz słyszę, że nie opłaca się tego naprawiać, bo koszty przewyższą wartość urządzenia. Lepiej kupić nowe, a stare wyrzucić.
Jeżeli nadal tak będzie to za kilkanaście lat zniknie zupełnie zjawisko naprawiania czegokolwiek. A może nastąpi to znacznie szybciej? Przecież dzisiaj praktycznie to nikogo specjalnie nie martwi.
Wolimi wyrzucić coś do śmietnika i kupić nową rzecz, niż stracić czas na naprawę lub szukanie fachowca. Jednak coraz prościej i taniej jest kupić coś nowego.
Chyba nie tylko moim zdaniem, ale problem polega na tym, że dzisiaj praktycznie niczego nam nie brakuje.
Kiedy byłam mała, miałam wpojony szacunek do przedmiotów, które posiadałam. Miałam świadomość, że to co posiadam ma swoją wartość, że ktoś włożył w tą rzecz swoją pracę i czas. Na rynku nie było też wielu produktów i w porównaniu do dzisiejszych czasów były one relatywnie drogie.Oczywiście można powiedzieć, że naprawiało się więc nie z wyboru, tylko z braku wyboru. Ale to powodowało, że szanowaliśmy, to co mieliśmy.
Z drugiej strony kiedyś wszystkie urządzenia, ubrania były wykonane z materiałów dużo lepszej jakości. Niektórzy nawet mówią, że dzisiaj po prostu produkuje się gorsze sprzęty niż dawniej. Producentom nie opłaca się wypuszczać na rynek zbyt trwałego sprzętu. A my nie mamy wyjścia i musimy kupować nowe.
Cóż, żyjemy w dziwnych czasach, kiedy łatwiej kupić nowe niż naprawić stary, sprawdzający się przez lata sprzęt.
Mogę jeszcze zrozumieć, gdy chodzi o suszarkę, mikser, radio...
Niestety analogiczny mechanizm coraz częściej zaczyna obowiązywać w relacjach międzyludzkich: małżeństwie, przyjaźni... Już nie walczymy o miłość, przyjaźń. Wymieniamy męża, żonę, przyjaciela na „nowszy model”. Ale czy człowiek to też rzecz, którą jeżeli coś w niej "się zepsuje", to musimy od razu "wyrzucić"?

Tęsknota przyjaźni..
Duszę pustka przeszywa
Przyjaźni czas uciekł przez palce
Tyle pytań jeszcze mam
On nie leczy już moich ran
Przyjaciel.. 
tęsknota mi została
po raz kolejny z nią walczę
tyle razy już straciłam 
tyle razy wierzyłam
tyle razy..
przyjaźni nie okłamałam
zawiniłam?
każdy tu winę ma na sumieniu 
krystaliczną łzą po policzku spłynie nadzieja
nadzieja zgody
ja tak nie chce
ciągle myślę..
cofnąć czasu nie umiem
oddalasz się
taki obcy, obojętny..
aż strach w sercu się rodzi
wrócisz? 
nie mam pewności 
tyle chwil pamiętam
tyle rzeczy chce Ci powiedzieć !
borykam się z porażką 
nadzieja mnie ratuje..
tęsknota wkrada się przez gruby mur rzeczywistości
znalezione w Internecie
Normą się stało, że gdy „zepsuje” się małżeństwo, przyjaźń, gdy zawiedzie nas bliska osoba, to wyrzuca się się go z życia. Czy człowiek może być jednorazowy, jak tani przedmiot, którego nie opłaca się już reperować? I znajduje się nowy. Często lepszy na pierwszy rzut oka, ale potem jeszcze bardziej niedoskonały jak ten pierwszy.
Nic nie jest dla nas na zawsze i na pewno. Oduczyliśmy się walczyć o swoją przyjaźń, miłość. Wydaje się nam, że wszystko można kupić w sklepie, poddać reklamacji, wymienić na „lepszy model”. A gdy się zużyje, to po prostu można odstawić i dokonać kolejnego zakupu. Zapomnieliśmy o prawdziwym znaczeniu słów przyjaźni, miłości. Tak bardzo przyzwyczajamy się, że ciągle trzeba mieć nowe, że zanika umiejętność radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Po co walczyć o psujący się związek, skoro męża, żonę, przyjaciela zawsze można zamienić na lepszy model. Nawet mały problem urasta to rangi wielkiego, którego nie chce się rozwiązać.
Z drugiej strony może w związku nie chodzi o to, by ze sobą wytrzymywać, ale by być ze sobą szczęśliwym? Oczywiście wiadomo, że są lepsze i gorsze chwile. Ale jeśli tych gorszych jest bardzo dużo, a tych lepszych niewiele lub nie ma ich wcale… To może jednak wytrzymywanie ze sobą nie jest dobrym pomysłem? Może warto zadbać o siebie, o jak najlepsze przeżycie tego, krótkiego jednak życia?
Jednak jeśli związek się psuje, to warto popracować nad nim, postarać się go ulepszyć, zamiast od razu rezygnować i szukać dalej.
Dlatego bardzo ważne jest, aby rozmawiać o tym, co nas boli, rani. Warto spróbować naprawiać krzywdy, rozwiązywać nieporozumienia. A przede wszystkim nauczyć się wybaczać. Wybaczać złośliwą uwagę, zdenerwowanie, spóźnienie... Wybaczać, bo sami nie jesteś idealni.
W każdej relacji egoizm jest złym doradcą. Obie strony powinny być zadowolone
Jednak kiedy myślimy, że to tylko mi ma być dobrze, to przegramy. Gdy związek się psuje, to warto popracować nad nim, zamiast od razu rezygnować i szukać dalej. Ciągła zmiana, pogoń za nowością doprowadzi nas do sytuacji, kiedy nieustannie coś zmieniając, nie zmienimy tak naprawdę nic.
PRAWDZIWA PRZYJAŹŃ
Prawdziwa przyjaźń sobą nie zawiedzie
odda ostatni nawet wdowi grosik,
będzie przy tobie w nieszczęściu i w biedzie
nie musisz w ogóle ją o to prosić.
 
