sobota, 20 grudnia 2025

Puste miejsce pełne obecności

CIEPŁY GRUDZIEŃ
Czasami nasza zima wygląda jak jesień
zamiast szukać ciepłych bamboszy
otula się z radością promykami słońca
budzi do życia uśpione
potrzebnie czy nie- któż to wie
chyba ona sama 
gdy maluje złotem zimowe zachody
lub rozrzuca szkarłaty wieczorową porą
dźwiga wtedy stosy książek
i przez słowa mi podpowiada
że w życiu oczywiste wcale nie jest oczywiste.
Kończy się Adwent, a to znaczy, że Pani Zima również powoli nadchodzi. Zapewne jak ostatnio co roku bez śniegu i mrozu… Ale kto wie? Może tej nocy z nieba spadnie choć kilka płatków, by zatańczyć w blasku latarni?  Przecież tak było po północy, te... lat temu, gdy na świat przyszła Mała Dziewczynka.
W tym przedświątecznym czasie świat chciałby już zwolnić, zadumać, otulić się w ciepły koc z kubkiem gorącej herbaty, odpocząć...  Ale przecież za chwilę Święta.
Jeszcze tylko ostatnie zakupy, ostatnie kartki w skrzynce, ostatnie wstążki przewiązujące prezenty. W powietrzu miesza się zapach grzybów i kapusty, goździków, wanilii i pomarańczy... A w naszym sercu zmęczenie z radosnym oczekiwaniem.
To moment, gdy świat stara się zatrzymać w tej zabieganej codzienności, aby przypomnieć sobie, co w nim najważniejsze.
Za chwilę, zanim rozbłyśnie choinka i zabrzmią kolędy, Mała Dziewczynka zdmuchnie świeczki na torcie, witając kolejną zimę swojego życia. Tak, tak jak co roku o tej porze urodziny znowu stoją już u jej drzwi.  Niezmiennie towarzyszy im królewna Zima w białej sukni utkanej z błyszczących perełek mrozu i płatków śniegu. 
Mała Dziewczynka uśmiecha się do nich nieśmiało i szepcze:
— Wejdźcie, skoro już przyszliście. Rozgośćcie się. Jak zawsze marzę przede wszystkim o spokoju, zdrowiu...
I jakby w odpowiedzi, Pani Zima spojrzała w niebo i zapaliła gwiazdkę dla Małej Dziewczynki. Taką, która pojawia się tylko wtedy, gdy ktoś naprawdę na nią czeka. A przecież wiadomo, że nawet najmniejsze światełko potrafi ogrzać duszę.
GRUDNIOWA NOC
Są takie chwile
co na zawsze zapadają
w kalendarz cichych cudów
bezszelestnie wchodzą do serca
by zamieszkać tam na wieki
są balsamem na piekące rany
i pozwalają cieszyć się życiem mimo wszystko
chwile ulotne jak motyle
co przysiadają na rzęsach marzeń
i radością wypełniają każdy skrawek duszy
dotykają myśli i pragnień
wiodą bliskie osoby na trakty miłości
wyzłocone dobrocią i łagodnością
skradzione zabieganemu światu
i ukryte przed dotykiem zazdrości
nieśmiertelne i wieczne
roztańczone w migających światełkach wieczoru
zaczarowane jak grudniowa noc.
Gołąbki pocztowe jak co roku przyfrunęły już życzeniami. Usiadły na parapecie i lekko zapukały w szybę na ostatnim piętrze. Przyniosły życzenia na karteczkach, drobne prezenty, a wśród nich jak zawsze piękne kalendarze i różne postaci aniołów, które dołączyły do swoich starszych braci w kolekcji Małej Dziewczynki. 
Mała Dziewczynka czuje wdzięczność. Nie tylko za te spokojne chwile przy oknie z ciepłym kubkiem herbaty z miodem i miękkim, puszystym kocem... Ale przede wszystkim za to, że ktoś wciąż o niej pamięta.
