piątek, 30 lipca 2021

Nieznane święto

Lato
Jak stół bie­siad­ny żeń­com po­da­ny
Zie­mia w przeded­niu wiel­kie­go żni­wa,
Zło­tą sym­fo­nię sion­ce do­gry­wa,
Strun mu ty­sią­cem roz­chwia­ne lany,

Wian zbóż, sza­fi­rem cha­brów dzier­ga­ny,
Zwi­chrzo­nych kło­sów zło­ci­sta grzy­wa,
Stru­ną mu miod­na hre­cza­na niwa,
Mle­czy go­ści­niec skrzy­dłem psz­czół tka­ny.

A po ugo­rach sto­ją dzie­wan­ny,
Ci­cho wpa­trzo­ne w szmat nie­ba siny.
Niby ka­płan­ka bia­łej Ma­rzan­ny,

Kwia­tem wy­ro­słe z gru­zów gon­ty­ny,
W pieśń za­słu­cha­ne ona przed­wiecz­ną -
Po­lną i zboż­ną - kwiet­ną - sło­necz­ną...
KAZIMIERA ZAWISTOWSKA
Zbliża się sierpień, miesiąc który lubię szczególnie, chociaż poprzeplatany jest smuteczkami. 
Początek sierpnia to połowa panowania Pani Lato. Czas słońca, zbierania owoców i warzyw. Czas pracy w polu. A dla większości pora wakacyjnego odpoczynku.
Dla mnie osobiście 1 sierpnia to dzień wspomnień o kimś, kto tego dnia odszedł, a kogo tylko przez krótki czas mogłam poznać. Chociaż niewiele z tego pamiętam Jednak nie o tym dzisiaj.
Pierwszy sierpnia wypada w połowie drogi między przesileniem letnim a równonocą jesienną. 
Dawniej był to dzień, kiedy obchodzono święto zwane Lammas, które starano się wprowadzić w miejsce dawnego celtyckiego święta żniwnego zwanego Lughnasadh.
Zacznę więc od tego wcześniejszego. 
Święto Lughnasadh swoją nazwę otrzymało na cześć celtyckiego boga Słońca i światła - Lugh.
Jak jednak doczytałam nie było to święto poświęcone samemu Lughowi, ale jego przybranej matce, Tailtui.
Według legendy, gdy na skutek ciężkiej pracy dla swojego ludu zmarła, jej  pasierb zaczął grozić klątwą. Ziemia  miała nie przynosić plonów. Ludzie zaczęli więc szybko zbierać plony i na cześć przybranej matki Lugha wydali ucztę, aby go udobruchać.
Natomiast Lammas pojawiło się po raz pierwszy na przełomie XI i XII wieku, kiedy kościół pragnąc związać bardziej ludzi ze sobą starał się zaadaptować do własnych celów wciąż żywe zwyczaje  pogańskie. 
Zatem Lughnasadh  zostało powoli zmienione przez kościół w Lammas. Nazwa pochodzi od „hlafmasse" - loaf mass". Do odprawienia mszy w ten dzień brano chleb ze świeżo zebranego zboża. W tym dniu wypiekano więc pierwszy chleb ze świeżo zebranej pszenicy. Był to symbol obfitości i dobrych plonów danego roku. Wierzono, że czcząc pierwszy efekt całorocznej pracy przekona się bogów do przychylności i zapewnienia obfitych zbiorów także w kolejnych latach.
Z pierwszych wymłóconych ziaren ważono również pierwsze w roku piwo, spożywane sześć tygodni później, podczas równonocy jesiennej.
Natomiast w dniu poprzedzającym Lammas robiono  zbożowe kukiełki z ostatniego snopka zebranego zboża. Miały one być wyrazem wdzięczności  za udane plony. Miały też zapewnić
szczęście i dostatek przez kolejny rok. Jednocześnie  palono kukiełki z poprzedniego roku.
Zarówno w tradycji celtyckiej, jak i chrześcijańskiej, pierwszy dzień sierpnia stał się dniem przejścia z lata w stronę jesieni i zimy. Symbolem umierania i odradzania się, a także zbierania plonów całorocznej pracy.
W celtyckim zwyczaju 1 sierpnia był również dniem sprawiedliwości i praworządności. W jego trakcie rozsądzano sprawy zgłaszane przez obywateli, zawierano umowy. Ich złamanie oznaczało brak szacunku dla prawa danego od bogów. Święto traktowano zatem jako gwarancję dotrzymywania obietnic.
Dlatego w tym dniu zawierano również małżeństwa.
Lato
Ach! jak go­rą­co! Nie­bo bez chmu­ry,
Żar pod sto­pa­mi, żar zie­je z góry,
Czło­wiek dzień cały jak­by w ukro­pie,
Rad­by się scho­wał choć­by w ko­no­pie.


