sobota, 6 grudnia 2025

Zachwyty, które nie przemijają


PAN LISTOPAD
Właśnie opadł kolejny liść
a więc to listopad rozpoczął wyścigi
i gra w zbijaka z kolorami
tańczy za oknem zagląda przez firankę
ciekawski miesiąc pukający do okien
ciekaw książek rozłożonych na biurku
smakosz jesiennej herbatki w kolorach liści
ukryty w parującym kubku kawy
zaczaił się pod puchatym kocykiem w kratę
wytęża słuch i podgląda moje zaczytanie
lubię go za jego długie wieczory
i ciszę która spowija stosy książek
tajemniczą aurą poznania.
Pan Listopad odszedł tak, jak przyszedł — bez pożegnania. W kapeluszu z mgły i w płaszczu utkanym z kropel deszczu. Zostawił po sobie tylko kilka liści na parapecie i zapach ognisk w powietrzu. Przez chwilę zdawało się, że jeszcze gdzieś słychać jego kroki. Ale to tylko wiatr tańczył po pustych ulicach, niosąc echo minionych dni.
Grudzień znowu przyszedł cicho, prawie niepostrzeżenie. Wślizgnął się, jak kot przez uchylone drzwi. Kot, który zna każdy kąt mieszkania. Grudzień przyniósł ze sobą zapach wspomnień sprzed lat. Mała Dziewczynka, choć dziś już nie taka mała, znów siedzi przy oknie na ostatnim piętrze z kubkiem gorącej herbaty i patrzy na migoczący świat w dole. Unosząca się para rysuje na szybie różne esy i floresy. To jej ulubione miejsce. Tu jest bezpieczna, spokojna, nie musieć się spieszyć...
Za kilkanaście dni będzie świętować urodziny. W najdłuższą noc roku, gdy światło niemal znika, a mimo to zaczyna się powoli powrót do dnia. To symboliczne, myśli Mała Dziewczynka, że właśnie wtedy przyszła na świat. Po raz pierwszy spojrzała na świat w chwili, gdy ciemność ustępuje pierwszej iskrze nadziei.
Liczba, którą w tym roku dopisze do swojego życia, nie jest ani okrągła, ani nie należy do ulubionych Małej Dziewczynki. Ot taka zwykła, jak wiele innych. Ale w pewien sposób jednak jest szczególna.
„W środku wciąż jestem młoda” — mówi sobie w myślach, uśmiechając się do swojego odbicia w szybie. Tylko ciało czasem przypomina o tym, że minęło już sporo zim. Ale dusza? Dusza wciąż ma ochotę biegać boso po trawie mieniącej się kropelkami rosy, pomimo że mama od lat woła: „Przeziębisz się!”. Także  od jakiegoś czasu rozum Małej Dziewczynki stara się też powiedzieć: "Pamiętaj ile masz już lat"
Jednak dusza i serce uśmiechają się tylko pobłażliwie. Bo Mała Dziewczynka dobrze wie, że liczby to tylko znaki, które nic nie mówią o tym, jak bardzo potrafi się zachwycić światem. Nadal potrafi zatrzymać się w pół kroku, gdy zobaczy pierwszy płatek śniegu. Nadal potrafi śmiać się do łez z rzeczy zupełnie błahych. Nadal rozmawia ze swoim Aniołem, wierząc, że on naprawdę ją słucha, rozumie. A czasem odpowiada znakami na jej drodze przez codziennoś
Czy potrafisz
Czy potrafisz patrzeć na łąkę
najzwyczajniejszą pośród polskich pól,
z bocianami i opasłą miedzą?
– Patrz, gdy zechcesz ukoić ból.

Bo o brzasku tonie w rosy kąpieli
zarzucona cudnymi perłami,
nikt się ciszy przerwać nie ośmieli
zachwycony tęczowymi kolorami.

Weź ostrożnie kropelkę rosy
a zobaczysz bajeczny świat
bez nienawiści, gwałtu, przemocy,
gdzie zakwita dobroci kwiat.