Za kilka dni przyjdą Święta. Wokół krzątanina, dźwięk miksera ubijającego białka, odkurzania dywanów, śpiewu kolęd... Na stole piętrzą się listy ostatnich zakupów, karteczki z przepisami...
Również Mała Dziewczynka przystroi swoje mieszkanko. W Domu natomiast zapali lampki, położy biały obrus, a na nim dodatkowo jeden pusty talerz. Zatrzyma się na chwilę i pomyśli o wszystkich, którzy kiedyś śpiewali z nią kolędy.
Ten pusty talerz przypomina o tych, którzy odeszli i nie zapukają już do naszych drzwi.
Napełniony pusty...
Stół już nakryty i pachnie sianem
strwożone serca powtarzają teksty życzeń
jakby od nich zależało istnienie świata
ostatnie spojrzenia w lustro czy aby...
czas przystaje na moment by powstrzymać
przychodzącą nieśmiało pierwszą gwiazdę
błyszczy bielą bielszą nad biel opłatka pusty talerz
nikt przy nim nie usiądzie choć tak bardzo chcemy
znów uścisnąć kochanych Nieobecnych...
pierwsza gwiazda odbija się już w zamglonych oczach
i oto cud się staje
łza bolesnej tęsknoty ciężka od miłości
toczy się wolno po policzku
spada samotnie na pusty talerz i napełnia go
czy to świerkowa gałąź zapukała w okno
czy Nieobecni pochylili się na moment
nad pustym talerzem, który nie jest już pusty
Pusty talerz... Jeden ze zwyczajów wigilijnych kultywowanych w naszych domach . Zostawiany go dla niespodziewanego „gościa", miejscem dla wędrowca szukającego ciepła i schronienia... Ma on nam przypominać o tym, by dzielić się z ludźmi będącymi w potrzebie. Nikt nie powinien być sam w ten wieczór. Taki sens tego zwyczaju jest tłumaczony współcześnie.
Jednak nasi przodkowie kultywowali go jednak z zupełnie innego powodu.
Jeszcze do XIX wieku ludzie uważali, że dodatkowe nakrycie jest „zaproszeniem” do stołu dla przodków i bliskich osób, które niedawno zmarły. Wierzono, że ich dusze w czasie przesilenia zimowego przychodziły na ziemię i były obecne podczas kolacji wigilijnej. Dmuchano na krzesła i ławy, by nie przysiąść odpoczywającej tam zbłąkanej duszy. Natomiast na stole stawiano talerz, aby mogły się one posilić. Ofiarowano duchom  część jedzenia, aby mieli domowników pod swoją opieką.
Przez wiele lat dodatkowe nakrycie było też przeznaczone dla członków rodziny, którzy nie mogli spędzić wspólnie świąt. Rodzina mogła w ten sposób łączyć się myślami z tymi, którzy zostali rozdzieleni od swoich bliskich przez zabory, zesłania czy wojnę, a później również przez więzienie.
Ślady tych wierzeń przetrwały w folklorze, ale też w naszych współczesnych tradycjach rodzinnych. Sama pamiętam, jak moja mama zawsze mówiła i nadal mówi, że ten pusty talerz jest przeznaczony dla śp. babci, dziadka... Podejrzewam, że nie tylko w mojej rodzinie tak jest...
Zwyczaj pustego przetrwał do dziś i ma charakter symboliczny. Jak podejrzewam zapewne wiele osób nie zaprosiłoby do wigilijnego stołu obcej osoby. Ale to temat na inną opowieść...
Ten pusty talerz to nie tylko znak braku. To także symbol pamięci i wdzięczności. To przesłanie, że nikt w tym dniu nie powinien być sam
Za każdym razem, gdy Mała Dziewczynka rozkłada biały obrus, ma wrażenie, że nie tylko Dziadkowie są gdzieś obok. Pomimo upływu lat słyszy ich głosy, śmiech....
A potem rozbrzmiewa jej ulubiona kolęda:

