Czasami nasza zima wygląda jak jesień
zamiast szukać ciepłych bamboszy
otula się z radością promykami słońca
budzi do życia uśpione
potrzebnie czy nie- któż to wie
chyba ona sama
gdy maluje złotem zimowe zachody
lub rozrzuca szkarłaty wieczorową porą
dźwiga wtedy stosy książek
i przez słowa mi podpowiada
że w życiu oczywiste wcale nie jest oczywiste.
Kończy się Adwent, a to znaczy, że Pani Zima również powoli nadchodzi. Zapewne jak ostatnio co roku bez śniegu i mrozu… Ale kto wie? Może tej nocy z nieba spadnie choć kilka płatków, by zatańczyć w blasku latarni? Przecież tak było po północy, te... lat temu, gdy na świat przyszła Mała Dziewczynka.
W tym przedświątecznym czasie świat chciałby już zwolnić, zadumać, otulić się w ciepły koc z kubkiem gorącej herbaty, odpocząć... Ale przecież za chwilę Święta.
Jeszcze tylko ostatnie zakupy, ostatnie kartki w skrzynce, ostatnie wstążki przewiązujące prezenty. W powietrzu miesza się zapach grzybów i kapusty, goździków, wanilii i pomarańczy... A w naszym sercu zmęczenie z radosnym oczekiwaniem.
To moment, gdy świat stara się zatrzymać w tej zabieganej codzienności, aby przypomnieć sobie, co w nim najważniejsze.
Za chwilę, zanim rozbłyśnie choinka i zabrzmią kolędy, Mała Dziewczynka zdmuchnie świeczki na torcie, witając kolejną zimę swojego życia. Tak, tak jak co roku o tej porze urodziny znowu stoją już u jej drzwi. Niezmiennie towarzyszy im królewna Zima w białej sukni utkanej z błyszczących perełek mrozu i płatków śniegu.
Mała Dziewczynka uśmiecha się do nich nieśmiało i szepcze:
— Wejdźcie, skoro już przyszliście. Rozgośćcie się. Jak zawsze marzę przede wszystkim o spokoju, zdrowiu...
I jakby w odpowiedzi, Pani Zima spojrzała w niebo i zapaliła gwiazdkę dla Małej Dziewczynki. Taką, która pojawia się tylko wtedy, gdy ktoś naprawdę na nią czeka. A przecież wiadomo, że nawet najmniejsze światełko potrafi ogrzać duszę.
GRUDNIOWA NOC
Są takie chwile
w kalendarz cichych cudów
bezszelestnie wchodzą do serca
by zamieszkać tam na wieki
są balsamem na piekące rany
i pozwalają cieszyć się życiem mimo wszystko
chwile ulotne jak motyle
co przysiadają na rzęsach marzeń
i radością wypełniają każdy skrawek duszy
dotykają myśli i pragnień
wiodą bliskie osoby na trakty miłości
wyzłocone dobrocią i łagodnością
skradzione zabieganemu światu
i ukryte przed dotykiem zazdrości
nieśmiertelne i wieczne
roztańczone w migających światełkach wieczoru
zaczarowane jak grudniowa noc.
Gołąbki pocztowe jak co roku przyfrunęły już życzeniami. Usiadły na parapecie i lekko zapukały w szybę na ostatnim piętrze. Przyniosły życzenia na karteczkach, drobne prezenty, a wśród nich jak zawsze piękne kalendarze i różne postaci aniołów, które dołączyły do swoich starszych braci w kolekcji Małej Dziewczynki.
Mała Dziewczynka czuje wdzięczność. Nie tylko za te spokojne chwile przy oknie z ciepłym kubkiem herbaty z miodem i miękkim, puszystym kocem... Ale przede wszystkim za to, że ktoś wciąż o niej pamięta.
Za kilka dni przyjdą Święta. Wokół krzątanina, dźwięk miksera ubijającego białka, odkurzania dywanów, śpiewu kolęd... Na stole piętrzą się listy ostatnich zakupów, karteczki z przepisami...
Również Mała Dziewczynka przystroi swoje mieszkanko. W Domu natomiast zapali lampki, położy biały obrus, a na nim dodatkowo jeden pusty talerz. Zatrzyma się na chwilę i pomyśli o wszystkich, którzy kiedyś śpiewali z nią kolędy.
Ten pusty talerz przypomina o tych, którzy odeszli i nie zapukają już do naszych drzwi.
Napełniony pusty...
Stół już nakryty i pachnie sianem
jakby od nich zależało istnienie świata
ostatnie spojrzenia w lustro czy aby...
czas przystaje na moment by powstrzymać
przychodzącą nieśmiało pierwszą gwiazdę
błyszczy bielą bielszą nad biel opłatka pusty talerz
nikt przy nim nie usiądzie choć tak bardzo chcemy
znów uścisnąć kochanych Nieobecnych...
pierwsza gwiazda odbija się już w zamglonych oczach
i oto cud się staje
łza bolesnej tęsknoty ciężka od miłości
toczy się wolno po policzku
spada samotnie na pusty talerz i napełnia go
czy to świerkowa gałąź zapukała w okno
czy Nieobecni pochylili się na moment
nad pustym talerzem, który nie jest już pusty
Pusty talerz... Jeden ze zwyczajów wigilijnych kultywowanych w naszych domach . Zostawiany go dla niespodziewanego „gościa", miejscem dla wędrowca szukającego ciepła i schronienia... Ma on nam przypominać o tym, by dzielić się z ludźmi będącymi w potrzebie. Nikt nie powinien być sam w ten wieczór. Taki sens tego zwyczaju jest tłumaczony współcześnie.
