sobota, 22 lutego 2025

Czytać, czy nie czytać? Słuchać, czy nie słuchać? Oglądać, czy nie oglądać?

Kwiat
Kwiat zasuszony i bezwonny
Znalazłem w książce z dawnych lat,
I głos marzenia nieuchronny
Już się do mej duszy wkradł.

Gdzie kwitnął? Jakiej wiosny zaznał?
Czy długo kwitnął? Kto go rwał?
Czy go zerwała dłoń przyjazna?
I po co w książce leżeć miał?

Czy na pamiątkę czułej schadzki,
Czy znaczyć miał rozłąki ból,
Czy był to tylko ślad przechadzki
W cienistym lesie, w ciszy pól?

Czy żyje ów ? Czy żyje owa?
Gdzie mają swój zaciszny kąt?
A może zwiędli już bez słowa,
Tak jak ten kwiat nieznany zwiądł?
Czytać Rosjan albo nie czytać? Słychać, czy nie ich muzyki? Oglądać czy też nie rosyjski balet? Zachwycać się ich malarstwem?... Oto jest pytanie. A raczej pytania...Zapomniałam zapewne jeszcze o  innych dziedzinach kultury...
Od kilku lat słyszę, że kulturę rosyjską lepiej teraz przemilczeć. Natomiast należy ratować tą ukraińską. Głosy te są jednak coraz słabsze, już nie tak radykalne jak tuż po wybuchu wojny w lutym 2022 roku.
Wówczas Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena odwołał recital uczestniczki Konkursu Chopinowskiego. Radiowa Dwójka nie grała rosyjskich klasyków. Opera Narodowa odwołała premierę "Borysa Godunowa", chociaż ponoć była to koprodukcja...
Działania były wówczas bardzo stanowcze. To było zrozumiałe. Czy jednak nadal jesteśmy tak radykalni? Czyżby nie wystawiano już Jeziora Łabędziego, Dziadka do orzechów, zdjęto obrazy rosyjskich malarzy w muzeach... I czy z kanonu lektur wyrzucono „Zbrodnię i karę” oraz „Mistrza i Małgorzatę”... Tego ostatniego nie wiem, bo trochę się pogubiłam w tych nieustannych zmianach w szkolnictwie...
Przeczytałam jednak:
„Wojna przeciwko Ukrainie to także moralny i humanistyczny krach rosyjskiej kultury. Kultury, której liczni przedstawiciele, od Dostojewskiego i Bułhakowa po Sołżenicyna i Brodskiego, byli dotknięci tym wirusem imperializmu, wyobrażeniem na temat ‘starszeństwa’ języka rosyjskiego i jego szczególnych praw”.
„Świat potrzebuje nie tylko Rosji bez Putina. Świat potrzebuje Rosji pozbawionej imperialnej świadomości”.
Jaka zatem w końcu jest odpowiedź na moje pytania (zapewne nie tylko moje)?
Mam wyrzucić z mojej biblioteczki jak leci Tołstoja, Puszkina, Czechowa, Pasternaka...? A z pamięci Konika Garbuska, którego uwielbiała moja mama? Nie sięgać po czarne krążki z Czajkowskim, Wysockim, Okudżawą, romansami rosyjskimi...?  Nie oglądać rosyjskich (a raczej jeszcze radzieckich) albumów z malarstwem...? Do dziś pamiętam obraz, który namalował Ilja Riepin "Burłacy na Wołdze", który nadal robi na mnie wrażenie, kiedy sięgam po niego....
To nic, że skażę wszystkie te dzieła na banicję na strych, pawlacz, półki w piwnicy... I na jak długo ten bojkot? Czy ma on dotyczyć wszystkich dzieł? Przecież są twórcy, którzy nie popierali i nie popierają wojennych działań Rosji...
Wieczór zimowy
Zamieć mgłami niebo kryje,
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.
To ze strzechy nam słomianej
Wyrwie z szumem kępę mchów,
To jak pielgrzym zabłąkany
W okieneczko stuknie znów.

Bida z lichą tą chatynką!
Ledwo się światełko ćmi.
Czemuż, moja starowinko,
W kątku tak przymilkłaś mi?
Czyś znużona tą zamiecią
Zawodzącą głuchy tren,
Czy miarowy turkot wrzecion
W błogi cię pogrążył sen?

Pijmy, wierna towarzyszko
Moich biednych młodszych dni.
Jak nie sięgnąć do kieliszka,
Kiedy w sercu smutek tkwi?
Zanuć piosnkę o ptaszynie,
Co za morzem gniazdko ma,
Zanuć piosnkę o dziewczynie,
Jak po wodę rankiem szła.