Prawdziwa przyjaźń poda dłoń w potrzebie
gotowa dzielić troski i zmartwienia,
poświęci wszystko wolny czas dla ciebie
bo wierna tobie nigdy się nie zmienia.
 
Prawdziwa przyjaźń ma piękne oblicze
tak jak nikt inny zrozumie, wybaczy
na materialne korzyści nie liczy
lecz na wzajemność twoich uczuć raczej.
 
Prawdziwa przyjaźń mądrością doradzi
będzie cię wspierać w niej jest wielka siła
i nie oszuka, nie skłamie, nie zdradzi
jest bardziej szczera niż fałszywa miłość.
 
Pielęgnuj zatem uczucie przyjaźni
nie pozwól jej odejść w obce świata strony
bo z nią jest w życiu weselej i raźniej,
gdy obok ciebie przyjaciel sprawdzony.
znalezione w Internecie
 

sobota, 21 czerwca 2025

Drogą przez życie. Prostą czy krętymi ścieżkami?

Wiejska droga
Po tej naszej wiejskiej drodze
W dumach, w dumkach oto chodzę,
W dumach, w dumkach schylam głowę
Pod te zorze wieczorowe,
Pod tej ciszy tchy...

A gdzie padło dobre słowo,
Słyszę pieśń skowronkową;
A gdzie krzywda przeszła drogą,
Kamień leży mi pod nogą.
Ciężki — jako łzy...

Dobre słowo wciąż odkwita
To w kwiat polny, to w kłos żyta;
Stara krzywda głazem leży,
Na pustkowiu, na rubieży,
Pod siwymi mchy...

W zorzach, w łunach ponad mną
Idą chmury w drogę ciemną;

Idą chmury, burze niosą,
Napojone gorzką rosą
I ludzkimi łzy...

Oj, ty chato, ty pochyła,
Siłaś przeszła, zniosłaś siła,
Aż zaklęsnął dach Piastowy
Nad niedolą twojej głowy,
Nad ciężkimi sny!

A nie było w wieków dobie
Ni jednego dzionka tobie,
Ni wieczora, ni zarania
Bez ścian twoich narzekania,
Stara chato ty!...

W dumach, w dumkach oto chodzę
Po tej cichej wiejskiej drodze —
Nad schyloną moją głową
Lecą smętnie i echowo
Jakieś skargi... łzy...
MARIA KONOPNICKA
Ostatnio utkałam tekst o autostradzie, którą podążamy. Opowieść miała być o drodze, ale moje myśli, jak to mają w zwyczaju, powędrowały w innym kierunku. Nie zatrzymałam ich, pozwoliłam im tam popłynąć, bo sama byłam ciekawa, gdzie dotrą.
A jak będzie dzisiaj? Zobaczymy....
Droga... Lubię zdjęcia różnych dróg. Ostatnio zauważyłam, że od kilku lat co roku wśród moich licznych kalendarzy znajduje się przynajmniej jeden z pięknymi fotografiami dróg, dróżek, ścieżek... Nawet inni nieświadomie obdarowują mnie właśnie takimi. Przypadek?
W drodze jest coś fascynującego. Co mnie tak w nich przyciąga?
Droga

