Wciąż za oknem
szary świat
blade ulice
ciągły zmierzch
pęd autobusów
ludzi zgiełk
mgliste poranki
zimny deszcz
drobinki śniegu
piach na ulicach
jezdniach też
ciągle ponury
szary dzień
każdy niezmiennie
taki jest
to wciąż ta zima
snuje się
zamieć
wichura
na przemian dmie
byle do wiosny
każdy dzień
liczysz codziennie
cieszysz się
bo wkrótce ujrzysz
dłuższy dzień
słońce zaświeci
zima odleci
ptaki odżyją
usłyszysz szczebiot
już będziesz wiedział
że właśnie przyszła
wspaniała pora
wiosna nadeszła
nareszcie jest
znalezione w Internecie
Lubię zajmować
to moje miejsce przy oknie. Nie, nie zaglądam ludziom do domów, są za daleko.
Chociaż jak czasem wędruję wieczorami i patrzę na mijane domy, to zastanawiam
się co kryje się w tych ciepłych, jaśniejących w ciemności prostokącikach. Ludzie
tam mieszkający zapewne myślą o o swoich problemach, niepokojach, nadziejach,
radościach... Nie interesuje ich co dzieje się po drugiej stronie szyby. Dla mnie
też ich losy są nieodgadnioną zagadką i zapewne nigdy nie odsłonię rąbka tej
tajemnicy.
Zatem lubię
siedzieć o świcie lub wieczorem przy moim oknie i patrzeć na budzący się lub
zasypiający świat. Ale przede wszystkim na przejeżdżające w dole pociągi. O tej
porze tylko je czasem słychać.
Ta panująca
dookoła cisza często mnie uspakaja.
Dobrze mi samej
w tej ciszy. Chociaż nie wszyscy to rozumieją...
Milczenie,
zamknięcie się w swoich czterech ścianach nie musi oznaczać zapomnienia.
Najczęściej spowodowane jest zanurzeniem się we własnych myślach, problemach,
marzeniach. To zanurzenie się we własnej samotności nie jest smutne.
Czasem może być całkiem sympatyczne, odprężające...
Jednak ostatnio
było inaczej.
Niepotrzebnie
uchyliłam okno i wraz z szumem miasta wśliznęła się do mnie niepostrzeżenie
chandra samotności. Niespodziewanie otuliła mnie swym szalem utkanym z
nieuzasadnionego niepokoju i uczucia przemijania, zapomnienia.
Jakże mało
znaczącym jestem punkcikiem, połyskującym wśród tej nocy...
Poczułam się
wyjątkowo zapomniana. Najchętniej porozmawiałabym z Panem Bogiem. Może
położyłby dłoń na moim czole, dodał otuchy, nastawił pozytywnie do świata.
Jednak tego
dnia odzywała się tylko jego automatyczna sekretarka. Może kiedyś odpowie na
moje ciche wołanie? Ale przecież nie jestem jedyną duszyczką, która potrzebuje
bożego wsparcia.
Siedzę przy
oknie,
tak po prostu,
samotnie...
Wtulam się w
ciszę.
scenariusz mego życia.
Mego na tym świecie bycia.
W swej głowie analizuję,
Co myślę, co czuję,
Co jest, co będzie,
za każdym razem-wszędzie.
Boję się tego co może być,
boję, bo mogę to wszystko zniszczyć.
Już teraz, na starcie,
nie walcząc uparcie.
znalezione w Internecie
"Bo nasz
świat niby-globalny, jest w gruncie rzeczy planetą wielu tysięcy
najróżniejszych i nigdzie nie spotykających się prowincji. Podróż po świecie to
wędrówka od prowincji do prowincji, a każda z nich jest samotnie i tylko dla
siebie świecącą gwiazdą. Dla większości mieszkających tam ludzi rzeczywisty
świat kończy się na progu ich domu, na krańcu ich wioski, najwyżej na granicy
ich doliny. Świat dalej położony jest nierealny, nieważny i nawet niepotrzebny,
natomiast ten, który mamy pod ręką, w zasięgu naszego wzroku urasta nam do
rozmiarów wielkiego i wszystko nam przesłaniającego kosmosu."
"Heban"
Ryszard Kapuściński
Jednak myślę,
że ci którzy mnie znają, kochają często nie zauważa mojej obecności i
nieobecności. Nie wiedzą gdzie jestem, co robię, o czym myślę…
Może nie pasuję
do tej rzeczywistości? Dlaczego urodziłam się tu i teraz? Może to nie mój czas
i miejsce?
Mogę tylko
powtórzyć za Stachurą „Chodzę tu, chodzę tam w tłumie ludzi zawsze sam”
Ale to już
było.
Pewnego dnia,
gdy piłam ciepłą herbatkę, siedząc przy moim ulubionym oknie na ostatnim
piętrze delikatnie zapukała w nie przeszłość. To pukanie jednak wcale nie było smutne,
nostalgiczne. Wręcz przeciwnie, pełne było ciepła i uśmiechu. Poczułam to od
razu, gdy tylko otworzyłam okno. Pomimo chłodu przeszłość była jak zwykle
ubrana w zwiewną, ulotną sukienkę. Szybciutko przemknęła koło mnie, ogrzała
ręce przy kaloryferze i otworzyła dawno zamkniętą szufladę, w której
właśnie zasnęły wspomnienia.