Zamieć mgłami niebo kryje,
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.
Wiec wypijmy, starowinko,
Przyjaciółko troski mej!
Pijmy z żalu; gdzież to winko?
Zaraz sercu będzie lżej
Zresztą byłoby przesadą, a nawet szaleństwem wyrzucenie z pamięci dzieł wszystkich rosyjskich twórców, którymi sami kiedyś zachwycaliśmy się. Czy nagle przestał się nam podobać Prokofiew, Rachmaninow, Strawiński, Szostakowicz...
Pamięć mamy bowiem dobrą, zwłaszcza, gdy coś zakazuje się nam zapomnieć... Jesteśmy z natury przekorni.
"Przyznam szczerze, że rzuciłem się na literaturę rosyjską natychmiast po tym, jak rozpoczęła się inwazja. Przeczytałem Wojnę i pokój, zacząłem czytać Gogola. Myśmy się jeszcze pocieszali, że oni tacy nie są, że to wojna Putina, że należy stawiać granicę, nie dać się wpędzić w rusofobię. Chciałem to zrozumieć, sprawdzić, czy w literaturze jest odpowiedź na to, czego nie potrafią wytłumaczyć politolodzy. Ze zdumieniem odkryłem, że u Puszkina, Gogola, Dostojewskiego zawsze jest ten sam moment: krytyka Rosji przeradza się w miłość do niej. Ten proces, jego powtarzalność i moc są niewytłumaczalne, powiem więcej: przerażające. W Martwych duszach czy Rewizorze Gogol przeprowadza radykalną krytykę państwa, nie znam bardziej jadowitej. Potem czytamy jego listy, w których karci Tołstoja, że ten nie dość kocha Rosję. Niezdolność do usunięcia tej metafizyki, tej wielkiej historii, ziemi, kraju, który unieważnia jednostkowość, jest obecna i myślę, że mówi naprawdę wiele o Rosji współczesnej. Czym innym jest zapraszanie Anny Netrebko, żeby zaśpiewała Traviatę. Jednak nie wyrzucałbym książek rosyjskich z prostego powodu: bez nich będziemy jeszcze bardziej bezbronni, pozbawieni możliwości rozumienia Rosji."
"Bojkotować rosyjską kulturę? To nie ona jest zła, ale potwory wykorzystujące ją do swoich celów"
"Bojkot rosyjskiej kultury jest błędem, bo rosyjscy artyści często próbują ratować ostatnie przestrzenie wolności."
"Istnieje wielka rosyjska kultura - muzyka, literatura, choćby Antoni Czechow. Nie pozwolę, aby Putin odebrał mi Czechowa."
"Natomiast uważam, że cancel culture - zanegowanie całkowite i wyrzucenie z dziedzictwa kultury światowej wielkich dzieł rosyjskiej kultury, tutaj się wzdragam przed tym, bo nie ma to racjonalnego ani skutecznościowego wyłtumaczenia i może doprowadzić do nakręcenia spirali ślepego nacjonalizmu, co byłoby naprawdę wielkim zwycięstwem Putina"
"Za bojkotem przemawia wrażliwość na odczucia Ukraińców, którzy mogą mieć wątpliwości co do postawy Polaków, gdy ci w czasie, gdy Rosjanie uderzają w nich rakietami, delektują się muzyką rosyjską, podziwiając jej chwałę, a więc i niejako oddając cześć duchowi rosyjskiemu. Kultura jest filarem potęgi Rosji, często wykorzystywanym przez nią do celów politycznych – wojna wywołana przez Putina to nieodpowiedni czas na podziwianie wielkości Rosji, nawet jeśli w sferze kultury ta wielkość jest bezsporna."