Zamiast wśród tłumu, noga za nogą,
Wlec się bezmyślnie szeroką drogą
Biegnę w podskokach, z radosną pieśnią,
Krętą, wąziutką ścieżyną leśną

Droga jest prosta, wcale nietrudna
Ale bezbarwna i taka… nudna!
Ścieżka się wije między drzewami
Wciąż zaskakuje, gra kolorami

Chociaż się często na niej potykam
Ślizgam po trawie blisko strumyka
Nie chcę powracać na szarą drogę
Bo tu, na dróżce, sobą być mogę

Każdy biec może po swojej ścieżce,
Której najczęściej dostrzec się nie chce
O ileż łatwiej, noga za nogą,
Wlec się wytartą przez innych drogą…

Jolanta Maria Dzienis
Droga od zarania dziejów jest symbolem toczącego się życia, poruszania się, zmierzania do celu... Jest też symbolem symbolem wewnętrznego rozwoju, wrodzonych możliwości.
Mówimy  "iść własną drogą". Czyli jaką?  To znaczy podążać za  własnymi decyzjami,  przekonaniami, bez względu na to, co mówią inni. To my wybieramy drogę, w którą wyruszamy.
Jeżeli tak postępujemy i wybieramy sami nasz szlak, to wiadomo, że droga nie będzie łatwa i prosta. Ale może być też piękna, z zachwycającymi widokami. .
Osoby wybierający taką wędrówkę szukają właśnie takich czasem małych wielkich zachwytów dnia codziennego. Takie bezdroża często potrafią być niebezpieczne, niepewne, ale dziewicze, nieodkryte. Takie ścieżki  pozwalają im iść przez życie własną ścieżkę. Na to aby żyć w zgodzie z sobą potrzeba dużej odwagi. Nie wszyscy ją jednak mają.
Dużo prościej jest iść przetartym już szlakiem. Podążać po śladach zostawionych przez innych. Osoby, które wybiorą taką bezpieczną, prostą i przewidywalną drogę,aby  nie zmęczyć się zbytnio, idą raczej równym krokiem... Z reguły patrząc uważnie pod nogi, aby nie przewrócić się. Nie zbaczają z drogi. Nie zastanawiają się zbytnio nad celem podróży.  Idą to tędy szli inni.  A podążając śladami poprzedników nie zbłądzą. Jednak patrząc w dół, aby się nie potknąć, czy zobaczą jak piękny jest świat, jak błękitne jest niebo, jak kolorowa jest łąka wzdłuż naszej ścieżki...? Czy zachwycą się tym co dookoła?
Wiele osób wybiera tą drugą drogę. Wędrują tak, jak oczekują od nich inni.
Życiowe zakręty
Pogmatwało się to życie człowiekowi
proste ścieżki dzieciństwa
pachnące niegdyś złotym piaskiem
poskręcały się w ruloniki codzienności
jak meandry życia niespokojnego
wyrosły zakręty te ostre i te łagodniejsze
i tak pojawił się zakręt niepewności
potem zakręt strachu
wnet dołączył zakręt bezsilności
a pomiędzy nimi tysiące chwastów
dzikich ostrężyn pętających nogi
i kłujących ostów sięgajacych serca
oj poplątały się drogi swojskie
stając się obcymi bezdrożami
a może dlatego są zakręty
żeby można było bieg odwrócić
i nabrać nadziei w płuca
że któryś z zakrętów
okaże się być oczyszczeniem...
Basia Wójcik
Jednak dla wszystkich życie jest nieustanną drogą. I każdemu prędzej, czy później pojawiają się zakręty. Tak, czasem nawet na tej niby prostej i łatwej drodze.
Częściej zapewne zdarzają się one, gdy się wędruje bocznymi ścieżkami. Czy są to wiejskie dróżki, polne, górskie, leśne, miejskie... Bez różnicy. Ileż razy musimy zwolnić, a nawet zatrzymać się...
Tak też bywało w życiu Małej Dziewczynki. Ileż to razy musiała się zatrzymać, przysiąść na przydrożnym pieńku i patrzeć jak świat nie zważając na to biegnie do przodu.