Potem popatrz na polne rośliny
tak misternie Bożą ręką rzeźbione
jaskry, dzwonki z zielonej krainy
dla człowieka tak hojnie zasadzone.

Usiądź cicho na zielonej murawie,
zasłuchany w melodię świerszczy,
coś małego się plącze w trawie;
– to znak życia wieczornego pierwszy.

Bo już słońce odchodzi zmęczone,
malowało dziś liliowe wrzosy
na zimowe bukiety suszone
i złociło traw wysokich kłosy.

To dla ciebie te barwy i muzyka,
nasącz nimi twe serce i oczy,
bo tam spokój twą duszę przenika
kiedy noc cię ramieniem otoczy.

Czy potrafisz patrzeć na łąkę
tak niezwykle, inaczej niż ludzie,
zabiegani, nienawistni i drżący,
nie mający pojęcia o cudzie?
Mała Dziewczynka nie wie, jaka będzie za dziesięć lat. Ale chciałaby, żeby wciąż potrafiła się zachwycać majowym deszczem, zapachem książek, ciszą w zimowy poranek...
Czasem zastanawia się, czy to właśnie ten zachwyt jest jej prawdziwym skarbem.
Może to właśnie on chroni ją przed obojętnością, a także przed znużeniem, które z wiekiem wkrada się w serce człowieka, gdy świat przestaje go zadziwiać.
Mała Dziewczynka myśli, że może jeśli uda jej się zachować zdolność dostrzegania małych cudów w zwyczajnych chwilach, to niezależnie od wszystkiego, będzie bogata. Bo przecież szczęście nie zawsze ma kształt spełnionych planów. Czasem jest tylko chwila, gdy promień króla Słońca dotknie jej dłoni, a ona uśmiechnie się, jakby spotkała kogoś bardzo bliskiego. Takie drobiazgi rozjaśniają szarość codziennych dni.
Bo przecież nie wszystko w życiu Małej Dziewczynki jest proste. Są dni, gdy świat ciąży jej zbyt mocno, gdy nawet herbata nie smakuje tak jak zawsze, a cisza za oknem staje się zbyt ciężka. Ale wtedy wystarczy jedno przyjazne spojrzenie, ciepły uśmiech, aby poczuć, że wciąż jest częścią czegoś....
Biel i róż
Białe płatki
moich nieustannych zachwytów
spadają na ziemię
razem z nimi
opada wiosna
kolejna wiosna mojego życia
i kolejna radość istnienia
biel i róż
przebiegają przez moje życie
tchnieniem wiosny
nieustannie budzą
źródło
które jest we mnie
od zawsze
zbieram płatki
i posyłam je
w stronę słońca
Mała Dziewczynka zamyka na chwilę oczy,  potem znowu patrzy za okno na miasto ponad dachami, drzewami... Myśli, że świat jest ogromny, a ona tak mała. Ale może właśnie dlatego potrafi dostrzegać coś więcej:
  • w tafli jeziora — odbicie nieba,
  • w starych książkach — szept dawnych historii,
  • w ciszy — spokój, który przytula myśli,
  • w uśmiechu przechodnia — iskierkę dobroci,
  • w zapachu deszczu — obietnicę nowego początku,
  • w szumie drzew — tajemnicę, którą zna tylko wiatr,
  • w blasku gwiazd — drogowskaz dla marzeń,
  • w zwykłym dniu — miejsce na odrobinę cudów,
  • w szumie morza — opowieść o dalekich podróżach,
  • w płatku śniegu — ulotną piękną chwilę,
  • w świetle poranka — nadzieję, że można zacząć się od nowa,
  • w melodii deszczu — rytm serca świata,
  • we własnym odbiciu — odwagę, by dalej marzyć.
Mała Dziewczynka uśmiecha się do siebie, bo wie, że świat nie musi być mniejszy, żeby był bliski.
Wystarczy tylko patrzeć uważnie. Kiedy więc przyjdą tuż przed Wigilią jej urodziny, Mała Dziewczynka zapali świeczkę  i pomyśli życzenie:
Chciałabym, aby moje serce zawsze umiało się wzruszyć, aby nie zabrakło mi odwagi marzyć, abym w każdej chwili mogła  zobaczyć coś dobrego....
ZACHWYT
Dziś zaproszę cię na ścieżki zachwytu
powędrujemy razem przez zimowy bezkres
jeśli się boisz wezmę cię za rękę
znam przecież wszystkie ścieżki którymi spaceruje zachwyt
poproszę wiatr by nam towarzyszył
i czarne skiby uśpionej ziemi też poproszę
wszak grudzień może zachwycić bezmiarem
razem powiemy obłokom o naszych zmaganiach
opowiemy swoje historie i znów się narodzimy jak kiedyś
by kolejny raz zanurzyć się w zachwycie
przemijania i w zachwycie odradzania.
wiersze Basia Wójcik