Nadal nie wiem, czy w obliczu tego, co robi dziś Rosja, można tak po prostu słuchać Szostakowicza, grać na scenie Czechowa, czytać Dostojewskiego, Nabokova, Gorkiego i Bułhakowa czy oglądać balet Czajkowskiego?
"Takiego Dostojewskiego warto czytać właśnie teraz, choć wbrew intencjom autora: jako ostrzeżenie przed głębią toksycznego, antyzachodniego resentymentu Rosji, w kontrze do przenikającej tę prozę nienawiści do oświecenia i mieszczańskiej cywilizacji Zachodu, do jej reakcyjnej polityki. Bo też warto, zwłaszcza teraz, pamiętać, jak potwornie szowinistyczna, zakochana w imperium, a często i w autorytarnej władzy jest całkiem spora część rosyjskiej klasyki."
Jednak trudno nie zgodzić się z tym, że warto, a nawet należy obecnie odkrywać pisarzy, muzyków, aktorów, tancerzy, plastyków i innych artystów z Ukrainy. Przecież nawet doświadczeni polscy miłośnicy sztuki nie znają dzieł ukraińskich artystów. Jednak trudno się temu dziwić, bo przez lata wiele instytucji nie zainteresowało się tym, żeby ją nam przybliżyć....
Pojawia się jednak też pytanie, czy na sankcje zasługują współcześni rosyjscy artyści, tworzący niezależną rosyjską kulturę? Nie ma niestety na to łatwej odpowiedzi. Podobnie jeżeli chodzi o rosyjskich sportowców... Ale to już temat na inną opowieść, o ile ona powstanie...
Jesień ( Fragmenty )
VII
Melancholijne dni! oczarowanie oczu!
Lubię przyrody pożegnalny strój,
Gdy się wspaniale krasy jej roztoczą.
W purpurze, w złocie więdniesz, lesie mój...
W gałęziach wiatr i świeży dech w przeźroczu,
I mgieł na niebie białopłynny zwój,
I rzadki słońca blask, i pierwszy podmuch mroźny,
I oddalonej Siwej Zimy groźby.
VIII
Co jesień - znów rozkwitam. Jestem zdrów,
Służy mi widać ruski klimat chłodny,
Małe narowy życia lubię znów,
Seriami śpię, seriami bywam głodny,
Radośnie krąży krew od stóp do głów,
Znów pełen życia jestem i pogodny.
Właściwość to mojego organizmu.
(Proszę wybaczyć mi ten wybryk prozaizmu.)
IX
Na koń wskakuję. Polem i po łące,
Wstrząsając grzywą, gna. Też lubi chłód.
I dźwięcznie pod kopytem jego lśniącym
Przemarza dudni gruda, trzeszczy lód.
Lecz gaśnie krótki dzień. I na miesiące
Kominek będzie buchać ogniem - lub
Tlić się powoli. Z książką przy nim siadam
Albo w zadumę nieskończoną wpadam.
X
Wtedy o świcie zapominam. Śnię,
Uśpiony słodkim rozmarzeniem swojem.
Poezja we mnie budzi się i zwie,
Lirycznym dusza wzbiera niepokojem
I drży. I dźwięczy, i już wreszcie chce
Wyrazić się, wytrysnąć żywym zdrojem.
I oto rojem niewidzialnych gości
Schodzą się dawne sny, marzenia mej młodości
XI
Już prąd natchnienia śmiałe myśli niesie
I rymy w locie im naprzeciw mkną,
Palce do pióra, pióro pisać rwie się,
Za chwilę - wiersze świeżą trysną krwią;
Tak okręt śpi na gładkich wód bezkresie,
Wtem - hasło! I majtkowie już się pną
Po masztach; wiatry nadymają żagle
I prując fale kolos ruszył nagle.
XII
Płynie. Nam dokąd płynąć?...
wiersze Aleksander Puszkin