A nadzieja znów wstąpi w nas
Nieobecnych pojawią się cienie
Uwierzymy kolejny raz
W jeszcze jedno Boże Narodzenie
I choć przygasł świąteczny gwar
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj
Wbrew tak zwanej ironii losu
Daj nam wiarę, że to ma sens
Że nie trzeba żałować przyjaciół
Że gdziekolwiek są dobrze im jest
Bo są z nami choć w innej postaci
I przekonaj, że tak ma być
Że po głosach tych
wciąż drży powietrze
Że odeszli po to by żyć
I tym razem będą żyć wiecznie
Przyjdź na świat
By wyrównać rachunki strat
Żeby zająć wśród nas
Puste miejsce przy stole
Jeszcze raz
pozwól cieszyć się dzieckiem w nas
I zapomnieć, że są
puste miejsca przy stole
A nadzieja znów wstąpi w nas
Nieobecnych pojawią się cienie
Uwierzymy kolejny raz
W jeszcze jedno Boże Narodzenie
I choć przygasł świąteczny gwar
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj
Wbrew tak zwanej ironii losu
Przyjdź na świat
By wyrównać rachunki strat
Żeby zająć wśród nas
Puste miejsce przy stole
Jeszcze raz
pozwól cieszyć się dzieckiem w nas
I zapomnieć, że są
puste miejsca przy stole
Przyjdź na świat
By wyrównać rachunki strat
Żeby zająć wśród nas
Puste miejsce przy stole
Jeszcze raz
pozwól cieszyć się dzieckiem w nas
I zapomnieć, że są
puste miejsca przy stole
... i nagle coś w środku drga, jakby ktoś dotknął duszy. Nie sposób śpiewać spokojnie, kiedy każde słowo przypomina, jak wiele w nas tęsknoty. Mała Dziewczynka uśmiecha się wtedy przez łzy, bo czuje, że te chwile nie zniknęły tak do końca. Są, ale zmieniły miejsce.
I choć wokół niej świat dorósł i poszarzał, w tym jednym momencie znów staje się dzieckiem. Czuje zapach makowca, dźwięk porcelany i miękki szept wspomnień unoszących się w powietrzu. A potem zamyka oczy i z cichym westchnieniem dziękuje za to, że nadal potrafi wierzyć w cud.
BÓG SIĘ RODZI
Bóg się rodzi dla mnie i dla ciebie
dla każdego z nas
wymyka się z betlejemskiej stajenki
by zamieszkać pod dachem twojego serca
przychodzi cichutko
omija hałaśliwe miejsca
i szuka ciepła pośród trudnych ludzkich spraw
cisza tak wielka że słyszysz
gdy mróz na szybach pisze litanię naszych próśb
by z pierwszą gwiazdką
mały Jezus mógł przynieść z nieba odpowiedź
wiersze Basia Wójcik