sobota, 29 listopada 2025

Opowieści zapisane między kartkami

Jak wiersze czytać
Siądź z książką na fontanny krawędzi kamiennej,
W której ogród odbija się i błękit czysty,
Połóż przy sobie uschły kwiat, pożółkłe listy,
Wstążkę i mandolinę, instrument piosenny.
I kiedy słońce kończyć będzie bieg swój dzienny,
Najsłodszy ranek szczęścia przypomnij świetlisty
I wieczór najsmutniejszych łez, gdy ametysty
Niebios zlewały na cię zmierzch bólem brzemienny.
I gdy dwie łzy upadną na kwiat, listy, wstążkę,
Oparłszy skroń na dłoni, otwórz cicho książkę,
A zrozumiesz, co znaczą słowa: zmierzch, żal, smutki.
I gdy podniesiesz czoło po zadumie długiej,
Zaznacz tę stronę modrym kwiatem niezabudki
I nigdy już nie czytaj jej w życiu raz drugi.
Leopold Staff
Za oknem szaro, buro z lekkimi plamkami śniegu. Po prostu nieciekawie. Zaraz więc wyciągam z kredensu swoją skorupkę, parzę kolejną herbatkę i sięgam po moją książkę.
Naszły mnie jednak refleksje na temat czytelnictwa. Niedawno przeczytałam coś interesującego. Z niektórych badań wynika, że internauci są grupą, która częściej kupuje książki, niż reszta społeczeństwa. Wbrew utartym opiniom, stanowią oni zbiorowość ponadprzeciętnie zainteresowaną tradycyjną książką.
Dlaczego jednak jako całe społeczeństwo czytamy tak mało??
Z jednej strony książki są coraz droższe. Z drugiej książka została zepchnięta na drugi plan, przez  telewizję i komputer. Trudno zachęcić  dzieci  i dorosłych do czytania, a przecież książka  jest bardzo ważna  w rozwoju dziecka i w życiu dorosłego człowieka. Dostarcza wielu estetycznych wrażeń, rozwija wyobraźnię twórczą. Jest źródłem wielu przeżyć, kształtuje postawy. Jeżeli dziecko nie pozna wartości książek i nie będzie miało nawyku czytania w przyszłości.
Do dziś bardzo mile, a wręcz z wielkim sentymentem, wspominam wieczorne chwile, kiedy jako dziecko słuchałam bajek czytanych mi przez mamę. Potem ja czytałam jak najwięcej mojemu bratankowi Kajtkowi (chociaż nawiasem mówiąc jak tylko coś mu się spodobało, to słuchał tego na okrągło, aż do znudzenia. Miał też dużą satysfakcję, gdy po raz setny prosił mnie o pewną książeczkę, a ja z udawanym oburzeniem mówiłam "znowu").
Niestety, wielu współczesnych rodziców zaprzestało czytać dzieciom książki i  wspólnie oglądać kolorowe ilustracje. Codzienny pośpiech, ogrom obowiązków nie sprzyjają tej formie spędzania czasu z dzieckiem.
A przecież kontakt z książką wzbogaca słownictwo, rozwija wyobraźnię, poszerza naszą wiedzę o świecie. Książki wzbogacają nas wewnętrznie, rozszerzają świat naszych uczuć i myśli, torują drogę w głąb psychiki. Słowo pisane dociera do ludzkich serc.
Ostatnio moje lektury znowu stały się monotematyczne. Czytałam albo kryminały, albo powieści obyczajowe.
Jednak ostatnio dostałam po raz pierwszy od mojej koleżanki do przeczytania książkę. Książkę tą czytałam bardzo dawno temu, ale postanowiłam przypomnieć sobie niektóre fragmenty. Właśnie dobrnęłam do ostatniej strony. 