sobota, 15 lutego 2025

Niebo się niebieszczy, a zieleń....?

 Dusiołek

Szedł po świecie Bajdała,
Co go wiosna zagrzała -
Oprócz siebie - wiódł szkapę, oprócz szkapy - wołu,
Tyleż tędy, co wszędy, szedł z nimi pospołu.

Zachciało się Bajdale,
Przespać upał w upale,
Wypatrzył zezem ściółkę ze mchu popod lasem,
Czy dogodna dla karku - spróbował obcasem.

Poległ cielska tobołem
Między szkapą a wołem,
Skrzywił gębę na bakier i jęzorem mlasnął
I ziewnął wniebogłosy i splunął i zasnął.

Nie wiadomo dziś wcale,
Co się śniło Bajdale?
Lecz wiadomo, że szpecąc przystojność przestworza,
Wylazł z rowu Dusiołek, jak półbabek z łoża.

Pysk miał z żabia ślimaczy -
(Że też taki żyć raczy!) -
A zad tyli, co kwoka, kiedy znosi jajo.
Milcz gębo nieposłuszna, bo dziewki wyłają!

Ogon miał ci z rzemyka,
Podogonie zaś z łyka.
Siadł Bajdale na piersi, jak ten kruk na snopie -
Póty dusił i dusił, aż coś warkło w chłopie!

Warkło, trzasło, spotniało!
Coć się stało, Bajdało?
Dmucha w wąsy ze zgrozy, jękiem złemu przeczy -
Słuchajta, wszystkie wierzby, jak chłop przez sen beczy!

Sterał we śnie Bajdała
Pół duszy i pół ciała,
Lecz po prawdzie niedługo ze zmorą marudził -
Wyparskał ją nozdrzami, zmarszczył się i zbudził.

Rzekł Bajdała do szkapy:
Czemu zwieszasz swe chrapy?
Trzebać było kopytem Dusiołka przetrącić,
Zanim zdążył mój spokój w całym polu zmącić!

Rzekł Bajdała do wołu:
Czemuś skąpił mozołu?
Trzebać było rogami Dusiołka postronić,
Gdy chciał na mnie swej duszy paskudę wyłonić!

