Ale to już było
Z wielu pieców się jadło chleb
Bo od lat przyglądam się światu
Nieraz rano zabolał łeb
Czasem trafił się wielki raut
Albo feta proletariatu
Czasem podróż w najlepszym z aut
Częściej szare drogi powiatu
Ale to już było i nie wróci więcej
I choć tyle się zdarzyło to do przodu
Wciąż wyrywa głupie serce
Ale to już było, znikło gdzieś za nami
Choć w papierach lat przybyło to naprawdę
Wciąż jesteśmy tacy sami
Na regale kolekcja płyt
I wywiadów pełne gazety
Za oknami kolejny świt
I w sypialni dzieci oddechy
One lecą drogą do gwiazd
Przez niebieski ocean nieba
Ale przecież za jakiś czas
Będą mogły same zaśpiewać
Ale to już było i nie wróci więcej…
Andrzej Sikorowski
Patrzę na dziewiczą, nieskoszoną jeszcze w tym roku łąkę, poprzetykaną łebkami żółtych mleczy.
Chyba tylko w maju trawa jest tak świeżo zielona, a mlecze tak jaskrawe. Za parę tygodni łąka utraci swoją świeżość i rozpocznie się czas dmuchawców. Dlatego staram się nacieszyć tym widokiem jak najdłużej.
Jest już prawie po pisemnych maturach, a kasztany na szczęście w ostatniej chwili zdążyły zakwitnąć. Już myślałam, że w tym roku maturzyści, będą musieli obejść się bez swojego kwiatu.
Muszę przyznać, że przez matury mam duży sentyment do kasztanowców... Rosły i nadal rosną w pobliżu mojego Domu. Mijałam je, gdy biegłam na przystanek autobusowy, aby dotrzeć do szkoły na maturę.
Co roku o tej porze majowy wiatr przywiewa wspomnienia. O swojej maturze Mała Dziewczynka myśli zawsze z dużą sympatią, pomimo stresu jaki wówczas przeżywała. Cały czas wydawało się jej , że z języka polskiego jest bardziej zielona niż trawa w ogrodzie. Ale to właśnie w przypadku tego przedmiotu miała najwięcej szczęścia. Zdała go znacznie lepiej od oczekiwań. Tam, gdzie była zbyt pewna, nie było idealnie, jak sądziła. A może po prostu do egzaminu z języka polskiego Mała Dziewczynka najbardziej się przyłożyłam i potraktowała go najpoważniej? Do innych bowiem podchodziła bardziej pewnie, a wynik był gorszy od oczekiwań.
Teraz jednak ostatnio było chłodno. Może dla maturzystów, taka temperatura jest korzystniejsza.
Niestety, dzięki długo panującemu zimnu w tym roku, nie wszędzie przed maturą zakwitły kasztany.
Nie wszędzie ich kremowe lub różowe kwiaty dają nadzieję maturzystom... Na szczęście to nie kasztany przesądzają o wynikach egzaminów, ale z drugiej strony nie dla wszystkich są tylko miłym widokiem dla oczu.
Jest trochę chłodno. Jednak ja nie chcę marznąć w maju. Tak, tak wiem Zimni Ogrodnicy i Zośka jeszcze przed nami, ale przecież mieliśmy już w tym roku lato i teraz też by się jeszcze przydało.
Uchylam znowu szufladę wspomnień.
Wspomnienia.
Wspominam,
choć pamiętam,
wciąż spoglądam za siebie,
po co to robię,
sama nie wiem...
Przecież nie można
żyć tylko wspomnieniami,
życie toczy się
własnymi drogami.
Ale zdarzyć się kiedyś może,
póki pamięć jeszcze
nie zawodzi,
że spotkam wspomnienie
właśnie na tej drodze...
I przywitam je radosna,
otoczę ramieniem,
przytulę,
utulę,
podzielę się marzeniem...
By nie zapomnieć,
by nigdy ich nie utracić,
tych moich wspomnień...
Rzuchowska Tamara
Matura Małej Dziewczynki wypadła w połowie maja. Tradycyjnie kwitły kasztany. Było niemal ciepło, duszno, wiał wiatr. Niepotrzebnie parę dni wcześniej Mała Dziewczynka kupiła sobie (oczywiście zapłaciła mama) na tą okazję piękny, jasny, dziewczęcy, rozkloszowany prochowiec (w tamtych czasach naprawdę był to sukces). Szła mimo to w nim do szkoły. Czuła się wyjątkowo lekko, chociaż gdzieś tam w środku stres robił swoje. Może lekkość i stres się wykluczają, ale właśnie tak czuła się Mała Dziewczynka.
