Na małej stacyjce
stoją ludzie na peronie
pojedynczo i parami
nie chcą wyjeżdżać
pośpieszne tu się nie zatrzymują
tylko dwa osobowe
- połączenie ze światem
rano i wieczorem
na odludziu nawet nadzieja
przejeżdża bez zatrzymania
tylko się uśmiecha i iskrzy
pozostawia marzenia
kolejne oczekiwanie
i jak zwykle
sadzę w oku
Jerzy Granowski
Jestem, wróciłam....
Cudownie było pojechać do miejsca, tak bardzo związanego z moim dzieciństwem. Już sama podróż pociągiem przeniosła mnie w minione lata, chociaż teraz pociąg "mknie" do mojego ukochanego miejsca ponad 3 godziny, a kiedyś ciuchcia dowoziła nas w 6 godzin.
Miasteczko powitało mnie słońcem, zapraszając do wędrówki znajomych uliczkach. Cisza, spokój.... Nie mogłam uwierzyć, że znowu tu jestem. Chciałam, aby ten dzień nigdy się nie skończył. Tak dobrze było tu powrócić i cieszyć się znowu każdą chwilą tam spędzoną. Niestety.... Świat biegnie do przodu, czasy się zmieniają.
Niewiele jest rzeczy, które pozostają niezmienne, no.... prawie niezmienne.
Tak właśnie jest z dworcem w miasteczku, z którego wróciłam.
W wielu podobnych miejscowościach stoją stare budynki dworcowe, chociaż życie w nich praktycznie zamarło. Większość mieszkańców przesiadła się do samochodów, autobusów....Składy jeżdżą coraz krótsze, niektóre nawet w całości wycofano, a w wagonach coraz mniej ludzi.
Stare dworce pustoszeją, niektóre są zamykane, perony zarastają trawą, puste, często zabytkowe budynki niszczeją,popadają w ruinę. Są bezbronne wobec ludzkiej obojętności i bezwzględnego upływu czasu.
A przecież stare dworce kolejowe to miejsca nostalgiczne. Kiedyś były budynkami reprezentacyjnymi.
W ostatnich latach zlikwidowano wiele tras kolejowych i PKP musi teraz zapełnić lukę, jaka powstała. Stopniowe ograniczanie przejazdów kolejowych sprawiło, że PKP ma dziś w swojej gestii ogromną liczbę dworców, z którymi nie do końca wiadomo, co zrobić. Przyciąganie ludzi innych, niż tylko pasażerowie, ma sprawić, by opustoszałe dworce odzyskały szanse na rentowność.
Teraz często miasto stara się tchnąć w nie nowe życie, przerabiając je na mieszkania, restauracje, hotele czy centra kultury. Ale urok i czar ich znika.
Na szczęście w moim miasteczku dworzec jeszcze żyje. Ale lata jego świetności minęły. Chociaż, gdy tam byłam poczułam, że świat zatrzymał się tam w miejscu. Kiedyś zniknęły nawet ławeczki, na których można było usiąść w czekając na pociąg. Lubiłam na nich siedzieć i patrzyć na mijających mnie ludzi. Jedni przychodzili wcześniej, inni wbiegali na peron tuż przed odjazdem pociągu. Potrafiłam tak siedzieć i obserwować przez dłuższy czas. Nawet pomyślałam, że to już taka ogólnokrajowa moda, aby chyba w nocy nikt nie mógł tam się przespać. Na szczęście po latach ławeczki znowu są.
Przez lata moje miasteczko rozwinęło się, rozkwitło, nabrało kolorów po szarej przeszłości.
Jednak w głębi swojej duszy pozostało takie same, jak przed laty. Zwłaszcza tu na dworcu.
Ja także chciałam zatrzymać się tu na dłużej, nie wyjeżdżać tak szybko z miejsca, gdzie moja dusza i serce odpoczywają. Może kiedyś uda mi się nie wsiąść do pociągu powrotnego. Tak chciałabym usiąść na dłużej na ławeczce i patrzeć na pędzących ludzi, na tych co żegnają się lub witają..... Może kiedyś się uda póki dworzec w moim miasteczku istnieje?
Niestety te chwile nie mogły trwać wiecznie. Najchętniej przeniosłabym się do takiego świata na stałe.
Na szczęśćcie zebrałam woreczek wspomnień i będę mogła go otworzyć, jak tylko zatęsknię. To musi mi wystarczyć.
To prawda, podróże sentymentalne są piękne, ale czasem robi się mokro na policzkach, gdy zobaczy się miejsca, do których tęskniło się ponad rok i za którymi znowu już uciekają myśli. Do tego ta piękna pogoda dookoła...
Teraz staram się powrócić do rzeczywistości. Trudno mi znowu twardo stanąć na ziemi. Nie jest jednak łatwo. Ale dam radę...