Rzekł Bajdała do Boga:
O, rety - olaboga!
Nie dość ci, żeś potworzył mnie, szkapę i wołka,
Jeszcześ musiał takiego zmajstrować Dusiołka?
BOLESŁAW LEŚMIAN
...a zieleń zieleszczy? Podobają mi się słowa z takimi szeleszczącymi końcówkami. 
Zbliża się dzień języka ojczystego. Raz na jakiś czas tkam opowieść o naszym języku.
Jest on żywy, nieustannie zmieniania się...  Jest to widoczne zwłaszcza obecnie, gdy uczymy się języków obcych, kiedy często podróżujemy... Dlatego do języka polskiego przenika wiele słów i zwrotów nie tylko  angielskojęzycznych.
Tworzymy nowe słowa, bo także i nasze życie się zmienia. Dlatego coraz więcej rzeczy, sytuacji, rzeczy, czy też zachowań potrzebuje swojej nazwy. 
Tak powstają neologizmy. Nie da się ukryć, że obecnie autorami neologizmów są głównie ludzie młodzi, a miejscem ich powstawania Internet.
Nowe nazwy często mają również charakter lingwistycznej zabawy. Często używane w poezji, prozie, filmie...
Przede wszystkim neologizmy wzbogacają wypowiedź literacką, podkreślając indywidualny styl artysty.
W polskiej literaturze znanymi autorami neologizmów artystycznych byli między innymi Bolesław Leśmian,  Witold Gombrowicz, Stanisław Lem, Jeremi Przybora, Miron Białoszewski....
Bolesław Leśmian wymyślił dużo neologizmów, które znane są jako  leśmianizmy.
Leśmianizmy to charakterystyczne wyrazy, wymyślone przez poetę od nowa. Były i są one zrozumiałe, bo modyfikowały słowa już istniejące.
Poeta zazwyczaj dodawał do  innego słowa różne przedrostki bez-, nie-, za-...
W jego poezji można znaleźć: bezpiecze, bezrozumie, bezśmiech, bezświat, bezcel, bezżałobę, najdalszość, niedobrzysk, niebywałki, niepojętność, niezjawioną, niewidziane, zachwiew, zaświat, zmorowanie....
Poeta tworzył też nieznane czasowniki: poistnieć, znicestwieć, wnicestwić się, rozmurawić się, zabóstwić się, wnicestwić się, zaniedyszeć, zabóstwić się...
W jego twórczości można zaleźć nowe rzeczowniki: zniszczota, zamrocz, śniarz, dziewczura, próchniatka, soczystka
Leśmian lubił wymyślać słowa z wyrażeń kilkuwyrazowych: bylejaczyć, rozbiałośnieżyć... Tworzył zrosty  neologiczne, całe wyrażenia, zdania:  mgła-nierozeznawka, dziewczyna-rozbiodrzyna, bywalec niebytu, niedowcieleń pełżliwe męcioły, zarował zniszczotą wonnych niedowcieleń…
Poeta stworzył też znaczące imiona: Śnigrobek, Znikomek, Srebroń, Migoń, Zmierzchun, Dusiołek....
Leśmian dopisał do polszczyzny literackiej wiele urodziwych, ciekawych, czasem dziwacznych, leśmianowskich słów.
Twórczość Jeremiego Przybory jest nam już bardziej znana, ale nadal jednak kryje w sobie sporo niespodzianek. Są nimi neologizmy: znów się chmurki anielą, niebo jeszcze się niebieszczy, co i rusz to sobie śpiewnę, ale jeśli pan umie uwdowić, w piwnicy wszystkie przeżycia są fundamentalne, a głos miał ten piesek jak tępa żyletka.
Jedną z najbardziej znanych polskich powieści, pełnej neologizmów, jest „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza.  Przykładem są: małomieszczańsko, przerozkazywać,  zbelfrzyć,zakochać mnie, sprośnik....
Także książki Stanisława Lema są istną kopalnią neologizmów. Jedna z badaczek jego twórczości naliczyła ich około dwóch tysięcy. Są one znakomitym uzupełnieniem opisywanego przez Lema świata. Wymienię tylko kilka na "c": cyberycerz, cyberkoń,cybermata, cybernatorzy, cybernantki i cybernerzy, cyborgia, cyberownica, cybernardyn, cybergaj, cyberka, cybermatyzm...  W 2006 roku wyszedł słownik neologizmów Lema. Jednak nie był wznawiany i zapewne teraz niełatwo go zdobyć.

Namuzowywanie
Muzo
Natchniuzo
tak
ci
końcówkowuję
z niepisaniowości
natreść
mi
ości
i
uzo
MIRON BIAŁOSZEWSKI
Neologizmy są przejawem rozwoju języka. Każde słowo było przecież kiedyś nowe. Bez ewolucji językowej nie byłoby słownictwa takiego, jakim można posługiwać się dzisiaj. Jednak w momencie, gdy neologizm na stałe znajdzie się w naszym słowniku, przestaje być neologizmem i staje się zwykłym wyrazem, używanym w potocznej mowie. 
Przykładem na popularność neologizmów wśród młodych ludzi jest coroczny plebiscyt na Młodzieżowe Słowo Roku. Pisałam o nim ostatnio dosyć szczegółowo.
W Poprzednich latach wygrywały: 2016 sztos, 2017 xD, 2018 dzban, 2019 alternatywka, 2021 śpiulkolot, 2022 essa, 2023 rel.
Młodzieżowym Słowem Roku 2024 została sigma. W boju o palmę pierwszeństwa pokonała m.in. "bambika", "brainrota", "czemó", "rizz", "azbest".
Sigma to określenie osoby odnoszącej sukcesy, pewnej siebie, wybitnej, którą można podziwiać. Sigma jest „samotnym wilkiem”, przekonanym o swej nieprzeciętności, ale się z tym nie afiszuje. Ustala zasady, których bezwzględnie przestrzega.
Jednak zazwyczaj bez kontekstu, sąsiedztwa innych wyrażeń neologizmy mogą być niezrozumiałe  dla wielu.
Dopiero w tekście te słowa  brzmią tak, jak tego chciał autor. A tak same blakną i milkną. Aby te z klasycznej literatury nie zamilkły na zawsze....
Smutny deszczyk
Choć w dali niebo jeszcze się niebieszczy -
smutny deszczyk
sobie mży.
Ten facet, z którym szłaś, to znów był
Grzeszczyk -
smutny deszczyk
sobie mży.
Podobno ryb łowienie nerwy leczy,
więc łowię ryby, lecz cóż z tego, gdy
nie trafia się szczupaczek ani leszczyk -
smutny deszczyk
sobie mży.

