Urodziło się pod krzakiem przedwiośnie,
całkiem małe, maciupeńkie - i rośnie.
Wydłubało drobne kiełki spod ziemi
o chuchało, by im dodać zieleni.
Przedwiośnie, przedwiośnie, przedwiośnie
wiosnę przyprowadzi,
a wiośnie, a wiośnie, a wiośnie
wszyscy bardzo radzi!
Wydobyło chyłkiem kwiatek z kieszeni
i podparło go słonecznym promykiem,
obudziło parę żuczków nad ranem
przecierają żuczki oczka zaspane.
Przedwiośnie, przedwiośnie, przedwiośnie
wiosnę przyprowadzi,
a wiośnie, a wiośnie, a wiośnie
wszyscy bardzo radzi!
Hanna Łochocka
Co roku nie mogę doczekać się nadejścia wiosny. Wiosna tego roku powoli nadchodzi, nie spieszy się, ale i też nie spóźnia. Wiosna idzie niosąc z sobą ciepło słońca, błękit nieba, śpiew ptaków, zapach kwiatów, nieśmiałą, delikatną zieleń traw. Pąki czekają już pełne gotowości, nabrzmiałe i ciężkie, aż królewna Wiosna opuści na gałęzie zieloną, delikatną pajęczynę.
Marcowe słońce śmiało już migoce odblaskami światła od szyb. Można już odnieść wrażenie, że Wiosna w pełni. Jednak, gdy spojrzy się w dół wrażenie pryska. Dookoła szarość.... Za tydzień, może kolory zastąpią szarość. Ale pewnie jeszcze wróci mokra, szara zima, odbierając nam dobry nastrój.
Teraz moje serce wyrywa się do Wiosny na mojej ulicy.
Od czasu mojej wyprowadzki z Domu zawsze tęsknie do mojej ulicy. Od tamtej pory w każdy weekend ''wpadam'' na moją ulicę. Sprawdzam co się zmieniło, zastanawiam się czy wypiękniała. Moje ulica to nie stojące domy, to ludzie. Gdy nadchodzi Pani Wiosna zawsze cieszę się, że jak będę w Domu to na mojej ulicy znowu zobaczę znajome uśmiechnięte twarze, które zimą chowają się w swoich domach. Kocham iść moją ulicą, przystawać, aby porozmawiać z sąsiadami, którzy zawsze mają dla mnie dobre słowo. Te spotkania nieodmiennie wzruszają mnie, wlewają dużo ciepła do mojego serca. Dla nich pozostanę na zawsze tą małą, chudą dziewczynką, bawiącą się z chłopakami z sąsiedztwa. Wszyscy się tu znają od kilkudziesięciu lat, ale mama i sąsiadki nigdy nie przeszły na "ty" (no poza nielicznymi wyjątkami), chociaż są naprawdę ze sobą blisko. Cóż inne pokolenie...
Kiedyś wszyscy mieszkańcy mówili sobie "dzień dobry", znali się z nazwiska, wiedzieli gdzie kto mieszka.
Znam ulicę niedługą, nieładną,
Która dla mnie została stworzona,
Na podwórku piłkarski stadion,
Przy śmietniku Reduta Ordona.
Kto na lody w upał pożyczy,
Da parasol gdy pada deszcz?
Tylko chłopak z naszej ulicy
I dziewczyna czasami też.
O te bruki potłukłeś kolana,
Grając dzielnie na lewej obronie,
Tu dłużyła się noc przepłakana,
Gdy dozorca cię z pasem dogonił.
I na kogo można tu liczyć
Gdy nieszczęście kłuje jak jeż?
Na chłopaków z naszej ulicy,
Na dziewczyny czasami też.
Czas w pośpiechu figle nam płata,
Piłka toczy się w bramkę pustą,
Wyrósł człowiek już z małolata
I do kina puszczają na ósmą.
Głupia wiosna kwiatami krzyczy,
Czyjeś włosy pachną jak bez,
Patrzą chłopcy z naszej ulicy
I dziewczyny na chłopców też.
Potem człowiek zdoroślał ze szczętem,
Został kimś, czyli zszedł na manowce,
Już magistrem czy może docentem
Albo nawet obcokrajowcem.
Lecz gdy sprawy masz zasadnicze,
Tak się składa, że zajrzeć chcesz
Do chłopaków na naszą ulicę
I do dziewczyn czasami też.
Czy ulica stoi jak stała,
Czy gitary w zaroślach umilkły,
Rozsypała się stara wiara
Ale przecież ludzie nie szpilki.
I bez żadnych ubocznych przyczyn
Dopomoże ci w świecie gdzieś
Starszy pan, niegdyś z naszej ulicy,
Starsza pani czasami też.
Chciałabym cofnąć taśmę zdarzeń. Jednak życie, to nie taśma filmowa, czy też magnetofonowa. Nie można go cofnąć. Nie można przeżyć jeszcze raz tego co było.