Mała Dziewczynka, jak widzi zakręt, to zawsze zwalnia, rozgląda się. Ryzyko nie leży w jej naturze. Czasem jednak niestety zakręt pojawiał się niespodziewanie i musiała gwałtownie hamować, czasem wyskoczyć z trasy. A potem.... ZAKRĘTY
A kiedy w końcu powoli ruszyła swoim szlakiem, ponownie pojawiały się tam jak nie zakręty, to wyboje. Zawsze jednak na końcu nawet tej trudnej drogi był Dom. Ileż jest wówczas radości...
Czy Mała Dziewczynka byłaby bardziej szczęśliwa, gdyby wiedziała, co będzie za zakrętem? Trudne pytanie. Jednak taka niepewność, jest męcząca. Także dzisiaj, gdy jest na kolejnym...
Jednak prostych dróg w naszym życiu jest o wiele mniej, niż mogłoby się wydawać.
Idziemy krok za krokiem, raz wolniej, raz szybciej. Dzień za dniem, tydzień za tygodniem...   Po drodze spotykamy radości, smutki, trudne decyzje, wybory.... Czasem z wysiłkiem wspinamy się pod górę, a czasem rozkładamy skrzydła i zfruwamy w lekko w dół prosto do celu. Z wysiłkiem idę pod górę, pokonuję przeszkody lub koleiny – ale ciągle do przodu, zawsze naprzód.
Możemy planować nasze życie, uważać na znaki drogowe, ale często tak naprawdę nie wiemy, co oczekuje na nas na końcu drogi. Na każdej drodze mogą pojawiać się różne przeszkody, korki, zwężenia, wyrwy, objazdy.... Droga każdego z nas jest inna, niepowtarzalna. Tylko nam się wydaje, że chociaż wyruszamy z tego samego miejsca, to mamy również podobną drogę przed sobą. Mogą one być podobne, ale nie są identyczne.  Droga każdego z nas jest niepowtarzalna, chociaż przez pewien czas wędrujemy nią z innymi.
Droga to dla jednych - ciekawość i podążanie za tym co jest nam nieznane, nieodkryte, schowane za zakrętem, za horyzontem. Może tam jest lepiej niż tutaj?
Dla innych odwrotnie. To jednak strach i obawa, co się znajduje na jej końcu. A nuż nie będzie tam lepiej? A jeżeli pojawią się rozstaje i trzeba będzie dokonać wyboru? ROZSTAJE
Dla Małej Dziewczynki droga jest czasem tęsknotą. Tęsknotą za marzeniami, pragnieniami... To jej pozwala wyruszać na nowo w trudną i często nieznaną drogę. Czasem jednak ma ochotę po prostu iść bez celu przed siebie, byle dalej i dalej. Niekiedy jednak odwracając się wstecz i uśmiechając się do tego co było. Czasami , a czasem z ogromną obawą spoglądam za siebie. I wtedy uzmysławiam sobie, jak wiele już przeżyłam. Jak długa drogę już przeszłam.
Zaufałem drodze
wąskiej
takiej na łeb na szyję
z dziurami po kolana
takiej nie w porę jak w listopadzie spóźnione buraki
i wyszedłem na łąkę stała święta Agnieszka
- nareszcie - powiedziała
- martwiłam się już
że poszedłeś inaczej
prościej
po asfalcie
autostradą do nieba - z nagrodą od ministra
i że cię diabli wzięli
ks. Twardowski
Nieodmiennie od lat serce Małej Dziewczynki poruszają polne drogi wśród pól i łąk.  Przywiewają bowiem wspomnienia z dawnych lat. Z Babcią Mała Dziewczynka miały "naszą dróżkę" po której wędrowały pod górkę, a potem z na dół. Na wzgórzu przysiadały na drugie śniadanie. Szło się pomiędzy dwoma polami, miejscami w takiej rynience, że pole było wyżej niż Mała Dziewczynka. Pole przy lekkim powiewie wiatru falowało niczym morze z którego uśmiechały się chabry i maki. Niestety to bezpowrotnie minęło, nigdy już nie wróci. Nawet jakby i chabrów było niewiele. No i łezka popłynęła... Ale to już inna opowieść...