sobota, 13 grudnia 2025

Szara eminencja ziół

Eminencja
Mówią tarnina kwitnie
będzie zimno
Jeśli poznałeś szałwię
jej liście szarozielone
jej fioletowe kwiaty
jeśliś się w jej obecność wczuł
możesz ją nazwać
szarą eminencją ziół 
ksiądz Jan Twardowski
Dzisiaj opowieść o roślinie znanej, często stosowanej, ale czy przeze mnie? Raczej nie. Dlaczego? Sama nie wiem... A przecież to roślina niezwykła. Może nie tak pospolita jak mniszek, rumianek, czy też pokrzywa, ale równie ważna i pełna tajemnic.
Szałwia. Już sama jej nazwa brzmi dumnie i dostojnie. Pochodzi od łacińskiego salvia, salvare – „ratować”, „uzdrawiać”. Już w tym jednym słowie kryje się cała jej moc. Od wieków bowiem wierzono, że szałwia nie tylko leczy ciało, ale też przynosi mądrość i chroni przed złymi mocami.
Ojczyzną szałwii lekarskiej jest obszar Morza Śródziemnego, w tym kraje takie jak Albania, Grecja i Włochy. Tam, na słonecznych, wapiennych zboczach rozpościera swoje srebrzysto zielone liście. Do Polski trafiła w średniowieczu wraz z mnichami, którzy sprowadzali ją do klasztornych ogrodów, by leczyć chorych i wyrabiać lecznicze mikstury.
W zależności od regionu ma różne nazwy ludowe:  szalawij, szałwija, sołwijo, szaluzjaa, salwacja. 
Szałwia lekarska była popularnym i bardzo cenionym zielem leczniczym i magicznym od czasów starożytnych. Jej . W Grecji i Rzymie szałwia stanowiła główny symbol zdrowia i długowieczności, dlatego napary z jej ziela spożywano jako codzienną herbatę. Wierzono nawet, że roślina ta może wskrzeszać zmarłych. Starożytni Rzymianie uważali, że roślina ta została podarowana ludziom przez bogów, by mogli cieszyć się długim życiem.
Szałwię cenili również Egipcjanie i Celtowie, a także Hindusii.  
Celtowie używali jej podczas rytuałów oczyszczania. Palili suszone liście szałwii, by odpędzić złe duchy i oczyścić dom z negatywnej energii.
W każdym regionie uchodziła za ziele święte i uznawana była za boski atrybut. 
Kronika Olsztyńska  
(...)
A w tych borach olsztyńskich
dobrze z psami wędrować.
A w tych jarach olsztyńskich
sośnina i dąbrowa.