Spokojnie jest i cicho pośród leszczyn -
smutny deszczyk
sobie mży.
A mordę idiotyczną ma ten Grzeszczyk -
smutny deszczyk
sobie mży.
W tej rzece chyba wcale nie ma leszczy -
głęboka za to i ciekawe, czy...
potrafi pływać w palcie taki Grzeszczyk -
smutny deszczyk
sobie mży.

Już chyba pójdę, bo dostałem dreszczy -
smutny deszczyk
sobie mży.
Nie złowię nic, a w stawach aż mi trzeszczy -
smutny deszczyk
sobie mży.
Unikać raczej powinienem deszczy -
i - ciebie, bo tak jak mi szkodzisz ty -
to tobie może szkodzić tylko Grzeszczyk -
smutny deszczyk
sobie mży.
Jeremi Przybora

sobota, 8 lutego 2025

W poszukiwaniu ciszy

Cisza otula mnie bielą 
zwalniam oddech i myśli
zaglądam drzewom w nagie konary westchnień
zatapiam wzrok tam gdzie niebo łączy się z ziemią
moja wioska śpi jeszcze
a ja słucham mowy śniegu
i gromadzę czarno- białe fotografie
w których przegląda się moje dojrzałe życie
potrzebuję tej ciszy co otula mnie spokojem
muszę nabrać sił zanim wiosna wybuchnie kolorami.
„Zabierz mnie tam, gdzie jest najciszej.” Czyli gdzie? Czy takie miejsce w ogóle istnieje?
Przecież hałas jest wszędzie. Żyjemy w gwarze od rana. Włączone radio, telewizor, rozmowy przez telefon.... Harmider na ulicach, warkot pozostawionego z włączonym silnikiem samochodu. Nawet gdy na spacer wychodzimy we dwoje, to wciąż rozmawiamy. Niemal we wszystkich knajpach, sieciach handlowych leci głośna muzyka. Nawet w tramwajach lub autobusach kierowcy słuchają głośnej muzyki, a pasażerowie starają się ją przekrzyczeć rozmawiając przez swoje komórki. Nie wspomnę już o pociągach. Większość pasażerów uruchamia wszystkie sprzęty elektroniczne, jakie ma. A jak nie ma to podejmuje głośne rozmowy na wszystkie możliwe tematy, nie licząc się zupełnie z innymi. Tak jakby podróż była unikalnym czasem, w którym muszą zostać omówione wszystkie służbowe i prywatne sprawy. Nawet w miejscach, gdzie jest wyraźny zakaz rozmawiania przez telefon, nikt tego nie przestrzega. Hałas musi być! Jest nieodłącznym elementem naszego życia.
Niestety na Ziemi nie ma już prawie cichych miejsc.
Wszędzie obecny hałas coraz bardziej nam dokucza. Wiele osób skarży się na szumy, które są słyszane nawet w ciszy. Do tej pory takie dolegliwości przypisywało się osobom starszym. Teraz jednak się to zmieniło. Na takie objawy skarży się coraz więcej młodszych osób.
Hałas jest problemem cywilizacyjnym. Jest go coraz więcej. Częściej robi się głośno dookoła.
Współczesny człowiek nauczył się żyć i spać przy wtórze nieustannego szumu samochodów, nocnych imprez u sąsiadów, tramwajów i pociągów toczących się po torach i wprawiających w drżenie szklanki w pobliskich mieszkaniach. Przystosowując się do otoczenia, przyzwyczaił się ignorować te dźwięki, podobnie jak kiedyś człowiek pierwotny odgłosy deszczu, wiatru, burzy.... Potrafimy teraz spać pomimo hałasu za oknem.
Słyszymy te dźwięki, ale ich nie słuchamy. Często akceptujemy je jako coś naturalnego. Jednak wyróżniamy z tego szumu dźwięki, które ostrzegają i wywołują określoną reakcję: sygnał nadjeżdżającej karetki lub alarmu. Wciąż zatem jesteśmy czujni, chociaż w inny sposób niż nasi przodkowie.
Zima
Rozbiegły się moje myśli
po bezkresach pól uśpionych
gdzie okiem sięgnąć
gdzie sercem zawędrować
cisza
słyszę własny oddech
i myśli słyszę
uciekające w przeszłość
pewną
zapamiętaną
zapisaną
zimny wiatr gładzi moje policzki
wyostrzony wzrok zatrzymuje wirujące śnieżynki
liście dawno obumarłe
szeleszczą pod puchową pierzyną
niczym moje najdawniejsze wspomnienia
las biedny jak ziemia
na której wyrosłam
chroni moje myśli przed światem
zamykam je
moje myśli przysypuję śniegiem
chronię przed ciekawością innych
tylko nieliczni
odnajdą mój ślad na śniegu
zmieszany ze śladami zwierząt
które o nic nie pytają
Na hałas jesteśmy narażeni od dzieciństwa. Dzieci, nawet te najmłodsze mają problemy ze słuchem, słabiej przyswajają informacje, są bardziej agresywne. Dalsze skutki, to tylko kwestia czasu. Przyczyną tego jest słuchanie głośnej muzyki, zbyt głośne oglądanie telewizji....
Czy hałas rzeczywiście musi być zwiastunem i gwarantem dobrej zabawy, rozrywki i beztroski?
Jednak różne badania alarmują o coraz większym zagrożeniu ze strony hałasu. Społeczeństwo głuchnie. Niestety zlikwidowanie hałasu nie jest możliwe, ze względu na rozwój cywilizacji. Jednak można go zmniejszyć, aby był mniej szkodliwy.
Ciszy mamy w codziennym życiu coraz mniej. Może nawet niedługo stanie się ona towarem deficytowym, wartością przeliczalną na pieniądze?
Cisza bieszczadzka
przenika moje serce
tylko trawy szumią
