Szczelina
Jesteś
przez moje serce
przebiega głęboka szczelina
o barwie jaśniejszej niż biel wiosennych stokrotek
zbieranych z pierwszą rosą
by utrwalić piękno
którego nie sposób wypowiedzieć
więc pozostawiam ukrytą bruzdę
która każdego dnia
rozświetla moje życie
blaskiem nieznajomym dotąd
zaniosę go Chrystusowi
z naszego kościoła
by ocalił to czego strzegę
przed pyłem codzienności
Basia Wójcik
Znowu moja szuflada wspomnień jest uchylona. Czy to ja ją otworzyłam, aby ciekawe teraźniejszości skrzaty przeszłości wyjrzały ciekawie na świat? Nie pamiętam.
Ale wiem dlaczego tak się stało. Właśnie mija kolejna smutna rocznica przypominająca o osobie, którą znałam zbyt krótko. Tym razem okrągła.
Jak każdego roku zatem wspomnienia powracają jak bumerang rzucony w otchłań życia. Czy powinnam go schwytać, czy też pozwolić mu uderzyć w teraźniejszość i zapomnieć na chwilę o dzisiaj? Jednak jak zwykle poddaję się nostalgii po dniach spędzonych na pogoni za światem. Powroty bywają czasem oczyszczające, prowadzą mnie w moją naiwność tamtych lat. Wtedy żyło się każdą chwilą, każdym zapachem czy dźwiękiem.
Czy straciłam już poczucie nieskończoności i przemijania?
Zbyt często zapominam, gdzie przebiega granica dzieląca mnie od tamtych chwil.
Ponownie wyruszam w codzienny spacer mojej samotności.
Od zawsze byłam tak naprawdę kimś innym. Uciekałam co dnia goniona przez dziecięcą ciekawość. Mój świat zamykał się w przestrzeni ogrodów dziadków. Tam były wszystkie moje myśli i pragnienia. Wracam ponownie do tej tajemnicy, podchodzę cicho do ogrodzenia, aby nie spłoszyć Ich żyjących z drugiej strony. Wiele razy zadawałam sobie pytanie – gdzie oni teraz są?
Nie słyszę już prawie ich głosów czy szumu wiatru pośród tamtych drzew.
Magia czasu minionego pozwoliła na spotkanie z nimi. Nieśmiało i niepewnie drżącą ręką otwieram furtkę, która wtedy była dla mnie tak ważna. Dziadkowie z zaciekawieniem spoglądają na mnie. Czuję, że odnalazłem siebie, tamtą dziewczynkę, jestem w domu…
Przyjaźń
Nie szafuj słowem - przyjaźń
bo ono znaczy wiele,
znajomych pełno dokoła,
nieliczni to przyjaciele.
kark pochylają cierpienia,
ten co pomoże powstać,
wart miana przyjaciela.
Toczysz swój głaz pod górę,
on spada prawie na szczycie,
trzeba zaczynać od nowa
to syzyfowe życie.
Człowiek naprawdę życzliwy
- nie w chwale i brzęku mamony -
poda swą rękę pomocną
z kawałkiem chleba na dłoni.
Poda swe mocne ramię
i plecy prostować pomoże,
wesprze cię słowem i czynem,
na nim polegać możesz.
Kto szczęście z tobą podzieli
i losu zawiłe koleje,
tak w dobrej jak i złej dobie
na pewno jest przyjacielem.
Nie szafuj więc słowem - przyjaźń,
bo ono znaczy zbyt wiele,
znajomych pełno dokoła,
- nieliczni to przyjaciele.
Krystyna Kunigiel-Jabłońska
Jak wspomniałam mija kolejna smutna rocznica. Nie chce mi się wierzyć, że to już tyle lat nie ma mojej Babci. Osoby, która chyba kochała mnie najbardziej na świecie i dziś byłaby zapewne moim najlepszym przyjacielem.
Przyjacielem….
Chyba każdy miał w dzieciństwie najlepszego, pierwszego przyjaciela...takiego jeszcze z "piaskownicy". Ja mam taką przyjaciółkę, chociaż nie z „piaskownicy”. To wspomnienie jest jednym z moich najsympatyczniejszych z okresu mojej wczesnej młodości…. Pamiętam dzień, w którym się poznałyśmy, jakże mogłabym go zapomnieć, chociaż minęło już ponad ...lat. Poznałyśmy się, gdy obie stałyśmy samotnie na korytarzu, czekając na pierwsze zajęcia. Nie wiem co mną kierowało, że podeszłam właśnie do niej, a przecież obok było jeszcze kilka osób w podobnej sytuacji.
Agnieszka… Imienniczka mojej zmarłej babci. Miała długie ciemne włosy zielone oczy i tajemniczy uśmiech… Teraz myślę, że przyciągnął mnie do niej jakiś magnez, przeznaczenie…. Bo gdybym znała jej wszystkie cechy charakteru, to pewnie nigdy bym nie wybrała jej świadomie. A przecież zostałyśmy przyjaciółkami, pomimo różnic w naszych usposobieniach. Każda z nas jak przystało na rogaciznę, miała swój charakterek. Jednak przez te lata przyzwyczaiłyśmy się do naszych wad, które nas czasem zapewne denerwowały.