Jaki to był beztroski czas (pomimo stresów związanych z nauką). Czas nauki i czas przyjacielskich spotkań. Mała Dziewczynka doskonale pamięta niedzielę przed maturą. Włożyła po raz pierwszy nową letnią sukienkę (nawiasem pisząc ma ją jeszcze do dzisiaj) i wraz z innymi maturzystami spędziła popołudnie w pobliskim parku. W parku, w którym przez całą podstawówkę chodziło się na lekcje WF-u, aby przede wszystkim biegać dookoła stawu. Ale to już inny temat...
Do tej pory Mała Dziewczynka nie może zrozumieć osób, które na naukę poświęcały noc przed egzaminem. Jej to nigdy nie dotyczyło.
Po zdanej maturze wchodziła w życie pełna optymizmu, dumna, chciała usamodzielnić się…
Mała Dziewczynka patrzy na zdjęcia z tamtych lat. Widzi uśmiechnięte, pełne nadziei twarze nastolatków.
Teraz wszyscy wyglądają inaczej. Niektórych już też nie ma. Czas jest niestety nieubłagalny… Zabiera tych najzdolniejszych.....Tym co pozostali przyprósza i przerzedza włosy, tka zmarszczki na twarzach, dodaje kilogramów. Doświadczenia życiowe wyrwało ich z beztroski i zamieniły w odpowiedzialne osoby - tak pewnie będzie z tegorocznymi maturzystami. Życie zawsze zatacza swoje kręgi.
Z dużym sentymentem Mała Dziewczynka wspomina swoje maturalne czasy. Wszystko jest takie wyraźne, jakby było to wczoraj. Coś w tym jest, że im jesteśmy starsi, tym nasze dzieciństwo, młodzież stają się nam bliższe. Wiatr częściej przywiewa dawne obrazy. Wyraźne i jasne. Wspomnienia młodości to także zapachy, smaki, dźwięki...
Niestety codzienność puka już do drzwi. Pora wrócić do rzeczywistości. Wspomnienia znowu odpłynęły do szuflady. Niedługo znowu z niej wyfruną. Nie usiedzą tam długo.
tym najzwyklejszym
co niegdyś zbudowały twój świat
pozwól zaśpiewać ptakom i rozkwitnąć kwiatom
niech rześki wiatr otworzy okno
nie obawiaj się pamiątek
schowanych na dnie staroświeckiej szuflady
przygarnij słowa zapachy kolory
obudź uśpione marzenia
dotknij mokrej ziemi i nie wstydź się łez.
Basia Wójcik
Kiedy ja zdawałam maturę, było dosyć chłodno. Polskiego nie bałam się zupełnie, to był mój ulubiony przedmiot. Jako przedmiot dodatkowy wybrałam biologię, czym bardzo zawiedziona była moja historyczka, bo chciała, żebym zdawała właśnie historię. Podczas egzaminu pisemnego podeszła do mojego stolika i powiedziała teatralnym szeptem: "Nie chciałaś zdawać historii, to teraz pisz o robakach".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wraz z zapachem bzów.
Pamiętam ciepły dzień w dniu mojej matury. Miałam wielkie szczęście na egzaminie ustnym z historii, to tajemnica.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
Fajnie jest powspominać odległe czasy kiedy zdawaliśmy maturę. U mnie już wielu osób odeszło zburzono budynek, w którym pisaliśmy maturę. Całkiem nie pamiętam, czy zwracałam uwagę na kasztany. Cieszmy się wiosną, mimo, że wiatrem zimnym zamiata. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzasy mojej matury...Jak dawno to temu było. A jednoczesnie niedawno, bo tak dużo pamietam. I siebie samą z tamtego okresu też. Język polski zawsze uwielbiałam, wiec go się nie bałam. Za to matematyka była horrorem. Cudem ją zdałam, dzięki matematyczce, która pochyliła sie nad moim arkuszem egzaminacyjnym i palcem milcząco wskazała mi pewien ważny błąd.Poprawiłam go w pore i udało sie zdać na wymarzoną trójczynę!:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię serdecznie, Ismeno!:-)
Właśnie mi się przypomniało, że 14 lat temu, dokładnie 13 maja, pisałam rozszerzoną maturę z matematyki. 13 okazała się jednak dla mnie szczęśliwa i napisałam ją w miarę przyzwoicie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie napisane, ale czymże byśmy byli bez wspomnień. Życie i czas mijają szybko, nawet za szybko, dlatego cieszmy się chwilą i radosnymi wspomnieniami. Czas matury we wspominkach jest bardzo miłym i beztroskim czasem i niech tak pozostanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alina
Dla mnie matura była czasem spokojnym, bez ściąg i bez nerwów, ponieważ całe cztery lata uczyłam się systematycznie, bez kucia, ale zawsze, a nie skokami na ocenę, dlatego nie bałam się ani trochę. Na ustnym zdawałam matematykę i fizykę, bo wybrałam AGH. Kasztany zakwitły u nas przed maturą, a o mleczach już zapomnieliśmy, nawet dmuchawców już mało, przyroda u nas bardzo pospieszna.