piątek, 13 czerwca 2025

Królowa czasów minionych...?

Panno Święta, co jasnej bronisz Częstochowy
I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy
Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!
Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem
(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę
Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę
I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu
Iść za wrócone życie podziękować Bogu),
Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono.
Tymczasem przenoś moję duszę utęsknioną
Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,
Szeroko nad błękitnym Niemnem rozciągnionych;
Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem,
Wyzłacanych pszenicą, posrebrzanych żytem;
Gdzie bursztynowy świerzop, gryka jak śnieg biała,
Gdzie panieńskim rumieńcem dzięcielina pała,
A wszystko przepasane, jakby wstęgą, miedzą
Zieloną, na niej z rzadka ciche grusze siedzą.
Ostatnio moją roślinną opowieść rozpoczęłam patetycznie. Dzisiaj robię tak samo, bo inaczej nie można. Gryka też znalazła swoje miejsce w Inwokacji.
Kasza gryczana, dziś zapomniana, królowała w czasach PRL.
Kasza gryczana często podawana była z cebulą i co gorsza z podrobami. Te zapachy sprawiały, że na stołówce jadło się zazwyczaj tylko zupę. 
Jedni przekonali się do kaszy, ale inni nie polubili jej do tej pory.
A jak jest z Małą Dziewczynką? Ani za nią nie przepada szczególnie, ani też jej nie lubi. Ot zwykła potrawa, którą traktuje jako coś zwykłego, naturalnego, co czasem je. Ale jednak jej zapach zawsze przywiewa wspomnienia z dzieciństwa
Ale dzisiaj jednak opowieść o gryce. 
W innych regionach Polski znana też jest jako: tatarka, taterka, gryka, grecka, hreczka, reczka, bukwita, litewka... U naszych czeskich sąsiadów zwą ją poganką, bo przybyła wraz z innowiercami z Azji. Nic więc dziwnego, że my mamy tatarkę...
Prawdopodobnie gryka była uprawiana już 4 tys. lat temu w górskich regionach Indii, potem w Chinach, Korei, Japonii, a później w Azji Środkowej. Kaszę gryczaną jedli też Hunowie oraz Mongołowie.
Na nasz kontynent przywędrowała około XIII wieku właśnie wraz z najazdami plemion mongolskich i tatarskich.
Do Polski trafiła w XVI wieku, gdzie stała się popularnym zbożem. Jednak po I wojnie światowej jej uprawa zaczęła spadać, a zastąpiła ją pszenica i żyto.
Jednak w książce „Kuchnia Słowian” Hanna i Paweł Lis piszą, że kaszę odkryto na wyspie Wolin ok IX wieku, a pyłek gryki – na Wawelu i na Rynku w Krakowie w miejscach z XI wieku. Zatem nasi przodkowie spożywali ją od gór po morze, i to jeszcze zanim do Polski zawędrowali najeźdźcy z Azji.
Słyszy się też głosy, że gryka pojawiała się już na słowiańskich stołach, jednak nie ma na to niezbitych dowodów.
Jedno jest pewne, że historia gryki na naszych stołach zaczęła się zdecydowanie dużo wcześniej, niż w PRL-u:)))
Czym jednak zachwyciła i nadal zachwyca gryka, że już tak długo gości w naszej kuchni? Co takiego ma w sobie?
Przede wszystkim może być uprawiana na dosyć słabej ziemi. Jest też stosunkowo odporna na choroby i szkodniki. Człowiek wykorzystuje wszystkie części tej rośliny.
Jest to roślina bardzo uniwersalna, czasem  jednak niedoceniana.
Grykę znamy przede wszystkim jako produkt wykorzystywany w kuchni.
W Indiach od zawsze gryka jest używana jako zboże chlebowe, bowiem z jej mąki wypieka się chleby. Podobnie w starożytności Rzymianie i Grecy stosowali ją do wytwarzania chleba.
W średniowieczu była ważnym składnikiem diety, szczególnie w okresie postów, gdy nie wolno było spożywać mięsa.
W Chinach i Japonii tradycyjnie z mąki gryczanej wyrabia się makarony. Francuzi często do tradycyjnych naleśników bretońskich dodają mąkę gryczaną. Natomiast w Azji pędy i liście gryki używane są do robienia sałatek i przecierów.
Dawno temu świeże liście gryki gotowano i spożywano jako zieleninę do obiadu.
W naszym słowiańskim regionie kasza była podstawą blin ze śmietaną, kulebiaków... Dla niektórych  nie ma rolady właśnie bez kaszy i kiszonego ogórka. A w Domu Małej Dziewczynki zrazy obowiązkowo musiały być z kaszą gryczaną i oczywiście kiszonym ogórkiem.
Zasiali górale owies, owies,
od końca do końca, tak jest, tak jest!
Zasiali górale żyto, żyto,
od końca do końca wszystko, wszystko!
W polu stoją trzy mondele w domu dwa, w domu dwa!