Dla mnie jednak ona była najważniejsza. Liczył się czas który mogłyśmy spędzać. Wspólna nauka, wspólne wyjazdy, wspólne spacery, gotowanie….
Gdy byłyśmy razem nie ważne były dla mnie inne osoby. Z nią było troszkę chyba inaczej, jednak wiedziałam, że zawsze mogę na nią liczyć.
Jednak więź jaka wytworzyła się pomiędzy nami była i jest wyjątkowa.
Obecnie nasz kontakt nie jest tak intensywny. Jednak wiem, że nadal jestem dla niej kimś ważnym. I w każdej chwili mogę naniej polegać.
Wczoraj na chybił trafił otworzyłam moją Księgę Myśli i trafiłam na słowa Herberta:
ŻYCIE BEZ PRZYJACIÓŁ JEST ŚMIERCIĄ BEZ ŚWIADKA.
Może to natchnęło mnie do tych przemyśleń...
Przyjaźń
i na początku
moknie w strumieniach deszczu
i moich łez
zasypia na rąbku poduszki
by nie spłoszyć snów o bliskości
wyciąga dłonie których rozmiar mieści każdorazowo
ból mego serca
Basia Wójcik
Jak zwykle dzięki jednej małej dygresji odpłynęłam w innym kierunku. Miało być o Babci.... Ale przecież już tyle o niej pisałam. I jeszcze kiedyś znowu napiszę.
Czas zamknąć szufladę z przeszłością. Jednak nie na długo… Wkrótce znowu tu powrócę. Szufladę wspomnień otworzę, gdy znowu nadejdzie czas następnych porządków lub kiedy będę potrzebowała ogrzać się ich ciepłem i kolorem. Najważniejsze, że pozostaną tam na zawsze, na przekór temu, co w realnym życiu mija bezpowrotnie.
Ja też miałam bliską przyjaciółkę. Jednak ona pozostała w Toruniu (skąd pochodzę), a ja przeprowadziłam się
OdpowiedzUsuńdo Krakowa. W Krakowie z nikim się już nie zaprzyjaźniłam. Skromne były moje przyjaźnie.
Serdecznie pozdrawiam :)
Mój najlepszy, prawdziwy Przyjaciel nie żyje...i wiem, że nigdy nie spotkam już takiej przyjaźni...ten wiersz o przyjaźni stał się znów aktualny...
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie mogę poczytać swoje wiersze:-)
To mamy podobnie, bo moją najlepszą i najwcześniejszą przyjaciółką była babcia Stefania, nikt nie mógł jej zastąpić.
OdpowiedzUsuńCzasami nazywamy kogoś przyjacielem, ale to życie weryfikuje owe przyjaźnie...
Dobrze mieć przyjaciela w najbliższej osobie - mężu, siostrze, córce...
Piękny wpis, wdzięczny motyw - Przyjaciel. Obecnie mam wrażenie stracił na znaczeniu, chociaż nie do końca i to trzyma nas przy nadziei, że świat nie jest taki zły. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzyjaźń, ta która miała być prawdziwą, wiele razy w życiu mnie rozczarowała!
OdpowiedzUsuńTeraz, to Rodzina i Bliscy są dla mnie priorytetem💝🤗
Serdeczności zostawiam🍀🌼🌞😊
Prawdziwy, wierny przyjaciel to wielki skarb.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i słonecznie.
To wielkie szczęście mieć wspomnienia o Takiej Babci... Piękny wpis.. Pozdrawiam Cię cieplutko:)
OdpowiedzUsuńZnajomych mam wielu... choć niektórzy jak rodzina już. Przyjaciół jest kilku. Choć najbliżej ci, którzy fizycznie są obok i mogą wpaść na kawę. Jednak odległość i życie w innych miejscach gasi przyjaźnie z młodości.
OdpowiedzUsuńWiele razy naduzywalam slowa przyjaciel i los mnie pokaral. Dopiero kilka lat temu poznalam naprawde fajna osobe ktora zasluguje na to miano i jest moja imienniczka. Kasia jest dziesiec lat starsza ode mnie ale swietnie sie rozumiemy. Czasem nam sie zdarzaja spiecia ale wspieramy sie jak mozemy :) Piekna przyjazn.
OdpowiedzUsuńNigdy nie umiałam zdefiniować przyjaźni.. zawsze miałam koleżanki, każdą od innych spraw. Przeprowadzka na drugi koniec Polski sprawiła, że te relacje rozluźniły się, a niektóre zupełnie zanikły. Został kontakt z trzema wspaniałymi kobietami, zupełnie różnymi od siebie, szanującymi swoje poglądy i sposób na życie. Mimo odległości i kontaktu głównie telefonicznego, wiem teraz, że to co nas łączy, to prawdziwa przyjaźń.
OdpowiedzUsuńTeż moją przyjaciółką była moja śp. babcia, to jej mogłam się ze wszystkiego zwierzyć. Też mi jej brakuje, i czasami za nią tęsknię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*