Czasem jednak budzą się we mnie wspomnienia, gdy wędruję ulicą mojego dzieciństwa. Cóż nie jest ona duża i kiedyś dla moich szkolnych koleżanek leżała na końcu świata. Do tego brak dostępu do telefonu czynił ją jeszcze bardziej niedostępną.
Teraz powoli się to zmienia.
Gdy jednak mieszkasz na ulicy wśród ludzi, którzy od zawsze cię znają, od zawsze interesują się twoim losem, nigdy nie czujesz się sam. Z drugiej strony nie istnieje nic takiego jak tajemnica. Wieści roznoszą się niczym rozsiewane przez wiatr. Tak też było z ostatnimi wiadomościami, które boleśnie ścisnęły mi serce.
A przecież jadąc do Domu czułam, życie otwierało przede mną radośnie drzwi. Niestety drzwi zatrzasnęły się niespodziewanie, a w duszy pozostał smutek. Dźwięk zamykanych drzwi zawsze wywołuje u mnie niejasny przelotny żal, nawet jeśli wiem, że za chwilę się znowu otworzą. Niestety nie tym razem.
W grudniu znowu ktoś bliski odszedł z mojej ulicy. Niestety za często się to zdarzało w minionym roku.
Cóż ludzie odchodzą z różnych powodów. Umierają, wyjeżdżają, zrywają z nami kontakt, zapominają o nas. Ludzie najczęściej odchodzą w milczeniu i bez słowa. Ukrywają powody swojego odejścia i w milczeniu spędzają resztę życia bez nas. Jednak, gdy tylko wyjeżdżają, to zawsze możliwe jest, że kiedyś wrócą, że przypomną sobie o nas. Pozostaje w nas tylko nadzieja, że kiedyś ktoś wróci. Jednak gdy umierają, to tracimy ich bezpowrotnie. Wiemy wówczas, że ktoś już do nas nie wróci i w żaden sposób nie będziemy w stanie sprawić, aby zechcieli wrócić.moja ulica
na mojej ulicy
nie ma kolorowych neonów
na mojej ulicy
nie śpieszy się nikomu
nawet wiatr leniwie kołysze liście
po mojej ulicy
nie pędzą limuzyn sznury
po mojej ulicy
spaceruje kot szarobury
taka ulica jest chyba w każdym mieście
do tej ulicy
człowiek tęskni będąc w podróży
do tej ulicy
człowiekowi powrót się dłuży
a gdy tu dotrze to szepnie – nareszcie
znalezione w Internecie
Kto wie, co przyniesie przyszłość? Może jeszcze raz tu zamieszkam na stałe?
Jednak wszystko bezpowrotnie odeszło, taka jest kolej rzeczy. Wszystko zmienia się, płynie jak rzeka zgodnie ze swoją naturą. Nie wszystko można ze sobą zabrać. Wiele rzeczy trzeba zostawić, inne- nowe poznać i zabrać ze sobą w dalszą drogę. Wiele wody już przepłynęło, wiele się w moim życiu zmieniło. Moja ulica trwa, ale też się zmieniła. Podobnie jak nasze życie ustępuje miejsca nowemu. Ale czy lepszemu?
Chciałabym umieć napisać o mojej ulicy, tak jak o swojej wiosce pisze Basia. Mogę tylko powiedzieć, że na mojej ulicy są, a raczej na początku były same białe domy z kolorowymi ozdobami, które nadal stoją w szeregu. Stare drzewa w pobliskim lasku szumiały od zawsze, a przez lata dołączyły do nich te przydomowe, również mające swój wiek. To najpiękniejsze, największe stoi przy moim Domu. Ptaki w jego gałęziach już śpiewają. Natomiast kropli rosy zawsze szukam o świcie, o czym już pisałam. Nie ma tylko rzeki.
Sercem pisane.
Te długie chat szeregi,
Szum starych drzew, słowika śpiew,
Rzeki piaszczyste brzegi.
Kocham mą wieś, rodzinną wieś
Domów bielone ściany,
Gdziem dzieckiem był, sny złote śnił
Szczęśliwy, roześmiany.
Kocham mą wieś, rodzinną wieś
Gdy zorza złoci niebiosy,
Gdy niknie cień, budzi się dzień
Obmyty w kroplach rosy...
Zdaje sobie sprawę, że nic nie jest nam dane na zawsze, wszystko powoli odchodzi. Prędzej czy później stracimy bezpowrotnie tych na których nam najbardziej zależy. A przecież to dzięki nim tak naprawdę nie zmieniamy się. Dla nich zawsze pozostaniemy dziećmi, które kopią piłkę na ulicy. Niestety życie idzie stale do przodu i nie robimy się młodsi. Szumią o tym drzewa rosnące na mojej ulicy, które pamiętają, że ulica, dom , a także i my się starzejemy. Niby wszystko jest jak było. Jednak nic nie jest jak było.Ja jednak zawsze będę z tej ulicy. STĄD.
No w końcu wiosna się zbliża.
OdpowiedzUsuńZa każdym razem Ismeno wzruszam się, kiedy czytam Twoje posty. Pięknie piszesz o swojej ulicy i pięknie piszesz o ludziach...