U sąsiada szwarne dziouchy gromada, gromada! / bis
Zasiali górale jarka, jarka
od końca do końca, miarka, miarka!
Zasiali górale hreczka, hreczka
od końca do końca, beczka, beczka!
Teraz z jarki ani miarki nie było, nie było
a zaś z hreczką to sam nie wiem co się z nią zrobiło![5]
Śpiewnik: Tam od Odry, tam od Warty
Gryka od dawna jest też cennym surowcem zielarskim. Kwitnące pędy wykorzystywane były w medycynie ludowej do leczenia ran i wrzodów, pielęgnacji zmęczonych, ociężałych nóg oraz do hamowania drobnych krwawień. Pozyskany bowiem surowiec zawiera rutynę, która ma właściwości antyoksydacyjne, uszczelnia naczynia krwionośne i ma działanie Rutyna zapobiega powstawaniu niektórych wysoce reaktywnych wolnych rodników, podnosi też odporność.
Natomiast liście gryki stosuje się w leczeniu hemoroidów, żylaków, a także pomocniczo przy leczeniu nadciśnienia tętniczego, krwawień z nosa.
Rutyna pomocna jest przede wszystkim przy wzmocnieniu naczyń włosowatych. Pomaga w walce z żylakami i hemoroidami. Zmniejsza widoczność i zapobiega powstawaniu drobnych, podskórnych wylewów i tzw. „pajączków”, przyspiesza wchłanianie siniaków. Ułatwia gojenie ran.
Gryka jest też bogata w inne składniki odżywcze, takie jak białko, błonnik, witaminy z grupy B, mangan, magnez i fosfor.
W medycynie chińskiej gryka jest stosowana w leczeniu chorób żołądkowo-jelitowych, w tym choroby wrzodowej żołądka. Roślina ta działa przeciwzapalnie i łagodzi ból, co może pomóc w leczeniu stanów zapalnych układu trawiennego.
Chroni organizm przed niekorzystnym działaniem promieniowania rentgenowskiego. Wspomagająco zalecany bywa w leczeniu miażdżycy i nadciśnienia tętniczego oraz przy podatności na alergie i infekcje.
Spowalnia utlenianie witaminy C i tym samym przedłuża jej działanie. Równocześnie wspomaga walkę z nadmierną ilością cholesterolu i hamuje powstawanie zmian miażdżycowych w naczyniach krwionośnych.
W kosmetyce nasiona gryki są wykorzystywane do pielęgnacji skór y. Ma działanie przeciwstarzeniowe. Roślina ta zawiera duże ilości antyoksydantów, które zwalczają wolne rodniki, hamując procesy oksydacyjne zachodzące w skórze. Dzięki temu skóra staje się bardziej jędrna, elastyczna i mniej podatna na zmarszczki. Zawarte w gryce białka i witaminy zwiększają elastyczność skóry, poprawiają jej wygląd i kondycję. Olej pozyskiwany z nasion gryki jest składnikiem kremów, balsamów i innych produktów do pielęgnacji skóry.
Ekstrakt z gryki jest również łagodzący, co sprawia, że jest idealny do stosowania na skórze podrażnionej czy zaczerwienionej.
Gryka zwyczajna jest również skutecznym narzędziem w walce z trądzikiem i innymi problemami skórnymi. Dzięki swoim właściwościom przeciwzapalnym i antybakteryjnym pomaga w redukcji stanów zapalnych skóry oraz zwalczaniu bakterii odpowiedzialnych za powstawanie trądziku. Warto więc szukać produktów kosmetycznych zawierających ekstrakt z gryki, jeśli borykamy się z problemami skórnymi.
Kwitnąca gryka przyciąga pszczoły, które zbierają z niej nektar i pyłek.
Gryka jest więc rośliną miododajną. Miód gryczany ze względu na swój charakterystyczny, orzechowy smak i bogaty skład jest jednym z cenniejszych i poszukiwanych miodów. W Domu Małej Dziewczynki jest jednym z najbardziej lubianych. Jednak nie wszyscy za nim przepadają. Zdecydowanie nie lubią go dzieci. Jego smak i aromat  jest bowiem ostry i specyficzny. Miodu gryczanego nie da się pomylić z żadnym innym.
Miód gryczany zawiera również duże ilości rutyny, dlatego zalecany jest na wzmocnienie układu krwionośnego.
Staszek
Był raz sobie taki Staszek,
co ogromnie lubił kaszę.

Więc na kaszę tego Staszka
zaproszono do wujaszka.

A na jaką? Na gryczaną.
I do stołu ją podano.

Staszek rzucił się na kaszę,
lecz powstrzymał go wujaszek.

- Wybacz, Staszku, że się wtrącam,
ale kasza zbyt gorąca.

To niezdrowo jest dla brzucha,
wujek w kaszę ci podmucha...

I jak dmuchnął ten wujaszek,
zdmuchnął z miski całą kaszę.