Jednak nasi przodkowie kultywowali go jednak z zupełnie innego powodu.
Jeszcze do XIX wieku ludzie uważali, że dodatkowe nakrycie jest „zaproszeniem” do stołu dla przodków i bliskich osób, które niedawno zmarły. Wierzono, że ich dusze w czasie przesilenia zimowego przychodziły na ziemię i były obecne podczas kolacji wigilijnej. Dmuchano na krzesła i ławy, by nie przysiąść odpoczywającej tam zbłąkanej duszy. Natomiast na stole stawiano talerz, aby mogły się one posilić. Ofiarowano duchom część jedzenia, aby mieli domowników pod swoją opieką.
Przez wiele lat dodatkowe nakrycie było też przeznaczone dla członków rodziny, którzy nie mogli spędzić wspólnie świąt. Rodzina mogła w ten sposób łączyć się myślami z tymi, którzy zostali rozdzieleni od swoich bliskich przez zabory, zesłania czy wojnę, a później również przez więzienie.
Ślady tych wierzeń przetrwały w folklorze, ale też w naszych współczesnych tradycjach rodzinnych. Sama pamiętam, jak moja mama zawsze mówiła i nadal mówi, że ten pusty talerz jest przeznaczony dla śp. babci, dziadka... Podejrzewam, że nie tylko w mojej rodzinie tak jest...
Zwyczaj pustego przetrwał do dziś i ma charakter symboliczny. Jak podejrzewam zapewne wiele osób nie zaprosiłoby do wigilijnego stołu obcej osoby. Ale to temat na inną opowieść...
Ten pusty talerz to nie tylko znak braku. To także symbol pamięci i wdzięczności. To przesłanie, że nikt w tym dniu nie powinien być sam
Za każdym razem, gdy Mała Dziewczynka rozkłada biały obrus, ma wrażenie, że nie tylko Dziadkowie są gdzieś obok. Pomimo upływu lat słyszy ich głosy, śmiech....
A potem rozbrzmiewa jej ulubiona kolęda:
Nieobecnych pojawią się cienie
Uwierzymy kolejny raz
W jeszcze jedno Boże Narodzenie
I choć przygasł świąteczny gwar
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj
Wbrew tak zwanej ironii losu
Daj nam wiarę, że to ma sens
Że nie trzeba żałować przyjaciół
Że gdziekolwiek są dobrze im jest
Bo są z nami choć w innej postaci
I przekonaj, że tak ma być
Że po głosach tych
wciąż drży powietrze
Że odeszli po to by żyć
I tym razem będą żyć wiecznie
Przyjdź na świat
By wyrównać rachunki strat
Żeby zająć wśród nas
Puste miejsce przy stole
Jeszcze raz
pozwól cieszyć się dzieckiem w nas
I zapomnieć, że są
puste miejsca przy stole
A nadzieja znów wstąpi w nas
Uwierzymy kolejny raz
W jeszcze jedno Boże Narodzenie
I choć przygasł świąteczny gwar
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj
Wbrew tak zwanej ironii losu
Przyjdź na świat
By wyrównać rachunki strat
Żeby zająć wśród nas
Puste miejsce przy stole
Jeszcze raz
pozwól cieszyć się dzieckiem w nas
I zapomnieć, że są
puste miejsca przy stole
Przyjdź na świat
By wyrównać rachunki strat
Żeby zająć wśród nas
Puste miejsce przy stole
Jeszcze raz
pozwól cieszyć się dzieckiem w nas
I zapomnieć, że są
puste miejsca przy stole
... i nagle coś w środku drga, jakby ktoś dotknął duszy. Nie sposób śpiewać spokojnie, kiedy każde słowo przypomina, jak wiele w nas tęsknoty. Mała Dziewczynka uśmiecha się wtedy przez łzy, bo czuje, że te chwile nie zniknęły tak do końca. Są, ale zmieniły miejsce.
I choć wokół niej świat dorósł i poszarzał, w tym jednym momencie znów staje się dzieckiem. Czuje zapach makowca, dźwięk porcelany i miękki szept wspomnień unoszących się w powietrzu. A potem zamyka oczy i z cichym westchnieniem dziękuje za to, że nadal potrafi wierzyć w cud.
Bóg się rodzi dla mnie i dla ciebie
dla każdego z nas
wymyka się z betlejemskiej stajenki
by zamieszkać pod dachem twojego serca
przychodzi cichutko
omija hałaśliwe miejsca
i szuka ciepła pośród trudnych ludzkich spraw
cisza tak wielka że słyszysz
gdy mróz na szybach pisze litanię naszych próśb
by z pierwszą gwiazdką
mały Jezus mógł przynieść z nieba odpowiedź
wiersze Basia Wójcik