OdpowiedzUsuńZa oknem świeci słońce, ale wiatr ostro wieje, jakby Zima nie chciała do końca jeszcze odejść...
Życzę Ci Wiosny tej realnej i tej w Twoim sercu.
Też na Nią czekam.
Pozdrawiam Cię mocno!
Dary losu najlepiej przyjmować z pokorą bo na wiele spraw, jak przemijanie, nie mamy wpływu. Pozostaje radować się tym co "tu i teraz" i z optymizmem patrzeć w przyszłość. Wiosna wreszcie coraz bliżej, a wiosna to przecież nowe życie..
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego na tym szarym jeszcze Przedwiośniu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLubię wracać w dobrze znane miejsca, coś w tym jest, że z wiekiem człowiek robi sie sentymentalny.
OdpowiedzUsuńMoja ulica jest nietypowa, dziwnie wyznaczona, raczej mogę mówić o moim bloku, niż ulicy...a pod balkonem ptaki nam pięknie śpiewają, wiosnę widać, słychać i czuć!
Coś na tym przedwiośniu dopadają nas tęsknoty, Ciebie - za ulicą, mnie za ogrodem. Mam nadzieję, że niedługo wiosna zadomowi się na dobre, a smutki odejdą w kąt :)
OdpowiedzUsuńWspomnienia........i pamięć o minionych latach, ale z wiosną tak mamy, ja tęsknię za siostrą i to bardzo pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńMoja ulica bardzo się zmieniła, najpierw była pokryta brukiem, nie było chodników, za to były rowy odprowadzające nadmiar wody. Teraz jest równiutki asfalt, wygodne chodniki i zasypane rowy.
OdpowiedzUsuńZa moich czasów co kilkadziesiąt metrów rosły ogromne klony, teraz już większość została wycięta.
Oczywiście znałam każdego z sąsiadów bliższych i dalszych oraz ich dzieci, z którymi się bawiłam.
Teraz sąsiedzi odeszli do lepszego ze światów, większości z dzieci już nie rozpoznaję.
To już nie jest ulica i ludzie z czasów mego dzieciństwa i młodości.
Serdecznie pozdrawiam w pochmurny i wietrzny dzień.
Wiosna to moja ulubiona pora roku. Uwielbiam taka na łące , lesie czy w polu, ale wiosenne miejskie ulice tez mają swój"klimat"...
OdpowiedzUsuńTrafiłam do Ciebie przez przypadek:) pozdrawiam.
Usuńja też należę do istot wiosenno-letnich a zimą jest dla mnie okresem" męczarni" na szczęście nie mieszkam na Syberii a w tym roku u nas zupełnie nie było zimy.
OdpowiedzUsuń*
chyba wcale nie chcę wiedzieć co przynieście przyszłość, bo czasami jej się boję. Czy chciałabym opisać swoją ulicę?? nie wiem może kiedyś, może warto byłoby zrobić zdjęcia z miejsca z którego dziś jestem szczęśliwa że udało mi się wyrwać, co zabieramy że sobą na ostatnią drogę? koszulinę i parę butów
*
nie chciałabym przeżyć swojego dzieciństwa jeszcze raz, choć czasami było fajnie
Pięknie napisałaś o swojej ulicy i o ludziach tam mieszkających. Człowiek,który nie jest już nastolatkiem,tak jak ja,często powraca myślami do swojego dzieciństwa i do miejsc z tego okresu, za którymi tęskni.Nierzadko nie myśli o przyszłości,ale przeszłości lub zyje dniem dzisiejszym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Pięknie opisałaś swoją ulicę, miłość do niej przebija w każdym Twoim słowie. Dobrze jest mieć takie miejsce, którego nikt nam nie wyrwie z serca. Żegnamy kolejnych ludzi i nic już nie będzie takie, jak dotąd, ale Ci ludzie pozostają w sercu, w pamięci, nawet w kwiatach, kamykach i gwiazdach. Cieszę się, że odnajduję w Tobie pokrewną duszę, choć prawie nic o Tobie nie wiem:-) czasami zastanawiam się ile lat nas dzieli? Ale to zupełnie nieważne, mam koleżanki, które dawno przekroczyły 80 lat i takie, co mają dopiero 30!
OdpowiedzUsuńZawsze dobierasz piękne wiersze, a ten ostatni jest autorstwa nieżyjącej już Marii Kozaczkowej pochodzącej z pobliskiego malowanego Zalipia.
A ja planuję posta na przedwiośniu, takiego z inspektami i Królem Jęczmionkiem...
Ismenko!
OdpowiedzUsuńKocham twoje przecudowne posty.
Całuję i serdecznie pozdrawiam:)
Podpisuję się pod Łucją posty są cudowne!!! Zdjęcia także. Mądrze piszesz. Szkoda, że czasem nie da się cofnąć czasu. Gdyby było można... żylibyśmy nieskończenie długo.
OdpowiedzUsuńCałuje i pozdrawiam