Z dala, od ła­nów, brzęk ja­kiś pły­nie:
Ach! to psze­nicz­kę ko­szą w do­li­nie!
A z brzę­kiem sier­pów i świ­stem kosy,
Piosn­ka żni­wia­rzy dzwo­ni w nie­bio­sy.

Nie­raz się py­tam, jak w ta­kim ża­rze,
Mogą wy­trzy­mać bied­ni żni­wia­rze?
Choć pot im spły­wa po ca­łym cie­le,
Jesz­cze śpie­wa­ją jak na we­se­le!

Ja, gdy nad książ­ką tro­chę po­ślę­czę,
To wnet się spo­cę, znu­dzę i zmę­czę,
A oni za­wsze rzeź­wi jak pta­cy,
Z piosn­ką na ustach wsta­ją do pra­cy.

Czyż­by ich z in­nej zle­pio­no gli­ny?
Co też ja plo­tę, Boże je­dy­ny!
Sko­czę tam do nich! Da­lej więc w dro­gę,
I choć im snop­ki wią­zać po­mo­gę!
WŁADYSŁAW BEŁZA
Wśród niektórych celtyckich narodów  tradycje związane ze świętem Lughnasadh są  jeszcze żywe.
Jednak  z praktycznych względów obchodzi się je w pierwszą niedzielę sierpnia albo tydzień wcześniej. We współczesnej Irlandii jest to tradycyjny dzień piknikowy, kiedy całe rodziny wyruszają poza miasta, na wieś, na zielone wzgórza.
Może zatem i dzisiaj warto pamiętać o  dawnych zwyczajach. Nie tylko tym jednym.
Do tego tyle  się teraz wyrzuca żywności,  w tym niestety i chleba. Większość z nas nie martwi się, że go zabraknie. W sklepach jest go pod dostatkiem w różnych rodzajach. A my nie doceniamy tego co mamy. Przestaliśmy szanować żywność, a przede wszystkim chleb. Przeczytałam niedawno, że na liście najczęściej marnowanych przez nas produktów pierwsze miejsce zajmuje właśnie chleb. Smutne to. A przecież jeszcze pamiętam z jaki szacunkiem każdy bochenek traktowała moja Babcia. 
Żniwa
Prze­pió­recz­ka się od­zy­wa,
Idą, idą po­lem żni­wa,
Brzę­czą sier­py, brzę­czą kosy,
Cięż­kie ziar­nem lecą kło­sy.
Dana! Da-dana!

A ode wsi sły­chać śpiew­ki,
Śpie­szą chłop­cy, śpie­szą dziew­ki,
Nio­są gra­bie, w pole dążą,
Za żeń­ca­mi sno­py wią­żą.
Dana! Da-dana!

Co po­wią­żą cięż­kie sno­py,
To skła­da­ją je na kopy;
Do­bra zie­mia, ła­ska boża,
Bę­dzie chle­bek z tego zbo­ża.
Dana! Da-dana!
MARIA KONOPNICKA
Dlatego tak sobie pomyślałam, że może warto utkać osobną  opowieść o samym chlebie. Skoro mogłam napisać o ziemniaku, to co stoi na przeszkodzie? Tylko tematy, które już od dawna szumią mi w duszy i czekają na swoją kolej. Ale na chleb zawsze powinien być czas.

15 komentarzy:

  1. "Chleb" to bardzo ciekawy temat. Chętnie o nim przeczytam.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawsze boli mnie gdy wynoszę śmieci i widzę "tony" jedzenia, w tym chleba poniewierające się w kontenerze (zwłaszcza po świętach czy długich weekendach). A gdzieś tam ktoś głoduje.
    Serdeczne uściski.

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę mnie martwi, że już połowa lata. żal odchodzących miesięcy, sierpień to już ostatnie podrygi lata, nie chcę myśleć o jesieni:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie napisałaś o lecie , czy już widać koniec lata ..................chyba tak , ale póki co jeszcze jest słońce i słobńce i ......duzo słońca............