Odtąd wszystkim mówi Staszek:
- NIE DAJ SOBIE DMUCHAĆ W KASZĘ!
Wanda Chotomska
Gryka  to produkt o wielu cennych właściwościach.  Obecnie gryka jest rzadziej stosowana w kuchni. Może ze względu na nasze wspomnienia z dzieciństwa? Ale chyba warto dać jej nową szansę...?

sobota, 7 czerwca 2025

Autostrada myśli

Życiowa autostrada
Życie jest jak autostrada
mknie szybko do przodu
mało czasu szkoda gadać
mają już dzieci za młodu

w pośpiechu jak w zaprzęgu
ciągniemy życiowe walizki
by mieć wszystko na potęgę
czujemy się ponad wszystkim

świat zwariował i my z nim
czy tak jest w istocie
nie szukajmy wkoło win
tak jak dziury w płocie

tylko trochę zwolnić tempo
należy koniecznie
by nie dążyć drogą krętą
nie żyjemy wiecznie.
Cieślik Lucyna
Życie jest jak droga. Ale jaka?  Nasze drogi są przecież różne. Są proste i szybkie, z pięknymi krajobrazami aż po horyzont. Potrafią być też kręte i wyboiste, wiodące przez zalesiony teren. Czasem też zbaczamy ze szlaku, gubimy się i potem błądzimy. Zdarza się, że zatrzymujemy się na zakręcie, przysiadamy na pieńku, kamieniu i czekamy...
Najczęściej pędzimy przez życie, jakbyśmy jechali po autostradzie. Za czym tak gonimy? Uciekamy przed czymś? Śpieszymy się, na nic nie mamy czasu...
"...życie to autostrada. A my prujemy pod prąd, oczy mamy zawiązane, ręce przykute do kierownicy, cegłę na pedale gazu. Jakkolwiek by się człowiek starał, jak nie manewrował, to i tak w coś uderzy." Zygmunt Miłoszewski

"Życie jest autostradą, na której codziennie zdarzają się wypadki, bo niezliczone możliwości zachować ludzkich krzyżują się tutaj we wszystkich kierunkach." Maja Wolny
Dla wielu taka autostrada, to wspaniały wynalazek ludzkości. Droga prosta, szeroka... Nic tylko pędzić jak najszybciej do celu. Tak zawsze łatwiej, szybciej i bezpieczniej... Wszystko jest proste, jasne... Kierunek, cel podróży chwila jest nam pokazywany na  widocznych, dużych tablicach.
Życie coraz częściej jest jak autostrada. Z dnia na dzień rozpędzamy się coraz bardziej, mkniemy po niej coraz szybciej, byle tylko do przodu. Często mijamy, przegapiamy właściwy zjazd, ten za którym ktoś na nas czeka, a także ten który może dać nam szczęście, uśmiech...
A nawet jak się odwróci głowę w bok, to widzi się te dźwiękoszczelne ściany, puste pola, czasem kawałek też odgrodzonego lasu.
Ale czy zobaczy się taką różnorodność, jaką dają nam te wolniejsze, bardziej kręte drogi? Czy może się ot tak zatrzymać, aby poczuć zapach lasu, pól i łąk dookoła? Czy zachwyci się wiosennym kwitnącym sadem, kolorami jesieni...?
Tak wystarczy tylko mieć oczywiście prawo jazdy, skupić uwagę na drodze i szybko, wygodnie, bezpiecznie dotrzeć do celu.
Właśnie prawo jazdy... Czy wszyscy nadają się na kierowców?
„Z pozbieraniem myśli też mam często problem, dlatego też przestałem jeździć samochodem. Być może jestem jedynym człowiekiem na świecie, któremu rodzina odebrała prawo jazdy, bo miałem kilka bardzo poważnych wypadków. Nie policja, ale własna rodzina! Ostatnio, kiedy próbowałem prowadzić samochód, bo była taka konieczność, pierwsze, co zrobiłem, to wjechałem pod prąd w ulicę jednokierunkową. Z czego wynika, że rodzina miała rację”   Andrzej Mleczko