językiem zakochanych
w urodzie świata
chwytam ich szelest
chłonę ich mowę całą sobą
zanurzam stopy wędrowca
w jesiennym zakątku świata
zapatrzona w niezwykłą paletę barw
przenoszę myśli na odległe szczyty
moje marzenia
wędrują połoninami
wolne i bezpieczne i takie własne
słońce zmienia obrazy
mienią się kolory zatrzymane w sercu
czekam na zachód
czekam na cud
który na kilka minut
niweczy każdą szarość dnia
nie śmiem wypowiedzieć słów
nie chcę spłoszyć piękna
ale wiem
że serce zostawi ślad na szlaku
by nieustannie tęsknić do powrotów
Przed codziennym hałasem uciekamy w zamkniętą przestrzeń własnych domów. Tam mamy szczelne okna, grube drzwi. A może mieszkamy poza miastem i jego zgiełkiem? Jednak jeśli akceptujemy hałas dużych aglomeracji, jeśli zasypiamy przy szumie, to chętnie wyjeżdżamy na wieś, nad wodę, na działkę... I tam zachwycamy się, że jest tak cicho! i posłuchaj jak ptaki śpiewają... Cieszymy się przez chwilę tym, że nie ma tu klaksonów samochodów, dzwonków tramwajów..... Ale czy i tam na pewno jest cicho?
Najbardziej znany poszukiwacz ciszy Amerykanin Gordon Hempton, który od 40 lat przemierza on świat  tworząc Listę ostatnich cichych miejsc na świecie, odpowie zdecydowanie przecząco. W jego ujęciu cisza to brak zanieczyszczeń dźwiękowych powodowanych przez człowieka. To naturalny pejzaż audialny taki, jaki był w danym miejscu sto, tysiąc i dziesięć tysięcy lat wcześniej. Jeśli wziąć sobie do serca tę definicję ciszy, to szczekanie udomowionego psa jest zanieczyszczeniem, ale wycie wilka już nie.
Według Hemptona hałas wytwarzany przez człowieka, przenika dziś każdy zakątek planety. Niestety, nie ma absolutnie żadnego miejsca na Ziemi, które jest wolne od hałasu czynionego przez ludzi
Spytany o dźwięk, który szczególnie go zaskoczył, odpowiedział:
Topiący się śnieg. Kiedy czytałem, jak zachwycał się nim przyrodnik John Muir, pionier walki o ochronę przyrody w USA, sądziłem, że koloryzuje. Ale potem nagrałem ten odgłos i usłyszałem niesamowicie piękną muzykę. Najbardziej się cieszę, gdy uda mi się uchwycić dźwięk jednej spadającej kropli.
Cichy mrok zarzuca płaszcz łagodności
na płaską równinę
moich dni
zacierają się kontury
lasów i myśli
ciepło odpędza
niedawne niepokoje
bezmierna cisza
wypełnia przestrzeń
w której wypatruję moich bliskich
słońce odpędza chmury
szukające w przestworzach śladów miłości
gdzieś daleko błyska światełko
dające znak w milczeniu
grafit wieczoru syci się dojrzałą barwą
teraz widać tylko rzeczy ważne
inne zginęły dawno w ciepłym oddechu lata
stoję w bezruchu pośród pól
spoglądając w niebo
choć moje stopy tak mocno
dotykają ziemi.
Kryzys wywołany przez koronawirusa sprawił, że nasza bardzo głośna Ziemia przycichła.
Lockodown uciszył fabryki, zatrzymał w domu ludzi dojeżdżających do pracy, uziemił większość lotów pasażerskich... Wielu ludzi dowiedziało się, jak brzmi cisza i zaczęło ją doceniać.
W pierwszych tygodniach lockdownu, sejsmolodzy badający drgania naszej planety, by wykrywać trzęsienia ziemi i erupcje wulkanów, zauważyli, że hałas generowany przez człowieka spadł do poziomu najniższego w całej historii prowadzonych obserwacji. 
Ale to już było... Wróciliśmy do poziomu hałasu sprzed pandemii.
Przyzwyczailiśmy się do niezdrowego poziomu hałasu w miastach. Chroniczne narażenie na hałas może powodować zaburzenia snu i dobrego samopoczucia, a także wysokie ciśnienie krwi, prowadzące nawet do udarów. Hałas uliczny został nazwany smogiem akustycznym.
A przecież ciszy mamy jej tak niewiele. Odgłosy cywilizacji są zawsze z nami. Jestem zmęczona codziennym hałasem. A gdyby uciec od tego tego szumu?
Czy ciszy i spokoju musimy szukać z dala od cywilizacji? Chyba tak.
Cudownie jest uciec na chwilę od hałasu pędzącego i zwariowanego życia. Dobrze byłoby zanurzyć się w ciszy, aby odnaleźć spokój i wytchnienie.
Właśnie zatęskniłam za ciszą, za taką zieloną, leśną i subtelną ciszą.
Bez ciszy nie da się żyć.
A może to sama cisza zawoła i upomni się o mnie? Taka ucieczka w ciszę..... Tylko gdzie jest cicho-sza?
Cisza...
złote trawy spoglądają śmiało ku niebu
które przybiera najpiękniejsze barwy
trwa
spektakl piękna między niebem a ziemią
patrzysz
bo znów dane ci jest widzieć
naprawdę ważne sprawy
chłoniesz
ciszę przemykającą w szeleście traw
ocierasz spocone czoło
by zrozumieć wędrówkę swojego życia
nieznajomi pozdrawiają cię serdecznie
bo bieszczadzkim szlakiem
zarządzają bieszczadzkie Anioły
cisza
wkrada się do twojego serca
możesz ją zabrać
zachować
udomowić pod dachem serca...
wiersze Basia Wójcik