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o tych świętach które wymieniłaś. Ile to człowiek jeszcze nie wie... Lubię sierpień chyba bardziej niż lipiec... Sierpień jest dojrzały... A o chlebie to można zawsze i dużo, więc czekam na taki wpis, wiem że będzie piękny :) Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  6. Staram się nie wyrzucać chleba, wszak to wytwór czyjejś pracy. Poza tym np. w okresie II wojny światowej nie każdy mógł sobie na niego pozwolić. Pierwszy raz czytam o wymienionych przez Ciebie świętach. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy wpis. Kilka dni temu natknęłam się na taki głupi wpis na FB. Ktoś wstawił jako dowcip zdjęcie "dwóch bagietek włożonych do skarpetek z podpisem - ale opalone". Kiedy w komentarzu wyraziłam wielkie oburzenie na brak szacunku do pieczywa, posypało się na mnie wiele hejtu. Wiele zła jest w ludziach. Pozdrawiam Ciebie bardzo ciepło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety masz racje Aleksandro, czasem az przykro zagladac na te fora fejsbukowe. Chamstwo w czystej postaci jak tam jeden na drugiego ujada :(

      Usuń
  8. Bardzo ciekawe informacje, nieznane mi zupełnie. A żniwa w tym roku bardzo późne. Dopiero się rozkręcają, a zwykle w końcu lipca było po żniwach. Śliczne wiersze wybrałaś, takie wspaniale "włościańskie" :) Dobrze, że teraz żniwa (np. w Wielkopolsce), to wręcz luksusowa jazda klimatyzowanym kombajnem, bez potu, znoju i kurzu. Wiem, nie dla każdego, ale powoli na naszych polach to standard(kombajn można wypożyczyć).
    Tak, jak Ty, bardzo nie lubię marnowania chleba. Kupuję mało, wolę nie dojeść albo jeść trochę czerstwy, niż zmarnować. I właściwie nie marnuje się u nas, bo nawet, jak już nie nadaje się do jedzenia, to ryby mają z niego zanętę, a ja często mam potem ryby na śniadanie (mąż wędkarz). Marnowanie żywności ( zresztą czegokolwiek), to brak szacunku dla ludzkiej pracy i wysiłku. Pozdrawiam Cię ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  9. Podajesz nam Ismenko tyle ciekawych informacji. Przyznam, że nie słyszałam o tym święcie. Mam świadomość, że lato odchodzi gdy patrzę na ścierniska. A dziś znów zbiera się na deszcz i jest ponuro.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo lubie sierpien choc kojarzy mi sie najbardziej z tym strasznym powstaniem warszawskim. Marnowania jedzenia nie cierpie. Wole oddac resztki bezdomnym niz wyrzucic w kosz. Pozdrawiam Cie Ismenko najserdeczniej. Jutro jedziemy w Gorce i idziemy na Luban, tym razem z dziewczynami. Mam nadzieje ze pogoda dopisze.

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny utwór Władysława Bełzy wybrałaś Ismeno. Z chęcią poczytam o chlebie, oby nigdy nikomu go nie brakło.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. 1 sierpnia każdemu inaczej się kojarzy, ja lubię sierpień, choć zwiastuje koniec wakacji.
    Pikniki wracają do łask, nie ma to jak posiłek na łonie przyrody.
    Szacunek dla chleba wynosi się z domu, moja babcia robiła znak krzyża na spodzie bochenka, a okruchy zawsze wrzucała do ust, nigdy na podłogę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Podpisuję się całkowicie pod komentarze Jotki 😊🍞
    Pozdrawiam cieplutko🌞🌼🍀☕🤗

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj droga Ismeno. Już dość dawno nie byłam u Ciebie, bo ostatnio jestem bardzo zajęta. Moje koleżanki żartują, że to dlatego bo jestem już na emeryturze. U Ciebie na blogu jak zawsze ciekawie. Dowiedziałam się nowych interesujących rzeczy. Ja podobnie jak Twoja babcia, robię na chlebie znak krzyża. Ten zwyczaj zanika, bo dziś często kupujemy już pokrojony chleb. Moje wnuczki lubią chleb domowej roboty i wraz z córką zapoznałyśmy je tym starym zwyczajem. Pozdrawiam cieplutko ☀️

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony ślad