"Nigdy nie miałem prawa jazdy – to już mówię ja, Szczygieł – ani nie miałem ochoty uczyć się jazdy samochodem. Kiedy jadę na rowerze, zdarza mi się tak zamyślić, że wjeżdżam w jakiś płot. Często podczas jazdy, piszę w głowie. Układam jakieś zdania. I to okazuje się ważniejsze od drogi.
Kiedy pytam kierowców, jak jeżdżą Polacy, zawsze otrzymuję tę samą odpowiedź: fatalnie. To tak jakby spytać kogokolwiek, czy zna jakiegoś idiotę. Każdy powie że zna, ale nikt nie powie: to ja jestem idiotą. Mało kto też powie: jestem kierowcą do dupy.
Zastanawiam się od lat, dlaczego powszechnie uważa się, że każdy może prowadzić auto. Przecież połowa z tych którzy jeżdżą nie powinno mieć prawa jazdy. Do tego trzeba mieć talent! A wielu uważa, że płodzenie dzieci i prowadzenie samochodu, to są jakieś ich niezbywalne prawa.
A ja oznajmiam: prowadzenie samochodu jest ponad moją wytrzymałość psychiczną, fizyczną i intelektualną. (Jeśli trzeba, mogę bez zawahania przyznać też, że jestem idiotą).
Jeżdżę sobie tramwajami, autobusami, pociągami i Boltem. Nie muszę szukać miejsca do parkowania. W trakcie jazdy mogę poczytać Wasze komentarze. Kiedy koledzy pytają, ile wydaję na taksówki i na bilet miesięczny, a ja podaję sumę, łapią się za głowę, bo oni, przynajmniej ci z Warszawy, na benzynę i utrzymanie samochodu wydają o wiele więcej ode mnie. Po co?" Mariusz Szczygieł
A jak to jest w przypadku Małej Dziewczynki?
W czasach, gdy była ona nastolatką, to młodzież mogła robić ten kurs w drugiej klasie liceum. Wówczas  prawie cała jej klasa zapisała się na taki. Mała Dziewczynka nie chciała, nie czuła takiej potrzeby.... Ale jej tato uważał, że powinna. Dla świętego spokoju więc prawo jazdy bez problemu zrobiła, ale i tak potem jazda była dla niej stresem. Potem wzrok się pogorszył, więc miała już wymówkę.
Czy żałuje? Oczywiście że nie...
To prawda, że niektórzy patrzą na Małą Dziewczynkę  trochę dziwnie, ale on się tym nie przejmuję. Przecież samochód to tylko kłopot. Szukanie miejsca do parkowania, naprawy...
A korzystając z innych środków transportu jest wolna i niezależna...  W trakcie jazdy może skupić się na czymś innym. Zazwyczaj jest to książka, czasopismo... Potrafi też patrzeć przez okno, zamyślić się...
A prowadzenie samochodu to nieustanne skupienie uwagi, koncentracja. A dla niej byłoby to męczące ponieważ często odfruwa gdzieś myśl.
Zaufałem drodze
wąskiej
takiej na łeb na szyję
z dziurami po kolana
takiej nie w porę jak w listopadzie spóźnione buraki
i wyszedłem na łąkę stała święta Agnieszka
- nareszcie - powiedziała
- martwiłam się już
że poszedłeś inaczej
prościej
po asfalcie
autostradą do nieba - z nagrodą od ministra
i że cię diabli wzięli
ks. Twardowski
No i teraz jest to samo. Znowu myśli nie popłynęły prostą drogą do celu, jak było to założone na początku. Cóż zielone myśli lubią szumieć, tak jak im wygodniej. Nie lubią pędzić do celu. Często zatrzymują się przy jednym słowie, zdaniu i za nim podążają. Snują się bocznymi drogami, ścieżkami, alejami, zaułkami... Wiejskimi, polnymi, leśnymi, górskimi, miejskimi... Często widząc zakręt zwalniają, często przysiadają na przydrożnym pieńku, kamieniu. Rozglądają się dookoła, zastanawiają co dalej...
Nikt ich nie pogania, że idą wolniej, przystają, że są czasem taką przeszkodą dla innych. A taką byłyby na pewno na autostradzie.
Oczywiście na tych ścieżkach pojawiają się też nierówności, wyboje, zwalone drzewa, zerwane mosty.  Wówczas tęsknią do prostej autostrady. Ale jakaż to radość, gdy ten odcinek pokonają.
Często prosta, szybka jazda autostradą jest nudna, ale chyba przez to bardziej kolizyjna...
Życie jest jak droga. Na tym zapewne postarają się skupić innym razem. Kiedy? Same jeszcze nie wiedzą, jakimi ścieżkami podążą. 
Autostrada
Można wybrać i sto dróg
każda z nich ponętna
w każdej znajdziesz sens
w każdej coś z piękna

I można tak nimi iść
myśląc że to najlepsze
bo czy marzenia jest sens
spełniać
a co zostanie jeszcze?

Można ciągle ich szukać
myśląc że w tym sedno
aby sprawiać pozory
że każda droga to ich jedno

I wciąż szczęścia brak
rozglądanie się na boki
w poszukiwaniu innej drogi
by złapać iskrę radości

Ale to wszystko złudzenie
ślepy szlak ślepa uliczka
największe szczęście wtedy
gdy iskra rozświetli dwa lica

Kiedy połączy ich jedno
to samo marzenie do życia
i Miłości oddają swe serca
bo nie ma większego odkrycia

Oddają się temu bez reszty
chcąc wszystko dla drugiego
spełniają tym samym marzenie
bo nie było dla nich większego

I wszystkie inne drogi ścieżynkami
ukazują się bardzo niewygodnymi
a kto lubi przedzierać przez chaszcze
jeśli autostradą mkną szczęśliwymi?

Do Nieba…
znalezione w Internecie