sobota, 1 lutego 2025

Jak co roku....

Wąż-kaligraf
Daleko, w krainie Goa,
Żył bardzo długo wąż boa,
Który przedziwnym trafem
Był świetnym kaligrafem.

Miał jednak tę naturę,
Że liter nie pisał piórem.
Pióro - rzecz nauczycielska,
On zaś litery niektóre
Tworzył wprost z własnego cielska.

Kiedy więc barana zjadał,
W literę Be się układał,
A kiedy lwa brał na cel,
Zwijał się w literę eL.

Żeby zgruchotać panterę,
Tworzył z siebie Pe literę,
A gdy na szakala szedł,
Skręcał się cały w eS-Zet.
I tylko spotkawszy żyrafę
Popełnił gafę, kiedy gniótł jej grzbiet,
Bo chociaż był kaligrafem,
Nie wiedział, jak kropkę postawić nad Zet.

Tak oto w krainie Goa
Poczynał sobie wąż boa
I sto lat jeszcze przeżyłby chyba,
Lecz go wreszcie myśliwy przydybał.
Wąż nie zdążył poruszyć łbem.
Pif-paf! - i już leżał nieżywy.
Leżał w kształcie litery eM.
Na znak, że go zabił myśliwy.
Jan Brzechwa
Nadal nie chce mi się wierzyć, ze mamy już Nowy Rok 2025. A
przecież jeszcze wczoraj zaczynał się 2024.
Ponieważ jestem trochę czarownicą, to nie mogę zapomnieć, że pora na utkanie corocznej chińskiej opowieści....
Jak co roku powitanie Nowego Roku w Chinach nie może obejść się bez świętowania, czerwonych dekoracji, fajerwerków...
Wraz z przybyciem Nowego Roku pojawia się również nowe zwierzę z chińskiego zodiaku - wąż.
Według legendy Wąż przybył do mety jako szósty, zaraz po smoku. Dawniej w Chinach węże były często nazywane małymi smokami, jednak nie cieszyły się taką popularnością. Węże od zarania dziejów wywoływały w ludziach mieszane emocje ze względu na swój trujący jad oraz mało przyjazne usposobienie.
Jednak Węże mają również wiele pozytywnych cech osobowości, które wyróżniają je na tle innych znaków zodiaku. Są świetnymi przywódcami, mają bardzo dużo szczęścia w życiu oraz miłości. Ze względu na dużą pewność siebie i charyzmę dobrze odnajdują się w grupie. Mają wyjątkowo silną intuicję. W kulturze chińskiej, Wąż symbolizuje mądrość. Uznawany jest również za zwierzę najbardziej tajemnicze ze wszystkich znaków. Osoba urodzona w Roku Węża jest niezwykle inteligentna, analityczna, dobrze radzi sobie w komunikacji z innymi, a także ma swoje zdanie i nie boi się go bronić. Cenią wiedzę, ciężko pracują, aby osiągnąć cele i tworzą głębokie więzi w związkach. Ciekawa jestem, czy znam dużo Węży?
Według horoskopu  2025 będzie rokiem Drewnianego Węża. Zaczyna się on 29 stycznia 2025 i trwa do 16 lutego 2026.
Jaki on będzie?
Przedostatni rok pod "opieką" Węza w 2001 był dla mnie naprawdę przełomowy.
Kiedy już myślałam, że wszystko potoczy się pewnie i bezpiecznie swoim zwykłym torem, tak jak przez ostatnie lata ubiegłego wieku, to nad światem zapanował Wąż i wywrócił wszystko do góry nogami. I to niestety w bardzo negatywnym znaczeniu. W 2002 wszystko jednak wróciło na właściwe ścieżki... Na jakiś czas...
Według chińskiej astrologii Wąż symbolizuje nadejście upragnionego spokoju, życiowej harmonii i osiągania istotnych celów.  Uważany jest za bystrego i przebiegłego, za symbol wewnętrznej siły.
Rok Węża symbolizuje tajemniczość, intuicję i mądrość. To czas głębokiej refleksji i przeobrażeń.
Może to być czas, kiedy relacje z drugą osobą będą wymagały od
nas większej uwagi. Zodiakalny Wąż nie cierpi bowiem  powierzchownych więzi. Ludzie będą bardziej skłonni do refleksji nad swoimi emocjami.
Rok Węża o dobry czas na innowacje i wprowadzanie nowych pomysłów. Warto jednak zachować ostrożność. Współpraca z innymi może się okazać złym pomysłem, bo Węże lubią działać w pojedynkę. Nie oznacza to jednak, że nie można przyjmować wartościowych rad. Ważne będzie jednak zaufanie do własnej intuicji i umiejętność adaptacji do zmieniających się warunków.


Wąż
Idzie wąż wąską dróżką,
nie porusza żadną nóżką.
Poruszałby gdyby mógł,
lecz wąż przecież nie ma nóg.
Ludwik Jerzy Kern

Jaki ten rok będzie dla Konia?
W roku 2025 Koń często będzie robić zaskakujące rzeczy, których nikt inny nie robi. To dlatego, że Koń jest przekonany o konieczności działania w określony sposób. Jego poglądy mogą jednak nie być podzielane przez otoczenie, więc istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia konfliktów. Najlepsze możliwości przyniesie mu za to współpraca z odpowiednimi osobami. Problem w tym, że jak zawsze Koń chce wszystko osiągnąć samodzielnie. Sądzi, że dysponuje ponadprzeciętnymi umiejętnościami. Oczywiście to nie jest prawda i im prędzej Koń zrozumie ten prosty fakt, tym łatwiej przyjdzie mu rozpocząć realizowanie swoich marzeń.
W roku 2025 Koń ma szansę na przeprowadzenie zyskownych interesów, o ile podejdzie do nich z rozwagą i bez pośpiechu. Niecierpliwość może bowiem prowadzić do poważnych błędów. Zamiast więc podejmować decyzje z prędkością błyskawicy, niech Koń stara się dokładnie przeanalizować każdą sytuację.
Więzi łączące Konia z ludźmi są teraz niczym lustro dla duszy. Sposób, w jaki traktuje on innych, wpływa bezpośrednio na jego życie wewnętrzne. Warto się więc starać budować relacje oparte na wzajemnym szacunku i empatii.
Koń jest w stanie być wzorowym partnerem, przyjacielem, krewnym... Jego obecność i zaangażowanie są odczuwalne przez cały czas.
Ostatecznie rok 2025 mile zaskoczy Konia tym, jak bardzo najbliżsi docenią jego działania.
Syk węża
Idzie sobie mały wąż,
idzie i tak syczy wciąż :
- sssssss ………………
Idzie sobie tenże wąż
w stronę lasu, sycząc wciąż :
- ssssssss ………………
Syczy , syczy wężyk mały,
w syku jego urok cały:
- sssssss …………………
Nikt nie syczy pięknie tak,
Ani krowa, ani szpak :
- ssssssss ………………
Nie potrafi tak ropucha,
nawet ta brzęcząca mucha:
- sssssss ………………..
Twe syczenie , wężu mój,
też podziwia pszczółek rój.
- sssssss ……………
znalezione w Internecie
A jak będzie naprawdę? To się okaże za rok. Wierzę, ufam, że będzie dobrze...