Cień wiatru, książka która bardzo popularna była jakiś czas temu, to zupełnie inna powieść, niż te które zazwyczaj czytamy. Książka jest spora, ma ponad 500 stron. Nie mam jednak uczucia, jakby była przegadana. Nie nudziłam się ani przez chwilę ani wcześniej, ani teraz. 
Zapewne wiele osób zna tą książkę. Ale... 
Głównym bohaterem powieści Carlosa Zafóna jest Daniel – syn księgarza, półsierota. Jego pasją są książki. Gdy chłopiec kończy 10 lat, ojciec prowadzi go do ukrytego w sercu Barcelony Cmentarzyska Zapomnianych Książek.
Cmentarzysko to pomieszczenie z krętymi korytarzami pomiędzy wysokimi regałami z książkami. Setki, tysiące książek…., a spośród nich Daniel, zgodnie z rodzinną tradycją, ma „zaadoptować” jedną książkę i uratować ją od zapomnienia. Spośród tysięcy książek wybiera „Cień wiatru”, napisany przez tajemniczego Juliana Caraxa. Nie wie jeszcze, że powieść ta zawładnie całym jego życiem i wpłynie bezpośrednio na jego losy.
Tak zaczyna się ta powieść, pełna zaułków, tajemnych przejść, wąskich uliczek Barcelony osnutych mgłą tajemnicy.
Wchodząc, kartka po kartce, w głąb powieści "Cień wiatru", zanurzałam się w przeszłość, w zaczarowany świat dzieciństwa, tajemniczych zakamarków, ciemnych strychów pełnych zakurzonych, zapomnianych książek z ich bohaterami czekającymi często całe lata na powołanie ich z powrotem do życia.
Niestety nie da się jej przeczytać jednym tchem.
Ta książka kilka lat temu wciągnęła mnie bez reszty i i długo po jej przeczytaniu krążyłam po ulicach Barcelony. I teraz zastanawiam się - Ciekawe, jaka książka gdzieś tam na mnie jeszcze czeka?
Ponowna lektura tej książki spowodowała, że znowu zaczęłam zastanawiać się nad książkami i ich rolą w naszym życiu.
Czy książka może wpływać na życie?
Czy rzeczywiście książka jest w stanie zmienić nasze życie?
Czy książka jest lustrem i można w niej znaleźć tylko to, co nosimy w sobie?
Czy znamy przyjemność czytania, przekraczania pewnych drzwi, jakie otwierają się w duszy, całkowitego poddania się wyobraźni?
Czy to my wybieramy swoją książkę życia, czy ona wybiera nas? I dlaczego akurat ta książka, a nie inna?
Pytań na temat książek mogę zadawać wiele. Jednak bardziej interesujące są chyba odpowiedzi na nie.
Magia książki
Gdy mi się zdaje, że świat cały
jest szary, nudny i za mały,
deszcz lub wichura czapki zrywa,
sięgam po książkę. I odpływam.
Jestem gdzieś w górach lub nad wodą.
Ścigam przygodę za przygodą.
Mogę być w dżungli wśród potworów,
w kosmosie, w deszczu meteorów,
wszędzie, gdzie niesie wyobraźnia.
Taka w tej książce drzemie magia.
Ja nie narzekam, nie marudzę,
bo z książką nigdy się nie nudzę.
Marta Berowska
Wiele jest książek, które może nie wpłynęły aż tak na moje życie, ale które na pewno odegrały pewną rolę i mocno zakorzeniły się w mojej pamięci.
Z najwcześniejszego dzieciństwa pamiętam czytane mi przez mamę wierszyki Brzechwy oraz książkę „Idzie niebo ciemną nocą”. I co najdziwniejsze, bardzo, bardzo długo, bo aż do szkoły średniej, nie wiedziałam, istnieje Kubuś Puchatek lub Muminki.