Tęcza mosty rozstawia.
Jak Wenus pachnie szałwia.
Ptak siada na ramieniu.
Komar płacze w promieniu.

W dzień niebo się zaśmiewa,
a nocą się rozgwieżdża,
gwiazdy w gniazda spadają.
Żal będzie stąd odjeżdżać.
(...)
Konstanty Ildefons Gałczyński
W dawnej medycynie traktowano ją jako uniwersalny lek na większość dolegliwości. Bo szałwia to nie tylko magia. To także  cud natury w medycynie. Już w starożytności Teofrast, Hipokrates i Dioskurydes opisywali jej działanie przeciwzapalne i odkażające. Stosowano ją na rany, gorączkę, bóle gardła i dolegliwości kobiece.
W IX wieku była pospolicie uprawiana w przyklasztornych ogrodach. Mnisi średniowieczni przygotowywali z niej wywary, które pomagały przy kaszlu, problemach z trawieniem i zbyt obfitym poceniu się. Była też szałwia jedną z głównych roślin w klasztornych ogrodach. Mnisi używali jej także do konserwacji żywności.
Hildegarda wskazywała na jej działanie wzmagające apetyt i pobudzające trawienie. Kąpiele szałwiowe miały chronić niemowlęta przed epidemiami. Świeżymi liśćmi czyszczono zęby. Włożone między karty książek do nabożeństwa gałązki szałwii, podobnie jak te wrotyczu, o czym już pisałam, zapobiegały zasypianiu w kościele podczas nudnych kazań.
W Polsce uprawa szałwii na szerszą skalę została zapoczątkowana dopiero w czasie I wojny światowej.
W lecznictwie ludowym stosowana była przede wszystkim jako lek na ból gardła. Roślinę gotowano, dodawano octu i miodu i otrzymanym płynem płukano gardło. Płukanki z odwaru wodnego lub na mleku były również stosowane przy zapaleniu dziąseł lub bólu zębów. 
Wdychanie dymu z szałwii zalecane było przeciw astmie. 
Czasem również dymem z niej okadzano osłabione zwierzęta gospodarskie.
Chciałabym grządkę szałwii.
Chciałabym widzieć, jak to wygląda,
pole z samą szałwią,
w stałości i zmienności,
wśród zrządzeń losu.
Chciałabym się tym napawać… 
Elke Erb
W wielu krajach roślinę tę wiązano z nabożeństwem do Matki Boskiej. Szałwia jak wiele innych ziół była święcona w dniu Matki Boskiej Zielnej, a następnie wsadzana pod strzechę, by chronić domostwo od złego. W obrzędzie sobótek była palona aby odpędzić czarownice i czary.
Może wiązało się to z legendą o ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu, Maryja schroniła się z Dzieciątkiem właśnie w krzewie szałwii. W nagrodę za tę przysługę Bóg obdarzył roślinę niezwykłymi właściwościami leczniczymi. Od tamtej pory szałwia miała chronić przed chorobami, złymi duchami i złem wszelakim.
Szałwia działa uspokajająco na pszczoły, dlatego pasiecznicy nacierali jej liśćmi ręce, ubranie i siatkę na głowie.
Szałwia jest bogata w witaminę C, niacynę, wapń, żelazo, potas i magnez. Jednak jej główne zalety przypisuje się zawartej w roślinie mieszaninie olejków eterycznych. Szałwia zawiera również garbniki.
Właśnie zawarte w roślinie olejek eteryczny i garbniki sprzyjają zmniejszaniu stanów zapalnych gardła i jamy ustnej. Tanina prowadzi do zmniejszenia podrażnienia błon śluzowych. Dodatkowo wspomaga gojenie, działanie przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe. Płukankę z szałwii stosuje się wspomagająco w zwalczaniu stanów zapalnych dziąseł, gardła, krtani oraz owrzodzeń jamy ustnej. Szałwia jest bardzo polecana jako środek wspierający zmniejszanie bólu gardła.
Dzięki zawartym w szałwii gorzkim substancjom wspomaga ona produkcję soków żołądkowych. Napar z tego zioła pomaga w usuwaniu różnych problemów żołądkowo-jelitowych, w tym zgagi, niestrawności i wzdęć.
Kobiety od wieków sięgały po nią, by łagodzić bóle menstruacyjne i objawy menopauzy. Z kolei olejek szałwiowy jest używany w aromaterapii – uspokaja, poprawia koncentrację i koi zmysły.
Szałwia jest też składnikiem produktów kosmetycznych, cenionym za swoje właściwości tonizujące, oczyszczające i antyseptyczne, które działają na skórę i włosy. Jest stosowana w produktach do cery tłustej i trądzikowej, W pielęgnacji włosów zapobiega ich przetłuszczaniu się, zwalcza łupież, a także może przyciemniać włosy. Działa także kojąco na stany zapalne skóry, podrażnienia i przyspiesza gojenie ran.
Nie można też zapomnieć o szałwii w kuchni.
Liście szałwii można wykorzystać podczas gotowania. Wówczas służą jako uniwersalna przyprawa. Zapewniają pikantny, lekko gorzki smak potraw. Mogą być używane zarówno na surowo, jak i gotowane. Dodatek szałwii pozytywnie wpływa na trawienie tłustych potraw. Nadaje też potrawom piękny kolor, przyjemny smak i zapach. 
Jej aromatyczne, lekko gorzkawe liście są niezastąpione w daniach kuchni włoskiej.  Używa się jej głównie do przyprawiania mięsa lub masła, a także w sosach do makaronów. Smak szałwii dobrze komponuje się z daniami rybnymi i mięsnymi. Kwiaty dodają uroczego akcentu w wiosennej sałatce.
List z Pensylwanii.
Moja miła, modrzewie tu rosną,
Jak w Muszynie pod oknem szumiące,
Pachnie las, pachnie chrustem i sosną,
Sypie szyszki, gdy gałąź potracę.