Dworzec nadzieja
spóźniłam się na pociąg życia
zmięty kartonik mam wciąż w dłoni
stoję bezradna na peronie
bo nie potrafię go dogonić
ten bilet stracił swoją ważność
kupić nowego już nie mogę
stacja nadzieja jest zamknięta
życie odcięło mi tą drogę
wiatr wyrwał świstek z mojej ręki
więc nikt nie zmieni na nim daty
ostatni pociąg w dal odjechał
szczęście jak zawsze mam garbate
walizkę ciągnę pełną złudzeń
od jej ciężaru bolą ręce
gdy tu poczekam trochę dłużej
to rozczarowań będzie więcej
usiadłam w pustej poczekalni
dworca nadziei w likwidacji
żaden tu pociąg nie zajedzie
nie ma na mapie już tej stacji
znalezione w Internecie
Zawsze sądziłam, że stare dworce kolejowe były nielicznymi magicznymi miejscami, jakie pozostały jeszcze na świecie. Unosiły się na nich wspomnienia dawnych pożegnań, rozstań, początków dalekich podróż, z których nie było powrotu. Jeśli kiedyś się zgubię, niech szukają mnie na dworcu, pomyślałam.
Carlos Ruiz Zafón
Także nasze życie podobne jest do podróży pociągiem. Składa się z wsiadania i wysiadania, spotykania się i żegnania się z ludźmi,niespodzianek niesionych przez los.
Przychodząc na świat wsiadamy do pociągu, który z biegiem lat nabiera tempa. Spotykamy tam ludzi, z którymi najchętniej odbylibyśmy cała naszą podróż: dziadków, rodziców, przyjaciół..... Niestety z czasem docierają oni do celu swojej podróży i wysiadają na stacji po drodze. Pozostawiają nas często w pustym wagonie. Czujemy się wówczas osamotnieni, pozbawieni ich miłości, przyjaźni, zrozumienia i niezastąpionego towarzystwa.... To prawda, że na ich miejsce do naszego przedziału wsiadają inne osoby, które może z czasem stają się dla nas bardzo ważne, z którymi chcemy kontynuować naszą podróż. Rodzina się powiększa, pojawiają się nowi przyjaciele......
Jednak do końca nie będziemy wiedzieć na jakiej stacji wysiadamy, ani gdzie wysiądą nasi towarzysze.
Są także osoby, które na chwilę pojawiają się w naszym przedziale tak niezauważenie, że nawet nie zauważamy, że zwolnili miejsce.
Wiele osób wysiadając pozostawi po sobie ciągłą tęsknotę, której nigdy się nie pozbędziemy. I we mnie nigdy ta tęsknota nie zniknie. Zawsze będę wracać do mojego miasteczka, choćby tylko w myślach.
Koniec rozpamiętywania.... Właśnie ktoś nagle wcisnął przycisk "play" i znowu wszystko wróciło na tory, którymi podąża, a raczej pędzi codzienność. Powinnam wsiąść do tego pędzącego pociągu i nieoglądając się za siebie pomknąć z resztą do przodu. Ale czy ja to potrafię?
Rozmyślania na dworcu
Na wszystkich dworcach świata
W poczekalniach, na peronach
Każda rozmowa o życiu
Zostaje niedokończona
Podróżni różni
Nic się nie różnią
Na dworcach każdy
Staje się próżnią
Jest tak jak wszędzie
Szczęście, nieszczęście
Tylko, że w pędzie
Tylko, że częściej
Na wszystkich dworcach świata
Daleką drogą olśnienie
Toczysz się losu koleją
Po swoje przeznaczenie
Suma powrotów i pożegnań
Daje w efekcie zero
Niektórym życie jak pociąg
Niektórym życie jak peron
Wsiadają, wysiadają
W bufetach piwem się raczą
Przyjeżdżają, odjeżdżają
Płaczą
Gubią się, odnajdują
Walizy taszczą
Zjadani, wypluwani
Dworców studrzwiową paszczą
Niech wszystko działa
Zgodnie z rozkładem
Pociąg odchodzi
Ja, nie pojadę
Jonasz Kofta
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCałe nasze życie jest wielką podróżą.
OdpowiedzUsuńI ja z upływem czasu, lat chętnie wracam w rodzinne strony. Przecież tam pozostała cząstka mnie.
Lubię podczas podróżowania obserwować ludzi, snuję w myślach wizję, czym się zajmują, jacy są na co dzień. Lubię z nimi rozmawiać, uśmiechać się.
Jak do Ciebie trafiłam? przypadkiem z innego jakiegoś bloga, przyciągnęło mnie niezwykłe imię. Czy to Twoje własne?
Serdeczności zostawiam:)
Z takiego dworca przez wiele lat dojeżdżałam do szkół w powiatowym mieście. Kilka lat temu odwiedziłam ten dworzec i aż łza zakręciła mi się w oku. Dworzec zamknięty na cztery spusty, dla podróżnych jest tylko peron, nawet nie pamiętam, czy są tam ławeczki.