Potem były oczywiście "Dzieci z Bullerbyn". Była to moja pierwsza poważna lektura szkolna. Jeszcze słyszę swój śmiech, gdy słuchałam np. o wyprawie dziewczynek na zakupy. Mama musiała mi to powtarzać kilka razy. Zawsze marzyłam, aby tak mieszkać i bawić się jak te dzieci. Może zatem warto wrócić do "Dzieci z Bullerbyn".
Ktoś mi niedawno powiedział, że przygody Lassego, Bossego, Lisy, Olego, Britty i Anny nudzą współczesne dzieci. Może dlatego, że nie miał im kto wytłumaczyć,  jak się piecze pierniczki i jaka to frajda wybrać się do sklepu po kawałek kiełbasy dobrze obsuszonej lub po co dziadziusiowi spirytus kamforowy…. Do tej pory na wspomnienie Bullerbyn mam ochotę złapać za kawałek sznurka, przyczepić jego końce do swojego i czyjegoś balkonu i pobawić się w "pocztę sznurkową". Ale na przywiązywanie zęba do klamki od drzwi nigdy bym się nie zdobyła.
Gdy umiałam już samodzielnie czytać od Babci dostałam komplet książek o przygodach rudej Ani. To była i jest książka, do której powracałam najczęściej. To ona pozwalała mi zapomnieć o wszelkich zmartwieniach i niepowodzeniach. Nawet filmy nakręcone na jej podstawie, nie dawały mi tyle przyjemności, co wędrówka po kartach książki.
Zresztą problem książka czy film dla mnie praktycznie nie istnieje. Zawsze wolę przeczytać książkę, a potem ostatecznie obejrzeć film. Może to dziwne, ale taka już jestem. Nawet nie pamiętam kiedy byłam w kinie. Za to podwyższam statystykę dotyczącą przeczytanych książek.
Jak każdy miłośnik książek czuję ten słodki dreszczyk obietnicy, jaką daje każda nowa książka, gdy tylko uchyli się jej okładkę. Jednak stare woluminy także mają swój urok.
Dzisiaj, kiedy znów sięgam po kolejną książkę, czuję również wdzięczność za wszystkie światy, do których mogłam zajrzeć. Za ludzi prawdziwych i tych wymyślonych, których mogłam poznać. Za emocje, które towarzyszyły mi nieraz przy lekturze.
Wierzę jednak, że choć zmienia się świat dookoła, a wraz z nim tempo naszego życia, to papierowe książki będą nadal. Przecież wciąż mają w sobie niezwykłą moc. Potrafią zatrzymać nas na chwilę, otulić ciszą, poruszyć to, co najgłębiej skrywane.
Dlatego nie przestaję szukać następnej, wyjątkowej historii. Bo każda nowa książka to obietnica, że być może znowu coś odkryję, zrozumiem, poczuję. A może znajdę tam odpowiedź na pytanie, które od dawna noszę w sobie.  
Wystarczy tylko otworzyć pierwszą stronę. Reszta potoczy się sama.

Książka  
Od pierwszych liter już na całe życie
przyjaciel wierny, dobry i mądry
co opowiada dzieje twojej ziemi
odkrywa piękne i nieznane lądy.
Od pierwszych liter już na całe życie
zawsze przy tobie kiedy ją przywołasz.
Do łez cię wzruszy Jankiem Muzykantem
a jak Pinokio - ubawi wesoła.
Będzie cię uczyć ptaków, kwiatów i ludzi,
będzie ci radzić twój wierny przyjaciel szczery.?
Zawsze przy tobie służyć ci gotowa
od pierwszej w życiu poznanej litery.
Tadeusz Kubiak
Powinniśmy ocalić książki od zapomnienia. A zatem weźmy czasem woluminy w dłoń i odkryjmy ciekawą historię. Może nawet o nas samych.