Jest tu ogród co chowa się dziki,
W puszczy dębów, brzóz naszych, akacji...
Moja miła, tu rosną krwawniki
Jak w Cząbrowie ostatnich wakacji.

I jest szałwia, co płonie, jak wtedy,
Oset polny na wiatrach się swata,
Ach, ze zwykłym zapachem rezedy
Wszystkie dawne wracają mi lata.

Wracam z nimi... i błądzę zgubiony
Gdzieś, gdzie kończy się świat i zaczyna
Moja miła, nie nasze to strony,
Nie nasz Cząbrów, nie nasza Muszyna.
Kazimierz Wierzyński
Nawet mamy stare polskie przysłowie: „Kto ma szałwię w ogrodzie, tego choroba nie ubodzie.” Dość często uprawiana jest w naszych ogródkach jednak jako roślina ozdobna ze względu na jej piękne liście. Może warto pomyśleć i o jej właściwościach... 

sobota, 6 grudnia 2025

Zachwyty, które nie przemijają


PAN LISTOPAD
Właśnie opadł kolejny liść
a więc to listopad rozpoczął wyścigi
i gra w zbijaka z kolorami
tańczy za oknem zagląda przez firankę
ciekawski miesiąc pukający do okien
ciekaw książek rozłożonych na biurku
smakosz jesiennej herbatki w kolorach liści
ukryty w parującym kubku kawy
zaczaił się pod puchatym kocykiem w kratę
wytęża słuch i podgląda moje zaczytanie
lubię go za jego długie wieczory
i ciszę która spowija stosy książek
tajemniczą aurą poznania.
Pan Listopad odszedł tak, jak przyszedł — bez pożegnania. W kapeluszu z mgły i w płaszczu utkanym z kropel deszczu. Zostawił po sobie tylko kilka liści na parapecie i zapach ognisk w powietrzu. Przez chwilę zdawało się, że jeszcze gdzieś słychać jego kroki. Ale to tylko wiatr tańczył po pustych ulicach, niosąc echo minionych dni.
Grudzień znowu przyszedł cicho, prawie niepostrzeżenie. Wślizgnął się, jak kot przez uchylone drzwi. Kot, który zna każdy kąt mieszkania. Grudzień przyniósł ze sobą zapach wspomnień sprzed lat. Mała Dziewczynka, choć dziś już nie taka mała, znów siedzi przy oknie na ostatnim piętrze z kubkiem gorącej herbaty i patrzy na migoczący świat w dole. Unosząca się para rysuje na szybie różne esy i floresy. To jej ulubione miejsce. Tu jest bezpieczna, spokojna, nie musieć się spieszyć...
Za kilkanaście dni będzie świętować urodziny. W najdłuższą noc roku, gdy światło niemal znika, a mimo to zaczyna się powoli powrót do dnia. To symboliczne, myśli Mała Dziewczynka, że właśnie wtedy przyszła na świat. Po raz pierwszy spojrzała na świat w chwili, gdy ciemność ustępuje pierwszej iskrze nadziei.
Liczba, którą w tym roku dopisze do swojego życia, nie jest ani okrągła, ani nie należy do ulubionych Małej Dziewczynki. Ot taka zwykła, jak wiele innych. Ale w pewien sposób jednak jest szczególna.
„W środku wciąż jestem młoda” — mówi sobie w myślach, uśmiechając się do swojego odbicia w szybie. Tylko ciało czasem przypomina o tym, że minęło już sporo zim. Ale dusza? Dusza wciąż ma ochotę biegać boso po trawie mieniącej się kropelkami rosy, pomimo że mama od lat woła: „Przeziębisz się!”. Także  od jakiegoś czasu rozum Małej Dziewczynki stara się też powiedzieć: "Pamiętaj ile masz już lat"
Jednak dusza i serce uśmiechają się tylko pobłażliwie. Bo Mała Dziewczynka dobrze wie, że liczby to tylko znaki, które nic nie mówią o tym, jak bardzo potrafi się zachwycić światem. Nadal potrafi zatrzymać się w pół kroku, gdy zobaczy pierwszy płatek śniegu. Nadal potrafi śmiać się do łez z rzeczy zupełnie błahych. Nadal rozmawia ze swoim Aniołem, wierząc, że on naprawdę ją słucha, rozumie. A czasem odpowiada znakami na jej drodze przez codziennoś
Czy potrafisz
Czy potrafisz patrzeć na łąkę
najzwyczajniejszą pośród polskich pól,
z bocianami i opasłą miedzą?
– Patrz, gdy zechcesz ukoić ból.

Bo o brzasku tonie w rosy kąpieli
zarzucona cudnymi perłami,
nikt się ciszy przerwać nie ośmieli
zachwycony tęczowymi kolorami.

Weź ostrożnie kropelkę rosy
a zobaczysz bajeczny świat
bez nienawiści, gwałtu, przemocy,
gdzie zakwita dobroci kwiat.

Potem popatrz na polne rośliny
tak misternie Bożą ręką rzeźbione
jaskry, dzwonki z zielonej krainy
dla człowieka tak hojnie zasadzone.

Usiądź cicho na zielonej murawie,
zasłuchany w melodię świerszczy,
coś małego się plącze w trawie;
– to znak życia wieczornego pierwszy.

Bo już słońce odchodzi zmęczone,
malowało dziś liliowe wrzosy
na zimowe bukiety suszone
i złociło traw wysokich kłosy.

To dla ciebie te barwy i muzyka,
nasącz nimi twe serce i oczy,
bo tam spokój twą duszę przenika
kiedy noc cię ramieniem otoczy.