OdpowiedzUsuńPiękny wiersz naszej Basi Wójcik ! Też wspominam matury, kiedy ja zdawałam. Było zupełnie inaczej niż teraz. Nauczyciele nas znali i na wyniki nie czekało się tak długo jak teraz. Uczył się człowiek i chciał zdać... i udało się ! Emocje były ogromne, ale było wsparcie nauczycieli i rodziców. Pozdrawiam ciepło :))
OdpowiedzUsuńKocham żółte łany mleczy, kwiaty kasztanowców i wspomnienia o maturze.
OdpowiedzUsuńKasztany tez pozytywnie mi się kojarzą :D Niby niedawno zdawałam maturę, a to już minęło 5 lat
OdpowiedzUsuńkasztany zawsze zdaja egzamin i zakwitają na matury...
OdpowiedzUsuńPamiętam, że w czas matur było ciepło i pięknie, uczyć się nie chciało, a w krótce egzaminy na studia i nowy rozdział życia:-)
jotka
Moja matura to już dość odległa przeszłość, każdy maj mi o tym przypomina w jakimś stopniu. 13 lat temu napisałem swoje egzaminy, ogólne poszło mi dobrze poza matematyką. Na szczęście w sierpniu udało mi się poprawić.
OdpowiedzUsuńCzyli mamy wspólny cel, koncert grupy Hey kiedyś tam. :)
Pozdrawiam!
Matura już dawno za mną. Miałam to szczęście, że z języka polskiego byłam zwolniona z części ustnej. Nie wracam do przeszłości, bo niecały rok przed maturą zaczęłam chorować. Ogólnie nie mam zbyt wielu dobrych wspomnień, nie cofam się w przeszłość, ani za dużo nie planuję na przyszłość, bo los jest przekorny. Zimna Zośka przywitała nas deszczem, za to ja ślę cieplutkie pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńDla mnie matura wiązała się z tak potężnym stresem, że nie chętnie ją wspominam. Owszem, zdałam wszystko bez żadnych problemów, ale ten stres prawie mnie zjadł ;)
OdpowiedzUsuńDmuchawce przyszły, ale zachwyciły mnie swym urokiem, zawsze odżywa we mnie mała dzwieczynka kiedy mogę je rozdmuchiwać :). Za co sam czas matur to nie są dobrze wspomnienia dla mnie. Wtedy nie zwracałam uwagi na kwitnące kasztany albo po prostu tego nie pamiętam. Maturę zdałam, nawet lepiej niż sądziłam, stres był duży, ale przytłaczało mnie też wiele innych rzeczy. To był czas rozwijającej się we mnie depresji, czas samobójczych myśli, pierwszych wizyt u psychiatry, czas pierwszej miłości, ale też pierwszych zranień, brak znajomych w liceum, pierwsze porażki, których nie umiałam przeboleć. Dlatego do tych wspomnień staram się nie wracać, chyba że próbuję wyciągnąć jakąś potrzebną mi lekcję. Bo nawet trudne chwile, a może głównie takie, czegoś nas w życiu uczą.
OdpowiedzUsuńMoja maturę opisałam, była inna :) Zwłaszcza ta z matematyki :) Ale okres liceum wspominam z wielkim sentymentem. To były cudne 4 lata. Taka pauza jakby między dzieciństwem a dorosłością. Dobre czasy.
OdpowiedzUsuńKwitnienie kasztanów wywołuje wspomnienia sprzed lat. Matury prawie nie pamiętam, ale matematykę zdałam tylko dlatego, że skądś dostałam sciage, byłam i jestem głąbem matematycznym.
OdpowiedzUsuńEgzamin dojrzałości zdawałoby się, a ja ciągle popełniam jakieś głupoty.
Pozdrawiam cieplutko.:)
Tak, u każdego jest podobnie. Wszak kwitnące kasztany to symbol maturzystów. Piękny czas! Czas młodości nadziei na wspaniałe życie...
OdpowiedzUsuńŚciskam gorąco, Pola :*
Tyle lat, a ja pamiętam swoją maturę jakby to było dziś. Piękny post Ismenko, ciepły majowy pachnący. Uwielbiam dmuchawce.
OdpowiedzUsuńUściskam Cię mocno
Kasia Dudziak