OdpowiedzUsuńPrzy dworcu stało kilka dwupiętrowych budynków dla pracowników kolei.
Do tej pory pamiętam, jak co rano biegłam na dworzec, bo pociąg odjeżdżał o godzinie 7,18, choć czasami się spóźniał.
Miło wspomnieć czasy, które już nie wrócą.
Bardzo gorąco pozdrawiam.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz jechałam pociągiem. Obecnie przez moją miejscowość nie kursują pociągi osobowe, ale możliwe, że jeszcze przywrócą szynobus. "Dworzec nadzieja" to bardzo życiowy wiersz. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny na moim blogu.:)
OdpowiedzUsuńW moim Olesnie też jest taki dworzec i w Żabnie...zrobiłam im zdjęcia i otoczyłam wspomnieniami gdy tzw " szczucinka" była w zasadzie jedynym środkiem lokomocji. Do nielicznych autobusów nie było szans wsiąść z powodu ogromnej liczby chętnych i wiecznej przepychanki. Od dworca PKP do mojego domu było 5km, a ja szłam pieszo niosąc pełną podróżną torbę bo życie w akademiku w początku lat osiemdziesiątych do łatwych nie należało!
OdpowiedzUsuńAle pociąg był miejscem spotkań towarzyskich, a na trasie Tarnów- Kraków można się było coś nauczyć na ewentualne poniedziałkowe kolokwium! Super, że podjęłaś ten temat.
U nas dworzec zabytkowy, niedawno odrestaurowany, teraz remontują teren przed dworcem, kompletna demolka, ale będzie ładnie.
OdpowiedzUsuńZniknął natomiast dworzec PKS...
Lubie jeździć pociągiem, ale małomiasteczkowe dworce z dawnych lat niezbyt dobrze mi się kojarzą...a te w wielkich aglomeracjach mogą przyprawić o ból głowy.
Też czasami mam wrażenie, że nasze życie jest niczym podróż pociągiem. Lubię ten rodzaj komunikacji - pozwala mi na zachwyceniem się pięknem otaczającego nas świata w rytm stukotu kół. U nas niestety chwilowo nie ma dworca kolejowego, przynajmniej formalnie, bo niszczejący budynek jest. Ale podobno ma się to zmienić, tylko nie wiadomo kiedy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzepiękny, wspomnieniowy tekst Szimeno.
OdpowiedzUsuńMoje uznanie.
Ja też ciągle gdzieś wracam - ostatnio do Rzeszowa - nie wiem czy znasz ten mój tekst:http://stokrotkastories.blogspot.com/2019/06/paniaga.html#comment-form
Czasem lepiej nie wracać na te dworce, do tych pociągów... Można się mocno rozczarować. Lepiej zostawić dobre wspomnienia.
OdpowiedzUsuńWitaj Ismeno poniedziałkowo 😃
OdpowiedzUsuńTwoje posty mogą się nie kończyć. W twoich postach obrazy ożywają. Kocham podróże pociągiem. To jest wciąż magiczne. Kiedyś z rodzinką odbyłam podróż zabytkowym spalinowozem z Nowego Sącza do Chabówki - dawna trasa kolei transwersalskiej z okresu zaborów. Trasa kończy się w Muzeum Taboru Kolejowego. Świetna sprawa. Polecam.
Bardzo podoba mi się porównanie życia do podróży pociągiem, do wsiadania i wysiadania. Tak rzeczywiście jest ! Jedni ludzie pojawiają się w naszym życiu tylko na chwilę, potem już są inni, następni... Życie składa się z tych spotkań z ludźmi i od każdego coś czerpiemy, czegoś się uczymy, wyciągamy wnioski. Ech ! Ciekawe to życie ! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo trafnie dobrane utwory literackie. To czego mi zabrakło w tej opowieści, to nazwa owego miasteczka i podpisy pod zamieszczonymi zdjęciami, aby czytający wiedział jaki dworzec podziwia. Życzę jeszcze wielu podróży sentymentalnych, które opiszesz równie pięknie jak tę dopiero co odbytą. Uściski.
OdpowiedzUsuńHej. o takich dworcach często czyta się jeszcze w książkach... Też lubię. Życie to podróż jesteśmy w drodze cel każdy ma ten sam, ale droga u każdego wygląda bardzo indywidualnie. Nie ma wyjścia trzeba wybrać się w tę podróż i wyciskać z niej dobre piękne miejsca... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię małe dworce, ciche, spokojne, niespieszne, tylko pociągów mało, to smuci. Ale jak ktoś chce, zawsze może odbyć wspaniałą podróż. Piękna relacja. Pozdrawiam miło :)
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo dużo jeździłam pociagami i bardzo to lubiłam.. Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńPisałam, na 100 % pisałam komentarz i nie ma...
OdpowiedzUsuńMój Syn uwielbia pociągi :)
Kiedy był mały, wymyślałam mu bajki o lokomotywie Klementynce :)