Czy potrafisz patrzeć na łąkę
tak niezwykle, inaczej niż ludzie,
zabiegani, nienawistni i drżący,
nie mający pojęcia o cudzie?
Mała Dziewczynka nie wie, jaka będzie za dziesięć lat. Ale chciałaby, żeby wciąż potrafiła się zachwycać majowym deszczem, zapachem książek, ciszą w zimowy poranek...
Czasem zastanawia się, czy to właśnie ten zachwyt jest jej prawdziwym skarbem.
Może to właśnie on chroni ją przed obojętnością, a także przed znużeniem, które z wiekiem wkrada się w serce człowieka, gdy świat przestaje go zadziwiać.
Mała Dziewczynka myśli, że może jeśli uda jej się zachować zdolność dostrzegania małych cudów w zwyczajnych chwilach, to niezależnie od wszystkiego, będzie bogata. Bo przecież szczęście nie zawsze ma kształt spełnionych planów. Czasem jest tylko chwila, gdy promień króla Słońca dotknie jej dłoni, a ona uśmiechnie się, jakby spotkała kogoś bardzo bliskiego. Takie drobiazgi rozjaśniają szarość codziennych dni.
Bo przecież nie wszystko w życiu Małej Dziewczynki jest proste. Są dni, gdy świat ciąży jej zbyt mocno, gdy nawet herbata nie smakuje tak jak zawsze, a cisza za oknem staje się zbyt ciężka. Ale wtedy wystarczy jedno przyjazne spojrzenie, ciepły uśmiech, aby poczuć, że wciąż jest częścią czegoś....
Biel i róż
Białe płatki
moich nieustannych zachwytów
spadają na ziemię
razem z nimi
opada wiosna
kolejna wiosna mojego życia
i kolejna radość istnienia
biel i róż
przebiegają przez moje życie
tchnieniem wiosny
nieustannie budzą
źródło
które jest we mnie
od zawsze
zbieram płatki
i posyłam je
w stronę słońca
Mała Dziewczynka zamyka na chwilę oczy,  potem znowu patrzy za okno na miasto ponad dachami, drzewami... Myśli, że świat jest ogromny, a ona tak mała. Ale może właśnie dlatego potrafi dostrzegać coś więcej:
  • w tafli jeziora — odbicie nieba,
  • w starych książkach — szept dawnych historii,
  • w ciszy — spokój, który przytula myśli,
  • w uśmiechu przechodnia — iskierkę dobroci,
  • w zapachu deszczu — obietnicę nowego początku,
  • w szumie drzew — tajemnicę, którą zna tylko wiatr,
  • w blasku gwiazd — drogowskaz dla marzeń,
  • w zwykłym dniu — miejsce na odrobinę cudów,
  • w szumie morza — opowieść o dalekich podróżach,
  • w płatku śniegu — ulotną piękną chwilę,
  • w świetle poranka — nadzieję, że można zacząć się od nowa,
  • w melodii deszczu — rytm serca świata,
  • we własnym odbiciu — odwagę, by dalej marzyć.
Mała Dziewczynka uśmiecha się do siebie, bo wie, że świat nie musi być mniejszy, żeby był bliski.
Wystarczy tylko patrzeć uważnie. Kiedy więc przyjdą tuż przed Wigilią jej urodziny, Mała Dziewczynka zapali świeczkę  i pomyśli życzenie:
Chciałabym, aby moje serce zawsze umiało się wzruszyć, aby nie zabrakło mi odwagi marzyć, abym w każdej chwili mogła  zobaczyć coś dobrego....
ZACHWYT
Dziś zaproszę cię na ścieżki zachwytu
powędrujemy razem przez zimowy bezkres
jeśli się boisz wezmę cię za rękę
znam przecież wszystkie ścieżki którymi spaceruje zachwyt
poproszę wiatr by nam towarzyszył
i czarne skiby uśpionej ziemi też poproszę
wszak grudzień może zachwycić bezmiarem
razem powiemy obłokom o naszych zmaganiach
opowiemy swoje historie i znów się narodzimy jak kiedyś
by kolejny raz zanurzyć się w zachwycie
przemijania i w zachwycie odradzania.
wiersze Basia Wójcik