Najpierw
poczułam zapach…. Zapach, o którym zapomniałam, o którym myślałam, że już
straciłam. Ten zapach sprawił, że się rozczuliłam i pomimo panującego chłodu
zrobiło mi się ciepło na sercu. Zaraz też przypomniały mi się słowa
wypowiedziane w filmie Bezsenność w Seattle - Zima musi byś straszna dla tych,
którzy nie mają ciepłych wspomnień (mam nadzieję, że nic nie pomyliłam).
Niestety nie
tylko zimą brakuje nam takiego wewnętrznego ciepła...
Ach, panie,
panowie,
ach, panie,
panowie,
ach, panie,
panowie,
czemu ciepła
nie ma w nas?
Co było, to
było,
co było, to
było,
co było, to
było,
nie wróci drugi
raz.
Ach, panie,
panowie,
ach, panie,
panowie,
ach, panie,
panowie,
już ciepła nie
ma w nas.
Co było, to
było,
minęło jak
miłość,
prześniło,
przelśniło -
wyśniło się do
dna...
Agnieszka
Osiecka
Lubię wędrować ulicami i podglądać, co tam w oknach... światło, mrok, kot lub siwa głowa.
OdpowiedzUsuńBywają okna jak obrazy, bywają domy ślepe i głuche.
Taki mamy czas, że chandra łatwo wnika do naszych domów, nawet przez zamknięte okna.
Lubię wspominać, zwłaszcza z albumem pełnym zdjęć.
OdpowiedzUsuńRównież lubię podglądać ludzi za oknem, gdy nie mają zasuniętych zasłon.
Ismeno, serdecznie pozdrawiam :)
Oj dobrze przewietrz Ismenko mieszkanie i wypuść chandrę. Nie pasuje ona do Ciebie. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńSamotność i cisza - tak bardzo niedoceniane w dzisiejszym świecie i tak bardzo potrzebne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i przesyłam dobre myśli.
Piękny masz kącik przy oknie.Też lubię podgladać ludzi przez niezasłonięte okna. Ismeno, przegoń handrę przez szeroko otwarte okno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dobrze mieć taki swój kącik, gdzie siedząc wspomnienia wracają. W tym zagonionym świecie potrzeba tak zwolnić pomyśleć. Teraz dość często wkrada się do nas "pani samotność" Czasami nas gnębi, czasami odpuszcza. Kiedy jednak możemy wyciągać z zakamarków słodkie ciepłe wspomnienia to już dobrze. Trzymaj się ciepło, uśmiech niech gości na Twej twarzy.
OdpowiedzUsuńJak ja tu uwielbiam przychodzić...zawsze budzisz we mnie najlepsze skojarzenia, ożywiasz wspomnienia, pobudzasz wyobraźnię. Bardzo Ci dziękuję...
OdpowiedzUsuńWażne by samotne chwile dawały radość i spokój.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny post Ismenko,intrygujący. Żałuję że nie mam widoku na pociągi albo gory czy jezioro. Marzy mi sie zamieszkac nad Jeziorem Czorsztynskim w Pieninach.
OdpowiedzUsuńGdy mieszkałam w Poznaniu miałam piękny widok z okna na 6 pietrze, na cały Poznań, panoramę od północnego krańca i nowych osiedli, na wschód całe centrum i na południu nowe osiedla. Od zachodu miałam balkon i widok na odległe podpoznańskie wsie. a pod balkonem świerki i czereśnie i wiśnie, wiosną cudnie kwitnące :) Teraz mam płaski widok ;) parterowy, na swój dość duży ogród. Nie narzekam. Widzę też kawałek pola. A samotnym można być i wśród tłumu i nawet w rodzinie. To stan emocjonalny. Często zależny tylko od nas. Jednak życzę Ci, żeby Twoja samotność była tylko samotnością - oddechem od pracowitych dni. Żeby była wolnym wyborem. I żeby bycie wśród życzliwych ludzi było radością :)
OdpowiedzUsuńSamotnośc ma swój urok. Trzeba ją pokochać...
OdpowiedzUsuńTeż lubię patrzeć przez okno - na padający śnieg, na ptaki, które przylatują na parapet, na niebo, na gwiazdy i chmury...
Najpiękniej Cię pozdrawiam...
Zawsze lubiłam patrzeć ludziom w okna. I nie szukałam przedmiotów, wnętrza. Zastanawiałam się zawsze, czy ludzie tam żyjący są szczęśliwi? Nigdy nie znalazłam odpowiedzi, bo co to jest szczęście?
OdpowiedzUsuńW zimę moim miejscem ulubionym do dumania, medytacji jest fotel przy kominku. Lubię patrzeć na ogień. Ten poranny czas daje mi siłę na cały dzień.
Pięknie piszesz, trafiłam do Ciebie od Ani. Zapewne będę wracć